Wkrótce po kwietniowym (1942) nalocie grupy amerykańskich bombowców podpułkownika Doolitle'a na wyspy japońskie - japońscy sztabowcy opracowali plan odwetu - balonowych nalotów na Stany Zjednoczone. Plan oparty był na wcześniejszych studiach zwanych "Fu - Go". Był to plan przewidujący wypuszczanie uzbrojonych balonów o srednicy około 6 m z okrętów podwodnych z odległości około 1000 km od brzegów Ameryki. Plan okazał się fiaskiem a większość aparatów wylądowała w morzu.
W tej sytuacji zespół ekspertów postanowił opracować ulepszoną wersję planu "Fu - Go". Chodziło o to, aby w oparciu o uzyskane doswiadczenia zbudować taki balon, który mógłby być wypuszczany z terytorium Japonii. Średnicę nowego balonu zwiększono do 10 m. Przewidywano, że udźwig tego aerostatu w chwili startu wyniesie 450 kg, a na wysokości 9000 m - 135 kg. Do przelotu postanowino wykożystać zjawisko przyrodnicze zwane jet-stream - czyli powietrznego prądu strumieniowego. Prąd ten występuje na granicy troposfery, a więc na wysokości od 9 - 12 km. Jest to strumień niezwykle szybko przemieszczającego się powietrza, opasującego kulę ziemską, płynącego przeważnie z zachodu na wschód, o grubości około 2 i pół a szerokości około kilkuset kilometrów. Prędkość powietrza wzdłuż osi podłużnej jet-streamu wynosi od 300 do 600 i więcej kilometrów na godzinę. I właśnie te cechy prądu strumieniowego zostały wykożystane przez Japończyków, którzy jesienią 1943 roku przystąpili do wypuszczania "kulistej śmierci" przeciw Stanom Zjednoczonym.
Powłoka każdego balonu zbudowana była z 600 arkuszy kilkuwarstwowego cienkiego papieru, impregowanego lakierem z mączki kartoflanej lub sfernentowanym sokiem niedojrzałych owoców śliwy. Ich klejenie wymagało dużej cierpliwości i precyzji powierzono kobietom i młodzierzy szkolnej.
Balony funkcjonowały w następujący sposób: na obwodzie pierścienia były podwieszone 32 trzykilogramowe woreczki z piaskiem, które były zrzucane w regularnych odstępach w ciągu całego lotu. Gdy balon osiągnął po starcie wysokość stratosferyczną urządzenie zwane aneroidem powodowało zrzut pierszych woreczków, co powodowało dalszy wzrost wysokości lotu. Po osiagnieciu 12 tys. metrów urządzenie powodowało otwarcie zaworu powietrznego i upuszczenie powietrza i powolne opadanie balonu. Po opadnięciu do wysokości 9000 m następował zrzut kolejnych dwóch woreczków i cykl sie powtarzał. Po zrzuceniu wszystkich woreczków, co miało nastapić nad Stanami Zjednoczonymi następował zrzyt ładunku. Składał sie on z jednej 15 kg bomby odłamkowej i czterech 5 kiologramowych bomb zapalających. Ponadto znajdował się tam 1 kilogramowy ładunek wybuchowy, służący do zniszczenia wszystkich urządzeń po zetknięciu sie balonu z ziemią.
W sumie Japończycy wypuścili przeciw kontynentowi północnoamerykańskiemu około 9 tys uzbrojonych balonów. Największe ich nasilenie przypadło na luty 1945r. kiedy osiągnięto poziom 2500 startów. A wszystko to odbyło się zaledwie w ciągu 50-ciu pogodnych dni, bo tyle ich w sumie było w okresie od listopada 1944 do końca marca kiedy to japońscy sztabowcy, nie mając żadnych wiadomości o skuteczności akcji "Fu - Go" wydali rozkaz jej zaniechania. Nie wzieli pod uwagę faktu, że dopiero wtedy wyłania się szansa na zwiększenie skuteczności "wojny balonowej", bowiem nadchodząca sucha pora roku sprzyała wzrostowi liczby pożarów lasów, z którymi walka - ze wzgledu na rozległe połacie zalesionych obszarów - byłaby niezmiernie trudna.
Dopiero wiele lat po zakończeniu II WW świat dowiedział się szczegółów o nikłych efektach tego zamierzenia. Amerykanie odnotowali zaledwie 285 skutecznych wybuchów bomb. Ich jedynmi ofiarami padła żona pewnego pastora wraz z pięciorgiem swych dzieci podczas wycieczki za miasto Lake View w stanie Oregon w dniu 5 maja 1945. Nieiwielkie były również szkody materiane: kilkadziesiąt pożarów lasów, przerwanie linii przesyłowej energii elektrycznej do zakładów buowy urządzeń atomowych w Hanford w stanie Washington oraz uszkodzenie kilu zakładów przemysłowych o mniejszym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Ponadto lecące nsko balony poprzerywały w kilku stanach sieć elektryczną i telefoniczną, a wybuchy ich bomb spowodowały wypanięcie szyb w mieszkaniach.
Operacja "Fu - Go" poniosła więc fiasko, nie przynosząc oczekiwanych efektów militarnych.
Na podstawie:
Bolesław Gaczkowski - "Papierowe bombowce"