Pomoc - Szukaj - Lista Użytkowników - Kalendarz
Pełna wersja: Kartagina 149-146 p.n.e. - B. Nowaczyk
historycy.org > Biblioteka Cyfrowa Historycy.org > Książki o tematyce militarnej > Wydawnictwo Bellona - Historyczne Bitwy > Bitwy ze starożytności
Pages: 1, 2, 3
Damian W.
Witam!

Zapraszam Szanownych Forumowiczów do dyskusji o książce Bernarda Nowaczyka pt. KARTAGINA 149-146 p.n.e.
Damian W.
Witam,
Od pewnego czasu wydawnictwo Bellona umieszcza przy niektórych swoich książkach z serii Historyczne Bitwy spisy treści. Można uznać to za dużą zaletę, gdyż można się zapoznać z treścią mającą być zaprezentowaną w książce przed jej ukazaniem (bądź zakupem) w księgarni. Czasami jednak byłoby lepiej, żeby taki spis się w ogóle nie pojawiał. Proszę zobaczyć poniższy link zawierający spis treści Kartaginy 149-146 p.n.e.
http://ksiegarnia.bellona.pl/pliki/86.pdf. Po ogólnym przejrzeniu da się zauważyć, że otrzymaliśmy książkę nie dotyczącej samej III wojny punickiej, ale przekrojówkę ukazującą wszystkie wojny punickie. Dla niektórych może to być dobra wiadomość, ale dla znacznej większości raczej może nie zachwycić (podobnie jak pierwsza książka tego autora dotycząca Powstania Spartakusa 73-71 p.n.e.), gdyż spodziewali się raczej czegoś "świeżego" i nowego. Zresztą to co chce zaprezentować autor przedstawił już Krzysztof Kęciek w swoich pracach m.in. Wojna Hannibala (Bellona) czy Dzieje Kartagińczyków (Attyka), więc tym bardziej autor powinien zostać zmotywowany, żeby stworzyć dzieło dobre i oryginalne zarazem. Na 296 stronach tekstu dotyczącej samej III wojny punickiej jest ich 55! Jeżeli dodamy jednak rozdziały dotyczące miasta, armii i dotyczącego II międzywojnia to otrzymamy kolejne 52 strony, które jednak po dodaniu nie stanowią połowy książki. Nie skreślam odgórnie książki p. Bernarda Nowaczyka, gdyż po lekturze pierwszej jego książki wiązałem pewne nadzieje z jego nową książką. Jednakże po przejrzeniu tego spisu treści zawiodłem się trochę na autorze. Mam nadzieję jednak, że pomimo popełnionego przez niego błędu (krzywdzącego dla czytelników) książka jakoś się wybroni. Zresztą czas pokaże...

Ps. Sądząc po rozdziałach mogę przypuszczać, że w bibliografii znajdą się wszystkie książki Kęćka, Charlesa-Picard'a, Lancela i kilku innych autorów, którzy pisali na temat Kartaginy, a ich prace ukazały się w Polsce.

Pozdrawiam!
DW
Krzysztof M.
No ale uzbierało się tego prawie 300 stron - dzięki czemu książka będzie gruba - a wiadomo że gruba książka to dobra książka...
A na poważnie: czego żeście się spodziewali? Oblężenia Kartaginy - dzień po dniu?
Damian W.
QUOTE(Krzysztof M. @ 24/09/2008, 11:32)
No ale uzbierało się tego prawie 300 stron - dzięki czemu książka będzie gruba - a wiadomo że gruba książka to dobra książka...
A na poważnie:  czego żeście się spodziewali? Oblężenia Kartaginy - dzień po dniu?
*



Nie wymagam od autora, żeby autor mi opisywał oblężenia dzień po dniu wink.gif. Jednakże spodziewałem się, że książka będzie głównie o III wojnie punickiej (a nie o wszystkich). Dlatego chciałbym, żeby książka miała 120-150 stron, ale dotyczyła opisywanego wydarzenia. To chyba nie są za duże wymagania wink.gif?

Pozdrawiam!
DW
Anders
Zgadzam się co do ogólnej zasady, ale... Ale w tym przypadku opis dziejów Kartaginy od powstania jest jedynym bodaj powodem dla którego tę książkę kupię, a przynajmniej uważnie się przyjrzę. No, może jeszcze jeden z aneksów.

Ot, przejrzę sobie te 6 stron w księgarni, kto wie - może uśmiechnę wink.gif ?

Zgadzam się, że wydawanie książki w której o III wojnie punickiej jest mniej niż o II (!) pod takim tytułem jest nieporozumieniem. Rozumiem, że autor chciał zarysować tło historyczne, ale dlaczego na przestrzeni ostatnich 650 lat, już nie wiem.
Hieronim Lubomirski
QUOTE
Rozumiem, że autor chciał zarysować tło historyczne, ale dlaczego na przestrzeni ostatnich 650 lat, już nie wiem.

To proste, autor za mało wiedział o III aby wyszła z tego książka to dodał o 2 wcześniejszych wink.gif
Crassus
Wg mnie niczego nie należy spodziewać się po tej książce. Najbardziej rozwaliła mnie w pierwszej książce wdzięczność autora za lekturę książki Rochali Imperium u progu zagłady, dzięki której pan Nowaczyk mógł zapoznać się z realiami epoki. Czekam teraz na HB-ek gdzie autor będzie dziękował Nowaczykowi że dzięki lekturze jego książki mógł się zapoznać z realiami epoki.
Wieniec
Spis treści jest wprost załamujący. Nikt nie wymaga opisywania oblężenia dzień po dniu (choć z drugiej strony nie miałbym nic przeciwko...), ale solidne opracowanie zawierające zarys historii konfliktów rzymsko-kartagińskich, opis sił zbrojnych, sytuacji politycznej i przebieg konfliktu, to spokojnie 150 stron. Trzeba tylko wiedzieć o czym pisać...

Różnicę poziomów pomiędzy historykiem na poziomie a tego poziomu nie trzymającym idealnie pokazuje porównanie autorów starszych wiekiem i tych nowych. Przez długi czas nie traktowany poważnie A.Krawczuk w każdej swojej książce snuje masę anegdot wzbogacających treść i pokazujących, iż autor ma świetne rozeznanie w wielu aspektach opisywanej epoki. Tymczasem u D.Gazdy w 1. tomie "Armii świata antycznego" widnieje może ze 20 pozycji w bibliografii, w efekcie czego w samym rozdziale o sprzysiężeniu Katyliny znalazłem 6 błędów i nieścisłości.

No właśnie... niech ktoś napisze, czy B.Nowaczyk znów w przypisach umieścił portal wikipedia.pl, to będę wiedział, czy wysłać list protestacyjny do Bellony w związku z zaniżaniem poziomu.

