Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Społeczeństwo i gospodarka po 1990 roku _ Angielska młodzież nie zna własnej historii

Napisany przez: mariuniu 6/11/2009, 12:58

Badania przeprowadzone na temat znajomości najnowszej historii przez brytyjskich nastolatków w wieku 9-15 lat ukazały całkowitą zapaść w edukacji historycznej. Wymienię tylko kilka ,,kwiatków" jakimi raczą ankieterów w swoich odpowiedziach angielscy uczniowie. Lektura jest dosyć ciekawa ,wedle niej mianowicie, Hitler był trenerem niemieckiej reprezentacji , Holokaust to uroczyste zakończenie wojny ,natomiast obóz koncentracyjny -,,uświadomionym "uczniom kojarzy się z parkiem rozrywki. Czy w kontekście polskich programów nauczania historii w szkołach ,nasuwające się wnioski, mają dla nas jakieś znaczenie?

Napisany przez: Shephard 6/11/2009, 14:26

Głupim narodem łatwiej rządzić. Co w tym takiego dziwnego?
A jaką historię Anglicy mają znać? Wyprawy Krzyżowe? - obrażają muzułmanów, wojna stuletnia? - sprzeczne z unijnym światopoglądem pojednania, reformacja? - nie ma w niej słowa o islamie, hinduizmie czy buddyzmie, a więc dialogu międzyreligijnego, Epoka Kolonialna? - niepoprawne politycznie, imigranci z Afryki czy Indii by się obrazili, I Wojna Światowa? - a ktoś w ogóle o niej pamięta?, II WW - Anglicy nie doświadczyli holocaustu ani obozów koncentracyjnych, jak więc mają się uczyć czegoś co jest dla nich abstrakcją? Dla nich walki w Grecji czy w Italii w pamiętnikach żołnierzy to wycieczki "tam gdzie gdyby nie wojna, nigdy by się nie znaleźli" czy "jaki jest sens tej wojny? W końcu Niemcy to tacy sami chłopcy jak my".
Poza tym holocaust, obozy koncentracyjne, zbrodnie wojenne to historia cierpienia, a taką się pomija milczeniem, bowiem psychika uczniów może ulec skrzywieniu.
W amerykańskich chłopcach oczy się otworzyły gdy wyzwalali kolejne obozy koncentracyjne w Niemczech - wtedy widzieli sens tej wojny i załogi SS tych obozów kończyły pod murem skoszeni serią. Bez ceregieli, sądów. A myśleli, że im się upiecze wśród braci rasowych.

W lewicowym mniemaniu historia to nauka nacjonalizmu. Obok wolności i liberalizmu gospodarczego trzeciej płaszczyzny do którego ma stosunek wrogi. A skoro lewica lub lewicowe media mają największe wpływy w Unii Europejskiej - to czemu się dziwicie? Pozyskaj społeczeństwo, ogłup je, przekonaj, że jesteś dla niego niezbędnym elementem bez którego by nie przeżyło - a władza jest twoja. Dalsze działanie to tylko podtrzymywanie tego stanu rzeczy.

Pytano w sondażu uczniów szkół elitarnych czy katolickich? Powątpiewam, a wyniki byłyby lepsze. W końcu nawet najwięksi socjaliści, gdy mają córki, zmieniają swe oblicza (choćby Zapatero i wysłanie swych córek do katolickiej szkoły w Hiszpanii).

Napisany przez: makron 6/11/2009, 14:32

QUOTE(Shephard @ 6/11/2009, 14:26)
Pytano w sondażu uczniów szkół elitarnych czy katolickich? Powątpiewam, a wyniki byłyby lepsze.


Cały czas mówimy o ANGLII, tak? wink.gif Henryk VIII, anglikanizm itd.?

Tak na marginesie, skąd wiadomość, że Zapatero wysłał córkę do szkoły prywatnej? O ile mi wiadomo do niedawna obie jego córki (Laura i Alba) studiowały w szkole publicznej w madryckiej dzielnicy Chamberí. confused1.gif

Napisany przez: Shephard 6/11/2009, 14:40

Mało elitarnych, katolickich szkół w Anglii?
O The Denominational Schools słyszałeś?

Napisany przez: Anakin 6/11/2009, 14:47

a co wiedzę polskie 9-latki?
przypominam, że historia zaczyna się w IV klasie (10 lat) i na pewno nie obejmuje niemieckiej nazwy Oświęcimia, ani wyrazu Holokaust.

Jeśli się nie mylę zarónwo w Polsce jak i w Izraelu przed 15 rokiem tez się nie urządza wycieczek do Oświęcimia.

Filmy z drastycznymi scenami (a wszak takie to są dotyczące szczegółów technicznych Zagłady) są od 15 lat.

Napisany przez: makron 6/11/2009, 14:53

QUOTE(Shephard @ 6/11/2009, 14:40)
Mało elitarnych, katolickich szkół w Anglii?
O The Denominational Schools słyszałeś?
*



Nie, nie słyszłem o the Denominational Schools. Natomiast pozwoliłem sobie po prostu wrzucić w google "the catholic schools england" i wyszło mi coś takiego:
http://www.catholiclinks.org/colegiosinglaterra.htm
Jak dobrze liczę < 60 szkół w całej Anglii. Jak dla mnie to mało, jak na ponadsześćdziesięciomilionowe państwo: średnia wychodzi 1 szkoła na trochę ponad milion mieszkańców. Ale nie jestem ekspertem od angielskiego szkolnictwa katolickiego, więc nie roszczę sobie pretensji do nieomylności.


EDIT: Zaś sam temat, to żadna nowość. Ot, chociażby półtora roku temu głośno było o tym artykule:
http://www.telegraph.co.uk/news/uknews/1577511/Winston-Churchill-didnt-really-exist-say-teens.html
Sherlock Holmes był według ponad połowy badanych nastolatków był istniał naprawdę, podczas gdy Ryszard Lwie Serce w oczach ponad 45% był postacią fikcyjną. Podobnie jak - dla 20% - Winston Churchill.
I trudno mówić, że to przypadłość jedynie brytyjska, skoro w pewnym włoskim programie satyrycznym, który miałem niedawno okazję oglądać, pokazano castingi do Wielkiego Brata, gdzie na pytanie o ulubioną postać historyczną padły nazwiska Buda Spencera, Terence'a Hilla oraz Paolo Maldiniego.

Zresztą nie sądzę, żeby w Polsce było pod tym względem jakoś dużo lepiej. Na naszym forum jest 60000 zarejestrowanych uczestników, a jest to największe forum historyczne w polskim internecie. Czy nie zastanawiające jest, że w prawieczterdziestomilionowym narodzie jest raptem trochę ponad 50000 ludzi, którzy są gotowi dyskutować na tematy historyczne? Co ja mówię - mniej - bowiem pokaźny odsetek rejestrujących się na forum to uczniowie z pracami domowymi, których jedynym celem jest znalezienie odpowiedzi na zadanie domowe (pomószcie, prosze, bo jak nie, to pani od chistorii postawi mi jedynke. No pliiiiz). Podejrzewam, że podobnie sprawa się ma i z innymi przedmiotami (biologia, geografia, polski itd.)

Napisany przez: WuHu 6/11/2009, 17:19

Warto zwrócić uwagę na to, iż w Europie Zachodniej, także w Wielkiej Brytanii uczniowie rozpoczynają swoje spotkanie z historią od rewolucji francuskiej (którą przerabiają pobieżnie, podobnie jak pozostałe wydarzenia od XIX w.) Tam nie zwraca się uwagi na to, co było w przeszłości - liczy się przyszłość, więc jakieś badania, nowe technologie, medycyna itp (ostatecznie nauki polityczne oparte na współczesnym stanie społeczeństwa).
Ogólnie na zachodzie jest tak, że każdy jeżeli wyraża chęć uczenia się, to zajmuje się tym co go szczególnie interesuje. Nic więc dziwnego, że jeśli zestawimy ze sobą młodzież polską i dajmy na to brytyjską, a następnie urządzimy egzamin z wiedzy ogólnej, to wiadomo, że Polacy wykażą sie większą wiedzą.

QUOTE
Zresztą nie sądzę, żeby w Polsce było pod tym względem jakoś dużo lepiej. Na naszym forum jest 60000 zarejestrowanych uczestników, a jest to największe forum historyczne w polskim internecie. Czy nie zastanawiające jest, że w prawieczterdziestomilionowym narodzie jest raptem trochę ponad 50000 ludzi, którzy są gotowi dyskutować na tematy historyczne? Co ja mówię - mniej - bowiem pokaźny odsetek rejestrujących się na forum to uczniowie z pracami domowymi, których jedynym celem jest znalezienie odpowiedzi na zadanie domowe (pomószcie, prosze, bo jak nie, to pani od chistorii postawi mi jedynke. No pliiiiz). Podejrzewam, że podobnie sprawa się ma i z innymi przedmiotami (biologia, geografia, polski itd.)


Trochę masz racji. Polska podąża za modą zachodnią. Co prawda ze sporym opóźnieniem, ale jednak. Tak jak przejmujemy to co dobre, tak też przejmujemy to co złe, czyli np: system szkolnictwa (na poparcie, iż w Polsce pogarsza się system szkolnictwa powołuję się na poczynania i "wyjątkową pomysłowość" p. minister Hall).
Nie wiem czy pamiętacie polską młodzież, która kończyła szkoły 10 lat temu. To była zdolna młodzież, pracowita, chcąca poznawać świat. Większość opuszczała szkoły z zasłużonymi czwórkami. A teraz co się dzieje? Na własne życzenie produkujemy półgłówków i ćwierć móżdżki (przepraszam za wyrażenie), którzy ledwo zdają do następnej klasy podpierając się papierami z PPP (Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej jc;) ). Czy te 10 lat temu przeciętny uczeń wpadłby na pomysł, aby "załatwić" sobie dysleksję, dysgrafię, dyskalkulię itp? Nie oszukujmy się - większość polskich uczniów załatwia sobie papiery PPP z czystego lenistwa i lekceważenia szkoły.

Napisany przez: mariuniu 6/11/2009, 18:36

QUOTE(Anakin @ 6/11/2009, 14:47)
a co wiedzę polskie 9-latki?
przypominam, że historia zaczyna się w IV klasie (10 lat) i na pewno nie obejmuje niemieckiej nazwy Oświęcimia, ani wyrazu Holokaust.

Jeśli się nie mylę zarónwo w Polsce jak i w Izraelu przed 15 rokiem tez się nie urządza wycieczek do Oświęcimia.

Filmy z drastycznymi scenami (a wszak takie to są dotyczące szczegółów technicznych Zagłady) są od 15 lat.
*


Drogi Anakinie , przypominam że górna granica wieku w w/w badaniu to 15 lat. Wspominając swoją młodość ,w analogicznym okresie takim abnegatem historycznym jednak nie byłem.

Napisany przez: Anakin 6/11/2009, 19:02

QUOTE(mariuniu @ 6/11/2009, 18:36)
QUOTE(Anakin @ 6/11/2009, 14:47)
a co wiedzę polskie 9-latki?
przypominam, że historia zaczyna się w IV klasie (10 lat) i na pewno nie obejmuje niemieckiej nazwy Oświęcimia, ani wyrazu Holokaust.

Jeśli się nie mylę zarónwo w Polsce jak i w Izraelu przed 15 rokiem tez się nie urządza wycieczek do Oświęcimia.

Filmy z drastycznymi scenami (a wszak takie to są dotyczące szczegółów technicznych Zagłady) są od 15 lat.
*


Drogi Anakinie , przypominam że górna granica wieku w w/w badaniu to 15 lat. Wspominając swoją młodość ,w analogicznym okresie takim abnegatem historycznym jednak nie byłem.
*



nie wiemy jaki procent w grupie badanych stanowiły 9 i 10-latki. Moja 10-letnia córka, dwóch historyków, chodząca do nienajgorszej szkoły w dużym kulturalnym mieście nie zna tych pojęć. Nawet specjalnie mnie to ani nie szokuje ani nie zawstydza.

Napisany przez: Samuel Łaszcz 6/11/2009, 19:19

QUOTE(Anakin @ 6/11/2009, 15:47)
Jeśli się nie mylę zarónwo w Polsce jak i w Izraelu przed 15 rokiem tez się nie urządza wycieczek do Oświęcimia.
*


Ja jestem w I klasie gimnazjum i 26 października byłem na wycieczce w Auschwitz-Birkenau ( i to w dodatku z szóstoklasistami).Myślałem,że spalę się ze wstydu jak obejrzałem nieco ich zachowanie. Stanowczo (dla niektórych) to zbyt niski wiek jak na zwiedzanie takich miejsc.

Napisany przez: vifon 7/11/2009, 14:43

QUOTE
Drogi Anakinie , przypominam że górna granica wieku w w/w badaniu to 15 lat. Wspominając swoją młodość ,w analogicznym okresie takim abnegatem historycznym jednak nie byłem.
Ja też nie, ale zwróć uwagę, że zainteresowanie historią zapewne wyniosłeś z domu. Te badania naprawdę mnie nie szokują.
Ostatnio rozmawiałem z moją kumpelą lat 17 i jakoś tak wypłyną ( w formie jakiejś dygresji) temat kampanii wrześniowej. Mimo, że dziewczę inteligentne, to jednak z biochema i np. sam fakt, że II wojna światowa zaczęła się w Polsce to kojarzyła, natomiast pojęcia "kampania wrześniowa" to w ogóle.
QUOTE
Sherlock Holmes był według ponad połowy badanych nastolatków był istniał naprawdę,
Jakiś czas temu gadałem z 20 letnim Niemcem (student medycyny) i o Shelocku nie słyszał wcale...
QUOTE
A skoro lewica lub lewicowe media mają największe wpływy w Unii Europejskiej
No już bez przesadyzmu- Brytyjczycy z tego co się orientuje najbardziej eurosceptycznym narodem i raczej by sobie w kaszę( w postaci wytycznych historycznych) dmuchać nie pozwolili.

PZDR

Napisany przez: Tesla 7/11/2009, 15:12

QUOTE
Trochę masz racji. Polska podąża za modą zachodnią. Co prawda ze sporym opóźnieniem, ale jednak. Tak jak przejmujemy to co dobre, tak też przejmujemy to co złe, czyli np: system szkolnictwa

Dokładnie. Moim zdaniem szkolnictwo schodzi na psy i to nie tylko pod względem nauczania historii. Weźmy na przykład matematykę. Kiedyś w programie były całki, elipsy, granice, różniczkowanie, pochodne i wiele innych. Ostatnio rozmawiałem o tym z nauczycielką i potwierdziła moje obawy że cały czas, stopniowo usuwane są jakieś działy. Nie podoba mi się wcale to równanie do zachodu.

Napisany przez: Marthinus 7/11/2009, 15:36

Samuel Łaszcz:
"Ja jestem w I klasie gimnazjum i 26 października byłem na wycieczce w Auschwitz-Birkenau ( i to w dodatku z szóstoklasistami).Myślałem,że spalę się ze wstydu jak obejrzałem nieco ich zachowanie. Stanowczo (dla niektórych) to zbyt niski wiek jak na zwiedzanie takich miejsc."

Samuelu wydaje mi się że jest to już kwestia jakiegoś elementarnego wychowania a nie wiedzy historycznej.W końcu te osoby bez wchodzenia w szczegóły wiedziały że jadą w miejsce związane ze śmiercią,zagładą a nie na wycieczkę do wesołego miasteczka.

Vifon:
"Ja też nie, ale zwróć uwagę, że zainteresowanie historią zapewne wyniosłeś z domu. Te badania naprawdę mnie nie szokują.
Ostatnio rozmawiałem z moją kumpelą lat 17 i jakoś tak wypłyną ( w formie jakiejś dygresji) temat kampanii wrześniowej. Mimo, że dziewczę inteligentne, to jednak z biochema i np. sam fakt, że II wojna światowa zaczęła się w Polsce to kojarzyła, natomiast pojęcia "kampania wrześniowa" to w ogóle."

A ja jestem może nie tyle zszokowany co zasmucony.Co z tego że ktoś jest na profilu niezwiązanym z historią.Są rzeczy które każdy wykształcony człowiek wiedzieć musi.


A sytuację w polskim szkolnictwie świetnie ilustruje pewien dowcip:
-Nasi dziadkowie zastanawiali się jak można zdawać maturę bez greki?
-ojcowie jak można zdawać maturę bez łaciny?
-My jak można zdawać maturę bez matematyki?
-nasze dzieci bedą się zastanawiać jak można zdawać maturę bez j.polskiego?
- a wnuki jak można zdawać maturę bez umiejętności pisania i czytania?

