QUOTE
Ił-2 był doskonałą konstrukcją o pierwszorzędnych walorach bojowych
Nigdy tak nie twierdziłem, nie twierdzę i nie zamierzam twierdzić.
QUOTE
Silnik
To wadliwy silnik, nie konstrukcja. Zresztą, kłopoty z jednostką napędową były cechą charakterystyczną dla większości radzieckich maszyn z tego okresu.
QUOTE
Achillesową piętą Iła-2 była całkowicie drewniana, zbyt słaba konstrukcja ogona
Nieścisłość- ostatnie serie produkcyjne posiadały już całkowicie metalowy kadłub. Jeśli chodzi o usterzenie natomiast było ono początkowo konstrukcji mieszanej (drewno- metal) lub później, podobnie jak kadłub, całkowicie metalowe.
Nie mniej- w 100% zgadam się z Tobą w kwestii tego dość wadliwego rozwiązania. Napisałeś przy tym praktycznie wszystkie jego minusy i ja podpisuję się pod tym obydwiema kończynami.
QUOTE
Jedną z przyczyn częstych klęsk Iłów była ich fatalna zwrotność
Przypominam, że był to samolot szturmowy. Zwrotność tak czy owak musiała być pogorszona kosztem innych elementów płatowca (ot choćby pancerza).
QUOTE
była kabina, która na niejednym lotniku wywoływała klaustrofobiczne odczucia
Mam wrażenie, że nie za bardzo orientujesz się w charketrystyce szturmowców- najpierw narzekasz na zawrotność, teraz to...
IŁ 2 był konstrukcją nie typową- nie typową z tego względu, że od samego początku zamierzano go użyć jako samolotu szturmowego. W tym świetle nie może dziwić fakt, że właśnie pod takim kątem był konstruowany. Ciasny, rzekłbym klaustrofobiczny kokpit był jedną z cech "rasowych" maszyn tego typu. To, nie żadny Fw 190 czy B25, który w razie potrzeby zmieniał swą rolę, tylko zaprojektowany od deski do deski szturmowiec- a takich w historii drugiej wojny światowej było niewiele. Żeby potwierdzić to co napisałem odsyłam Cię do zapoznania się z budową takich samolotów jak Hs 129 czy chociażby Fw 189C- klaustrofobiczne kokpity, kilkucentymetrowa warstwa szkła pancernego owiewki tuż przed oczyma pilota, niemalże zerowa widoczność na boki- a już zupełny jej brak na godziny od 4 do 8- to były typowe cechy.
A to, że podczas twardego lądowania, niektórzy piloci ginęli uderzając się głową w celownika (sic!), jest bardziej kwestią zacofania technicznego sowietów niż winą zaprojektowania kabiny- w Hs 126 gdzie montowano celownik refleksyjny problem taki nie występował. To w dużej mierze odpowiada temu co napisałeś:
QUOTE
brakowało celowników [...] do prowadzenia ognia z działek
No bo czyż profesjonalnym celownikiem można nazwać kilka linii namalowanych na szybie wiatrochronu?

QUOTE
Silniki były budowane z materiałów słabej jakości
AM 35 być może, ale czy AM 38F? A tak na marginesie do co ma konstrukcja IŁa do źle wyprodukowanych silników, hę?
QUOTE
Pancerz – nieśmiertelny argument!!!
Oczywiście. Zgadzam się. Opancerzenie głównych warstw osłony silnika było rozwiązaniem wręcz debilnym- nigdy nie twierdziłem inaczej. Nie mniej warto jako plus wymienić tu znakomite opancerzenie pilota, który siedząc w pancernej wannie, w przeciwieństwie do strzelca, mógł czuć się nader bezpieczny w obliczu smagających wokół pocisków wroga.
QUOTE
miała też skandalicznie mały udźwig, może dobry na standardy lat 30-tych
Teoretycznie ten udźwig ten był o wiele lepszy bo IŁ-ek "na papierze" mógł zabrać nawet do 400- 600 kg bomb. Cały sęk w tym, że piloci, obawiając się problemów z prowadzeniem maszyny wynikających ze słabej stateczności podłużnej, bali zabierać ze sobą jakiekolwiek większe ładunki.
Mówiąc o uzbrojeniu, trzeba natomiast powiedzieć, że te w kilku wariantach było całkiem dobre. Ot choćby działka NS kal. 37mm (których główną bolączkę stanowiła kiepska amunicja), Wołkow i Jarcew kal.23 mm (tu do minusów zaliczyć należy nader duży rozrzut pocisków) czy słynne RS- 82. Nie ma tu oczywiście mowy o porównywaniu tego z bronią niemiecką, ale należy pamiętać, jakie wtedy warunki panowały w ZSRR.
QUOTE
Fatalne wyszkolenie personelu i błędna taktyka działania.
Tylko co to ma do samego samolotu? Bo nie za bardzo rozumiem...
Cytat:
Wyraźnie sugerują to opinie niemieckich i fińskich pilotów, którzy mieli możliwość oblatywania zdobycznych Iłów i którzy wskazywali na fatalne własności pilotażoweZ pewnością były oceny zaniżone, spowodowane wcześniejszym użyciem takich maszyn.
