Pomoc - Szukaj - Lista Użytkowników - Kalendarz
Pełna wersja: Ekonomiczne efekty koronavirusa 2020 na swiecie
historycy.org > Historia powszechna > ŚWIAT PO ZIMNEJ WOJNIE; XXI WIEK > Społeczeństwo i gospodarka po 1990 roku
Pages: 1, 2
Net_Skater
Dramatyczne dane z USA. Zaczyna się prawdziwy kryzys

Szykują się potężne zwolnienia? 70 proc. firm planuje redukcje zatrudnienia
Do tej pory słowo "kryzys" nie dotykało aż tak bezpośrednio ludzi na całym świecie. Jednak koronawirus zaraża gospodarkę bardzo szybko. Najświeższe dane z USA o nowych wnioskach dla bezrobotnych są tego najlepszym przykładem. W zaledwie tydzień przybyło tam o 3 mln więcej osób bez pracy. To absolutny rekord i znacznie więcej, niż przewidywał przed tygodniem Goldman Sachs. Amerykanie właśnie odczuli finansowy kryzys na własnej skórze.

Jak już pisaliśmy, te dane są o tyle ważnym sygnałem dla reszty świata, ponieważ siła konsumenta w USA to barometr kondycji całej tamtejszej gospodarki. A do tej pory było tak, że masowy napływ nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych był forpocztą spowolnienia, bądź nawet recesji. Dlatego też spójrzmy na to, co wydarzyło się na rynku pracy w Stanach Zjednoczonych.

Choć jeszcze w październiku stopa bezrobocia w USA była najniższa od 50 lat, teraz koronawirus zupełnie zmienił oblicze amerykańskiej gospodarki. Liczba nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych w USA wyniosła 3,283 mln w tygodniu zakończonym 21 marca 2020 roku - podał Departament Pracy. Oznacza to wzrost o 3 mln wobec poprzednich zrewidowanych danych. Tak złego wyniku Stany Zjednoczone nie odnotowały nigdy w historii. Ekonomiści z Wall Street spodziewali się, że liczba nowych bezrobotnych wyniesie 1,7 mln. Tydzień wcześniej było to "zaledwie" 282 tys.

Takie liczby są dla rynku jasną wskazówką, jak głęboki kryzys czeka amerykańską gospodarkę. - Tygodniowy raport o nowych bezrobotnych zwykle nie budzi większego zainteresowania. Wynika to z faktu, że w okresie dobrej koniunktury na rynku pracy zmienność jest względnie nieduża, a traderzy koncentrują się raczej na miesięcznym raporcie, który poza bezrobociem pokazuje statystyki dotyczące zatrudnienia (dwa osobne badania zebrane w jeden raport), wynagrodzeń, czy przepracowanych godzin. Co więcej, w krótkim terminie tygodniowy raport o nowych bezrobotnych jest dość słabym predyktorem miesięcznych zmian zatrudnienia - wyjaśnia Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Jak zaznacza Kwiecień, w efekcie notowania walut (nie mówiąc o innych rynkach) najczęściej kompletnie ignorowały ten odczyt, ale obecnie jest inaczej. - W przeciwieństwie do recesji z przeszłości, kiedy często pogorszenie koniunktury było stopniowe, tu będziemy mieć do czynienia z natychmiastowym, potężnym uderzeniem. Niczym fala tsunami, ograniczenia związane z pandemią w sposób natychmiastowy sparaliżowały wiele biznesów, a inne znacząco skomplikowały. Jest oczywiste, że w tej sytuacji firmy będą zwalniać pracowników - przekonuje analityk.

Goldman Sachs już wcześniej wieszczył w tej kwestii katastrofę, ostrzegając, że liczba nowych bezrobotnych w ciągu ostatniego tygodnia może sięgnąć 2,25 mln osób, co również byłoby największym przyrostem w historii, a każda taka anomalia była w przeszłości poprzedzona kryzysem. Przypomnijmy, że dotychczasowy rekord z 1982 roku zamknął się w liczbie 650 tys. nowych bezrobotnych. Wykres pokazujący wystrzał liczby nowych Amerykanów bez pracy wyglądałby tak:

Co ciekawe, dramatyczne przewidywania Goldman Sachs nie są wzięte z sufitu. Zdaniem szefa rezerwy federalnej St. Louis Jamesa Bullarda aż 46 mln osób w USA może zostać bez pracy w związku z pandemią koronawirusa. - Stany Zjednoczone muszą się przygotować na to, że od kwietnia do czerwca trzeba będzie przetrwać bardzo trudną sytuację gospodarczą i nie należy nakłaniać nikogo do powrotu do pracy, dopóki koronawirus stanowi zagrożenie - ostrzegł.

Bullard skrytykował tym samym Donalda Trumpa za jego wypowiedzi na temat gospodarki, która - jego zdaniem - za dwa i pół tygodnia, czyli na święta Wielkanocy, będzie w znakomitej kondycji, bo ludzie i firmy będą nadrabiać odkładane zakupy.- Epidemia grozi absolutnym przeciążeniem systemu opieki medycznej w USA, a program pomocy gospodarczej został uzgodniony właśnie po to, by nikt nie spieszył się do pracy, zanim sytuacja nie wróci do normy - podkreślił Bullard, uznany w 2014 roku przez tygodnik "Economist" za jednego z najbardziej wpływowych ekonomistów na świecie.

Swoiste zamrożenie gospodarki i zbliżająca się fala zwolnień dotyka powoli cały świat. W Norwegii w ciągu zaledwie 30 dni liczba zarejestrowanych bezrobotnych wzrosła z 65 do ponad 290 tysięcy osób. I chociaż należy do tych danych podchodzić z dystansem, gdyż jest to "bezrobocie tymczasowe" i nie odnosi się do klasycznego pojęcia bezrobocia, to i tak zdaniem Sigrun Vageng z Norweskiego Urzędu Pracy i Zatrudnienia, był to „największy wzrost od czasów II wojny światowej”, który „nie przypomina niczego z historii”.

Z kolei Clemens Fuest z Instytutu Badań Ekonomicznych przy Uniwersytecie Monachijskim (IFO) ocenia z kolei, że – w zależności od scenariusza – niemiecka gospodarka poniesie od 255 do 729 miliardów euro kosztów pandemii. Jego zdaniem, kryzys ten jest w stanie „przebić wszystko, czego Niemcy doświadczyły dotąd w wyniku kryzysów gospodarczych i katastrof naturalnych” i wstrząśnie rynkiem pracy, przyćmiewając nawet konsekwencje kryzysu z 2008 roku. W scenariuszach rozważanych przez IFO w Niemczech może zniknąć nawet 1,8 miliona miejsc pracy podlegających składkom na ubezpieczenie społeczne, a negatywny wpływ odczuje ponad sześć milionów pracowników pracujących na krótkotrwałych umowach.

Także w Polsce pojawiły się pierwsze badania, w których czytamy, że 70 proc. ankietowanych przedsiębiorców będzie redukować zatrudnienie. Według szacunków Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) pracę może stracić od 320 do 480 tys. osób w optymistycznym wariancie obniżenia tegorocznego wzrostu PKB do 1 proc. oraz od 1,12 mln do 1,28 mln osób w wariancie pesymistycznym, gdyby PKB odnotował 5-proc. spadek. - Takie wartości zobaczymy w statystykach, jeśli nie znajdą się nadzwyczajne środki zaradcze – twierdził główny ekonomista KIG Piotr Soroczyński.

Międzynarodowa Organizacja Pracy (MOP) szacuje tymczasem, że koronawirus zwiększy światowe bezrobocie od 5,3 miliona (scenariusz „łagodny”) do 24,7 miliona osób (scenariusz „ostry”) z poziomu podstawowego (188 mln w 2019 r.). Scenariusz „średni” sugeruje wzrost o 13 mln (7,4 mln w krajach wysokorozwiniętych). Spadki wzrostu PKB to odpowiednio ok. 2 proc. w scenariuszu łagodnym, 4 proc. w średnim i 8 proc. w ostrym.

Dla porównania, globalny kryzys finansowy z lat 2008–2009 zwiększył bezrobocie o 22 miliony osób. Według MOP walkę z pandemią należy oprzeć na trzech filarach:

- ochronie pracowników w miejscu pracy w celu zmniejszenia bezpośrednich skutków wirusa (przykładowe środki: telepraca, zwiększony dostęp do płatnych urlopów, nacisk na bhp w miejscach pracy),
- pobudzeniu gospodarki i popytu na pracę (polityka fiskalna i pieniężna, pożyczki i wsparcie finansowe dla konkretnych sektorów, np. 5 miliardów funtów w Wielkiej Brytanii na państwową służbę zdrowia itd.),
- ochronie zatrudnienia i dochodów (płatne skrócenie czasu pracy, częściowe zasiłki dla bezrobotnych, np. we Francji, Niemczech [„Kurzarbeit”], Włoszech, Holandii itp.).

(Bussines Insider)

W dzisiejszym Onecie byla informacja z ktorej wynikalo, ze Chinczycy umotywowani wskaznikami zmniejszania sie u nich rozmiaru epidemii prognozuja, ze w kwietniu produkcja moze wrocic do przedkryzysowego poziomu (niestety nie udalo mi sie znalezc tego artykulu aby przedrukowac tutaj).
Prognoza jest tylko prognoza. Uwazam, ze nawet jesli dopisze im szczescie i prognoza sprawdzi sie w miare w pelni, to obawiam sie, ze nie bedzie to wystarczajacym bodzcem do zlagodzenia ekonomicznych skutkow wirusa w innych krajach. Wskazniki wzrostu bezrobocia cytowane w Bussines Insider (nawet jesli nie pogorsza sie w najblizszych tygodniach) beda odzwierciedlac sie w spadku sily nabywczej konsumentow w wielu krajach. Spodziewany powrot naplywu chinskich produktow moze wiec nie spotkac sie zainteresowaniem konsumenta ktory bedac w pozycji bezrobotnego ma inne problemy na glowie.

N_S

petroCPN SA
QUOTE(poldas372 @ 26/03/2020, 19:36)
Miejmy świadomość że zaraza przeminie i nastąpi boom gospodarczy celem nadrobienia zaległości.
Ten kryzys jest krótkotrwały.
*


Na razie miliony ludzi nie pracują i nie zarabiają:
- pracownicy handlu detalicznego (z wyjątkiem sklepów spożywczych),
- sektor turystyczny i hotelarstwo, niezwykle ważne na przykład na południu Europy,
- gastronomia,
- usługi (fryzjerzy, dentyści etc)
- kultura i rozrywka, show business, sport,
- transport, na przykład lotniczy,
- część wytwórczości (przemysł samochodowy już stoi),
- zatrudnieni na umowach o dzieło czy różnych "śmieciówkach",
i wiele innych branż.

Ci ludzie zapewne mają jakieś skromne oszczędności, być może otrzymują jakieś zasiłki bądź "postojowe", ale ich najbliższa przyszłość finansowa rysuje im się w niezbyt jasnych barwach.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

Po pierwsze nie sądzę, że będzie jeden klarowny moment wyjścia z pandemii. Raczej nie stanie się tak, że w pewien wtorek jeszcze będzie zaraza a w środę już jej nie będzie.
Ale nawet gdy ludzie odzyskają możliwość zarabiania (o ile ich dotychczasowe miejsca pracy ocaleją i będzie do czego wracać), to raczej nie rzucą się w rozpasaną konsumpcję. Popyt na dobra inne niż pierwszej potrzeby - będzie rósł nieśmiało.
artie44
PetroCPN S.A.
CODE
QUOTE(poldas372 @ 26/03/2020, 19:36)
Miejmy świadomość że zaraza przeminie i nastąpi boom gospodarczy celem nadrobienia zaległości.
Ten kryzys jest krótkotrwały.



Na razie miliony ludzi nie pracują i nie zarabiają:
- pracownicy handlu detalicznego (z wyjątkiem sklepów spożywczych),
- sektor turystyczny i hotelarstwo, niezwykle ważne na przykład na południu Europy,
- gastronomia,
- usługi (fryzjerzy, dentyści etc)
- kultura i rozrywka, show business, sport,
- transport, na przykład lotniczy,
- część wytwórczości (przemysł samochodowy już stoi),
- zatrudnieni na umowach o dzieło czy różnych "śmieciówkach",
i wiele innych branż.

Ci ludzie zapewne mają jakieś skromne oszczędności, być może otrzymują jakieś zasiłki bądź "postojowe", ale ich najbliższa przyszłość finansowa rysuje im się w niezbyt jasnych barwach.

Dodałbym jeszcze kryzys związany ze zmianami geopolitycznymi, który się nakłada na pandemię. Nie wiemy, jak będą wyglądały powiązania gospdarcze, po tym, jak to się wszystko zakończy, o ile to będzie trwało dłużej niż kilka miesięcy.
ku 250622
Czytam sobie dziś Bugaja i podobno w USA ludzie rzucili się do kupowania broni. Ma ktoś jakieś realne dane ?
szczypiorek
QUOTE(Karghul @ 2/04/2020, 12:43)
Czytam sobie dziś Bugaja i podobno w USA ludzie rzucili się do kupowania broni. Ma ktoś jakieś realne dane ?
*



https://www.google.com/amp/s/amp.washington...onavirus-fears/

ku 250622
Kolejne 6 mln - jest rozmach jak to w stanach. W 2 tygodnie 9 mln bezrobotnych więcej.

Koronawirus wyrzuca z pracy już setki tysięcy osób w USA. Kolejne miliony zgłaszają się po zasiłek. Dotychczasowy negatywny rekord został pobity dwukrotnie. Sytuacja robi się coraz trudniejsza.

Firmy w USA planują zwolnienie 222 tys. osób - takie informacje podano o 13:30 w comiesięcznym raporcie Challengera za marzec. Ostatni raz, gdy te dane były tak złe, zdarzył się w styczniu 2008 roku, czyli w epicentrum wybuchu globalnego kryzysu finansowego.

A to tylko okazał się tylko zwiastun prawdziwej katastrofy. Godzinę później pojawiły się dane Departamentu Pracy USA o liczbie osób, które złożyły po raz pierwszy wniosek o zasiłek dla bezrobotnych. Okazało się, że w ubiegłym tygodniu na taki krok zdecydowało się aż 6 648 tys. osób.

Już dane sprzed tygodnia były przerażające. 3,3 miliona nowych wniosków w jeden tylko tydzień to było najgorzej odkąd takie dane są w ogóle zbierane, czyli od początku lat 70. ubiegłego wieku. Poprzedni rekord to "zaledwie" 669 tysięcy z kwietnia 2009. A teraz ten rekord został pobity dwukrotnie.

Dane publikowane są w okresach tygodniowych, w każdy czwartek. Przedstawiana wartość obliczana jest na podstawie danych z poprzedniego tygodnia.


szczypiorek
+85% pięknie smile.gif Dzięki
ku 250622
Włoskie PMI dla usług osiągnęło historyczne dla świata dno - 17,4 pkt. W Hiszpanii 23 pkt.
artie44
Wrzucam interesujący artykuł, jako pogląd do porządku światowego zainicjowanego prezydenturą Trumpa, konfliktem handlowym z Chinami i teraz pandemią koronowairusa.

Zuzanna Skalska: Świat po epidemii będzie jak Polska lat 90. Stary system się skończył

Michał Bachowski

Zuzanna Skalska: "Świat po koronawirusie będzie jak Polska lat 90. Stary system się skończył"
Czy można było przewidzieć koronawirusa? Jak długo może potrwać izolacja? Co potem? Na te i inne pytania odpowiedziała nam Zuzanna Skalska, znana polska obserwatorka sygnałów zmian, która przygotowuje firmy na to, co może stać się w przyszłości.
Michał Bachowski: Od czasu wybuchu epidemii koronawirusa w mediach pojawia się sporo rozmów z trendwatcherami. Czy faktycznie macie wiedzę i narzędzia, żeby mówić, co będzie dalej?
Zuzanna Skalska: Zacznijmy od tego, że ja nie chcę należeć do grupy tzw. trendwatcherów, bo to jest dla mnie dość poniżające. Dziś uważają się za nich ludzie, którzy śledzą to, co się dzieje teraz na rynku. Opisywanie nowych technologii i gadżetów nie daje im jednak umiejętności przewidywania czegokolwiek. Ja zajmuję się obserwacją tzw. sygnałów zmian, innymi słowy łączę kropki, żeby pomagać biznesowi w planowaniu następnych kroków. Chodzi o to, by umiejętnie połączyć tak różne zjawiska, jak np. zmiany demograficzne, zagrożenia ekonomiczne, efektywność dostawców z różnych branż, inwestycje w badania i rozwój lub zakupienie nowej technologii oraz świadomość zmian klimatycznych i ich konsekwencji. To wszystko jest budowaniem krajobrazu nowych możliwości dla biznesu, czyli przygotowaniem firm na to, co może się stać w różnych przyszłościach (bo nie istnieje jedna przyszłość), w krótkim i w długim okresie czasowym.




W odpowiedzi na twoje pytanie, wiedzę buduje się latami w praktyce, ja robię to od ponad 20 lat dla takich marek, jak m.in. Philips, Unilever, KLM, Santander, Volvo, Bosch, Beko czy Grundig, ale także wielu mniejszych firm. Dwa lata temu wydałam książkę dla biznesu zatytułowaną "NEW NORMAL" ostrzegającą biznes przed nową rzeczywistością, z którą będzie trzeba się zmierzyć. W mojej zeszłorocznej publikacji zatytułowanej "VUCA TIMES" (słowo VUCA to akronim oznaczający zmienność, niepewność, złożoność i niejednoznaczność) pokazywałam rozwiązania i narzędzia pomagające w przystosowaniu swojego biznesu do funkcjonowania w świecie wielobiegunowym.


Czy można było przewidzieć pandemię?
Od jakiegoś czasu mówiło się, że nie możemy dalej iść drogą ciągłego wzrostu. Jeremy Rifkin w książce pt. "The Zero Marginal Cost Society" już w 2015 roku zapowiadał, że jesteśmy na początku końca kapitalizmu. Pokazał tam paradoks mechanizmu, który przyczynił się do wielkości tego systemu, a teraz doprowadza go do śmierci. Wielokrotnie pisał o tym również Thomas Piketty, którego wielu bogatych nienawidzi, ponieważ mówi, że należy spłaszczyć całą ekonomię i przeprowadzić redystrybucję dóbr do niższych warstw. On był pierwszym, który powiedział, że wszyscy powinni mieć zapewniony dochód gwarantowany od rządów, bo inaczej wybuchnie rewolucja (m.in. zaczną się ruchy populistyczne). Ostrzegał przed tym także Gert Noels, opisując w książce pt. "Gigantyzm" napompowany świat współczesnej ekonomii, który opiera się na ciągłym finansowym zwiększaniu zadowolenia akcjonariuszy i sztucznie napędzanym przyroście zwrotu z inwestycji.