Napisany przez: Tesla 7/11/2009, 15:47

QUOTE
A ja jestem może nie tyle zszokowany co zasmucony.Co z tego że ktoś jest na profilu niezwiązanym z historią.Są rzeczy które każdy wykształcony człowiek wiedzieć musi.

Cóż tak jest na zachodzie. Moja siostra emigrantka opowiadała mi o szkołach w Wielkiej Brytanii.
Tam właśnie mają takie podejście że od jak najwcześniejszych lat starają się ukierunkować na dany profil.

Napisany przez: silent_hunter 7/11/2009, 16:36

QUOTE
a wnuki jak można zdawać maturę bez umiejętności pisania i czytania?


To nie jest takie dalekie od prawdy...W zachodnich , politycznie poprawnych społeczeństwach żyjących w kokonie dobrobytu postepuje proces obkładania obywateli także tych najmłodszych coraz to grubszymi kaftanikami "bezpieczeństwa" co by nie daj boże ktos nie doznał jakiegokolwiek uszczerbku niedowartościowania, wpadł w kompleksy, jejku a nauka? Ma byc łatwa i przyjemna i najważniejsze, pozbawiona elementu rywalizacji i tak oto należy równac dół...aby ci słabsi intelektualnie nie poczuli się dyskryminowani.

Czy można to zmienic? Wydaje mi się, ze tu potrzebne bardzo mocne uderzenie, motywator, jak swego czasu w Stanach, kiedy to po szoku lotu pierwszego sowieckiego satelity zmieniono radykalnie programy szkolne co by na poważnie kształcic przyszłych naukowców a nie potencjalnych odbiorców pomocy społecznej... wink.gif

Napisany przez: mariuniu 7/11/2009, 16:47

Wracając na nasze podwórko , może ktoś z Was ma jakiś pomysł na zmiane programu nauki historii w szkole. Oczywiście chodzi mi o zarys ogólny.Może wytworzy się jakaś alternatywa względem ,,mądrali" z ministerstwa.

Napisany przez: Tesla 7/11/2009, 16:53

Może jakaś manifestacja? Ps. Od siebie proponował bym nie tylko zmianę programu nauki historii ale i matematyki.

Napisany przez: Mozartowa 7/11/2009, 17:45

QUOTE
  Może jakaś manifestacja?

Tak, tak, tak! Niech ktoś wreszcie zobaczy, że są ludzie, którym zależy na tym, by coś wiedzieć.
A nie jak w Ameryce, gdzie ludzie nie wiedzą, że istnieje jakiś kraj poza ich własnym.

Btw. moja koleżanka była na wymianie w Anglii. Dziewczyna, do której leciała przed jej wizytą zaczęła się dopiero interesować gdzie Polska w ogóle leży, bo nie miała pojęcia. A jej brat pytał, czy mamy bardzo zimno - nasz kraj kojarzył mu się z Rosją i Syberią (!).

Nic, tylko siąść i płakać. Nie pozwólmy, żeby u nas do czegoś takiego kiedyś doszło.

Napisany przez: Marthinus 7/11/2009, 17:58

Żeby robić manifestację należy być górnikiem,kolejarzem lub w najgorszym razie lekarzem czy pielęgniarką.Manifestacji historyków nikt nie zauważy.

Napisany przez: Tesla 7/11/2009, 19:16

Masz lepszy pomysł? Bo ja nie. Przecież nie napiszemy listu do ministerstwa edukacji bo efekt będzie zerowy.

Napisany przez: alcesalces1 7/11/2009, 19:22

W Holandii jest tak, że uczniowie wybierają sobie moduły np. historia statków, w rezultacie czego nie znają w ogóle historii Europy albo swojego kraju. Moim zdaniem w Polsce chyba jeszcze historia zajmuje za dużo miejsca w programie. Większy nacisk należy położyć na naukę matematyki i edukację obywatelską.

Napisany przez: Coobeck 7/11/2009, 19:31

Vitam

Przecież nie napiszemy listu do ministerstwa edukacji bo efekt będzie zerowy. (Tesla)

A dlaczego nie napiszemy?
Jest nas na Forum prawie 60 k. Aktywnych coś koło tysiąca. Skrzyknijmy się, niech każdy odżałuje te parę złociszy na kilka znaczków. Potem - każdy z nas - wysyła identycznie i podpisane swoim imieniem i nazwiskiem listy do:
-ministerstwa;
-premiera;
-prezydenta;
-Rzepy;
-Wyborczej;
-Dziennika;
-Polityki;
-Wprost;
-Newsweeka;
(9 listów, 9 znaczków, góra 20-30 zł; chyba że komuś jeszcze jakieś gazety do głowy przychodzą?).
Oczywiście - jeden list wysłany zbiorowo, przepadnie bez wieści. Ale tysiąc listów? Do kilku instytucji? Do gazet? Nie ma siły, ktoś się zainteresuje, sprawę nagłośni.

W najgorszym razie będzie to przynajmniej reklama dla Forum.

Napisany przez: Marthinus 7/11/2009, 19:36

Coobeck problem w tym co będzie zawierał ten list/apel.Możemy napisać że nie podoba nam się stan polskiej oświaty,drastycznie obniżony poziom nauczania historii w szkołach ale to są fakty jak sądze powszechnie znane.Natomiast należy sobie postawić pytanie jak temu zaradzić?

Napisany przez: pseudomiles 7/11/2009, 19:41

Nikt się nie zainteresuje. Próba wpłynięcia na molocha za pomocą listów pisanych przez nikomu nie znanych ludzi (chyba, że któryś z was jest jakimś magnatem, to co innego) jest jak chęć powstrzymania powodzi przez ubranie się w strój przeciwdeszczowy.

System państwowej, powszechnej i przymusowej edukacji generalnie zawsze służył inżynierii społecznej i indoktrynowaniu ludzi. Teraz robi się to tak, by mogli oni pracować, ale byli możliwie mocno nastawieni na prosty hedonizm bez dalszych zainteresowań. Taki jest trend w całym tym anglosaskim i zachodnioeuropejskim imperium, którego RP jest wasalem. Taka jest polityka. Ktoś chce to zmienić jakimś listem ?

Oczywiście moim zdaniem nauka historii powinna koncentrować się na złotych latach I RP. Po to jest historia w szkołach, aby ludzie cenili swój kraj i wierzyli w jego siły. Do tego wpajanie dzieciom pamięci o tylu klęskach się nie przyda, zatem trzeba uczyć o sukcesach głównie.

Napisany przez: makron 7/11/2009, 19:42

QUOTE(pseudomiles @ 7/11/2009, 19:41)
Teraz robi się to tak, by mogli oni pracować, ale byli możliwie mocno nastawieni na prosty hedonizm bez dalszych zainteresowań.

A wcześniej było inaczej? confused1.gif

QUOTE
Oczywiście moim zdaniem nauka historii powinna koncentrować się na złotych latach I RP. Po to jest historia w szkołach, aby ludzie cenili swój kraj i wierzyli w jego siły. Do tego wpajanie dzieciom pamięci o tylu klęskach się nie przyda, zatem trzeba uczyć o sukcesach głównie.
*


I to dopiero jest indoktrynacja. tongue.gif Bo z historią, jako nauką, wiele to nie ma wspólnego.

Napisany przez: pseudomiles 7/11/2009, 19:43

Wcześniej była łacina, greka itp., jak to jest dążenie do prostego hedonizmu, to nie wiem co nim nie jest.

QUOTE
I to dopiero jest indoktrynacja.  Bo z historią, jako nauką, wiele to nie ma wspólnego.

A kiedy to w szkołach występowała historia jako nauka, a nie jako przedmiot szkolny dla dziatwy ?

Napisany przez: makron 7/11/2009, 19:50

QUOTE(pseudomiles @ 7/11/2009, 19:43)
A kiedy to w szkołach występowała historia jako nauka, a nie jako przedmiot szkolny dla dziatwy ?
*



A choćby 15 lat temu. Ja na przykład mam bardzo dobre wspomnienia z liceum. Jeśli wybaczysz odrobinę osobistych wspomnień (ach, łezka się w oku kręci, taki byłem wtedy młody sad.gif ), miałem przez cztery lata ten przedmiot z dr Tazbir, żoną wiadomo kogo i autorką podręcznika do Starożytności i Średniowiecza. Patrząc z perspektywy lat dość umiejętnie pokazała nam (tj. swoim uczniom), czym jest historia jako nauka i jak do niej podchodzić. Indoktrynacji tam nie było, a raczej zmuszanie do wyciągania własnych wniosków i krytycznego myślenia. Ale pewnie wiele zależy po prostu od nauczyciela.

Napisany przez: Marthinus 7/11/2009, 19:51

Pseudomiles niestety zwrócił uwagę na słuszna sprawę odnośnie owego listu.Niech uzbieramy nawet tysiąc czy 2 tysiące osób.Nie urażając nikogo bo sam jestem jedynie skromnym studentem jaka będzie struktura społeczna nadawców?
- z 5 czy 10 Dr
- 150-200 mgr
- 350-400 studentów
500 uczniów

A co do indoktrynacji taka niestety jest rzeczywistość szkolna której moim zdaniem nic nie zmieni.Traktowanie historii jako dyscypliny naukowej rozpoczyna się dopiero na studiach.

Napisany przez: mariuniu 7/11/2009, 20:26

Jest taka strona ,petycje pl - polecam , mozemy zostawić tam ślad naszej troski .

Napisany przez: Tesla 7/11/2009, 22:09

QUOTE
A wcześniej było inaczej? 

Wcześniej przynajmniej matematyka stała na o wiele wyższym poziomie.

Napisany przez: WuHu 7/11/2009, 22:16

QUOTE
Wcześniej przynajmniej matematyka stała na o wiele wyższym poziomie.


Nie tylko matematyka. Kiedyś wszystkie przedmioty szkolne były nauczane w szerszym zakresie. A teraz co? Od tego roku szkolnictwo już kompletnie staje na głowie...

Napisany przez: adam1234 7/11/2009, 22:28

I ludzie cały czas żyją - żyją bez wiedzy na temat całek czy układu rozrodczego krokodyla ani tego co to był sobór w Konstancji. Bo po co mają to wiedzieć? Nie lepiej żeby fizyk poświęcił się magnetyzmowi niż wkuwał, że na kongresie w Wiedniu najtrudniejszymi sprawami do rozwiązania były polska i niemiecka?

To dopiero przeczy logice.

Napisany przez: Coobeck 7/11/2009, 22:46

Vitam

Nikt się nie zainteresuje. Próba wpłynięcia na molocha za pomocą listów pisanych przez nikomu nie znanych ludzi (chyba, że któryś z was jest jakimś magnatem, to co innego) jest jak chęć powstrzymania powodzi przez ubranie się w strój przeciwdeszczowy (Pseudomiles)

A to ciekawostka, że od zarania jej dziejów, główną bronią Amnesty International jest masowe pisanie listów. Właśnie przez zwykłych ludzi, których nazwiska nic nikomu nie mówią, niekoniecznie doktorów - także i uczniów; ludzi których +/- 80% nawet nie jest członkami AI. I druga ciekawostka: średnio co trzecia akcja kończy się sukcesem.
No ale ja nikogo nie namawiam, skoro wygodniej jest załamać ręce i nie robić nic w przekonaniu, że i tak nic się zrobić nie da - nie nalegam smile.gif

Napisany przez: WuHu 7/11/2009, 23:09

QUOTE
I ludzie cały czas żyją - żyją bez wiedzy na temat całek czy układu rozrodczego krokodyla ani tego co to był sobór w Konstancji. Bo po co mają to wiedzieć? Nie lepiej żeby fizyk poświęcił się magnetyzmowi niż wkuwał, że na kongresie w Wiedniu najtrudniejszymi sprawami do rozwiązania były polska i niemiecka?  To dopiero przeczy logice.


Nie chodzi o to, aby wszyscy uczyli się wszystkiego. Chodzi o nabycie pewnej wszechstronności, która jest niezbędna w życiu. Chodzi o to, aby pokazać uczniom, iż szkoła jest od tego, aby pogłębiać wiedzę, a nie obijać się. Przecież zaniżanie poziomu nauczania nie wynika z ukierunkowywania uczniów, lecz tego aby im "ulżyć, bo się przemęczą". Ludzie wraz z postępem technicznym rozleniwiają się, stają się mniej pokorni i trzeba temu zapobiegać, m.in. po przez niegodzenie się na ustępstwa w sprawie szkolnictwa.

Napisany przez: adam1234 7/11/2009, 23:13

Nie, nabycie wiedzy o budowie serca krokodyla czy rysowania paraboli NIE sprawi, że ktokolwiek będzie sobie wszechstronniej radził w życiu. Żadna z tych informacji nie pomoże mu wypełnić przelewu na poczcie.

Ludzie wraz z postępem się rozleniwiają i trzeba temu zapobiegać confused1.gif Widzę, że koleżanka ciągoty komunistyczne wykazuje... A przynajmniej uległa Rousseau'owi i Fourierowi. W każdym razie nieciekawy wybór.

Napisany przez: Tesla 7/11/2009, 23:17

A nie sądzisz Adamie że fajnie być wszechstronnym, że dobrze jest poznawać chociaż część dorobku ludzkości, że wiedza jest wartością samą w sobie?

Napisany przez: adam1234 7/11/2009, 23:19

Oczywiście, że tak - tylko nie jest to najmniejszy powód do tego, aby fizyk uczył się o regaliach jeżeli nie wykazuje takiej chęci. Bo do niczego mu się to nie przyda. Lepiej żeby czas, który poświęci na naukę o regaliach poświęcił zgłębianiu tego jak działa prasa hydrauliczna.

Napisany przez: pseudomiles 7/11/2009, 23:22

A pewnie, że na każdego historyka czy humanistę powinno przypadać kilku techników, inżynierów budowlanych, architektów, informatyków, prawników, ekonomistów, artylerzystów... Niedobrze byłoby, gdyby całkowicie odpuszczono sobie nauczanie historii w szkołach średnich o specjalnościach technicznych. Za to lepiej jest to nauczanie prowadzić oferując ludziom strawną pigułkę wiedzy historycznej. Nie tak jak dziś, gdzie redukuje się ilość godzin (?), bo to nie jest żadna pigułka lecz budząca odruch wymiotny próba wciśnięcia całego pożywienia w jednym posiłku, ale powinno się ścieśniać programy do najważniejszych spraw. Na przykład w ciągu roku - pięć sprawdzianów z tego samego tematu. W ten sposób ludkom szkolnym taki temat się utrwali, nawet jeśli liczba godzin historii będzie minimalna.

Nauczanie historii powinno być z morałem. Wkuwanie historii dla samego wkuwania jest nonsensem (nie w przypadku pasjonatów, ale tych mało). Morał na przykład z polskiej historii jest taki, że RP powinna się zbroić i nikomu nie ufać. Jako że stery oświaty znajdują się w rękach "stronnictwa pro-pruskiego", toteż oczywiście czegoś takiego teraz nie będzie. Indoktrynacja ? A jak wam mama mówiła, by nie pchać łapek do wrzątku to też była indoktrynacja ?

Zlikwidować ministerstwo edukacji i centralne programy nauczania. Szkoły oddać pod zarząd samorządów, osób prywatnych i armii, a król winien również wykupić część placówek oświatowych (jak zwykle okazuje się, że wiele problemów Polski sprowadza się do braku rzeczywistej głowy państwa).

smile.gif

Amnesty International może sobie być skuteczna, bo jej cel jest zbieżny z celami elit : zniesienie kary śmierci ma bowiem umacniać fasadę i ideologię lewicowo-demokratyczną.

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 0:06

QUOTE
Nie, nabycie wiedzy o budowie serca krokodyla czy rysowania paraboli NIE sprawi, że ktokolwiek będzie sobie wszechstronniej radził w życiu. Żadna z tych informacji nie pomoże mu wypełnić przelewu na poczcie.


Niepokoi mnie niski poziom czytania ze zrozumieniem części użytkowników naszego portalu (nie chodzi tu o sytuacje zachodzące akurat w tym temacie - mój wniosek jest generalizujący).
Czy drogi Adamie zwróciłeś uwagę na pierwsze zdanie mojej wcześniejszej wypowiedzi? To było pytanie retoryczne - oczywiście, że nie zwróciłeś uwagi. Przypomnę więc to co napisałam wcześniej: "Nie chodzi o to, aby wszyscy uczyli się wszystkiego". Pisząc to miałam na myśli, iż np: bezsensownym jest, ażeby przyszły prawnik szczegółowo uczył się botaniki, czy zoologii, ale wypadałoby, aby orientował się w tych dziedzinach, wiedział skąd się biorą dane zjawiska i w jaki sposób one przebiegają. Na tym polega wszechstronność. Czym byłaby specjalizacja w danej dziedzinie, gdyby każdy uczył się wszystkiego szczegółowo? - niczym...

