Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Kiedy zapełniły się półki?, 1989? 1990?
     
Amras
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.259
Nr użytkownika: 107.674

 
 
post 4/02/2022, 0:09 Quote Post

Gospodarka PRL w latach 80tych zdychała, braki towarów były nawet tematem Dziennika Telewizyjnego, co każdy może sprawdzić na YT w zamieszczanych wycinkach o heroicznej walce o zaopatrzenie sklepów GS w okresie żniwnym. https://youtu.be/TKqWePrOH3o?t=70

W końcu doszło do przemian politycznych i gospodarczych. Wiadomo Okrągły stół, wybory kontraktowe etc. Wszyscy wiemy. Z przemian gospodarczych to wiadomo, że była ustawa Wilczka, plan Balcerowicza. Tylko kiedy tak naprawdę zapełniły się półki? Kiedy zniesiono kartki? Jakie działa i kiedy przyczyniły się do poprawy zaopatrzenia rynku?
 
User is offline  PMMini Profile Post #1

     
Katarzyna Konopka
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 170
Nr użytkownika: 107.612

 
 
post 4/02/2022, 0:50 Quote Post

Ostatnie kartki na żywność zniesiono 1 sierpnia 1989 roku. Tego samego dnia urynkowiono ceny żywności.
I odnośnie zapełnienia się półek sklepowych- to nie stało się z dnia na dzień(ostatnie wydanie Dziennika Telewizyjnego otwierała informacja o brakach benzyny, a to był listopad), ale intuicyjnie można wskazać okres pomiędzy sierpniem 1989 a marcem 1990.
Decydującym krokiem, jeżeli chodzi o wypełnienie sklepowych półek, było właśnie wyżej wspomniane urynkowienie cen.
Chociaż sporo osób w tamtym czasie kupowało żywność na bazarach i targowiskach, może nawet więcej niż w sklepach spożywczych. Zmieniły to dopiero supermarkety i dyskonty(ale to już zupełnie inna historia).

Ten post był edytowany przez Katarzyna Konopka: 4/02/2022, 1:07
 
User is offline  PMMini Profile Post #2

     
carantuhill
 

Bieskidnik
*********
Grupa: Moderatorzy
Postów: 8.517
Nr użytkownika: 12.703

WOJCIECH
Zawód: Galileusz
 
 
post 4/02/2022, 7:50 Quote Post

QUOTE(Katarzyna Konopka @ 4/02/2022, 1:50)
Ostatnie kartki na żywność zniesiono 1 sierpnia 1989 roku. Tego samego dnia urynkowiono ceny żywności.
I odnośnie zapełnienia się półek sklepowych- to nie stało się z dnia na dzień(ostatnie wydanie Dziennika Telewizyjnego otwierała informacja o brakach benzyny, a to był listopad), ale intuicyjnie można wskazać okres pomiędzy sierpniem 1989 a marcem 1990.
Decydującym krokiem, jeżeli chodzi o wypełnienie sklepowych półek, było właśnie wyżej wspomniane urynkowienie cen.
Chociaż sporo osób w tamtym czasie kupowało żywność na bazarach i targowiskach, może nawet więcej niż w sklepach spożywczych. Zmieniły to dopiero supermarkety i dyskonty(ale to już zupełnie inna historia).
*




To też nie takie proste wg mnie. Kartki zniesiono, ale "zapełnienie półek" (zresztą to można rozmaicie rozumieć) to czas trochę późniejszy - bo to wszystko wymagało nowych łańcuchów dostaw, pośredników, magazynów itp. Zresztą inaczej wyglądało to w większych ośrodkach, odmiennie na "prowincji". Warto zapytać starych kapitalistów smile.gif jakie fortuny robili przewożąc np ryż z jednego miasta do drugiego.
Młody wtedy byłem i wielu rzeczy nieświadomy. Ale pamiętam jeszcze kolejkę po cukier (zawaliłem na całej linii, wyszedłem z kolejki po coś, a moja babcia stała w innej), może z roku 88-89, potem z podstawówki też mam przebłyski na braki w sklepach. Dopiero gdzieś 92-93 rozhuśtało się wszystko - każdy sklep zakładał, pamiętam jakieś sklepiki po domach prywatnych, pustostanach. Rano starym fiatem na giełdę/Kraków/Bielsko Biała a potem sprzedaż na miejscu. Powoli pojawiali się hurtownicy i dystrybutorzy. W końcu pierwsze markety - i to one de facto wykończyły sprzedaż targowiskową (poza warzywami, owocami itp). Aczkolwiek jak pierwszy raz byłem w markecie, to szału nie urywało rolleyes.gif
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.007
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 4/02/2022, 7:58 Quote Post

