Działania Morskie A Broń Gazowa - kliknij, aby przejść na forum
historycy.org > Historia powszechna > I WOJNA SWIATOWA I OKRES MIĘDZYWOJENNY > I Wojna Światowa > Działania morskie
Gajusz Mariusz TW
Czytam właśnie monografię ORP Dragon autorstwa Mariusza Borowiaka. Podczas omawiania jego służby w Royal Navy, gdy czytamy o jego uczestnictwie w rejsie dokoła świata w eskorcie Hooda i Repulse w ramach British Special Service Squadron odnajdujemy cytat Witolda Kuszeli o ciekawych ćwiczeniach:
QUOTE
Sprawdzano oddziaływanie gazów bojowych, takich samych, jakich używali Niemcy przeciwko Francuzom podczas niedawno zakończonej wojny. Brytyjczycy będąc pod dużym wrażeniem i jednocześnie zaniepokojeni istnieniem tego typu broni chcieli sprawdzić, jakie oddziaływanie będą miały tego typu gazy na okręty i ich załogi, w przypadku trafienia ich pociskami zawierającymi takie substancje. Oczywiście z pokładu Dragona ubezpieczano całą operację, wykonano nawet strzelania z dział artylerii głównej, bardzo dokładnie przyglądając się załodze wyposażonej w maski gazowe.


Czy wobec powszechnego używania amunicji gazowej przez obie strony na froncie zachodnim, we flotach W. Brytanii, Niemiec i Francji były jakiekolwiek poważne plany do wprowadzenia takiej amunicji na najcięższych jednostkach artyleryjskich? Czy poważnie myślano o używaniu takiej amunicji podczas starć z wrogimi jednostkami morskimi na otwartym morzu? Osobiście trochę sceptycznie potraktowałem ów cytat, w 1923 (początek rejsu) to trochę "ciut" późno na takie ćwiczenia, chyba że były już standardem, a nie jakąś nowością. A to ostatnie zdaje się sugerować autor cytatu.
Archanioł
Żadnej takiej informacji nie znalazłem, choć Brytyjczycy prowadzili próby z pociskami gazowymi ale max chyba 254 mm.
Speedy
QUOTE(Archanioł @ 2/04/2019, 14:59)
Żadnej takiej informacji nie znalazłem, choć Brytyjczycy prowadzili próby z pociskami gazowymi ale max chyba 254 mm.
*



Niewątpliwie temat był rozważany. Ja na temat procedur szkoleniowych RN też coś czytałem. A w jakiejś niemieckiej relacji z bitwy u ujścia La Plata ("kieszonka" Admiral Graf Spee vs. lekkie krążowniki) padło zdanie, że Brytyjczycy strzelali pociskami z iperytem (okazało się jednak potem, że kwas pikrynowy powoduje podobne oparzenia).

Cały pomysł wydaje się raczej z gatunku tych kiepskich. Z jednej strony każdy okręt ma na pokładzie niezliczone mnóstwo pomp, rur, węży, środka odkażającego pod dostatkiem za burtą smile.gif więc takie odkażanie się nie przysporzyłoby mu większego trudu. Z drugiej te "gazy" bojowe to w większości są ciecze. Nie jest dobrze, by pocisk artyleryjski o stabilizacji wirowej miał w środku ciecz, bo przez zjawisko tarcia wewnętrznego ona będzie hamować to wirowanie i negatywnie spływać na stabilność, a zatem i na celność. W artylerii polowej to powiedzmy nie takie ważne, bo ona generalnie ostrzeliwuje chemią cele powierzchniowe, powiedzmy pozycje obronne wroga albo jakieś koncentracje wojsk itp. Więc czy pocisk trafi tu czy tam, w rozsądnych oczywiście granicach, to jest bez znaczenia. Ale artyleria morska strzela do punktowych celów - okrętów, które w dodatku poruszają się i manewrują. Więc szansa trafienia jest znacznie mniejsza, mimo tych wszystkich cudów, dalmierzy, kalkulatorów artyleryjskich. I pogarszać sobie ją jeszcze bardziej no już za bardzo nie można...
Gerhard
QUOTE(Speedy @ 3/04/2019, 11:12)
[...]
Cały pomysł wydaje się raczej z gatunku tych kiepskich. Z jednej strony każdy okręt ma na pokładzie niezliczone mnóstwo pomp, rur, węży, środka odkażającego pod dostatkiem za burtą smile.gif więc takie odkażanie się nie przysporzyłoby mu większego trudu.
Z drugiej ...


