QUOTE(wysoki @ 23/04/2020, 11:32)
Dam bez długaśnych quote, bo łatwiej mi się odnieść.
QUOTE
Co do 'rozsądnych; to chodziło mi o regularnie i merytorycznie się wypowiadających. Mogłem to skonkretyzować.
Pociągnę to już żartem, bo faktycznie lepiej to zakończyć
.
Gdyby przyjąć, że miało tam być "każdy regularnie i merytorycznie się wypowiadający kto mógł zabrać głos, z różnych powodów, przestał tu zaglądać i się udzielać", to rodzą się niestety kolejne pewne problemy.
Bo po pierwsze nie wiem czy to mnie już nie obraża (wychodzi bowiem, że jako piszący na forum regularnie, merytorycznie tego nie robię), po drugie nie wiem co gorsza czy nie obala merytoryczności wpisu Obodrzyty, na który się teraz powołujesz. Bo on na forum dalej się wypowiada dosyć regularnie, a skoro ci robiący to merytorycznie przestali to robić, to wniosek chyba jest jeden... On tego nie robi merytorycznie.
Także może zakończmy temat, bo to wyjaśnienie na mój gust nie brzmi wiele lepiej niż pierwsza wersja
.
Ad rem.
@Obodrzyta
Dzięki za skonkretyzowanie mojej zbyt luźnej wypowiedzi, bo przecież samo danie przeze mnie linka do artykułu, gdzie można o tym przeczytać jak wiadomo, wobec masowego nieczytania przez ludzi takich odesłań, nie jest najlepszym rozwiązaniem
.
@Damian W.
QUOTE
W kwestii owej nieszczęsnej artylerii, to myślę, że kol. Obodrzyta zakończył tą dyskusję.
Powiedziałbym jednak nie za bardzo.
QUOTE
Co zaś do p. prof. Michałowskiego. To wnoszę, że są to jednostkowe przypadki. Sam autor, sprawdziłem spis treści dostępny w sieci, stosuje głównie termin machiny wojenne.
Nawet o tym napisałem tymi oto słowami: "Tam na stronach 116-129 jest rozdział o machinach wojennych. I jakkolwiek p. Michałowski nie nazywa ich artylerią, to na końcu (s. 129) mamy taki tekst: >>Machiny montowano (...) pod kierunkiem fachowców-inżynierów wojskowych i
oficerów artylerii<<".
Także myślę nie musiałeś aż sprawdzać spisu treści.
QUOTE
Więc żebyśmy się dobrze zrozumieli. Jeżeli, jak to wspomniał kol. Obodrzyta, termin jest brany w cudzysłów.
Damianie stosujesz baaardzo wybiórczą argumentację.
Najpierw odrzucasz te prace, które sam uważasz za niepoważne. OK. Potem wyznaczasz, że przekonają Cię tylko prace starożytników. Jak znajduję takiego dalej Cię to nie przekonuje. OK, choć ja w tym momencie tez mogę sobie zacząć wyznaczać zasady choćby takie, że powinieneś mi podać cytaty ze starożytników, którzy wyraźnie piszą, że to błąd.
Potem sam wyznaczasz pracę p. Jurgi jako dowód - kiedy okazuje się, że jest zupełnie inaczej niż myślałeś, zupełnie ją pomijasz.
A teraz jako końcowy dowód na postępowanie traktujesz książkę, którą znają tylko naprawdę wytrawni fachowcy typu Obodrzyty, zupełnie pomijając, że ten sam autor w rzeczy bardziej znanej nie użył cudzysłowu.
Tak na Twój gust jaka jest szansa, że jakiś polski autor piszący o starożytności sięgnie po prace podane przez Obodrzytę, a nie np. po wojskową encyklopedię (którąkolwiek)?
Natomiast ja wyłożyłem już swój punkt widzenia:
QUOTE
Ja Ciebie nie przekonuję do używania, rozumiem, że jak się czegoś nauczyłeś, to ciężko potem zaakceptować jakieś wydające się czyms dziwnym lub nienaturalnym nowości, ale jak widzisz z przytoczonych przeze mnie przykładów - to nie jest błąd.