Swoją drogą... ktoś wie kim jest B.Nowaczyk? Stara się on usilnie zdetronizować w kategorii pomyłek Bellony D.Gazdę, a tak naprawdę nie wiadomo kim jest ów pretendent.
Sewer
QUOTE(Anders @ 24/09/2008, 12:38)

Zgadzam się, że wydawanie książki w której o III wojnie punickiej jest mniej niż o II (!) pod takim tytułem jest nieporozumieniem. Rozumiem, że autor chciał zarysować tło historyczne, ale dlaczego na przestrzeni ostatnich 650 lat, już nie wiem.
*


Mnie ciekawi czy dałoby się napisać ok 100 stron o samym konflikcie. Może jakby opisać różne strony konfliktu. confused1.gif
Damian W.
QUOTE(Wieniec @ 24/09/2008, 17:34)
Swoją drogą... ktoś wie kim jest B.Nowaczyk? Stara się on usilnie zdetronizować w kategorii pomyłek Bellony D.Gazdę, a tak naprawdę nie wiadomo kim jest ów pretendent.
*



Jedyne co można powiedzieć o autorze to to, że mieszka w Krośnie Odrzańskim, a urodził się gdzieś w jego okolicach (tyle można wywnioskować ze wstępu). Szkoda, że Bellona nie tworzy podobnie jak Inforteditions i inne wydawnictwa notek biograficznych. Dzięki temu można byłoby się dowiedzieć chociaż podstawowych rzeczy o autorze. A tak mamy "ludzi z nikąd", o których nic nie wiadomo.

Pozdrawiam!
DW
Gronostaj
QUOTE(Krzysztof M. @ 24/09/2008, 11:32)
No ale uzbierało się tego prawie 300 stron - dzięki czemu książka będzie gruba - a wiadomo że gruba książka to dobra książka...
A na poważnie:  czego żeście się spodziewali? Oblężenia Kartaginy - dzień po dniu?
*


Nie, ale ze spisu treści wnioskuję, że książka ma tak naprawdę słabe tło i zarazem jest zwyczajnym opisem dziejów Kartaginy, ze szczególnym naciskiem na II Wojnę Punicką. Bellona po prostu pozwala byle komu pisać HB-ki.

Pozdrawiam!
Crassus
Całkiem długi wątek jak na książkę która się jeszcze nie ukazała:)
Krzysztof M.
to jest sztuka - napisać recenzję(czytaj: zjechać) książki na podstawie jej spisu treści smile.gif Mieliśmy już na tym subforum recenzje na podstawie innych recenzji...
Antonius
Pozwolę sobie ustosunkować się do ogólnego toku dyskusji. W Polsce niedawno pojawił się trend, który na zachodzie widoczny jest już od dawna. Mam tu na myśli coraz większe grono historyków amatorów piszących i wydających dla przyjemności. Wiąże się to z coraz łatwiejszym dostępem do wiedzy jaką oferują rozliczne media, grupy rekonstrukcyjne, literatura itp. Fakt na ogół nie są to prace na tak wysokim poziomie jak np. te znad Tamizy, sądzę, że w przyszłości sytuacja ulegnie poprawie.

Do rzeczy jednak. Nie podoba mi się to, że wielu z Was, którzy są często pasjonatami historii o długoletnim stażu lub też zawodowymi historykami/studentami kupuje wszystkie HBki i czyta je od deski do deski kręcąc nosem i krytykując. Drodzy koledzy skoro jesteście już tak oczytanie to nie uważacie, że czas najwyższy porzucić książki popularnonaukowe i zająć się poważną pracą? Oczywiście jeśli dalej chcecie się rozwijać, a nie żyć olśnieni błędnym nimbem swej wszechwiedzy. Czytajcie źródła i opracowania poważnych wydawnictw uniwersyteckich. Nie ma sensu czytać książki, która jest kompilacją innych książek wydanych wcześniej, a jej grupą docelową są ludzie "lekko" zainteresowani historią. Czytając tego typu prace a potem krytykując je słowami "autor jest niedouczony bo na str. 131 podaje, że waga zapinki galijskiej wynosi 5 a nie 5,5 gram" jest dość hmmm żenujące. Muszę przyznać, że sam tak kiedyś czyniłem, jednak teraz czytam nieco poważniejsza literaturę i sam się dziwię sobie jak jestem niedouczony, mimo że na tle niektórych HBków wydawałem się być Bogiem w dziedzinie historii. To jak z teleturniejem można oglądać "Familiadę", a można też obejrzeć (już niestety nie) "Wielką Grę".

Pozdrawiam!
Krzysztof M.
Nie do końca się zgodzę. Można być lekko zainteresowanym historią, lekko zainteresowanym historią wojskowości albo lekko zainteresowanym historią wojskowości starożytnego Rzymu itd itp. Niemożliwością jest zgłębianie każdego zagadnienia, każdej epoki - dla tych właśnie są kierowane książki popularnonaukowe. Jak napisał swego czasu rhetor - "książka popularnonaukowa to najwyższy stopień wtajemniczenia - żeby ją napisać autor powinien mieć naprawdę rozległą wiedzę na dany temat". Lepiej bym tego nie ujął...
Wieniec
"Drodzy koledzy skoro jesteście już tak oczytanie to nie uważacie, że czas najwyższy porzucić książki popularnonaukowe i zająć się poważną pracą?"

Alez jedno drugiego nie wyklucza!

Wiekszosc osob, w tym i ja, stara sie zapoznawac z wiekszoscia nowych wydawnictw dotyczacych przedmiotu ich zainteresowania. Od pewnego czasu mocno filtruje wychodzace ksiazki pod katem ich przydatnosci, a zatem i zakupu, ale niektore HB-ki pojawiaja sie na mojej polce (czasem zaluje po fakcie, ale to juz inna historia dry.gif )

"Drodzy koledzy skoro jesteście już tak oczytanie to nie uważacie, że czas najwyższy porzucić książki popularnonaukowe i zająć się poważną pracą?"

Na pewnym poziomie to bez tego juz ani rusz. Popieram w calej rozciaglosci w/w postulat.

"Muszę przyznać, że sam tak kiedyś czyniłem, jednak teraz czytam nieco poważniejsza literaturę i sam się dziwię sobie jak jestem niedouczony, mimo że na tle niektórych HBków wydawałem się być Bogiem w dziedzinie historii."

