QUOTE(rasterus @ 4/04/2017, 22:19)
QUOTE(BLyy @ 24/03/2017, 9:11)
Na Zachodzie palono najwięcej, a dużo mniej w katolickim wschodzie Europy, a u prawosławnych był to margines w porównaniu z Polską czy Zachodem. U prawosławnych palono, ale nie ma mowy o tym, że stosy były masowe. Masowo to można powiedzieć, że palono na Zachodzie, ale w Rosji jeśli trzeba określić skalę w porównaniu z Zachodem, to margines, nie ma mowy o masowym paleniu czarownic. Prawosławni prawie w ogóle nie palili czarownic, tylko marginalne przypadki.
Jest takie przysłowie - jak chcesz uderzyć psa to kij zawsze się znajdzie. Czary były zwykle takim kijem. Najbardziej znany proces czarownicy w Europie był procesem politycznym i w dodatku głównym celem był cel propagandowy. Chodzi oczywiście o Joannę d'Arc. Czy ktoś ze skazujących wierzył, że jest czarownicą? Wątpliwe. Chodziło o pokazanie wojskom, że za sukcesami przeciwnika stoją siły nieczyste, a teraz mogą ruszyć do walki bo zostały usunięte.
Większość procesów o czary miała miejsce w czasie walki między protestantami, a katolikami. I też ta walka nie była tyle religijna co o wpływy polityczne. Czytałem gdzieś szacunki ile kobiet spalono na stosach. Było to ok. 300 tys. Z tego 200 tys. w protestanckich krajach niemieckich, 70 tys. w Anglii (protestanckiej). Pokrywa się to z rejonami, gdzie konflikty były najostrzejsze. Niemcy to ciągła wojna religijna, ale tak naprawdę polityczna. W Anglii za to od aktu supremacji toczyła się wojna polityczna z katolikami. Oskarżenie o czary było wygodnym pretekstem do eliminacji niewygodnych osób. Co ciekawe ostatnie procesy o czary w Wielkiej Brytanii to lata 40 XX w. Chodziło o dwie wróżbitki, do których przychodziły znane osoby w czacie wojny. Były podejrzewane o szpiegostwo, ale nie było dowodów, więc sięgnięto po obowiązujące prawo o czarach.
Tylko, że ciężko traktować Joannę D'arc jako reprezentatywną dla polowania na czarownice, bo została spalona w 1431, a polowanie na czarownice zaczęło się dopiero w drugiej połowie XV wieku, rozkręciło w XVI i przybrało szczytowe rozmiary w XVII, a na początku XVIII zdechło.
300 tysięcy to liczba mocno przesadzona, obecnie szacuje się, że wszystkich procesów o czary były ok 100 tysięcy, z czego mniej więcej połowa kończyła się wyrokiemm śmierci. Nie ma korelacji między religią, a ilością spalonych czarownic - w Niemczech katolicy spalili więcej niż protestanci, z kolei ci drudzy przewyższyli katolików liczbą procesów i ofiar w Szwajcarii. I nowsze badania odrzucają pogląd jakoby procesy o czary były narzędziem walki z innowiercami, choćby dlatego, że większość ofiar procesów o czary wyznawała (przynajmniej nominalnie) tę samę wiarę co ich oskarżyciele, a w pewnych regionach katolicy i protestanci nawet wspólpracowali w polowaniu na czarownice.