Pomoc - Szukaj - Lista Użytkowników - Kalendarz
Pełna wersja: Ramillies 1706 - R. Radziwonka
historycy.org > Biblioteka Cyfrowa Historycy.org > Książki o tematyce militarnej > Wydawnictwo Bellona - Historyczne Bitwy > Bitwy z okresu nowożytnego
Damian W.
Witam!

Zapraszam Szanownych Forumowiczów do dyskusji o książce Rafała Radziwonki pt. Ramillies 1706.
Damian W.
Drogą pokątną książka trafiła do sprzedaży na Allegro: wink.gif http://www.allegro.pl/item1008839491_ramil...bitwy_nowa.html

Pozdrawiam!
DW
Vergilius
Wczoraj zamówiłem w Bellonie Ramillies smile.gif. Po lekturze Blenheim/Hochstadt mam jak najlepsze zdanie o Panu Radziwonce. Niech pisze jak najwięcej o tym okresie, bo w Polsce to praktycznie temat w ogóle nie ruszany. Oczekuję, że przyjdzie mi jeszcze poczytać Oudenaardee i Malplaquet, oczywiście z monopolem dla Pana Rafała. Tak jak Pan Kisiel winien pisać wszystko o wojnach śląskich, tak wojna o sukcesje hiszpańską tylko dla Rafała Radziwonki!
adam1234
Chyba nikt nie jest obiektywny. Kilka punktów widzenia to nie jest zła rzecz, tym bardziej, że o wojnach śląskich nie pisze jedynie Kisiel rolleyes.gif
Vergilius
No tak, przecież Pan Przeździecki napisał jeszcze Kunersdorf rolleyes.gif. No i doliczyć można jeszcze Quebec i Detroit (jako osobny teatr III Wojny Śląskiej). Choć i tak Strzegom/Dobromierz i Praga Kisiela są jednymi z lepszych HB-eków smile.gif. Co do punktów widzenia, to masz racje. Z tym że jakoś Ci historycy nie kwapią się pisać o wojnach sukcesyjnych, śląskich... A szkoda, bo temat wdzięczny.
Napoleon7
W miesięczniku "Morze, Statki i Okręty" (numer czerwcowy - czyli za dwa miesiące, niecałe) powinien ukazać się artykuł o kampanii tulońskiej z 1707 roku (rzecz bardzo mało znana) - to taka mała dygresja na temat wojny o sukcesję hiszpańską.
Vergilius
Właśnie dostałem Ramillies 1706 smile.gif. Książeczka długa nie jest, bo niżej 200 stron, za to bibliografia robi wrażenie. Dużo wykorzystanych artykułów z różnych gazet (jedno wydanie jest nawet z 1935 r.). Literatura głównie anglojęzyczna, przeplatana francuskojęzycznymi i polskimi monografiami. Do tego dzienniki dowódców obydwu stron, a także źródła: Memoires of John, Duke of Marlborough, with his original correspondence: collected from family records at Blenheim, and other autethic sources. Illustrated with portraits, maps and military plans t. I-III, Londyn 1818-1819, autorstwa Williama Coxa, oraz Life of John, Duke of Malborough [bez miejsca wdania], 1736, pióra Thomasa Lediarda, jak również The Lives of the Two Illustrious Generals [bez miejsca wydania], 1713.

Jedyne czym jestem rozczarowany, to ograniczonym opisem armii holenderskiej i pruskiej, zajmującym jedynie 8 stron. Map jest 5, wyglądają całkiem w porządku, pod względem szaty graficznej takie same jak w Blenheim/Hochstadt 1704. Sporym rozczarowaniem, jest brak rycin żołnierzy z epoki, są tylko ryciny dowódców i sceny z kampanii. Mimo to, czuje że książka nadrobi treścią smile.gif. O większą recenzje pokuszę się może po maturach smile.gif.
adam1234
Autor potraktował tę książkę jako kontynuację swojej wcześniejszej pracy o Blenheim. Wydaje mi się, że to jest głównym powodem skrótowości opisu armii pruskiej i holenderskiej. Autor miał po raz kolejny pisać o taktyce początku XVIII wieku? Opisywać rolę poszczególnych rodzajów broni, itd., itp.? Wystarczy, że zrobił to raz. Poza tym ta taktyka była tak schematyczna i mechaniczna, że naprawdę nie ma się nad czym rozwodzić.