W biznesie na dobre zagościł też wspomniany wcześniej akronim VUCA. Opiniotwórcze media - od "Harvard Business Review" po "Financial Times" - od kilku lat non stop piszą o tym, jak dostosować swoją firmę do funkcjonowania w tych warunkach. To wszystko razem wskazywało, że nadchodzi jakieś gigantyczne pęknięcie, nie wiadomo było jednak, skąd ono przyjdzie.
Możesz powiedzieć o konkretnych sygnałach tego pęknięcia?
Wielu naukowców i ekspertów spodziewało się, że to będzie kryzys związany ze stanem środowiska naturalnego. Mamy przecież m.in. globalne ocieplenie, przez które topnieją lodowce, a poziom oceanów idzie w górę. Niektóre państwa zaczęły już nawet przenosić swoje stolice, bo wiedziały, że zostaną zalane.
Dla innych, którzy jak się okazało byli najbliżej prawdy, alarmujący był stan naszego zdrowia, bo przecież mieliśmy coraz większy problem z cukrzycą, otyłością i chorobami wieńcowymi. O tych kwestiach mówiło się bardzo dużo, ale my wciąż nie mieliśmy wystarczającej motywacji, żeby coś naprawdę zmienić. Wszystko dlatego, że gigantyczni lobbyści z branży paliwowej, energetycznej, zbrojeniowej, farmaceutycznej, żywnościowej, cukrowej itd. cały czas byli jak rozpędzone lokomotywy i nie potrafili zrobić jakiegokolwiek zwrotu. Ten pęd był wynikiem podstawowego błędu w naszym systemie ekonomicznym, który cały czas dążył do tego, żeby generować większe zyski. Ta poprzeczka była wieszana coraz wyżej. Jeżeli zarobiłeś 500 000 zł, to w przyszłym roku miałeś zarobić 750 000 zł, a kiedy to ci się udało, trzeba było potem zarobić okrągły milion. Przez to wielu prezesów ma pętlę na szyi. To dotyczy szczególnie tych, których firmy są notowane na giełdzie, bo ich głównym zadaniem staje się dbanie o wspomniane już zadowolenie akcjonariuszy, czyli o to, żeby wartość ich akcji non stop rosła.
Problem jest też w tym, że konsumenci również zaczęli się robić coraz bogatsi, choć często tylko na pozór, bo to było oparte na niskoprocentowych kredytach. Otwarcie całego bloku wschodniego w latach 90. dało Zachodowi gigantyczne zarobki, bo nagle okazało się, że można wszystko opchnąć tym, co nic nie mieli. To było jak otwarcie wentyla w próżni. Powstanie tzw. wzbogaconej, biednej klasy średniej w naszym regionie sprawiło, że koniunktura zaczęła się jeszcze bardziej kręcić. Można było produkować jeszcze więcej telewizorów, pralek, samochodów, stołów, krzeseł itd., bo oni chcieli to wszystko kupować. Polacy, jak zresztą cała Europa Wschodnia i Chiny, poszli właśnie w to otaczanie się dobrami, które miały być symbolami ich nowego statusu społecznego. Teraz ten system, który dążył do ciągłego wzrostu, huknął o niewidzialny szklany sufit.
Czy koronawirus jest właśnie tym gigantycznym pęknięciem, o którym wspominałaś wcześniej?
Koronawirus na pewno jest kompletnym resetem. To już nie jest paląca się Australia, wysychająca Andaluzja czy środkowe Stany Zjednoczone. Mamy do czynienia z pierwszym zjawiskiem od II wojny światowej, które dotyka praktycznie wszystkich. Dla mnie to zresztą jest coś na kształt kolejnej wojny światowej, ale kiedy używa się tego określenia, to wszyscy od razu wyobrażają sobie jakiś konflikt zbrojny, w którym ludzie się ze sobą biją. Brakuje odpowiednich słów, żeby nazwać to, co się dzieje. To jest globalne wyzwanie. Cały świat musi spojrzeć sobie w oczy i zastanowić się, czy system, który do tego doprowadził, ma jeszcze sens. Wyobraź sobie korporację, którą zaatakował wirus komputerowy, a teraz trzeba kompletnie zresetować system i postawić go na nowo. To jest zawsze bardzo trudna i bolesna sytuacja, ale wiele firm, które czegoś takiego doświadczyły, przeszło później swojego rodzaju oczyszczenie i zaczęło zupełnie inaczej pracować. My jesteśmy obecnie właśnie w takim momencie.
Słuchając ciebie i czytając różne wywiady, mam wrażenie, że wielu ekspertów traktuje epidemię jak jakąś szansę. Powinniśmy za nią dziękować?
Dziękować na pewno nie. Trzeba jednak przyznać, że to nie jest już tylko ostrzeżenie, ale także bardzo duża szansa. Jeżeli ona nie zmusi nas do zmiany systemu, to przy następnym wirusie, który może być jeszcze gorszy (niezależnie od tego, czy będzie biologiczny, czy cyfrowy), zwyczajnie nie damy rady. W tej chwili powinniśmy zacząć sobie zadawać egzystencjalne pytania, których dawno sobie nie zadawaliśmy. Przede wszystkim - co chcemy zostawić po sobie? O tym jest moja tegoroczna książka zatytułowana "LEGACY, are you a good ancestor?" (ang. "Dziedzictwo - jakim jesteś przodkiem?").


Kamil Fejfer: polski rynek pracy to zabawa w "pana i chama" z możliwością awansu
Na końcu prowadzone są rozmowy z uczestnikami, którzy z reguły mają bardzo ciekawe wnioski. Okazuje się, że kiedyś wszystko było znacznie prostsze i bliższe, ludzie sobie bardziej wierzyli i mogli na siebie liczyć. Pieniądze nie były celem samym w sobie. W razie czego wiedzieli, że mogą wrócić do pracy na roli, która jest zawsze, więc nie było takiej paniki. Teraz jesteśmy tak odizolowani od społeczności, że jeżeli w sklepie brakuje ci 5 groszy, to nie dostaniesz tego, czego potrzebujesz. Możesz mówić, że doniesiesz te pieniądze, ale słyszysz: "ja panu nie wierzę, ja pana nie znam". To się zaczęło robić chore. Taka znieczulica społeczna napędzana przymusem wzrostu ekonomicznego. Pytanie tylko, czy PKB naprawdę jest wyznacznikiem szczęścia?
Czy polityka lockdownu, czyli ostrej izolacji obywateli i ograniczania działalności wielu branż, którą wprowadzono m.in. w Polsce, jest twoim zdaniem dobrym sposobem na walkę z pandemią?
Nie ma jeszcze na to reguły. Uczymy się i obserwujemy różne szkoły zachowań. Nie da się jednak ukryć, że państwa, które najlepiej poradziły sobie z koronawirusem, to są po prostu reżimy. W Chinach wprowadzono bardzo ostre ograniczenia i w porę udało się opanować epidemię. Większość europejskich państw próbuje korzystać z tego sprawdzonego scenariusza, ale kończy na jakichś półśrodkach. Demokracja doprowadziła do tego, że władze nie mogą po prostu ogłosić stanu wojennego, w którym praktycznie wszystko jest zakazane (wyjątek w UE stanowią Węgry, których system coraz bardziej zbliża się do dyktatury). Potem masz delikwentów, którzy kupują sobie buciki na mieście albo chodzą na długie spacery z pieskiem, jak gdyby nigdy nic. Zasada socjalnego dystansu jest bardzo ważna w walce z epidemią. Trzeba ją stosować nie tylko w dużych ośrodkach, w których komunikacja oraz sklepy i biura są tak zatłoczone.

W coraz większej liczbie miejsc kontroluje się temperaturę wchodzących
Jak długo to może jeszcze potrwać?
Przy dobrych wiatrach być może w połowie czerwca otworzą się granice. Moim zdaniem to jest wątpliwe, w każdym razie nie wszędzie, bo krzywa zachorowań rośnie w różnym tempie w różnych państwach. Szkoły i uczelnie prawdopodobnie nie będą miały w tym roku normalnych wakacji, ponieważ muszą skończyć program. W wielu firmach też nie będzie wtedy urlopów. Trzeba będzie wykorzystać wolne wiosną, bo w lipcu i sierpniu wszyscy będą próbowali odbudować budżety w jakikolwiek sposób. Potem będziemy bać się jesieni i tego, czy to jest choroba, która krąży po świecie jak grypa, uderzając tam, gdzie jest zimno. Nawet o ile w styczniu, jak zapewnia firma Janssen, będzie już gotowa szczepionka lub lekarstwo, to przecież wirus może mutować i uodparniać się na takie zabezpieczenia. Jeżeli te scenariusze się sprawdzą, to w grudniu będziemy mieli początek nowej epidemii. Dlatego już teraz powinniśmy zadać sobie pytanie o to, ile razy będziemy w stanie wytrzymać taką huśtawkę?
Pytanie następne - po co nam globalizacja? Moim zdaniem nastąpi ogromny powrót do lokalnej gospodarki. W firmach już o tym się dyskutuje, bo w tym momencie znacznie łatwiej jest tym, którzy mają dostawców i klientów w promieniu maksymalnie kilkuset kilometrów. Oczywiście świat przez to wyhamuje, ale może tak powinno być. Świetnie ujął to wspomniany już wcześniej belgijski ekonomista Gert Noels, który w książce pt. "Gigantyzm" napisał, że "przyszłość będzie mniejsza, wolniejsza i bardziej ludzka".
Będziesz to mówić swoim klientom?
Ja już im to mówię od dawna. Na pewno trzeba też zmienić to, jak funkcjonują organizacje, które są zupełnie niedostosowane do naszych czasów. Wiele z nich już wcześniej miało ku temu okazję, ale z niej nie skorzystało. Przez ostatnie lata armie ekspertów przemierzały korporacje, szkoląc je z modnej filozofii Agile, czyli ze zwinnego zarządzania. Znudzeni pracownicy woleli sobie jednak cykać zabawne fotki na social media i następnego dnia wracali do znanych schematów. Teraz przyszedł moment na konfrontację wiedzy z praktyką.
Okazało się również, że bardzo dużo firm nie miało nawet odpowiedniego systemu i oprogramowania, żeby pozwolić ludziom na pracę zdalną z domu. Ci, którzy cały czas kurczowo trzymali się przestarzałych procedur i nie wypuścili pracowników z ich boksów oraz nie dali im szerszych kompetencji, mają obecnie ogromny problem. W kropce są też ci, którzy nie mieli żadnych oszczędności albo co gorsza, brali na wszystko kredyty. Wiele z tych źle zarządzanych firm, które przez lata zbyt uparte i ograniczone Excelem dnia poprzedniego, żeby się zmienić, nie przetrwa epidemii. Część z nich teraz się do mnie odzywa. Podstawowe pytanie brzmi: "czy może nam pani pomóc zrobić pierwszy krok, żebyśmy wiedzieli, w którą stronę iść?". Przede wszystkim musimy bardzo indywidualnie i ze spokojem podejść do sytuacji każdego klienta. Najgorsza jest panika, bo ona nas zaślepia. Trzeba wziąć głęboki oddech, usiąść i przeanalizować dalsze możliwości. Jak mówi premier Holandii Mark Rutte: "należy mieć gorące serce, ale zimną głowę".
Wierzysz, że w dłuższym okresie epidemia koronawirusa rzeczywiście zmieni obecny system?
Na pewno to będzie blizna, która pozostanie z nami już na zawsze. Tak jak wielki kryzys gospodarczy w historii kapitalizmu z lat 30. ubiegłego wieku. W rządach pewnie pojawią się np. ministrowie od katastrof. Firmy będą musiały już zawsze brać pod uwagę odległość od swoich potencjalnych dostawców. Prawdopodobnie to, czy jesteś nie dalej niż 200 km od nich, stanie się nawet jednym z najważniejszych determinantów wyboru. Być może trzeba będzie uzyskiwać specjalne pozwolenia, jeżeli będzie się chciało mieć dostawców z bardzo daleka. Tu wchodzimy w jeszcze jedną sferę, czyli prawo, które w większości przypadków jest totalnie przestarzałe. Przypomnij sobie aferę Cambridge Analytica, która udowodniła, że technologia kompletnie wyprzedza naszą rzeczywistość. Teraz przepisy będą musiały też zostać dostosowane do nowej sytuacji, bo bez tego wiele firm nie będzie w stanie podjąć kroków naprawczych. Generalnie świat po epidemii będzie jak Polska w latach 90. To jest idealna analogia. Stary system się skończył i nie wiadomo, co dalej. Przypomnij sobie, co się wtedy działo, totalny chaos i tzw. wolna amerykanka. Teraz też tak będzie, bo dotychczasowe reguły przestały działać, a nowych jeszcze nie ma.

https://noizz.pl/opinie/zuzanna-skalska-swi...-lat-90/rybmzvr


Konkluzja artykułu, jest taka, iż dotychczasowy układ polityczno - gospdarczy się wyczerpał i na naszych oczach ulega zniszczeniu. W jego miejsce powstanie nowa rzeczywistośc, jeszcze nam nieznana. W okresie przejściowym czeka nas wiele zawirowań, niepewności, zmienności etc. Reasumując czeka nas okres stress testu dla naszych organizacji państwowych i gospodarczych. Pytanie co się z tego wykluje.
Baszybuzuk
Re: Artie44

Podchodziłbym do tego jednak ostrożnie.

W tej chwili każda agenda która istniała sobie gdzieś na obrzeżach świadomości społecznej przed obecnym kryzysem będzie się dobijała o uwagę ludzi, reklamując się jako remedium na całe zło. W dodatku wiele tych recept ma mocno skrzywioną optykę ze względu na perspektywę USA - dla której gospodarka Polska i zakres usług świadczonych przez nasze państwo to skrajny socjalizm.

Widać to dość ciekawie na przykładzie USA, gdzie (oczywiście) okazało się, że znaczącą większość ofiar śmiertelnych stanowią żyjący mniej zdrowo, biedniejsi mieszkańcy miast. Którzy zupełnie przy okazji są dość często czarni. Wojny rasowej z tego nie będzie, ale nakręcanie napięć (a z drugiej strony - prawdopodobieństwo narzucania społeczeństwu większej kontroli w zakresie stanu zdrowia) będzie postępować.
Arkan997
Czy skala zwolnień w Stanach nie jest raczej spowodowana tamtejszą specyfiką rynku pracy?Jak na przykład brak okresu wypowiedzenia?
artie44
Baszybuzuk
CODE
Widać to dość ciekawie na przykładzie USA, gdzie (oczywiście) okazało się, że znaczącą większość ofiar śmiertelnych stanowią żyjący mniej zdrowo, biedniejsi mieszkańcy miast. Którzy zupełnie przy okazji są dość często czarni. Wojny rasowej z tego nie będzie, ale nakręcanie napięć (a z drugiej strony - prawdopodobieństwo narzucania społeczeństwu większej kontroli w zakresie stanu zdrowia) będzie postępować.

Czyli skutkiem w Stanach może być wzrost napięć na tle rasowym, Amerykanie już teraz są dość podzielonym społeczeństwem.

https://www.theguardian.com/us-news/2019/se...-race-and-class
https://www.wsj.com/articles/how-the-u-s-be...ded-11576630802
https://www.brookings.edu/book/divided-poli...divided-nation/

Dalej co z przerwanymi łańcuchami dostaw, ile firmy wytrzymają na przestoju i będą się liczyc z przerwami w dostawach, co wiaże się z kumulowaniem zapasasów i przewidywaniem kryzysów. Wiemy, że pandemia będzie wracać. Wyjściem jest szukanie partnerów tam gdzie nie będzie, aż tak dużych problemów z transportem czy magazynami.

Arkan997
CODE
Czy skala zwolnień w Stanach nie jest raczej spowodowana tamtejszą specyfiką rynku pracy?Jak na przykład brak okresu wypowiedzenia?

Tak i inną koncepcja pracy, obserwujemy wielki odwrót od polityki Obamy i realizację hasła "make America great again", czyli powrót do taniej siły roboczej w USA. Nałóż to na wiele lat wojny w Iraku czy Afganistanie oraz kryzys z pierwszej dekady XXI wieku. Teraz prezydentura Trumpa etc
Piotr89r
QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 11:49)
Baszybuzuk
CODE
Widać to dość ciekawie na przykładzie USA, gdzie (oczywiście) okazało się, że znaczącą większość ofiar śmiertelnych stanowią żyjący mniej zdrowo, biedniejsi mieszkańcy miast. Którzy zupełnie przy okazji są dość często czarni. Wojny rasowej z tego nie będzie, ale nakręcanie napięć (a z drugiej strony - prawdopodobieństwo narzucania społeczeństwu większej kontroli w zakresie stanu zdrowia) będzie postępować.

Czyli skutkiem w  Stanach może być wzrost napięć na tle rasowym, Amerykanie już teraz są dość podzielonym społeczeństwem.

https://www.theguardian.com/us-news/2019/se...-race-and-class
https://www.wsj.com/articles/how-the-u-s-be...ded-11576630802
https://www.brookings.edu/book/divided-poli...divided-nation/

Dalej co z przerwanymi łańcuchami dostaw, ile firmy wytrzymają na przestoju i będą się liczyc z przerwami w dostawach, co wiaże się z kumulowaniem zapasasów i przewidywaniem kryzysów. Wiemy, że pandemia będzie wracać. Wyjściem jest szukanie partnerów tam gdzie nie będzie, aż tak dużych problemów z transportem czy magazynami.
*



Czyli Indie - infrastruktura morska jeszcze imperialna, a koszty pracy niższe niż w Chinach. Dziś z ciekawości wszedłem sobie na India Today - na pierwszej stronie nagłówki o pomocy medycznej z USA...
ku 250622
3 tydzień z rzędu, gdy gospodarka USA "wypluwa" ludzi jak karabin maszynowy +6 mln. 21 mln w ciągu 21 dni. U nas jest 16,6 mln pracujących, żeby mieć jakiś punkt odniesienia.
Net_Skater
Mafia distributes food to Italy's struggling residents
Organised crime groups offer support to quarantined families who have run out of cash

As Italy struggles to pull its economy through the coronavirus crisis, the Mafia is gaining local support by distributing free food to poor families in quarantine who have run out of cash, authorities have warned.
In recent weeks, videos have surfaced of known Mafia gangs delivering essential goods to Italians hit hard by the coronavirus emergency across the poorest southern regions of Campania, Calabria, Sicily and Puglia, as tensions rise across the country.
“For over a month, shops, cafés, restaurants and pubs have been closed,” Nicola Gratteri, antimafia investigator and head of the prosecutor’s office in Catanzaro, told the Guardian. “Millions of people work in the grey economy, which means that they haven’t received any income in more than a month and have no idea when they might return to work. The government is issuing so-called shopping vouchers to support people. If the state doesn’t step in soon to help these families, the mafia will provide its services, imposing their control over people’s lives.”