Wcześniej zapełniły się bazary, potem zaczęły się namnażać małe prywatne sklepy wszelkiego rodzaju - spożywka, chemia, odzież, elektronika etc.

Mniej więcej równolegle nadal istniały sklepy starego, państwowego systemu dystrybucji, w większości nie nadążające za zmianami i mające ograniczone asortymenty. Ten okres wściekłego docierania się handlu detalicznego to głównie 90-91 rok. Handel bazarowy zresztą utrwalił się przez końcówkę lat 80-tych po koniec pierwszej dekady XXI wieku.

Bazary były de facto hipermarketami pierwszych lat transformacji.
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
orkan
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 7.572
Nr użytkownika: 58.347

Stopień akademicki: mgr
 
 
post 4/02/2022, 8:34 Quote Post

U ajentów z cenami umownymi półki były zawsze pełe.

Co do GS to będąc od 1983 do 1989 co roku w Iławie latem zawsze miałem wrażenie ze tamtejsze GS jest lepiej zaopatrzony niz gdańskie Społem. Nigdy nie widziałem tam pustych półek. A w gdańsku jeszcze w 1986 stałem w kolejce przed osiedlowym sklepem Społem w kolejce po kawę (sam jej nie piłem) bo sprzedawali po 2 paczki na osobę. wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #5

     
Danielp
 

born in the PRL
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.516
Nr użytkownika: 1.267

 
 
post 4/02/2022, 10:21 Quote Post

Z moich obserwcacji (WlKp) to lata 90/91.

Kluczowe było zniesienie wiz przez RFN dla Polaków wiosna 1991 (4 kwietnia 1991) to był błysk na zapełanie półek i rozwój drobnego handlu (targowiska, sklepiki, "szczeki").

Ogladanie "jamników", puszek z napojami gazowanymi [swięto gdy mozna było sobie kupić], słodyczy, herbaty cytrynowej instat.

Ten post był edytowany przez Danielp: 4/02/2022, 10:28
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
Baszybuzuk
 

IX ranga
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.007
Nr użytkownika: 50.178

Stopień akademicki: Nadszyszkownik
Zawód: IT
 
 
post 4/02/2022, 10:22 Quote Post

Re: orkan

To akurat był jeden z klasycznych nierozwiązywalnych problemów socjalizmu, czyli kwestia dystrybucji produktów tak, aby jak najlepiej pokryć zapotrzebowanie niehomogenicznej populacji.

Ten post był edytowany przez Baszybuzuk: 4/02/2022, 10:22
 
User is offline  PMMini Profile Post #7

     
Amras
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.259
Nr użytkownika: 107.674

 
 
post 4/02/2022, 11:11 Quote Post

Mam świadomość, że to nie zmieniło się z dnia na dzień, tylko był dłuższy proces. Dlatego z zainteresowaniem czytam wasze wypowiedzi w tym temacie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
asceta
 

uczestnik krucjaty
*******
Grupa: Moderatorzy
Postów: 1.943
Nr użytkownika: 15.122

Zawód: prawnik
 
 
post 5/02/2022, 21:54 Quote Post

Półki się zapełniły dość szybko. Jedną przyczyną było urynkowienie cen a druga import z Zachodu. Aby było to możliwe musiał istnieć sensowny kurs złotego do dolara i marki. Został on wprowadzony 1 stycznia 1900 roku - jako 9500 zł = 1 USD. Oczywiście aby importować towary z RFN nie trzeba było mieć wizy turystycznej (Niemcy aż tak na łeb nie upadli). Nowe sklepy powstawały jak grzyby po deszczu - to na różniło od np. Czechosłowacji (Czesi potrzebowali kilku lat aby założyć sklep w przygranicznej wiosce dla Polaków jeżdżących po piwo). Z tego co kojarzę, już latem 1990 roku zaopatrzenie było dobre (mogło mi się jednak pomylić z 1991).