Oczywiście, mógł autor rozpisać się o szeroko pojętej barwie i broni, ale to byłby jedynie dodatek. Uważam, że opis obu armii jest wystarczający do zrozumienia treści zawartych w książce.

Inna sprawa czy potraktowanie tego dzieła jako kontynuacji innej książki to dobra rzecz. Mnie osobiście to nie przeszkadza, a nawet pochwalam taki zabieg - nie lubię, gdy książki są zapełniane bezsensownymi informacjami tylko po to, aby były grubsze.
Vergilius
QUOTE
Oczywiście, mógł autor rozpisać się o szeroko pojętej barwie i broni


No właśnie, o to mi chodzi. Choć w Blenheim/Hochstadt 1704, autor opisał właściwie tylko armie francuską (z resztą był to opis bardzo dobry) i angielską. Liczyłem więc po cichu, że teraz może austriacką jakoś dokładniej i holenderską... rolleyes.gif

QUOTE
Inna sprawa czy potraktowanie tego dzieła jako kontynuacji innej książki to dobra rzecz.


Dla mnie to też nie jest mankament, ale w sumie dla ludzi którzy kupią to książkę, a nie czytali poprzedniej pozycji R. Radziwonki, to mogą oni czuć się rozczarowani smile.gif.



Napoleon7
Kupiłem - przeczytałem - dobra rzecz! Polecam!
Piegziu
Właśnie udało mi się dostać tą książkę. Mam nadzieję, że nie będzie to kontynuacja Blenheim-Höchstädt jak ktoś już wcześniej wspomniał. tongue.gif
rafalm
QUOTE(Piegziu @ 3/06/2010, 11:40)
Właśnie udało mi się dostać tą książkę. Mam nadzieję, że nie będzie to kontynuacja Blenheim-Höchstädt jak ktoś już wcześniej wspomniał. tongue.gif
*


Dokładnie tak jest. Bitwa pod Ramillies trwała jakieś 4 godz., dlatego jej opis nie jest zbyt obszerny, ale sama książka pozwala na zagłębienie się w "hiszpańską sukcesję" 1705 i 1706 roku. smile.gif Mam nadzieję, że p. Radziwonka będzie kontynuował swoje dzieło.
ConradP
Przeczytane. Oby więcej takich HB-eków. Klarowny i interesujący opis działań w 1705 i 1706 roku. Czasem wychwytywałem jakieś niekonsekwencje w tekście, dziwi też troszkę streszczenie bitwy w rozdziale podsumowanie. Tak jakby dla kogoś, kto nie ma czasu przeczytać wcześniejszych rozdziałów, a chce się czegoś dowiedzieć...
Ale nie czepam się. Książka bardzo dobra, na bardzo interesujący temat. Czekam na kolejne tomy z wojen Ludwika XIV:)
emigrant
QUOTE(adam1234 @ 26/04/2010, 23:19)
Autor potraktował tę książkę jako kontynuację swojej wcześniejszej pracy o Blenheim. Wydaje mi się, że to jest głównym powodem skrótowości opisu armii pruskiej i holenderskiej.


Sęk w tym, że w Hochstadt-Blenheim też się o tych armiach nie rozpisał... sad.gif
Shell
Właśnie skończyłem czytanie.

Przeczytałem książkę w jeden dzień, co chyba jest zaletą, bo czyta się szybko, a styl pisania jest ciekawy.
Mam parę zastrzeżeń co do interpunkcji, jest parę rzucających się w oczy literówek (no ale oczywiście to pretensje do wydawnictwa). Takie tam fanaberie wink.gif

Miło było spotkać się ze "starymi znajomymi" z poprzedniego opracowania chociaż mnie, laikowi nie ułatwiało zadania to, że większość francuskich dowódców nazywała się na "V" wink.gif
Myślę, że wkrótce doczekamy się książki pana Rafała Radziwonki na temat pewnej bitwy z 1709 r. czyli cdn wink.gif

Piegziu
QUOTE(Shell @ 26/07/2010, 22:16)
Przeczytałem książkę w jeden dzień, co chyba jest zaletą, bo czyta się szybko, a styl pisania jest ciekawy.
*