The ramifications of the lockdown in Italy are affecting the estimated 3.3 million people in Italy who work off the books. Of those, more than 1 million live in the south, according to the most recent figures from CGIA Mestre, a Venice-based small business association. There have been reports of small shop owners being pressured to give food for free, while police are patrolling supermarkets in some areas to stop thefts. Videos of people in Sicily protesting against the government’s stalled response, or people beating their fists outside banks in Bari for a €50 (£44) loan are going viral and throwing fuel on the crisis; a fire the mafia is more than willing to stoke.
From the first signals of mounting social unrest, the Italian minister of the interior, Luciana Lamorgese, said ‘‘the mafia could take advantage of the rising poverty, swooping in to recruit people to its organisation’’. Or simply stepping in to distribute free food parcels of pasta, water, flour and milk.
In recent days, the police in Naples have intensified their presence in the poorest quarters of the city, where men tied to the Camorra, the Neapolitan mafia, have organised home delivery of food parcels. Magistrates have already begun an investigation against a group of people who were questioned while distributing food to local residents.
In Palermo, according to La Repubblica, the brother of a Cosa Nostra boss allegedly distributed food to the poor in the Zen neighbourhood, an area with an established mafia presence. When the news broke, the man defended himself on Facebook, claiming that he was only doing charitable work and attacking the journalist who first reported the news.
“Mafias are not just criminal organisations,’’ Federico Varese, professor of criminology at the University of Oxford, said. “They are organisations that aspire to govern territories and markets. Commentators often focus on the financial aspect of mafias but they tend to forget that their strength comes from having a local base from which to operate.”
The question of distributing food parcels is a tactic as old as the mafia itself, where in the south of Italy bosses have customarily presented themselves to the people as benefactors and local power brokers, initially without asking for anything in return.
“Mafia bosses consider their cities as their own fiefdom,” Gratteri said. “The bosses know very well that in order to govern, they need to take care of the people in their territory. And they do it by exploiting the situation to their advantage. In the people’s eyes, a boss who knocks on the door offering free food is a hero. And the boss knows that he can then count on the support of these families when necessary, when, for example, the mafia sponsors a politician for election who will further their criminal interests.”
Dozens of investigations in the south have led to the arrests of politicians who have aided and abetted the mafia, and who were elected with the support of local Mafiosi who forced citizens to vote for them in exchange for services, such as a simple food parcel.
Varese said: “These handouts by the mafias are not gifts. The mafia does not do anything out of its kind heart. They are favours that everyone will have to pay back in some form or another, by aiding and abetting a fugitive, holding a gun, dealing drugs and the like.”
“Consider what happened to El Chapo, the Mexican narco,” said Gratteri. “He trafficked tons of cocaine and commissioned the murder of hundreds of people but in his hometown he was known for his benevolence, because people said that he provided medicines to families or built roads. The same thing happens here.”
This week, Itay’s antimafia prosecutor’s office said bosses would offer their virtually endless criminal capital to businesses in need, and then swallow them up. Then, they will use those businesses for money laundering profits from the criminal activities.
Varese said: “The mafias might be able to benefit in other ways from the current lockdown and especially from the future, when Italians will all be able to return to work, spend more money, and get the economy on its feet again. But surely the story exemplified by the handouts of food parcels in Palermo and Naples shows their true nature, and it tells why they are so dangerous.”

(The Guardian)


Mafia rozdaje żywność utrudzonym mieszkańcom Włoch
Zorganizowane grupy przestępcze oferują wsparcie rodzinom poddanym kwarantannie, którym zabrakło gotówki


Wladze ostrzegają, ze gdy Włochy zmagają się z kryzysem koronawirusowym, mafia zyskuje lokalne wsparcie, dystrybuując darmowe jedzenie wśród biednych rodzin poddanych kwarantannie, którym zabrakło gotówki.
W miarę jak rosną napięcia w całym kraju, w ostatnich tygodniach pojawiły się filmy o znanych gangach mafijnych dostarczających niezbędne towary Włochom dotkniętym katastrofą koronawirusową w najbiedniejszych południowych regionach Kampanii, Kalabrii, Sycylii i Apulii.
„Od ponad miesiąca sklepy, kawiarnie, restauracje i puby są zamknięte” - powiedziała Nicola Gratteri, śledcza przeciwko mafii i szef prokuratury w Catanzaro. „Miliony ludzi pracują w szarej strefie, co oznacza, że ​​nie otrzymały żadnego dochodu od ponad miesiąca i nie mają pojęcia, kiedy mogą wrócić do pracy. Rząd wydaje tak zwane kupony zakupowe na wsparcie ludzi. Jeśli państwo nie wkroczy wkrótce, aby pomóc tym rodzinom, mafia zapewni swoje usługi, narzucając tym samym kontrolę nad życiem ludzi ”.Skutki epidemii dotykają około 3,3 miliona ludzi we Włoszech, którzy pracują "na czarno". Według najnowszych danych CGIA Mestre, stowarzyszenia drobnych przedsiębiorstw z siedzibą w Wenecji, ponad milion tych ludzi mieszka na południu. Pojawiły się doniesienia o presji właścicieli małych sklepów, by dawali jedzenie za darmo, podczas gdy policja patroluje supermarkety w niektórych rejonach, aby powstrzymać kradzieże. Filmy przedstawiające ludzi na Sycylii protestujących przeciwko utknięciu w martwym punkcie lub ludzi walących pięściami przed bankami w Bari chcacymi uzyskac pożyczkę w wysokości 50 € (44 £) stają się zapalne i podsycają kryzys ktory mafia jest bardziej niż chętna do zaognienia.
Oceniajac pierwsze sygnały narastających niepokojów społecznych, włoska minister spraw wewnętrznych Luciana Lamorgese powiedziała: „mafia może skorzystać z rosnącego ubóstwa, moze przyciągnac ludzi do swojej organizacji”. Lub po prostu zajac miejsce wladz, rozdawajac bezpłatne paczki z makaronem, wodą, mąką i mlekiem.
W ostatnich dniach policja w Neapolu zintensyfikowała swoją obecność w najbiedniejszych dzielnicach miasta, gdzie mężczyźni związani z Camorrą, neapolitańską mafią, organizowali dostawy paczek żywnościowych do domu. Sędziowie już rozpoczęli dochodzenie przeciwko grupie ludzi, którzy zostali przesłuchani podczas dystrybucji żywności wśród lokalnych mieszkańców.
Według La Repubblica, w Palermo, brat szefa Cosa Nostra rzekomo rozdawał żywność biednym w dzielnicy Zen, w rejonie o ugruntowanej obecności mafijnej. Kiedy wiadomości się rozeszły, mężczyzna bronił się na Facebooku, twierdząc, że wykonuje jedynie działalność charytatywną i atakuje dziennikarza, który pierwszy donosił o tym.
Dziennik La Repubblica poinformowal, ze w Palermo brat szefa Cosa Nostra rzekomo rozdawał żywność biednym w dzielnicy Zen, w rejonie o ugruntowanej obecności mafijnej. Kiedy wiadomości się rozeszły, mężczyzna bronił się na Facebooku, twierdząc, że wykonuje jedynie działalność charytatywną i zaatakowal dziennikarza, który pierwszy doniosł o tym.
„Mafie to nie tylko organizacje przestępcze” - powiedział Federico Varese, profesor kryminologii na Uniwersytecie Oksfordzkim. „Są to organizacje, które dążą do zarządzania terytoriami i rynkami. Komentatorzy często koncentrują się na finansowym aspekcie mafii, ale zwykle zapominają, że ich siła wynika z posiadania lokalnej bazy, z której można prowadzić działalność.”
Kwestia dystrybucji paczek żywnościowych to taktyka stara jak sama mafia, gdzie na południu Włoch szefowie zwyczajowo przedstawiali się ludziom jako dobroczyńcy i lokalni administratorzy, początkowo nie prosząc o nic w zamian.
„Szefowie mafii uważają swoje miasta za własne lenno” - powiedział Gratteri. „Szefowie doskonale wiedzą, że aby rządzić, muszą dbać o ludzi na swoim terytorium. I robią to, wykorzystując sytuację na swoją korzyść. W oczach ludzi szef, który puka do drzwi, oferując darmowe jedzenie, jest bohaterem. A szef wie, że może wtedy liczyć na wsparcie tych rodzin, kiedy to konieczne, kiedy na przykład mafia sponsoruje wybranego polityka, który będzie wspierać ich przestępcze interesy.”
Dziesiątki dochodzeń prowadzonych na południu Wloch doprowadziły do ​​aresztowań polityków, którzy pomagali mafii i którzy zostali wybrani przy wsparciu lokalnych mafiosów zmuszajacych obywateli do głosowania na nich w zamian za usługi, takie jak
np. zwykła paczka żywnościowa.
Varese powiedział: „Te "podarunki" mafii nie są prezentami. Mafia nic nie robi z dobrego serca. Oni wiedzą, że wszyscy będą musieli to spłacić w takiej czy innej formie, pomagając, przechowujac sciganych, przechowujac broń, handlując narkotykami i tym podobne.”
„Przypomnijmy sobie historie z El Chapo, meksykańskim narco”, powiedział Gratteri. „Przemycił mnóstwo kokainy i zlecił zabójstwo setkom ludzi, ale w rodzinnym mieście był znany ze swojej życzliwości, ponieważ ludzie mówili, że dostarczał leki rodzinom lub budował drogi. To samo dzieje się tutaj. ”
W tym tygodniu prokuratura antymafijna Wloch podkreslila, że ​​szefowie mafii zaoferują praktycznie niekończący się kapitał przestępczy potrzebującym firmom, pierwszy krok do przejecia tych biznesow. Następnie wykorzystają te firmy do prania pieniędzy z działalności przestępczej.
Varese prognozuje: „Mafie moga korzystać w inny sposob z obecnej sytuacji, i beda to kontynuowac w przyszłości, kiedy Włosi będą mogli wrócić do pracy, wydać więcej pieniędzy i ponownie postawić gospodarkę na nogi. Z pewnością historia przedstawiona na przykładach paczek żywnościowych w Palermo i Neapolu pokazuje ich prawdziwą naturę i wyjaśnia, dlaczego są tacy niebezpieczni.”

(The Guardian)

N_S
Net_Skater
Arkan:
QUOTE
Czy skala zwolnień w Stanach nie jest raczej spowodowana tamtejszą specyfiką rynku pracy?Jak na przykład brak okresu wypowiedzenia?


Specyfika rynku pracy ... Bardzo ogolnikowe okreslenie wiec bez konkretnego pytania nic nie napisze.
Natomiast drugie pytanie jest bardzo "polskie". Wyjasnie:
generalnie rzecz biorac, to oprocz stosunkowo malej grupy zatrudnionych, reszta jest zatrudniona na zasadzie "at the discretion of employer". Moglbym to w swobodny sposob wytlumaczyc, ze zatrudnienie pracownika w firmie jest wylacznie "zachcianka" lub jak ktos woli - "dobra wola" wlasciciela firmy. W kazdej firmie w ktorej pracowalem, dostawalem broszurke z informacja co ta firma robi, co ja moge i czego ja nie moge, informacje o ubezpieczeniu, dniach urlopowych ect. I w kazdej broszurce bylo napisane ze jestem zatrudniony "at the discretion of employer". I ze jesli pracodawca zadecyduje, ze z jakiegos powodu nie jestem potrzebny to wystarczy powiadomienie mnie you are no longer employe of this company i bylem za brama w ciagu pietnastu minut. Proste.
Ale to offtop.
Teraz informacja o sytuacji w Izraelu"

Unemployment balloons to 25.8%, with over 6,000 registering on Sunday
1,075,271 out of work; figures show increase in number of people who have lost their jobs, rather then being put on unpaid leave


With restrictions aimed at containing the coronavirus outbreak continuing to ravage the economy, 6,693 people registered as being out of work on Sunday alone, according to figures from the Israel National Employment Service.
The number was an increase over the 5,713 who registered as unemployed last Tuesday, the last full day work day before the start of the week-long Passover holiday.
To prevent the virus spreading, Israelis have been ordered to stay at home, only venturing out for basic needs or to attend work that is considered essential. The orders have shuttered businesses, forcing employees out of work.

The national unemployment rate is now at 25.8 percent, amounting to 1,075,271 people, the service said. At the beginning of March, when social distancing orders impacting places of work were first issued, the rate was under 4%.
In an increasing trend, more people were losing their jobs rather than just being put on unpaid leave.

“We are watching with great concern the rise in the number of people laid off compared to those who were put on unpaid leave, a trend that began already two weeks ago, and expresses a growing difficulty for businesses in Israel in being able to commit to returning their workers when the crisis passes,” said Employment Service director Rami Garor.

Teams in the Finance Ministry have drawn up plans for a gradual release of coronavirus social distancing restrictions on the population, which they hope to initiate immediately after Passover in a bid to jumpstart the largely comatose national economy as soon as possible and prevent a financial disaster.
The ministry seeks a return to work of hundreds of thousands of people shortly after the end of the holiday on Wednesday, warning of severe financial implications if they remain at home much longer, Channel 13 news report.

Ynet reported that the plan calls for a return of 50% of nonessential workers to their places of employment by May 3, and a return of all workers by the end of May.
Channel 13 noted that the plan being promoted by the treasury had not been coordinated with the Health Ministry, and the desire to quickly move toward a release of restrictions was likely to raise hackles with health officials who fear a hasty removal of limitations could lead to a new wave of infections.

On Saturday, sources in the Finance Ministry told the Kan public broadcaster that over 400,000 people who have been laid off or placed on unpaid leave due to the coronavirus crisis will remain unemployed even after the closure is lifted.



Wskaznik bezrobocia wzrosl do 25,8%, ponad 6000 zarejestrowalo sie w niedzielę
1 075 271 bez pracy; liczby te to osoby które straciły pracę a nie znajduja sie na urlopie bezplatnym


Według danych Izraelskiej Krajowej Służby Zatrudnienia, w zwiazku z ograniczeniami mającymi na celu powstrzymanie wybuchu koronawirusa który takze wplywa negatywnie na ekonomie kraju, w niedziele zarejestrowalo sie jako bezrobotnych 6 693 osób.
Liczba ta wzrosła w stosunku do 5 713 osób zarejestrowanych jako bezrobotni w ostatni wtorek, ostatni pełny dzień pracy przed rozpoczęciem tygodniowego święta Paschy.
Aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, Izraelczykom nakazano pozostać w domu, wyjscia ograniczyc wylacznie do zalatwiania podstawowych potrzeb lub uczestnicząc w pracach uznanych za niezbędne. Ograniczenia spowodowaly zamkniecie firm a ich pracownicy stali sie bezrobotnymi.
Serwis Służby poinformował, że krajowa stopa bezrobocia wynosi obecnie 25,8 procent i wynosi 1 075 271 osób. Na początku marca, kiedy po raz pierwszy wydano nakazy zdystansowania społecznego wpływające na miejsca pracy, wskaźnik ten wynosił poniżej 4%. W związku z rosnącą iloscia zamkniec firm coraz więcej osób traciło pracę niz otrzymywało bezpłatny urlop.
„Z wielkim niepokojem obserwujemy wzrost liczby zwolnionych osób w porównaniu z tymi, którzy zostali zwolnieni z nieodpłatnego urlopu, trend, który rozpoczął się już dwa tygodnie temu i wskazuje na rosnące trudności dla przedsiębiorstw w Izraelu. Trudno im jest zadeklarowac kiedy i czy zwolnieni pracownicy beda mogli wrocic” - powiedział Rami Garor, dyrektor Służby Zatrudnienia.
Eksperci Ministerstwa Finansów opracowali plany stopniowego zniesienia ograniczeń społecznych które moglyby zostac zaktywizowane natychmiast po Paschie, aby jak najszybciej "obudzic" gospodarkę narodową bedaca teraz w dużej mierze w stanie śpiączki i zapobiec katastrofie finansowej. Ministerstwo stara się o powrót do pracy setek tysięcy ludzi wkrótce po zakończeniu świąt w środę, jednoczesnie ostrzegając przed poważnymi konsekwencjami finansowymi, jeśli pozostaną oni w domu znacznie dłużej.
Ynet poinformował, że plan wzywa do powrotu 50% nieistotnych pracowników do ich miejsc pracy do 3 maja oraz do powrotu wszystkich pracowników do końca maja.
Kanał 13 zauważył, że plan promowany przez Ministerstwo nie był skoordynowany z Ministerstwem Zdrowia, a chęć szybkiego przejścia w kierunku zniesienia ograniczeń prawdopodobnie przynioslaby obiekcje urzędników służby zdrowia, którzy obawiają się, że pośpieszne usunięcie ograniczeń może doprowadzić do nowej fali infekcji.
W sobotę źródła w Ministerstwie Finansów poinformowały KanMedia, że ponad 400 000 osób zwolnionych lub zwolnionych z urlopu z powodu kryzysu koronawirusowego pozostanie bez pracy nawet po zniesieniu zamknięcia.

(TimesofIsrael.com)

N_S
ku 250622
Polska bez szmalu z Unii

Polska wraz z pięcioma innymi krajami naszego regionu pozostaje poza strefą wspólnej waluty, która właśnie przyjmuje warte w sumie ponad 4 bln euro pakiety, przeznaczone na ratowanie wstrząsanych epidemią gospodarek. Dzięki nim kraje z grupy euro będą miały praktycznie nieograniczony dostęp do kredytu, podczas gdy sześcioro członków Unii z Europy Środkowej będzie musiało liczyć na własne, mocno ograniczone środki na walkę z koronawirusem, pisze Jan Cienski z POLITICO.


Europejski Bank Centralny zapewni bankom z Eurogrupy do 3 bln euro płynności, uruchomiony będzie skup obligacji o wartości 1,1 bln euro i dodatkowo 240 mld euro linii kredytowych
Polska i inne kraje dalej posługujące się własnymi walutami będzie miała jedynie dostęp do oddzielnej ogólnounijnej puli 300 mld euro pożyczek dla przedsiębiorstw i pracowników
Europa Środkowa, a zwłaszcza biedniejsze kraje, takie jak Bułgaria i Rumunia, będzie miała trudniejsze zadanie, by radzić sobie ze skutkami kryzysu, co może pogłębić podziały w Unii
Ekspert: rządy i banki centralne Europy Środkowej zareagowały dość agresywnie i pakiety polityczne są dość duże
Pozostaje jednak pytanie czy mimo to kraje te dysponują środkami, które pozwolą im przetrwać tę katastrofę gospodarczą, polegając bardziej na sobie niż na większej wspólnocie

Większość środkowoeuropejskiego regionu pozostaje poza strefą wspólnej waluty, co sprawia, że radzenie sobie z pandemią będzie tu wyglądało zupełnie inaczej niż w Europie Zachodniej.