Na podparcie podałem konkretne cytaty i argumenty z encyklopedii, pana zasłużonego starożytnika i chyba jedyną obecnie znaną polską książkę o machinach wojennych.
I tylko tyle miałem do powiedzenia - że użycie tego określenia nie jest straszliwym błędem będącym ukoronowaniem i uosobieniem wszystkich innych błędów z tej książki.
Jednocześnie oczywiście nie odbieram Ci prawa do krytyki używania tego sformułowania, bo np. sam zastosowałbym słowo artyleria co do starożytności jako powiedzmy synonim, gdyby słowo machiny występowały zbyt często, lub po prostu sporadycznie.
A teraz poruszyłbym kwestię, która się pojawiła przy okazji
.
QUOTE
Co przy użyciu "w fortach" (nie na umocnieniach itp.) tym bardziej potęguje, że mówi o artylerii w współczesnym znaczeniu tego słowa. Tu niestety wychodzi urok jęz. polskiego.
W takim "zbiorze" artyleria i forty sugerują mi korzystanie z jakiegoś angielskiego tekstu, który autor przełożył na zasadzie kalki językowej.
Ale mogę się mylić, bo jak sprawa wygląda z tym fortem?
Chodzi Ci o to, że co do starożytności nie można użyć słowa fort, czy o ten konkretny przypadek, że wspomniana fortyfikacja na pewno nie była fortem?
Jeżeli poczułeś się urażony, a z Tobą ktoś jeszcze. To Ciebie i te osoby przepraszam. Przy czym nie ma co się czarować, że forum przeżywa marazm, a wiele wartościowych i merytorycznych osób opuściło to zacne miejsce.
Kończąc zaś ten wątek. Wszystko zależy od interpretacji. Ta zaś jak widać może być różna. Tyle na koniec ode mnie.
Będziemy łamać kopie o cudzysłów? Możemy też spekulować czy redakcja "go nie wycięła" bądź coś w tym stylu. To doprowadzi donikąd. Skoro zaś autor stosuje raz taki, a drugi taki zapis to pokazuje z jednej strony, że albo rozumie, że artyleria w odniesieniu do antyku jest niepoprawna. Tudzież miał wątpliwości, jak go użyć bądź ująć.
Co do pracy podanej przez Obodrzytę i jej możliwości znalezienia przez starożytnika. A skąd mam to wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem
Jeżeli mówimy o poważnym badaczu, to weźmie coś z tematyki, którą się zajmuje, a posiada w swoim zbiorze bądź biblioteki. Jak o popularyzatorze to już zależy od niego.
Nie stosuję pokrętnej argumentacji. Prosiłem tylko o wskazanie prac starożytników, którzy regularnie stosują termin artyleria. Do tej chwili nie otrzymałem żadnego na to dowodu. Bo jednostkowe wzmianki mnie nie przekonują. Jak zaś napisałem powyżej, takowe dopuszczam. Przyjmuję jednak 'twarde' uzasadnienie autora w tej kwestii.
Poza tym rozmawiamy o starożytności więc... wypadałoby się odnieść do literatury tematu z poruszanej tematyki. Bo prace ogólne, przekrojowe rządzą się swoimi prawami to raz. Dwa piszą je niekiedy osoby niezwiązane i nie zawsze rozumiejące arkana starożytnej sztuki wojennej. Więc proszę mi tu nic nie imputować.
Ja zaś podałem, proszę mi też wskazać, gdzie napisałem, że to niepoważne opracowania i gdzie ja je niby odrzucam, przykłady książek, w których stosuje się głównie określenie machiny wojenne, a nie artyleria. Tam zaś gdzie się to robi, czyni się tak tylko i wyłącznie w przypadku broni lufowej. Podobnie jak to uczyniono w sugerowanej przez Ciebie "Encyklopedii wojskowej". Co do podanych prac D. Budacza, K. Michałowskiego. To jak zauważyłeś określenia artylerii stosuje się jednostkowo. Nie zaś jako ogólnie przyjętą normę. Głównym terminem natomiast są machiny wojenne. Sugeruje to więc, że autorzy są świadomi, iż artyleria w odniesieniu do starożytności jest niepoprawna i stosują ją, ewentualnie, jako zamiennik. Więc wybacz Rafale, ale jest to walka o straconą sprawę.
