QUOTE(Kakofonix @ 1/10/2009, 13:26)
nikt nie twierdzi inaczej - dlatego tak dziwi mnie, że tak ochoczo Arbogast i jego kompani poparli Eugeniusza.
1. Arbogast et consortes nie poparli Eugeniusza, a wybrali. Patrz p. 1 w poście nr 7. Dodam, że nieszczęsny uzurpator był z wykształcenia retorem – znajomość najwyższej kultury mogła czynić z niego osobę w rodzaju Sydoniusza Apollinarisa. Uczony galijski biskup był erudytą, znakomitym literatem i nigdzie się w swoich tekstach nie wyrywa do walki, ani nie zieje nienawiścią. Za to wers za wersem udowadnia, jak głęboko tkwi w literackiej kulturze pogańskiej. Przy czym wydaje się to ani trochę nie przeszkadzać jego wierze
2. Linia podziałów była linią polityki, a potem wyznania. Kręgi związane z Arbogastem były w dużym stopniu pogańskie – obu wersji, barbarzyńskiej i rzymskiej. Arianizm wśród barbarzyńców dominował raczej na Wschodzie, wśród Gotów. Arianami byli Goci, którzy stanowili siły pierwszego uderzenia Teodozjusza nad Frigidusem. Miał również pogańskich Alanów – to wiemy. Ilu w armii Teodozjusza było pogan rzeczywiście – nie wiemy. Ale zapewne tyle procent, ile ich nadal pozostawało w Cesarstwie.
3. Podejście samego Teodozjusza do pogan – jak mu byli potrzebni, to mu wyznanie nie przeszkadzało. Zawsze są równi i równiejsi – poganie wysokiego pochodzenia, mniej narażeni na wybryki plebsu, byli relatywnie bezpieczni. W otoczeniu Teodozjusza i Honoriusza byli pogańscy wojskowi, jak najbardziej awansujący i doceniani np. Fravitta czy Generid, którego chwałę tak pieje Zosimos.
Z Fravittą wiąże się anegdota (z lat 382-385, nie później) bardzo tu na miejscu: poganin, gocki arystokrata Fravitta, zdecydowanie opowiadał się za współpracą z Cesarstwem. Przeciwstawiał się mu inny ważny Got, chrześcijanin Eriulf. Panowie skoczyli sobie do oczu na uczcie u Teodozjusza. Cesarz nic. Fravitta wygrał bójkę, mordując adwersarza, a wtedy eskorta obu panów wzięła się za łby. No to ich Teodozjusz… kazał rozdzielić. Lepiej przecieżby się bili dla niego, nie ze sobą
4. Pogaństwo na terenach Imperium (Wschodniego i byłego Zachodniego) trwało gdzieś do VI w., a na wsi głębokiej, któż to wie… Poganinem był Zosimos, i pisząc swoją kronikę zapewne liczył na pogańskich czytelników. Politeizm miał się nieźle (jako religio licita) w Państwie Tolozańskim. Oczywiście po antypogańskich edyktach Teodozjusza generalnie przeszło do defensywy, ale ilość wrzasków w źródłach chrześcijańskich pod adresem pogan świadczy, że mieli się na kogo drzeć, i konflikty nie były zawsze z góry przez nich wygrane. Łupienie i niszczenie Grecji przez Wizygotów w latach 395–397 z grabieniem światyń pogańskich wygląda na rajd obliczony na zmuszenie Konstantynopola do ustępstw. Pogańskie źródło lamentuje nad obrabowaniem Eleusis – no, ale tak z ręką na sercu, kto by w trakcie wojny przepuścił prawdopodobnie niebronionej i pozbawionej już statusu nietykalności świątyni? Zwłaszcza jeśli w środku rzeczywiści mogło być złoto? A bandy wojowniczych mnichów, które miały brać w tym udział były brzydką plagą Wschodu… Ekscesy, o których wspomina Libanios, były codziennością.
5. Poganinem był poeta Klaudian – tu znów mamy osobę chronioną przez władzę, dla jego talentu. Był protegowanym i PR-owcem Stylichona, chrześcijanina przecież, męża arcykatolickiej Sereny, bratanicy Teodozjusza. No i jakoś Klaudianowi Rzymianie w uznaniu talentu posąg stawiają…
7. Szkoda, że wygonili Victorię z senatu… Jakże miał przetrwać tamten świat?