Stad tez zawieszenie przeze mnie na czas nieokreslony tworzenia wlasnego opracowania. Czasem swiadomosc wlasnej niewiedzy bywa przytlaczajaca, szczegolnie gdy jest sie zbyt pewnym siebie smile.gif


Natomiast nie zgodze sie, iz ksiazka w formie popularno-naukowej automatycznie jest gorsza od naukowej. U nas pokutuje jeszcze sposob myslenia wprowadzony przez niemiecka szkole historyczna tj. im wiecej przypisow tym ksiazka powazniejsza. Decydowac powinna tresc, bo przeciez ciezko jest uznac ksiazke autorstwa np. L.Keppie za posiadajaca nizsze walory niz inne opracowania na ten temat (jak wiemy, jest wprost przeciwnie).

A' propos wydawnict uniwersyteckich: czy masz moze dostep do takowych publikacji wydawanych poza granicami Polski? Jesli tak, to czy jest jakas mozliwosc zakupienia ich po ludzkich cenach, czy jestem skazany na amazon.com i dystrybucje zagraniczne? Szczerze powiedziawszy, ceny przesylki morduja moj portfel raz za razem dry.gif


Crassus
Nie wiem dlaczego Danielu odmawiasz nam krytyki nad serią, która swojego czasu prezentowała bardzo wysoki poziom(przynajmniej jeśli chodzi o starożytność) a od jakiegoś czasu niestety coraz bardziej schodzi na psy. Czego najlepszym dowodem jest tutaj omawiany autor jak i Twój imiennik. I to właściwie są pretensje nie do autorów ale do Bellony. Bo np. w poezji jest tak że wiadomo że pewne wydawnictwa wydają poezję od pewnego poziomu wzwyż. Natomiast poetom, którzy się nie załapali do tych wydawnictw nikt nie broni wydawać własnym sumptem. I to właśnie robią - wydają w jakichś bibliotekach, domach kultury itp.

Dlatego apel do Bellony powróćcie do starych nawyków, kiedy to tomiki starożytne pisali fachowcy tej klasy co Kulesza, Dąbrowa czy Kęciek

Antonius
Wieniec
Ciągle jeszcze jestem studentem, więc na poważne zakupy nie mam co liczyć. Na ogół zdobywam tego typu opracowania poprzez znajomych, którzy a nuż wyjadą na stypendium zagraniczne lub studiują w innych ośrodkach w naszym kraju i coś dla mnie skopiuja/pożyczą, ew. od kadry naukowej, nie ukrywam też że sporą pomoc ofiarował mi jeden z autorów HBków (może stąd zmiana mojego nastawienia do nich wink.gif) i od czasu do czasu wymieniamy się swoimi "zdobyczami". Efekt jest taki, że zbieram po trosze jakieś Junkelmanny czy inne Bishopy. smile.gif Amazon odpada, chyba że masz kogoś za granicą kto przesyła od czasu do czasu paczki dla rodziny i wrzuci też coś dla ciebie. wink.gif W ogóle kupowanie książek np. w UK to morderstwo. Niedawno odwiedziłem księgarnię Blackwell w Oxfordzie... kto był ten wie, że cena książki z nadrukiem Oxford czy Cambridge to zazwyczaj ładnych parędziesiąt funtów.

Co zaś się tyczy poziomu pozycji popularnych. Chyba nikt nie powie, że książki Connollyiego wypełnione obrazkami i przez wielu uważane za literaturę dziecięcą są "do niczego". smile.gif Jednak mówiłem raczej o założeniu. Książka taka ma być przyjemna w czytaniu i przedstawiać zagadnienie w zarysie. Nie wnikam czy szeroki opis II wojny punickiej w pracy p. Nowaczyka to wynik jego wiedzy lub niewiedzy w danej dziedzinie. Uważam jednak, że książka tego typu popularyzująca historię winna omawiać tło równie dogłębnie jak meritum, jako że z założenia ma POPULARYZOWAĆ wiedzę pośród laików nie znających się na zagadnieniu.

Pozdrawiam!

Crassus

Zgodzę się z tobą w pełni Crassusie, jeśli chodzi o twe zastrzeżenia co do poziomu HBków. Nie jest już tak wysoki jak jeszcze kilka lat temu. Jednak pamiętaj, że rynek także uległ rozwojowi. Kiedyś wchodząc do księgarni znajdowałeś bardzo mało literatury np. o wojskowości antycznej. Teraz masz do wyboru prace naukowe i popularne, ba! możesz nawet wybierać między wydawnictwami. Czytujesz Bellone lub infort.
Krzysztof M.
QUOTE(Antonius @ 25/09/2008, 17:06)
Książka taka ma być przyjemna w czytaniu i przedstawiać zagadnienie w zarysie. Nie wnikam czy szeroki opis II wojny punickiej w pracy p. Nowaczyka to wynik jego wiedzy lub niewiedzy w danej dziedzinie. Uważam jednak, że książka tego typu popularyzująca historię winna omawiać tło równie dogłębnie jak meritum, jako że z założenia ma POPULARYZOWAĆ wiedzę pośród laików nie znających się na zagadnieniu.



Więc po co ten bezczelny tytuł: "Kartagina 149-146"? To tak jakbym kupował książkę pt Stalingrad w środku był krótki zarys II w św. Albo tak jakbym kupował bombonierkę, a w środku był wyrób czekoladopodobny wink.gif To podlega pod ustawę o ochronie praw konsumenckich ! wink.gif
Antonius
Krzysztof M.

Sądzę, że to polityka firmy. Napiszą "Kartagina 149-146" kupią to sporo osób, większość po przeczytaniu będzie zadowolona (bo i to osoby, które przypisów nie czytają w książkach historycznych) a kilku niezadowolonych na historyków.org to ledwie margines, zresztą "oni i tak kupią te książki bo zbierają całą serię, nawet jeśli nie czytają." Firma zaś musi wydawać, a zapłacenie takiemu Kęciekowi, Dąbrowie (notabene on już w ogóle mało pisze po polsku) czy innemu Kuleszy dlatego że to zawodowcy mija się z celem, bo ich zawodowstwo doceni może 5% czytelników, reszta pewnie nawet nie będzie wiedzieć kto to, a o II wojnie punickiej z chęcią przeczyta bo to ich pierwsza książka na ten temat. Brutalne? Nie! Prawdziwe! Liczy się by autor miał lekkie pióro, a jeśli je już ma i wie co nieco to najważniejsze. Prowizja dla młodego pisarza jest znacznie niższa, vide można zarobić, bo takiemu delikwentowi bardziej zależy na tym by jego debiut ukazał się w księgarniach niż by na nim zarobił. Jak już napisałem, nie musisz się z tym zgadzać rynek w ciągu ostatnich 5ciu lat uległ ogromnemu wzbogaceniu. Pojawiło się tyle wydawnictw i tyle prac, że w ogóle uważam, że kącik Bellony na tym forum to lekki archaizm. Minęły czasy gdy grała pierwsze skrzypce, dojrzali jej ostrzy konkurenci. Może więc pora by i historycy.org docenili ową konkurencję, w nowych subforach?