Wielki spór o tzw. koronaobligacje, który poróżnił północ z południem Europy, nas zupełnie nie dotyczy. Warszawa, Praga i Budapeszt nie brały udziału w zaciekłej (i jak dotąd nierozstrzygniętej) bitwie pomiędzy krajami strefy euro o to, czy wyemitować wspólny dług zabezpieczony przez wszystkie 19 krajów członkowskich strefy.

To pozostawanie z boku oznacza jednak również, że nie mają one dostępu do środków Europejskiego Banku Centralnego (ECB) zapewniających bankom z Eurogrupy do 3 bln euro płynności, do programu skupu obligacji o wartości 1,1 bln euro oraz 240 mld euro linii kredytowych w ramach Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, na jakie zgodzono się w ramach porozumienia zawartego w czwartek przez ministrów finansów UE. Postanowienia te muszą jeszcze zatwierdzić unijni przywódcy na planowanej na przyszły tydzień wideokonferencji.

Kłopot Europy Środkowej

To ogromna siła ognia, której pozbawiona będzie pozostająca poza strefą euro większość Europy Środkowej, choć będziemy mieli dostęp do puli 300 mld euro pożyczek dla przedsiębiorstw i pracowników, które również są częścią czwartkowego porozumienia.

W efekcie, aby zapobiec załamaniu gospodarczemu, kraje te będą musiały polegać w dużej mierze na własnych bankach centralnych i wzroście wydatków rządowych, a także liczyć na zwiększenie bezpośredniego wsparcia z budżetu UE.

Budzi to obawy, że region, a zwłaszcza biedniejsze kraje, takie jak Bułgaria i Rumunia, będzie miał trudniejsze zadanie, by poradzić sobie ze skutkami kryzysu, co może pogłębić podziały w Unii.

– W najbliższym czasie kraje strefy euro będą mogą pożyczać tyle, ile chcą – powiedział Richard Grieveson, zastępca dyrektora wiedeńskiego Instytutu Międzynarodowych Studiów Gospodarczych.

Kraje Europy Środkowej, które nie mają wspólnej waluty, to Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Polska, Rumunia i Węgry. (Szwecja i Dania również do strefy euro nie należą, ale są znacznie bogatsze i zmagają się z zupełnie innymi problemami).

Kraje tego regionu stoją przed tymi samymi wyzwaniami co Europa Zachodnia – zamknięte granice, uziemione samoloty, zamknięte sklepy i restauracje i rosnące bezrobocie. Ponadto, w wielu z nich przemysł samochodowy stanowi co najmniej jedną dziesiątą gospodarki, co oznacza, że są one tym mocniej dotknięte zamykaniem fabryk i załamaniem sprzedaży.
Gaszenie pożarów

Polscy oficjele głośno wyrażają obawy, że wysiłki na rzecz walki z kryzysem będą koncentrować się na strefie 19 krajów euro, a nie na całej UE-27.

Sytuację, w jakiej znalazła się Polska, opisał minister finansów Tadeusz Kościński w datowanym na 1 kwietnia liście do swoich unijnych odpowiedników, który widziało POLITICO: "Ponieważ nie jest to kryzys strefy euro, niezwykle ważne jest, abyśmy wszyscy w duchu europejskiej solidarności zaangażowali się w proces przeciwdziałania gospodarczym skutkom pandemii. (…) Sytuacja wewnętrzna w naszych krajach jest dość krucha. Stoimy lub będziemy stali wobec spadku dochodów budżetowych i konieczności finansowania zwiększonych wydatków na ochronę zdrowia, świadczenia socjalne i tymczasową pomoc dla przedsiębiorstw."

Wszystkie stolice państw i lokalne banki centralne wlewają pieniądze do swoich gospodarek.

W środę w nocy, Sejm zatwierdził kolejny pakiet ratunkowy, znany jako "tarcza antykryzysowa 2.0", zawierający obniżki podatków i odroczenia płatności oraz tanie kredyty dla firm, które nie zwalniają swoich pracowników.

Grieveson oszacował, że środki te wyniosą od 3 do 6 proc. PKB, w zależności od tego, ile biurokratycznej mitręgi będą musiały pokonać firmy, by zdobyć pieniądze. Jeśli dodamy do tego odroczenia płatności podatków i inne opóźnienia w płatnościach, to polskie środki ratunkowe wyniosą około 15 proc. PKB.

Narodowy Bank Polski obniżył również referencyjną stopę procentową do rekordowo niskiego poziomu 0,5 proc. i wystawił swoją własną finansową "bazookę", zobowiązując się do skupu nieograniczonej liczby obligacji emitowanych przez rządowy Polski Fundusz Rozwoju. Ma to wspierać finansowo przedsiębiorstwa i warte będzie ok. 3 proc. PKB.

– Wierzę, że polski biznes, polska gospodarka wyjdzie z tego kryzysu, na pewno trochę pokiereszowana, ale mocniejsza od innych – powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki.

Inne kraje Europy Środkowej również poszerzają swoje działania ratunkowe.

Czechy zaproponowały środki fiskalne o wartości ok. 3 proc. PKB; jeśli dodamy do tego gwarancje rządowe, to całość pakietu osiągnie nawet ok. 20 proc.

Według wspomnianego Instytutu z Wiednia, plan Węgier wyniesie ok. 20 proc. PKB. Rządząca partia Fidesz połączyła działania kryzysowe z działaniem na rzecz wsparcia własnych priorytetów politycznych, konfiskując 50 proc. środków publicznych, które miałyby trafić do partii politycznych, co może sparaliżować i tak już słabą opozycję, oraz nakładając specjalne podatki na zagraniczne sieci handlowe i ich supermarkety.

Te trzy kraje są bogatsze niż inne części Europy Środkowej.

Pakiet Rumunii jest wart około 4 proc. PKB, ale kraj ten ma większe trudności finansowe niż jego regionalni sąsiedzi, powiedział Liam Peach, analityk z Capital Economics. Lokalny biznes domaga się pakietu ratunkowego w wysokości 15 proc. PKB, ale Rumunii trudno byłoby pożyczyć takie pieniądze na rynkach międzynarodowych.

– Chorwacja ma wysoki poziom długu publicznego i planuje bardzo wysokie wydatki publiczne w wysokości 11 proc. – powiedział Grieveson. Gdyby wirus uderzył latem, branże turystyczne Bułgarii i Chorwacji zostałyby zniszczone, co jeszcze bardziej zrujnowałoby ich gospodarki.

– Rządy i banki centralne Europy Środkowej zareagowały dość agresywnie i pakiety polityczne są dość duże – powiedział Peach. – Nie zostały one uwikłane w problemy strefy euro związane z koniecznością koordynacji działań politycznych.

Wschód vs Zachód

Niemcy nie używają finansowej bazooki, bo to co uruchomiły, to cała artyleria. Według think-tanku Bruegel, ich program sięga ok. 60 proc. PKB.

Włochy, które poniosły jak dotąd największe ofiary w Europie, wydadzą 750 mld euro, czyli prawie 40 proc. gospodarki.

"Nasza tarcza wygląda bardzo skromnie w porównaniu z tymi programami", napisał w komentarzu Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC Polska. "Ale nie możemy narzekać. Najważniejsze, żeby pomoc zaczęła płynąć."

Bez wsparcia ze strony ECB, Europa Środkowa jest zmuszona bardziej polegać na pomocy z budżetu Unii. Komisja Europejska zaproponowała uwolnienie na walkę z wirusem niemal 8 mld. euro niewykorzystanych środków w ramach polityki spójności, które kraje musiałyby normalnie zwrócić do Brukseli. Morawiecki zareagował na tę inicjatywę narzekając w Sejmie: – Unia nie przeznaczyła ani centa na walkę z koronawirusem.

Komisja Europejska planuje zwiększenie wydatków z przyszłego siedmioletniego budżetu na walkę z konsekwencjami pandemii, choć jest mało prawdopodobne, aby dorównała ona skali powojennego planu Marshalla.

Kościński w swoim liście wezwał do "maksymalnego wykorzystania budżetu UE", w tym do zwiększenia rozmiaru nowego planu wydatków Wspólnoty, zwanego Wieloletnimi Ramami Finansowymi.

Na razie kraje Europy Środkowej stosunkowo dobrze radzą sobie z kryzysem. Liczba zachorowań z powodu koronawirusa jest niższa niż na zachodzie Europy, ponieważ wiele z nich wdrożyło środki zapobiegawcze zanim jeszcze pojawiły się pierwsze ofiary śmiertelne. Pozostaje jednak pytanie czy mimo to kraje te dysponują środkami, które pozwolą im przetrwać bezprecedensową katastrofę gospodarczą, polegając bardziej na sobie niż na większej wspólnocie.

– Polacy, Czesi, Węgrzy mają wciąż koszty kredytowania na dobrym poziomie – powiedział Timothy Ash, ekonomista rynków wschodzących z brytyjskim BlueBay Asset Management. – Ich waluty nieco straciły na wartości, ale do tej pory radzą sobie dobrze i zachowują pewną elastyczność wdrażanych środków. Z tym zastrzeżeniem, że nie wiemy, jak źle będzie to wyglądać w przyszłości.
alexmich
QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
Zuzanna Skalska: "Świat po koronawirusie będzie jak Polska lat 90. Stary system się skończył"


Raczej będzie przypominać pod pewnymi względami. Spora część krajów zbankrutuje, przestępczość wzrośnie, inflacja z powodu dodruku pieniądza będzie będzie długa i podważy zaufanie do pieniądza. Natomiast PRL nie był członkiem światowego systemu gospodarczego, po jego bankructwie Polska przyłączyła się do systemu i została pół peryferium. Tutaj większość krajów należących do ścisłego centrum tego systemu padnie na kolana.

QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
Czy można było przewidzieć koronawirusa?


Pytanie z cyku "nie wiem, o co zapytać więc zapytam o..."
To że w Azji pojawi się kolejny wirus odzwierzęcy, było kwestią oczywistą. To kiedy to się stanie, jaką będzie miał letalność, zjadliwość, okres inkubacji i łatwość przenoszenia, to były rzeczy nie do przewidzenia. Natomiast cały czas pozostaje problem którego przeciętny zjadacz chleba i "specjaliści" nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć. Wirus jest czymś co w nomenklaturze ekonomicznej / geopolitycznej określa się mianem czarnego łabędzia. Natomiast to że recesja będzie, w najbliższym czasie, wiedziano od dawna ( zjawisko cyklów koniunkturalnych). To, że dla społeczeństwa, dostarczycieli kapitału i "ekspertów" jest to zaskoczenie? A który kryzys nie był?


W mojej opinii ta cześć artykułu prezentuje bardzo niską jakość merytoryczną. Kluczenie wokół tematu, reklamowanie swoich publikacji, brak konkretów. kuriozalne stwierdzenia, że winny jest system oparty na rozwoju. Jakby po tych kilku tysiącach lat historii, nie dotarło jeszcze do świadomości ludzi, że każdy system oparty na rozwoju, ma przestoje i recepcje, które są regularne. Brak sensownych propozycji. Przebąkiwanie o dochodzie podstawowym...

QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
Moim zdaniem nastąpi ogromny powrót do lokalnej gospodarki.


Nagle się okazała , że globalny system, w którym wszystko można zamówić i dojedzie na czas to proszenie się o kłopoty?
Lepiej pasowało by określenie "lokalnych regionów gospodarczych" i jest to skutek policentryzacji, wywołany utratą znaczenia USA od 2008r. Puki co to wojna o ustalenie nowego ładu dalej trwa i Chiny mogą jeszcze zgarnąć pełną stawkę.


QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
"przyszłość będzie mniejsza, wolniejsza i bardziej ludzka"


Jak na razie to się szykuje korporacyjno-bankowy bezduszny zamordyzm. W Polsce wprowadzono już PERMANENTNIE tyle praw anty-wolnościowych, że głowa boli.

QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
Okazało się również, że bardzo dużo firm nie miało nawet odpowiedniego systemu i oprogramowania, żeby pozwolić ludziom na pracę zdalną z domu. Ci, którzy cały czas kurczowo trzymali się przestarzałych procedur i nie wypuścili pracowników z ich boksów oraz nie dali im szerszych kompetencji, mają obecnie ogromny problem. W kropce są też ci, którzy nie mieli żadnych oszczędności albo co gorsza, brali na wszystko kredyty. Wiele z tych źle zarządzanych firm, które przez lata zbyt uparte i ograniczone Excelem dnia poprzedniego, żeby się zmienić, nie przetrwa epidemii. Część z nich teraz się do mnie odzywa. Podstawowe pytanie brzmi: "czy może nam pani pomóc zrobić pierwszy krok, żebyśmy wiedzieli, w którą stronę iść?". Przede wszystkim musimy bardzo indywidualnie i ze spokojem podejść do sytuacji każdego klienta. Najgorsza jest panika, bo ona nas zaślepia. Trzeba wziąć głęboki oddech, usiąść i przeanalizować dalsze możliwości. Jak mówi premier Holandii Mark Rutte: "należy mieć gorące serce, ale zimną głowę".


Który raz w historii się to już poważa, że kryzys zmiata zadłużonych, nieprzewidujących, działający na minimalnej rentowności? A nie przepraszam po 2008 nie pozwolono upaść bankom w USA i nie odnowiono mechanizmów do walki z kryzysem i problem odłożono na potem, czyli na teraz. No to dostanie się teraz podwójnie za tamto. A nie czekaj, system bankowy dostał możliwości rabunku w majestacie prawa, pieniędzy swoich klientów. Czyli albo wywali wszystko w kosmos a ludzi się spacyfikuje/otumani propagandą, albo wywali wszystko w kosmos i będzie rewolucja, albo odkładamy problem za następne 10-15lat.


QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
Firmy będą musiały już zawsze brać pod uwagę odległość od swoich potencjalnych dostawców.


https://i.pinimg.com/originals/d7/b2/2d/d7b...b5643a993c1.jpg

Jeśli prawo ich nie zmusi, to bardzo szybko zacznie wygrywać $$$. Już nie wspomnę jaką biedę i drożne by to wywołało. Podział pracy daje zbyt dużo korzyści by od tak z niego zrezygnować.

QUOTE(artie44 @ 9/04/2020, 9:03)
Konkluzja artykułu, jest taka, iż dotychczasowy układ polityczno - gospdarczy się wyczerpał i na naszych oczach ulega zniszczeniu. W jego miejsce powstanie nowa rzeczywistośc, jeszcze nam nieznana. W okresie przejściowym czeka nas wiele zawirowań, niepewności, zmienności etc. Reasumując czeka nas okres stress testu dla naszych organizacji państwowych i gospodarczych. Pytanie co się z tego wykluje.


Konkluzja jest taka jak każda konkluzja na początku każdego kryzysu.

W artykule nie poruszono kilku ważnych kwestii:
- Pominięto wojnę gospodarczą pomiędzy najważniejszymi graczami
- Pominięto kwestie lekarzy i inżynierów z pontonów na utrzymaniu zachodnich społeczeństw
- Pominięto kwestie, że każdy kryzys wykorzystywany jest przez władzę do umocnienia swojej pozycji.
Net_Skater
The worst downturn in nearly a century is coming
The global economy is expected to contract by 3 percent this year because of economic damage from the coronavirus pandemic — the worst downturn since the Great Depression, the International Monetary Fund warned on Tuesday.
It’s an extraordinary reversal from early this year, when the fund predicted that the world economy would outpace 2019 and grow by 3.3 percent. The new projections took into account weeks of shuttered factories, quarantines and national lockdowns.
“The magnitude and speed of collapse in activity that has followed is unlike anything experienced in our lifetimes,” Gita Gopinath, the fund’s chief economist, said.
Governments have gingerly eased lockdowns this week in hopes of reviving business activity. Though Italy extended its lockdown to May 3, the country reopened some stores on Tuesday. In Spain, workers were allowed to return to factories and construction sites. Elementary schools will open in Denmark on Wednesday, while the Czech government has lifted bans on communal sports.
This piecemeal approach in Europe suggests restrictions on daily life will loosen over weeks or months, instead of one clean break.
In context: The world could lose a cumulative $9 trillion in output over two years — greater than the combined gross domestic products of Germany and Japan.

(The New York Times)


Nadchodzi najgorszy kryzys od prawie wieku
Globalna gospodarka skurczy się w tym roku o 3 procent z powodu szkód ekonomicznych spowodowanych pandemią koronawirusa, najgorszego spowolnienia gospodarczego od czasu wielkiego kryzysu - ostrzegł we wtorek Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
To niezwykłe odwrócenie prognoz z początku tego roku, kiedy fundusz przewidywał, że światowa gospodarka wyprzedzi rezultaty 2019 r. i wzrośnie o 3,3 proc. Nowe prognozy uwzględniaja tygodnie zamkniętych fabryk, kwarantanny i ograniczenia w wielu krajach.
„Skala i szybkość załamania działalności, która ukazala sie od lutego br, jest niepodobna do niczego, czego doświadczyliśmy w naszym życiu” - powiedziała Gita Gopinath, główny ekonomista Funduszu.
Niektore rządy ostrożnie złagodziły blokady w tym tygodniu w nadziei na ożywienie działalności gospodarczej. Włochy przedłużyły blokadę do 3 maja, ale niektóre sklepy oteworzyly sie we wtorek. W Hiszpanii pracownicy mogli wrócić do fabryk i placów budowy. Szkoły podstawowe zostaną otwarte w Danii w środę, a czeski rząd zniesie zakaz uprawiania sportów komunalnych.
To fragmentaryczne podejście w Europie sugeruje, że ograniczenia w codziennym życiu ulegną topniowemu zmniejszeniu w ciągu tygodni lub miesięcy.
W kontekście powyzszego globalny produkt brutto moze zmniejszyc sie o 9 bilionów dolarów w ciągu dwóch lat - więcej niż połączone produkty krajowe brutto Niemiec i Japonii.

(The New York Times)

Oczywiscie to sa prognozy na dzisiaj. Bardziej solidnych danych nalezy oczekiwac po drfugim i trzecim kwartale br.


