Tym trudniej odpowiedzieć na to pytanie, że jak ktoś był sceptyczny to trzymał dziób na kłódkę.
Ci, którzy dużo gadali, trafiali do łagrów.
Znany jest przypadek kołchoźnika, który za komentarz wobec procesu Tuchaczewskiego został rozstrzelany.
Komentarz brzmiał: "Nie tych, co trzeba, rozstrzelali".
Jakaś kobieta dostała "dychę" łagru za sam fakt, że wspomniała nazwisko Tuchaczewskiego i określiła go jako "krasawca", co w zasadzie nie podlega dyskusji.
I tak dalej....
Natomiast prywatnie to ludzie pewno podejrzewali, że zarzuty są dęte. Skoro sam Stalin w 1938r. (oczywiście w gronie zaufanych najwyższych przywódców) nie mógł się nachwalić Tuchaczewskiego (!!!!!).....
W procesach NKWDzistów ekipy Jeżowa powszechnie podnoszono, że wydobywali zeznania w procesach np. Ałksnisa czy Dybienki "z pominięciem socjalistycznych norm praworządności"
A przecież w procesach Dybienki, Ałksnisa i innych JEDYNYMI dowodami było przyznanie się do winy zgodnie z zasadą naszego "wielkiego" rodaka Wyszyńskiego