Styl pisania w porównaniu do B-H jest trochę inny, wydaje mi się osobiście, że czyta się Ramilles trudniej. smile.gif
CODE
Mam parę zastrzeżeń co do interpunkcji, jest parę rzucających się w oczy literówek (no ale oczywiście to pretensje do wydawnictwa). Takie tam fanaberie;)

Niestety w Bellonie zdarzają się takie wpadki jak "pie064cta".
CODE
Myślę, że wkrótce doczekamy się książki pana Rafała Radziwonki na temat pewnej bitwy z 1709 r. czyli cdn;)

Właście jedynie trochę irytuje mnie styl podejścia (moim zdaniem jest lekko stronniczy) do tej wojny, więc też czekam z radością na nową część. smile.gif

kundel1
Szczerze mówiąc nie widzę niczego pasjonującego w ciągłych przemarszach wojsk.
ku140820
Ale taki wtedy panował "styl" wojowania w Europie - żołnierze kosztowali i to drogo, dlatego do bitew dochodziło rzadko. Ważne było wymanewrowanie przeciwnika i pozbawienie go zaopatrzenia.
Pewien przełom to kampanie Fryderyka, ale też nie do końca - on również musiał opierać się o łańcuchy twierdz chroniących linie komunikacyjne.
Rewolucja czyli dążenie do walnej bitwy w celu zniszczenia głównej siły przeciwnika to tak naprawdę dopiero wojny rewolucyjnej Francji, do perfekcji rozwinięte przez Napoleona.

Gdyby dowódcy obu stron mogli zobaczyć, co się będzie działo nieco ponad 100 lat później w takich miejscach jak Wagram, Borodino czy Lipsk, to by chyba hurtem padli na apopleksję ze zgrozy.
emigrant
QUOTE(Darth Stalin @ 9/08/2010, 12:11)
Ale taki wtedy panował "styl" wojowania w Europie - żołnierze kosztowali i to drogo, dlatego do bitew dochodziło rzadko. Ważne było wymanewrowanie przeciwnika i pozbawienie go zaopatrzenia.

Zgadza się i zasługą Radziwonki jest, moim zdaniem to, że przejrzyście i przekonująco pokazuje zasady tej sztuki wojennej, które rzeczywiście z perspektywy czasu czasem trudno zrozumieć.



QUOTE
Gdyby dowódcy obu stron mogli zobaczyć, co się będzie działo nieco ponad 100 lat później w takich miejscach jak Wagram, Borodino czy Lipsk, to by chyba hurtem padli na apopleksję ze zgrozy.

I tu zgoda. Jeszcze podczas pierwszych kampanii we Włoszech Napoleona niektórzy dowódcy austriaccy tłumaczyli się i skarżyli, że zostali pokonani niezgodnie ze sztuką wojenną . Aż człowiek sobie wyobraża jak krzyczą: "To się nie liczy!" smile.gif
ku140820
QUOTE("emigrant")
Aż człowiek sobie wyobraża jak krzyczą: "To się nie liczy!"

Albo: "On oszukuje! Gra nie fair! Zdyskwalifikować go!" biggrin.gif tongue.gif
Piegziu
QUOTE(Darth Stalin @ 9/08/2010, 12:11)
Pewien przełom to kampanie Fryderyka, ale też nie do końca - on również musiał opierać się o łańcuchy twierdz chroniących linie komunikacyjne.
*


Czyż kampanie Fryderyka nie wynikały z charakteru i pozycji Królestwa Prus? smile.gif
Jaki kraj i możliwości - taka wojna. smile.gif
emigrant
QUOTE(Piegziu @ 10/08/2010, 17:33)
QUOTE(Darth Stalin @ 9/08/2010, 12:11)
Pewien przełom to kampanie Fryderyka, ale też nie do końca - on również musiał opierać się o łańcuchy twierdz chroniących linie komunikacyjne.
*


Czyż kampanie Fryderyka nie wynikały z charakteru i pozycji Królestwa Prus? smile.gif
Jaki kraj i możliwości - taka wojna. smile.gif
*


