Pomoc - Szukaj - Lista Użytkowników - Kalendarz
Pełna wersja: Starożytność
historycy.org > Historia powszechna > STAROŻYTNOŚĆ > Religie starożytne
lucyna-zp
Czy ktoś z państwa pokusiłby się o wypunktowanie jaki wpływ na politykę miała religia w dziejach starożytnośći.
Będę wdzięczna za rowinięcie tematu.
Lucy
confused1.gif
Anakin
jest pewne, ze prawie zadnej politycznej (w skali miedzynarodowej) decyzji nie podejmowano, bez konsultacji z wyroczniami.

W ten sposob można z pewnościa określić, że wśród bóst największy wpływ miał Apollo... rolleyes.gif
Primus Pilus
Galowie zostali podbici przez Cezara, ponieważ ich religia temu sprzyjała. Uważli że przegrana bitwa jest wynikiem gniewu bogów. Dlatego Galowie natychmiast po przegranej bitwie przybywali do Cezara aby prosić o przyjaźń. Cezar oczywiście zawsze sie na to zgadzał, brał zakładników pobierał daninę i tak do nastepnego buntu danego plemie, a pokolejnej przegranej bitwie znowu się to powtarzało.
Apsu
Religia szczególnie duży wpływ na politykę miała w państwach Bliskiego Wschodu. Jeśli chodzi o politykę wewnętrzną to regulowała podział społeczeństwa oraz określała pochodzenie władzy. działalność kapłanów miała także kolosalny wpływ na rzązdenie państwem, co doskonale widać na przykładzie Egiptu (patrz tematy o Nowym Państwie a ściślej rewolucji amareńskiej).

Jeśli chodzi o antyk, to religia miała duże znaczenie propagandowe. Przykład to wyprawa Aleksandra na Persję, która miała być zemstą za zniszczenie świątyń bogów greckich w czasie wojen perskich. Ciekawy, chociaż okrutny, przypadek miał miejsce w czasie II wojny punickiej (nie wiem czy już o nim kiedyś nie pisałem). Otóż, kiedy Hannibal szlał po Italii, Rzym ogarnął religijny obłęd. Za radą Fabiusza stosowano krwawe praktyki: zabito westalki, które złamały zasadę czystości, zakopano żywcem dwie pary (galijską i grecką) reprezentujące "wrogie" navcje - wszystko to miało zjednać przychylność bogów.

Jak widać religia miała kolosalny wpływ na politykę starożytną we wszystkich jej wymiarach.

pozdrawiam
Thot
Przepraszam ale albo ja czegoś nie zrozumiałem albo Apsu popełnił błąd. Można tam bowiem pzreczytac: "Jeśli chodzi o antyk, to religia miała duże znaczenie propagandowe. Przykład to wyprawa Aleksandra na Persję, która miała być zemstą za zniszczenie świątyń bogów greckich w czasie wojen punickich". Podejrzewam, że miałeś na myśli wojny perskie nie zaś punickie? wink.gif Ale mniejsza o to.

Wracając do tematu. Wpływ religii na politykę był i wbrew pozorom nadal jest znaczny. Faktycznie starożytny Egipt wydaje mi się najlepszym przykładem takiej sytuacji. Chyba nigdzie indziej w czasach antyku kapłaństwo nie uzyskało takiej kontroli na państwem. Dośc wspomniec przejęcie władzy przez Herhora po śmierci Ramzesa XI (Ramzes XII jest na tyle słabo poświadczony, że nie możemy byc pewni czy wogóle istniał).

