Jeżeli zaś chodzi o siłę militarna Kurlandii bo taki jest tytuł postu to zebrałem tyle informacji (przy czym naturalnie zakładam, że są one nie do końca ścisłe i z założenia szczątkowe, za co przepraszam, ale uważam, że jak na razie lepsze to niż nic):
Księstwo Kurlandii i Semigalii z racji swej wielkości (nieco ponad 27 tys. km 2) i potencjału demograficznego (ok. 200 tys. mieszkańców w połowie XVII w., w okresie największego rozwoju) nigdy nie było w stanie wystawić i utrzymać większej armii lądowej. Mimo to ksią-żęta kurlandzcy wysyłali skromne posiłki Rzeczypospolitej, co było ich obowiązkiem jako lenników i starali się dysponować choćby liczącymi kilkuset żołnierzy armiami. Uzupełnie-niem regularnej armii było pospolite ruszenie szlachty kurlandzkiej, która była zobowiązana do stawienia się w razie wojny konno pod broń z racji posiadania dóbr ziemskich – obowią-zek ten, dotyczący posiadających co najmniej 40 łanów ziemi uprawnej, wywodzący się jesz-cze z czasów krzyżackich to tzw.”rossdienst”. To pospolite ruszenie, czy swego rodzaju „służba ziemska” funkcjonowało osobno dla Kurlandii i osobno dla Semigalii i dotyczyło obrony kraju – generalnie więc uczestnicząca w nim szlachta brała udział w walkach tylko w obrębie granic księstwa. Obowiązek udziału w „rossdienst” można było zamienić na specjal-ny podatek. Liczebność pospolitego ruszenia zapewne nie była zbyt wielka (kilkuset zbroj-nych?), nie miało ono też naturalnie większej wartości bojowej z racji braku wyszkolenia. Trzonem sił zbrojnych Kurlandii były więc, podobnie jak w całej Europie Zachodniej (do której pod względem cywilizacyjnym przynależało to państwo), oddziały zaciężne, czyli two-rzone w drodze ochotniczego zaciągu przez upoważnionych do tego, wywodzących się w większości spośród szlachty, książęcych oficerów, będących jednocześnie dowódcami for-mowanych przez siebie jednostek.
Jeżeli chodzi o liczebność armii to nie była ona ściśle ustalona i w miarę potrzeb i możliwości zwiększano ją, lub zmniejszano – wydaje się jednak, że nigdy nie przekroczyła ona stanu 1200, góra 1400 żołnierzy, zwykle oscylując w granicach kilkuset.
Dla wsparcia Rzeczypospolitej Kurlandia zobowiązana była wystawiać początkowo 100 zbrojnych, na początku XVII w. 300 ( w tym 100 na koszt samego księcia), od 1617 r. 400.
W 1601 r. oddział 150 kurlandzkich żołnierzy, zapewne rajtarów, wspiera armię polską i zo-staje przeznaczony do obrony wybrzeży. W 1605 r. w bitwie pod Kircholmem uczestniczą u boku wojsk polskich 3 kornety rajtarów pod dowództwem samego księcia Fryderyka Kettlera (300 żołnierzy, wg. niektórych danych nawet i do 500). W 1615 r. zagrożony utrata władzy książę Wilhelm Kettler zaciągnął, zapożyczając się, 1200 żołnierzy (1000 piechoty, 200 jaz-dy). W walkach pod Mitawą w 1622 r. bierze udział z kolei 60 rajtarów i 170 piechurów kur-landzkich (230 żołnierzy). Pod Smoleńskiem w 1633 r. jest ok. 100 żołnierzy kurlandzkich (prawdopodobnie rajtarów). W 1651 r. 100 żołnierzy (piechota) zostaje wysłanych na fregacie „Walfisch” do Gambii. W 1654 r. z kolei 149 oficerów i żołnierzy na pokładzie liniowca „He-rzoginn von Kurland” wysłanych zostaje na Tobago – w szczytowym momencie rozwoju ko-lonii na Tobago czyli ok. 1657 r. mogło tam stacjonować podobno i do 400 żołnierzy…W 1665 r. w Zamku Bowskim (Bowsk) stacjonowało 150 żołnierzy. W 1672 r., w obliczu zagro-żenia tureckiego, Kurlandia wysyła Polsce regiment piechoty i regiment dragonów – razem 1352 żołnierzy. W kampanii 1683 r. posiłkuje Polaków regiment piechoty (1000 żołnierzy) i 200 dragonów (2 kompanie ?). W roku 1684, podczas nieudanej wyprawy polskiej przeciwko Turkom posiłki brandenbursko – kurlandzkie liczą 1800 – 2000 żołnierzy (Kurlandia - regi-ment piechoty liczący 800 żołnierzy i oddział dragonów, łącznie zapewne ok. 900 ludzi). W 1736 r. na sejmie pacyfikacyjnym, ustalono że posiłki kurlandzkie dla Rzeczy pospolitej mają liczyć 700 żołnierzy (500 piechoty i 200 jazdy) – nieistotne jest tu, ze postanowienia te pozo-stały w praktyce na papierze, ważne jest że na tyle szacowano możliwości mobilizacyjne księstwa w tym okresie, co sugerować może ile liczyła średnio armia wystawiana przez Kur-landię. Jeżeli chodzi o artylerię to np. na wspomnianym Zamku Bowskim w 1660 r. było 18 armat, 2 moździerze i 3 „haubice” (oraz 28 muszkietów w zbrojowni; w 1650 i 1652 r. było tam odpowiednio 48 muszkietów, 136 pik i 20 „półpik”, czyli zapewne pik krótkich, lub innej broni drzewcowej, takiej jak partyzany, czy szpontony – daje do myślenia fakt, iż pik jest niemal 3 razy więcej niż muszkietów – być może kurlandzka piechota miał w swym składzie procentowo więcej pikinierów niż muszkieterów…). W 1661 r . w Forcie Jakuba na Wyspie Świętego Andrzeja w Gambii było 7 armat. Trudno oszacować ile dział mogło być we wszystkich miastach i zameczkach Kurlandii – być może nawet i kilkaset. Nie ma wzmianek o wykorzystywaniu artylerii w polu.
Jeżeli chodzi o organizację armii to kawaleria (rajtarzy i być może czasem kirasjerzy) organi-zowana była w kornety (oddziały liczące 100 – 120 żołnierzy), piechota zaś albo w kompanie (po 100 – 150 żołnierzy), albo w regimenty (obejmujące 8 – 10 kompanii czyli 800 – 1000 żołnierzy). Rzadko występująca dragonia tworzyła również bądź to kompanie (100 osobo-we?), bądź to małe regimenty (500 osobowe?). Znane są takie stopnie wojskowe jak pułkow-nik (oberst, oberster) major, kapitan (hauptmann), a zatem na pewno regimentami dowodzili jak wszędzie pułkownicy, dysponujący swymi sztabami (być może w ich skład tak jak w Pol-sce wchodzili np. major, prowiantmagister, czyli kwatermistrz, profos, wachmistrz itd.), a kompaniami, czy kornetami kapitanowie. W 1683 i 1684 (być może i wcześniej) występuje stopień generała – majora dowodzącego całością oddziałów wysłanych dla wsparcia wysiłku militarnego Polski.
Wszelkie poprawki, konstruktywna krytyka i wytykanie błędów i nieścisłości naprawdę mile widziane