Pozdrawiam!
Krzysztof M.
he he nie musisz tłumaczyć mi rzeczy oczywistych nad którymi deliberujemy na tym forum praktycznie od kiedy istnieje wink.gif Seria HB składa się z ponad 100 tomików - większość z nich prezentuje solidny poziom tak literacki jak i merytoryczny. Od czasu do czasu pojawiają sie tylko takie czy inne "kwiatki" (choć ostatnio coraz częściej). Jesli ksiązka jest słaba, "bezwysiłkowa" to trzeba to jasno powiedzieć i nie zasłaniać się ani polityką firmy, ani względami ekonomicznymi. A co do konkurencji - hmm. Kolejne wydawnictwa powstają i upadają. Wczoraj powstał np. Libron, jutro może go nie być, a za rok może być tak, że nikt nie będzie pamiętał, że wydał kilka książek w nakładzie 100 egemplarzy. Bellona jest najpoważniejszym wydawnictwem historycznym i na razie nie widać oznak aby miało się to zmienić. Stety czy niestety
Wieniec
QUOTE("Antonius")
Ciągle jeszcze jestem studentem, więc na poważne zakupy nie mam co liczyć.


Oj, znam ten ból z racji odwiedzania na co dzień uczelni, ale dzięki pracom dorywczym udaje mi się od czasu do czasu odłożyć na coś większego, przy czym ksiązki w cenach (w przeliczeniu na polskie) 300-500 zł pozostają wciąż poza moim zasięgiem.

QUOTE("Antoninus")
Co zaś się tyczy poziomu pozycji popularnych. Chyba nikt nie powie, że książki Connollyiego wypełnione obrazkami i przez wielu uważane za literaturę dziecięcą są "do niczego".


Jeszcze całkiem niedawno mocno dyskredytowany był A.Krawczuk, a tu proszę, nagle jego opracowania zaczęły pojawiać się w bibliografiach. Niestety, u nas wciąż panuje trend, by dyskredytować autorów ze względu na formę pisanych przez nich książek, a nie ze względu na treść.
Swoją drogą, znam osoby, które do dzieł P.Connolly'ego i J.Warry'ego wciaż nie mogą się przekonać. dry.gif

QUOTE("Antonius")
kilku niezadowolonych na historyków.org to ledwie margines


Ha, ale jakże istotny margines! Nie piszę tego ze względu na fakt, iż również tu bywam, ale dlatego, że jeśli choć grupka świrów historycznych będzie mówiła bez ogródek prawdę (a taką bezsprzecznie jest słaby poziom opracowań autorstwa B.Nowaczyka), to już jest światełko w tunelu.
A nóż-widelec zajrzy tu ktoś poszukujący opinii o ostatniej pozycji wydanej przez jego pracodawcę i pójdze to wyżej? Pomarzyć dobra rzecz, ale liczę, iż choć rzeczony B.Nowaczyk kiedyś w życiu tu trafi i zastanowi się, czy tworząc chałę nie robi sobie wstydu.

QUOTE("Antonius")
Prowizja dla młodego pisarza jest znacznie niższa, vide można zarobić, bo takiemu delikwentowi bardziej zależy na tym by jego debiut ukazał się w księgarniach niż by na nim zarobił.


Mnie się wydaje, że problemem nie jest młody wiek, ale brak większych ambicji autorów. Pisanie dla samego pisania, to żadna sztuka - ja osobiście chodziłbym kanałami gdyby zmiażdżono moją książkę tak, jak robi się to w przypadku wątpliwej jakości dzieł D.Gazdy. Po prostu, po ludzku byłoby mi wstyd. Być może dlatego, że traktuję moją pasję na poważnie, zaś część autorów HB-ków tworzy jedynie, by móc pochwalić się na święta rodzinie...


Inna sprawa: czy nie boli was, iż tacy autorzy jak J.Wolski, E.Dąbrowa, T.Kotula, czy L.Morawiecki piszą przeważnie w językach obcych (w tym wybitnie niszowym francuskim), bądź też nie publikują zbyt wiele? Przecież ludzie z taką wiedzą mogliby znacząco podnieść poziom literatury polskojęzycznej dotyczącej starożytności, a tymczasem E.Dąbrowa pokusił się o napisanie... broszurki nt. armii rzymskiej, miast poważnej książki. Czy problem leży tylko w wydawnictwach?


Antoniusie -> sprawdź proszę wiadomości prywatne smile.gif
Anders
Dlaczego lepsi piszą w językach obcych? Bo języki obce mają większą "siłę rażenia" - jeżeli po pracę sięgną autorzy z kilku krajów, to przedstawione w niej poglądy i tezy mogą liczyć na większy rozgłos w świecie naukowym i na szerszą dyskusję.

Co do poziomu książek Bellony - oj, też mam wrażenie, że mocno spada. Pamiętam dyskusję o "Wyprawie Sycylijskiej", gdzie okazało się, że niektóre błędy zawarte w książce (raczej drobne, o ile pamiętam przy liczbach) pojawiły się w niej z winy wydawnictwa (korekta, redakcja - nie pamiętam co), nie autora. Inna rzecz, że ten HBek był moim zdaniem bardzo dobry.

Książka p. Nowaczyka jest smutnym przypadkiem, kiedy kupię książkę ze świadomością, że cudów w niej nie znajdę. Stety - niestety dotyka interesującego mnie tematu, co przy takiej a nie innej ilości pozycji na ten temat na rynku samo przez się sytuuje ją wysoko na liście życzeń.

Wydaje mi się, że wśród "poważniejszych" lektur Bellona oddała już pole Infortowi (tam przeniósł się m.in. p. Lach).
rhetor
QUOTE
ja osobiście chodziłbym kanałami gdyby zmiażdżono moją książkę tak, jak robi się to w przypadku wątpliwej jakości dzieł D.Gazdy. Po prostu, po ludzku byłoby mi wstyd.


Nie wiem, czy jest tak w przypadku książek ww. autora, jednak chciałbym tylko zauważyć, że wiara w potęgę Internetu jest wielka. Wcale bym się jednak nie zdziwił, gdyby autorzy różnych książek "miażdżeni" na forach internetowych w ogóle nie zdawali sobie sprawy z istnienia tej krytyki. Wystarczy, że nie korzystają z internetu, lub akurat nie korzystają z tych właśnie zakątków sieci, z których korzystają ich krytycy.

Fora historyczne to jeszcze nie google, youtube czy wikipedia, na które trafia powiedzmy duża część wszystkich użytkowników sieci. Łatwo nabrać złudnego przeświadczenia, że "nasze" fora to już właściwie wszystko, a to, czego nie ma w sieci, nie istnieje w ogóle...

