Pomoc - Szukaj - Lista Użytkowników - Kalendarz
Pełna wersja: V Kolumna we Wrzesniu 39
historycy.org > Historia Polski > II WOJNA ŚWIATOWA A POLSKA > Wojna Obronna Polski 1939
marcin29
Jak szeroki zakres miała działalność terrorystyczno-sabotażowa oraz udział w zbrodniach na ludności cywilnej bojówek Freikorpsu, Selbschutzu, agentów NSDAP-AO, SD, Abwehry w okresie sierpień-wrzesień 1939 ?Z zamachów terrorystycznych najbardziej znany jest ten na dworcu w Tarnowie który kosztował ok 100 zabitych i rannych. Jeśli chodzi o akcje bojówek, to najszerzej działały one na Sląsku: Zabrze,Katowice,wieś Mosty. Akcjom tym towarzyszyły zbrodnie na schwytanych i rannych polskich obrońcach. Mniej wiadomo o Wielkopolsce, ale i tam na kilka godzin przed zajeciem miasta grupa terrorystów z SA dokonała ataków na pociąg z ludnością cywilną oraz wymordowała pracowników kolei.W jednym z artykułów dotyczących wydarzeń w Bydgoszczy stwierdzono że akcja internowania aktywistów niemieckich sparaliżowała dużą część komórek tak, że nie przeprowadziły one akcji w takim zakresie jak planowano?
Piechur_27
QUOTE(marcin29 @ 29/09/2008, 18:51)
Jak szeroki zakres miała działalność terrorystyczno-sabotażowa oraz udział w zbrodniach na ludności cywilnej bojówek volksdeutschy min.Freikorpsu,Selbschutzu,agentów NSDAP-AO,SD,Abwehry w okresie sierpień-wrzesień 1939


Nie znam żadnego opracowania, w którym byłyby jakieś dokładne i wiarygodne dane ilustrujące skalę tej dywersji. Z różnych pośrednich żródeł wiem, że w Wielkopolsce, Pomorskim i na Śląsku przybrała ona w pierwszych dniach września znaczne rozmiary. Przy czym mam tu na myśli akcję dywersyjne wobec WP. O zbrodniach na ludności cywilnej nie wiem prawie nic.
Tak nawiasem mówiąc to problemu dywersji niemieckiej we wrześniu 1939 r. dało się uniknąć lub przynajmniej znacznie go ograniczyć. 30 sierpnia 1939 r. Policja Państwowa na podstawie stworzonej wcześniej specjalnej ewidecji zawierającej nazwiska Niemców podejrzanych o działalność szpiegowską i dywersyjną rozpoczęła w całej Polsce akcje ich aresztowania. Zadanie zostało niemal w całości zrealizowane. Niestety po kilku godzinach na skutek żądań ambasadorów Francji i Anglii MSW poleciło zwolnić zatrzymanych. Gdy następnego dnia policja ponownie otrzymała polecenie realizacji planu, wszyscy podejrzani Niemcy zniknęli.


gryfita23
Zakres działalności V kolumny był duży napewno, jednak w małym stopniu jeśli chodzi o dywersją zbrojną przeciwko naszemu wojsku, głownie ich zadanie polegało na dezinformacji, robienie sztucznych zatorów na drodze, oraz działalność szpiegowska.