Ten post był edytowany przez asceta: 6/02/2022, 1:02
 
User is offline  PMMini Profile Post #9

     
Biernat
 

IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 446
Nr użytkownika: 98.256

 
 
post 6/02/2022, 9:17 Quote Post

QUOTE(asceta @ 5/02/2022, 21:54)
Oczywiście aby importować towary z RFN nie trzeba było mieć wizy turystycznej (Niemcy aż tak na łeb nie upadli). Nowe sklepy powstawały jak grzyby po deszczu - to na różniło od np. Czechosłowacji (Czesi potrzebowali kilku lat aby założyć sklep w przygranicznej wiosce dla Polaków jeżdżących po piwo). Z tego co kojarzę, już latem 1990 roku zaopatrzenie było dobre (mogło mi się jednak pomylić z 1991).
*



Kiedy się te półki "zapełniły" to ja nie wiem, także stąd, iż to jeszcze nie moja epoka, głównie atoli dlatego, że dla mnie osobiście nie miało to większego znaczenia, to zaś z kolei stąd, iż dla mnie zasadniczo nigdy one nie były puste bądź jakoś specjalnie puste, ale nie, nie z racji jakiegoś ewentualnego (zwykle rzekomego) "uprzywilejowania" w tamtym systemie, nein, nein und abermals nein, nic z tych rzeczy (w pewnym sensie może wręcz odwrotnie), lecz, raz, nigdy nie byłem (że tak powiem) materialistą, nie ciągnęło mnie w tym kierunku, potrafiłem (i potrafię) się zadowolić tym co jest, a dwa, zawsze byłem (i jestem) że tak powiem obrotny, tzn., przekładając na to zaopatrzenie, jak czegoś nie było vel nie byłoby w sklepie obok, to znalazłbym sobie w innym, nawet na końcu Polski (fakt faktyczny, kiedyś np. w Jeleniej Górze, a innym razem w Koszalinie, po 500 czy 600 km od mnie, no, może trochę, ze setkę mniej), dla mnie to żaden problem, nigdy na nic nie narzekałem, nie uskarżałem się, nie biadoliłem, zresztą, wracając do tych półek, na bazarach było wszystko, chyba aż za dużo względem potrzeb, ot, ta, jak temu tam w ekonomizmie, aha, podaż i popyt, zatem owa podaż przewyższała ów popyt, i to chyba daleko, na takim np. Rembertowie ciuchów było miliard razy więcej niż obecnie w galeriach handlowych, na Różyckiego oczywiście też, ale wizualnie mniej, bo bazar i mniejszy, i wieloasortymentowy. O Stadionie nie mówię w tym kontekście, bo to chyba odrobinkę późniejsza epoka, nawet jeśli może tylko o powiedzmy kilkanaście miesięcy. Podobnie na bazarach na prowincji (tzn. poza Warszawą; ja pamiętam takie m.in. z Radomia, Kielc, Szczecina, Białegostoku, Lublina, Chełma, Przemyśla, Stalowej Woli, Zgorzelca, Stargardu Szczecińskiego, Świnoujścia, pewnie jeszcze jakieś inne; i znów o Tuszynie nie mówia, bo to już inna epoka, a także inny typ bazaru). Co do Czechosłowacji. Jak tam ze sklepami (sklepikami) prywatnymi, z prywatnym sklepikarstwem czy szerzej z prywaciarstwem, było, ja o tym nie mam pojęcia, nie ciekawi mnie to nawet, ale sklepy normalne, tzn. państwowe, były zaopatrzone tam doskonale, a wizualnie prezentowały się od polskich (bez różnicy czy państwowych, czy prywatnych) himmelweit lepiej, ładniej, estetyczniej, schludniej jeszcze w pocz. lat 90. Np. w Ostrawie. Albo w Bardiowie (gdyby ktoś chciał tu polecieć "dużym" verso "małym" miastem czy czymś w takim tam stylu).

