|
|
ChRL: mocarstwo pozbawione smaku
|
|
|
Turin Dagnir
|
|
|
II ranga |
|
|
|
Grupa: Użytkownik |
|
Postów: 71 |
|
Nr użytkownika: 40.214 |
|
|
|
|
|
|
Witam wszystkich forumowiczów!
Nie brakuje ludzi twierdzących, że niedługo USA ustąpią Chinom i to te ostatnie staną się następnym światowym liderem. Z całą pewnością takie prognozy mają swoje podłoże, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze czy nowe technologie. Ogół chińczyków też staje się coraz bogatszy.
Jednak stale zastanawia mnie ostatnio jedna rzecz. Kiedy USA urosło do roli światowego hegemona, każdy chciał żyć tak, jak Amerykanie, a kultura (i popkultura) Stanów przeniknęła na wskroś społeczeństwa zachodnie i nie tylko. Każdy chciał nosić dżinsy, żuć gumę do żucia. Każdy chciał oglądać gwiazdy Hollywood, pić coca-colę i jeździć amerykańskimi samochodami. Amerykański styl życia stał się synonimem dobrobytu.
W przypadku Chin nie widać takiego zjawiska. Państwo odcięło się od swoich tradycji (tj. czasów cesarstwa) z przyczyn politycznych, ale ciężko stwierdzić, czy na jej miejsce powstała jakaś nowa kultura. Nie jest to państwo totalitarne, jednak nie ma tam całkowitej wolności słowa, co też nie sprzyja rozchodzeniu się nowych idei.
Przypomina mi się wiersz Potęga Smaku Herberta:
To wcale nie wymagało wielkiego charakteru nasza odmowa niezgoda i upór mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku Tak smaku w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia
Nie twierdzę, że estetyczne odrzucenie chińskich wartości powinno być jakimś imperatywem moralnym . Po prostu przypomina mi to, jak wielką wagę, mimo wszystko, przykładamy do estetyki, gdy układamy swoje życie.
Na początek dyskusji mam parę pytań:
1. Czy teza o kulturowo ułomnych Chinach trzyma się kupy, czy przemawia przeze mnie po prostu eurocentryczne uprzedzenie? Może w Chinach kwitną nowe prądy kulturowe, powstają wspaniałe filmy i literatura, ale ja po prostu o tym nie wiem? Jednak dziwne, że nie wydają się one w ogóle przenikać na Zachód. Tymczasem zachodnie dobra kultury wydają się być bardzo popularne w Państwie Środka (amerykańskie piosenki masowo coverowane przez chińskich muzyków, filmowcy z Kalifornii coraz bardziej biorą pod uwagę chińską widownię w swoich produkcjach).
2. Czy kwestia kultury naprawdę ma takie znaczenie w "wyścigu" na światowego hegemona? Co z tego, że Francuz dalej będzie pił coca-colę, jeśli Chiny będą produkowały dziesięć razy więcej stali od USA? Wydaje mi się, że widać jednak wpływ jednego na drugie, nawet jeśli pośredni: naukowcy, przemysłowcy, wynalazcy też chcą dla siebie dobrego, atrakcyjnego życia. Po pracy pewnie woleliby poleżeć na plaży w LA, zamiast tłoczyć się w jednym z tysięcy wieżowców Szanghaju. W dodatku brak autentycznych chińskich elementów, które znalazłyby sobie drogą do Europy czy Ameryki Północnej, zawsze będzie czynić z tego kraju coś obcego. Choć tutaj nakładają się też inne sprawy, jak rasa czy język.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Turin Dagnir @ 11/10/2017, 21:10) Jednak stale zastanawia mnie ostatnio jedna rzecz. Kiedy USA urosło do roli światowego hegemona, każdy chciał żyć tak, jak Amerykanie, a kultura (i popkultura) Stanów przeniknęła na wskroś społeczeństwa zachodnie i nie tylko. Każdy chciał nosić dżinsy, żuć gumę do żucia. Każdy chciał oglądać gwiazdy Hollywood, pić coca-colę i jeździć amerykańskimi samochodami. Amerykański styl życia stał się synonimem dobrobytu.
W przypadku Chin nie widać takiego zjawiska.