V kolumna według mnie była o wiele słabsza w porówaniu z dywersją ukraińskich nacjonalistów, jednakze Ukraińcy nie dokońca byli zorganizowani tak jak Niemcy. Atakowali i to dość często małe pododdziały wojska, prowadzili akcję dezinformacji. Są przypadki że podobno, podawali żołnierzom nawet zatrutą wodę...
gtsw64
Również nie spotkałem się z jednolitym opracowaniem. Sporo ale rozrzuconych informacji jest w opracowaniach z poszczególnych bitew czy opisu działań armii.
Dywersja na szeroką skalę rozpoczęła się jeszcze przed wybuchem wojny. W rejonach budowy polskich umocnień w okresie letnim namnożyło się różnego rodzaju turystów i wędrowców, pochodzących z Niemiec jak i okolicznych wsi i miejscowości.
Dwa krótkie przykłady dywersji V Kolumny:
Pierwszy z książki "Wspomnienia Wojenne znad Warty i Bzury" Romana Abrahama. W rejonie Leszna,Rydzyna,Bojanowa i Rawicza w czasie przygranicznych walk czynnie brały udział liczne grupy dywersantów. W walkach o Leszno schwytano 14 dywersantów. 3 września w Śremie odbyła się rozprawa przed sądem polowym. Rozprawie przewodniczył kpt Wojtasiewicz, oskarżał prokurator por Krakowski a obrońcami byli dwaj oficerowie rezerwy (w cywilu adwokaci). Po zakończeniu rozprawy przedłożono do podpisania 12 wyroków śmierci i dwa wyroki 10 lat ciężkich robót dowódcy WBK gen R. Abrahamowi. Wyroki zostały podpisane i natychmiast wykonane w obecności: prokuratora, obrońców oraz duchownego protestanckiego.
Drugi z książki "Bitwa o pomorze 1939" Kazimierza Sławińskiego.
Pod miejscowością Klonia Mała (z której pochodziła rodzina H. Guderiana ) oddziały 3 DPanc spotykają oddział podkomendnych sturmbannfurera Ludolfa von Alvenslebena dowodzony przez młodego Niemca z Świetakowa Kurta Neumana. Guderian chce jak najszybciej sforsować Brdę i ruszyć w stronę Wisły. Właśnie w tym wypadzie przez Bory Tucholskie prowadzą do rejonu Sucha - Serock, Świetakowo dywersanci. Po przybyciu do wsi Świetakowo niemieckie czołgi zostały ukryte w gospodarstwach miejscowych Niemców: Boscha, Neumana, Mondego, Klofty i innych.
gtsw64
Znalazłem taką pozycję : "Kampania przeciwdywersyjna Armii Łódź w Kampanii Wrześniowej 1939 roku" Rost S.
Nie znam jej treści.
minimax
W "Materiałach GKBZHwP" (numer XXXII) jest obszerny artykuł A. Szefera o dywersji wrześniowej z materiałami źródłowymi z archiwum Abwehry (po niemiecku).
Tytuł: Dywersyjno-sabotażowa działalność wrocławskiej Abwehry na ziemiach polskich w przededniu agresji hitlerowskiej w 1939 r."
marcin71
Kośccem dywersji było NSDAP-AO,w jej szeregach byli najbardziej zaufani volksdeutsche którzy kontrolowali pozostałe organizacje np.Jungdeutsche Partei,liczba członków AO w Polsce nigdy nie przekroczyła 150.To oni min. weryfikowali osoby do list proskrypcyjnych Einsatzgruppen.
Domen
Świetne opracowanie autorstwa Tomasza Chińcińskiego pod tytułem:

"Niemiecka dywersja w Polsce w 1939 r. w świetle dokumentów policyjnych i wojskowych II Rzeczpospolitej oraz służb specjalnych III Rzeszy"

Do poczytania przez internet w formacie PDF:

Część pierwsza - dywersja w okresie marzec - sierpień 1939 (strony 159 - 196 tego biuletynu IPN):

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/236/3740/n...na_3600_zl.html

Część druga - dywersja w okresie sierpień - wrzesień 1939 (strony 165 - 198 tego biuletynu IPN):

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/236/4405/n...na_3000_zl.html

Razem całkiem sporo, bo aż 70 stron ciekawej lektury.

Są tam m.in. fragmenty dziennika gen. Erwina von Lahousena dotyczące zrzucania na spadochronach dywersantów niemieckich (z organizacji zwanej "Fallschirmorganisation") na terenie Polski we wrześniu 1939. Tak więc informacje o zrzutach znajdują też potwierdzenie w źródłach niemieckich.
hannibal200
Temat jakby uległ zapomnieniu przez forumowiczów, a szkoda. Czytając wspomnienia z tego okresu można odnieść wrażenie, że dywersanci i sabotażyści mnożyli się tysiącami. Uważam, że często próbuje się też przypisać wszelkie niepowodzenia w 1939r. właśnie owej mitycznej V kolumnie. Mało kto tak naprawdę tych dywerasantów widział,bo w większości są to relacje na zasadzie słyszałem, dowódca mówił, koledzy widzieli...
Taka ciekawa opowieść z książki "Kujawskie Termopile. Bitwa pod Szczytnem 11-12.IX.1939" s. 147. "Gdy niemieckie natarcie zatrzymało się i zaległo, wtedy Niemcy użyli podstepu. Do tego kanału podczołgał się niemiecki oficer, sabotażysta,znający dobrze język polski, w mundurze polskiego oficera. Ukrytym w kanale polskim żołnierzom wydał rozkaz wyjscia z kanału i natrzeć frontalnie na pobliskie wzgórze opanowane przez Niemców i porośniete lasem. Niemcy byli tam dobrze ukryci w tym lasku i okopani, mieli też ciężką broń maszynową. Nasz kapral przewidując tragiczne skutki takiego frontalnego natarcia, zorientował się bowiem, że pójdą na niechybną śmierć, prosto pod lufy niemieckich karabinów maszynowych, bo takie pozycje atakuje się zawsze z flanki albo od tyłu, a nigdy frontalnie. Mrugnął na kolegów, żeby się sie ociagali z wyjsciem z kanału, niby szykując się do tego natarcia, zaszedł przebranego dowódcę od tyłu i niby repetując broń, zastrzelił z paru metrów.....Rozerwano zaraz mundur tego rzekomego polskiego dowódcy i okazało się, że pod spodem miał on mundur niemieckiego oficera"( podkreślenia moje).
Oczywiście opis na podstawie relacji z drugiej ręki, od mieszkańca pobliskiej miejscowości, któremu tę historię miał opowiedzieć właśnie ów kapral.
Wyjaśnienia mogą być tylko dwa: albo faktycznie był to niemiecki dywersant ( swoją drogą niezwykle odważny, czy zuchwały)albo... był to polski oficer, którego w panującej wówczas histerii potraktowano jako dywersanta i zabito, próbując usprawiedliwić to rzekomą absurdalnością jego rozkazów.Ja osobiście skłaniałbym się raczej do tej drugiej wersji. I myślę, że o "kapral-strateg" wymyślił już dalszą część o mundurze niemieckiego oficera, pod polskim mundurem,gdy zdał sobie sprawę z tego, co zrobił.
Domen
V Kolumna nie była mityczna a materiały o jej działalności można odnaleźć również w dokumentacji niemieckiej. Liczba członków poszczególnych organizacji dywersyjno-sabotażowych również szła w tysiące choć oczywiście nigdy tak duże liczby nie były obecne na jednym obszarze, tylko są to liczby obejmujące dużą część terytorium Polski.

