Witam.
Chciałbym zainicjować temat, w którym podzielilibyśmy się wiadomosciami, jakie rodzaje uzbrojenia (mniej lub bardziej udane)powstańcy tworzyli i z jakich korzystali w celu zmniejszenia technicznej przewagi wojsk carskich.
Na pierwszy ogień - słynne "kosowozy" MIerosławskiego. CZy jest zachowany rysunek lub fotografia tego "wynalazku" ? Bo opis owej machiny znajdzuje się w książce Spiskowcy i partyzanci 1863 roku" (red. S.Kieniewicz)
Hej
Teodor Tomasz Jeż napisał książkę w której opowiada o różnych działaczach polskiej emigracji
Tutaj http://literat.ug.edu.pl/jez/024.htm dosyć krytycznie wypowiada się o Mierosławskim. Pada też kilka zdań o owych wozach bojowych, które Jeż uważa za umysłową aberrację :
Pragnę dodać, że temat obejmuie także powstańczą artylerię (chyba nie ma oddzielnego postu na powyższy temat).
Muszę też sprawdzić czy były przypadki użycia przez Powstańców rakiet(rac) przeciwko Moskalom.
Opis kosowozu:
Jan Łukasz Borkowski [Wspomnienie o kampanii krzywosądeckiej]
"Wóz, o którym mowa,stał przy drodze; był to wynalazek wojenny Mierosławskiego, jego idee fixe. Ta mania nie opuściła go nawet w tak tragicznej chwili. był dopiero w budowie, składał się z ramy około 6 łokci długiej i 2 szerokiej, związanej z czterocalowego kwadratowego drzewa, podzielonej na kraty,tak, że było 16 przedziałów. Rama ta miała formę łodzi z obustronnym dzióbem lub migdała spiczastego z obu stron, kiwała się na dwukołowej osi wozu półtoracznego, najeżona była kilkudziesięciu kosami jak stonóg nogami. do wykończenia brakowało w obwodzie ramy prostopadłych kołów czy drążków, które miały przytrzymać materace do odpowiedniej wysokości, tak iż 16 strzelców wchodząc do tej ramy, zza materaców, niby za murem strzelać mieli, ciągnąc z sobą gdzie trzeba tę fortecę, a nawet w razie danym przy pomyślnym położeniu terenu z górki na nieprzyjaciela mieli szarżować.[..], takich 6 fortec, wykończonych z żelaza znacznym kosztem, było wysłanych z Liege do Bydgoszczy - deklarowane jako maszyny rolnicze, które poczciwi Prusacy skonfiskowali, jako niezdatne do rolnictwa.
Moi 4 strzelcy ujrzawszy takie kosami najeżone cudo nie czekali dalszych rozkazów, lecz schowali się w krzaki. Już ich więcej nie widziałem."
( "Spiskowcy i partyzanci 1863 roku", s.209-210.)
Z okazji zbliżającej się rocznicy odgrzewam temat:
zostawiając owe nieszczęsne "kosowozy" Mierosławskiego proszę o informacje nt.
- armat w poszczególnych partiach powstańczych - ile ich było, technika wykonania, użycie
- oddziały rakietników powstańczych
O armatach, ich użyciu i trochę wykonaniu nawet sporo było tu:
http://www.sklep.gildia.pl/literatura/199355-wojciech-kalwat-kampania-langiewicza-1863
Pozdrawiam!
No to może krótkie kompendium "w temacie" artylerii u Langiewicza
Jeśli chodzi o artylerię u Langiewicza to już w Wąchocku miał on 3 działa drewniane i 2 żelazne, odlane przez hutników w Suchedniowie, tzw. śmigownice. Dwie drewnaine armatki utracono w bitwie pod Swiętym Krzyżem 11 lutego 1863.