QUOTE
Ludzie wraz z postępem się rozleniwiają i trzeba temu zapobiegać confused1.gif Widzę, że koleżanka ciągoty komunistyczne wykazuje... A przynajmniej uległa Rousseau'owi i Fourierowi. W każdym razie nieciekawy wybór.


"Ciągoty komunistyczne" - dobre sobie biggrin.gif Akurat zwolennicy ultra skrajnej lewicy uważają, ze im mniej wie społeczeństwo, tym lepiej. Jeśli ktoś tu ma ciągoty komunistyczne, to raczej Ty, gdyż jesteś przeciwnikiem wszechstronności...
Co do Rousseau również się nie zgodzę. Akurat ten filozof miał poglądy bliskie współczesnej mentalności. Jego zdaniem dziecko to "tabula rasa" - istota niczym nie skalana i tak powinno pozostać, zatem edukacja powinna przebiegać w odpowiednich dawkach, najlepiej po troszku aby nie zaszkodzić. Rousseau zapewne nie podobało by się zgłębianie wiedzy we wszystkich dziedzinach, gdyż podobnie jak Ty teraz uznałby to za "zaśmiecanie ludzkiego umysłu"...

Tak więc proponuję następnym razem zastanowienie się nad wyborem argumentów do poparcia swojego zdania smile.gif

Napisany przez: pseudomiles 8/11/2009, 1:14

Typowy dzieciak nigdy nie będzie wszechstronny. Tylko niektórzy będą. System powinien być jednakowo nastawiony i na jednych, i na drugich. Racjonalne gospodarowanie. Da się to pogodzić, są i "ogólniaki" i szkoły techniczne. Tych drugich powinno być więcej.

Napisany przez: Marthinus 8/11/2009, 9:56

QUOTE(adam1234 @ 7/11/2009, 23:19)
Oczywiście, że tak - tylko nie jest to najmniejszy powód do tego, aby fizyk uczył się o regaliach jeżeli nie wykazuje takiej chęci. Bo do niczego mu się to nie przyda. Lepiej żeby czas, który poświęci na naukę o regaliach poświęcił zgłębianiu tego jak działa prasa hydrauliczna.
*



Adamie masz rację nie ma powodu do tego żeby fizyk uczył się o regaliach a historyk o układzie rozrodczym krokodyla.Należy sobie jednak zadać pytanie czym jest szkoła ogólnokształcąca?
Moim zdaniem osoba która ją kończy a następnie zdaje maturę powinna mieć elementarną wiedzę na każdy temat.Na specjalizajcę przyjdzie czas na studiach.Przecież w tym okresie ciągle krystalizują się przyszłe zainteresowania a bardzo często się zdarza że maturzyści do końca nie są pewni co chcą zdawać na maturze a następnie gdzie pójść na studia.Dlatego uważam iż licealista nie istotne z jakiego profilu tak jak nie może nie znać zasad logiki z matematyki tak też nie może nie wiedzieć czym była np kampania wrześniowa.

Napisany przez: mariuniu 8/11/2009, 9:57

Czy jest na forum ktoś zaznajomiony z nową podstawą programową nauczania historii, która w pakiecie rozłozona na lata będzie obowiązywać w szkole . Moze tu jest punkt zaczepienia do dalszej rozprawy na temat poziomu nauczania w polskiej szkole.

Napisany przez: Coobeck 8/11/2009, 11:22

Vitam

Należy sobie jednak zadać pytanie czym jest szkoła ogólnokształcąca? (Marthinus)

A no właśnie. Ogólnokształcąca. Ogólno-kształcąca. Ogólno-kształcąca.
Nie wiem dlaczego, ale wydaje mi się, że pojęcie "wykształcenie ogólne" (antonim szczególnego vel specjalistycznego) należy rozumieć dosłownie.

Oczywiście, że tak - tylko nie jest to najmniejszy powód do tego, aby fizyk uczył się o regaliach jeżeli nie wykazuje takiej chęci. (Adam1234)

Z tego co się orientuję, to na "studiach fizycznych" (bo dopiero tam można mówić o fizyku) nikt nie uczy historii. Więc Twój postulat jest wyważaniem otwartych drzwi.

Napisany przez: adam1234 8/11/2009, 12:34

QUOTE
Niepokoi mnie niski poziom czytania ze zrozumieniem części użytkowników naszego portalu


Jak to mówią - nie sądzcie abyście sądzeni nie byli.

QUOTE
bezsensownym jest, ażeby przyszły prawnik szczegółowo uczył się botaniki, czy zoologii, ale wypadałoby, aby orientował się w tych dziedzinach, wiedział skąd się biorą dane zjawiska i w jaki sposób one przebiegają. Na tym polega wszechstronność. Czym byłaby specjalizacja w danej dziedzinie, gdyby każdy uczył się wszystkiego szczegółowo? - niczym...


Udowadniasz tym sformułowaniem, że nie zrozumiałaś, bo ja się sprzeciwiam się właśnie tej wszechstronnej nauce, która nie jest do niczego przydatna. Mówiłem o sercu krokodyla i przlewie - nie odniosłaś się do tego.

QUOTE
Akurat zwolennicy ultra skrajnej lewicy uważają, ze im mniej wie społeczeństwo, tym lepiej. Jeśli ktoś tu ma ciągoty komunistyczne, to raczej Ty, gdyż jesteś przeciwnikiem wszechstronności...


Aaa, czyli komunizm nie chce myśleć za obywateli confused1.gif Przecież mówiać, że ludzie się rozleniwiają i trzeba się temu sprzeciwić mówisz jak przedstawiciele tej ideologii...

QUOTE
Co do Rousseau również się nie zgodzę. Akurat ten filozof miał poglądy bliskie współczesnej mentalności. Jego zdaniem dziecko to "tabula rasa" - istota niczym nie skalana i tak powinno pozostać, zatem edukacja powinna przebiegać w odpowiednich dawkach, najlepiej po troszku aby nie zaszkodzić. Rousseau zapewne nie podobało by się zgłębianie wiedzy we wszystkich dziedzinach, gdyż podobnie jak Ty teraz uznałby to za "zaśmiecanie ludzkiego umysłu"...


Rousseau to postulował powrót do natury, bo cywilizacja niszczy człowieka. Fourier to samo - to chyba jedyny wspólny element ich filozofii, więc gdybyś czytała ze zrozumieniem to byś to zauważyła.

QUOTE
Tak więc proponuję następnym razem zastanowienie się nad wyborem argumentów do poparcia swojego zdania


A ja proponuję zacząć czytać ze zrozumieniem.

QUOTE
Moim zdaniem osoba która ją kończy a następnie zdaje maturę powinna mieć elementarną wiedzę na każdy temat.


Po co?

QUOTE
Przecież w tym okresie ciągle krystalizują się przyszłe zainteresowania a bardzo często się zdarza że maturzyści do końca nie są pewni co chcą zdawać na maturze a następnie gdzie pójść na studia.


Oczywiście, moje postulaty tyczą się tych, którzy już są "skrystalizowani" smile.gif

QUOTE
Dlatego uważam iż licealista nie istotne z jakiego profilu tak jak nie może nie znać zasad logiki z matematyki tak też nie może nie wiedzieć czym była np kampania wrześniowa.


Jak nie będzie miał tej wiedzy to skończy się jego egzystencja?

QUOTE
Z tego co się orientuję, to na "studiach fizycznych" (bo dopiero tam można mówić o fizyku) nikt nie uczy historii. Więc Twój postulat jest wyważaniem otwartych drzwi.


Powtarzam, ja mówię o ludziach skrystalizowanych, którzy wiedzą czego chcą...

Typowy dzieciak nigdy nie będzie wszechstronny. Tylko niektórzy będą. System powinien być jednakowo nastawiony i na jednych, i na drugich. Racjonalne gospodarowanie. Da się to pogodzić, są i "ogólniaki" i szkoły techniczne. Tych drugich powinno być więcej.

Pod tym pomysłem pseudomilesa mogę się podpisać smile.gif

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 13:20

QUOTE
Udowadniasz tym sformułowaniem, że nie zrozumiałaś, bo ja się sprzeciwiam się właśnie tej wszechstronnej nauce, która nie jest do niczego przydatna. Mówiłem o sercu krokodyla i przlewie - nie odniosłaś się do tego.


Właśnie, że się odniosłam. A do jakiej kategorii zaliczyłbyś znajomość (tu cytuję) "budowy układu rozrodczego krokodyla"? Bo ja bym zaliczyła do wiedzy szczegółowej z dziedziny zoologii...
I jeszcze raz Ci tłumaczę, iż wszechstronne nauczanie nie polega na opanowaniu wiedzy szczegółowej ze wszystkich dziedzin! Człowiek wszechstronnie wykształcony nie wyśpiewa Ci całego podręcznika o anatomii krokodyla, ani też nie poda wszelkich szczegółów związanych z soborem w Konstancji. Jednak gdy zapytasz takiego człowieka o tego nieszczesnego krokodyla, to będzie wiedział o co Ci chodzi i w mniejszym bądź większym stopniu będzie w stanie podjąć z Tobą rozmowę na ten temat.


QUOTE
Aaa, czyli komunizm nie chce myśleć za obywateli confused1.gif Przecież mówiać, że ludzie się rozleniwiają i trzeba się temu sprzeciwić mówisz jak przedstawiciele tej ideologii...

Dobrze wiesz, że nie mam na myśli lenistwa fizycznego robotnika, któremu się nie chce machać łopatą biggrin.gif Przypomnę Ci, że cały czas jesteśmy w temacie kształcenia pracowników umysłowych, których komunizm na pewno nie będzie wspierał biggrin.gif A jeśli nawet będzie wspierał, to tylko takich wyspecjalizowanych w jednej dziedzinie, których może użyć do potrzeb, np: militarnych.

Na czym więc polega lenistwo wspólczesnych ludzi wychowanych w państwie demokratycznym ? Mianowicie na nadużywaniu nowoczesnych technologii. Np: dawniej uczeń, aby odrobić pracę domową musiał przekopać pół biblioteki i przeczytać ileś książek, a teraz wystarczy że wpisze coś w Google i ma już gotową, napisaną pracę - bez żadnego wysiłku.
Do lenistwa społeczeństwa można zaliczyć również upadek wartości moralnych i stopniową demoralizację.

QUOTE
Rousseau to postulował powrót do natury, bo cywilizacja niszczy człowieka. Fourier to samo - to chyba jedyny wspólny element ich filozofii, więc gdybyś czytała ze zrozumieniem to byś to zauważyła.

Wcześniej nie odnosiłam się do Fouriera i widzę, że Ci tego zabrakło. Jeśli coś z jego ideologii można podciągnąć pod temat dyskusji, to tylko to, że każdy powinien zajmować się przede wszystkim tym co go interesuje - w tej kwestii myślę, że jesteśmy zgoni;)



QUOTE
Moim zdaniem osoba która ją kończy a następnie zdaje maturę powinna mieć elementarną wiedzę na każdy temat.Na specjalizajcę przyjdzie czas na studiach.Przecież w tym okresie ciągle krystalizują się przyszłe zainteresowania a bardzo często się zdarza że maturzyści do końca nie są pewni co chcą zdawać na maturze a następnie gdzie pójść na studia.Dlatego uważam iż licealista nie istotne z jakiego profilu tak jak nie może nie znać zasad logiki z matematyki tak też nie może nie wiedzieć czym była np kampania wrześniowa.


Tu się zgadzam jak najbardziej. Każdy człowiek powinien wiedzieć, co się wokół niego dzieje, powinien mieć wiedzę z każdej dziedziny, aby móc odkryć w czym najlepiej się może sprawdzić, jako przyszły specjalista.

Napisany przez: Danielp 8/11/2009, 14:32

QUOTE(WuHu @ 8/11/2009, 13:20)
Na czym więc polega lenistwo wspólczesnych ludzi wychowanych w państwie demokratycznym ? Mianowicie na nadużywaniu nowoczesnych technologii. Np: dawniej uczeń, aby odrobić pracę domową musiał przekopać pół biblioteki i przeczytać ileś książek, a teraz wystarczy że wpisze coś w Google i ma już gotową, napisaną pracę - bez żadnego wysiłku.
*


Ale o co chodzi ?
Ludzkość zawsze dąży do tego aby zrobić "coś" i jak najmniej się przy tym narobić. Liczy się efektywność. Jeśli ktoś ma poświęcić parę popołudniu aby przekopać pół biblioteki (pół biedy jeśli ma do biblioteki blisko) to wolałbym aby stracił jeden wieczór na poszukiwanie + napisanie referatu korzystając z sieci zaś pozostałe poświęcić na inne rzeczy (nie wiem powtórzyć sobie język obcy, pójść na spacer, pograć w piłkę).
Sieć jest na tyle demokratyczna (dla tych które mają swobodny dostęp do niej) że każdy ma równe szanse dotarcia do materiałów (z bibliotekami bywa różnie).
Jak kiedyś ważna była/jest umiejętność korzystania z zasobów bibliotecznych tak teraz dochodzi umiejętność skorzystania z "sir Googla" (skąd aby wyciągnąć naprawdę ciekawe informacje trzeba wiedzieć co wpisać i myśleć).

Problem w tym aby ta praca nie była napisana w 5 minut na zasadzie "kopiuj wklej" (takie nowoczesne i mniej pracochłonne niż odpisywanie wypracowań/referatów z przed "epoki googla").

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 14:40

QUOTE
Problem w tym aby ta praca nie była napisana w 5 minut na zasadzie "kopiuj wklej" (takie nowoczesne i mniej pracochłonne niż odpisywanie wypracowań/referatów z przed "epoki googla").


Ja właśnie miałam na myśli pisanie pracy za pomocą "kopiuj wklej" rolleyes.gif . Z doświadczenia wiem, ze jest to zjawisko coraz bardziej powszechne i jest jedną z form buntu uczniów przeciw szkole.

Napisany przez: silent_hunter 8/11/2009, 15:24

QUOTE
bo ja się sprzeciwiam się właśnie tej wszechstronnej nauce, która nie jest do niczego przydatna.


Napiszę Ci dlaczego ta ogólna edukacja jest przydatna a nawet nieodzowna...I wcale nie jest najważniejsze aby błysnąc w towarzystwie, czy snobowac się na konsumenta elitarnej kultury i sztuki...Otóż jeśli się zamierza byc rodzicem warto wiedziec ciut więcej...niźli np. na wycieczce we Florencji po pstryknięciu paru zdjęc aparatem zorka pięc popisac się przed dzieciakami wiekopomnym odkryciem " Ooo, jaki ladny kościół, a jakie ma szlaczki czarno-białe!" a np. w ZOO przed basenem delfinów : "patrz córuś, jakie te ryby mądre!" biggrin.gif Tjaaaaaaa...

Napisany przez: Shephard 8/11/2009, 15:45

To, że człowiek sobie ułatwia edukację jest rzeczą oczywistą i znaną od starożytności.
Nie da się temu przeciwdziałać, bowiem ludzkiej natury nie da się zmienić (najlepszym manipulatorom nie zawsze się udawało - wielu wśród nazistów i komunistów było ludzi, chcących się tylko jak najwięcej obłowić, a nie wcielać bezinteresownie w życie ideałów, którym mieli być wierni (aczkolwiek jeśli to pomagało dojść do celu, to nie wahali się)).

Rozwiązaniem byłyby prace po prostu oryginalne. Wymagające od ucznia/studenta poszukiwań oryginalnych, niezbadanych dotąd obszarów wiedzy, luk w nauce, które należałoby opisać, zbadać. natomiast dziś wymaga się od uczniów, by napisali o przyczynach i skutkach różnorakich wojen (a propos historii), które zostały już opisane, czy zapamiętania procesów chemicznych, które zostały już przeprowadzone. By zdobyć magisterkę, wystarczy napisać pracę na dowolny temat (o ile promotor się zgodzi), nawet jeśli był już wałkowany w kilkuset książkach.
O ile od uczniów podstawówki/gimnazjum/liceum nie ma co oczekiwać oryginalnych badań, o tyle zdobycie magisterki powinno wiązać się naprawdę jakimś wkładem w rozwój nauki. A tak, to jest to... przepisywanie wiedzy z innych książek, bowiem ilość "przypisów" i "bibliografii" musi się zgadzać.
Ktoś by powiedział - no dobra, to wprowadźmy takie przepisy, które by to regulowały. Ale wtedy mniej uzdolnione osoby na studiach nie mogłyby zdobyć papierka. Byłaby to dyskryminacja! Rasizm! Homofobia! W końcu faszyzm jak lubią nazywać media każde postępowanie przeciw "jedynej słusznej linii postępowania".

