http://historyton.pl/catalog/product_info....oducts_id=11920
No i mamy kolejne dzielo pana Witkowskiego.Odczucia jak zwykle mieszane,bo sili sie Witkowski na speca,pioniera i eksperta,a wpadek i to nieraz na poziomie nawet nie gimnazjalisty sporo.
Zacznijmy od pionierstwa.
Chce nas autor koniecznie przekonac jakich to niebywalych odkryc dokonal i czego to tam po rozmaitych archiwach nie wyszperal.Podaje w przypisach jakies amerykanskie mikrofilmy,ale jak to zazwyczaj u tego pana bywa ,brak podania nr.katalogowych.
Co do sensacyjnych jakoby nowosci to pare przykladow podam od reki.Taka np.bomba Yocho Ke-Go jak mozemy wyczytac: "...nigdy nie byla opisywana w polskiej literaturze".To "nigdy" to chyba tylko przeklamanie,a moze raczej ignorancja.Taki np.pan Januszewski opisywal ja dokladnie juz w 1993 roku w ksiazce "Lotnicy Smierci i ich samoloty"na str.230-232 i to dosyc szczegolowo z podaniem histori,danych technicznych i rysunkami w kilku rzutach.
Podobnie z lodziami samobojczymi Shinyo,ktore to autor okresla jednostkami "zupelnie w Polsce nieznanymi" Dla kogo sie pytam,bo ich opis i rysunki moglismy m.in.znalezc juz w koncu lat 80-tych w bardzo popularnej pracy Flisowskiego "Burza nad Pacyfikiem".
Przygotowania do totalnej mobilizacji spoleczenstwa japonskiego w 1945 roku tez wydaja sie autorowi wielce zaskakujace i sensacyjne.Fakt,ktory nikogo absolutnie poza nim chyba nie dziwi. Okrety podwodne I 400 tez maja dla autora posmak sensacji,a zostaly juz dawno szczegolowo opisane w ksiazce "Atak spod wody",czy chocby niedawnym albumie Lengerera wyd.Trojca.Cuda.
Sa tez ewidentne wpadki swiadczace o glebokiej ignorancji autora w temacie.Najwiekszym lapsusem jest sprawa zatopienia lotniskowca USS "Wasp".Witkowski pisze:
"I-19 poslal na dno lotniskowiec "North Carolina",przy czym czesc torped z tej samej salwy dodatkowo zatopila dwie mniejsze jednostki:USS "Wasp"(niszczyciel)oraz USS "O Brien"...w istocie zostalo rozbite zgrupowanie lotniskowcowe".
Smiac sie czy plakac. Po pierwsze to "Wasp" byl lotniskowcem,"North Carolina" pancernikiem,a "O Brien" niszczycielem.Wszystko dokladnie na odwrot.Po drugie "Nort Carolina" zostala tylko uszkodzona.Szkoda nawet komentowac,ale jezeli ktos byl red.naczelnym "Techniki Wojskowej" to mozna od takiego faceta przynajmniej wymagac,aby odroznial pancernik od lotniskowca,,o niszczycielu nie wspominajac.
Poza tym mamy uporczywe tlumaczenia "Long Lance" na "dluga wlocznie",samoloty Ki-83(chyba chodzi o Ki-84 ?),plany kopiowania "Jagdtigerow" i "Ferdynandow" itd.
Ze zdjeciami tez mozna dyskutowac.Takie np.ze str 98 przedstawia jakoby smarkatych operatorow lodzi samobojczych.A co widzimy? Lotnikow morskich w kombinezonach,goglach lotniczych nawet.Zastanawia mnie tez zdjecie pomordowanych jakoby mandzurskich dzieci.W chinskie to jeszcze uwierze,ale po kiego licha by mieli Japonczycy cwiczyc bagnetami na potomstwie sojusznikow?Kolejna zagadka.
Brak znajomosci realiow tez uderza.Otoz brak bylo jakoby w Japoni ksiegarn,szkol i dostepu do swiatowej literatury.Bez jaj. Gdyby siegnal pan Witkowski do wspomnien Sakai,Hary czy Nagatsuki to cos by sie wiecej moze o systemie oswiatowym Niponu dowiedzial i bredni nie glosil.Ten ostatni choc ochotnik Kamikaze byl bardziej niz przecietnie w literaturze francuskiej oczytany,ba nawet w Marksie,a wywodzil sie z biednej rodziny.
Dosc niesmaczne sa tez szyderstwa z mlodych ochotnikow Kamikaze.Imputuje im nawet Witkowski pobodki materialne.Gdyby autor choc troche sie zastanowil nad Powstaniem Warszawskim,dziecmi i butelkami benzyny ,to moze by troszke lepiej pojal tamtejsze realia i zaoszczedzil nam glupich uwag.
Pomijam juz sensacje w stylu jakoby wykrywanych przez amerykanskie radary,a idacych w setki naddzwiekowych obiektow latajacych,planu bombardowania miast bombami biologicznymi z okretow podwodnych(to juz czysty wymysl autora),oraz napedach antygrawitacyjnych.Smieszy podawanie idiotycznych informacji za inymi,jak np.ze Telefunken w okresie wojny szkolil w Niemczech 2200 Japonczykow i pozniej zupelnie na serio zastanawianie sie autora jak ich tam przewieziono.
Warto tez wspomniec o tym,ze japonskie "superpancerniki":"...byly podstawowym komponentem ofensywnych sil zbrojnych w ogole".Jak na dwie jednostki to podstawy zaiste niewielkie,a i jakos te ofensywy przeprowadzono bez ich udzialu.Wystrzelily pierwszy raz w 1945 roku.
Mniej wesole jest stwierdzenie autora dotyczace programu broni biologicznych:
"Byc moze jednym z kluczy do tak spektakularnego sukcesu organizacyjnego bylo dotarcie przez tworce programu do samego cesarza Hirohito,ktory byl biologiem i podobno z entuzjazmem przygladal sie dzialalnosci jednostki 731".
Stwierdzenie nie poparte oczywiscie przypisami,bedace opinia autora asekurujacego sie owymi "byc" moze i "podobno",bo tu o ciezkie pomowienia chodzi.Wstyd i tyle.
Szkoda bo pomysl na ksiazke ciekawy,a nie mial chyba Witkowski zupelnie pojecia o wielu ciekawych programach japonskich.Przedstawil kilka interesujacych rysunkow i nowatorski rozdzial o podziemnych fabrykach.Razace bledy wskazuja po raz kolejny iz mamy do czynienia z pozycja wydana w pospiechu,obliczona na szybki zysk i tania sensacje.
W zapowiedziach ksiazka:"Jak Bin Laden pokona Ameryke".