Dodałbym jeszcze kolejne:
1) Większość pocisków wpadnie do morza i utonie bez uwolnienia środków chemicznych (względnie - eksplozja ładunku inicjującego nastąpi "pod wodą" - co znacząco zmniejszy zasięg działania środka chemicznego).
2) "Broń gazowa" - to gazy o gęstości większej od powietrza (gazy lżejsze byłyby nieskuteczne - nastąpiłoby natychmiastowe "ulotnienie się").
W związku z tym:
- warstwa "chemii" będzie się układała stosunkowo cienką warstwą nad powierzchnią morza - i nie będzie oddziaływała na marynarzy "na pokładzie".
- pociski chemiczne trafiające w burty raczej ich nie przebiją - nastąpi pęknięcie stosunkowo cienkiej skorupy i większość gazu rozproszy się i następnie "spłynie" do morza.
- pociski chemiczne trafiające w pokład - jeżeli nie dojdzie do przebicia - to większość gazu też się "rozpłynie".
- "przebicia" pokładów będą mocno oddziaływać na pojedyncze pomieszczenia (duża liczba grodzi wodoszczelnych itp.).
- wiatr i manewrowość okrętów - w większości przypadków będzie można "wymanewrować" chmury gazu...
Speedy
Hej

jeszcze moje 3 grosze:

QUOTE(Gerhard @ 3/04/2019, 13:01)
Dodałbym jeszcze kolejne:
1) Większość pocisków wpadnie do morza i utonie bez uwolnienia środków chemicznych (względnie - eksplozja ładunku inicjującego nastąpi "pod wodą" - co znacząco zmniejszy zasięg działania środka chemicznego).


Ano właśnie. W przypadku może nie tyle pocisków burzących (chociaż także, w przypadku mniejszych jednostek pływających) ale raczej bomb lotniczych eksplozje w wodzie w sąsiedztwie celu wytwarzają podwodną falę uderzeniową, która także jest zagrożeniem dla kadłuba. Broń chemiczna nie dałaby tego efektu.

QUOTE(Gerhard @ 3/04/2019, 13:01)
2) "Broń gazowa" - to gazy o gęstości większej od powietrza (gazy lżejsze byłyby nieskuteczne - nastąpiłoby natychmiastowe "ulotnienie się").
W związku z tym:
- warstwa "chemii" będzie się układała stosunkowo cienką warstwą nad powierzchnią morza - i nie będzie oddziaływała na marynarzy "na pokładzie".


To w zasadzie nie gazy (w sensie chemii fizycznej, w warunkach normalnych) - większość popularnych bojowych środków toksycznych to ciecze, działające w formie aerozolu lub oparów. Wiele z nich ma gęstość większą od wody (np. iperyt - 1,27 g/cm3) więc w opisanej sytuacji po prostu zatonęłyby w niej i poszły na dno.

QUOTE(Gerhard @ 3/04/2019, 13:01)
- pociski chemiczne trafiające w burty raczej ich nie przebiją - nastąpi pęknięcie stosunkowo cienkiej skorupy i większość gazu rozproszy się i następnie "spłynie" do morza.


To już nawet nie o to chodzi. Do okrętów strzela się generalnie pociskami przeciwpancernymi czy "półpancernymi" (burzącymi ze wzmocnioną częścią czołową, dla większej zdolności przebijania). Więc nie byłoby trudności technicznych z wykonaniem pocisków chemicznych tego rodzaju, wystarczyłoby zastąpić część materiału wybuchowego bojowym środkiem toksycznym. Z przebijaniem burt czy pokładów nie byłoby więc problemu. Tylko, jak tam dalej napisałeś (już nie cytuję) - co miałoby z tego wyniknąć? Skażenie jakiegoś pomieszczenia? Czy dwóch? No i co z tego, jak się skazi to się odkazi, a ostatecznie ludzie mogą przez chwilę pracować w maskach p.gaz. czy nawet ubiorach ochronnych, na okręcie jest dużo miejsca na różne zapasy, tak że i zapas tego rodzaju środków dla załogi łatwo zapewnić. Gdy tymczasem eksplozja normalnego materiału wybuchowego może spowodować pożar czy wtórną eksplozję np. amunicji, oparów paliwa, odłamki mogą poprzebijać jakieś przewody, grodzie, zbiorniki... generalnie wydaje się bez porównania bardziej efektywna.
To jest wersja pozbawiona grafik. Jeżeli chcesz przejść do głównego forum kliknij tutaj.