To po prostu dalej polityka "równych szans". Dlatego tworzy się klasy integracyjne (ba! całe szkoły!), gdzie na lekcjach wf-u obok zdrowych dzieciaków grających w piłkę znajdują się osoby niepełnosprawne, które są tam akceptowane tylko dlatego, że tak wypada, powinno czy zrobienia im tej przyjemności. Zamiast tworzyć takie zespoły osób niepełnosprawnych, by wspólnie tworzyli dwie drużyny i grały na wózkach np. w kosza czy w siatkówkę albo w szachy - zmusza się ich do biernego uczestnictwa w grach z ludźmi w pełni zdrowych fizycznie.

Podobnie jak zajęcia z osobami z zespołem downa czy innymi okrutnymi schorzeniami w wyspecjalizowanych ośrodkach - przyprowadza się na zajęcia z nimi "niepełnosprawnych inaczej" (znaczy zdrowych) ze szkół, by "nie czuły się wyobcowane", tym samym ogranicza się możliwości dalszego rozwoju tych, których na taki rozwój stać.

Żebym nie był źle zrozumiany - charytatywne akcje, wolontariat należy promować i nagradzać, jednak nie może się to odbijać na osobach, które CHCĄ się czegoś nauczyć, rozwijać w swych zawodowych zainteresowaniach (nie tylko w dziedzinach emocjonalnych przy obcowaniu z ludźmi chorymi, choć nie jest to nic negatywnego - ale dobrowolnie do cholery, a nie pod przymusem!)

Ale skoro doszło do tego, że "prawo równych szans" dotyczy również w wypadku chuliganów, którzy rozwalają lekcje i zaczepiają oraz szkalują innych, chcących coś z nich wynieść - nie widzę żadnej nadziei, że coś w tej kwestii się zmieni.
Wciąż - zgodnie z polityką poprawności politycznej - osoby z IQ 80 i z IQ 150 (oczywiście same te statystyki IQ stanowią tylko przykład, bowiem nie mam do nich za grosz zaufania) będą miały wspólne zajęcia, osoby niepełnosprawne z przyszłymi sportowcami, a chuligańscy imbecyle z uczniami wybijającymi się.

Ale co się dziwić, skoro gdy JKM zapytał się niepełnosprawnej dziewczynki na wózku, co tak robi na uboczu kiedy inne dzieciaki z jej klasy grają, to od razu rozległ się krzyk mediów że oto JKM jest przeciwnikiem edukacji w szkołach osób niepełnosprawnych. Lepiej było dla niej by gapiła się na grające zdrowe osoby niż zorganizować jej partyjkę jakiś zajęć z pokroju kart, gier planszowych czy szachów!
Polityka poprawności doszła do tego, że dziewczynki w Szwecji miały zajęcia polegające na zwijaniu kartki mocnego papieru w rulonik oraz sikanie przy jego pomocy do pisuarów - bo skoro chłopcy mogą, to czemu dziewczynki nie?

Zamiast starać się zrobić z osób niepełnosprawnych przyszłych mistrzów paraolimpiad czy brydżystów/szachistów przyprowadza się je do grona zdrowych osób i każe im, żeby zachowywali się podobnie.
Jednak o ile osoba niedorozwinięta umysłowo nie rozwinie się w osobę zdrową (pomijając to, że może skrywać w sobie jakieś talenty - jak malarstwo czy talent w szachach na przykład), czy osoba niepełnosprawna - nigdy (ba, nawet nie będzie mogła prawnie!) zagrać z przyszłymi piłkarzami w meczach ligowych, to zdrowe osoby - mogą próbować tak zintegrować się z osobami chorymi, by nie pokazywać tego, że potrafią wyżej skoczyć, szybciej pobiec, rozwiązać zadania 2X szybciej.
Zrównywanie zawsze prowadzi do negatywnych konsekwencji.

Ściślej nawiązując do tematu. Osoby interesujące się historią, powinny mieć możliwości poszerzanie swej wiedzy już w samej szkole, a nie poza nią - nie po to gniją w niej 6-8 godzin dziennie, by jeszcze w domu ślęczeć nad książkami. Jeśli kogoś historia nie interesuje - niech przejdzie na lekcje wf'u choćby i do klasy wyżej (o ile się nie pozabijają), żeby rozwijać swe zdolności. Nie twórzmy im hermetycznego świata wszech obecnej równości, bowiem przy braku chęci nie zmusicie go do tego, by zainteresował się biologią. A z osób niepełnosprawnych wyduśmy ich atuty, by mogły stać się samodzielne. Bowiem z osoby niepełnosprawnej fizycznie nie wyrośnie zdrowy sportowiec, a niepełnosprawnej umysłowo - wybitny ekonomista. Ale człowiek na wózku może być doskonałym szachistą, natomiast umysłowo chora - malarzem.
Nie tylko pozwólmy dzieciom chorym się rozwijać, ale również nie krzywdźmy osób zdrowych.
Jednak te działanie wymagają specjalizacji ośrodków edukacyjnych, ich prywatyzacji no i przede wszystkim - neutralności medialnej chociaż.
Przy dzisiejszych warunkach każda próba zmiany tego systemu skończy się tylko jednym oskarżeniem - faszyzm.

Napisany przez: lancelot 8/11/2009, 16:06

QUOTE
Rozwiązaniem byłyby prace po prostu oryginalne. Wymagające od ucznia/studenta poszukiwań oryginalnych, niezbadanych dotąd obszarów wiedzy, luk w nauce, które należałoby opisać, zbadać. natomiast dziś wymaga się od uczniów, by napisali o przyczynach i skutkach różnorakich wojen (a propos historii), które zostały już opisane, czy zapamiętania procesów chemicznych, które zostały już przeprowadzone. By zdobyć magisterkę, wystarczy napisać pracę na dowolny temat (o ile promotor się zgodzi), nawet jeśli był już wałkowany w kilkuset książkach.
tym właśnie rózni się praca magisterska Tym bardziej zaś praca na poziomie np. licealnym) od pracy doktorskiej. Nie sposób wymagać od studentów (uczniów) prowadzenia własnych badań, dokonywania odkryć itp. Z resztą nie temu takie prace mają służyć. Ich zadaniemjest wykazanie się umiejętnościa korzystania z ogólnodostępnych źródeł, opracowań a (nawet) podręczników oraz aparatu naukowego.

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 16:18

Shephard, poruszyłeś bardzo ważny problem, ważniejszy nawet niż spory na temat wszechstronnego wykształcenia. Szkoła nigdy nie będzie działała sprawnie, jeżeli będzie sprawować opiekę nad "mieszanką wybuchową uczniów". Takie szkoły nie mają sensu - ani nie pozwolą rozwijać się szczególnie uzdolnionym, ani nie wychowają niepokornych.

Zastanawia mnie sens istnienia gimnazjów w Polsce. Jak dla mnie struktura nauczania w nich jest bezsensowna - człowiek nie zdobędzie ani wiedzy szczegółowej pozwalającej rozwijać predyspozycje, ani też wystarczającej wiedzy ogólnej pozwalającej na ukierunkowanie zainteresować. Taka strata czasu...
Później uczeń szkoły średniej nie wie tak na prawdę na co się zdecydować: czy na LO w którym będzie musiał w zasadzie powtarzać część materiału z gimnazjum, czy też technikum, które co prawda ukierunkuje go do wykonywania przyszłego zawodu ale nie gwarantuje idealnie zdanej matury...

Jednym słowem: w oparciu o wywody Shepharda i moje moąza stwierdzić, iż polskie szkolnictwo jest "niezdecydowane"...

Napisany przez: adam1234 8/11/2009, 16:23

QUOTE
Właśnie, że się odniosłam. A do jakiej kategorii zaliczyłbyś znajomość (tu cytuję) "budowy układu rozrodczego krokodyla"? Bo ja bym zaliczyła do wiedzy szczegółowej z dziedziny zoologii...
I jeszcze raz Ci tłumaczę, iż wszechstronne nauczanie nie polega na opanowaniu wiedzy szczegółowej ze wszystkich dziedzin! Człowiek wszechstronnie wykształcony nie wyśpiewa Ci całego podręcznika o anatomii krokodyla, ani też nie poda wszelkich szczegółów związanych z soborem w Konstancji. Jednak gdy zapytasz takiego człowieka o tego nieszczesnego krokodyla, to będzie wiedział o co Ci chodzi i w mniejszym bądź większym stopniu będzie w stanie podjąć z Tobą rozmowę na ten temat.


No to spróbuję po raz ostatni - do czego przyda się historykowi wiedza o budowie serca krokodyla? (Żeby nie było, mam takie zagadnienie w podręczniku od biologii).

QUOTE
Dobrze wiesz, że nie mam na myśli lenistwa fizycznego robotnika, któremu się nie chce machać łopatą


Sęk w tym, że ja też nie - spóbuj jeszcze raz się odnieść.

QUOTE
Na czym więc polega lenistwo wspólczesnych ludzi wychowanych w państwie demokratycznym ? Mianowicie na nadużywaniu nowoczesnych technologii. Np: dawniej uczeń, aby odrobić pracę domową musiał przekopać pół biblioteki i przeczytać ileś książek, a teraz wystarczy że wpisze coś w Google i ma już gotową, napisaną pracę - bez żadnego wysiłku.
Do lenistwa społeczeństwa można zaliczyć również upadek wartości moralnych i stopniową demoralizację.


Czyli jednak komunizm wallbash.gif

QUOTE
Wcześniej nie odnosiłam się do Fouriera i widzę, że Ci tego zabrakło. Jeśli coś z jego ideologii można podciągnąć pod temat dyskusji, to tylko to, że każdy powinien zajmować się przede wszystkim tym co go interesuje - w tej kwestii myślę, że jesteśmy zgoni;)


No OK, warunkiem rozwoju falangi był rozwój poszczególnych ludzi, z tym że ludzie byli tej ostatniej podporządkowani.

QUOTE
Napiszę Ci dlaczego ta ogólna edukacja jest przydatna a nawet nieodzowna...


No tak, dlatego właśnie jest nieodzowana - a co z bezdzietnymi? wink.gif

Napisany przez: Tesla 8/11/2009, 16:33

QUOTE
Dobrze wiesz, że nie mam na myśli lenistwa fizycznego robotnika, któremu się nie chce machać łopatą  Przypomnę Ci, że cały czas jesteśmy w temacie kształcenia pracowników umysłowych, których komunizm na pewno nie będzie wspierał  A jeśli nawet będzie wspierał, to tylko takich wyspecjalizowanych w jednej dziedzinie, których może użyć do potrzeb, np: militarnych.

I to jest dopiero ironia losu bo za PRL'u program był o wiele obszerniejszy.
Swoją drogą myślę że nad pomysłem Coobecka można się porządnie zastanowić bo ja osobiście nie chcę żeby na przykład moje dzieci w przyszłości nie wiedziały do czego służy nerka bo jak będą mieli z nią problemy to pójdą do lekarza czy miały takie pojęcie o historii jak młodzi Brytyjczycy czy Amerykanie. Można by też założyć stronę internetową na której były by zamieszczone informację o tym jakie części programu nauczania zostały wycięte na przestrzeni lat, czym takie okrajanie skutkuje (przykłady z krajów zachodnich) itp.

Napisany przez: adam1234 8/11/2009, 16:36

QUOTE
przykłady z krajów zachodnich)


A mam pytanko - gdzie się lepiej żyje ludziom, gdzie jest większe PKB per capita - u nas czy na Zachodzie?

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 16:38

adam1234 proszę Cię...biggrin.gif Skończ z tym komunizmem biggrin.gif Dlaczego tak się uwziąłeś? biggrin.gif
Czy Ty na prawdę nie dostrzegasz problemów współczesnego społeczeństwa? Sądzisz że jest wszystko ok? Że nie trzeba niczego poprawiać? Że nie ma wśród uczniów chuliganów, symulantów i obiboków? No proszę Cię...

QUOTE
No to spróbuję po raz ostatni - do czego przyda się historykowi wiedza o budowie serca krokodyla? (Żeby nie było, mam takie zagadnienie w podręczniku od biologii).


Czy ja musze po raz kolejny tłumaczyć? Czy nie wyraziłam się wcześniej 2 czy 3 razy w sposób jasny? Ehh... Powtórzę jeszcze raz: nie myl specjalistycznych dziedzin z wiedzą ogólną!

Napisany przez: Marthinus 8/11/2009, 16:41

Adam wiesz problem polega na tym że w szkole ogólnokształcącej nie ma jeszcze fizyków,chemików czy historyków.Pisałeś że specjalizacja w liceum powinna dotyczyć "tych którzy mają skrystalizowane poglądy"Co jednak jeśli ta osoba na rok przed maturą obudzi się i stwierdzi że jednak nie chce zdawać historii tylko biologię?
W twoim systemie taka osoba zaczynała by od 0 a tak nieważne na jakim jest profilu musi/powinna mieć jakąś elementarną wiedzę.
Jeszcze raz podkreślę.Od specjalizacji są studia.Liceum ma za zadania rozszerzyć wiedzę ogólną.Osoba która uzyskuje świadectwo ukończenia szkoły średniej a następnie zdanej matury MUSI umieć chociaż podjąc rozmowę na podstawowe zagadnienia tak i fizyczne jak i historyczne.

Napisany przez: Tesla 8/11/2009, 16:43

QUOTE
A mam pytanko - gdzie się lepiej żyje ludziom, gdzie jest większe PKB per capita - u nas czy na Zachodzie?

W Japonii poziom edukacji jest bardzo wysoki i PKB również. Spekulujesz że czym gorsza edukacja tym ludzie bogatsi?
biggrin.gif

Napisany przez: adam1234 8/11/2009, 16:46

QUOTE
Czy Ty na prawdę nie dostrzegasz problemów współczesnego społeczeństwa? Sądzisz że jest wszystko ok? Że nie trzeba niczego poprawiać? Że nie ma wśród uczniów chuliganów, symulantów i obiboków? No proszę Cię...


Ale jaki to ma związek z nauczaniem człowieka, który chce zostać fizykiem postanowień pokoju westfalskiego?

QUOTE
Czy ja musze po raz kolejny tłumaczyć? Czy nie wyraziłam się wcześniej 2 czy 3 razy w sposób jasny? Ehh... Powtórzę jeszcze raz: nie myl specjalistycznych dziedzin z wiedzą ogólną!


Chodze do LO, w programie mam budowę serca krokodyla - jest to więc wedle definicji wiedza ogólna.

QUOTE
Co jednak jeśli ta osoba na rok przed maturą obudzi się i stwierdzi że jednak nie chce zdawać historii tylko biologię?


Trzeba być odpowiedzialnym, poza tym skoro nie była pewna mogła iść na kierunek ogólny. Dlaczego z powodu nieodpowiedzialności kilku ludzi ma cierpieć reszta, w końcu 3/4 przedmiotów nie zdajesz na maturze?

QUOTE
Jeszcze raz podkreślę.Od specjalizacji są studia.Liceum ma za zadania rozszerzyć wiedzę ogólną.Osoba która uzyskuje świadectwo ukończenia szkoły średniej a następnie zdanej matury MUSI umieć chociaż podjąc rozmowę na podstawowe zagadnienia tak i fizyczne jak i historyczne.


Nie, nie musi i przeciętny maturysta tego nie umie, bo kolokwialnie mówiąc zlewa inne przedmioty oprócz tych, które zdaje na maturze.

QUOTE
Adam wiesz problem polega na tym że w szkole ogólnokształcącej nie ma jeszcze fizyków,chemików czy historyków.


Taaak? A załóżmy, że ja chcę być biologiem, wiem to - dlaczego ma mnie ktoś zmuszać do nauki o czterech postulatach husyckich?

QUOTE
W Japonii poziom edukacji jest bardzo wysoki i PKB również. Spekulujesz że czym gorsza edukacja tym ludzie bogatsi?


Więc PKB nie zależy od poziomu edukacji? Czyli o jakich zatrważających zjawiskach niszczących Zachód mówisz?

