Amerykanie do samego końca starali się uniknąć wojny, choć wg niektórych ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych (Roosvelt) dążył do wojny. Trudno jest udzielić odpowiedzi na pytanie czy Roosvelt dążył do wojny, czy też nie. Jako źródła informacji w tej sprawie nie powinniśmy uważać produkcji filmowych, np. głośnego "Pearl Harbour", w którym prezydent USA wydaje się być przerażony wizją wojny. No właśnie, wizją wojny czy też faktem zniszczenia dużej części jego floty dnia 7 grudnia 1941 roku?
Po wybuchu II totalnej wojny, Maerykanie ogłosili swoją neutralność wobec stron walczących, przekonani byli, iż w ten sposób w spokoju ominą światowy konflikt. Mylili się, nie wzięli pod uwagę planów Japonii, której cesarz Hirohito snuł już od dawna plany podboju terenów Dalekiego Wschodu (zgodnie z umową japońsko-niemiecką). Jednakże cesarz japoński dobrze zdawał sobie sprawę z amerykańskiego uporu i wiedział, iż Stany Zjednoczone z Roosvelt'em na czele nigdy nie pozwolą Japonii na podbijanie ziem Dalekiego Wschodu. Więc co uczynili? Postanowili pokazać swoją potęgę i sprzeciw wobec wcześniej ustalonych zasad- zbombardowali amerykańską bazę Pearl Harbour na Hawajach, niszcząc w ten sposób dużą część okrętów i samolotów amerykańskich (lotnictwo ucierpiało o wiele mniej niźli flota wodna).
Atak na Pearl Harbour nie był niczym specjalnym, zwykły gest wrogości okazany przez Japonię, lecz stanowił także inny gest, bowiem Japończycy atakując kraj neutralny postąpili jak Niemcy w czasie I wojny światowej (atakując Belgię)- wyraźnie pokazali jak bardzo przejmują się już raz obranymi zasadami regulującymi działania wojenne w czasie II wojny światowej. Jak bardzo się nimi przejmowali? Odpowiedź jest banalnie prosta- w ogóle. Przecież zaatakowali kraj neutralny! Neutralny? Prawdą jest, iż prezydent Roosvelt nigdy w przeciągu prawie sześciu lat wojny nie był w pełni neutralny wobec stron walczących, brał udział w tworzeniu koalicji antyhitlerowskiej i podpisał Kartę Atlantycką na pokładzie "Księcia Walii" w 1941 roku.
Japończycy pomimo wielkiej potęgi postąpili jak lisy- bez wcześniejszych ostrzeżeń przedarli się na teren wroga i niszcząc w taki oto sposób potęgę amerykańskiej floty. Inni mówią, że okręty zniszczone w Pearl Harbour to tylko "złomki" i prezydent Roosvelt z pewnością na wieść o ataku nie zareagował tak, jak to pokazano w filmie "Pearl Harbour". A jak wg tych "innych" wyglądała reakcja Roosvelta na wieść o podstępnym ataku cesarstwa? Tak: Zaatakowali nas? Już? Tak prędko? No cóż, najwyżej szybciej rozpoczniemy działania wojenne".
Oczywiście powyższe zdanie to tylko spekulacja moja i historyków. Pewne jest to, że lepiej mieć np. sto nowoczesnych okrętów i dwieście starych niż tylko sto nowoczesnych, zgadza się?