QUOTE(Merten @ 27/05/2015, 19:46)
Właśnie skończyłem i mam wrażenie jakbym przeczytał jeszcze raz to samo, czyli "Zagładę Wehrmachtu".
I podobnie jak tam nie było o zagładzie i nie było o Wehrmachcie, tak tu głównym tematami znów nie są ani odwrót, ani Wehrmacht.
Bo to jest właściwie książka o tym samym. Obie książki są o niemieckim sposobie wojowania i mentalności zawodowej niemieckiego korpusu oficerskiego. Tyle, że w "Zagładzie..." autor zilustrował te cechy na podstawie wydarzeń 42 roku, a w "Odwrocie..." wziął na warsztat rok 43.
QUOTE
To bardziej książka o mentalności niemieckiej kadry oficerskiej i o jej korzeniach.
O, własnie. Nie tyle, według mnie niemieckiej co, jak napisałem wyżej, niemieckiej kadry oficerskiej.
QUOTE
Co można powiedzieć? Podobnie jak i w przypadku poprzedniego tomu: dobrze napisana, z ikrą.
Mam takie samo odczucie. Jest to sposób pisania zdecydowanie odpowiadający lwiej części czytelników, którego nasze profy, wygląda na to, dopiero sie uczą. (Są, oczywiście wyjątki) Ciekawe czy sie nauczą...
QUOTE
Podobnie jak poprzednio trudno się autorowi analizuje wydarzeni ana froncie.
Autor analizuje te wydarzenia pod kątem w/w cech wehrmachtu, stąd dobór tych wydarzeń jest, jaki jest.
QUOTE
Autor nie pokusił się właściwie o ocenę działań strony niemieckiej. Błędów nie było, wszystko ok, tylko Wehr... eeee tego, Heer była słabsza, więc po postu musiała się cofać mocno kąsając w odwrocie.
Wydaje mi się, że nie bierzesz pod uwagę głównego przesłania Citino w obu książkach, które dobrze widać dopiero w "Odwrocie..." Otóż autor krytykuje, a nawet bierze pod but, ową mentalność korpusu oficerskiego. Oskarża ją o niemożność wyzwolenia się z "ofensywnych za wszelką cenę" schematów. Kilka razy pisze wyraźnie, że wehrmacht szarżował tam gdzie to było głupotą bądź działaniem o ogromnym ryzyku (co kończyło sie klęską) bo dowódcy nie wyobrtażali sobie, że mogą robić coś innego. Charaketrystyczne jest tutaj przytoczenie wypowiedzi gen. Conratha podczas operacji sycylijskiej.
QUOTE(Merten)
1. Ciągłe odwoływanie się do "wybitnego badacza walk na froncie wschodnim Davida Glantza". Panowie mają umowę reklamową, ze jeden chwali drugiego?
Przeczytałem kilka książek Glantza i nie zauważyłem, żeby wychwalał Citino...
QUOTE
2. Tu przechodzimy gładko do kolejnego punktu: walka autora z mitami o bitwie kurskiej.
Tylko po co walczyć z mitami, których już dawno nie ma. Każdy, kto czytał coś nowszego (nawet Sołonina, czy Suworowa) patrzy na to z lekkim zaskoczeniem. A jak ktoś przeczytał Newtona będzie patrzył z też lekkim, ale już zażenowaniem.
Jeśli chodzi o mity, to nigdy nie wiadomu, który jeszcze dycha i czy aby nie ma sie dobrze. Na str. 271 możemy przeczytać, że wielki odwrót latem 42 roku, który skończył sie pod Staligradem nastąpił na rozkaz Stalina (za namową "jego naczelnego doradcy" Żukowa). Nastąpiło to zgodnie z rosyjską tradycja wciągania nieprzyjaciela w interior Rosji, by tam go zniszczyć... Bez komentarza.
QUOTE
3. Autor zna w zasadzie dwóch sowieckich dowódców. Z czego jeden jest do chwalenia (Żukow), a drugi do bicia (Rotmistrow).
Właśnie. Citino niestety reprezentuje, jeśli chodzi o Żukowa, prawie najbardziej zakute zachodnie podejście- Żukow najlepszy z sowieckich wyższych dowódców, posyłany i ratujący swoim chłopskim geniuszem najtrudniejsze odcinki i sytuacje. Nie wiem czy oni się kiedykolwiek wyleczą z tych żukowowskich bzdur...
QUOTE
6. No i wątek patriotyczny - myślałem, że jestem w stanie przejść nad tym ze wzruszeniem ramion, ale mnie trzepnęło: autor pisze o tym, że Niemcy nie toczyli wojny w obronie własnych terytoriów, więc trudno podziwiać heroiczną obronę na wszystkich frontach. Jak dowodzi, obrona ta powodowała, że dzięki temu był czas na wyniszczanie okupowanych krajów. I tu dowiadujemy się o głodzonych Holendrach i zabijanych Żydach. Nie wiem o co chodzi, ale może holenderskie masło źli Niemcy wywozili do Polski, albo na Białoruś?
Chciałoby się powiedzieć: "zważ proporcjum mocium panie".
Osobiście nad tym właśnie przeszedłem ze wzruszeniem ramion. Citino ma szczęście, że nie jest Irvingiem, bo by miał pozamiatane za takie porównanie...
QUOTE
Jak ktoś nie czuje się jednak na bieżąco w kwestii walk na wschodzie w 1943 roku i chciałby to przeczytać w zwartej formie i dobrze napisane, to zachęcam. A dodatkowo, jak i poprzednio, jest dużo przypisów odsyłających do kolejnych pozycji.
To właściwie nie jest ksiązka do studiownia wydarzeń frontowych per se. Jak wspomniano na początku- ukazanie walk jest tu jedynie narzęziem do zademonstrowania tezy o "mantalności" wojskowej Niemców przede wszystkim ale nie tylko...
Podsumowując- jak ktoś chce sobie z przyjemnością poczytać na czym polegała bewegungskrieg albo auftragstaktik i czemu właściwie niemiecki korpus oficerski pod pewnymi względami można uznać za "zakute łby", niech się bierze za czytanie tej i poprzedniej ksiązki Citino- przyjemność gwarantowana.
Tyle na razie...