QUOTE(aljubarotta @ 2/02/2013, 12:53)
Błąd na błędzie(błąd, nieścisłość, wszelkiego rodzaju nieprawidłowości) na pierwszych 15 stronach, a nie czytałem dalej...
Wypozyczam skads i biore sie za recenzje krytyczna.
Bądźmy szczerzy, stron od 10 do 51 w ogóle nie powinno być. Autor po raz kolejny wałkuje stosunki polsko-krzyżackie, sięgając aż do czasów Konrada Mazowieckiego. Tym samym powiela treści z Grunwaldu 1410 i Płowiec 1331.
Moim zdaniem, narracja chronologiczna tej książki powinna zaczynać się 1 lutego 1411 roku.
Kolegium redakcyjnemu z Bellony dedykuję retoryczne pytanie:
Czy każda książka HB o epoce napoleońskiej zaczyna się od zburzenia Bastylii? Głowa nie służy tylko do noszenia czapki!
Już tłumaczę powód mojej zjadliwej irytacji. Redakcja zmusza niektórych Autorów do cięć na "zdrowej tkance", czyli usuwania wartościowych fragmentów ich prac. Tutaj mamy sytuację odwrotną. Opis ponad dwóch stuleci stosunków Polski z państwem krzyżackim na 40 stronach jest zbędny i zawsze będzie sprowadzał się do podręcznikowego streszczenia. W takim razie, po co marnować papier?
Nie mam pretensji do Autora, przypadkowy człowiek chciał napisać książkę. Jakie miał pojęcie, taka wyszła książka. Przynajmniej ucieszą się wnuki, którym owe dzieło zadedykował (To akurat jest bardzo miłe i rozczulające!).
QUOTE(Piegziu @ 2/02/2013, 12:14)
Przeczytałem. Moje wrażenie - dobre minus/dobre. Nie wiem skąd forumowicze biorą tak surowce oceny. Chyba już tylko dla zasady, tak dokopać Nowaczykowi.
Ocena zależy od tego, czy posiadasz wiedzę, aby krytycznie ocenić plusy i minusy.
Na pewno nie nazwałbym tej książki "gniotem".
Piegziu, jak Ci się podobał podrozdział "Wojska obu stron"?
Imponująco długi, w sumie 4-5 stron.
Powiedziałbym wzorcowy dla innych HB.
Od siebie dodam, że przekazuje mocno zdezaktualizowane treści, a większości informacji, których byśmy oczekiwali, po prostu nie zawiera.
QUOTE(szapur II @ 2/02/2013, 12:36)
Bo jest to mało udane streszczenie jednej książki M. Biskupa? Że coś takiego jak samodzielna praca nad źródłami nie istnieje?
Tu paradoksalnie będę bronił Autora! Bierzesz tę książeczkę do ręki, zaglądasz do bibliografii i wiesz, czego możesz się spodziewać. Jedno źródło, roczniki Długosza w XIX-wiecznej edycji Mecherzyńskiego, ale tuż za nim obszerna sekcja "Encyklopedie, słowniki, leksykony". Dwie encyklopedie wojskowości, dwa leksykony Kwaśniewicza, z którego niewiedzy śmieją się prawie wszyscy bronioznawcy, słownik władców Polski, poczet królów i książąt polskich, ale nie ten, którego mógłbyś się spodziewać. W tej kategorii zawieruszyła się jeszcze stara dobra praca Nadolskiego o broni białej i uwaga duża gratka: Encyklopedia II wojny światowej!
Wśród opracowań są oczywiście bardzo duże braki, ale nie jest tak źle. Autor wymienia trzon podstawowych starszych prac.
Nie przeczytałem jeszcze całej książki, ale spodobał mi się pomysł przedstawienia teatru działań wojennych. W tych książeczkach często brakuje odniesienia do geografii i topografii wojskowej. Autor wykorzystał do tego celu artykuł Aleksandrowicza i Olejnika. Szkoda, że nie zapoznał się z obszerną pracą Godlewskiego i Odyńca pt.
Pomorze Gdańskie.
Koncepcje obrony i militarnego wykorzystania od wieku XIII do roku 1939. Tytułowe Chojnice i Świecino to przecież miejscowości na Pomorzu Gdańskim.
W warunkach polowych
, w księgarni, zdołałem przeczytać kilkadziesiąt stron i na razie dotarłem do genezy wojny trzynastoletniej. Książki oczywiście nie kupiłem, spokojnie poczekam aż pojawi się w bibliotekach.