Cytat:
Reasumując należy stwierdzić, że Ił-2 był samolotem słabymBył samolotem słabym. I z tym się zgadzam- podobnie jak z większością części Twojej wypowiedzi. IŁ był samolotem, który główne swoje wady starał się niwelować ilością (liczba 35 tys. egz. mówi sama za siebie), w końcu podobnie było w przypadku wielu, wielu innych sprzętów made by ZSRR. Mało która maszyna, budowana w takich a nie innych realiach, mogła sprostać samolotom niemieckim podczas przysłowowiowego spotkania "w cztery oczy". Nie dziwi zatem fakt, że ówczesne opinie na temat konstrukcji naszych wschodnich sąsiadów nie są zbyt pochlebne, ale nie sądzę także, aby można było je nazywać najgorszymi w całej wojnie. I o to właściwie poszło, o te dziecinne spory w stylu "wybierzmy najgorszy samolot" (vide najlepszy)- z takimi okreselniami naprawdę trzeba uważać i nie stawiać aż takich ogólników, jak w tym przypadku. Bo i tak po miesiącach jałowych sporów, najprawdopodobniej okaże się, że takich "najgorszych" znajdzie się kilka (dziesiąt).
Mam nadzieje, że zrozumiałeś o co mi chodzi. Ja naprawdę nie chcę nikogo dręczyć

Po prostu jakimś całkowitym nieporozumieniem wydają mi się (i nie tylko mi) tego typu dyskusje, szczególnie, że prowokuje je poniekąd, osoba taka jak Ty- o sporej wiedzy w temacie.
Cytat:
ale na Wschodzie wyrosła nowa generacja asów, która tak jak ich poprzednicy dziesiątkowała do końca wojny formacje WWSAsy frontu wschodniego jakoś do mnie nie przemawiają. Biorąc pod uwagę tamtejsze warunki walki w powietrzu- sprzęt i wyszkolenie pilotów, przykładowe 150 zwycięstw nie robi na mnie takiego wrażenia jak te same 150 zestrzeleń, z tymże w walce z aliantami zachodnimi. Zapewne wiesz, jak kończyło wielu ekspertów frontu wschodniego po swoim przeniesieniu na zachód... Całkiem inne realia.
Cytat:
Wielu z nich zwiększało konta swoich zwycięstw właśnie dzięki dziesiątkowaniu formacji Iłów-2Nie chcę się czepiać, ale trzeba brać pod uwagę także okoliczności tych zwycięstw- może takowymi dysponujesz?
Poza tym, tych ich zestrzeleń, jak na całkowitą liczbę Iłów nie jest z kolei aż tak dużo. Należy pamiętać, że czym więcej wróg wprowadza maszyn, tym większe jest prawdopodobieństwo strącenia ich w większej ilości.
Cytat:
Flycat: Ale takich talentów było mało, zbyt mało wobec przeważającej ilości sowieckich maszyn, która rosła z każdym dniem.Artur P: Z tym też się nie mogę zgodzićJa natomiast w żaden sposób nie mogę zgodzić się z Tobą. Tych ludzi mimo wszystko było po prostu zbyt mało, aby mogli pomóc Luftwaffe na tyle, aby ta, szczególnie od roku 43/44, mogła skutecznie przeciwstawić się naporowi Rosjan. Jakby nie patrzeć, podczas gdy Ci „topnieli” sowieci z dnia na dzień rośli w siłę. M.in. takie czynniki jak:
- wielkość sił radzieckich- (czerwiec 1944- 13 500 maszyn włączając do tego ponad 6000 myśliwców)
- wzrost wyszkolenia pilotów radzieckich, nowe asy.
- wzrost jakości sprzętu radzieckiego
- pogarszające się wyszkolenie pilotów niemieckich
- coraz mniejszy stan liczebny jednostek niemieckich
- sytuacja defensywna armii niemieckiej
Sprawiły, że sytuacja Luftwaffe wciąż się pogarszała. Większość pilotów, która przybywała wówczas na front po odbyciu kilku lotów bojowych (najczęściej z ZEROWYM kontem zestrzeleń) po prostu gdzieś się „rozpływała”. Ginęli w czeluściach ZSRR, jedynie nieliczni mieli okazję stanąć dalej do walki. I to jest ta Twoja „generacja asów”, która jakimś cudem przetrwała i wspomogła „starych wyjadaczy” (których swoją drogą również było coraz mniej). Nie ulega wątpliwości, że była to cenna siła bojowa- jak jednak pisałem w poście wcześniejszym, nie wystarczająca.
Cytat:
Erich Hartmann wykonał swój pierwszy lot bojowy 14 października 1942 r., a pierwsze zwycięstwo odniósł 5 listopada 1942 rDane te wziąłem z książki którą akurat miałem wtedy pod ręką. Po Twojej uwadze sięgnąłem po pewniejsze źródła i po zweryfikowaniu informacji w nich zawartych muszę przyznać Ci rację. Pardon, moje niedopatrzenie (swoją drogą, że tez takiego „zonka” publicznie wydali :/ )
Pozdrawiam serdecznie.
Grzegorz.