Na początek zamiast górnolotnej beletrystyki typu "Kujawskie Termopile" polecam artykuły Tomasza Chińcińskiego - "Niemiecka dywersja w Polsce w 1939 r. w świetle dokumentów policyjnych i wojskowych II Rzeczypospolitej oraz służb specjalnych III Rzeszy" (części 1 i 2) oraz jego najnowszą książkę (2010 rok) - "Forpoczta Hitlera. Niemiecka dywersja w Polsce w 1939 roku".

Chińciński, w przeciwieństwie do autora "Kujawskich Termopil" ale też w przeciwieństwie do autora powyższej wypowiedzi - spędził 6 lat badając archiwa w różnych krajach pod kątem dywersji niemieckiej w 1939 roku.
hannibal200
QUOTE
Na początek zamiast górnolotnej beletrystyki typu "Kujawskie Termopile" polecam artykuły Tomasza Chińcińskiego - "Niemiecka dywersja w Polsce w 1939 r. w świetle dokumentów policyjnych i wojskowych II Rzeczypospolitej oraz służb specjalnych III Rzeszy" (części 1 i 2) oraz jego najnowszą książkę (2010 rok) - "Forpoczta Hitlera. Niemiecka dywersja w Polsce w 1939 roku".

A to się pewnie zdziwiłby się prof. dr hab. Zbigniew Karpus recenzent książki z której cytowałem fragment, że podrzecili mu do recenzji jakąś beletrystykę. Co prawda "Kujawskie Termopile" nie są jakąś typową pracą naukową (co ciekawe współautorem tej pozycji jest ksiądz), ale moim zdaniem warta jest poznania. Jej najciekawszymi fragmentami sa bowiem wspomnienia zwykłych ludzi, mieszkańców okolic wokół ktorych toczyły się walki.Może trochę zniekształcone upływem lat, ale pokazujące obraz wojny z tej drugiej strony, nie walczących żołnierzy, ale zwykłych cywili.
A "Forpocztę" właśnie czytam.Jak skonczę, to napiszę, czy warta była swej ceny.
A zacytowałem ten fragment dla zastanowienia. Czy faktycznie Niemcy posuwali się, do takich sztuczek? Czy ktoś spotkał się w innej literaturze z tego typu przypadkami? Czy był to jednak tragiczny objaw szpiegomanii i histerii?
Domen
Hannibalu zwykle piszesz sensownie, np. w ostatnim poście. Ale czasami mam wrażenie, że Twoje wypowiedzi są strasznie "krwiożercze" - wybacz za określenie. smile.gif Proponuję trochę więcej "rezerwy" w podejściu do różnych spraw. Nie czytałem "Kujawskich Termopil", ale na podstawie tego co o tej książce piszesz (już któryś raz z kolei), stwierdziłem, że chyba nie ma większej wartości naukowej a raczej jest beletrystyką w stylu serii "Żółte Tygryski".

Apropos tzw. "bitwy pod Szczytnem":

Faktycznie Niemcy ponieśli w tym rejonie duże straty we wspomnianym okresie - w bazie danych Volksbundu jest wiele wpisów poległych, zwłaszcza w gminie Choceń, powiat włocławski (a z tego co przed chwilą sprawdziłem, Szczytno o którym mowa leży właśnie w gminie Choceń).