Raczej wynikały z charakteru Fryderyka. Co do pozycji, to wielu się na początku wydawało, że Fryc porywa się z motyką na słońce. To on dopiero pokazał jakie możliwości tkwią w Prusach.
Piegziu
QUOTE(emigrant @ 27/02/2011, 23:45)
Raczej wynikały z charakteru Fryderyka. Co do pozycji, to wielu się na początku wydawało, że Fryc porywa się z motyką na słońce. To on dopiero pokazał jakie możliwości tkwią w Prusach.
*


Toć to już ciężko powiedzieć czy to państwo było militarystycznie nastawione z powodu dynastii panującej, czy też dynastia panująca z powodu specyfiki państwa. Pewne oba czynniki wzajemnie się krzyżowały. smile.gif

Ale wracając do tematu:
Czy ktoś wie, czy może Pan Radziwonka zamierza jeszcze coś wydać? B-H było, Ramilles też. Pora na Oudenaarde czy od razu do Malplaquet? I kiedy?
Karol XII
Przeczytałem i książka jest w sumie w porządku, brakuje mi tutaj jednak tej plastyczności języka, co choćby u pana Kisiela, a nawet "Blenheim" czytało mi się znacznie lepiej, choć może tamta bitwa była bardziej dramatyczna, więc autor miał łatwiejsze zadanie w tym zakresie. W każdym razie uważam jednak, że warto mieć tę książeczkę w swojej biblioteczce, tym bardziej, iż miejsca zajmuje naprawdę niewiele.
arturus.miłośnik historii
Zgadzam się z jednym,pan Rafał Radziwonka jak najsłuszniej powinien mieć monopol,na książki o wojnie o sukcesji hiszpańskiej,ale z każdym tematem by pewnie sobie poradził.Tak trzymać!!!
szapur II
Monopol? Może i są to książki wciągające, bo akurat w Polsce specjalnie poza ogólnymi wiadomościami w podręcznikach do powszechnej to specjanie nie ma książek na ten temat, tyle, że nie można robić znowu z tego typu pracy nie wiadomo czego. Rozumiem, że trudno zdawać sobie sprawę z tego, że gros źródeł do wojny o sukcesję hiszpańską nie jest publikowanych, trudność polega na tym, że z reguły są francusko- bądź łacińsko-języczne, jeszcze angielskie, niemieckie, flamandzkie, hiszpańskie. Kwerendę należałoby prowadzić we Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii, wreszcie w Wiedniu. Do tego dochodzą rzeczy drukowane, jakieś są, ale to znów trochę przypadkowo i czasem wyłażą kwiatki: np. na s. 33 R. Radziwonka robi przypis "z" pamietników marsz. Villarsa - jak najbardziej zresztą powinien je znaleźć i z nich skorzystać, ale wyglada to tak:

Mémoirs de Villars, Paryż 1887, t. II, s. 347, [w:] W. Churchill, op. cit., t. II, s. 937-938

Super zapis, pełna profeska historyczna smile.gif Monopol po prostu. Zdarzają sie też inne wesołe rzeczy, z lektury zapamiętałem m.in. frazę "skrajne lewe skrzydło" - sorry, ale w szyku bitewnym jest więcej niż jedno lewe skrzydło?
wysoki
QUOTE
Zdarzają sie też inne wesołe rzeczy, z lektury zapamiętałem m.in. frazę "skrajne lewe skrzydło" - sorry, ale w szyku bitewnym jest więcej niż jedno lewe skrzydło?

