Jeśli chodzi o samą bitwę to oprócz bardzo sprawnie przeprowadzonych manewrów niemieckich Grup Pancernych rzuca sie w oczy fatalne rozłożenie sowieckich frontów i armii.
Obie sztywne linie frontów są wyraźnie ustawione za blisko siebie. Dowódca Frontu Rezerwowego po przełamaniu przez Niemców pierwszej linii (czyli Frontu Zachodniego), nie miał szans na manewrowanie, przeciwuderzenia czy jakieś inne prowizoryczne łatanie przełamanej linii frontu. Już drugiego dnia walk Niemcy pojawili się przed jego liniami i przełamali je tak samo łatwo jak dokonali tego dzień wcześniej z liniami Frontu Zachodniego. Ponadto podział kompetencji jest nieracjonalny. Dowódca Frontu Zachodniego wszytkie armie ma rozłożone w pierwszym rzucie. Nie ma żadnej własnej armii odwodowej, o wszelką pomoc musi się więc prosić dowódcę Frontu Rezerwowego, który oczywiście w zaistniałych warunkach nie mógł jej udzielić. Ponadto zauważcie jak dziwnie rozlokowany jest Front Rezerwowy. Jego dowódca ma być z założenia szefem odwodów, a więc powstaje pytanie co robią dwie jego armie (24, 43) na pierwszej linii frontu?
Zamiast dać dowódcom frontów ich własne odcinki obrony, gdzie każdy wydzielił by swoje własne armie odwodowe, przez co pojawiła by się wieksza elastyczność w dowodzeniu, mamy bardzo sztywny szyk podwójnej linii, którą Grupy Pancerne skutecznie przełamały, i to tak że do 7 października większość wojsk znalazła się w kotle.
Kolejna sprawa jest taka, że sowieckie dywizje strzeleckie o ile potrafiły już w miarę stawić czoła piechocie niemieckiej(bitwa pod Jelnią), o tyle przeciwko korpusom zmotoryzowanym ciągle nie potrafią postawić skutecznej zapory.
Jeśli chodzi o walki 49 armii, a więc i 248 D St. to z mapki widać, że jednostka ta nawet nie załapała się do walk w kotle. Niemiecka 3 Grupa Pancerna poprostu po niej przejechała. Tak więc uwaga, że z całej 248 D St. uratowało się 5 ludzi jest bardzo prawdopodobna.
Narazie.