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 16:49

QUOTE
Adam wiesz problem polega na tym że w szkole ogólnokształcącej nie ma jeszcze fizyków,chemików czy historyków.Pisałeś że specjalizacja w liceum powinna dotyczyć "tych którzy mają skrystalizowane poglądy"Co jednak jeśli ta osoba na rok przed maturą obudzi się i stwierdzi że jednak nie chce zdawać historii tylko biologię? W twoim systemie taka osoba zaczynała by od 0 a tak nieważne na jakim jest profilu musi/powinna mieć jakąś elementarną wiedzę. Jeszcze raz podkreślę.Od specjalizacji są studia.Liceum ma za zadania rozszerzyć wiedzę ogólną.Osoba która uzyskuje świadectwo ukończenia szkoły średniej a następnie zdanej matury MUSI umieć chociaż podjąc rozmowę na podstawowe zagadnienia tak i fizyczne jak i historyczne.


Chociaż jedna osoba, która wie o co mi chodzi i podziela moje poglądy smile.gif
Marthinus, przynajmniej Ty nie doszukujesz się komunizmu we wszystkim smile.gif

Napisany przez: Coobeck 8/11/2009, 16:57

Vitam

No to spróbuję po raz ostatni - do czego przyda się historykowi wiedza o budowie serca krokodyla? (Żeby nie było, mam takie zagadnienie w podręczniku od biologii). (Adam1234)

A do czego mnie, od początku podstawówki (!) ortodoksyjnemu ścisłowcowi, wielbicielowi matematyki (a potem takoż i fizyki), obecnie doktorowi nauk technicznych z krakowskiej polibudy - potrzebna jest ta cała historia? Co ja tu w ogóle robię? Czy np przekonanie, że Polska była w 1939 sojusznikiem Hitlera i zakładała u siebie obozy koncentracyjne - wpłynęłoby na to, jakim jestem pracownikiem naukowym?

A tak na poważnie - Drogi Adamie, już ileś tam dziesiąt lat temu prowadzono badania nad związkiem między wykształceniem a wydajnością pracy. Przyjmując wydajność pracownika z wykształceniem podstawowym za 1,0 dostaniemy dla wykształcenia średniego +/- 2,5 a dla wyższego 4,0. Więc to nie jest całkiem tak, że można sobie bez żadnych konsekwencji wywalać z programu nauczania to, co się nie podoba. Bo nauka (nawet przedmiotów nielubianych) poszerza horyzonty intelektualne.
No a poza tym, nigdy nie wiesz, co Ci się kiedy w życiu przyda. Zwłaszcza obecnie, gdy przeciętnie zmienia się w życiu pracę kilka (naście?) razy.

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 16:59

QUOTE
Ale jaki to ma związek z nauczaniem człowieka, który chce zostać fizykiem postanowień pokoju westfalskiego?

A jaki to ma związek ze stale przytaczanym przez Ciebie komunizmem?

QUOTE
Chodze do LO, w programie mam budowę serca krokodyla - jest to więc wedle definicji wiedza ogólna.

A to już wiemy dlaczego tak maltretujesz tego krokodyla w swoich wypowiedziach. To że musisz uczyć się o jego budowie to nie jest wina społeczności portalu historycy.org, więc apeluję, abyś swoją złość rozładowywał na kimś innym. Wiedziałeś (a przynajmniej powinieneś wiedzieć) do jakiego idziesz LO i jakie podręczniki w nim obowiązują.

Napisany przez: Marthinus 8/11/2009, 17:00

Ja Liceum skończyłem niedawno i jeśli w klasach biologicznych uczą się o 4 artykułach praskich to jestem w szkoku jaki ogromny wzrost poziomu merytorycznego się dokonał.
To że przeciętny maturzysta nie umie podjąć takiej elementarnej rozmowy świadczy jedynie o kryzysie polskiego szkolnictwa i zapewne też dlatego w tym wątku dyskutujemy.Adamie jesteś licealistą.Po ukończeniu szkoły otrzymasz świadectwo ukończenia szkoły OGÓLNOKSZTAŁCĄCEJ a nie historycznej.Profile w owych szkołach jedynie polegają na dodatkowym rozszerzeniu wiedzy w poszczególnych przedmiotach któe w przypadku historii i tak dla mnie jest śmieszne.
Ja nie zamierzam wypowiadać się na temat poziomu edukacji biologii fizyki czy chemii ponieważ moja wiedza w tym zakresie jest niewystarczająca.Wiem natomiast że poziom nauczania historii jest skandalicznie niski i jeżeli nasz apel gdyby powstał mógłby coś zmienić to podpiszę go z wielką chęcią.

Napisany przez: Tesla 8/11/2009, 17:02

QUOTE
Nie, nie musi i przeciętny maturysta tego nie umie, bo kolokwialnie mówiąc zlewa inne przedmioty oprócz tych, które zdaje na maturze.

Zastanawiam się do jakiej szkoły chodzisz że takie zjawiska obserwujesz.
QUOTE
Więc PKB nie zależy od poziomu edukacji?

Jasne że zależy a oprócz tego od wielu innych czynników. I te czynniki zadecydowały o tym że mimo kiepskiej edukacji PKB jest wysokie.
QUOTE
Czyli o jakich zatrważających zjawiskach niszczących Zachód mówisz?

Przecież pisze cały czas o takich przypadkach jak w pierwszym poście tego tematu.

Napisany przez: adam1234 8/11/2009, 17:03

QUOTE
Co ja tu w ogóle robię?


Rozwijasz swoją pasję?

QUOTE
Przyjmując wydajność pracownika z wykształceniem podstawowym za 1,0 dostaniemy dla wykształcenia średniego +/- 2,5 a dla wyższego 4,0. Więc to nie jest całkiem tak, że można sobie bez żadnych konsekwencji wywalać z programu nauczania to, co się nie podoba. Bo nauka (nawet przedmiotów nielubianych) poszerza horyzonty intelektualne.


Czyli człowiek z wyższym wykształceniem będzie machał łopatą wydajniej od gościa z wykształceniem podstawowym?

W drugą stronę to nie działa oczywiście, ale też nawet najlepszy prgram nauczania nie sprawi, że każdy będzie doktorem.

QUOTE
Czy np przekonanie, że Polska była w 1939 sojusznikiem Hitlera i zakładała u siebie obozy koncentracyjne - wpłynęłoby na to, jakim jestem pracownikiem naukowym?


Mylisz dwie rzeczy - ja nie zabraniam się uczyć, ja nie chcę przymusu nauki...

QUOTE
No a poza tym, nigdy nie wiesz, co Ci się kiedy w życiu przyda. Zwłaszcza obecnie, gdy przeciętnie zmienia się w życiu pracę kilka (naście?) razy.


No tak, ale poza zmienianiem pracy na IB jakiegoś uniwerku do niczego mi się nie przyda wiedza o tym co to są prokarionty.

QUOTE
Zastanawiam się do jakiej szkoły chodzisz że takie zjawiska obserwujesz.


http://pl.wikipedia.org/wiki/Towarzystwo_Szk%C3%B3%C5%82_Tw%C3%B3rczych

To jedna ze szkół wymienionych na tej liście, która nie powiem, bo będzie promocja a za prmocję się płaci. Poza tym nie jest to obserwacja stricte poczyniona na podstawie mojej placówki oświatowej.

WuHU - darujmy sobie argumenty ad personam. Natomiast z artykułami przesadziłem - zmieńmy to na postanowienia traktatu wersalskiego smile.gif

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 17:16

QUOTE
WuHU - darujmy sobie argumenty ad personam. Natomiast z artykułami przesadziłem - zmieńmy to na postanowienia traktatu wersalskiego smile.gif


Adamie Ty już z wieloma rzeczami tutaj przesadziłeś biggrin.gif , zwłaszcza z niektórymi pod moim adresem. Powiadasz, iż proponujesz postanowienia traktatu wersalskiego? rolleyes.gif

Napisany przez: mariuniu 8/11/2009, 17:26

Prosiłbym o powrót do meritum , bo powoli zaczynam się gubić.

Napisany przez: silent_hunter 8/11/2009, 17:51

QUOTE
Mylisz dwie rzeczy - ja nie zabraniam się uczyć, ja nie chcę przymusu nauki...


Mr. Adam, ależ oczywiście, ze nastolatkowi można zostawic wybór, albo XBOX albo nauka...Jestem święcie przekonany, ze kazdy dzieciak dobrowolnie wybierze nauke biggrin.gif

Ankietowanych nastolatków w GB nie pytano o niuanse historii typu "Traktaty Wersalskie" a o zagadnienia z zakresu podstawowej wiedzy. Holokaust, Hitler to hasła-symbole!...come on... Jeśli się tego nie wie to już nie jest oznaka niedouczenia historycznego a zwykłego zdebilnienia ...ot co..postępującej degradacji, mody na lenistwo umysłowe...nieprzemęczania sie....ehhh... "No pain, no gain" - to dobre dla "nerda" ...a bycie "nerdem" nie jest "COOL"...czytanie książek jest dla frajerów...
Chcesz jeszcze dolewac oliwy do ognia? Brak przymusu nauki? Żarcisz chyba?

Napisany przez: pseudomiles 8/11/2009, 18:48

Przymusowa nauka jest niewolnictwem. Bo jest nim nieodpłatne zmuszanie ludzi do pracy. Przymusowość można znieść, i tak nic złego się nie stanie.

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 18:52

QUOTE
Przymusowa nauka jest niewolnictwem. Bo jest nim nieodpłatne zmuszanie ludzi do pracy. Przymusowość można znieść, i tak nic złego się nie stanie.


Postulujesz zniesienie obowiązku szkolnego? Bo nic innego nie wynika z Twojego postu...

Napisany przez: alcesalces1 8/11/2009, 19:02

QUOTE(pseudomiles @ 8/11/2009, 19:48)
Przymusowa nauka jest niewolnictwem. Bo jest nim nieodpłatne zmuszanie ludzi do pracy. Przymusowość można znieść, i tak nic złego się nie stanie.
*


Jakie nieodpłatne - wynagrodzeniem za wysiłek jest zdobyta wiedza. W niektórych przypadkach ludzie są gotowi zapłacić za dostęp do szkół innych niż publiczne.

Napisany przez: silent_hunter 8/11/2009, 19:08

Strzeżcie się rodzice! Wysyłacie dzieciaka do szkoły, przymuszacie do nauki, propagujecie niewolnictwo...Tfu...Paskudni tyrani!
A może państwo co by nie zostac posądzonym o proceder niewolniczej, przymusowej pracy powinno rekompensowac i płacic pieniężnie dzieciakom za ich łaskawe uczenie się??? biggrin.gif
Np. za uczestnictwo w lekcji matematyki najwięcej - 20 zł (za przestraszne męczarnie), za historię - 15 zł , za geografie 12 zł...etc, cennik można ustalic...Rodzice oczywiście dołożyliby się też, dorzucajac odpowiednie napiwki... sleep.gif

Napisany przez: pseudomiles 8/11/2009, 19:50

Oczywiście, że postuluję zniesienie przymusu edukacji. To odsiałoby tylko bandytów szkolnych. Poza tym rodzic ma mieć prawo nieposyłać dzieciaka do szkoły. Ograniczanie mu tego prawa jest zamachem na wolność od oddawania własnego potomstwa pod cudzy zarząd i przejawem inżynierii społecznej.

QUOTE("alcesalces")
Jakie nieodpłatne - wynagrodzeniem za wysiłek jest zdobyta wiedza.

To tak samo jak wynagrodzeniem za wysiłek niewolnika w kamieniołomie jest zdobyta wiedza o pracy w kamieniołomie.

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 20:00

QUOTE
  Oczywiście, że postuluję zniesienie przymusu edukacji. To odsiałoby tylko bandytów szkolnych. Poza tym rodzic ma mieć prawo nieposyłać dzieciaka do szkoły. Ograniczanie mu tego prawa jest zamachem na wolność od oddawania własnego potomstwa pod cudzy zarząd i przejawem inżynierii społecznej.


Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby rzeczywiście zniesiono obowiązek edukacji biggrin.gif Chyba po paru latach bez szkół moglibyśmy upodobnić się intelektualnie do homo habilis biggrin.gif

Napisany przez: WuHu 8/11/2009, 20:01

Skoro nie byłoby obowiązku edukacji, to nie wyegzekwowałoby się niczego nawet od dobrowolnych uczniów...

Tak więc pseudomiles - masz plany utopijne nacechowane destrukcyjnie...

Napisany przez: pseudomiles 8/11/2009, 20:04

Nic złego by się nie stało. Ty i twoi znajomi i przyjaciele poszli do szkoły bo tak im kazali rodzice czy dlatego, że ktoś coś zapisał w paragrafach ? Na pewno to pierwsze.

QUOTE
Chyba po paru latach bez szkół moglibyśmy upodobnić się intelektualnie do homo habilis

Bez szkół tak, byłoby źle, ale bez przymusu edukacyjnego byłoby tylko lepiej.

Napisany przez: bustagallorum 8/11/2009, 20:10

QUOTE
Chodze do LO, w programie mam budowę serca krokodyla - jest to więc wedle definicji wiedza ogólna.

Uczyłem się o tym w szkole podstawowej wiele lat temu, i z tego co pamiętam serce krokodyla jest zbudowane inaczej niż reszty gadów, bardziej przypomina serce ptaków i ssaków niż gadów.
A odnośnie dyskusji to czasem jest mi wstyd, gdy słyszę ignorancję ludzi wykształconych i tłumaczenia, że np jestem informatykiem i w związku z tym nie muszę wiedzieć co to Katyń, jestem humanistą i nie muszę umieć dodawać. Człowiek legitymujący się pewnym wykształceniem powinien posiadać pewną wiedzę ogólna.

Napisany przez: Gerhard 8/11/2009, 20:28

QUOTE(Coobeck @ 8/11/2009, 16:57)
Vitam

No to spróbuję po raz ostatni - do czego przyda się historykowi wiedza o budowie serca krokodyla? (Żeby nie było, mam takie zagadnienie w podręczniku od biologii). (Adam1234)

A do czego mnie, od początku podstawówki (!) ortodoksyjnemu ścisłowcowi, wielbicielowi matematyki (a potem takoż i fizyki), obecnie doktorowi nauk technicznych z krakowskiej polibudy - potrzebna jest ta cała historia? Co ja tu w ogóle robię? Czy np przekonanie, że Polska była w 1939 sojusznikiem Hitlera i zakładała u siebie obozy koncentracyjne - wpłynęłoby na to, jakim jestem pracownikiem naukowym?


Po pierwsze cieszę się, że znalazłem wypowiedź Coobeck'a - tak nagle zamilkł w temacie szczepień smile.gif Byłem mocno zaniepokojony...

Po drugie - znajomość podstawowych faktów z biologii - pozwala historykowi(ale także np. "ścisłowcowi") na znacznie lepsze zrozumienie wielu zagadnień - na przykład tych nieszczęsnych szczepień.

Po trzecie - serce krokodyla to wspaniały argument w dyskusjach typu "ewolucjonizm-kreacjonizm" i "teoria ewolucji".

Ponadto powtórzę za Coobeck'iem - a po co mi fanatycznemu ścisłowcowi (choć wcale nie ortodoksyjnemu) znajomość historii i biologii? (A serce krokodyla, po kilkunastu latach jak najbardziej pamiętam). Otóż pozwala mi to na lepsze zrozumienie świata oraz daje dużą swobodę w dyskusjach na różne tematy. W tym zrozumienie takich zjawisk jak szczepienia, ewolucja, nauki społeczne, edukacja.

Wracając do edukacji - pożyczono mi ostatnio książkę "Bogaty ojciec, biedny ojciec" Roberta Kiyosaki, w której autor krytykuje współczesny system szkolnictwa. Według niego dzisiejsze szkoły przygotowują doskonałych pracowników najemnych - natomiast nie uczą zagadnień zarządzania własnymi pieniędzmi. W efekcie wielu ludzi otrzymuje doskonałe wykszatłcenie formalne - i trafia na coraz bardziej wyspecjalizowane stanowiska - stając się coraz bardziej zależnymi od swoich pracodawców. Jeżeli następnie utracą pracę i nie mogą trafić na to samo stanowisko - często okazuje się, że ich umiejętności nie są przydatne nigdzie indziej. Kiyosaki wskazuje na braki systemu edukacji w zakresie uczenia o pieniądzach - ale tych braków jest więcej. Zresztą jeden z ważniejszych problemów to zakres nauki o faktach i użycie tych "faktów" w życiu codziennym. Całki i ich definicje, a odczytanie rozkładu jazdy na dworcu. Albo co jest jeszcze trudniejsze i czego praktycznie się nie uczy - NAPISANIE rozkładu jazdy tak aby był czytelny i przyjazny dla odbiorcy. Polscy uczniowie od lat mają opinie znających ogromną ilość faktów. Oraz brak umiejętności użycia tej wiedzy w praktyce.
Więc może lepiej nieco mniej - ale w sposób praktyczny?