A to akurat proste. W latach 50' XX w. płace realne robotników w USA były jakieś 2 razy większe niż w Wielkiej Brytanii i 4 razy wyższe niż we Włoszech. Chiny nie mają takiej przewagi nad krajami europejskimi obecnie, właściwie to jest prawie na odwrót.
|
|
|
|
|
|
|
|
USA są mają europejską podstawę kulturową więc w Europie było łatwiej przyjąć amerykański styl. Chiny to inna cywilizacja. To nie jest takie proste.
|
|
|
|
|
|
|
|
Tyle, że amerykańska kultura masowa i amerykańskie produkty są wszędzie. W Afryce, Azji, Australii i w Europie. Nawet dość hermetyczna kulturowo Japonia potrafiła takich eksportow dokonywać. Być może czas takich chińskich wzorców popularnych globalnie dopiero nadejdzie. Muszą przejść od tandety do wysokiej jakości także w kulturze. Póki co nie ma chińskich koncernów medialnych o zasięgu światowym. Czegoś na kształt Sony powiedzmy. Japończyków przejście od takich sobie wyrobów do najwyższej jakości zajęło kilkadziesiąt lat. Chińczycy są na początku tej drogi.
|
|
|
|
|
|
|
|
czarny piotruś
QUOTE Być może czas takich chińskich wzorców popularnych globalnie dopiero nadejdzie. Muszą przejść od tandety do wysokiej jakości także w kulturze. Póki co nie ma chińskich koncernów medialnych o zasięgu światowym. Czegoś na kształt Sony powiedzmy. Japończyków przejście od takich sobie wyrobów do najwyższej jakości zajęło kilkadziesiąt lat. Chińczycy są na początku tej drogi.
W 10/2017 numerze CD-ACTION, natrafiłem na taką informacje:
,,Chińskie smartfony gonią Apple'a i Sony
Chodź Samsung i Apple wciąż przewodzą w światowej sprzedaży smartfonów, to dane firmy analotycznej Canalys nie pozostawiają wątpliwości - najwięksi w branży nie mogą lekceważyć chińskich producentów. O ile bowiem Samsung i Apple w drugim kwartale 2017 zanotowały minimalne zwyżki sprzedaży w porównaniu z analogicznym okresem w 2016 roku, to liczba sprzedanych urządzeń firm pochodzących z Chin poszła wyraźnie w górę. Huawei niemal zrównał się z Apple'em (20% wzrost), ale największy wzrost zaliczyły Oppo (44%) i Xaiomi (52%).
www.canalys.com"
|
|
|
|
|
|
|
|
Miałem na myśli nie Sony od telewizorów, smartfonów toczy PS a bardziej Sony od muzyki i filmów. Chińskie koncerny cały czas podnoszą jakość swoich produktów i w elektronice użytkowej są już całkiem dobrzy jeżeli chcą. Natomiast w dziedzinie motoryzacji do czołówki im jeszcze dużo brakuje. Nadal mimo chęci nie są w stanie zbliżyć się do europejskiego czy japońskiego standartu. Choć prawidłowo postrzegają przyczynę i zaczynają wdrażać procedury i technologie, które z czasem dadzą im porównywalne produkty. Natomiast w dziedzinie kultury chyba trudniej im zrozumieć potrzeby globalnego odbiorcy.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Arkan997 @ 12/10/2017, 16:51) O ile bowiem Samsung i Apple w drugim kwartale 2017 zanotowały minimalne zwyżki sprzedaży w porównaniu z analogicznym okresem w 2016 roku, to liczba sprzedanych urządzeń firm pochodzących z Chin poszła wyraźnie w górę. Huawei niemal zrównał się z Apple'em (20% wzrost), ale największy wzrost zaliczyły Oppo (44%) i Xaiomi (52%). Rynek chiński jest większy niż cały amerykański i europejski razem wzięte. Wypuszczenie chińskiego telefonu, który jest jednocześnie stabilny, jak i atrakcyjny cenowo to w zasadzie 90% sukcesu danej marki w Chinach. Nie oznacza to jeszcze, że takie telefony mogą równać się z Samsungiem i Apple.