Poza tym w sieci nader łatwo się krytykuje jakiś drobny aspekt czy kontrowersyjne twierdzenie innego autora; znacznie trudniej naskrobać 2-3 strony porządnej recenzji. Do czego zresztą bardzo gorąco zachęcam.
Krzysztof M.
Ja ująłbym to inaczej - chodziłbym kanałami, gdybym napisał książkę która jest kompilacją kilku ospreyów, kilku polskich opracowań ogólnych i obszeeernymi cytatami ze źródeł. Bez większego własnego wkładu, bez pomysłu, bez jakiegokolwiek przekazu. Takie sa ksiązki pana D.G. Krytyka internautów nie ma tu nic do rzeczy. Gdybym miał cień samokrytycyzmu wziąłbym takie dzieło (pokroju Pól Katalaunijskich) do ręki i przyznał sam przed sobą: "niee to jest do d.... nie wydam tego pod swoim nazwiskiem" i takiej własnie odrobinki samokrytycyzmu życzyłbym niektórym autorom serii HB smile.gif
Wieniec ujął to moim zdaniem znakomicie: "niektórym autorom brakuje zwyczajnie ambicji"
Gronostaj
QUOTE(Krzysztof M. @ 25/09/2008, 16:43)
to jest sztuka - napisać recenzję(czytaj: zjechać) książki na podstawie jej spisu treści smile.gif Mieliśmy już na tym subforum recenzje na podstawie innych recenzji...
*


Raczej krótkie komentarze oraz własne przypuszczenia i obawy.
QUOTE(Antonius @ 25/09/2008, 17:00)
Nie podoba mi się to, że wielu z Was, którzy są często pasjonatami historii o długoletnim stażu lub też zawodowymi historykami/studentami kupuje wszystkie HBki i czyta je od deski do deski kręcąc nosem i krytykując. Drodzy koledzy skoro jesteście już tak oczytanie to nie uważacie, że czas najwyższy porzucić książki popularnonaukowe i zająć się poważną pracą?
*


"Popularnonaukowe" nie rzadko przewyższa "naukowe". A zbieractwo nie jest rzeczą złą.

Pozdrawiam!
Damian W.
Zmieniając trochę wątek wink.gif. Czy któryś z kolegów przeglądał lub zakupił ową książkę, która stała się przedmiotem powyższej dyskusji? Powracając do przerwanego wątku wink.gif. Lubię książki popularnonaukowe, gdyż często poruszają one tematykę, której nie poruszają prace naukowe (np. tematyka wojen domowych w Japonii czy jej XX-wiecznego rosyjskiego odpowiednika), zresztą swoją przygodę z książką zaczynałem od książki popularnonaukowej, więc raczej się "nie przechrzczę" wink.gif za szybko czytanie głównie prac naukowych. Co do prac naukowych to wiem, że tworzą je uznani fachowcy i specjaliści (np. Gerard Labuda czy Jerzy Strzelczyk), którzy specjalizują się w konkretnej dziedzinie dziejów, co jest ich największą zaletą. Mamy ponadto pewność co do ich jakości. Osobiście uważam, że książki zarówno naukowe jak i popularnonaukowe znakomicie się uzupełniają, gdyż czytelnik ma możliwość wyboru w zależności od potrzeb. Jeżeli chce się zapoznać "powierzchownie" z tematem (w tym wypadku z tematyką wojen punickich) to sięgnie do pracy popularnonaukowej i mu wystarczy. Jeżeli jednak zechce się szerzej zapoznać z daną tematyką sięgnie do pracy naukowej. Patrząc po czytelnikach widać, które książki mają przewagę wink.gif. Szanowni koledzy poruszyli również bardzo ważną tematykę pisarstwa historycznego (a konkretniej z dziedziny historii wojskowości) i napisali przy tym wiele mądrych słów. Dzięki nim zrozumiałem pewne rzeczy i doszedłem do wniosku, że napisanie książki to nie jest rzecz łatwa (mogącą zapewne doprowadzić do "szewskiej pasji" czy zniechęcenia) i wymagającą dobrego przygotowania oraz odpowiednie wiedzy. Jestem wam wdzięczny za to. Postaram się korzystając z powyższych rad przy pisaniu własnej książki, która mam nadzieję, że się spodoba każdemu potencjalnie nią zainteresowanemu. Kończę tą trochę przydługą trochę of-topikową wypowiedź, żeby dać miejsca do kontynuowania dyskusji.

Pozdrawiam!
DW
rafalm
QUOTE(Antonius @ 25/09/2008, 17:35)
Krzysztof M.

Sądzę, że to polityka firmy. Napiszą "Kartagina 149-146" kupią to sporo osób, większość po przeczytaniu będzie zadowolona (bo i to osoby, które przypisów nie czytają w książkach historycznych) a kilku niezadowolonych na historyków.org to ledwie margines, zresztą "oni i tak kupią te książki bo zbierają całą serię, nawet jeśli nie czytają." Firma zaś musi wydawać, a zapłacenie takiemu Kęciekowi, Dąbrowie (notabene on już w ogóle mało pisze po polsku) czy innemu Kuleszy dlatego że to zawodowcy mija się z celem, bo ich zawodowstwo doceni może 5% czytelników, reszta pewnie nawet nie będzie wiedzieć kto to, a o II wojnie punickiej z chęcią przeczyta bo to ich pierwsza książka na ten temat. Brutalne? Nie! Prawdziwe! Liczy się by autor miał lekkie pióro, a jeśli je już ma i wie co nieco to najważniejsze. Prowizja dla młodego pisarza jest znacznie niższa, vide można zarobić, bo takiemu delikwentowi bardziej zależy na tym by jego debiut ukazał się w księgarniach niż by na nim zarobił.
*


Jakże smutne, ale zarazem jakże prawdziwe słowa sad.gif Nie ma znaczenia jakość, w zasadzie ładna okładka, ciekawy temat wystarczą, aby książka zaczęła się sprzedawać sad.gif Na historycy.org zagląda może 20-30 osób, oni po przeczytaniu recenzji zastanowią się nad kupnem. Inni kupią i będzie kasa, huh.gif a przecież o to chodzi. Wydawnictwo istnieje, aby zarobić, obojętnie w jaki sposób. Po co się wysilać confused1.gif Po co jeździć po archiwach i zbierać matariały confused1.gif i tak jeśli temat nie będzie wystarczająco ciekawy, nie ma szans na jego wydanie. sad.gif Łatwiej jest zrobić kompilację kilku opracowań poruszających jakieś interesujące zagadnienie, a szansa na wydanie i sprzedaż jego jest bardziej prawdopodobna. A że kilku fanatyków z historycy.org będzie się wściekać, to już ich problem sad.gif
rhetor
QUOTE
Jeżeli chce się zapoznać "powierzchownie" z tematem (w tym wypadku z tematyką wojen punickich) to sięgnie do pracy popularnonaukowej i mu wystarczy. Jeżeli jednak zechce się szerzej zapoznać z daną tematyką sięgnie do pracy naukowej.