QUOTE
A zacytowałem ten fragment dla zastanowienia. Czy faktycznie Niemcy posuwali się, do takich sztuczek? Czy ktoś spotkał się w innej literaturze z tego typu przypadkami? Czy był to jednak tragiczny objaw szpiegomanii i histerii?


Dzięki jednemu spośród zachowanych do naszych czasów dokumentów Abwehry (z tego co pamiętam z 31 lipca 1939 roku) wiadomo, że istniało coś takiego co nazywało się Organizacja Pułkowa (Regiments-Organisation) - jedna z wielu organizacji sabotażowo-dywersyjnych kierowanych przez Abwehrę. Członkowie tej organizacji mieli za zadanie przenikać w struktury Wojska Polskiego najlepiej jako dowódcy pododdziałów. Rekrutowano ich głównie spośród mniejszości niemieckiej w Polsce bo oni podlegali - jako obywatele - obowiązkowi służby wojskowej. Nie ma zbyt wielu informacji o tej organizacji, ale wiadomo na pewno, że miała swoich agentów w wielu polskich oddziałach (np. spośród dywizji piechoty Armii "Kraków" byli w 6, 21, 23 i 55 DP).

Jednym z sukcesów działalności tej organizacji było osiągnięcie miejscowego Niemca z Rybnika (syna młynarza, absolwenta prawa na UJ_ - podporucznika rezerwy Waltera Wollnego, członka R-Organisation - który w sierpniu został powołany do ON i został dowódcą plutonu ckm kompanii ON "Rybnik". Udało mu się przeciągnąć na stronę niemiecką swój własny pluton z tej kompanii oraz prawdopodobnie jeszcze dwa plutony strzeleckie. Zdrajcy pod dowództwem ppor. Wollnego "rozstrzelali" saperów mających wysadzić wiadukt kolejowy, po którym czołgi 5. Dywizji Pancernej wjechały do Rybnika.

Z całej kompanii z Rybnika wyszedł tylko pluton odwodowy pod dowództwem dowódcy kompanii kpt. Kwaśniewskiego. Wszystko to wiadomo ze źródeł niemieckich (materiałów Abwehry z Freiburga). Do tej pory w polskiej literaturze panowało przekonanie, że kompania ON "Rybnik" (poza resztkami, które uszły z miasta po bitwie) została zniszczona w walkach - tymczasem Rybnik wzięto zdradą.

To chyba jedna z bardziej spektakularnych akcji tzw. (potocznie) "V Kolumny", o której są szczegółowe informacje. Niemcy nawet przesadzili i stwierdzili (stwierdził to w swoim sprawozdaniu Kurt Unger, dowódca Kampf-Organisation odcinka Rybnik-Pszczyna), że na ich stronę przeszła cała kompania:

Fragmenty z "Bitwy pszczyńskiej 1939" Janusza Ryta:

QUOTE
(...) Abwehra miała również agentów w Wojsku Polskim. Były to tzw. Regiments-Organisationen. W 6. DP istniały takie w 20., 12. pp i 6. pal-u. Istniały również w pułkach 21. DPG, 23. DP i 55. DP. [przypis 204]

(...)

[204] W tej ostatniej organizacja ta osiągnęła największy sukces, przejmując dowodzenie nad kompanią ON "Rybnik". Podane przez Szefera sprawozdanie z działalności dowódcy K-Organisation odcinka Rybnik-Pszczyna Kurta Ungera opisuje to następująco:

Als Beispiel für die Unterhohlung der polnischen Wehrmacht führen wir noch an, dass Reserveoffizier Walter Wollny aus Rybnik als Führer einer ganzen Kompanie mit 3 MG, 3 Munitionwagen und seiner Kompanie sich gegen den polnischen Feind wandte und sich dann dem Deutschen Militär stellte. Zu unsere grossen Freude war es uns vergönnt mit den deutschen Truppen mit einzumarschieren.


Jednym z "przekabaconych" na stronę niemiecką plutonów mógł być pluton ppor. Freita (swoją drogą "Frei" to po niemiecku "Wolny") - pisze o tym Jan Przemsza-Zieliński:

QUOTE
(...) Punktem kulminacyjnym prowokacji hitlerowskich w tym rejonie był napad w nocy z 30 na 31 sierpnia na placówkę Straży Granicznej w Chwałęcicach. Po dłuższej walce dywersanci podpalili budynek placówki Straży Granicznej w Wilczej. Na prośbę o interwencję mjr Mażewski wysłał wczesnym rankiem na pogranicze pluton pod dowództwem ppor. Freita, aby umocnic placówkę. Od tej chwili ślad po plutonie zaginął i nikt z tego plutonu nie powrócił. Prawdopodobnie wpadł on w nieprzyjacielską zasadzkę i został zniszczony. (...)