|
|
|
|
|
|
|
|
Model cywilizacyjno-społeczno-kulturowy umożliwiający względnie szybki rozwój powstał tylko w zachodniej Europie (Ameryka to jej pochodna) i konkurencji nie ma. Taka jest brutalna prawda. Jeśli gdzieś na świecie obecnie nieeuropejskie populacje się rozwijają to zasadniczo dzięki adaptacji jakiejś modelu zachodnioeuropejskiego. Chiny nie mają po prostu niczego mogącego z tym konkurować. Kult czcigodnych przodków nie ma szans z kilkuprocentowym przyrostem PKB w ciągu roku. Właściwie jedynym "kulturowym towarem eksportowym" Azji mającym pewne wzięcie w kręgu zachodnioeuropejskim jest buddyzm, czyli patent indyjski. Ale i buddyzm z zachodnim modelem szczególnie nie koliduje, a chińskie konfucjańsko-legistyczne pomysły już tak.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Turin Dagnir @ 11/10/2017, 21:10) Jednak stale zastanawia mnie ostatnio jedna rzecz. Kiedy USA urosło do roli światowego hegemona, każdy chciał żyć tak, jak Amerykanie, a kultura (i popkultura) Stanów przeniknęła na wskroś społeczeństwa zachodnie i nie tylko. Każdy chciał nosić dżinsy, żuć gumę do żucia. Każdy chciał oglądać gwiazdy Hollywood, pić coca-colę i jeździć amerykańskimi samochodami. Amerykański styl życia stał się synonimem dobrobytu. (...) 1. Czy teza o kulturowo ułomnych Chinach trzyma się kupy, czy przemawia przeze mnie po prostu eurocentryczne uprzedzenie? Może w Chinach kwitną nowe prądy kulturowe, powstają wspaniałe filmy i literatura, ale ja po prostu o tym nie wiem? Jednak dziwne, że nie wydają się one w ogóle przenikać na Zachód. Tymczasem zachodnie dobra kultury wydają się być bardzo popularne w Państwie Środka (amerykańskie piosenki masowo coverowane przez chińskich muzyków, filmowcy z Kalifornii coraz bardziej biorą pod uwagę chińską widownię w swoich produkcjach).
W sumie to trochę dziwnie umocowany jest ten temat. Mamy liczyć ile jest barów z chińszczyzną a ile z hamburgerami ? A może jednak to kebaby przewodzą kulinarii ?
O chińskim kinie niewiele mi wiadomo,ale na pierwszy rzut oka wydaje się o wiele bardziej strawne niż to co prezentuje Bolywood z ichnią taneczną obsesją.
|
|
|
|
|
|
|
|
Nie jestem przekonany, czy Chińska kultura sama w sobie nadaje się do "eksportu" co ciekawego może znaleźć zachodni odbiorca w luźnym połączeniu Maoizmu i Konfucjanizmu? USA postawiła na tanią, masową kulturę nastawioną na konsumpcjonizm, ale nawet ona rozpoczęła swoją ekspansje dopiero w czasie zimnej wojny. Właściwie nawet po jej zakończeniu, kiedy otworzyły się rynki dawnego bloku wschodniego, łase na dobra zachodu. Jeszcze w czasie II wojny światowej, starzy Anglicy narzekali na amerykańskich kowbojów którzy deprawowali Angielską młodzież. Zaś wracając do naszego podwórka, to lata komunizmu sprawiły ten kompleks niższości wobec zachodu i po zmianach spowodowały wręcz zachłyśnięcie się nim. O tyle ciekawe jest to, że przed wojną Czechosłowacja w Polsce miała miano "konia trojańskiego zachodu" - czyli mentalność się zmienia. Co do Chin, to jest niemal pewne, że ich kultura nie rozpowszechni się sama w sobie jak amerykańska. Oczywiście będzie się rozprzestrzeniać w innych krajach przez... samych Chińczyków! Kraj, który ma tak ogromną liczbę ludności może sobie pozwolić na "eksportowanie nadwyżek sił produkcyjnych" w samej Afryce siedzi już 1,5 mln Chińskich pracowników i kto wie jak to będzie wyglądało w przyszłości?
|
|
|
|
|
|
|
|
W kwestii rozpoczęcia amerykańskiej ekspansji proponuję poczytać prasę z przed DWS. Polską, holenderska czy niemiecką. O filmach, samochodach czy nawet literaturze.
|
|
|
|
|
|
|
|
CODE Nie jestem przekonany, czy Chińska kultura sama w sobie nadaje się do "eksportu" co ciekawego może znaleźć zachodni odbiorca w luźnym połączeniu Maoizmu i Konfucjanizmu?