I to jest właśnie problem. Ja nie widzę żadnego powodu, by książka "popularnonaukowa" nie omawiała jakiegoś zagadnienia w sposób szeroki, wręcz wyczerpujący.

Z moich doświadczeń wynika, że bardzo często autorzy pod płaszczykiem "naukowości" skrywają swój zwyczajny brak talentu pisarskiego.
Krzysztof M.
QUOTE(rhetor @ 26/09/2008, 6:02)
I to jest właśnie problem. Ja nie widzę żadnego powodu, by książka "popularnonaukowa" nie omawiała jakiegoś zagadnienia w sposób szeroki, wręcz wyczerpujący.

Z moich doświadczeń wynika, że bardzo często autorzy pod płaszczykiem "naukowości" skrywają swój zwyczajny brak talentu pisarskiego.
*



1. Talentu pisarskiego zmierzyć nie można - (ewentualnie liczbą sprzedanych egzemplarzy) - to jest kwestia subiektywna. Zmierzyć natomiast można wkład autora w pracę nad książką - mówią nam o tym przypisy i spis literatury - to jest jedyny tak naprawdę "zmierzalny" element, gdy mówimy o książce historycznej.
2. Wracając do ambicji. Nie rozumiem autora, który staje przed jakimś, często nie tkniętym w naszym kraju tematem, i podejmuje próbę zaprezentowania go czytelnikowi, że nie próbuje rozłożyć badany przez siebie obszar na czynniki pierwsze, nie próbuje dotrzeć do jak największej liczby źródeł, opinii, danych etc. Przecież to jest część tej zabawy - to jest część tej pasji! Wiadmomo, że nie można też popaść w paranoję i gonić za każdym artykułem, czy każdą wzmianką na dany temat...
3. Nie mam absolutnie nic przeciwko szerokiemu tłu opisywanych wydarzeń. Dziwi mnie tylko gdy autor zamienia obie sprawy miejscami i więcej miejsca poświęca na owo tło (które jest zazwyczaj mniej lub bardziej znane) niż na meritum sprawy. Wtedy książka jest po prostu nie na temat!
Damian W.
Przejrzałem ową książkę dzisiaj w księgarni. Ilustracje i mapy nie powalają pierwsze pochodzą głównie z Osprey'ów (o dziwo znalazło się kilka ilustracji z pierwszej książki tego autora, ukazujących rzymskich legionistów okresu cesarstwa!), a mapy pochodzą z książki Daniela Gazdy Armie świata antycznego t. I. Bibliografia składa się głównie z literatury polskojęzycznej (Kęciek, Kotula, Wolski, Maszkin, Sikorski i niewiadomo czemu pojawia się ponownie książka p. Rochali dotycząca Cymbrów i Teutonów?!) literaturę zagraniczną reprezentują trzy Osprey'e, które na dodatek pojawiły się w pierwszej książce tego autora. Ponadto bibliografia (zapewne z winy korektorów) zawiera kilka błędów np. Liwiusz został umiejscowiony w opracowaniach. Co do treści samej książki to wszystko co ona zawiera się ze spisem treści. Jednakże zawiodłem się trochę na opisie wojskowości obu stron (np. po stronie kartagińskiej mamy opis rozwoju i składu od jej początków. Zaś samego tekstu dotyczącego jej wojskowości z II wieku nie ma za wiele), więcej nie przejrzałem gdyż mi czasu brakło. Jeżeli ktoś jeszcze przeglądał książkę niech również podzieli się swoimi "wrażeniami".

Pozdrawiam!
DW
keraunos
Najbardziej "przeraża" w tej książce brak w literaturze Kęćka "Dziejów Kartaginy".
Ze wstępu również wynika, że książce Kęćka autor nie słyszał wacko.gif wacko.gif
sargon
Oki, a może mi ktoś powiedzieć ile to cudo kosztuje? wink.gif biggrin.gif
Aha, widzę na necie, ze ok. 20-21 PLN; to można wziąć smile.gif


Hmmm, ale ciekawy jest opis:
"Książka jest jedyną pozycją w polskim piśmiennictwie, mającą na celu przybliżenie historii państwa i miasta Kartaginy. Kartagina w latach 149–146 p.n.e. to najbardziej wyraźny przykład rzymskiego imperializmu, pychy oraz bezprecedensowej, nawet w tamtych czasach, zbrodni popełnionej na państwie i mieście, które już nie zagrażało nikomu, a tym bardziej nie zagrażało potężnemu już wówczas Rzymowi. Jest to zarazem przykład zemsty za lata strachu, pamięci o własnym wiarołomstwie wobec byłego przecież sojusznika, zemsty nie tylko na ludziach, ale także na ich wartości materialnej, na murach, na domach, na świątyniach. Wojna ze słabą już wówczas Kartaginą to wojna o wymazanie nawet tych materialnych śladów państwa i narodu."

Mocno krzywdzący jest dla Kęcieka (zwłaszcza pierwsze zdanie), jednak całościowo ujdzie smile.gif
Damian W.
QUOTE(keraunos @ 27/09/2008, 15:15)
Najbardziej "przeraża" w tej książce brak w literaturze Kęćka "Dziejów Kartaginy".
Ze wstępu również wynika, że książce Kęćka autor nie słyszał  wacko.gif  wacko.gif
*



Po bibliografii da się zresztą zauważyć, że przeważają książki Bellony. Trochę to dziwne? Czyżby wydawnictwo "wspomagało" w ten sposób autora? Jeżeli tak to wydaje się dziwne, że autor nie poszukał innych książek z innych wydawnictw (m.in. wspomniane już Dzieje Kartagińczyków wydane nakładem Attyki). Zresztą w bibliografii nie znalazło się kilku innych prac poruszających ten temat (m.in. Goldsworthy'ego) co niestety trochę zubaża tą książkę. Ale zobaczymy po jej przeczytaniu co jest warta wink.gif.