Tutaj dwa ciekawe artykuły o wydarzeniach z Rybnika i roli dywersji niemieckiej:

http://zapomniany.rybnik.pl/content/blogsection/10/48/

QUOTE
Opisując obronę Rybnika, trzeba przedstawić nowe materiały, które zostały niedawno wydobyte z zasobów Federalnego Archiwum Wojskowego we Freiburgu. Dotyczą one niemieckiej dywersji podczas walk w Rybniku i okolicach w 1939 roku. W planie obrony Śląska przed hitlerowskimi Niemcami, pojawiła się idea tworzenia formacji obrony terytorialnej, która to miała pomóc wzmocnić obronę oddziałom regularnym WP. Była to Górnośląska Brygada Obrony Narodowej w ramach której zorganizowano batalion ON „Rybnik”. Składał się on z trzech kompanii, „Rybnik”, „Żory” i „Pszczyna”. Żołnierze tych jednostek trzymali umundurowanie w domach, natomiast broń w najbliższej jednostce wojskowej. Do formacji tej, przyjmowano głównie ochotników, co zostało wykorzystane przez Niemców, a przeoczone przez polski kontrwywiad. Młodzi przedstawiciele mniejszości niemieckiej również zgłaszali się do ON - u, celem zdobycia przeszkolenia wojskowego i nie tylko...


Jeszcze jeden:

http://www.rybnik.com.pl/wiadomosci,kultur...-3267-8623.html

Prawdopodobnie agent Regiments-Organisation znajdował się też w obsadzie polskiej składnicy tranzytowej na Westerplatte (to rzekomo on miał po kapitulacji nie wykonać rozkazu Sucharskiego i nie zniszczyć dokumentów placówki, w wyniku czego wpadły w ręce Niemców).

Mało znanym faktem jest "Tajna Operacja Wicher" ("Geheimoperation Wicher") - akcja Abwehry, która polegała na nadaniu mjr Sucharskiemu 2 września rozkazu do poddania Westerplatte, co było możliwe dzięki zdobyciu przez wywiad niemiecki szyfrów polskiej Marynarki Wojennej tuż przed wybuchem wojny. O "Geheimoperation Wicher" chyba nawet wydano po niemiecku książkę (wyd. Karl Müller Verlag, napisał Władysław Kozaczuk).

=======================================================

Ten sam Janusz Ryt pisze również, że oddziały niemieckie wkraczające na terytorium Polski (akurat Janusz Ryt odnosi się konkretnie przypadku 5. Dywizji Pancernej, ale podejrzewam, że podobne zjawisko mogło występować też w innych WJ) miały ze sobą "przewodników", rekrutowanych głównie spośród górnośląskich Niemców, znających dobrze teren i polskie linie obronne, dezerterów z WP, którzy zbiegli za niemiecką stronę granicy w okresie poprzedzającym wybuch wojny. Zdaniem Janusza Ryta, początkowo tych "przewodników" poszukiwano pośród legalnych emigrantów, jednak było ich zbyt mało; później zaczęto rekrutować ich wśród rezerwistów WP, wkrótce jednak rozpoczęły się również ucieczki żołnierzy służby czynnej WP narodowości niemieckiej.

Janusz Ryt wspomina również w swojej książce relację jednego z powojennych członków lokalnego ZBOWID-u (Związek Bojowników o Wolność i Demokrację), którego relacja opisująca walki Polaków z elementami 5. Dywizji Pancernej we wsi Jankowice (1 września 1939 roku) jest pisana z perpektywy... nacierającego czołgisty!!! rolleyes.gif Czyli był albo "przewodnikiem", dywersantem albo żołnierzem Wehrmachtu.

Tutaj więcej informacji o stosunku mniejszości niemieckiej do Wojska Polskiego:

http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=5&t=125448

QUOTE
Według [danych] Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do 16 sierpnia 1939 r. władze wojewódzkie wystąpiły o pozbawienie obywatelstwa polskiego 6375 osób uchylających się od obowiązku służby w WP. Z woj. poznańskiego zbiegło [do Niemiec] w okresie styczeń-czerwiec 1939 r. - 2628 osób, z woj. śląskiego w okresie maj-lipiec 1939 r. - 5506 osób.