Na marginesie. Jestem ciekaw czy gdyby głos zabrał ktoś taki jak Szapur II bądź Wieniec i podobnie, jak ja 'upierał' się o niepoprawności artylerii w odniesieniu do antyku, ciekawe czy też byś przed nimi tak bronił. Nie tyle użycia samego terminu, ale autora tej nieszczęsnej książki.
Nie chodzi mi o określenie fort. Tylko o formę zdania w jakiej ujął ją autor. Poza tym nad Aksoną był tylko warowny obóz, a nie ciąg fortyfikacji, jak np. pod Alezją. Autor po raz kolejny udowadnia tym, że niezbyt dokładnie czyta swoje główne źródło.
Więc jak autor skorzystał, bezmyślnie zresztą,z kalki z obcego jęz., to bardzo źle o nim świadczy. Uwzględniając fakt, że w tym fragmencie w żadnym z cytowanych opracowań na tej stronie to się nie pojawia. Może bądź nie musi też sugerować, że jak autor tego sam nie wymyślił, to skądś to przepisał. Co uwzględniając fakt, że sobie to i owo ode mnie (bo to potwierdziłem powyżej) zapożyczył, jest możliwe.
Żeby nie było, że jestem zły, niedobry i nie daj Boże prowadzę jakąś krucjatę przeciwko autorowi i serii. Po pierwsze jako, że jest to forum, na którym mogę podzielić się swoimi krytycznymi uwagami. Robię to. Ktoś nie zgadza, w porządku. Przy czym poproszę o merytoryczne argumenty. W tym przypadku, jeszcze takowych nie otrzymałem.
Po drugie jestem świadomy, że to seria popularnonaukowa. Ta zaś rządzi się swoimi prawami. Jednakże jako klient żądam (tak zaznaczam to słowo) od szanownego wydawcy, aby publikowało te książki na jakimś poziomie i przy zastosowaniu podstawowych norm. Tego raczej nie uraczę bo w Bellonie nie ma rzetelnej redakcji, zwłaszcza tej merytorycznej. Pokazuje to chociażby publikowanie prac J. Wojtczaka, któremu nie raz udowodniono plagiat; Roberta Barkowskiego, którego "radosna" twórczość przyprawia mnie o skręt kiszek. Nie wspominając o żenującym tłumaczeniu dlaczego autor "Jeziora Pejpus" wydał jawny plagiat. Ten zapewne w pierwotnej wersji też nim był, ale niestety wysłał taki bardziej jawny xD Mógłbym wymieniać dalej.
Wracając do meritum. O te podstawy mi chodzi - przyzwoita oprawa redaktorska i redakcja merytoryczna. To by serii w zupełności wystarczyło. Bo ja jestem wybredny i dość dobrze orientuje się w temacie. Większość czytelników tego cyklu zaś nie. To ze względu na nich wydawca powinien dbać oto, aby przekazywać wiedzę rzetelnie i bez łamania granic przyzwoitości (w Galii złamało, w wykazie ilustracji 'zapożyczono' jeźdźca galijskiego z pracy J. Warry'ego, źródła pochodzenia nie podano). Nie zaś żerować na rozpoznawalności serii i tym, że właśnie ów ogół zapewnia im tani zarobek. Uwzględniając bowiem ten prosty fakt, że wychodzą coraz gorsze tomiki, które też dość często zalegają, mogą dość do 'zarżnięcia' fajnej serii, do której mam sentyment
Tyle moje manifestu do oponentów i do wydawcy
Pozdrawiam,
DW