No centrum ma lewe skrzydło, i prawe skrzydło ma swoje lewe skrzydło wink.gif.
Pewnie problem z przetłumaczeniem czy oddaniem angielskiego określenia na które się natknął autor.
arturus.miłośnik historii
Jeśli razi moje słowo ,,monopol'' to poprawiam na ,,autor powinien opisywać inne bitwy z wojen o sukcesję hiszpańską".Mam nadzieję że to jest poprawna formuła historyczna .
szapur II
A ja tak do końca nie wiem, czy powinien. Jeśli się podoba styl pisania, ok. - każdy ma prawo do swojej opinii, natomiast pod kątem pracy historyka jest sporo miejsca do poprawy i pracy, już nie mówiąc o tym, że jeśli się streszcza i parafrazuje prace wyłącznie angielskie, a właściwie bazuje się na jednej, panegiryku b. brytyjskiego premiera pod adresem jego własnego przodka, to powstaje pytanie, czy książka nie reprezentuje np. punktu widzenia jednej ze stron konfliktu, no ale to naprawdę najmniejszy z problemó smile.gif
arturus.miłośnik historii
Drogi Kolego jeśli znasz ten temat, bo widać że sprawdzałeś publikacje obcojęzyczne i interesujesz się tym okresem to masz absolutne prawo wyłuszczyć błędy autora (nawet jeśli nie to każdy ma prawo ,do swojej opinii co nawet nie podlega dyskusji).Dla mnie który zainteresował się dopiero tym tematem ,autor wydaje się wystarczający do opisywania tego okresu,ale to tylko taka moja mała opinia w tym temacie i na pewno to nie jest żaden spór czy problem.Byłbym wdzięczny gdybyś polecił mi jakich dobrych autorów zajmujących się tym tematem.Dzięki że przedstawiłeś swój punkt widzenia ,jak każdemu kto się tu wypowiada.Jeszcze raz dzięki za cenne uwagi.
Lord Mich
QUOTE(szapur II @ 10/08/2014, 12:42)
A ja tak do końca nie wiem, czy powinien. Jeśli się podoba styl pisania, ok. - każdy ma prawo do swojej opinii, natomiast pod kątem pracy historyka jest sporo miejsca do poprawy i pracy, już nie mówiąc o tym, że jeśli się streszcza i parafrazuje prace wyłącznie angielskie, a właściwie bazuje się na jednej, panegiryku b. brytyjskiego premiera pod adresem jego własnego przodka, to powstaje pytanie, czy książka nie reprezentuje np. punktu widzenia jednej ze stron konfliktu, no ale to naprawdę najmniejszy z problemó smile.gif
*


Rzuciłem okiem na przypisy w rozdziale dotyczącym bitwy i ponad połowa nie pochodziła z biografii Churchilla, lecz różnych brytyjskich opracowań np Chandlerze, więc stwierdzenie "właściwie bazuje się na jednej, panegiryku b. brytyjskiego premiera pod adresem jego własnego przodka" jest IHMO sporym nadużyciem. Ale faktycznie, czytając książkę to miałem wrażenie że napisał ją Anglik smile.gif . Pracy wg mnie nic więcej zarzucić.
Pozdrawiam!
TytusPullo
Witam.
Dziś na warsztat kładziemy "Ramillies 1706" Rafała Radziwonki.

Na samym początku mała przestroga dla wszystkich, zanim zaczniecie czytać Ramillies, przeczytać należy inną pozycję tego samego autora "Blenheim/Hochstadt", ja akurat nabyłem za przysłowiową złotówkę Ramillies (książka nowa), ale po przeczytaniu 10 stron już żałowałem, że zącząłem smile.gif

Książka opisuje prawie w ogóle nieznany temat walki o sukcesję hiszpańską, ja osobiście nie pamiętam bym w szkole (podstawowej, średniej) miał jakikolwiek kontakt z tym tematem, a tu okazuje się, że byłoby czym zainteresować uczniów, i za podjęcie tego tematu już ma u mnie dodatkowy plus do oceny.


A teraz będzie już tylko dobrze. Książka samej treści ma tylko 160 stron, język i styl Pana Radziwonki sprawia, że książka jest na dwa wieczory. Po prostu sama przyciąga do czytania i chciałoby się rzec czemu tak mało ? Nie ma opisu armii francuskiej, austriackiej i angielskiej by nie dublować "Blenheim/Hochstadt", ale opis armii pruskiej i holenderskiej na 7 stron ? Na tyle bibliografii ? (do bibliografii jeszcze wrócę). III i IV rozdział to kampanie roku 1705 i 1706 roku. I tutaj miła niespodzianka, wszystkie najważniejsze wiadomości (ilość wojska czy sposób prowadzenia walki) autor podaje ze szczegółami, to oznacza iż dobrze się przygotował i naprawdę przyłożył do pracy. Głównie panuje jeden pogląd - książę Marlborough, wielki dowódca, generał, strateg, ciągle ktoś mu rzuca kłody pod nogi, a on tylko dąży do bitwy, jest przekonany o swoim kunszcie wojskowym i o swojej wyższości, nie ważna jest pozycja i teren, chce wydać bitwę natychmiast z wrogiem mającym przewagę pod względem liczebności. Sama bitwa jest opisana na 30 stron, czyta się ją jednym tchem - przy takim pisarzu aż szkoda że tylko tyle. Bitwę chciał autor pokazać jak najlepiej, nie pominąć żadnego szczegółu.