Ten post był edytowany przez Biernat: 6/02/2022, 12:24
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
ZespolyFilmoweSA
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 674
Nr użytkownika: 107.418

Ed Janiski
Stopień akademicki: dr
Zawód: wykladowca
 
 
post 6/02/2022, 9:39 Quote Post

QUOTE(Biernat @ 6/02/2022, 10:17)
Kiedy się te półki "zapełniły" to ja nie wiem, także stąd, iż to jeszcze nie moja epoka, głównie atoli dlatego, że dla mnie osobiście nie miało to większego znaczenia, a zaś z kolei stąd, iż dla mnie zasadniczo nigdy one nie były puste bądź jakoś specjalnie puste, ale nie, nie z racji jakiegoś ewentualnego (zwykle rzekomego) "przywilejowania" w tamtych systemie, nein, nein und abermals nein, nic z tych rzeczy (w pewnym sensie może wręcz odwrotnie), lecz, raz, nigdy nie byłem (że tak powiem) materialistą, nie ciągnęło mnie w tym kierunku,, potrafiłem (i potrafię) się zadowolić tym co jest, a dwa, zawsze byłe (i jestem) że tak powiem obrotny, tzn., przekładając na to zaopatrzenie, jak czegoś nie było vel nie byłoby w sklepie obok, to znalazłbym sobie w innym, nawet na końcu Polski (fakt faktyczny, kiedyś np. w Jeleniej Górze, a innym razem w Koszalinie, po 500 czy 600 km od mnie, no, może trochę, ze setkę mniej), dla mnie to żaden problem, nigdy na nic nie narzekałem, nie uskarżałem się, nie biadoliłem, zresztą, wracając do tych półek, na bazarach było wszystko, chyba aż za dużo względem potrzeb, ot, ta, jak mu tam w ekonomizmie, aha, podaż przewyższała popyt, i to chyba daleko, na takim np. Rembertowie ciuchów było miliard razy więcej niż obecnie w galeriach handlowych, na Różyckiego oczywiście też, ale wizualnie mniej, bo bazar i mniejszy, i wieloasortymentowy. Podobnie na bazarach na prowincji (tzn. poza Warszawą; ja pamiętam takie m.in. z Radomia, Kielc, Szczecina, Białegostoku, Lublina, Chełma, Przemyśla, Stalowej Woli, Zgorzelca, Świnoujścia). Co do Czechosłowacji. Jak tam ze skalpami
*


Brawo Biernat! Stworzyłeś jedno jedyne zdanie, ale obejmujące 10 wersów, 210 wyrazów, 1047 znaków (ze spacjami- 1256 znaków). Malutki rekord jest! Chociaż dla łatwiejszego zrozumienia może lepiej byłoby to rozbić na kilka zdań krótszych i prostszych typu "podmiot-orzeczenie-dopełnienie-kropka". No, może czasami jeszcze jakiś okolicznik miejsca czy czasu, albo jakaś fraza nominalna typu "rzeczownik poprzedzony przymiotnikiem", ale nie w każdym zdaniu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

W lecie 1992, gdy rządził rząd Olszewskiego, przed stacjami benzynowymi utworzyły się kolejki spanikowanych i zdenerwowanych kierowców. Albowiem rząd właśnie był wprowadził specjalne posunięcia mające na celu uniemożliwienie unikania płacenia akcyzy przy wwozie paliw. A jednocześnie dwie największe krajowe rafinerie ropy naftowej - obydwie jeszcze państwowe - w tym samym czasie rozpoczęły większe remonty swoich instalacji. Ot, taka fajna koordynacja.
Na szczęście to był raczej krótki epizod.

Ten post był edytowany przez ZespolyFilmoweSA: 6/02/2022, 9:40
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
kwakwu
 

VI ranga
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 800
Nr użytkownika: 107.912

henio
Zawód: farmaceuta
 
 
post 6/02/2022, 10:14 Quote Post


> Kiedy zapełniły się półki?
Jak dla mnie, to od czasów Wilczka i jego ustawy.
 