Później, przed bitwą pod Małogoszczem, sprowadzono do obozu Langiewicza kilka małych działek (ile ?) z majatku Potockich w Rytwianach. W wspomnieniach Henryka Wiercińskiego:
"W czasie tego marszu zaczęto formować artylerią. Oprócz armatek drewnianych, jakie mieliśmy już na Świętym Krzyżu, przybyło nam parę krótkich działek (po ± 1 ½ łokcia długości, a 1-1 ¼ cale średnicy wylotu) i jedna śmigownica, blisko sążeń długa, o wylocie 1 ½ cala średnicy. Kuzyn mój, były oficer artylerii rosyjskiej, wyznaczony został dowódca jej i instruktorem. Pod jego kierunkiem robiono lawety i przygotowano pociski"
W bitwe małogoskiej owe armatki dowiodły swojej przydatności, jako jedne z niewielu egzemplarzy powstańczego uzbrojenia mogący nawiązać w miarę skuteczną walkę ogniową na większą odległość, niż zasięg myśliwskiej broni posiadanej przez większość strzelców w partii Lagiewicza. O dramatyczej walce polskich artylerzystów tak pisał bezpośredni uczestnik wydarzeń:
„..a gdy ściągnięto wszystkie oddziały na sąsiednie, a wynioślejsze wzgórze pokryte lasem, na skraju którego dwa nasze działa i jedna długa śmigownica starem żelastwem bezustannie pluły w oczy Moskalom, żadna jedność zbiorowa, ani batalion, ani kompania szeregu nie utrzymywała; wszystko się pomieszało, komendy żadnej nie było, jednak strzelcy z własnego popędu zajęli brzegi lasu na dwóch przeciwnych pochyłościach wzgórza, i pukali do strzelców finlandzkich, którzy byli na przedzie. Ja nie mając nic lepszego do czynienia, osiedlem dopomagać kanonierom, w ich ciężkim mozole, tym bardziej, że kilku z nich już ubyło. Działa nasze, celowane przez doświadczonych oficerów [wspomnianych wyżej Dąbrowskiego i Wiercieńskiego] dotkliwe szkody przynosiły Moskalom, za każdym strzałęm widać było między nimi wielkie zamieszanie, mimo to pchano ich naprzód. Około godziny 4-tej [w rzeczywistości wcześniej, bo po 14-tej] już zabrakło amunicji, dział ucichły, tylko śmigownica dala kilka strzałów.To ośmieliło Moskali, strzelcy finlandzcy poczęli skupiać się, aby pójść do ataku i odebrać nam działa. W owej chwili Dąbrowski ugodzony kula piersi padł zabity, zostało nas tylko pięciu z Wiercieńskim, a koń tylko jeden, inne powybijane zostały kartaczami.”
W czasie odwroty zagwożdżono obie drewnaine armatki, ale uratowano śmigownicę, zaprzęgając do niej jedynego ocalałego konia.
Po Małogoszczu zostały dwie armatki żelazne, ale już nie odegrały żadnej roli w dalszych walkach. Próbę ich wykorzystania podjął szef sztabu Langiewicza - Władysław Bentkowski, podczazs bitwy pod Chrobrzem 17 marca 1863 r.:
"Podczas szykowania się tych linij plątały się nam między nogami nasze dwie armatki, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Wyprowadziłęm je więc na front przed piechotę i odprzodkowac kazałem, żeby zaś dodać naszym ducha, powiedziałęm dowdzącemu bateryjką kapitanowi, żeby kazał dać parę razy ognia. Wymawiał się zrazu, ze za daleko, że kule nie doniosą, a kiedym pomimo to nastawał, iżby huknął kilka razy, chociażby na wiatr, dla zaimponowania moskalom i dla podniesienia animuszu u naszych, oświadczył wręcz, że stzrelać z nich niebezpiecznie, bo mogłyby pęknąć. Trudno było co odpowiedzieć na taki argument, pytanie wszakże, po co włóczyć taki niepotrzebny ciężar ze sobą ? Tak więc nasza artyleria, za całej mojej bytności w obozie Langiewicza, ani razu, chociażby na próbę tylko, ognia nie dała"
Oba egzemplarze dotrwały do końca korpusiku dyktatora, ale co z nimi się potem stało ?
Ciekawe, czy gdzieś można znaleźć przedstawienie ikonograficzne tych działek ?
© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)