http://polska-zbrojna.pl/index.php?option=...lski&Itemid=143

QUOTE
Otóż III Rzesza w dwojaki sposób odnosiła się do służby Niemców w Wojsku Polskim. Początkowo zachęcała ich, by nie unikali poboru, gdyż dzięki niemu mogą zdobyć przeszkolenie wojskowe za polskie pieniądze. Z obecności rodaków w Wojsku Polskim zadowolona była również Abwehra. W 1939 roku organizacje niemieckie w Polsce zaczęły jednak wzywać do dezercji. Wielu z tych, którzy posłuchali, było później przewodnikami i doradcami w niemieckich jednostkach liniowych, atakujących Rzeczpospolitą. „To właśnie oni byli w grupie dywersyjnej, która sfingowała polski napad na niemiecką radiostację w Gliwicach”, twierdzi profesor Rezmer.
hannibal200
"Żółte Tygrysy"... Przypomniałeś mi Domenie moje młodzieńcze, czy też raczej dziecięce lata, kiedy zaczynałem swoja przygodę z historią II WS. A zaczynałem własnie od nich, jak chyba wielu..
Wracając do tematu. R. Dalecki w swojej monografii Armii Karpaty ( to nie beletrystyka)przedstawia jeszcze jeden ciekawy przykład działania V kolumny, dotyczący obrony Przemyśla. Otóż opisując niedany wypad na niemiecką baterię ostrzeliwująca miasto odwołuje się do relacji gen. Chmurowicza (dowodcy obrony miasta) w której to generał pisze, że dowódca batalionu marszowego 38pp kpt. Roman Homan był zdrajcą i on przekazał Niemcom informacje.Kolejny przypis w tej pozycji mówi o tym, że po wojnie został on skazany na kare śmierci. Na temat kpt. Homana czytałem też artykuł z lokalnej prasy (niestety już nie pamiętam szczegółów), gdzie padły informacje, że był on agentem niemieckim już przed wojną. Czyli macki V kolumny sięgały dośc wysoko.
Bardzo ciekawy jest też przypis w PSZ, tom I, część II s.744 ( to też nie beletrystyka) , cyt." Na radiodepeszy jest nastepujacy dopisek naczelnika biura szyfrów: Przyłapano radiotelegrafistę w nacz.dtwie, który rozmyślnie zniekształcał depesze". Czyżby więc macki Niemców siegały az tak wysoko? Moze byłoby to częściowe chociaż rozwiązanie "tajemnicy" dlaczego często rozkazy NW były niezrozumiałe dla wykonawców. Dziwne, że o tej sprawie nigdzie nie znalazłem, ani grama informacji, oprócz PSZ.
Mimo tych przykładów uważam, że chyba jednak w 1939 zagrożenie dywersją było wyolbrzymiane i częstokroć doprowadzało do tragedii. Drobny przykład ze wspomnień Jana Wyderkowskiego "Po wrzesniu był lipiec ( to już beletrystyka):" W czasie tego postoju przybiega do mnie żołnierz i melduje, że cywile schwytali niemieckiego szpiega....Z daleka widzę grupe ludzi prowadzacych dywersanta ubranego w polski mundur...słyszę okrzyki "na gałąź z nim". Podchodzę bliżej. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu poznaję w "szpiegu" dowódce mojego pierwszego plutonu, podporucznika rezerwy... Nie pomaga perswazja: ludzie w żaden sposób nie chca wypuścić go z rąk. Dopiero pod grożba użycia broni udało mi się go oswobodzić."
Ile razy jednak nie było na miejscu nikogo, kto potrafiłby przemówić ludziom do rozsądku? Czyli jednak V kolumna odniosła w tym zakresie sukces.
Domen
QUOTE
Bardzo ciekawy jest też przypis w PSZ, tom I, część II s.744 ( to też nie beletrystyka) , cyt." Na radiodepeszy jest nastepujacy dopisek naczelnika biura szyfrów: Przyłapano radiotelegrafistę w nacz.dtwie, który rozmyślnie zniekształcał depesze". Czyżby więc macki Niemców siegały az tak wysoko?


A jak Niemcy pozyskali przed wojną szyfry Marynarki Wojennej?

Może właśnie tak.

QUOTE
Dziwne, że o tej sprawie nigdzie nie znalazłem, ani grama informacji, oprócz PSZ.


Nie wiem, czy dziwne, skoro jakieś 90% publikacji o Wrześniu powołuje się wielokrotnie na PSZ.

Obszerniejszej monografii Września niż 5 części tomu I PSZ - łącznie ok. 3 tysiące stron (a kolejne dwie części właśnie powstają) - nie ma. A PSZ opracowała (zresztą nadal pracuje) londyńska komisja historyczna. To właściwie jest dokument źródłowy a nie zwykła publikacja o Wrześniu:

http://www.adiutor-mars.com.pl/komisja/komisja_2002.htm

QUOTE
W 2001 roku minęło pięćdziesiąt pięć lat od daty rozkazu Szefa Sztabu Głównego, który nakazał rozpoczęcie prac nad historią wojenną Wojska Polskiego. "Opracowanie - brzmiały słowa rozkazu - ma dać wierny obraz wysiłku Polskich Sił Zbrojnych, dokonanego da obrony i odzyskania niepodległości Rzeczypospolitej, podając tylko bezspornie stwierdzone fakty i ich związki przyczynowe. Musi ono być dokumentem bezwzględnej prawdy historycznej. Poza tym powinno stanowić mocną podstawę dla przyszłych, bardziej szczegółowych studiów historycznych i wojskowych".