Chińska kultura de facto nie istnieje. Towarzysz Mao skutecznie sformatował swój naród, więc to, co po rewolucji kulturalnej zostało to po prostu czysta tablica, na której zachód pisze co chce.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(carantuhill @ 13/10/2017, 16:57) CODE Nie jestem przekonany, czy Chińska kultura sama w sobie nadaje się do "eksportu" co ciekawego może znaleźć zachodni odbiorca w luźnym połączeniu Maoizmu i Konfucjanizmu? Chińska kultura de facto nie istnieje. Towarzysz Mao skutecznie sformatował swój naród, więc to, co po rewolucji kulturalnej zostało to po prostu czysta tablica, na której zachód pisze co chce. Kultura chinska nigdy sie nie nadawala do eksportu, czy to przed Mao, czy po. Amerykanska kulture nie szerzyla coca-cloa czy guma do zucia, tylko szeroko rozumiana wolnosc jednostki. Tego w Chinach nigdy nie bylo i jak na razie nie ma. zreszta cala Azja to od zawsze kult jednostki i tej mentalnosci nie latwo sie pozbyc.
Ten post był edytowany przez Sghjwo: 13/10/2017, 11:22
|
|
|
|
|
|
|
|
Przede wszystkim ta Azja (Chiny, Korea, Japonia, Wietnam) to mniej lub bardziej modyfikowana forma konfucjanizmu/neokonfucjanizmu. Ta ideologia nigdy nie będzie w stanie skutecznie rywalizować z zachodnim modelem budowy państwa i społeczeństwa.
|
|
|
|
|
|
|
|
QUOTE(Piegziu @ 13/10/2017, 11:54) Przede wszystkim ta Azja (Chiny, Korea, Japonia, Wietnam) to mniej lub bardziej modyfikowana forma konfucjanizmu/neokonfucjanizmu. Ta ideologia nigdy nie będzie w stanie skutecznie rywalizować z zachodnim modelem budowy państwa i społeczeństwa.
Zastanawiam się nad tym "rywalizowaniem". Według mnie, ta mentalność Chińska / Azji Płd wsch. po prostu zdominuje świat w ten sposób, że będzie to najbogatsza część świata i będzie "narzucała" pewne wzorce. Różna może wyglądać ta forma narzucania - militarna lub finansowa, czyli po prostu wykupienie lub/i trzymanie innych w kieszeni jako dłużników. Być może, nie będą właśnie zbyt atrakcyjne, ale czy np. dla mieszkańców Afryki wzorce Europejskie były atrakcyjne w XIX wieku?
A czy ta "atrakcyjność" ma jakieś większe znaczenie, czy nie jest ważniejsza skuteczność (a tam ją posiadają)? Zastanawiam się nad tym pod kątem Islamu i państw Arabskich. Z naszego punktu widzenia ich kultura jest bardzo trudna a czasem brutalna. Kobieta generalnie traktowana podmiotowo. Można chyba uznać, że ich kultura jest również "pozbawiona smaku", jednak dużo wskazuje, że ona może narzucić dużej części świata swój punkt widzenia poprzez demografie i migrację. Skrajne formy (Islamiści) nawet przez wojnę.
Co z tego, że zachodnia kultura jest taka "fajna, łatwa, przyciągająca" jeżeli zapaść demograficzna będzie powodowała wymarcie ludzi ją reprezentujących?
|
|
|
|
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:
Śledź ten temat
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym temacie dodano odpowiedź, a ty nie jesteś online na forum.
Subskrybuj to forum
Dostarczaj powiadomienie na email, gdy w tym forum tworzony jest nowy temat, a ty nie jesteś online na forum.
Ściągnij / Wydrukuj ten temat
Pobierz ten temat w innym formacie lub zobacz wersję 'do druku'.
|
|
|
|