No jak tam, nikt o AJ dyskutować nie chce? Przecież tyle ciekawych tematów tu mamy – jego żołnierskie losy, konflikt z separatystami z jego rodzinnego stanu, wojna bankowa, usunięcie Indian zza Mississippi, budowanie Partii Demokratycznej i powstanie Drugiego Systemu Partyjnego, tłumienie abolicjonistów czy w końcu sprawa aneksji Teksasu.
Wszyscy jakoś zawsze po Lincolnie jadą, że był tyranem, bo nie dał sobie napluć do zupy „dobrym południowym właścicielom niewolników”. Jackson też sobie nie dał i jakby co to był gotów poprowadzić armię do Południowej Karoliny i wymóc na tamtejszej oligarchii podporządkowanie się prawu federalnemu.
Poniżej ciekawa historyjka, której bohaterami są Jackson i pewien kongresman z Południowej Karoliny. Człowiek ten właśnie udawał się w rodzinne strony i zapytał AJ czy ma on coś do przekazania swoim przyjaciołom w tym stanie. Jackson odparł:
No, I believe not. Oh, Yes, I have; please give my compliments to my friends in your State, and say to them, that if a single drop of blood shall be shed there in opposition to the laws of the United States, I will hang the first man I can lay my hand on engaged in such treasonable conduct, upon the first tree I can reach.Jakcson traktował separatystów z S.C. jako zdrajców, a ich powoływanie się na cła jako nonsensowy pretekst do wywołania rozróby, bo jakoś nikt inny z powodu ceł buntów nie chciał wywoływać. W w/w wypowiedzi mówi, że jeśli z powodu opozycji do egzekwowania prawa USA poleje się krew, będzie wieszał po kolei tych którzy to spowodują. Taki właśnie był Andrew Jackson, niejeden który go znał przyznał, że gdy Jackson mówił o wieszaniu, to ci do których było to adresowanie powinni mieć się na baczności. Lincoln przy nim to baranek