Napisany przez: silent_hunter 8/11/2009, 20:28

QUOTE
Bez szkół tak, byłoby źle, ale bez przymusu edukacyjnego byłoby tylko lepiej.


Łołoł, Mr. pseudomiles. Skąd Ty to wiesz? Jeśli stawiasz takie tezy proszę poprzyj to czymś. Przedstaw jakieś konkretne dowody sukcesu "unschoolingu"... dry.gif Przekonaj nas maluczkich.
Tylko proszę, bez teorii spiskowych.

Napisany przez: pseudomiles 8/11/2009, 21:00

Kraj na pozimie cywilizacyjnym Polski (Liban) bądź wyższym (Singapur). Tam nie ma obowiązku edukacyjnego, a zapaści cywilizacyjnej nie było.

Napisany przez: silent_hunter 8/11/2009, 21:13

Mr. pseudomiles, dwoma zdaniami się nie wykpisz. Proszę o jakieś źródła i przynajmniej krótką analizę...

Napisany przez: Beukot 8/11/2009, 21:16

QUOTE(mariuniu @ 6/11/2009, 12:58)
Badania przeprowadzone na temat znajomości najnowszej historii przez brytyjskich nastolatków w wieku 9-15 lat ukazały całkowitą zapaść w edukacji historycznej. (...)

Ja bardzo przepraszam że dopiero teraz - ale może ktoś podać źródłowe pierwotne źródło tego badania/"badania"?

Żeby znowu wyszło jak ta razą, gdy w Szkocji nie wolno było mówić "mama" i "tata", albo w Anglii opieka społeczna zabierała dzieci rodzicom na bezrobociu, czy też gdy cztery osoby zmarły po zaszczepieniu szczepionką na A/H1N1 w jednym z wiodących europejskich krajów.

Napisany przez: Danielp 8/11/2009, 22:46

QUOTE(pseudomiles @ 8/11/2009, 20:04)
Nic złego by się nie stało. Ty i twoi znajomi i przyjaciele poszli do szkoły bo tak im kazali rodzice czy dlatego, że ktoś coś zapisał w paragrafach ? Na pewno to pierwsze.
*


W "paragrafach zapisano" że "nieuczęszczanie dziecka do szkoły skutkować będzie nałożeniem grzywny na jego przedstawicieli ustawowych" (maks. wysokość grzywny 5 000 zł.)

Napisany przez: Coobeck 8/11/2009, 22:48

Vitam

Mylisz dwie rzeczy - ja nie zabraniam się uczyć, ja nie chcę przymusu nauki... (Adam1234)

Z całym szacunkiem, ale to Ty mylisz dwie rzeczy - program nauczania w LO z - rzeczywiście idiotycznym - obowiązującym w Polsce obowiązkiem nauczania do 18 roku życia (czy jak to tam jest zapisane w odnośnym akcie prawnym).

Czyli człowiek z wyższym wykształceniem będzie machał łopatą wydajniej od gościa z wykształceniem podstawowym? (Adam1234)

Wybacz, ale żyjemy w XXI wieku i przysłowiowe machanie łopatą już dawno zastąpił sterownik koparki. Chyba nie muszę Ci tłumaczyć, że inaczej wygląda szkolenie kogoś, kto skończył podstawówkę a inaczej człowieka po studiach.
Opowiem Ci taką anegdotkę z mojego własnego doświadczenia. Byłem pewnego dnia świadkiem szkolenia z zakresu umiejętności poszukiwania pracy. Standardowego, uczącego tak naprawdę abecadła w tym zakresie. Jedno z trenowanych zadań – odpowiadanie na pytanie pracodawcy „co jest Pani/Pana największą wadą?” Oczywista sprawa, trzeba sobie wybrać taką wadę, która jest zaletą lub sprytnie ją jako zaletę przedstawić. Prowadząca ćwiczenia objaśniła rzecz całą z przykładami, dała uczestnikom kilka minut na przygotowanie i zaprasza ich do scenek na żywo. Na pierwszy ogień poszła dziewczyna po podstawówce, która... szczerze, ale potwornie naiwnie zaczyna się spowiadać ze swoich faktycznych wad i niedoskonałości. Prowadząca ćwiczenia mężnie wysłuchała całości, powtórzyła o co chodzi w ćwiczeniu, wyjaśniła, na czym polega błąd dziewczyny, poprosiła ją o ponowne przygotowanie się i zaprosiła na rozmowę człowieka po zawodówce. A ten – po dwukrotnym wysłuchaniu objaśnienia i odesłaniu poprzedniczki na ławkę rezerwowych... zaczyna robić dokładnie to samo, co nieszczęśnica sprzed chwili.
Krótko – wydać było wyraźną koincydencję między jakością odegrania roli, a wykształceniem. Ludzie po zawodówce czy podstawówce mieli wyraźne kłopoty ze zrozumieniem, o co właściwie chodzi.
A przecież to nie było ziomalstwo, dresy czy inne tępe kafary, to byli skądinąd inteligentni ludzie.

No tak, ale poza zmienianiem pracy na IB jakiegoś uniwerku do niczego mi się nie przyda wiedza o tym co to są prokarionty. (Adam 1234)

To namolnie przytaczane serce krokodyla może Ci się przydać nawet na naszym szacownym Forum – nie pamiętam w którym wątku, ale widziałem tu gdzieś dywagacje o tym, jak wygląda serce krokodyla i jak w związku z sercem ten krokodyl sytuuje się w stosunku do gadów, ptaków i ssaków. Serio piszę.
Więc może i za przeproszeniem prokarionty Ci się przydadzą. I to – niespodzianka – w Twoim życiu zawodowym.
Znowu anegdotka z życia. Młodsza siostra Anieli Mojej Kochanej skończyła turystykę – gdzie trafiła z liceum gastronomicznego (!!!). Kiedy kilka lat temu poznałem Anielę, Ewa była właśnie kierowniczką w sklepie należącym do międzynarodowej sieci handlującej ciuchami z wyższej półki. Po paru latach Ewa doszła do wniosku, że wysoka pensja nie rekompensuje jej chronicznego braku łykędów (jako szefowa pracowała de facto w 11-dniowym tygodniu pracy; jeden dzień wolny przypadał jej średnio na 10 roboczych) i przebranżowiła się. Teraz jest już drugi rok konsultantem i doradcą klientów w banku.
Zobacz sam: liceum – gastronomia, studia – turystyka. A w życiu zawodowym najpierw handel, potem zażądanie, teraz bankowość. Widzisz w tym jakiś związek z liceum Ewy czy jej studiami?
I żeby nie było, że to szczególny przypadek – kolejna anegdotka. Studia skończyłem w 1995. W grupie dziekańskiej było nas 10 osób. 7 lat temu tak się drańsko złożyło, że jeden z tej dziesiątki zmarł (debile z dyplomami lekarzy nie rozpoznali w porę cukrzycy). Spotkaliśmy się na cmentarzu, wymienili opowieściami o swoim życiu. Z tej naszej dziesiątku:
* czterech pracowało w zawodzie (+ ten, co umarł, razem pięciu, tylko połowa grupy);
* ja byłem pracownikiem naukowym;
* jeden pracował w handlu;
* jeden w bankowości;
* jeden jako grafik komputerowy;
* jeden jako administrator sieci komputerowych.
Tak się potoczyły losy ludzi, którzy 14 lat temu dostali dyplomy inżynierów budownictwa lądowego. Przyznasz, że grafik, admin sieci czy bankowiec to raczej nieoczekiwana wolta?
I kolejna anegdotka – Aniela pracuje już w czwartej firmie od czasu skończenia studiów, średni wychodzi jej 2,5 roku w jednej. Normalna rzecz – szuka możliwości rozwoju i lepszej kasy.
I jeszcze jedna anegdotka – mój qmpel był informatykiem, a kiedy rynek się rozchwiał i pensje siadły – zatrudnił się jako sprzedawca w sklepie z elektroniką, bo okazało się, że więcej w ten sposób zarobi.

Podsumowując – czasy, w których wybierałeś sobie zawód i zasuwałeś w nim w jednej firmie do emerytury dawno odeszły w przeszłość. Obecnie sytuacja ekonomiczna może Cię w każdej chwili zmusić do zmiany firmy, branży, nawet całego zawodu.
I nagle może się okazać, że Twoim wielkim atutem jest właśnie ogólność wykształcenia na poziomie średnim – co nieco już wiesz i łatwiej ci będzie dokonać przeskoku.

Oczywiście, że postuluję zniesienie przymusu edukacji.
(...)
To tak samo jak wynagrodzeniem za wysiłek niewolnika w kamieniołomie jest zdobyta wiedza o pracy w kamieniołomie. (Pseudomiles)


O ile postulat zniesienia obowiązku szkolnego jest dla mnie zupełnie logiczny i spotyka się z moim pełnym poparciem, o tyle nie rozumiem tej demagogii w drugim zdaniu.

Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby rzeczywiście zniesiono obowiązek edukacji Chyba po paru latach bez szkół moglibyśmy upodobnić się intelektualnie do homo habilis (WuHu)

Hmmm... upodobnilibyście się do homo habilis? A to kim Wy jesteście i ilu Was jest? biggrin.gif
Innymi słowy - mów za siebie, nie za innych.

Napisany przez: Mikołaj II 8/11/2009, 23:17

Jeśli mogę się wtrącić- faktycznie zjawisko wybrania sobie tej pierwszej '"specjalizacji" ma chcąc-niechcąc miejsce w liceum ogólnokształcącym. Widzę po sobie i po swoich kolegach na jakie przedmioty kładziemy nacisk, a jakie były zdawane na dwóję.

Rozumiem niechęć klas mat-fiz do czytania lektur, awersję biol-chem do WOSu oraz to jak wielką nieprzyjemnością była dla mnie fizyka. Już od pierwszej klasy wiedziałem na jakie studia chcę iść i akurat w moim przypadku (i sporej części w/w znajomych) przedmioty niezwiązane z maturą były jedynie kulą u nogi hamującą nas w rozwijaniu zainteresowań związanych z naszą przyszłością.

Mimo wszystko uważam, że gruntowne wykształcenie w (najlepiej kilku) dziedzinach jest korzystniejsze dla człowieka niż takie 'po łebkach' ze wszystkiego. Jestem w trzeciej klasie i już nie mam pojęcia, czym jest akson, czy inny polipeptyd. Nie interesuje mnie to zwyczajnie.

Najchętniej uczyłbym się w szkole ukierunkowanej na przedmioty nieścisłe, humanistyczne. Cały problem polega na tym, że w moim regionie zwyczajnie nie ma innych szkół niż ogólniaki i technika. A jeśli nawet są to mają żenujący poziom.

Dobrze, ponarzekałem i czekam na krytykę z Waszej strony. Pozdrawiam serdecznie i dobrej nocy.

Napisany przez: WuHu 9/11/2009, 22:04

QUOTE
Hmmm... upodobnilibyście się do homo habilis? A to kim Wy jesteście i ilu Was jest? biggrin.gif Innymi słowy - mów za siebie, nie za innych.


Mówiąc "my" miałam na myśli całe społeczeństwo, z którym się utożsamiam, i z którym utożsamiać powinieneś się również i Ty Coobeck... Jeśli uważasz, że zniesienie obowiązku szkolnego nie stałoby się z czasem problemem i że nie zaszkodziłoby stopniu rozwoju społeczeństwa, to gratuluję optymizmu....
Zwróć uwagę, iż pisząc o homo habilis nie miałam na myśli uwstecznienia psycho-fizycznego (które jest niemożliwe z punktu widzenia genetyki), lecz miałam na myśli uwstecznienie w dziedzinie edukacji i rozwoju intelektualnym , co z resztą wyraźnie podkreśliłam we wcześniejszej wypowiedzi.

Napisany przez: pseudomiles 9/11/2009, 22:06

A masz w ogóle jakiś argument, że to będzie "uwstecznienie" ? Bo jeszcze nie zauważyłem.

Napisany przez: WuHu 10/11/2009, 0:25

QUOTE
A masz w ogóle jakiś argument, że to będzie "uwstecznienie" ? Bo jeszcze nie zauważyłem.


biorąc pod uwagę to jak są wychowywani nastolatkowie i jakie są ich problemy, mogę stwierdzić, iż dobrowolnie nie będą chcieli się uczyć, więc zacznie spadać liczba osób wykształconych. w którymś momencie zaczną się zatracać wypracowane wartości... będzie to proces powolny, ale w którymś momencie zauważalny

Napisany przez: Coobeck 10/11/2009, 0:37

Vitam

Jeśli uważasz, że zniesienie obowiązku szkolnego nie stałoby się z czasem problemem i że nie zaszkodziłoby stopniu rozwoju społeczeństwa, to gratuluję optymizmu.... (WuHu)

A w USA jest taki obowiązek? Bo z tego co wiem - nie ma.

w którymś momencie zaczną się zatracać wypracowane wartości... (WuHu)

Konkretnie - jakie wartości?

Napisany przez: Fyszo 10/11/2009, 8:58

Uczyłem krótko w szkole - nie jest tak tragicznie.
Obowiązek szkolny uważam za niepotrzebne zabieranie wyboru. I tak każdy szanujący rodzic wywrze presję na dziecku aby chodziło. A ten co nie wywrze (zwykle patologia powiązna z biedą) - dziecko wcześniej się usamodzielnia i ma możliwość znalezienia pracy - szkoła tego nie blokuje. Inaczej udawałby, że się uczy chodząc 1 dzień w tygodniu do szkoły a resztę spędzał w podejrzanym towarzystwie i innych brzydkich rzeczach - szkoła jest pretekstem do spotkań. Wyniku naukowego taki delikwent nie osiągnie, wiedzy nie zdobędzie a zabierze mu się kilka lat życia. Zwykle w takich przypadkach najlepszą szkołą jest po prostu praca.

Napisany przez: pseudomiles 10/11/2009, 13:13

QUOTE("WuHu")
biorąc pod uwagę to jak są wychowywani nastolatkowie i jakie są ich problemy, mogę stwierdzić, iż dobrowolnie nie będą chcieli się uczyć

Widzę błąd w tym rozumowaniu : do szkoły dziś i tak posyłają swoje dzieci rodzice, a nie prawo. Po zniesieniu przymusu prawnego liczba uczniów zmaleje nieznacznie, a jak wszyscy wiemy nie ilość, lecz jakość się liczy. Przywoływałem przykład Singapuru i Libanu. Nie ma tam obowiązku prawnego, a prawie wszyscy chodzą do szkół.

QUOTE
zaczną się zatracać wypracowane wartości

Zdziczenie obyczajowe jest faktem, ale jak widać przymusowa szkoła tego nie powstrzymuje. Ona i tak nie od tego jest. Od przekazywania dzieciakom kultury jest rodzina i żaden nauczyciel ani kolega tego nie zastąpi.

Napisany przez: silent_hunter 10/11/2009, 14:12

QUOTE(Coobeck @ 9/11/2009, 19:37)
Vitam

Jeśli uważasz, że zniesienie obowiązku szkolnego nie stałoby się z czasem problemem i że nie zaszkodziłoby stopniu rozwoju społeczeństwa, to gratuluję optymizmu.... (WuHu)

A w USA jest taki obowiązek? Bo z tego co wiem - nie ma.

*



Obowiązku uczęszczania dzieci do szkoly publicznej oczywiście nie ma ale jest prawny obowiązek uczenia się... wink.gif Istnieje opcja tzw. "home schooling" i korzystania z edukacji w szkołach prywatnych, zresztą jak w wielu, wielu innych krajach.

"Schooling is compulsory for all children in the United States, but the age range for which school attendance is required varies from state to state. Most children begin elementary education with kindergarten (usually five to six years old) and finish secondary education with twelfth grade (usually eighteen years old). In some cases, pupils may be promoted beyond the next regular grade. Some states allow students to leave school between 14–17 with parental permission, before finishing high school; other states require students to stay in school until age 18." (za wikipedią)

QUOTE(pseudomiles)
Przywoływałem przykład Singapuru i Libanu

Okej, prosiłem o szczegóły. Jak zwykle, zlekceważyłeś rolleyes.gif ...