Mapki są kolorowe i to aż 5 respekt.gif Wielki plus za aneksy, a w szczególności za drugi, opis bitwy Ottona Laskowskiego. I na koniec już duuuuży plus za bibliografię, źródła, dzienniki, pamiętniki, wspomnienia, syntezy dziejów narodowych, biografie i opracowania itd. czego tu nie ma. Za takie podejście do tematu ocena może być tylko jedna 10 w skali od 1-10. Książkę z czystym sumieniem polecam każdemu - Oby tylko takie HB-eki.

Pozdrawiam. biggrin.gif
Archanioł
Styl autora fatalny. Tłumaczenie fragmentów tekstów obcojęzycznych - jeszcze gorsze.
Piegziu
Czemu styl fatalny?
Archanioł
Składnia, sporo kolokwializmów, często niejasny przekaz (szczególnie w Blenheim). Nie odnoszę się broń Boże do strony merytorycznej książki.
Harpalos
Czytałem w roku premiery, więc już dawno temu, ale pamiętam że odebrałem styl autora jako całkiem przystępny.
Piegziu
Też nie za bardzo rozumiem uwag Gabriela. Mi książkę czytało się bardzo przyjemnie. Pamiętam jedynie motyw z kilkukrotnym powtarzaniem niektórych myśli.
Duncan1306
QUOTE(Piegziu @ 19/02/2016, 23:02)
Też nie za bardzo rozumiem uwag Gabriela. Mi książkę czytało się bardzo przyjemnie. Pamiętam jedynie motyw z kilkukrotnym powtarzaniem niektórych myśli.
*


Akurat obie pozycje p.Radziwonki uważam za niezwykle ciekawe - aczkolwiek żałuję że tak ważna dla dziejów Europy wojna ma tak mała polską bibliografię. A do autora mam żal że nie napisał kolejnych HB-ków o Malplaquet i Denain rolleyes.gif
Ale czasem faktycznie powtarza to co napisał wcześniej sad.gif
Toki
Właśnie skończyłem czytać omawianą książkę - lata po lekturze tej o bitwie pod Blenheim. Jeśli chodzi o styl, to mogę się zgodzić, że momentami wypowiedzi są chaotyczne; z kolei brak niepotrzebnych powtórzeń mógłby nieco publikację odchudzić (np. liczba zabitych i rannych po stronie Wielkiego Sojuszu powtarza się ze trzy czy cztery razy na przestrzeni nieco ponad pół strony). Tłumaczenia z języków obcych nieco kuleją. Uwaga może raczej w stronę wydawcy: niektóre cytaty nie są zaznaczone cudzysłowami; o tym, że są zaczerpnięte z innych dzieł, wnioskujemy po przypisie na końcu zdania czy po wtrąceniach w kwadratowych nawiasach. Miałem ogólne wrażenie, że książka została napisana nieco na chybcika, praca sprawia wrażenie trochę mniej solidnej, niż ta na temat bitwy z roku 1704.
Niemniej jednak: celem Autora było zapoznanie polskiego czytelnika z mało u nas znanym starciem, będącym częścią również stosunkowo "anonimowej" wojny. I ten cel książka wypełnia. Sam opis bitwy pod Ramillies zajmuje mniejszość publikacji, ale nieźle przedstawiono jej tło i następstwa, a i wiedzę na temat samego starcia czytelnik znajdzie. Zgadzam się z jednym z powyższych stwierdzeń: warto przed lekturą tej pozycji zapoznać się z "Blenheim - Höchstädt 1704", której napisanie służyło zresztą podobnemu celowi i w moim przypadku go osiągnęło. To właśnie dzięki tamtej pracy p. Radziwonki zainteresowałem się wojną o sukcesję hiszpańską. "Ramillies 1706" oceniam, ogólnie rzecz biorąc, pozytywnie.
To jest wersja bez grafik. Aby przejść do pełnej wersji forum kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.
Copyright © 2003 - 2005 Historycy.org
Kontakt: historycy@historycy.org