N_S
ku 250622
Chiny zaliczyły nokaut - zamiast 4% wzrostu, 6,8% spadku:

Produkt Krajowy Brutto Chin spadł w I kw. 2020 r. o 6,8 proc. rdr - poinformowało w komunikacie biuro statystyczne w Pekinie. Chińska gospodarka skurczyła się po raz pierwszy od co najmniej 1992 r., kiedy publikowane są analogiczne dane, ale załamanie równie dobrze może być największe w ostatniej historii tego państwa.

Jest oficjalne potwierdzenie pierwszego w historii kwartalnego spadku dochodu narodowego w Chinach. Ostatnią recesję kraj ten przechodził w 1976 roku, kiedy to zmarł Mao Zedong, a dane były podawane tylko w rozbiciu na lata, bez kwartałów. Dane kwartalne publikowane są od 1992 roku i jeszcze nigdy nie były na minusie. Spadek o 6,8 procent rok do roku jest więc rekordem.
Chińskie załamanie w liczbach

Jednocześnie opublikowano dane za marzec dla produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej i są one mieszane. Produkcja po spadku o 13,5 procent w styczniu i lutym pokazuje odbicie i delikatny wzrost o 1,1 procent. Warto pamiętać, że Chiny przechodziły epidemie koronawirusa wcześniej niż Europa - paraliż gospodarki zaczął się tam już w styczniu i trwały przez cały luty, a w marcu niektóre fabryki już wznawiały swoją działalność.

Niestety żadnego ożywienia nie widać po stronie chińskich konsumentów. Sprzedaż detaliczna, która w styczniu i lutym spadła o 20,5 procent w marcu zaliczyła kolejny mocny spadek - tym razem o 15,8 procent. Wykres spadku sprzedaży detalicznej wygląda "imponująco".

Widać więc, że w ramach "odmrażania" gospodarki znacznie łatwiej ponownie uruchomić fabryki, ale trudniej przekonać konsumentów, aby ponownie zaczęli zachowywać się "normalnie" i zaczęli wydawać pieniądze.

Dane o produkcji są nieco lepsze, a te o sprzedaży i o PKB nieco gorsze od oczekiwań rynkowych.
Adiko
Z innego wątku:
QUOTE(Sarim @ 19/04/2020, 3:05)
Podobne problemy ma caly przemysl spozywczy bo o ile nastapil chwilowy wystrzal sprzedazy w supermarketach to obecnie wzrost wynosi jedynie 5%. Dodatkowo przemysl jest oparty na dlugoterminowych kontraktach, wiec cala rzesza wytworcow ktora wytwarzala na potrzeby restauracji, szczegolnie sieciowych szykuje sie na bankructwo bo marza na ktorej operuje jest minimalna, a z powodow dlugoterminowych kontraktow i roznych standardow (jakosciowych, ale nie tylko, chociazby kwestia opakowan) nie jest mozliwe rozpoczecie sprzedazy dla sieci handlowych.

I to jest przyklad jak moglibysmy stac sie tym hubem. Zwyciezcami beda Ci, ktorzy straca najmniej, bez zamkniecia gospodarki uratowalibysmy firmy, ktore zamiast byc przedmiotem konsolidacji po kryzysie moglyby byc podmiotem owej konsolidacji dzieki zachowaniu plynnosci, a korzystajac z napietej sytuacji moglibysmy drukowac tak jak drukujemy i teraz, z ta roznica ze zamiast przejadac pieniadze przeznaczyc je na akwizycje.

Samemu niewiele by się udało, kołem napędowym jest eksport, jeżeli ten stanął to można zapomnieć o jakimś "hubowaniu".
Jak stanie fabryka produkująca samochody, to cały łańcuszek dostawców może zapomnieć o produkcji.
Pisałem wcześniej o informacjach z pierwszej ręki o przemyśle spożywczym - nie mogą przetwarzać ryb, ponieważ są ogromne problemy logistyczne z dostawą surowca, w Bałtyku, jak wiadomo nic już nie ma, więc Łososie, Śledzie itd trzeba importować.
QUOTE(Karghul @ 19/04/2020, 6:51)
W sumie to wymaga 2 rzeczy - myślenia i pieniędzy wink.gif Tak działają Norwegowie i pewnie po kryzysie ich państwo podwyższy swoje udziały z 10% w spółkach europejskich do 15%, a pieniądze będą na tym samym poziomie co obecnie biggrin.gif

To samo zrobią Chińczycy, choć tutaj UE trochę im bruździ.
*



Jak na razie Norwegowie, tak jak inni "przejadają" pieniądze ratując gospodarkę i wspierając np. bezrobotnych a te idzie na rekordowe poziomy.

W Chinach także raczej nie będzie za bardzo nadwyżek na "wykupywanie" (w prosperity tym bardziej nie mają problemów z nadwyżkami), bo gospodarka mimo wszystko leży - chociażby załamanie eksportu z powodu koronawirusa. No i "standardowe" stymulowanie, czyli przejadanie na ratowanie swojej gospodarki.
kmat
QUOTE(Karghul @ 17/04/2020, 8:49)
Chiny zaliczyły nokaut - zamiast 4% wzrostu, 6,8% spadku:
*


No to zaczynają się ciekawe czasy. Cała "umowa społeczna" w Chinach opierała się na tym, że partia zapewnia intensywny wzrost gospodarczy, a ludzie się nie stawiają. Do tej pory zdarzały jakieś drobne ruchawki chłopskie w interiorze, teraz może się zrobić weselej.
Adiko
Historyczny moment, ceny ropy osiągają ujemne ceny

https://business.financialpost.com/commodit...demand-shrivels
artie44
kmat
CODE
QUOTE(Karghul @ 17/04/2020, 8:49)
Chiny zaliczyły nokaut - zamiast 4% wzrostu, 6,8% spadku:



No to zaczynają się ciekawe czasy. Cała "umowa społeczna" w Chinach opierała się na tym, że partia zapewnia intensywny wzrost gospodarczy, a ludzie się nie stawiają. Do tej pory zdarzały jakieś drobne ruchawki chłopskie w interiorze, teraz może się zrobić weselej.

Zobaczymy czy to przejściowe czy Chiny wejdą w cykliczny okres decentralizacji.
Net_Skater
Poland and Denmark exclude tax haven companies from coronavirus relief schemes
The moves have led to calls for similar action to be taken in the UK
.

Poland and Denmark have taken unprecedented steps to exclude companies registered in tax havens from coronavirus relief schemes.
The Danish government announced this weekend that companies which pay out dividends, buy back own shares or are registered in offshore tax jurisdictions won’t be eligible for any of the state aid programmes.
It comes as Poland attached similar caveats to its own bail-out schemes, making PLN 25 billion available to large firms who pay taxes in Poland and not elsewhere.
The moves have been met with sympathy on social media, with many people suggesting other countries such as the UK should follow suit.
Last year groundbreaking research found Britain was by far the biggest enabler of global corporate tax dodging.
Of the top 10 countries allowing multinationals to avoid paying billions in tax on their profits, four are British overseas territories.
An index published by the Tax Justice Network found that the UK has “single-handedly” done the most to break down the global corporate tax system which loses an estimated $500bn (£395bn) to avoidance.

The London Economics)

Polska i Dania wyłączają firmy korzystajace z rajow podatkowych z ekonomicznych programów koronawirusowych
​​Apele do podjęcia podobnych działań w Wielkiej Brytanii


Rzady Polski i Danii podjęły bezprecedensowe kroki w celu wykluczenia z ekonomicznych programow stymulujacych ekonomie firm zarejestrowanych w rajach podatkowych.
Rząd duński ogłosił w ten weekend, że firmy, które wypłacają dywidendy, odkupują własne akcje lub są zarejestrowane w jurysdykcjach podatkowych typu offshore, nie będą kwalifikować się do żadnego z programów pomocy publicznej.
Dzialanie to jest identyczne z posunieciami w Polsce ktora dołącza podobne zastrzeżenia do własnych programów ratunkowych, udostępniając 25 mld zł tym dużym firmom, które płacą podatki w Polsce i nie gdzie indziej. Ruchy spotkały się z sympatią w mediach społecznościowych, a wiele osób sugeruje, że inne kraje, takie jak Wielka Brytania, powinny pójść w ich ślady. W ubiegłym roku przekrojowe badania wykazały, że Wielka Brytania była zdecydowanie najatrtakcyjniejszym miejscem umożliwiającym unikanie podatków od osób prawnych na całym świecie.
Spośród 10 krajów, które pozwalają międzynarodowym koncernom uniknąć płacenia miliardów podatków od zysków, cztery to brytyjskie terytoria zamorskie.
Indeks opublikowany przez Tax Justice Network wykazał, że Wielka Brytania „samodzielnie” zrobiła najwięcej w kierunku rozluznienia globalny systemu podatku od osób prawnych, efektem czego panstwa swiata traca ca 500 miliardów dolarów (395 miliardów funtów).


A to jest ciekawe posuniecie.

N_S
ku 250622
Załamanie w Niemczech i Francji dwa razy większe niż spodziewali się eksperci.

Ekonomiści nie mieli dobrych oczekiwań odnośnie pomiarów aktywności w dwóch największych gospodarkach Europy. Ale wyniki są dużo gorsze od ich prognoz. Można już mówić o skrajnej depresji.

Wskaźniki aktywności zarówno przemysłu, jak i usług w Niemczech i Francji osiągnęły swoje historyczne dna. A to dwa kraje, do których wysyłaliśmy najwięcej eksportu w tym roku
Dane uwzględniają już pełny obraz restrykcji wywołanych pandemią na najważniejsze gospodarki Unii Europejskiej
Ekonomiści są zszokowani skalą załamania

Kwietniowe badania aktywności zarówno w przemyśle, jak i usługach dwóch kluczowych europejskich krajów nie pozostawiają złudzeń. Restrykcje związane z koronawirusem mają jeszcze gorszy wpływ na gospodarkę, niż przewidywano.

Indeksy PMI mierzące nastroje menedżerów do spraw zakupów w prywatnych firmach zarówno w przypadku Niemiec, jak i Francji osiągnęły swoje historyczne dna. Dane zbierane są od 22 lat i nigdy jeszcze nie było tak źle.

A przypomnijmy, że Niemcy i Francja to dwaj najwięksi odbiorcy naszego eksportu w tym roku. W pierwszych dwóch miesiącach do Niemiec trafiło 27 proc. eksportu z Polski, a do Francji 6,6 proc. To co się dzieje na zachód od Odry, będzie miało też konsekwencje dla naszego kraju.
Krach w Niemczech

PMI dla usług w Niemczech wyniósł 15,9 pkt, podczas gdy oczekiwano 28,5 pkt, a poprzednia i tak zła wartość wyniosła 31,7 pkt. Tak źle jeszcze nie było nigdy. W przypadku przemysłu nastroje są lepsze, ale i tak indeks spadł do historycznego minimum na poziomie 34,4 pkt. Ekonomiści prognozowali 39 pkt, a w marcu wyniósł 45,4 pkt.

Tak zwany zbiorczy wskaźnik, który może mieć przełożenie na PKB Niemiec, wyniósł 17,1 pkt, przy prognozie 31 pkt i wskazaniu w marcu na poziomie 35 pkt. Większe znaczenie w gospodarce Niemiec mają usługi i to one zadecydowały o tak niskim odczycie zbiorczym.

Przypomnijmy, że 50 pkt to stan równowagi, a indeks może mieć wartość od zera do 100 pkt. Powiedzieć, że jest źle, to powiedzieć mało.

- Kwietniowe badania PMI ujawniają pełne efekty pandemii COVID-19 i blokad nałożonych na gospodarkę Niemiec. Działalność gospodarcza od produkcji do usług spada w tempie zupełnie nieprzypominającym tego, co było dotychczas - podał w raporcie Phil Smith, główny ekonomista IHS Markit. - W porównaniu do 36,3 pk. w czasie kryzysu finansowego, 17,1 pkt (zbiorczy wskaźnik - red.) przedstawia szokujący obraz pandemii - dodał.

Wskazał, że usługi przyjęły pierwsze uderzenie fali ograniczeń z powodu koronawirusa. Ale załamanie popytu i ograniczenia w podaży spowodowały, że przemysł dołącza. - Firmy przemysłowe odnotowują teraz bezprecedensowy spadek produkcji - poinformował Smith.

- Program pracy krótkoterminowej ma pożądane efekty, jeśli chodzi o ograniczenie utraty miejsc pracy. Zatrudnienie spada w kwietniu wolniej niż produkcja. Jednak redukcje i odwoływanie kontraktów doprowadziły do rekordowych spadków w liczbie zatrudnionych. Firmy szukają oszczędności i tną koszty, szykując się na twarde uderzenie w najbliższej przyszłości - ocenił.

To zupełnie odmienny obraz rzeczywistości gospodarczej, niż wynika z niedawnego badania nastrojów analityków i inwestorów odnośnie rozwoju sytuacji gospodarczej. Indeks ZEW w kwietniu wskazał na odbicie w Niemczech. Jak widać, oceny zależą od miejsca, z którego się patrzy. PMI to głos z wnętrza firm, ZEW to głos ludzi z zewnątrz.
Krach we Francji

Jeszcze gorsze wiadomości przyszły z Francji. Usługi zeszły w pobliże dna absolutnego i wskaźnik PMI wyniósł 10,4 pkt. Ekonomiści prognozowali 25 pkt, a poprzednia wartość wyniosła 27,4 pkt. Przemysł podobnie jak w Niemczech wygląda lepiej, ale poziom PMI 31,5 pkt jest historycznym minimum. Prognozy mówiły o 37,5 pkt, a wartość z marca to 43,2 pkt.

- Odczyty PMI z marca były już szokujące. Łagodniejsze ograniczenia na początku tamtego miesiąca (łagodniejsze niż w kwietniu - red.) już sugerowały, że kwiecień będzie gorszy. Jednak liczby, które wyszły z najnowszej ankiety, są niespotykane - ocenia Eliot Kerr, ekonomista IHS Markit.

Ekonomista wskazuje na załamanie, jeśli chodzi o nowe zamówienia w przemyśle, zanikanie popytu i dalszy spadek zatrudnienia. Obawia się o poprawę wskaźników w przyszłości, bo restrykcje będą łagodzone dopiero od 11 maja. Po drugie, zastanawia się, czy luzowanie ograniczeń dla gospodarki nie spowoduje drugiego wybuchu epidemii.

Zbiorczy wskaźnik PMI, który powinien mieć przełożenie na dane w produkcie krajowym brutto wyniósł 11,2 pkt. Spadki będą bolesne.
Net_Skater
Another coronavirus casualty: U.S. exceptionalism
With U.S. unemployment numbers passing 26 million on Thursday, growing deaths and snaking unemployment lines, the pandemic is shaking assumptions about American exceptionalism.
The crisis has exposed two weaknesses of the United States: the erratic leadership of President Trump, who has devalued scientific expertise, and deep structural problems like a dysfunctional health care system and a lack of a social safety net.
Europeans are looking at the world’s richest and most powerful nation with disbelief. “America has not done badly, it has done exceptionally badly,” a Paris-based political scientist said.
The nation’s initial downplaying of the crisis, along with China’s authoritarian measures, have become lessons in how not to fight the pandemic. “These are two extremes, neither of which can be a model for Europe,” said Heiko Maas, the German foreign minister.



Kolejna ofiara koronawirusa: wyjątkowość USA
Czwartkowa liczba bezrobotnych w USA przekraczajaca 26 milionów, rosnąca liczba zgonów i dlugie kolejki przed drzwiami urzedow zatrudnienia to dowod, ze pandemia powoduje pekniecia wpoczuciu amerykańskiej wyjątkowości.
Kryzys ujawnił dwie słabości Stanów Zjednoczonych: chwiejnosc przywództwa prezydenta Trumpa który zdewaluował wiedzę naukową oraz głębokie problemy strukturalne, takie jak dysfunkcyjonalny system opieki zdrowotnej i brak siatki bezpieczeństwa socjalnego.
Europejczycy z niedowierzaniem patrzą na najbogatszy i najpotężniejszy naród świata. „Ameryka nie nie tylko zadzialala zle, zadzialala wyjątkowo źle” - powiedział politolog z Paryża.
Początkowa slaba reakcja mieszkancow USA wraz z autorytarnymi środkami zastosowanymi przez Chiny to lekcje jak nie walczyć z pandemią. „Są to skrajności, z których żadna nie może być wzorem dla Europy”, powiedziała Heiko Maas, niemiecki minister spraw zagranicznych.

(The New York Times)

N_S
nicityle
Mamy stan nadzwyczajny bez formalnego wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, ponieważ w obecnym kształcie zastosowanie ustawy o rekompensatach za stan nadzwyczajny, to samobójstwo ekonomiczne dla budżetu państwa przy stratach jakie liczą firmy!
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.../D20021955L.pdf
Na początku trzeba byłoby zmienić tę ustawę, by odciąć od rekompensat wielkie korporacje i firmy, które mogłyby sobie same poradzić przejść przez stan wyjątkowy ale w obecnym układzie zadarcie z korporacjami może być uznane za zlekceważenie problemów obywateli i skończyć się ruchawkami.
Obecna ustawa o chorobach zakaźnych i o COVID-19 jest właśnie po to, by państwo mogło zjeść ciastko i mieć ciastko. Stan nadzwyczajny, bez stanu nadzwyczajnego.
ChochlikTW
Koronawirus pokazał, że nadmierne uzależnienie od chińskich fabryk szkodzi Europie [ANALIZA]

Kiepsko radząca sobie z koronawirusem Europa odkryła, że nie ma kto na kontynencie produkować podstawowego sprzętu medycznego, w tym zwłaszcza maseczek, bo branża ta wraz z wieloma innymi została w ramach globalizacji przerzucona do Azji. Okazało się, że światowy wolny rynek nie działa tak jak to sobie wymyślono i że produkowanie tam, gdzie taniej, może się nagle okazać zbyt kosztowne, pisze Jakob Hanke Vela z POLITICO.

Ubrane w worki na śmieci z powodu braku fartuchów pielęgniarki we Włoszech, Hiszpanii czy USA to symbol kruchości międzynarodowych łańcuchów dostaw, jakie stworzyła globalizacja
Nawet niezłomni orędownicy wolnego handlu zaczęli zastanawiać się, czy globalny podział pracy nie posunął się za daleko
Nastąpi przeniesienie z powrotem do Europy niektórych krytycznych branż, zwłaszcza produkcji sprzętu medycznego oraz surowców farmaceutycznych, twierdzi Jakob Hanke Vela
Ekspertka: lekcja z epidemii COVID-19 jest taka, że lepiej zapłacić trochę więcej za bezpieczeństwo niż oszczędzać na taniej sile roboczej
Dojdzie do dywersyfikacji dostaw, żeby uniknąć uzależnienia od Chin lub innych azjatyckich krajów, lecz nie będzie totalnego powrotu produkcji do Europy, konkluduje autor

Koronawirus zawadził o odsłonięty nerw.

