Jak podaje oficjalne
źródło:
Początkowo celibat zalecano i pochwalano, np. bezżenni byli Tytus i Tymoteusz. Żonaci prezbiterzy po owdowieniu nadal pozostawali przy swej posłudze, nie posiadając już żon. W II w. Tertulian pisał: „I będzie składał ofiary (...) przez kapłana, który został powołany do kapłaństwa jako mąż raz żonaty lub w ogóle z dziewictwa do tego stanu włączony".
W pierwszych wiekach zalecano kapłanom wstrzemięźliwość seksualną, bez względu na to czy żyli samotnie, czy mieli rodziny. Żonaci mężczyźni byli dopuszczani do święceń, a wyższe święcenia wykluczały pożycie małżeńskie; chyba że ktoś żenił się dopiero po przyjęciu święceń - wtedy tracił stanowisko duchowne.
W 306 r. synod w Elwirze usankcjonował wcześniejszy obyczaj, wedle którego od żonatych mężczyzn, którzy przyjmowali święcenia kapłańskie, żądano wyrzeczenia się pożycia małżeńskiego.
Do VII w. biskupi, także papieże, miewali małżonki, a ich synowie piastowali w Kościele najwyższe urzędy: św. Sylweriusz był synem 52. papieża - św. Hormizdasa, a święci Bonifacy I, Feliks III i Anastazy byli synami kapłanów.
W VIII w. celibat stał się prawem powszechnym na Zachodzie, ale dopiero papieże XI w. - zwłaszcza Grzegorz VII - zaangażowali się w walkę o jego upowszechnienie. Proces ten trwał przez stulecia. Ostatecznie Wschód zachował prawo zawierania małżeństwa przez duchownych aż do czasu otrzymania wyższych święceń, natomiast Zachód rozszerzył celibat na wszystkich księży.A teraz prawdziwa ciekawostka (źródło to samo):
"Dopiero w 1917 r. (
!!!)
pojawił się w kodeksie zapis o celibacie, przywołujący prawodawstwo soboru trydenckiego; wtedy źródłem tego zobowiązania stało się prawo kościelne."Mówiąc szczerze, byłam przekonana, że celibat wprowdził do prawa kanonicznego już Sobór Trydencki (lata 1545-1563). Człowiek uczy się przez całe życie.
Przy okazji chciałam przypomnieć, że Kościół nigdy nie traktował celibatu jako dogmat. Od samego początku była to próba
- po pierwsze: pogłębienia formacji duchowej,
- po drugie: administracyjnego rozwiązania problemów nękających Kościół, a wynikających z ułomnej ludzkiej natury (np. symonia)