User is offline  PMMini Profile Post #12

     
ablaites
 

III ranga
***
Grupa: Użytkownik
Postów: 102
Nr użytkownika: 50.222

Pawel
Stopień akademicki: magister
Zawód: bankowiec
 
 
post 6/02/2022, 20:25 Quote Post

QUOTE(kwakwu @ 6/02/2022, 10:14)
> Kiedy zapełniły się półki?
Jak dla mnie, to od czasów Wilczka i jego ustawy.
*



No niestety na pewno nie. Mój kolega w okolicach lipiec-sierpień 1989 r. stał w kolejce do mięsnego ( Łódź). Pierwsze osoby ustawiły się w kolejce długo przed 6.00. Większość towarów stała się dostępna w 1990 r. Inflacja ścięła nadwyżkę pieniądza na rynku, a z drugiej strony zaczęło się bezrobocie i siła nabywcza społeczeństwa zmalała.
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
ZespolyFilmoweSA
 

V ranga
*****
Grupa: Użytkownik
Postów: 674
Nr użytkownika: 107.418

Ed Janiski
Stopień akademicki: dr
Zawód: wykladowca
 
 
post 6/02/2022, 20:56 Quote Post

QUOTE(ablaites @ 6/02/2022, 21:25)
Większość towarów stała się dostępna w 1990 r.
*


Z tym jednak, iż początkowo były to głównie wyroby Made in Poland. Plus, na przełomie 1989 i 1990, stosunkowo duży wolumen darów żywnościowych z zagranicy (typu na przykład holenderska mielonka w puszkach), które "Społem" i podobne sieci miały prawo sprzedawać za złote. Plus duże ilości alkoholi z przemytu.

Innymi słowy, wiele produktów markowych z Zachodu pozostawało nieznanych polskim konsumentom, w ich miejsce dostępne były tylko krajowe odpowiedniki. Właściwie Polacy nie postrzegali tego jako dotkliwy brak. Wszak tubka pasty "Pollena Lechia" (marka znana tylko na rynku krajowym) nadawała się do mycia zębów równie dobrze, jak tubka pasty "Colgate" (marka globalna).
Dopiero w późniejszych latach wiele z tych marek polskich poznikało z półek i zostało zastąpionych przez marki znane w większości państw świata. Choć niektóre marki rodzime walczyły dzielnie o utrzymanie swej pozycji (czy ktoś pamięta telewizyjną kampanię reklamową z młodymi Kiemliczami pytającymi "Ojciec, prać?", na co stary Kiemlicz odpowiadał "Prać, ale wyłącznie w proszku Pollena 2000"?). Czynnikami wspomagającymi wypieranie marek rodzimych były: marketing (oczywiście dużo skuteczniejszy "u kapitalistów"; polscy dyrektorzy fabryk z socjalistycznego rozdania nie mieli do tego głowy, boć przecie ludziska mieli obowiązek do końca świata kupować tylko to, co zapamiętane z PRL-u) oraz wykup niektórych znanych polskich przedsiębiorstw przez inwestorów z zagranicy a następnie rozpoczęcie tam produkcji wyrobów niepolskich.
Oczywiście, podobne procesy zastępowania tego, co lokalne przez to, co globalne - miały miejsce w całej Europie Środkowej. Najpewniej nie było od tego ucieczki. Ekonomiści węgierscy szybko zbadali, że na ogół produkt markowy okazywał się zwyczajnie droższy od niemarkowego. Lecz w Polsce przez kilka lat po wprowadzenia programu Balcerowicza mieliśmy do czynienia z tak wysoką inflacją dostosowawczą, iż chyba nikt nie dociekał jaki udział w tej inflacji miały podmiany jednych wyrobów przez inne.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

Już w rzeczonym roku 1990 Fabryka Samochodów Ciężarowych STAR w Starachowicach próbowała uplasować na rynku swoje obligacje. Obligacje były oprocentowane dużo poniżej inflacji, zatem ich zakup wydawał się marnym interesem. Ale Fabryka dokładała obietnicę, że subskrybenci będą mieli pierwszeństwo w odbiorze nowych ciężarówek. Jak widzimy, dyrekcja Fabryki nadal żyła mentalnie w poprzedniej epoce, bowiem wydawało jej się, że polskie firmy transportowe do końca świata będą wybierały jedynie pomiędzy Starami a Jelczami.