Europejscy politycy w obawie, że zbytnio polegając na Chinach, osłabili bezpieczeństwo swoich krajów, powtarzają dziś w kółko o konieczności przeniesienia produkcji z powrotem do Unii. Kiedy kryzys zaczął się pogłębiać, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton przyznał, iż Europa "posunęła się za daleko w globalizacji" i stała się zbyt zależna "od jednego kraju, od jednego kontynentu".

Kanclerz Angela Merkel stwierdziła, że pandemia ujawniła potrzebę "pewnego stopnia suwerenności", jaką można osiągnąć "bazując na produkcji w kraju".

Dla zdecydowanych zwolenników samowystarczalności oznacza to odwrót od globalizacji. Uzbrojeni w nowe technologie, takie jak drukarki 3D, widzą świetną okazję, aby skrócić łańcuchy dostaw sprzętu rozciągnięte obecnie aż do wschodniej Azji.

Obecni i byli ministrowie gospodarki krajów unijnych, dyplomaci, biznesmeni i ekonomiści, z jakimi rozmawiałem na potrzeby tego artykułu, podkreślali, że do takiej głębokiej rewolucji raczej nie dojdzie, ale przewidywali przeniesienie z powrotem do Europy niektórych krytycznych sektorów branż, zwłaszcza produkcji sprzętu medycznego.

Dla wielu przywódców UE najbardziej dotkliwym wstrząsem podczas kryzysu była bezsilna niezdolność Europy do produkcji maseczek albo podstawowych substancji niezbędnych do wytwarzania leków.

Pielęgniarki w krajach tak bogatych jak Włochy, Hiszpania a nawet USA ubrane w worki na śmieci z powodu braku fartuchów – to był symbol kruchości międzynarodowych łańcuchów dostaw.

Ale hasłem dnia będzie raczej dywersyfikacja niż totalne przeniesienie produkcji z powrotem.

– Musimy wyciągnąć lekcje z tego kryzysu. Na przykład, jeśli chodzi o kwestię uzależnienia od jednego dostawcy czy jednego regionu – powiedział POLITICO niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier.

Maseczki i leki

Przenoszenie produkcji z powrotem do Europy było ważnym tematem debat politycznych jeszcze zanim wirus sparaliżował wszystkie kraje. Pod koniec ubiegłego roku francuski minister gospodarki Bruno Le Maire skrytykował Peugeota i Renaulta za to, że produkują samochody w Maroku, Słowenii i Turcji.

Ogłoszona w marcu unijna strategia przemysłowa również mówi o potrzebie "maksymalnego wykorzystania lokalizacji jako okazji, aby sprowadzić z powrotem do Unii produkcję w pewnych sektorach".

Kulawa reakcja Europy w kwestii sprzętu medycznego przeniosła całą tę debatę na bardziej praktyczny poziom. Zarówno Francja, jak i Niemcy szybko wskazały na sektor farmaceutyczny jako kluczowy obszar, gdzie powrót produkcji ma sens.

Ministrowie przemysłu i biznesmeni, którzy do niedawna uwielbiali mówić o gospodarce współdzielenia, sztucznej inteligencji i 5G nagle zajęli się apelowaniem do każdego, kto ma maszynę do szycia, żeby pomógł produkować maseczki.

Europejski brak koordynacji ostro kontrastował z Azjatyckimi Tygrysami, których fabryki w ciągu paru dni zaczęły wytwarzać miliony maseczek i na wielką skalę zestawy do testów. Pozwoliło im to ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa, podczas gdy rzekomo rozwinięte kraje Europy oraz USA poniosły klęskę.

Europejczycy próbują nadganiać. Seat, hiszpański producent samochodów, zaczął w jednej ze swoich fabryk produkować respiratory. Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział w zeszłym tygodniu, że grupa francuskich firm przyspieszy produkcję maseczek i respiratorów.

Z powrotem do deski kreślarskiej

Zamęt w kwestii sprzętu medycznego zadał poważny cios orędownikom teorii przewagi komparatywnej, która jest jedną z podstaw globalizacji. Teoria ta głosi, że kraje powinny się specjalizować w tym, co robią najlepiej. Wolny handel zapewni zaś, że każdy kraj otrzyma na światowym rynku to, czego potrzebuje po lepszej cenie niż gdyby próbował produkować to u siebie.

Pandemia pokazuje jednak jak w czasach kryzysu ten światowy rynek się załamuje. Firmy wybrały lojalność wobec swoich państw albo objęły je zakazy eksportu pewnych kategorii produktów.

Wcześniej zaś ogłoszono badania ekonomistów pracujących pod kierunkiem Césara Hidalgo z Massachusetts Institute of Technology, którzy wykazali, że kraje eksportujące szeroki wachlarz bardziej złożonych produktów – np. Japonia i Szwajcaria – mają lepsze perspektywy wzrostu i niższe nierówności dochodowe niż kraje wyspecjalizowane w jednej branży, np. producenci ropy czy eksporterzy soi.

Nawet niezłomni orędownicy wolnego handlu zaczęli zastanawiać się, czy globalny podział pracy nie posunął się za daleko.

Francuski ekonomista Philippe Aghion w artykule na łamach gazety Les Echos z zeszłego tygodnia skrytykował "przesadną dezindustrializację, przenoszenie produkcji i rozciągnięte łańcuchy wartości” swojego kraju. "Francja po cichu dokonała dezindustrializacji, posunęła przenoszenie elementów łańcucha wartości do granic możliwości. I teraz, nawet w warunkach gospodarki wojennej, trudno zmobilizować nieistniejące moce produkcyjne i unicestwione know-how".

Sektory strategiczne

Najważniejsza dotąd oznaka przemiany w myśleniu to niedawna wypowiedź Merkel, w której powtórzyła wezwania Macrona do gospodarczej "suwerenności" Europy. Nastawiona dotąd liberalnie kanclerz stwierdziła, że kryzys uwypuklił, iż kraje unijne muszą zdefiniować pewien zestaw "strategicznych zdolności", które powinny pozostać na obszarze Europy.

Merkel w swoim wystąpieniu rozróżniła między mocami produkcyjnymi, które jej rząd natychmiast utworzy, aby zaradzić kryzysowi opieki zdrowotnej (chodzi zwłaszcza o maseczki), a szerszym zbiorem sektorów gospodarki o znaczeniu strategicznym, które rządy krajów UE zdefiniują po kryzysie.

– Odbędziemy dyskusję nad tym, jakie strategiczne zdolności musimy i chcemy mieć w Europie. I będziemy musieli rozwinąć je w bardzo konkretny sposób. To są decyzje do podjęcia, kiedy pokonamy najbardziej poważną część kryzysu w sektorze zdrowotnym – powiedziała.

Dyplomaci i urzędnicy ministerialni twierdzą, że rządy UE zapewne określą listę "krytycznych" branż, które zechcą przenieść z powrotem do siebie, ale nie jest jasne, czy stanie się to na poziomie krajowym czy unijnym. Oczywiste ryzyko to wiodące do marnotrawstwa zasobów nakładanie się produkcji, jeśli każdy kraj postanowi budować u siebie fabryki bardzo podobnego sprzętu medycznego.

Mając to na uwadze francuski minister gospodarki Le Maire oraz komisarz ds. rynku wewnętrznego Breton wezwali Brukselę, aby odegrała istotną rolę w przenoszeniu z powrotem do Europy tych jeszcze nie do końca ustalonych branż.

Trudność, z określeniem, o jakie sektory chodzi, jest oczywista: w którym miejscu się zatrzymać w tworzeniu ich listy?

Następny kryzys nie musi powstać z powodu wirusa, ale np. erupcji superwulkanu, co unieruchomi transport lotniczy i sprowadzi na kontynent wulkaniczną zimę. W takim wypadku strategicznego znaczenia nabiorą transport kolejowy, szklarnie oraz paliwa mineralne.

Główna ekonomistka banku Natixis, Alicia García-Herrero wskazała, że lista branż może być dość długa.

– To może dotyczyć wielu sektorów. Jeśli następny kryzys będzie oznaczał załamanie się sieci elektrycznej, trzeba będzie myśleć o przywróceniu produkcji turbin. Takie myślenie doprowadzone do skrajności to koniec globalizacji i wspólnego rynku. To byłaby autarkia – powiedziała.

Według niej lepiej by było, gdyby firmy zdywersyfikowały łańcuchy dostaw, aby stać się mniej zależne od Chin. W ramach Unii, Bruksela powinna jej zdaniem wzmacniać wspólny rynek i zadbać, aby kraje takie jak Francja i Niemcy nie ograniczały swojego eksportu do Włoch czy Hiszpanii.

To nie koniec globalizacji

Komisarz ds. handlu Phil Hogan wskazał w tym tygodniu, że całkowita niezależność od importu to dla Unii "nieosiągalny cel".

– Samowystarczalność to nie jest możliwa opcja – powiedział na forum komisji ds. handlu Parlamentu Europejskiego. Przyznał jednocześnie, że "powinniśmy ograniczać zależności handlowe, które nas osłabiają".

Nawet Paryż uznaje, że przenoszenie produkcji z powrotem ma sens tylko w ściśle określonych sektorach. "Gwałtowny i powszechny schyłek globalizacji raczej nie nastąpi, bo firmy nie mają powodu rezygnować z korzyści cenowych i konkurencyjnych, jakie niosą międzynarodowe łańcuchy produkcyjne", głosi wewnętrzne memorandum przygotowane dla francuskiego rządu, cytowane przez Le Monde.

W dokumencie tym rekomenduje się dywersyfikację, to znaczy szukanie źródeł poza Chinami.

Również były włoski minister handlu Carlo Calenda stwierdził, że przenoszenie produkcji z powrotem ma sens tylko w nielicznych branżach.

– Ogólnie rzecz biorąc takie podejście może wywołać wojny handlowe i protekcjonizm. W sytuacji kryzysu popytu i podaży ostatnią rzeczą, jakiej potrzebujemy to kryzys eksportu – powiedział POLITICO.

García-Herrero stwierdziła, że unijne firmy zorientowały się, że potrzebują dywersyfikacji, kiedy w lutym Chiny zamknęły swoje fabryki.

– Lekcja z epidemii COVID-19 jest taka, że lepiej zapłacić trochę więcej za bezpieczeństwo. Część produkcji będzie musiała przenieść się o wiele bliżej Europy, do krajów, gdzie firmy czują, że mogą oszacować polityczne ryzyko – powiedziała.

Niemiecki minister gospodarki Altmaier przestrzega, że nie wolno dopuścić, by konsekwencją kryzysu był zwiększony protekcjonizm i renacjonalizacja.

– Nasz dobrobyt wyrasta na fundamencie gospodarki opartej o zasadę podziału pracy. Firmy oczywiście będą musiały w przyszłości skupić się na większej dywersyfikacji, ograniczając zależność i zapewniając, że nasza gospodarka będzie bardziej odporna na zakłócenia – powiedział w rozmowie z POLITICO.


https://wiadomosci.onet.pl/politico/koronaw...-fabryk/scdgqp8
rasterus
Problem jest głębszy niż piszą. Cała zaawansowana gospodarka polega na dostawach z tak wielu miejsc, że zakłócenie w jednym to problem z produktem finalnym. Wystarczy zajrzeć do telefonu, komputera, pralki. Setki dostawców z dziesiątek krajów na świecie. Jeśli w jednym miejscu coś padnie, to problem rozlewa się. Dywersyfikacja też jest problemem, bo nie wiadomo nigdy do końca, skąd dostawca bierze półprodukty, może okazać się, że wszyscy biorą z jednego źródła, a może i biorą z różnych źródeł, które i tak wcześniej skorzystały z jednego źródła. Długie łańcuchy dostaw uniemożliwiają dokładne śledzenie tego.

Koncentracja produkcji w rękach kilku firm też rodzi problemy. Cała zabawa teraz polega na tym, mamy wielką fabrykę, która musi błyskawicznie zaspokoić popyt, bo za rok będzie następny model. Te firmy muszą sprzedać szybko swoje produkty, bo magazyny będą za chwilę zapychane produktami, które są zbierane na pierwszą olbrzymią falę popytu, na której zarabia się najwięcej. Potem cena spada znacznie i szybko. Co do cen po premierze produktu stosowany jest nawet termin "podatek od nowości". Przy jakimś zatrzymaniu sprzedaży tej pierwszej fali firma traci sporo pieniędzy. I dochodzi jeszcze optymalizacja kosztów, gdy ogranicza się magazyny, a dostawy są realizowane na zamówione godziny, a nie dni. Zapasy w magazynach są minimalne. Jakieś większe przeszkody i zaczynają się schody. Albo jest tanio albo bezpiecznie. Wszyscy idą w tanio i w razie problemów, które kiedyś wreszcie muszą wystąpić jest panika.

Taki przykład:
Beaujolais nouveau jest ciekawym produktem. Wielki obrót w krótkim czasie. Data startu jest wyznaczona, przygotowania zajmują sporo czasu, olbrzymia flota samolotów dostarcza to na cały świat. Co się stanie gdy wybuchnie wulkan i samoloty nie będą mogły latać? Branża leży.

A co będzie jeśli przed przesuniętą olimpiadą w Japonii tam w regionie wybuchnie wulkan i będzie zakaz lotów, akurat wtedy gdy ekipy będą miały przylecieć? A olimpiada to w sumie olbrzymi produkt, z kosztami przygotowania na miliardy.
Net_Skater
The crisis ‘may threaten the existence’ of Airbus, the company warned

Airbus issued a startling warning on Monday, saying that it could go out of business, as oil prices fell sharply again over the pandemic-induced global recession, wreaking havoc on major industries.
The coronavirus slowdown, job losses and stay-at-home orders have hit transportation especially hard, and demand for fuel has plummeted. Most scheduled airline flights have been canceled because of the pandemic and airlines have cut back, postponed or simply called off orders for new planes.
“We are bleeding cash at an unprecedented speed, which may threaten the existence of our company,” Guillaume Faury, Airbus’s chief executive, wrote in a letter to the company’s 134,000 employees. “We face a severe and immediate imbalance between our revenues and costs.”
Airbus, headquartered in France and with operations in many countries, is the world’s largest maker of airliners.

(The New York Times)

Firma ostrzega, że ​​kryzys „może zagrozić istnieniu” Airbusa

Airbus wydał w poniedziałek zaskakujące ostrzeżenie, mówiąc, że może przestać działać, ponieważ ceny ropy ponownie gwałtownie spadły w wyniku wywołanej przez pandemię globalnej recesji i sieją spustoszenie w głównych branżach ekonomii.
Spowolnienie spowodowane koronawirusem, zamkniecia firm i fabryk i duza ilosc ludzi siedzacych w domach uderzyły szczególnie mocno w transport a popyt na paliwo gwałtownie spadł. Większość regularnych lotów została odwołana z powodu pandemii, a linie lotnicze ograniczyły, przełożyły lub po prostu odwołały zamówienia na nowe samoloty.
„Drenujemy nasze zasoby finansowe z niespotykaną dotąd szybkością, co może zagrozić istnieniu naszej firmy” - napisał Guillaume Faury, dyrektor generalny Airbusa, w liście do 134 000 pracowników firmy. „Mamy do czynienia z poważnym, szybkim zachwianiem balansu pomiędzy naszymi przychodami a kosztami”.
Airbus, z siedzibą we Francji i działający w wielu krajach, jest największym na świecie producentem samolotów pasażerskich.


N_S
Net_Skater
Jeszcze nigdzie nie trafilem na nawet probe zdefiniowania odpowiedzi na interesujace pytanie:
"finansowy koszt zachorowania na COVID-19 w przeliczeniu na jeden przypadek"
Moze gdzies, w koncu, znajdzie sie odwazny ekonomista ...
ChochlikTW
Widać źle wpisywałeś frazę. wink.gif

Najwyższą stawkę NFZ płaci za leczenie chorego wymagającego wentylacji mechanicznej. Stawka za osobodzień w tym wypadku wynosi 1 054 zł. Za leczenie pacjenta z COVID-19, który respiratora nie wymaga, placówka otrzymuje 430 złotych. Pobyt w szpitalu może trwać kilkunastu dni. Z kolei pobyt i leczenie pacjenta w izolatorium wycenione jest na 125 zł. Pacjent otrzymuje trzy posiłki dziennie i ma zapewnioną opiekę lekarza (może być w formie zdalnej) i 2 wizyty pielęgniarki w ciągu dnia

Dodatkowo szpitale jednoimienne otrzymują po 100 zł za każde łóżko, które jest przygotowane dla chorych na COVID-19. Fundusz płaci również za gotowość do przewiezienia pacjenta zakażonego koronawirusem - 1920 zł na dobę za każdą karetkę. Jeśli karetka przewiezie pacjenta, NFZ dopłaca 150 zł.

Z kolei wykonanie testu na obecność koronawirusa w laboratoriach szpitalnych wycenione jest na 400 zł.


https://www.rynekzdrowia.pl/Finanse-i-zarza...9,206051,1.html

https://www.medonet.pl/koronawirus/koronawi...l,90405041.html


To co przytaczasz to jednen z wielu skladnikow kosztu o ktory pytam.
Azeby wyjasnic moje zapytanie, podam przyklad: koszt uzywania samochodu
to nie tylko benzyna/ropa.
N_S

Radek8484
Produkt Krajowy Brutto Francji spadł o 5,8 proc. w I kwartale 2020 r. w porównaniu z poprzednim kwartałem. PKB Hiszpanii w tym samym okresie spadł o 5,2 proc.
https://businessinsider.com.pl/finanse/makr...20-roku/1s0h1py
PKB spadlo o 3,8% w strefie euro w I kw. 2020 r...

https://mobile.twitter.com/EU_Eurostat/stat...784136586989568
Radek8484
QUOTE(Radek8484 @ 30/04/2020, 10:09)
Produkt Krajowy Brutto Francji spadł o 5,8 proc. w I kwartale 2020 r. w porównaniu z poprzednim kwartałem. PKB Hiszpanii w tym samym okresie spadł o 5,2 proc.

https://businessinsider.com.pl/finanse/makr...20-roku/1s0h1py

PKB spadlo o 3,8% w strefie euro w I kw. 2020 r...

https://mobile.twitter.com/EU_Eurostat/stat...784136586989568
*



user posted image

Ciekawe jak to bedzie wygladac w Polsce?