A abstrahując od starożytności to w czasach współczesnych zwłaszcza w państwach islamskich możemy obserwowac współitnienie religii i polityki. Ale to już w ramach dygresji smile.gif .
antracyt
Temat stary jak swiat. Religie mogla wrecz wyznaczac granice panstwa. W przypadku wielkich religii (jeszcze zywych) tak bylo. Czysta kolonizacja. Echnaton przeniosl stolice, inaczej padlby wczesniej trupem majac do czynienia ze stara szajka kaplanow.
Kaplani uzurpowali sobie zawsze wiedze i ta religijna i doswiadczalna. Przyszlosc tez mieli w posiadaniu jako wyrocznia. tak naprawde to nie chce mi sie pisac...zaraz sie z tego zrobi oszolomski watek.
Apsu
QUOTE(Thot @ 15/06/2005, 22:49)
Przepraszam ale albo ja czegoś nie zrozumiałem albo Apsu popełnił błąd. Można tam bowiem pzreczytac: "Jeśli chodzi o antyk, to religia miała duże znaczenie propagandowe. Przykład to wyprawa Aleksandra na Persję, która miała być zemstą za zniszczenie świątyń bogów greckich w czasie wojen punickich". Podejrzewam, że miałeś na myśli wojny perskie nie zaś punickie? wink.gif  Ale mniejsza o to.
*


Fakt, mój błąd, już poprawiony smile.gif
Rosie
jaki wpływ na politykę miała religia w dziejach starożytnośći?

Bardzo duży....
tak jak w dzisiejszych czasach, w państwach teokratycznych gdzie pozycja religii jest niepodważalna.
Za duży....
Bo jak logicznie wytłumaczyc uzależnianie losów państwa od np. wróżb augurów (Rzym), czy trasy wędrówki żuków (Egipt)..
Zwykle...
była tylko narzędziem, który władza wykorzystywała do swoich celów.
ale czasem...
zmuszała władców do jej uznania(Rzym, po bitwie na Moście Mulwijskim)
piotpal
A czy czasami nie było tak, że za powłoką religijną i bogobojności, stały jakieś osoby, które miały swoje cele polityczne? Przecież te wszystkie obrządki, czy to wyrocznie, żuki, znaki astronomiczne, można było łatwo sfingować.
Tymoteusz Bojczuk
Dokładnie. I dlatego demokracja ateńska nigdy nie osiągnęła pełni, bo stanowiska kapłańskie mogły sprawować tylko jednostki z klasy eupatrydów (była arystokracja). Kapłani zaś wprowadzali ograniczenia w życiu politycznym i w tym sensie "manipulowali" często w interesie własnej klasy.
Np. kapłan w Rzymie mógł przenieść głosowanie na drugi dzień, kiedy widział, że lud w bieżącym dniu zagłosowałby niewłaściwie. Pretekstem do tego przeniesienia byly złe wróżby.
sebolp
A ja pokusze sie nawet, ze świetym przekonaniem, że religia ma niebagatelny wpływ na politykę od starożytności aż po dzis dzień.

Starożytność- wyrocznie, gniew bogów itd. ;

średniowiecze-chociażby krucjaty i wszelkie machlojki kościoła ;

współczesność- "Bóg z nami" na pasach żołnieży III rzeszy, kapelani w wojskach wszystkich państw chrześcijańskich (błogosławiący żołnieży idący mordować... chrześcijan, tak na marginesie), czy chociażby japońska świątynia Yasukuni propagująca kult zbrodniarzy wojennych (min. A.Hitlera), wyższość rasy japońskiej i całkowite oddanie się państwu, co też nazwać można religią. Światynie tą czesto odwiedza aktualny premier Japonii co owocuje np. karaniem nauczycieli za odmowę śpiewania hymnu itd.
Antonius
Hmm co się tyczy pobożności Rzymian i wpływu religii na ich życie to przytoczę frament pracy, odnoszący się do tego zagadnienia, jaką swojego czasu napisałem:

"Na szczęście fortuna rzadko opuszczała Rzymian, wręcz przeciwnie starała się ich wspierać w miarę swych „skromnych”, boskich możliwości zsyłając gęgające gęsi, świnie przepędzające słonie lub innych zadziwiających pomocników. Jednak jak to ze starożytnymi bóstwami bywa nic nie przychodziło za darmo. Za wsparcie sił wyższych Rzymianie płacili stały haracz w postaci pobożności, ogromnej nawet jak na standardy owych czasów. Zburzenie świątyni uchodziło za świętokradztwo, dlatego też nigdy nie czyniono tego w Rzymie, nawet gdy kult jakiegoś boga dawno przeszedł do lamusa. Przed bitwą należało złożyć ofiary i dokonać wróżb, a gdy te nie wypadały zbyt pomyślnie niejednokrotnie odwlekano batalię o wiele dni. O tym, że bogów nie należy ponaglać przekonał się Pubiliusz Klaudiusz Pulchera, którego flota została rozbita w roku 249 p.n.e. pod Drepaną. Szczęście w nieszczęściu konsula polegało na tym, że nikt nie oskarżył go o braki w talentach dowódczych. Dla każdego Rzymianina jasne było, że porażka jest wynikiem świętokradztwa wodza. Ponieważ ten zirytowany faktem, że święte kury nie chcą dziobać niemniej świętego ziarna, dając tym samym pomyślną wróżbę na nadchodzącą batalię, wyrzucił je za burtę krzycząc, „jeśli nie chcą jeść, niech piją.” Bogowie nie mogli przejść nad taką obrazą obojętnie. Podobna sytuacja wystąpiła po rzezi, jakiej dokonał na brzegu Jeziora Trazymeńskiego Hannibal. Wina za klęskę spadła na Flaminiusa, gdyż jako konsul zlekceważył pax deorum omijając auspicja na cześć bogów, jakie winny towarzyszyć jego zaprzysiężeniu na urząd konsula. Sięgnięto więc po niezawodne w takich okolicznościach Księgi Sybilli, oraz rozpoczęto ceremonie przebłagalne zwane suplicatio. Było to o tyle istotne, że nawet najmniejsze uchybienie lub zły omen mógł spowodować zachwianie morale wojska. Marcellus podczas starcia z Galami w roku 222 musiał skłamać swych żołnierzy, że zawrócił konia by oddać hołd Słońcu, podczas, gdy zwierze w rzeczywistości uległo spłoszeniu. Umiejętne lawirowanie wodza między prawdą, a pobożnością było niezwykle opłacalne w tym wypadku. Uspokojeni i pewni siebie Rzymianie wygrali, a sam Marcellus osobiście zabił wodza Galów, jego uzbrojenie zaś ofiarował Jowiszowi Ferteriusowi w ceremonii spolia maxima, która była największym zaszczytem, jakiego dostępował wódz. O prestiżu wydarzenia świadczy fakt, że Marcellus był trzecim w historii rzymskim wodzem, który tego dokonał."

No, ale jak wiadomo Rzymianie chociaż bardzo pobożni nie byli wyjątkiem w tej kwestii, Kartagińczycy pod Chimerą w roku 480 ponieśli klęskę nie dlatego, że walczyli gorzej, poprostu zastała ich noc, a wierzyli że po zachodzie Słońca nie zdołają zwyciężyć. Podobnie sprawa się miała z ofiarami z ludzi czy też dzieci, które to były dość powszechne wśród Fenicjan. Takich przykładów możnaby znaleźć multum, narazie jestem jednak zbyt zmęczony żeby myśleć, jak coś sobie przypomnę to dopiszę.
agniechabed
Po przeczytaniu tekstu Antoniusa nasuwa mi sie jedna myśl- że nikt nie lubi przegrywać. Ale jeżeli już to nieszczeście miało miejsce, to bardzo łatwo można było znalezć kozła ofiarnego - zawsze można było tak czy owak jakieś znaki na niebie i ziemi odpowiednio zinterpretować. Lepiej było napiętnować jednostke, niż posądzic bogów,ze nie sprzyjały całemu państwu. Pozatym wydaje mi sie, że takie pozytywne wróżby np. przed bitwą podnosiło morale wojska i ich waleczność. Szli do walki z pewnością, że wygrają, bo mają bogów po swojej stronie.
To jest wersja bez grafik. Aby przejść do pełnej wersji forum kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.
Copyright © 2003 - 2005 Historycy.org
Kontakt: historycy@historycy.org