QUOTE(kmat @ 12/10/2009, 14:43)
Pytanie, czy to wszystko ma jakieś istotne znaczenie. Laicyzacja przez ostatnie kilkadziesiąt (a pod pewnymi względami kilkaset) lat zrobiła swoje, nawet w Polsce kościoły niby pełne, ale wpływ na światopogląd ogółu wiernych mają niewielki. W końcu jeśli wierzyć sondażom większość społeczeństwa kieruje się nauką JPII
Wątpię aby ewentualny powrót do tradycji miał jakiekolwiek znaczenie w sytuacji gdy wiernym kwestie doktrynalne wiszą i powiewają, a kazań prawie nikt nie słucha.
Jesteś brutalnie szczery, ale możesz mieć dużo racji, przynajmniej w zakresie urabiania światopoglądu. Dziś o światopoglądzie mas decyduja media, a nie kościół.
Jednak w tym konkretnym przypadku, poza względami doktrynalnymi, dyskutujemy o sposobie sprawowania liturgii. Czy myślisz, że liturgia sprawowana po łacinie, z odwróconym tyłem do wiernych ksiedzem, mamroczącym coś w niezrozumiałym dla 98% wiernych języku (w XIX wieku przynajmniej dość powszechnie uczono łaciny), będzie atrakcyjniejsza niz obecna? Obawiam się, że nie.
QUOTE
PS. A i tak pewnie i tradycjonalistów i modernistów zielonoświątkowcy wrzucą do gara i zeżrą, i spór się rozwiąże. Na rynku religii jest w końcu więcej graczy niż tylko dwie frakcje katolików.
Zielonoświatkowców sie nie obawiam. Dla mnie nie są atrakcyjni, ani ideowo ani w zakresie kolorytu obrzędu.
Natomiast podoba mi się pod tym wzgledem prawosławie. Obrzęd fantastyczny, choć msze troche przydługie. A te basy i barytony w śpiewie - miód dla uszu.
QUOTE
@ Anakin
To, że ktoś, albo ktosie, albo znaczna cześć ktosiów do żadną msze sie nie wybiera - to nie znaczy, że trynd jest obowiązujący i progresywny.
Historia pobożności nie jest, jakby się chciało wierzyć (czy raczej w tym wypadku - nie wierzyć) prostą pochyłą. To nie jest proces entropii rozpoczęty następnego dnia po Wieczerniku. Dzieje pobożności mają swoją dynamikę i niczego nie można tak po prostu ekstrapolować.
Strasznie małe było by nachylenie tej prostej, skoro na poziomej osi czasu trzeba by zaznaczyc juz ponad dwa tysiące lat.
QUOTE
@ Lwowiak
Czy istnieje coś takiego jak ta wzmiankowana nauka ? Ponieważ nie widzę takowej to proszę mi z łaski swojej wskazać ,jeśli takowa istnieje jakich dziedzin ona dotyczy i jakie to są jej główne postulaty ,tezy czy zasady ,którymi ci respondenci mieliby się kierować ,
Jeżeli zaś ktoś się kieruje tą "nauką" to prosiłbym o jakieś przykłady jak można tę "naukę " zastosować.
Nie musisz znac wszystkich nauk. Nie musisz czytać encyklik.
Wystarczy, że bedziesz znał i stosował jedną, zresztą ogólnie znaną zasadę: "Miłuj bliżniego swego ...", a wkładem JPII w interpretację tej zasady, jest to że za bliźniego uznajemy WSZYSKICH ludzi. Nie tylko katolików. Żydów, inowierców, a nawet pogan i ateistów - też.
QUOTE
@ kmat
Tu jednak narzuca się pytanie jak dużej grupy to dotyczy. Nie wiem, może się mylę, ale z obserwacji wynika mi, że polski katolicyzm pełni bardziej funkcje społeczne niż religijno-światopoglądowe (nie twierdzę, że to źle). Dziecko trza ochrzcić, ślub kościelny, ksiądz na pogrzebie, owszem, ale raczej jako wyraz przynależności do pewnej wspólnoty etnicznokulturowej niż wyznaniowej. Coś jakby konfucjanizm?
Tak się niestety składa, iż część ludzi widzi religię, jako zbiór rutuałów, obrzędów, na wpół magicznych słów wypowiadanych przez kapłanów formuł, monumentalnych świątyń, dziwacznych kapłańskich szat, itd. Zapominając, że podstawą i źródłem religii jest WIARA. To wiara członków społeczności religijnej, czyni religię - religią. Ta drobna różnica, odróznia religię od teatru.
QUOTE
Przyjmijmy hipotetycznie, że KK wraca na pozycje sprzed Vaticanum II. Pytanie brzmi: jaki odsetek wiernych by w ogóle coś zauważył
Liturgia trydencka, to msza po łacinie, więc chyba wszyscy by zauwazyli.
QUOTE
Pełna zgoda. Ale czy na dziś widać jakieś powody dla których te trendy miałyby się zmienić?
Tego nie wiemy. Za mojego zycia trend odmienił się juz dwa razy.
Pierwszy raz w stanie wojennym.
Drugi raz (na krócej) po śmierci JPII.
Kto wie jaka będzie nastepna przyczyna?