Amerykański PKB spadł o 4,8 proc. w I kwartale tego roku. To znacznie więcej niż prognozy ekonomistów, które zakładały 4-proc. ubytek. To największe kwartalne skurczenie się gospodarki od czasu kryzysu finansowego w 2008 roku

https://www.forbes.pl/gospodarka/spadek-pkb...awirusa/lce3yz0
Radek8484
Produkt Krajowy Brutto Włoch spadł o 4,7 proc. w I kwartale 2020 r. kdk – poinformował urząd statystyczny Instituto Nazionale di Statistica ISTAT.
To najmocniejszy spadek PKB kdk od kiedy rozpoczęto publikację danych w 1995 r.
W IV kw. 2019 r. PKB Włoch spadł kdk o 0,3 proc.
Net_Skater
Stymied in Seeking Benefits, Millions of Unemployed Go Uncounted
As state agencies grapple with new guidelines and sheer volume, many workers are frustrated in filing claims and omitted from jobless tallies.
With a flood of unemployment claims continuing to overwhelm many state agencies, economists say the job losses may be far worse than government tallies indicate
.

The Labor Department said Thursday that 3.8 million workers filed for unemployment benefits last week, bringing the six-week total to 30 million. But researchers say that as the economy staggers under the weight of the coronavirus pandemic, millions of others have lost jobs but have yet to see benefits.
A study by the Economic Policy Institute found that roughly 50 percent more people than counted as filing claims in a recent four-week period may have qualified for benefits — with the difference representing those who were stymied in applying or didn’t even try because the process was too formidable.
“The problem is even bigger than the data suggest,” said Elise Gould, a senior economist with the institute, a left-leaning research group. “We’re undercounting the economic pain.”
Alexander Bick of Arizona State University and Adam Blandin of Virginia Commonwealth University found that 42 percent of those working in February had lost their jobs or suffered a reduction in earnings. By April 18, they found, up to eight million wor
The difficulties at the state level largely flow from the sheer volume of claims, which few agencies were prepared to handle. Many were burdened by aging computer systems that were hard to reconfigure for new federal guidelines.
“We’ve known that the state unemployment insurance systems were not up to the task, yet those investments were not made,” Ms. Gould said. “The result is that the state systems are buckling under the weight of these claims.”
The crush of claims is a major reason — but not the only one — that states are backlogged. Frustrated applicants who refile their applications, some as many as 20 times, slow the system as processors weed out duplicates.
Some applications are missing information. New York analyzed a million claims and found many had been delayed because of a missing employer identification number. In such cases, each applicant has to be called back. Callers looking for updates also flood the system, increasing the wait for those who need to correct a mistake.
The seasonally adjusted number of people filing initial unemployment claims is down from late March and early April, when more than six million people applied for benefits two weeks in a row. But that’s a small consolation in light of the larger economic picture, economists said. Before the pandemic, just over 200,000 people a week applied for new unemployment benefits.
“It is declining, but the level is still breathtakingly high,” said Ian Shepherdson, chief economist at Pantheon Macroeconomics. “Claims could stay in the millions for several more weeks, which is almost unfathomable.” Mr. Shepherdson said job cuts now extended far beyond the industries initially hit by the pandemic and the ensuing lockdown in most states, like leisure and hospitality. “You can’t close a bar twice,” he said. “Layoffs are now working their way through management and supply chains and business services.”
Millions who have managed to keep their jobs face salary cuts or furloughs, a sign of employers’ uncertainty. Given the trillions spent, “we would have hoped that federal efforts would have been more effective at stemming job losses,” said Michael Gapen, chief U.S. economist at Barclays. Mr. Gapen said he expected the unemployment rate to hit 19.5 percent in April, a level unseen since the Depression.
The federal stimulus efforts include an additional $600 in weekly unemployment benefits through one program, known as Federal Pandemic Unemployment Compensation. Another, Pandemic Unemployment Assistance, is aimed at independent contractors and so-called gig workers who don’t qualify for traditional unemployment coverage. Washington is also paying for 13 weeks of benefits once state payments run out, an initiative called Pandemic Emergency Unemployment Compensation
.
(The New York Times)


Miliony bezrobotnych, poszukujacych wyjscia zsytuacji pozostają poza zasiegiem statystyk. W miarę jak agencje stanowe zmagają się z nowymi wytycznymi i nawalem pracy, wielu bezrobotnych jest sfrustrowanych procesem zgłaszania wnioskow o zasilki co powoduje, ze sa pomijani w danych dotyczących bezrobocia. Ponieważ istny zalew aplikacji o bezrobocie wciąż przytłacza wiele agencji państwowych, ekonomiści sa zdania, że aktualna wysokosc poziomu bezrobocia w USA może być znacznie wieksza niż wskazują oficjalne dane.

Departament Pracy US poinformowal w czwartek, że w zeszlym tygodniu 3,8 miliona pracowników złożyło wnioski o zasiłek dla bezrobotnych co daje łączną sześciotygodniową liczbę wnioskow na poziomie 30 milionów. Niemniej jednak statystycy twierdzą, że gdy gospodarka zachwiała się pod ciężarem pandemii koronawirusa, miliony wiecej ludzi ktorzy stracili pracę nie jest uwzglednianych w oficjalnych danych.
Badanie przeprowadzone przez Instytut Polityki Gospodarczej wykazało, że około 50 procent więcej osób w porownaniu z liczba osob ktora zlozyla wnioski w ostatnim czterotygodniowym okresie mozna zakwalifikować do oglnej puli bezrobotnych. Różnica dotyczy tych, którzy mieli trudności ze złożeniem wniosku lub nawet nie próbowali ich zlozyc z powodu problemow proceduralnych.
„Problem jest większy niż sugerują dane” - powiedziała ekonomistka Elise Gould. "Obraz problemu nie jest pelny”.
Alexander Bick z Arizona State University i Adam Blandin z Virginia Commonwealth University stwierdzili, że w lutym br 42 procent osób pracujących straciło pracę lub mialo obnizone zarobki. Ich badania wykazaly, ze na dzien 18 kwietnia br 8 milionow mieszkancow nie mialo pracy i nie bylo zarejestrowanych w urzedach zatrudnienia.
Trudności w pracy urzedow wynikają w dużej mierze z ogromnej ilosci aplikacji, z czym wiele urzedow było nieprzygotowanych. Wiele biur funkcjonowalo z obciążonymi i starzejącymi się systemami komputerowymi.
„Widzimy, że państwowe systemy ubezpieczenia na wypadek bezrobocia nie były w stanie sprostać temu zadaniu, programy i systemy komputerowe nie byly unowoczesniane”, powiedziała Elise Gould. „W rezultacie systemy te pekaja pod ciężarem pracy.”
Niedomagania w zakresie informatyki jest głównym - ale nie jedynym - powodem problemow w stanowych biurach d/s zatrudnienia. Sfrustrowani wnioskodawcy, popelniajacy bledy w wypelnianiu wnioskow (niektorzy nawet 20 razy), spowalniają system i czesto "zatykaja" system.
W niektórych aplikacjach brakuje pelnych informacji. Stan Nowy Jork przeanalizował milion otrzymanych wnioskow i stwierdził, że rozpatrzenie wielu z nich opóźniło się z powodu brakującego numeru identyfikacyjnego pracodawcy. W takich przypadkach każdy wniosek musial zostać odrzucony. Ludzie szukajacy wskazowek i dzwoniący na numery informacji urzedow blokuja system, zwiększając czas oczekiwania tych, którzy muszą poprawić błedy na romularzach.
Sezonowo skorygowana liczba osób składających wnioski o zasiłek dla bezrobotnych spadła w końcu marca i początku kwietnia, kiedy to w ciagu dwoch tygodni ponad sześć milionów osób zlozylo aplikacje. Ale ekonomiści twierdzą, że to mała pociecha w świetle szerszego obrazu ekonomicznego wskazujac ze rzed pandemią w tym samym przedziale czasowym aplikacje skladalo tylko ca 200 000 osób tygodniowo.
„Poziom zmniejsza się ale jest wciąż zapierający dech w piersiach” - powiedział Ian Shepherdson, główny ekonomista Pantheon Macroeconomics. „Roszczenia mogą pozostać na poziomie milionow jeszcze przez kilka tygodni”. Ian Shepherdson podkreslil, że redukcje miejsc pracy wykraczają obecnie daleko poza branże początkowo dotknięte pandemią i sa rezultatem szeregu ograniczen spoleczno-ekonomicznych. „Biznes likwiduje sie tylko raz” - powiedział. „Zwolnienia dotykaja teraz menadzerow, siec dostaw oraz usługi biznesowe”.
Milionom, którym udało się ocalić pracę, grozi obniżka pensji lub "przymusowe wakacje" co jest sygnalem niepewności pracodawców. Biorąc pod uwagę tryliony dolarow w programach pomocy , „powinniśmy miec nadzieję, że wysiłki federalne wplyna na powstrzymywanie utraty miejsc pracy”, powiedział Michael Gapen, główny ekonomista USA w Barclays. Gapen powiedział, że spodziewa się, że stopa bezrobocia osiągnie w kwietniu 19,5 procent, poziom nieobecny w USA od czasów Wielkiego Kryzysu 1929.
W programach rzadowych znajduja sie dodatkowe 600 US$ tygodniowych zasiłków dla bezrobotnych w ramach Federal Pandemic Unemployment Compensation.Kolejna pomoc dla bezrobotnych jest skierowana malych i jednoosobowych które nie kwalifikowaly się do tradycyjnego ubezpieczenia od bezrobocia. W przypadku wyczerpania sie zasobow stanowych, Waszyngton, w ramach programu Pandemic Emergency Unemployment Compensation udzieli funduszy na wyplacanie dodatkowych 13 tygodni zasilku dla bezrobotnych.


N_S
rasterus
QUOTE(Net_Skater @ 29/04/2020, 14:27)
Jeszcze nigdzie nie trafilem na nawet probe zdefiniowania odpowiedzi na interesujace pytanie:
"finansowy koszt zachorowania na COVID-19 w przeliczeniu na jeden przypadek"
Moze gdzies, w koncu, znajdzie sie odwazny ekonomista ...
*



Bo jeśli ZUS wypłaca pensje choremu to inaczej jak zachoruje ktoś na minimalnej, a inaczej jak prezes spółki. Świadczenia są diametralnie różne. Do tego różne metody leczenia, kwestia transportu, bo inaczej jak ktoś zachoruje 2 km od szpitala jednoimiennego, inaczej jak trzeba transportować z daleka. Był przypadek w Polsce gdy z Radomia transportowano do Warszawy pielęgniarkę drogą lotniczą. Tu koszt transportu to tysiące złotych. Te koszty to da się policzyć średnią po zakończeniu epidemii, a może też nie. Bo jak liczyć dodatkowe zabezpieczenia pogotowia do wyjazdów np do wypadków, kiedy stosują też kombinezony ochronne. A co z kosztami kwarantanny? Jak liczyć coś takiego jak zamknięcie komendy w Krotoszynie.

https://www.rmf24.pl/raporty/raport-koronaw...h-p,nId,4423066

Siedmiu chorych, ale koszty dodatkowe, dezynfekcja komendy, delegowanie patroli z innych miast do Krotoszyna. Kwarantanna pozostałych policjantów. A w firmach produkcyjnych? Przypadek zachorowania może oznaczać przerwanie produkcji. To też jest koszt zachorowania. Zmiennych jest tak wiele, że nie da się tego łatwo policzyć, o ile się da.

Następna kwestia, dwóch chorych. Obydwa lekkie przypadki, siedzą w domach. Za testy zapłacono po 270 zł. Tylko z jednym kontakt miało 5 osób, które wylądowały na kwarantannie, a z drugim 50 osób. Policja sprawdza kwarantannę, to też liczy się do kosztów? W jednym przypadku koszty kontroli są 10 razy wyższe.

A co z ewakuacją szpitali? To też koszty. Samo zdefiniowanie kosztu zachorowania to już olbrzymi problem.



QUOTE
Ale co rozumieć przez koszt?

QUOTE
Samo zdefiniowanie kosztu zachorowania to już olbrzymi problem.

Ad 1: jak ja to widze: lata temu,w prasie, trafialem na informacje przedstawiajace finansowy koszt wypadku samochodowego w ktorym osoba odniosla obrazenia. Do tej pory, w informacjach dotyczacych skutkow tornado, czesto przedstawia sie wielkosc strat finansowych spowodowanych wydarzeniem, w sklad ktorych wchodza takie koszty jak wartosc interwencji sluzb ratunkowych, wartosc pomocy finansowej dla osob tracacych prace z powodu zniszczenia firmy ect ect.
2. Oczywiscie, ze zdefiniowanie kosztu nie jest sprawa latwa - ale na pewno istnieja modele statystyczno-ekonomiczne biorace pod uwage mozliwie wszystkie potrzebne aspekty i na pewno sa eksperci ktorzy specjalizuja sie wlasnie w takich badaniach.
N_S
Net_Skater
How meat shortages could impact shoppers
President Donald Trump has ordered meat processing plants to stay open amid anticipated meat shortages from the recent shutdown of processing plants.
On Tuesday, he took executive action to classify meat processing as a critical infrastructure.
Grocery stores like Stop and Shop and Roche Bros. are limiting the number of meat products to two of the same meat item per customer. For example, a customer can purchase two packages of 80% ground beef, two packages of pork chops, two packages of steak tips, etc.
Stop and Shop released the following statement:
Even though we are not experiencing any significant issues in terms of supply, heightened attention around plant closures and the meat supply has led to increased demand. As such, Stop & Shop has set a limit of 2 per customer for each item in-store. For home delivery customers, the limit is 2 packages each of chicken, beef, pork and turkey. This is to ensure that meat is available for as many customers as possible.
Roche Bros. has been experiencing meat shortages for weeks and absorbing the costs, according to Arthur Ackles, vice president of merchandising. He says the price of meat will likely increase for customers in the coming week, as it’s becoming too steep for the company to bear.
While shoppers could face limited selection at major supermarkets, other small businesses say it will likely not trickle down to them. Jose Pinarreta is the owner of The Butcher Shop in New Bedford, and says business is booming. “We are busy all year round, now it’s crazy,” he said. Since the COVID-19 pandemic began, Pinarreta says sales have tripled and there haven’t been any shortages of meat from his local vendors. His prices have remained stable.
“If we run out, we make sure we have it the next morning,” he explained. “So far, so good.”

(NBC 10WJAR)

Niedobory mięsa mogą odbic sie na zakupach
[I] Prezydent Donald Trump nakazał, aby w obliczu przewidywanych niedoborów mięsa w wyniku niedawnego zamknięcia zakładów przetwórczych, zakłady te pozostały otwarte.
W tym celu, we wtorek Prezydent wydal tzw
. executive order w ktorym zaklasyfikowal branze przetwórstwa mięsnego jako infrastrukture krytyczna w ekonomii kraju.
Supermarkety takie jak Stop and Shop i Roche Bros., ograniczają liczbę produktów mięsnych do dwóch takich samych produktów na klienta. Na przykład klient może zakupić dwie paczki po 80% mielonej wołowiny, dwie paczki schabu, dwie paczki steków itp.
Siec Stop and Shop wydała następujące oświadczenie:
Mimo że nie napotykamy znaczących problemów w zakresie podaży, atmosfera spowodowana zamknięciem zakladow miesnych i podaza mięsa doprowadziła do wzrostu popytu. W związku z tym Stop & Shop ustalił limit 2 produktow na klienta dla każdego produktu w sklepie. Dla klientów z dostawą do domu limit wynosi 2 paczki kurczaka, wołowiny, wieprzowiny i indyka. Ma to na celu zapewnienie dostępności mięsa dla jak największej liczby klientów.
Zdaniem Arthura Acklesa, wiceprezesa sieci Roche Bros., od tygodni odczuwa sie niedobory mięsa i wzrost cen. Cena detaliczna mięsa prawdopodobnie wzrośnie w nadchodzącym tygodniu, ponieważ stala się zbyt wysoka, aby firma mogła utrzymac stare ceny.
O ile klienci mogą napotkać restrykcje w dużych supermarketach, małe niezalezne firmy twierdzą, że problem ten nie powinien ich dotyczyc. Jose Pinarreta jest właścicielem sklepu Butcher Shop w New Bedford i mówi, że biznes kwitnie. „Mamy zajecie przez cały rok a teraz to juz wariactwo” - powiedział. Od czasu wybuchu pandemii COVID-19 wartosc sprzedaży potroiła się a u jego lokalnych dostawców nie brakowało towaru. Ceny pozostały stabilne.
„Kiedy na polkach widze pustki, to upewniam się, że mamy to następnego dnia rano” - wyjaśnił. "Na razie wswzystko jest w porządku."


Duzo tu widzialem, ale zeby to ??? W moich dzisiejszych rozmowach znajomi radzili, abym zapomnial o poziomie cen ktore widzialem w trzy miesiace temu. "Za100 dolarow kupisz teraz tyle co kot naplakal".