Pozdrawiam!
DW
keraunos
Ja raczej jestem dość łagodnym recenzentem HB-ków. Niemniej jeśli autor nie zna wydanego po polsku i łatwo dostępnego a jednocześnie podstawowego na temat o którym pisze opracowania to już gruba przesada.
Gronostaj
QUOTE(Damian W. @ 25/09/2008, 22:05)
Osobiście uważam, że książki zarówno naukowe jak i popularnonaukowe znakomicie się uzupełniają
*


Lepiej bym tego nie ujął. Czyli podsumowując: książki popularnonaukowe i stricte naukowe powinny się znaleźć obok siebie w jednej biblioteczce. Ja osobiście z wyłączeniem swojej profesji, wolę raczej poczytać coś bardziej "strawnego".
QUOTE(rhetor @ 26/09/2008, 6:02)
I to jest właśnie problem. Ja nie
Z moich doświadczeń wynika, że bardzo często autorzy pod płaszczykiem "naukowości" skrywają swój zwyczajny brak talentu pisarskiego.
*


Z tym również się zgadzam.

"Wiadmomo, że nie można też popaść w paranoję i gonić za każdym artykułem, czy każdą wzmianką na dany temat..."

Właśnie wpadłem w taką chorobę i nie umiem z niej wyjść.

Pozdrawiam!
Shell
QUOTE(keraunos @ 27/09/2008, 14:15)
Najbardziej "przeraża" w tej książce brak w literaturze Kęćka "Dziejów Kartaginy".
Ze wstępu również wynika, że książce Kęćka autor nie słyszał  wacko.gif  wacko.gif
*


mysle ze to celowe zagranie, spojrz na komentarz Sargona...

Gdyby Nowaczyk wspomniał o Kęcieku jego "palma pierwszeństwa" byłaby nieaktualna... wink.gif

wolę wierzyc , ze ktos jest tak bezczelny, ze udaje , ze podejmuje sie czegos jako pierwszy niz, ze jest tak niedouczony, ze nie wie jakie prace powstaly w Polsce przed jego pracą...
Stonewall
Drodzy Forumowicze!
Mam parę uwag odnośnie Waszych wypowiedzi.
Po pierwsze – odmiana nazwiska autora „Dziejów Kratagińczyków”.
Piszemy bowiem o Krzysztofie Kęcieku, a nie Krzysztofie Kęćku (chyba, że się mylę).
Po drugie – brak „Dziejów Kartagińczyków” w bibliografii pracy pana Nowaczyka. W związku z tym mam pytanie do osób, które książkę znają (chodzi o „Kartaginę”). Z którego roku pochodzi najpóźniej wydana pozycja umieszczona w tejże bibliografii? Pytam, bo może książka Nowaczyka powstała przed publikacją „Dziejów” Kęcieka (rok 2003). Pytanie o tyle zasadne, że bywają prace napisane dawno przed datą publikacji. W razie, gdyby okazało się, iż mamy u Nowaczyka pozycje wydawane po roku 2003, wtedy będziemy mogli powiedzieć, iż pan Bernard strzelił sobie bramkę samobójczą (nie tyle chodzi o brak książki Kęcieka, co o „niefortunny” zwrot ze wstępu do „Kartaginy”).
Po trzecie – zarzut „braku ambicji”, postawiony niektórym autorom bellonowskim. Ambicje te wydawnictwo wycenia na 1000 złotych (pytanie brzmi – brutto czy netto?). Za takie pieniądze wielu z Was nie chciałoby się nawet przewrócić z boku na bok. Te pieniądze są zarówno dla autorów określanych przez Was mianem „ambitnych”, jak i dla całej reszty.
Krzysztof M.
QUOTE(Stonewall @ 28/09/2008, 13:45)
Po trzecie – zarzut „braku ambicji”, postawiony niektórym autorom bellonowskim. Ambicje te wydawnictwo wycenia na 1000 złotych (pytanie brzmi – brutto czy netto?). Za takie pieniądze wielu z Was nie chciałoby się nawet przewrócić z boku na bok. Te pieniądze są zarówno dla autorów określanych przez Was mianem „ambitnych”, jak i dla całej reszty.
*



O przepraszam ale się z kolegą zupełnie nie zgodzę. Ambicja to cnota - sama w sobie (no chyba że mówimy o ambicji chorobliwej), nie da się jej wycenić na konkretną kwotę.

Poza tym nikt nikogo nie stawia pod murem i nie przystawia broni do głowy każąc pisać HB-ka
Damian W.
QUOTE(Stonewall @ 28/09/2008, 14:45)
Drodzy Forumowicze!
Mam parę uwag odnośnie Waszych wypowiedzi.
Po pierwsze – odmiana nazwiska autora „Dziejów Kratagińczyków”.
Piszemy bowiem o Krzysztofie Kęcieku, a nie Krzysztofie Kęćku (chyba, że się mylę).
Po drugie – brak „Dziejów Kartagińczyków” w bibliografii pracy pana Nowaczyka. W związku z tym mam pytanie do osób, które książkę znają (chodzi o „Kartaginę”). Z którego roku pochodzi najpóźniej wydana pozycja umieszczona w tejże bibliografii? Pytam, bo może książka Nowaczyka powstała przed publikacją „Dziejów” Kęcieka (rok 2003). Pytanie o tyle zasadne, że bywają prace napisane dawno przed datą publikacji. W razie, gdyby okazało się, iż mamy u Nowaczyka pozycje wydawane po roku 2003, wtedy będziemy mogli powiedzieć, iż pan Bernard strzelił sobie bramkę samobójczą (nie tyle chodzi o brak książki Kęcieka, co o „niefortunny” zwrot ze wstępu do „Kartaginy”).
Po trzecie – zarzut „braku ambicji”, postawiony niektórym autorom bellonowskim. Ambicje te wydawnictwo wycenia na 1000 złotych (pytanie brzmi – brutto czy netto?). Za takie pieniądze wielu z Was nie chciałoby się nawet przewrócić z boku na bok. Te pieniądze są zarówno dla autorów określanych przez Was mianem „ambitnych”, jak i dla całej reszty.
*



Szanowny Stonewallu,

Jeżeli chodzi o bibliografię to większość pochodzi z lat 90 i po roku 2000 (m.in. niektóre źródła i chociażby książka p. Rochali dotycząca Cymbrów i Teutonów). Nie sądzę więc, że autor o niej nie wiedział (skoro I wydanie ukazało się w 2003 roku, a II stosunkowo niedawno).
Co do zapłaty to poważnie z tym 1000 zł.? Czy raczej jest to forma przykładu? Ponadto zgodzę się z Krzysztofem, że ambicji nie da się wycenić na żadne pieniądze. Dla autora powinno się liczyć przede wszystkim chęć napisania solidnej pracy, z której nie tylko on, ale i czytelnicy będą zadowoleni. Jednakże smuci fakt, że wielu dobrych autorów tak marnie zarabia sad.gif.