Ten post był edytowany przez ZespolyFilmoweSA: 6/02/2022, 21:08
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
marc20
 

VIII ranga
********
Grupa: Użytkownik
Postów: 3.396
Nr użytkownika: 80.503

Stopień akademicki: student
Zawód: student
 
 
post 6/02/2022, 21:27 Quote Post

QUOTE(ZespolyFilmoweSA @ 6/02/2022, 20:56)
Innymi słowy, wiele produktów markowych z Zachodu pozostawało nieznanych polskim konsumentom, w ich miejsce dostępne były tylko krajowe odpowiedniki. Właściwie Polacy nie postrzegali tego jako dotkliwy brak. Wszak tubka pasty "Pollena Lechia" (marka znana tylko na rynku krajowym) nadawała się do mycia zębów równie dobrze, jak tubka pasty "Colgate" (marka globalna).
Dopiero w późniejszych latach wiele z tych marek polskich poznikało z półek i zostało zastąpionych przez marki znane w większości państw świata. Choć niektóre marki rodzime walczyły dzielnie o utrzymanie swej pozycji (czy ktoś pamięta telewizyjną kampanię reklamową z młodymi Kiemliczami pytającymi "Ojciec, prać?", na co stary Kiemlicz odpowiadał "Prać, ale wyłącznie w proszku Pollena 2000"?). Czynnikami wspomagającymi wypieranie marek rodzimych były: marketing (oczywiście dużo skuteczniejszy "u kapitalistów"; polscy dyrektorzy fabryk z socjalistycznego rozdania nie mieli do tego głowy, boć przecie ludziska mieli obowiązek do końca świata kupować tylko to, co zapamiętane z PRL-u) oraz wykup niektórych znanych polskich przedsiębiorstw przez inwestorów z zagranicy a następnie rozpoczęcie tam produkcji wyrobów niepolskich.
Oczywiście, podobne procesy zastępowania tego, co lokalne przez to, co globalne - miały miejsce w całej Europie Środkowej. Najpewniej nie było od tego ucieczki. Ekonomiści węgierscy szybko zbadali, że na ogół produkt markowy okazywał się zwyczajnie droższy od niemarkowego. Lecz w Polsce przez kilka lat po wprowadzenia programu Balcerowicza mieliśmy do czynienia z tak wysoką inflacją dostosowawczą, iż chyba nikt nie dociekał jaki udział w tej inflacji miały podmiany jednych wyrobów przez inne.

---------------------------------------------------------------------------------------------------

(...)
Wspomnienia prof Kieżuna:
importowaliśmy wówczas nawet spinki do włosów i makulaturę. Przyjeżdżam wtedy do Polski i widzę mleko francuskie na półkach. Kuzynka mówi mi, że jest propaganda, by nie kupować polskiego mleka, bo rzekomo butelki myje się proszkiem IXI. Pytam o „Mazowszankę”, którą zawsze lubiłem. Okazuje się, że nie ma. Można za to nabyć niemieckie wody mineralne. Chcę kupić krem do golenia Polleny. A trzeba pamiętać, że Szwedzi specjalnie przyjeżdżali do Polski po wódkę i polskie kosmetyki. Polleny też nie ma, jest Colgate. W końcu ekspedientka znajduje Pollenę w magazynie. Widzę, że jest trzy razy tańsza. Kobieta tłumaczy, że bardziej opłaca jej się sprzedawać droższy towar, więc polskiego nie wystawia.Krótko mówiąc, rozpoczyna się świadoma likwidacja konkurencji. Siemens kupuje polski ZWUT, który dysponuje wówczas monopolem na telefony w Związku Radzieckim. Niemcy dają pracownikom dziewięciomiesięczną odprawę. Wszyscy są zadowoleni. Po czym burzą budynek, całą aparaturę przenoszą do Niemiec i przejmują wszystkie relacje z Rosją. Likwiduje się „Kasprzaka”, produkcję układów scalonych, diod, tranzystorów, a nawet naszego wynalazku, niebieskiego lasera. Wykupuje się polskie cementownie, cukrownie, zakłady przemysłu bawełnianego, świetną wytwórnię papieru w Kwidzyniu. A my uzyskane pieniądze przejadamy.


https://www.google.com/url?sa=t&source=web&...OjsUnkzwvHWsdRq
Dobrze pamięta ?

Ten post był edytowany przez marc20: 6/02/2022, 21:34
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej