QUOTE(emigrant @ 24/06/2015, 1:19)
QUOTE(pawelboch @ 23/06/2015, 23:59)
Mam nadzieję, że nie przeniosa go do odpłatnego archiwum.
Wygląda na to, że już przenieśli...
A co z tymi dziecięcymi rączkami?
Ja jeszcze widzę, może wyczerpałeś swój "darmowy limit".
Wrzucam całość.
pzdr.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Pod Hrubieszowem grupa archeologów znalazła i zbadała kilkanaście grobów pochodzących sprzed czterech tysięcy lat. W niektórych z nich obok dorosłych szkieletów znaleziono szczątki dziecięcych rączek. Znalezisko wstrząsnęło naukowcami. Odkrycie próbuje wyjaśnić zespół badaczy z trzech polskich uczelni.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Badania archeologiczne w Rogalinie koło Hrubieszowa rozpoczęły się od przypadkowego odkrycia. Jesienią 2008 roku jeden z rolników podczas orania pola natknął się na ludzkie kości. Przestraszony zawiadomił policję. Mundurowi zjawili się na miejscu z archeologami, którzy stwierdzili, że kości i znalezione w pobliżu fragmenty naczyń to pozostałości pochówku kultury strzyżowskiej, która zamieszkiwała te tereny ok. 4 tys. lat temu.
Wojownik z nożem na ostatnią drogę
Wiosną 2009 r. rozpoczęto w tym miejscu prace pod kierownictwem archeologów z Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie Anny Hyrchały i Bartłomieja Barteckiego. Partnerem badań był Instytut Archeologii UMCS w Lublinie. Sondażowe wykopy nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów. - Początkowo myśleliśmy, że wszystkie groby są już zupełnie zniszczone. Dopiero jesienią trafiliśmy na pierwszy dobrze zachowany pochówek - opowiada Anna Hyrchała. Pod ziemią archeolodzy znaleźli 12 grobów z dobrze zachowanymi szkieletami sprzed 4 tys. lat. Dzięki położeniu na wzgórzu lessowym i skałom wapiennym ludzkie szczątki zachowały się w miarę dobrze. Jednym z najlepiej zachowanych był szkielet mężczyzny, którego naukowcy nazwali "Wojownikiem".
- Znaleźliśmy przy nim kilkanaście grotów strzał, krzemienny nóż i sierp. To najprawdopodobniej jego codzienny ekwipunek, a zarazem wyposażenie na ostatnią drogę. Już na pierwszy rzut oka stwierdziliśmy, że był to zdrowy mężczyzna, który dożył sędziwego jak na te czasy wieku - dodaje Hyrchała.
Późniejsze badania wykazały, że "Wojownik" zmarł, mając ok. 47 lat. Miał komplet własnych zębów, bez próchnicy i zmian świadczących o schorzeniach. Naukowcy w jego kości piszczelowej znaleźli lekką odmianę nowotworu. Najpewniej o tym nie wiedział, bo choroba była bezobjawowa.
"Wojownik" i makabryczne znalezisko
Badaczy zszokowało jednak kolejne znalezisko. Przy stopach "Wojownika" leżały kości dziecięcych rączek. Należały do dziewczynki w wieku ok. siedmiu lat. - Kiedy przyszły pierwsze analizy, byliśmy wstrząśnięci. Najpierw myśleliśmy, że kości mogły być przeciągnięte przez kreta lub inne zwierzę, ale po przekopaniu większej powierzchni okazało się, że w żadnym grobie nie brakuje kostek. To samo odkryliśmy w kolejnym pochówku, tym razem w grobie kobiety - opowiada archeolożka.
Co mogą oznaczać dziecięce kości w grobach dorosłych? Naukowcy wykluczają hipotezę, że rączki mogły być odrąbywane żyjącym dzieciom. Najbardziej prawdopodobna była ekshumacja ich zwłok po śmierci dorosłych kuzynów. - Większość dzieci w tamtym okresie nie dożywała 7 lat. Po śmierci dorosłych Strzyżowianie mogli wykopywać szczątki dzieci i chować je wraz z dorosłymi kuzynami. W ten sposób mogli podkreślać związek rodzinny - mówi prof. Andrzej Kokowski, kierownik Zakładu Archeologii Środkowo- i Wschodnioeuropejskiego Barbaricum UMCS. Naukowiec dodaje, że szczątki mogły być także elementem wyposażenia grobowego dla dorosłych. - Ten sam obyczaj pojawił się w kulturze gockiej dwa tysiące lat później. Tam masowo do grobów trafiały szczątki innych zmarłych. W niektórych przypadkach udało się zbadać powiązania rodzinne. Częstym rytuałem było składanie szczątków matek do grobu dzieci. Strzyżowianie to najstarsza jak dotąd grupa w Polsce, w której stwierdzono takie obrzędy - dodaje.
Najstarszy diadem w Polsce
W kolejnym grobie odnaleziono szczątki kobiety, której głowę zdobiła opaska z miedzianymi polerowanymi elementami. Archeolodzy stwierdzili, że to diadem, a szkielet należał zapewne do, jak nazwali ją badacze, "Księżniczki".
To także najstarsze tego typu znalezisko w Polsce. Do tej pory uznawano, że najstarszy diadem odnaleziony na naszych ziemiach pochodził z okresu ok. dwustu lat później. "Księżniczka" w grobie miała także ponad sto paciorków fajansowych, pięć zawieszek z muszli, które mogły pochodzić z terenu Morza Śródziemnego lub Czarnego.
- Być może to właśnie kultura strzyżowska była pierwszą, która miała potrzebę eksponować swoje elity. A to oznacza, że w rozwoju społecznym stała dużo wyżej od sąsiadów i poprzedników. To odkrycie zmienia sposób postrzegania różnych kultur z epoki brązu - mówi Kokowski.
Umarli na próchnicę
Znalezione szkielety poddano szczegółowym badaniom. Szczątki "Wojownika", wśród których znajdowała się kompletna czaszka, przewieziono do Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Na jej podstawie antropolodzy sądowi odtworzyli wygląd twarzy zmarłego. To z kolei posłużyło do wykonania modelu głowy, a badania pozostałych części szkieletu pozaczaszkowego do stworzenia modelu całego ciała mężczyzny. Oddzielnym analizom poddane zostały zęby wszystkich osobników odkrytych na cmentarzysku w Rogalinie. Wyniki pozwalają stwierdzić, że przynajmniej jeden z osobników miał zaawansowaną próchnicę, która powodując nieleczony stan zapalny, najpewniej doprowadziła do śmierci. Dzięki badaniom genetycznym z kolei udało się ustalić stopień pokrewieństwa. Te wyniki też zaskoczyły naukowców. Wykazały, że pochowany obok "Wojownika" chłopiec był najprawdopodobniej jego bratem lub bliskim kuzynem. - To znaczy, że ludność kultury strzyżowskiej miała dużą świadomość śmierci i przywiązywała wagę do obrzędów grzebalnych. Skoro członków rodziny chowano koło siebie, groby musiały być widoczne na powierzchni, a więc pewnie i pielęgnowane przez rodzinę - zaznacza Hyrchała.
I tu ciekawostka - dziewczynka, której kości znaleziono w samym grobie "Wojownika", nie była jego córką. Dalsze badania trwają.
Jak twierdzi dr Dorota Lorkiewicz-Muszyńska, antropolog sądowa z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, to pierwsze w Polsce działania na tak szeroką skalę. - Nigdy wcześniej w naszym kraju nie było takiej współpracy, prowadzonej w tak szerokim zakresie i z wykorzystaniem najnowocześniejszych technik obrazowania oraz metod stosowanych na co dzień w identyfikacji zwłok i szczątków ludzkich, tym razem wykorzystanych w archeologii. W badania zaangażowani byli antropolodzy sądowi, radiolodzy, genetycy, odontolodzy, specjaliści z zakresu inżynierii wirtualnej, archeolodzy i wielu innych naukowców. To jedyny taki projekt w Polsce i dlatego przyniósł tyle unikatowych i zaskakujących rezultatów.
Aktywni handlowcy
Kultura strzyżowska występowała w pierwszej połowie II tysiąclecia p.n.e. we wschodniej części Wyżyny Lubelskiej. Strzyżowianie tworzyli otwarte osady i krótkotrwałe obozowiska. Mieszkali w drewnianych budowlach oklejonych gliną, czasem budowali jedynie ziemianki i szałasy. Zajmowali się głównie hodowlą bydła, kóz, owiec i koni. Praktykowali łowiectwo, rybołówstwo i zbieractwo. Dość dobrze rozwinięty był także handel. Stąd m.in. muszle znad Morza Śródziemnego lub Czarnego, a nawet fragmenty tkanin. W zamian płacili najprawdopodobniej bursztynem.
W jednej grupie mieszkało kilkadziesiąt osób. Pochówki organizowano na specjalnie wydzielonych cmentarzyskach. Ciała układano najczęściej na wznak, w płaskich, jamowych grobach czasami z kamienną obudową. Zmarłym do pochówków wkładano głównie naczynia z charakterystycznym ornamentem odciśniętego sznura oraz krzemienne narzędzia i miedziane ozdoby. Pierwsze zabytki kultury strzyżowskiej zostały odkryte na terenie cukrowni w Strzyżowie w 1935 roku. Wówczas wykopano osadę tej kultury.
Niezwykłe zwyczaje grobowe
Historia ludów zamieszkujących dzisiejsze tereny wschodniej Polski pełna jest nietypowych zwyczajów pogrzebowych.
Prof. Kokowski zaznacza, że już w młodszej części neolitu (ok. 5,5 tys. lat temu) ludność kultury lubelsko-wołyńskiej niektórych z członków swojej społeczności składała do grobów, układając ich na brzuchu lub rozrzucając ich szczątki po jamie grobowej. Ale to Strzyżowianie jako pierwsi doszli do wniosku, że istotną częścią rytuału jest dokładanie do grobów zmarłych dorosłych szczątków dzieci. - Po niej nastała epoka naznaczona obyczajami nakazującymi kremację zmarłych na stosach i składaniem szczątków do ziemi w glinianych popielnicach. Ale i tutaj natrafiamy od czasu do czasu na "dodatki" w postaci spalonych szczątków innych osobników. Czy są to tylko "zanieczyszczenia" ze stosów ciałopalnych czy intencjonalne zabiegi? Trudno powiedzieć - zastanawia się naukowiec.
Nietypowe rytuały grzebalne przynieśli na te tereny także Goci, którzy w okolicach Hrubieszowa pojawili się w II i III w. n.e. Zmarłe kobiety przecinali w pasie, składając do grobów tylko dolne ich połówki. - Nie wiemy, co robili z pozostałą częścią zmarłej. Niektóre ciała dzielili wzdłuż kręgosłupa, ale są też groby, do których składano jedynie klatkę piersiową, stopy i dłonie. Archeolodzy rozkopali nawet grób, w którym pochowano tylko jedną rękę. Te dziwne obyczaje nakazywały też w niektórych przypadkach wkładać do grobów dzieci czaszki albo pojedyncze kości kończyn dorosłych - opisuje profesor.
Z kolei we wsi Masłomęcz (pod Hrubieszowem), w której odkryto największą z okolicznych osad Gotów, znaleziono grób kobiety, która doczekała się trzech pogrzebów z kolejno umierającymi dziećmi. Zmarłą w trakcie porodu, pochowano razem z dzieckiem, kiedy odeszło jej drugie dziecko, wyjęto jej ciało i podzielono na pół, po czym górną część złożono do grobu kolejnego potomka. Z kolei po śmierci trzeciego dziecka wyciągnięto ostatnio chowaną część ciała, wyjęto czaszkę i ramiona, które spoczęły razem z ostatnim potomkiem.
W innych grobach części szkieletu ludzkiego zastępowano kośćmi zwierzęcymi. Prof. Kokowski przypomina, że także w średniowieczu trafiały się "dziwne" groby, np. z głowami ułożonymi pomiędzy nogami lub twarzą do ziemi. - Najpewniej te dziwne obrzędy wypleniło chrześcijaństwo, a forowany przez nie sposób składania zmarłego do grobu w formie wyprostowanej, na wznak, funkcjonuje do dzisiaj - twierdzi archeolog.
Wszystkie artefakty znalezione w Rogalinie oraz m.in. manekin "Wojownika" można oglądać na wystawie "Wojownik i Księżniczka" w Muzeum im. Staszica w Hrubieszowie. Wystawa czynna będzie do 1 lipca.
Z uwagi na towarzyszące ekspozycji drastyczne rekonstrukcje obrzędów grzebalnych wystawę powinny oglądać osoby dorosłe.
Cały tekst:
http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,181...l#ixzz3e0ElD9Nb