Zresztą mi się akurat gdzieś kiedyś obiło o uszy, że Niemcy mieli agenta nawet w polskim ND.

Co do tego:

QUOTE
Mimo tych przykładów uważam, że chyba jednak w 1939 zagrożenie dywersją było wyolbrzymiane i częstokroć doprowadzało do tragedii.


Owszem było wyolbrzymione. I tak jak piszesz było to sukcesem samej "V Kolumny". Tomasz Chińciński sam stwierdza, że niejednokrotnie wyolbrzymiano realne zagrożenie (np. pisze w rozdziale o zrzutach spadochronowych, że faktycznie miały miejsce takie zrzuty dywersyjne na spadochronach na tyłach polskiego frontu, ale nie na tak wielką skalę, jak to podawały meldunki - doszło do tego, że nieraz zestrzelonych lotników polskich czy niemieckich, którzy skakali na spadochronie, po zauważeniu jeszcze w powietrzu w uznawano za dywersantów). Przyczyniła się do tego również właśnie celowa działalność propagandy i dywersji niemieckiej, która sama rozpowszechniała nieprawdziwe informacje i panikarskie plotki.
hannibal200
Tomasz Chinciński "Forpoczta Hitlera. Niemiecka dywersja w Polsce w 1939roku".
Wspomniana wcześniej pozycja, do zapoznania się z którą zachęcał kol. Domen. Przeczytałem...
Nie jest to recenzja, bo nie jestem znawcą tej problematyki, lecz tylko i wyłącznie próba subiektywnej opinii.
Powiem krótko -nie jest to pozycja dla amatora, takiego jak ja. Moim zdaniem doktor napisał ją dla innych doktorów. Być może jest to zresztą jego skrócona praca doktorska. Co z tego, że dotarł do wielu archiwów, co z tego, że odkrył nowe dokumenty, jak jest to po prostu "niestrawne" dla normalnego czytelnika.I nie dziwię sie już, że ta pozycja nie wywołała praktycznie żadnego odzewu. Jeszcze raz powtarzam: pod wzgledem merytorycznym trudno tej pracy coś zarzucić, jeżeli oczywiście zna się dogłębnie tematykę. Dla mnie stanowczo za bardzo rozbudowane pierwsze trzy rozdziały ( I -Cele polityki III Rzeszy wobec Niemców mieszkajacych poza jej granicami, II -Polityka Hitlera wobec Polski i mniejszosci niemieckiej w Polsce,III- Działania socjotechniczne. Próby wpływania w 1939r. na nastroje społeczne oraz sterowania zachowaniami masowymi Niemców mieszkajacych w Polsce). Za mało zaś opisu faktycznej działalności dywersyjnej we wrześniu 1939r ( tak naprawdę zajmują one może ok. 1/4 objętości książki). Ponadto męczace dłużyzny np. opisy planowanych akcji dywersyjnych ( wymienianie kilkudziesięciu stodół, które planowano podpalić, aby stworzyć pozory terroru polskiego wobec Niemców). No i szkoda też, że autor nie pokusił się o próbę oceny skąd wzięła się ta histeria wśród społeczeństwa i wojska dotyczaca V kolumny. Skad tyle relacji mówiacych o działaniach dywersantów?
Na plus: bardzo fajna mapka pokazująca faktyczne akcje dywersyjne w sierpniu i wrześniu 1939r.
Domen
QUOTE
No i szkoda też, że autor nie pokusił się o próbę oceny skąd wzięła się ta histeria wśród społeczeństwa i wojska dotyczaca V kolumny. Skad tyle relacji mówiacych o działaniach dywersantów?


O tym już było w innych pracach o niemieckiej dywersji w Polsce.