Odnośnie nazwiska to raczej poprawna (a jak nie to najczęściej używaną) forma powinna być Kęciek. Tutaj podaję link do recenzji gdzie takowa forma jest używana: http://esensja.pl/ksiazka/ksiazki/obiekt.h...idobiektu=10251

Ps. Przejrzałem sobie dzisiaj recenzje z tego linku i się trochę rypnąłem sugerując, że występuję tam forma Kęćka. Występują obie. Za swoją pomyłkę bardzo przepraszam.
Ps. 2. Wracając do nazwiska autora to ta odmiana Kęcieku to poważnie jest ona poprawną formą nazwiska Kęciek? Nieurażając autora ta forma wydaje się trochę śmieszna (Kęćka zdecydowanie lepiej brzmi i chyba również jest poprawna, gdyż występuje wraz z formą Kęcieku), ale co poradzić, że mamy taki (wg. obcokrajowców uznawany za bardzo trudny) język.

Pozdrawiam!
DW
Gronostaj
QUOTE(Stonewall @ 28/09/2008, 14:45)
Po trzecie – zarzut „braku ambicji”, postawiony niektórym autorom bellonowskim. Ambicje te wydawnictwo wycenia na 1000 złotych (pytanie brzmi – brutto czy netto?).
*


1. Nie sądzę aby wydawnictwo mogło oferować więcej i nie jest to żadne usprawiedliwienie pana Nowaczyka.
2. Jeżeli autor "Kartaginy 149-146 p.n.e." wiedział, że tworzy książkę nie na temat, to mógł ją opublikować pod innym tytułem, w innej serii.

Ad 1. Nowaczyk wiedział w co się pakuje i sam się do tego garnął, ale widzimy, iż nie zrobił tego profesjonalnie. A przecież całe mrowie pisarzy, zajmując się o wiele mniej znanymi tematami niż III Wojna Punicka, zdołało stworzyć niezwykle wartościowe prace. Ale zapewne "Kartagina" powstała po to tylko aby móc się pochwalić przed rodzinką i znajomymi ( mam nadzieję, że się mylę). ph34r.gif

Pozdrawiam!
Shell
QUOTE(Stonewall @ 28/09/2008, 13:45)
Drodzy Forumowicze!
Mam parę uwag odnośnie Waszych wypowiedzi.
Po pierwsze – odmiana nazwiska autora „Dziejów Kratagińczyków”.
Piszemy bowiem o Krzysztofie Kęcieku, a nie Krzysztofie Kęćku (chyba, że się mylę).

*



pełna zgoda, sam w innym temacie burzę się nad złą odmianą nazwiska Rafała Radziwonki a tutaj popełniłem podobny błąd. Już poprawiony zresztą.

Co do wynagrodzenia autorów Bellony wydaje mi się z moich osobistych doświadczeń, że nieco zaniżyłeś tę kwotę. Owszem było to dawno, ale nie wierzę by Bellona wypłacała dla autora za książkę 1000 zł czy to brutto czy netto. Może chodzi Ci o zaliczkę (tutaj zgoda).


Stonewall
Drogi Shellu!
Odpowiedź na zadane przez Ciebie pytanie zawarłem w formie nowego tematu:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=47965
Wieniec
Panowie, dyskusja o pieniądzach jest niepoważna. Który z szanujących się autorów stawia na pierwszym miejscu zarobek? Książki dotyczące historii wojskowości starożytnej piszą zazwyczaj fascynaci tego tematu i wiem po sobie, że ewentualne wydanie opracowania mojego autorstwa byłoby dla mnie wartością samą w sobie, a gaża jedynie dodatkiem. Nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł patrzeć na to inaczej!

...za wyjątkiem D.Gazdy i B.Nowaczyka
Count Dracula
QUOTE
Co do zapłaty to poważnie z tym 1000 zł.?


Tak, ale tyle wynosiła 4 lata temu zaliczka netto, wypłacana zaraz po ukazaniu się książki.
W umowie jest procent od sprzedanego egzemplarza, który jest określany indywidualnie. Na pewno prof. N podpisuje umowę na wyższy procent, niz mgr Bromba tongue.gif
Antonius
Co do kwoty jaka wypłaca się autorom ww. książek, to powiem tylko że nie są to cudowne wypłaty. Nie jest to co prawda 1 000 zł, ale nie jest to też 10 000. Jeśli się nie mylę to zapłata wynosi różnie, niedawno było to jeszcze mniej niż 1 zł za sprzedany egzemplarz (pryz nakładzie 2-5 000) + niewielka zaliczka. Dla początkującego pisarza to chyba standardowa stawka. W dodatku jeśli autor ów zdecyduje się na to by jego pracę recenzował taki np. prof. Dąbrowa to musi liczyć się z tym, że CAŁOŚĆ jego gaży zostanie przelana na konto owego zacnego naukowca (to taki przykład). Prawda jest więc taka, że pisarstwo może sprawiać satysfakcję, jednak żadną miarą nie da się z tego wyżyć (no chyba, że pisze się wysokonakładowe powieści). Zachęcam zatem wszystkich malkontentów by spróbowali kiedyś przepisu: 8h pracy, a po pracy rodzina i pisanie książki za która nie ma pieniędzy.

Pozdrawiam!
andrzej d
A wracając do tematu, jak napisana została "główna" część książki, tj. III wojna punicka i oblężenie Kartaginy? Swoją drugą, akurat III wojna punicka jest chyba najmniej ciekawa . Lepszym tematem na HB-eka byłaby już I...
Anders
Przeglądałem w księgarni tę pozycję. Żenada to lekkie sformułowanie. Bibliografia woła o pomstę do nieba! Nie przepadam też za zbyt licznymi wykrzyknikami, a takie rzuciły mi się w oczy.
Gronostaj
QUOTE(Anders @ 3/10/2008, 15:15)
Nie przepadam też za zbyt licznymi wykrzyknikami, a takie rzuciły mi się w oczy.
*


Mi natomiast bardzo się podobają! wink.gif Wracając do tematu to mimo wszystko z trzech Wojen Punickich najlepiej lubię ( jeśli w ogóle można tak powiedzieć) II.

Pozdrawiam!
Lord Mich
Przeglądałem w ksiegarni. W uwielbieniu dla Kartagińczyków auotor przewyższa Kęcieka. Na szybko przejrzałem rozdziały dotyczące wojskowości, i te traktujące o I wojnie punickiej. Prawdę mówiąc rzuca mi się podobieństwo do pracy Sikorskiego "Kanny". Kto czytał tę pozycje powinien powinien sobie dać spokój z tą książką.
Pozdrawiam!
To jest wersja bez grafik. Aby przejść do pełnej wersji forum kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.
Copyright © 2003 - 2005 Historycy.org
Kontakt: historycy@historycy.org