N_S
modulometer
Już mamy jeden oczywisty efekt covidu w sferze finansów publicznych . To ogromny wzrost deficytów i długu w większości krajów (może poza Niemcami które unikną deficytu, ale nie recesji). Po kryzysie wirusowym w przyszłym roku niektóre kraje mogą zacząc wpadac w kryzysy zadłużeniowe. A to już jest o wiele groźniejsze niż to co dzieje się obecnie bo grozi załamaniem systemow finansowych takich krajów albo i światowego systemu jeśli kryzys zadłużeniowy rozleje się p świecie. ostatni taki kryzys to Turcja i Argentyna sprzed kilkunastu miesięcy. Argentyna zbankrutował kolejny raz a Turcja była o krok. Polska należy do krajów szczególnie narażonych na taki kryzys bo ma relatywnie duże zadłużenie zewnętrzne w twardej walucie.
Kraje ościenne UE flirtują z QE (POlska, Węgry jak zawsze zachowują się jak developed markets gdy w rzeczywistości dalej sa gospodarkami opartymi na niewykwalifikowanej sile roboczej i niskich technologiach czyli mamy relatywnie wysoki udział konsumpcji w PKB co wyłazić bezie własnie teraz jak ta konsumpcja padła). To QE służy generalnie zasypywaniu dziur w budżecie, tyle że NBP drukuje PLN a nie USD i możemy zostać uderzeni atakiem spekulacyjnym w walutę. Kraje takie jak POlska czyli Nowej Europy, kraje Emerging markets stoją przed bardzo poważnymi wyzwaniami cywilizacyjnymi - mam na myśli deglobalizację. Trump już ją zaczął wojną z Chinami a teraz wirus dokończy dzieła i uświadomił jak niebezpieczne jest uzależnienie się od łańcuchów dostaw z jednego regionu. W dużej mierze będziemy odwracać proces globalizacji ze wszystkimi tego skutkami. W długim terminie będzie to oczywiści powrót inflacji ze wzgl na wyższe koszty pracy, dystrybucji i generalnie produkcji. To za jakiś czas a na razie to GUS-y całego swiata zechcą nam wyprodukować deflację po to aby bankom centralnym łatwo się drukowało kasę bez zawracania sobie głowy stopami procentowymi.
A jak to zrobią? Rewizja koszyków inflacyjnych odbywa się generalnie raz w roku. Traf chciał ze GUS koszyk zrewidował w marcu. KOszyk ów składa się z dóbr których obecnie nikt praktycznie nie konsumuje. mam na myśli całą kategorie kultura, rozrywka, turystyka, zmniejszony udział kategorii paliwo i dużej części usług. To wszystko obecnie albo staniało albo nikt tego nie używa (najczęściej i jedno i drugie) a jednak w koszyku jest i skutecznie zaniża inflację która składa się obecnie na koszyk złożony z żywnosci (z przynależnościami) i utrzymania mieszkania. wiadomo jak jest z żywnością - drożeje ok 7% rdr od 2 lat i w zasadzie taki powinien być odczyt GUS za kwiecień. Co mamy? Flash = 3.4%. Tak okrada się ludzi z oszczędności i pompuje budżet rosnącymi przychodami z VAT. Zresztą ta RPP nic sobie ie robi z inflacji i pozwala na najniższą realną stopę procentowa w Europie a może i w cywilizowanym świecie tak naprawdę (poza Turcją być może).
Będziemy wiec przez rok słyszeć o deflacji na swiecie gdy tak naprawdę inflacja będzie ukryta. Wyjdzie dopiero za rok, dwa gdy to wszystko stanie na nogi, ruszą gospodarki i konsumpcja. Wtedy zacznie się inflacyjny rajd i odwrócenie 10-letniego trendu spadku inflacji i rentowności obligacji skarbowych w świecie. Jak pisałem nałoży się na to deglobalizacja a stóp referencyjnych banki raczej nie beda mogły znacząco podnieść więc zapowiadają się wiecznie ujemne realne stopy procentowe (czyli robimy z pieniądza jeszcze większy śmieć). Dodruk pieniądza i socjalu spowoduje że szoki podażowe i kryzysy nie będą równoważone spadkiem siły nabywczej bo będzie występować dodatkowo presja płacowa - skutek to dodatkowa znów plus dla inflacji
To najbardziej oczywiste skutki koronawirusa. Tak może być choć nikt nie jest jasnowidzem. Jesteśmy na nieznanych wodach bo nikt wcześniej nie prakykował dodruku na taką skalę. mamy już MMT - czyli nową politykę monetarną i helicopter money. Albo będzie wielki inflacyjne bum albo bedziemy zyć dlugo i szczęśliwie a następnym krokiem będzie dochód podstawowy (patrz presja placowa>inflacja).
rasterus
W tej chwili rozwój sytuacji w dłuższej perspektywie jest jedną niewiadomą. To jak próbować przepowiedzieć jaka pogoda będzie za 5 miesięcy. A deglobalizacja gospodarki nie jest taka prosta. Szycie podkoszulków to łatwo przenieść, bardziej zaawansowane rzeczy to musi trwać i kosztuje. Do tego marketing przyzwyczaił ludzi do tego, że ma być szybko. W poniedziałek premiera produktu, w piątek w sklepach musi być 200 mln egzemplarzy, bo ludzie się rzucą. Cała gospodarka nastawiona jest na krótki czas życia produktu. Kwestia energii, przeniesienie wielu działów produkcji jest niemożliwe bez olbrzymiej rozbudowy systemu energetycznego.
Net_Skater
Linie lotnicze chorują przez koronawirusa, fala zwolnień na całym świecie. Dziś informację ogłosił kolejny tani przewoźnik

Tanie linie lotnicze Ryanair zwolnią trzy tysiące osób - przekazał szef irlandzkeigo przewoźnika Michael O’Leary. Pozostałym pracownikom zostaną obniżone pensje o 20 procent. To kolejne linie, które ogłosiły redukcję zatrudnienia. Z kryzysem spowodowanym pandemią koronawirusa zmaga się branża lotnicza na całym świecie.
Szef Ryanaira o planach spółki powiedział podczas sobotniej rozmowy z telewizją Bloomberg. Przekazał, że zwolnienia przede wszystkim dotkną pilotów oraz personel pokładowy, czyli stewardessy i stewardów. Obniżona zostanie także pensja samego O'Leary'ego o 50 procent - prezes przewoźnika wynagrodzenie o połowę mniejsze ma otrzymywać do marca 2021 roku. Firma ma również zamknąć "szereg baz lotniczych w całej Europie" do czasu, aż popyt na podróże lotnicze powróci do normy po wybuchu koronaawirusa. O'Leary odnosząc się do trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się branża, stwierdził, że spodziewa się, iż popyt na bilety lotnicze będzie "powoli odbijał się od dna".
W czasie rozmowy zaatakował krajowe plany pomocy dla narodowych przewoźników, w tym dla Air France, Alitalii oraz Lufthansy. Nazwał je "jawnie niesprawiedliwymi", a także "dopingiem finansowym". To ogromnie zakłóci równe szanse dla lotnictwa w Europie przez trzy do pięciu lat - ocenił. Zapowiedział, że zaskarży je w sądzie, bo - jak przekonywał - naruszają one zasady Unii Europejskiej dotyczące konkurencji.
Ryanair przekazał ponadto, że spodziewa się wznowienia lotów w lipcu, i że "zajmie to trochę czasu, zanim liczba pasażerów powróci".
Związki zawodowe Balpa, które reprezentują niektórych pilotów w Ryanair, stwierdziły, że nie otrzymały żadnego ostrzeżenia ze strony firmy w sprawie utraty miejsc pracy. Nie były prowadzone z nimi też żadne konsultacje.
- Wygląda na to, że Ryanair wykonał zwrot o 180 stopni w kwestii zdolności do przetrwania "burzy COVID" - przekazał Brian Strutton, sekretarz generalny Balpa. - Pracownicy linii lotniczych stanęli teraz w obliczu "tsunami utraty pracy" - ocenił.
Ryanair to kolejna linia lotnia, która przeprowadza zwolnienia w związku z pandemią koronawirusa.
W czwartek British Airways zapowiedział, że pracę straci 25 procent zatrudnionych pilotów, czyli ponad tysiąc osób. Łącznie brytyjski przewoźnik zamierza zwolnić nawet 12 tys. pracowników.
Z kolei skandynawskie linie SAS - jak podał Reuters - w ostatni wtorek przekazały informację o redukcji pięciu tysięcy miejsc pracy To blisko połowa pracowników firmy. Zwolnienia obejmą zatrudnionych w Danii, Szwecji i Norwegii.
W połowie kwietnia również główny konkurent Ryanaira - tanie linie lotnicze Wizzair - ogłosił, że zwolni tysiąc osób. Węgierski przewoźnik zapowiedział też wprowadzenie obniżki wynagrodzeń dla pracowników na poziomie średnio kilkunastu procent.
W trudnej sytuacji są również polskie linie lotnicze PLL LOT, w których od wielu dni toczy się dyskusja o obniżeniu wynagrodzeń pracowników. Jak pisaliśmy w Business Insider Polska, przewoźnik chciał obniżyć wynagrodzenie zasadnicze personelu pokładowego i lotniczego o 40 proc. na najbliższe dwa lata. Na te postulaty nie zgadzają się jednak związki zawodowe.
Według ostatnich prognoz Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Powietrznego IATA wynika, że w wyniku pandemii koronawirusa straty linii lotniczych na całym świecie mogą wynieść nawet 314 mld dol.

(BusinessInsider)

N_S
Radek8484
Stopa bezrobocia w Austrii wzrosła w kwietniu do 12,8 proc. z 5,5 proc. notowanych rok temu. Oficjalnie zarejestrowanych bezrobotnych jest ponad 571 tys. - podał w poniedziałek austriacki urząd pracy (AMS). To wzrost o 58,2 proc. w stosunku do danych z kwietnia ubiegłego roku, kiedy bezrobotnych było o 210 275 mniej.


Z powodu epidemii koronawirusa w Hiszpanii do końca kwietnia 3,3 mln mieszkańców tego kraju tymczasowo straciło pracę - poinformował we wtorek rząd tego kraju, w którym bezrobocie szacowane jest już na 14,9 proc.
Radek8484
Po raz pierwszy od lat bezrobocie rejestrowane w Polsce było wyższe niż 12 miesięcy wcześniej. W ten sposób zaczął się trend, który doprowadzić nas może do dwucyfrowej stopy bezrobocia.

W kwietniu stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 5,7 proc. – poinformowała na antenie Programu I Polskiego Radia minister pracy Marlena Maląg. W marcu wskaźnik ten wyniósł 5,4 proc. wobec 5,5 proc. w lutym.

W 2020 roku PKB Polski skurczy się o 4,3 proc. – wynika z przedstawionych w środę przez Komisję Europejską wiosennych prognoz gospodarczych. To najniższy prognozowany spadek spośród krajów UE.

PKB całej Unii Europejskiej ma spaść o 7,4 proc. 

https://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/26pk9k...AyDDw4KhMAWhMQE
Radek8484
Marcowa dynamika produkcji przemysłowej w Niemczech wyniosła -9,2 proc. w ujęciu miesięcznym oraz -11,6 proc. w ujęciu rocznym. To odczyty wyraźnie gorsze od oczekiwań analityków, którzy zakładali -7,4 proc. mdm oraz -8,9 proc. rdr.

Odnotowana przez urząd statystyczny Destatis dynamika produkcji przemysłowej jest najniższa w historii badań sięgającej 1991 r.

Radek8484
Od początku epidemii koronawirusa po zasiłek dla bezrobotnych zgłosiło się już ok. 33 mln Amerykanów. W minionym tygodniu w USA przybyło 3,2 mln takich osób - ogłosiło w czwartek amerykańskie ministerstwo pracy.
Radek8484
Stopa bezrobocia w USA wzrosła z 4,4 proc. w marcu do 14,7 proc. w kwietniu.

Stopa bezrobocia w Irlandii wzrosła do 28,2 proc. Dwa miesiące temu stopa bezrobocia wynosiła w Irlandii 4,8 proc.

Net_Skater
Polska tarcza wyróżnia się na tle całego regionu
Polska wdrożyła największy fiskalny program pomocowy oparty na luzowaniu ilościowym w całym regionie, a jeśli chodzi o skalę tarcz antykryzysowych plasuje się na trzecim miejscu za Węgrami i Czechami - głosi raport ING.


Polska wprowadziła największy w Europie Środkowo-Wschodniej fiskalny program pomocowy oparty na luzowaniu ilościowym (QE) - wynika z raportu banku ING na temat metod wspierania gospodarki podczas kryzysu wywołanego przez koronawirusa. Jedynie Czechy i Węgry mają większe tarcze antykryzysowe.
Jak czytamy, kraje środkowej i wschodniej Europy stosują duże pomocowe pakiety fiskalne, wspierane przez programy banków centralnych skupowania aktywów na rynkach wtórnych, aby zapobiec skutkom ubocznym zwiększonego zapotrzebowania na kredyty.
"Polska wdrożyła największy fiskalny program pomocowy oparty na luzowaniu ilościowym w całym regionie, a jeśli chodzi o skalę tarcz antykryzysowych - plasuje się na trzecim miejscu za Węgrami i Czechami" - głosi raport ING.
"Środki pomocowe wdrożone przez Polskę stanowią 11,3 proc. PKB. Warszawa podjęła najśmielsze kroki w zakresie działań opartych na redystrybucji, przy jednoczesnym wdrożeniu wydatków na ochronę miejsc pracy, podtrzymanie dochodów gospodarstw domowych i wsparcie firm. Tak szeroka tarcza antykryzysowa nie byłaby możliwa bez wsparcia jej programem QE banku centralnego, którego wartość może sięgnąć 8,4 do 10,4 proc. PKB" - ocenia ING.
Jak dotąd ekspansywny program NBP nie wpłynął niekorzystnie na polską walutę. "Tłumaczymy to surową kontrolą - drukowanie pieniędzy jest ściśle kontrolowane przez państwowy bank BGK, a więc krótka sprzedaż PLN nie jest łatwa" - czytamy w raporcie.
Ponad połowa zapotrzebowania na kredyty w 2020 roku będzie pokryta przez inne obligacje niż papiery skarbowe, emitowane przez BGK i Polski Fundusz Rozwoju - wyjaśnia ING. Silne wsparcie banku centralnego na rynku obligacji skarbowych również zapobiega niekorzystnym zmianom notowań waluty na rozległy program QE - ocenia ING.

(Business Insider)


N_S
artie44
CODE
Stopa bezrobocia w USA wzrosła z 4,4 proc. w marcu do 14,7 proc. w kwietniu.

Stopa bezrobocia w Irlandii wzrosła do 28,2 proc. Dwa miesiące temu stopa bezrobocia wynosiła w Irlandii 4,8 proc.

Czyżby specyfika opierania się na usługach.

NS
CODE

"Jeszcze nigdzie nie trafilem na nawet probe zdefiniowania odpowiedzi na interesujace pytanie:
"finansowy koszt zachorowania na COVID-19 w przeliczeniu na jeden przypadek"
Moze gdzies, w koncu, znajdzie sie odwazny ekonomista ... [CODE]

Bierzesz obłożenie szpitala dzielisz koszty stałe na jednego pacjenta i koszty zmienne według zużycia i wyciągasz średnią. Pozostałe koszty robisz odpowiednio zmienne tj kasa wdana na testy, pensje policjantów podzielone na godziny przeznaczone na działania, których celem jest przestrzeganie ograniczeń związanych związanych z pandemią. Co do pozostałych urzędów robisz estymację ilości godzin poświęconych na sprawy związane z pandemią.
Co do biznesu robisz metodę dochodową, którą można łatwo wyliczyć na podstawie danych z urzędów VAT, PIT i CIT przedsiębiorców. Trzeba wytypowac branże, które poniosły koszty i te które zaoszczęcidziły, oraz odjąćf koszty z innych źródeł np susza) Dalej dodajesz to co masz z ZUS i jest wypłacane z zasiłków chorobowych. Na koniec tak na szybko co mi przychodzi do głowy dodajesz koszty pożyczek i kredytowe ( odsetki, zabezpieczenia, różnice kursowe etc). Tak w uproszczeniu i telegraficznym skrócie.
alexmich
QUOTE(artie44 @ 10/05/2020, 12:10)
CODE
Stopa bezrobocia w USA wzrosła z 4,4 proc. w marcu do 14,7 proc. w kwietniu.

Stopa bezrobocia w Irlandii wzrosła do 28,2 proc. Dwa miesiące temu stopa bezrobocia wynosiła w Irlandii 4,8 proc.

Czyżby specyfika opierania się na usługach.




Z jednej strony Tak. Do tego rynek usługowy oparty na konsumpcji. Czyli usługach bez którym można się obyć.
Z drugiej kwestia prawa pracowniczego. Przedsiębiorcy od razu zaczęli ciąć koszty osobowe (skoro pracownik nie przynosi dochodu to mówimy "do widzenia") W krajach o rozbudowanych systemach ochrony pracowników to się dopiero rozkręca. I o ile w USA przedsiębiorcy dzięki takiemu zabiegowi mają spore szanse przetrwać na rynku i wznowić działalność jak sytuacja się uspokoi. To w Europie spora cześć z nich padnie z powodu utraty płynności, a ludzie i tak stracą prace. Na razie to większość pracowników np. w Polsce traktowała zamknięcie gospodarki jako wakacje. Dopiero pod koniec kwietnia zaczęli się budzić, wraz z wypowiedzeniami czy krojeniem etatów.

Powtarza się sytuacja jak Zachód z popkornem w łapie przyglądali się sytuacji w Chinach. Chiny się podniosły a Zachód ma gigantyczny problem. Teraz Europejczycy z popkornem w łapie przyglądają się sytuacji w USA. A za 6 miechów jak w Stanach będzie trwała odbudowa to w Europie będzie lament i rozruchy, bo socjalistyczne systemy ochrony pracownika się załamią.
artie44
CODE
Powtarza się sytuacja jak Zachód z popkornem w łapie przyglądali się sytuacji w Chinach. Chiny się podniosły a Zachód ma gigantyczny problem. Teraz Europejczycy z popkornem w łapie przyglądają się sytuacji w USA. A za 6 miechów jak w Stanach będzie trwała odbudowa to w Europie będzie lament i rozruchy, bo socjalistyczne systemy ochrony pracownika się załamią.

W Chinach jest produkcja

CODE
QUOTE(artie44 @ 10/05/2020, 12:10)
CODE
Stopa bezrobocia w USA wzrosła z 4,4 proc. w marcu do 14,7 proc. w kwietniu.

Stopa bezrobocia w Irlandii wzrosła do 28,2 proc. Dwa miesiące temu stopa bezrobocia wynosiła w Irlandii 4,8 proc.

Czyżby specyfika opierania się na usługach.




Z jednej strony Tak. Do tego rynek usługowy oparty na konsumpcji. Czyli usługach bez którym można się obyć.
Z drugiej kwestia prawa pracowniczego. Przedsiębiorcy od razu zaczęli ciąć koszty osobowe (skoro pracownik nie przynosi dochodu to mówimy "do widzenia") W krajach o rozbudowanych systemach ochrony pracowników to się dopiero rozkręca. I o ile w USA przedsiębiorcy dzięki takiemu zabiegowi mają spore szanse przetrwać na rynku i wznowić działalność jak sytuacja się uspokoi. To w Europie spora cześć z nich padnie z powodu utraty płynności, a ludzie i tak stracą prace. Na razie to większość pracowników np. w Polsce traktowała zamknięcie gospodarki jako wakacje. Dopiero pod koniec kwietnia zaczęli się budzić, wraz z wypowiedzeniami czy krojeniem etatów.

Pracownicy to konsumpcja, bezrobocie takie jak w Stanach to wycięcie konsumpcji i zmuszenie ludzi do pracy za mniejszą kasę. Mnie ciekawi czy będą przesunięcia w Stanach pomiędzy usługami, a produkcją. Dlatego byłem ciekawy gdzie jest notowany największy wzrost bezrobocia. Dalej co branżą naftową etc,
To jest wersja bez grafik. Aby przejść do pełnej wersji forum kliknij tutaj.
Invision Power Board © 2001-2024 Invision Power Services, Inc.
Copyright © 2003 - 2005 Historycy.org
Kontakt: historycy@historycy.org