A także w pracach o "V Kolumnie" w ogóle (nie działała ona w końcu wyłącznie w czasie kampanii w Polsce).
Domen
Ciekawe zdjęcie - niemiecki żołnierz i kolumna polskich jeńców w Sochaczewie (wrzesień 1939). Głowy jeńców spuszczone, smutne twarze. Wśród nich dwóch ludzi bez kurtek mundurowych, szydercze uśmiechy na twarzach, wznoszą ku górze prawe ręce w hitlerowskim pozdrowieniu:

http://www.youtube.com/watch?v=BjMReRtlOYE
Fuser
Z opowieści rodzinnych znam historię rotmistrza WP, który wraz ze swoimi żołnierzami znalazł się 9 września 1939 r. w miejscowości Radość koło Warszawy i opowiadał, że zarówno w Wieluniu, jak i Łodzi i Żyrardowie, przez które to miasta prowadził go szlak bojowy polskie wojsko było ostrzeliwane przez miejscowych Niemców.
Może któryś z forumowych speców od Września 1939 r. wie, biorąc pod uwagę informację o tym gdzie znajdował się 9 września 1939 r. i jego wcześniejszych losach we Wrześniu, z jakiej jednostki mógł pochodzić ten rotmistrz i jakie były jej dalsze losy?
hannibal200
Ciekawy epizod w zakresie dywersji zawarty we wspomnieniach por. Stanisłwaw Jakiela d-cy kompanii zwiadowców 58pp:
".. jak z oficjalnych wiadomości wynikało, nalot został naprowadzony przez miejscowych Niemców,którzy umówioną w dywersji sygnalizacją wskazali zwiadowczemu samolotowi oraz bombowym eskadrom miejsce skoncentrowanych wojsk na leśnym biwaku.
W związku z tym sąd polowy w trybie natychmiastowym skazał dwie osoby, ojca i syna, których wina była ewidentna, na śmierć przez rozstrzelanie. Pamietam, gdyż trudno zapomnieć
scenę, która rozegrała się przed egzekucją. Kiedy przewodniczący sądu polowego odczytał wyrok, jeden z nich -syn- padł na kolana, błagając o darowanie mu młodego życia. Wówczas jego ojciec uderzył go z całej siły w twarz, kazał mu wstać, po czym ....... po niemiecku krzyknął: Jesteśmy Niemcami i nimi pozostaniemy, a wy naszymi odwiecznymi wrogami. Strzelajcie.."
Relacja, jakich można spotkać dość sporo, choć budzi kilka uwag:
1. Nie wiadomo, jakie to były niezbite dowody winy obu skazanych. Nieco wcześniej autor pisze, że zbombardowany las był przepełniony wojskiem i uciekinierami. Chyba więc nawet bez sygnalizacji nie było trudno zlokalizować i zbombardować to miejsce.
2. Pierwszy raz spotykam sie z informacją, że sady polowe działały na szczeblu pułku. Informacja ta może budzić wątpliwości. Czyżby więc był to jakis "ad hoc' zwołany sąd ?
3. Wygląda na to, że była to jakaś publiczna rozprawa i egzekucja, skoro ze słów autora wynika, ze był on naocznym świadkiem wydarzeń.
konto usunięte 051218
"Gdy działania wojenne zbliżyły się do stolicy, rząd zalecił MSZ i przedstawicielom placówek dyplomatycznych przeniesienie się do Nałęczowa i okolic. Samochody korpusu dyplomatycznego przybyły 5 września wieczorem i rozlokowały się w/g ustalonego planu, w willach przy Al. Lipowej, ul. Armatnia Góra, i w sąsiednim majątku Antopol. Pobyt przedstwicielstw dyplomatycznych w Nałęczowie był jednak krótki. Już w czasie wjazdu samochodów niemieckie radio podało tą wiadomość; w chwilę później nadleciały samoloty, obrzucając bombami uzdrowisko i stację kolejową."*

W tej informacji zastanawia mnie jedno: skad dowództwo niemieckie miało takie precyzyjne informacje, pozwalające bezwłocznie wysyłać samoloty do bombardowania kolumny rządowej i kolumn dyplomatycznych ? Także NW wspomina, że jego przejazdom ciągle towarzyszyły bombardowania ...
_____________________
*M. Traka, Dzieje Nałęczowa, TPN Nałęczów 1989, s.150.
Fuser
QUOTE(Domen @ 21/01/2011, 21:25)
Prawdopodobnie agent Regiments-Organisation znajdował się też w obsadzie polskiej składnicy tranzytowej na Westerplatte (to rzekomo on miał po kapitulacji nie wykonać rozkazu Sucharskiego i nie zniszczyć dokumentów placówki, w wyniku czego wpadły w ręce Niemców).
*


I nikt z "poszukiwaczy prawdy o Westerplatte" nie starał się zgłębić tej kwestii?
Oglądając film "Sekret enigmy" zastanawiało mnie, czy postaci zdrajców - majora ze Sztabu Głównego, policjantów miały odpowiednik w rzeczywistości, czy były tylko wymysłem jego twórców.
To jest wersja bez grafik. Aby przejść do pełnej wersji forum kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.
Copyright © 2003 - 2005 Historycy.org
Kontakt: historycy@historycy.org