Primary education in Singapore, normally starting at age six, is a four-year foundation stage (Primary 1 to 4) and a two-year orientation stage (Primary 5 to 6). Primary education is compulsory and free, though there is a fee of up to SGD 13 monthly per student to help cover miscellaneous costs. (za wikipedią)
a jeślu Ci nie pasuje wikipedia jako źródło to proszę bardzo zerknij na to:

"According to the Compulsory Education Act, all children born after 1996 need to have at least six years of schooling. Anyone who fails to ensure that his child attends school may face a maximum fine of $5,000 or one year in jail, or both. So far, no parent has been charged in court for not sending their child to school."

http://sg.theasianparent.com/articles/singapore_compulsory_eduation_act

A teraz Liban. Z tego http://www.higher-edu.gov.lb/arabic/Guides/Educ_Sys.pdf wynika że dla dzieciaków od 6-11 roku życia istnieje obowiązek edukacji.

Napisany przez: WuHu 10/11/2009, 19:08

QUOTE
A w USA jest taki obowiązek? Bo z tego co wiem - nie ma.


I co to daje? Mimo, iż USA jest w stanie wypromować największych geniuszy świata, to co z resztą tamtejszego społeczeństwa? Nie sądzę, aby przeciętny Amerykanin był lepiej wykształcony od Polaka... Nawet wprost przeciwnie. Ze szkół amerykańskich w większości wychodzą ludzie którzy ledwo potrafią określić gdzie mieszkają, nie mówiąc o jakiejś wiedzy ogólnej którą powinni mieć..

A z resztą: domagacie się zniesienia obowiązku szkolnego... Pytam po co? Uważacie, że ludzie nagle staną się światli z tego powodu? Że wiedza sama im wejdzie do głowy?

Napisany przez: Coobeck 10/11/2009, 19:15

Vitam

Mimo, iż USA jest w stanie wypromować największych geniuszy świata, to co z resztą tamtejszego społeczeństwa?(WuHu)

Przepraszam, ale co mnie obchodzi tzw "reszta społeczeństwa"? Mnie obchodzi, żeby za parę lat Ola nie musiała chodzić do jednej klasy z dresami, ćpunami, wykolejeńcami - których nie można wywalić ze szkoły, bo mają tam prawny obowiązek chodzić.

Uważacie, że ludzie nagle staną się światli z tego powodu? (WuHu)

Nie. Uważam, że dzięki temu będzie można szybko wywalać ze szkół wszelakiej maści socjopatów, którzy stanowią potencjalne zagrożenie dla bardziej normalnych i całkowicie normalnych dzieciaków. Dresów szkoła i tak niczego nie nauczy, za to dresy potrafią mniej lub bardziej skutecznie utrudniać nauczanie innych. Odsunięcie ich poza progi szkoły podniesie - niewiele bo niewiele, ale zawsze - średni poziom wykształcenia wśród pozostałych.

Napisany przez: pseudomiles 10/11/2009, 20:52

To bodajżde Janusz Korczak postulował oddzielanie dzieci normalnych od zepsutych. Zniesienie przymusowości edukacji to strategia, racjonalizacja edukacji w Polsce i tak jak napisałem ja i Coobeck to środek na zapewnienie bezpieczeństwa uczęszczającym dzieciakom, jako takiej dyscypliny i porządku w szkołach i wreszcie coś, co znosi jeden z niepotrzebnych aktów zamordyzmu państwowego.
Co do Singapuru to się pomyliłem widocznie, ale nie sądzę by to cokolwiek istotnego tu zmieniało.

Napisany przez: Marthinus 10/11/2009, 21:05

QUOTE(Coobeck @ 10/11/2009, 19:15)
Vitam

Mimo, iż USA jest w stanie wypromować największych geniuszy świata, to co z resztą tamtejszego społeczeństwa?(WuHu)

Przepraszam, ale co mnie obchodzi tzw "reszta społeczeństwa"? Mnie obchodzi, żeby za parę lat Ola nie musiała chodzić do jednej klasy z dresami, ćpunami, wykolejeńcami - których nie można wywalić ze szkoły, bo mają tam prawny obowiązek chodzić.

Uważacie, że ludzie nagle staną się światli z tego powodu? (WuHu)

Nie. Uważam, że dzięki temu będzie można szybko wywalać ze szkół wszelakiej maści socjopatów, którzy stanowią potencjalne zagrożenie dla bardziej normalnych i całkowicie normalnych dzieciaków. Dresów szkoła i tak niczego nie nauczy, za to dresy potrafią mniej lub bardziej skutecznie utrudniać nauczanie innych. Odsunięcie ich poza progi szkoły podniesie - niewiele bo niewiele, ale zawsze - średni poziom wykształcenia wśród pozostałych.
*




Coobeck mimo wszystko nie chciałbym żyć w kraju w którym procent analfabetów wynosi powiedzmy 10 - a taka rewolucja do tego by doprowadziła.
Po drugie napisałeś że młodzież która nie chce się uczyć mogłaby wcześniej pójść do pracy.Jeśli ktoś ma 15 czy 16 lat to "półbiedy" Ale jeśli dziecko ma lat 10? I co rodzice degeneracji mu mówią : "nic nie robisz cały dzień zarób na siebie".Ja w takim kraju żyć bym nie chciał.
I trzecia rzecz.Co jeśli dziecko ma chwilę buntu(który jak sądze miał prawie każdy z nas) podczas którego mówi że szkoła mu już niepotrzebna i ją rzuca.Gdy przyjdzie refleksja może być już zwyczajnie za późno.

Napisany przez: pseudomiles 10/11/2009, 21:42

I znowu ten sam błąd. To nie dziecko może rzucić szkołę, gdy zniesiemy przymus edukacyjny, ale jego rodzice mogą przestać go posyłać do szkoły. Sam dzieciak nie może rzucić szkoły, nie ma takiej opcji !

QUOTE
nie chciałbym żyć w kraju w którym procent analfabetów wynosi powiedzmy 10

Póki co, to wtórnych analfabetów jest znacznie więcej niż 10 procent. Wybór z przymusowością edukacji jest następujący :
- albo mniej absolwentów szkół (nieznacznie mniej) i poziom nauczania wyższy
- albo wszyscy kończą jakieś szkoły, ale poziom nauczania niższy

Co ważniejsze : jakość czy ilość ? Opowiadam się za jakością.

A żeby nauczyć się czytać i pisać wcale nie trzeba żadnej szkoły.

Napisany przez: Coobeck 10/11/2009, 22:05

Vitam

Coobeck mimo wszystko nie chciałbym żyć w kraju w którym procent analfabetów wynosi powiedzmy 10 - a taka rewolucja do tego by doprowadziła. (Marthinus)

Ależ nic nie stoi na przeszkodzie, byś zajął się pracą społeczną nad szerzeniem oświaty wśród analfabetów. Natomiast nie widzę powodów, żebyś - w imię swego dobrego samopoczucia, że mieszkasz we "właściwym" kraju - domagał się wrzucania normalnych dzieciaków i dresów do jednego wora.

Po drugie napisałeś że młodzież która nie chce się uczyć mogłaby wcześniej pójść do pracy. (Marthinus)

Nic podobnego nigdzie nie pisałem.

Co jeśli dziecko ma chwilę buntu(który jak sądze miał prawie każdy z nas) podczas którego mówi że szkoła mu już niepotrzebna i ją rzuca. (Marthinus)

No popatrz, a ja byłem przekonany, że do 18 roku życia dziecka to rodzice o tym decydują.

I znowu ten sam błąd. To nie dziecko może rzucić szkołę, gdy zniesiemy przymus edukacyjny, ale jego rodzice mogą przestać go posyłać do szkoły. Sam dzieciak nie może rzucić szkoły, nie ma takiej opcji ! (Pseudomiles)

Przede wszystkim szkoła będzie mogła wylać na zbitą twarz bandziorka, który zagraża innym dzieciom. I nie będzie jojczenia w stylu "panie, ale my go nie możemy wyrzucić, bo on musi chodzić do szkoły, takie prawo..."

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 0:24

Co do przymusu edukacji, uważam, że jest zbędny. Kiedyś miałem poglądy libertariańskie, teraz już nie mam, ale mimo to opowiadam się za zniesieniem takiego przymusu. Po pierwsze edukacja powinna mieć na celu kształcenie elit, elit które pozwolą na sprawne funkcjonowanie społeczeństwa. Nie tylko będą dbać o jego dorobek duchowy, ale będą egzekwować prawo jak i budować przysłowiowe mosty tj. planować zbudowanie takowych. Natomiast ludzie przeciętni, teoretycznie nawet bez umiejętności podpisania się, mogą bardziej efektywnie przysłużyć się społeczeństwu. Weźmy sobie takiego dresika o którym jest tu mowa. Co bardziej wyjdzie na dobre dresikowi i nam ( społeczeństwu) ?
Wariant 1
Dresik nie edukuje się. Wobec tego musi coś ze sobą zrobić. Państwo oszczędzą na jego "edukacji", a on aby nie marnotrawić czasu, co więcej życia, musi się czegoś nauczyć. W tym wypadku wyjście ma jedno- praca. Od wczesnych lat przyswaja umiejętności rzemieśliczne, staje się w tym dobrym, zarabia, co więcej rynek uzyskuje kolejnego konsumenta który winduje popyt i podaż dzięki własnym pieniądzom(sic!). Państwo zarabia, my się bogacimy. Dresik usamodzielnia się, nie ma czasu na wybryki, nikomu zdrowia nie psuje, staje się nawet odpowiedzialny, a sama praca w sensie metafizycznym go uszlachetnia.
Wariant 2
Dresik dorasta pewnego wieku, idzie do szkoły. Przeżywa męki, nauka go w ogóle nie interesuje, przeszkadza innym. Dokucza, ja mu się nie dziwię, jest sfrustrowany. W końcu to wbrew jego naturze. Jak nabywa trochę wieku, krzepnie, mozna powiedzieć buntuje się. Ma ochotę zniszczyć system, zniechęca innych do nauki, sam się nie uczy, deprawuje, niszczy. My za to wszystko płacimy oczywiście, inwestujemy w taką edukację, dopłacamy do niej. Wyrasta nam zbuntowany dresik, który nie tylko co zmarnował swoje szanse edukacyjne i to, że edukacja paradoksalnie przyniosła skutek odwrotny, ale też przeszkodził innym. I co gorsza nastawi swoje dzieci przeciw takiemu systemowi i tak w kółko.

Na mój skromny rozum, racjonalnym wyborem wydaje się wariant pierwszy. Wydaje mi się, że moje warianty nie są nacechowane akcentem demagogicznym, a odpowiadają prawdzie. wink.gif

Napisany przez: Marthinus 11/11/2009, 10:42

Coobeck:
"Ależ nic nie stoi na przeszkodzie, byś zajął się pracą społeczną nad szerzeniem oświaty wśród analfabetów. Natomiast nie widzę powodów, żebyś - w imię swego dobrego samopoczucia, że mieszkasz we "właściwym" kraju - domagał się wrzucania normalnych dzieciaków i dresów do jednego wora."

A gdzie napisałem o domaganiu się wrzucania normalnych dzieciaków z tymi patologicznymi do jednego wora?
Wydaje mi się że zniesienie przymusowej edukacji to takie pójście po najmniejszej linii oporu.A może tak należy stworzyć więcej placówek dla tej młodzieży?
Doskonale rozumiem czego się obawiasz i jest to dla mnie naturalne.Również nie chciałbym aby moje dziecko chodziło do szkoły w której może się stać potencjalną ofiarą przemocy ale czy zniesienie obowiązku szkolnego aby napewno to bezpieczeństwo poprawi?

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 12:59

Vitam

Wydaje mi się że zniesienie przymusowej edukacji to takie pójście po najmniejszej linii oporu.A może tak należy stworzyć więcej placówek dla tej młodzieży? (Marthinus)

Z całym szacunkiem, ale jak słyszę o "najmniejszej linii oporu", to przypominają mi się dwie ironiczne uwagi:
1. Nie ma najmniejszych, mniejszych, większych czy największych linii, bo każda linia jest nieskończona wink.gif
2. Socjalizm też nie chciał w wielu sprawach iść po linii najmniejszego oporu i był przez to systemem, bohatersko pokonującym trudności - które to trudności w gospodarce wolnorynkowej w ogóle nie występują smile.gif
Przechodząc do rzeczy - dlaczego mam, jako podatnik, płacić na specjalne placówki dla dresików? Dlaczego nie wywalić dresików za burtę, a więcej pieniędzy przeznaczyć na szkoły dla w miarę normalnych dzieci? Zajedno - pełno- czy niepełno-sprawnych, ale takich, które swoim zachowaniem nie stanową zagrożenia dla innych.

Napisany przez: Marthinus 11/11/2009, 13:47

Coobeck:
"Przechodząc do rzeczy - dlaczego mam, jako podatnik, płacić na specjalne placówki dla dresików? Dlaczego nie wywalić dresików za burtę, a więcej pieniędzy przeznaczyć na szkoły dla w miarę normalnych dzieci? Zajedno - pełno- czy niepełno-sprawnych, ale takich, które swoim zachowaniem nie stanową zagrożenia dla innych."


Szanowny Przedmówco wydaje mi się że mówisz teraz o zupełnie innej rzeczy niż zniesienie przymusu eduykacyjnego.Bo czym innym jest danie rodzicom wyboru czy chcą swoją pociechę puszczać do szkoły czy nie a czym innym stworzenie ograniczeń czy wręcz zakazu edukacji dla "dresów" czy innych degeneratów.Bo jaką mamy pewność że ich opiekunowie zdecydują żeby nie chodzili do szkoły?
Dlatego nie uważam żeby było to jakiekolwiek wyjście z sytuacji.Każdy zasługuje na szansę,każdy może się zmienić a właśnie stworzenie tego typu placówek w których mogliby się uczyć nie stwarzając zagrożenia dla innych byłoby tego typu szansą.

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 14:05

Zniesienie przymusu edukacyjnego nie wiąże się z żadnym zakazem edukacji dla dresów. Tyle tylko, że każdy średnio rozgarnięty obserwator rzeczywistości dostrzeże, iż dresiki nie mają chęci chodzić do szkoły. Dla nich przymus edukacyjny wiąże się z pewnym rodzajem kary, przez co z pewnością gdyby go nie było, na pewno do szkoły większość z nich by nie poszła. Jak napisałem w swoim poście poprzednim, ów opiekunowie dresów, śmiem twierdzić w większości przypadków sami byli dresami, więc wychowują swe dzieci w pogardzie dla nauki. Ot, cały problem. Jeśli jednak dres zdecyduje, iż pójdzie do szkoły, będzie tam rozrabiał, czy nie umiał sobie poradzić z nauką albo do tego dojdą wagary, będzie można go usunąć bo przecież przymusu nie ma. Teraz natomiast dresa trzeba zostawić w klasie na następny rok, a frustracja dresa permanentnie narasta. smile.gif Edukacja ma być dla tych co chcą się uczyć i wiedzą po co się uczą, dresom mówię zdecydowane nie. Chyba, że sami do tego dojrzeją, nie odbieram im tej szansy. Będzie to wyjątek potwierdzający regułę.

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 14:26

Vitam

Bo jaką mamy pewność że ich opiekunowie zdecydują żeby nie chodzili do szkoły? (Marthinus)

Salvusek wyczerpująco odpowiedział na to pytanie, tylko podsumuję:
1. Obserwacja rzeczywistości pokazuje, ze dresiki raczej do szkoły nie będą chodziły;
2. Jak już będą chodziły to będą musiały się zachowywać jak normalni ludzie albo szybko ze szkoły wylecą.
Proste, tanie i skuteczne.

Napisany przez: silent_hunter 11/11/2009, 15:26

Ha, problemu nie ma dla innych porządnych uczniów w klasie kiedy rodzice-dresy nie przykładają zbytniej wagi do tego czy ich dzieciak-socjopata uczy się i czy chodzi do szkoły...Fajnie, nie ma go w szkole, to tylko ulga dla reszty...
Czy brak obowiazku edukacji na pewno odsieje plewy od chwastów? Są też rodzice wykształceni, kulturalni, albo inny przykład: dresy-dorobkiewicze z ambicjami wink.gif a synuś...hmmm. tuman i socjopata a zapewne będzie posyłany do szkoły. Na sygnały ze szkoły i od innych rodziców nie zareagują, uważając swoją pociechę za przezdolną i wychowaną należycie, materiał na przyszłego profesora a tylko wszyscy inni się go czepiają... wink.gif
Może też zdarzyc się przypadek odwrotny, ze w rodzinie patologicznej, majacej gdzieś przyszłośc potomstwa znajdzie się utalentowany dzieciak, i co wtedy? To nie jest takie proste jak by się wydawało, "znosimy obowiązek i po sprawie, bedzie lepiej"...
I jeszcze jedno, skąd pewnośc czy zniesienie obowiązku edukacji nie stworzy warunków kryminogennych? Dzieciaki pozostawione na pastwę losu, bez żadnego obowiązku...chyba będą jeszcze bardziej podatne na zachowania przestępcze...?



Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 15:55

Mam wrażenie, że zniesienie przymusu niektórzy rozumieją jako zakaz. Zniesienie to nie zakaz. To jest właśnie istota sprawy. Każdy z tych przypadków o których napisałeś będzie mógł zostać sprawiedliwie zweryfikowany. Bowiem nikt nie zamyka bram edukacji dla zdolnych dzieci z rodzin patologicznych. Z kolei jak synuś dorobkiewicza o wielkich ambicjach w szkole będzie się nie spisywał, po prostu zostanie usunięty z niej. Bo dajmy na to wygryzie go osoba z rodziny patologicznej, która wie w jakim celu przyszła się edukować. Właśnie ten system jest najbardziej sprawiedliwy. Eliminuje tym którym się wydaje, a promuje tych którzy chcą i mogą. Brutalne ? Nie, racjonalne rozwiązane przy którym nie traci żadna ze stron.

Co do kryminogenności, myślę, że wraz ze zniesieniem przymusu osoby które nie poszły by do szkoły musiałby coś ze sobą zrobić. Zwłaszcza te z biedniejszych rodzin, prosta kalkulacja życiowa zmusiała by ich aby nauczyć się wykonywać jakiś zawód. Pisałem o tym w moich wariantach. A tak mamy przymus, i pytam się jakim cudem o 9.00 rano mamy masę młodzieży w parkach,która nie wie co ze sobą zrobić, ponieważ szkoła im "śmierdzi". Przepraszam za wyrażenie, ale oddaje ono w pełni emocje ludzi o których mowa. Zapomniałem dodać my płacimy oczywiście za to wszystko, za "edukację". Powiesz, ok nie ma ich w szkole przecież nikomu nie przeszkadzają. Dobra, ale i tak szkole zaliczyć muszą, inaczej będą repetowali. Przez co nienawiść do systemu rośnie i do tego co naukowe i w ogóle z edukacją związane. Za to, że nauczyli się takiej postawy my w dalszym ciągu rzecz jasna płacimy, a w tym czasie zdany na siebie dres aby nie umrzeć z głodu musiałby coś ze sobą zrobić. Nikt już mu za darmo nic nie da. Pani wychowawczyni nie wyciągnie do niego ręki po usprawiedliwienie. Przez co dresik skapituluje i nawet nie będzie miał czasu na to aby myśleć o rozrabianiu, tylko już będzie uczciwe pracował na dochód narodowy. wink.gif Bo dresik w szkole czuje się jak pan i myśli, że ma system w garści. Dlatego też nie spodziewałbym się wylewu masy tłuszczy na ulice po zniesieniu takiego przymusu. A kryminaliści rodzić się będą zawsze niezależnie od tego czy ich do edukacji zmuszą, nie ma na to lekarstwa.

Napisany przez: silent_hunter 11/11/2009, 16:23

QUOTE(salvusek @ 11/11/2009, 10:55)
Z kolei jak synuś dorobkiewicza o wielkich ambicjach w szkole będzie się nie spisywał, po prostu zostanie usunięty z niej. Bo dajmy na to wygryzie go osoba z rodziny patologicznej, która wie w jakim celu przyszła się edukować.


Jeśli siedmiolatek, czy sześciolatek sam przyjdzie...Z reguły tu wiele zależy od rodziców.
Tak czy inaczej z budzetu państwa należałoby opłacac system urzędników-łowców talentów, którzy by odwiedzali domy i określali czy dany dzieciak intelektualnie, emocjonalnie, charakterologicznie etc. nadaje się do szkoły czy nie...


QUOTE
Przez co dresik skapituluje i nawet nie będzie miał czasu na to aby myśleć o rozrabianiu, tylko już będzie uczciwe pracował na dochód narodowy. wink.gif Bo dresik w szkole czuje się jak pan i myśli, że ma system w garści.


Siedmioletnie dzieciaki zaczną już pracowac na dochód narodowy? Odnoszę wrazenie, że przypinasz te scenariusze do 15sto, szesnastolatków... A tu chodzi o dzieciaki z podstawówki!


QUOTE
Dlatego też nie spodziewałbym się wylewu masy tłuszczy na ulice po zniesieniu takiego przymusu. A kryminaliści rodzić się będą zawsze niezależnie od tego czy ich do edukacji zmuszą, nie ma na to lekarstwa.
*



Czy masz na to jakieś przykłady zakończonych sukcesem eksperymentów edukacyjnych z innych krajów? Pytałem już o to. Te które podano były kompletnie nietrafione...
Skąd wiesz, ze nie będzie problemu??? Na jakich podstawach tak sądzisz? Jakieś konkretne statystyki, badania by się przydały. Przekonaj mnie. wink.gif

Napisany przez: WuHu 11/11/2009, 17:06

Powiem to samo co silent_hunter : nie przekonuje mnie Wasz entuzjazm dotyczący zniesienia obowiązku szkolnego. Twierdzicie, że dzieciak, który nie pójdzie do szkoły zajmie się "nauką rzemiosła" i pójdzie do pracy - po prostu ekstra... A jaką macie pewność, że ów "dresik" będzie chciał pracować, skoro nie chciał pójść do szkoły? Wystarczy poobserwować społeczeństwo: jeśli "młody gniewny" nie czuje potrzeby edukacji, to również nie czuje potrzeby pracy. Wszystko się zawsze ze sobą łączy...

Jeśli twierdzicie, że zniesienie obowiązku szkolnego rozwiąże sprawę, to grubo się mylicie. Zamiast ulżyć zdolniejszym, utrudni się im życie... A zamiast poskramiać młodych gniewnych będzie pozwalać się im na szerzenie działalności destrukcyjnej. Sęk w tym, że trzeba zreorganizować strukturę edukacji na poszczególnych szczeblach w ten sposób, aby "dresik" mógł stać się pożyteczny dla społeczeństwa i aby nie nudził się w szkole, a osoba uzdolniona mogła maksymalnie pogłębiać wiedzę.

Napisany przez: keraunos 11/11/2009, 17:16

A na pierwszy miejscu szkoła powinna odejść od modelu - uczniowi wszystko wolno. powinna być surowa, z dużym autorytetem nauczyciela.
Bynajmniej nie chodzi mi o kary cielesne, itp. Tylko o wymaganie - ktoś się nie nauczył - oblać go wyrzucić - z lekcji, szkoły, itp.
Rozwiązaniem na problem przytaczanych dresików jest surowość i dyscyplina a kwestia czy szkoła obowiązkowa czy nie jest drugorzędna.


Za ściąganie wyrzucać ze studiów. Dokładnie tak - ze studiów!
Bo z egzaminu to za mało. Np. jak nic nie umiem to co za różnica czy dostanę niedostateczny za ściąganie - czy nie napisanie - czyli opłaca się ściągać nawet jak wykładowca wyrzuca.
natomiast gdyby się wyrzucało ze studiów to np. będąc na 2 roku kompletnie się nie opłaca - lepiej nie zdać, niż stracić ileś egzaminów wcześniejszych.

A dziś na każdym szczeblu edukacji panuje zasada - kto zaczął musi skończyć - i to dobija poziom od podstawówki po studia.

Napisany przez: pseudomiles 11/11/2009, 17:21

QUOTE(Wuhu")
A zamiast poskramiać młodych gniewnych będzie pozwalać się im na szerzenie działalności destrukcyjnej.

To już zupełnie inny temat : temat strategii zwalczania bandytyzmu przez państwo. Jest na to jedna metoda - dożywocie za recydywę. Koszta ? Oczywiście, bezpieczeństwo kosztuje tak jak wszystko.



Napisany przez: Dziadek Jacek 11/11/2009, 17:27

Kiedyś mnie uczono, że człowiek rodzi się jak czysta tablica (nawet coś tam po łacinie bym powtórzył) a dopiero życie ją zapisuje. Jak ta tablica by wyglądała, gdybyśmy ją zaczęli zapisywać dopiero na starość i to najpierw ucząc się pisać? confused1.gif confused1.gif confused1.gif

Napisany przez: pseudomiles 11/11/2009, 17:33

Nie widzę związku z tematem, tym bardziej, że człowiek nie rodzi się jako "niezapisana tablica".

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 17:34

Po pierwsze nie żaden entuzjazm, tylko racjonalna analiza stanu rzeczy skłania mnie do takiego myślenia. Emocje na bok. wink.gif

Ad. Silent hunter

QUOTE
Jeśli siedmiolatek, czy sześciolatek sam przyjdzie...Z reguły tu wiele zależy od rodziców.
Tak czy inaczej z budzetu państwa należałoby opłacac system urzędników-łowców talentów, którzy by odwiedzali domy i określali czy dany dzieciak intelektualnie, emocjonalnie, charakterologicznie etc. nadaje się do szkoły czy nie....

Po co ? To właśnie w samej szkole dowiedzieli by się o tym czy są na odpowiednim poziomie. Jesli nie na pewnym szczeblu odpadli by. Problem istnieje innego typu, jeśli porządni rodzice, uczciwi obywatele mają nie zdolne dziecko w dodatku z ADHD, istnieje duże prawdopodbieństwo, że taki człowiek ze szkoły zostanie usunięty. Także to o czym mówie jest uproszczonym modelem systemu edukacji, ale jeśli doszłoby do zniesienia przymusu wiadomo, że zostałby opracowane pewne uszczegółowione normy, tak aby wszytko miało ręce i nogi. No to zależy kto by przy tym grzebał. wink.gif


QUOTE
Siedmioletnie dzieciaki zaczną już pracowac na dochód narodowy? Odnoszę wrazenie, że przypinasz te scenariusze do 15sto, szesnastolatków... A tu chodzi o dzieciaki z podstawówki!

Wiadomo przecież, że siedmioletnie dresy nie są az tak groźne, dlatego mowa tu o tym jak dresiki zaczynają krzepnąć. rolleyes.gif Zresztą powtórzę, nie widzę nic złego w tym, że siedmioletnie dresy pójdą do szkoły, niech idą. Mogą tam być trzy, cztery lata, ok. Jednak w pewnym momencie jak zaczną swój łabędzi śpiew nikt nie będzie ich na siłę trzymał. Zostaną wykreśleni i tyle. Cały problem. A dlaczego będą musieli iść do pracy ? Proste, zazwyczaj rodziców nie stać na to aby opłacać synkowi siedzenie w domu jak w sanatorium. Zacznie burczeć w brzuchu to i do pracy pójdzie. Ot, wszystko.

QUOTE
Czy masz na to jakieś przykłady zakończonych sukcesem eksperymentów edukacyjnych z innych krajów? Pytałem już o to. Te które podano były kompletnie nietrafione...
Skąd wiesz, ze nie będzie problemu??? Na jakich podstawach tak sądzisz? Jakieś konkretne statystyki, badania by się przydały. Przekonaj mnie.  wink.gif
*


Nie wiem czy będzie problem. Natomiast wiem, że mimo tego iż jest przymus o dziwo kryminogenność kwitnie w najlepsze wśród młodzieży. I choćby z tego względu warto zobaczyć jak będzie bez przymusu. Nie rozumiem co to komu szkodzi. wink.gif Z drugiej strony nie ma statystyk na to, że kryminogenność będzie kwitła, także to też są domysły.
Ad. WuHu



CODE
Zamiast ulżyć zdolniejszym, utrudni się im życie... A zamiast poskramiać młodych gniewnych będzie pozwalać się im na szerzenie działalności destrukcyjnej.

Może coś więcej ? wink.gif


CODE
Sęk w tym, że trzeba zreorganizować strukturę edukacji na poszczególnych szczeblach w ten sposób, aby "dresik" mógł stać się pożyteczny dla społeczeństwa i aby nie nudził się w szkole, a osoba uzdolniona mogła maksymalnie pogłębiać wiedzę

Niby jak zreorganizować strukturę edukacji, może znasz złoty środek. A wiem ,wprowadzamy lekcje wyciskania na klatę i strzelania do kaczek dla dresików, wtedy nudno nie będzie, a żaden dresik nie będzie czuł się dyskryminowany i sfrustrowany tym, że musi uczyć się fizyki.

CODE
A jaką macie pewność, że ów "dresik" będzie chciał pracować, skoro nie chciał pójść do szkoły? Wystarczy poobserwować społeczeństwo: jeśli "młody gniewny" nie czuje potrzeby edukacji, to również nie czuje potrzeby pracy. Wszystko się zawsze ze sobą łączy

Spójrz na to inaczej. Teraz młody gniewny wszytko ma. Chodzi do szkoły za która my płacimy i z tego oczywistego powodu utrzymują go rodzice. Myśli że wszytko mu wolno i ma wszytko w graści. A jak przestanie chodzić do szkoły sytuacja diametralnie się odmieni. Będzie miał wybór, albo zrobię coś żeby nie być głodnym czy tam kupić papierosy, a może będę nadal gniewnym i trafię na dworzec centralny. Przypuszczam, że ów gniewny jest na tyle bystry, że coś ze sobą zrobi i przestanie myśleć o tym żeby się gniewać. Bo powody do gniewu to mu właśnie stwarza ten system. smile.gif A może obserwujemy inne społeczeństwo ?


QUOTE(keraunos @ 11/11/2009, 17:16)
A na pierwszy miejscu szkoła powinna odejść od modelu - uczniowi wszystko wolno. powinna być surowa, z dużym autorytetem nauczyciela.
Bynajmniej nie chodzi mi o kary cielesne, itp. Tylko o wymaganie - ktoś się nie nauczył - oblać go wyrzucić - z lekcji, szkoły, itp.
Rozwiązaniem na problem przytaczanych dresików jest surowość i dyscyplina a kwestia czy szkoła obowiązkowa czy nie jest drugorzędna.


Za ściąganie wyrzucać ze studiów. Dokładnie tak - ze studiów!
Bo z egzaminu to za mało. Np. jak nic nie umiem to co za różnica czy dostanę niedostateczny za ściąganie - czy nie napisanie - czyli opłaca się ściągać nawet jak wykładowca wyrzuca.
natomiast gdyby się wyrzucało ze studiów to np. będąc na 2 roku kompletnie się nie opłaca - lepiej nie zdać, niż stracić ileś egzaminów wcześniejszych.

A dziś na każdym szczeblu edukacji panuje zasada - kto zaczął musi skończyć - i to dobija poziom od podstawówki po studia.
*


Zgadzam się. Brakuje autorytetu i dyscypliny w szkole ,to kolejny duży problem, który własnie uregulowało by zniesienie przymusu. smile.gif

Napisany przez: keraunos 11/11/2009, 17:42

QUOTE(salvusek @ 11/11/2009, 18:34)
Będzie miał wybór, albo zrobię coś żeby nie być głodnym czy tam kupić papierosy, a może będę nadal gniewnym i trafię na dworzec centralny. Przypuszczam, że ów gniewny jest na tyle bystry, że coś ze sobą zrobi i przestanie myśleć o tym żeby się gniewać. Bo powody do gniewu to mu właśnie stwarza ten system.  smile.gif A może obserwujemy inne społeczeństwo ?


Z wieloma innymi twierdzeniami się zgadzam ale tu mam wątpliwości.
Bo przecież zamiast wsiąść się do pracy aby nie być głodnym mogę np. zabić kogoś i mu zabrać jego pieniądze - i taka drogę wybierze spora grupa osób o których mówimy.

Przy czym obowiązku szkolnego jestem przeciwnikiem bo obowiązek nie pozwala na wyrzucanie uczniów nieakceptujących reguł.

Władza nauczycieli w szkole powinna być porównując jak moderatorów na forum wink.gif
Czyli owszem moderatorzy mylą się, mogą kogoś nie lubić czy robić coś niesprawiedliwie ale trzeba to akceptować - bo jak nie to ban.
I tak powinna wyglądać - i kiedyś wyglądała szkoła. Nie przestrzegasz reguł - nie ma cię.

Napisany przez: silent_hunter 11/11/2009, 18:19



QUOTE
Zresztą powtórzę, nie widzę nic złego w tym, że siedmioletnie dresy pójdą do szkoły, niech idą.


Najpierw muszą przyjśc, zdarzą się takie maluchy które przyjda same ale w większości przypadków musi ich ktoś PRZYPROWADZIĆ, zatem jakiś przymus musi zaistniec. Jesli rodzice tego nie zrobią bo w okolicznościach braku obowiązku edukacji wcale nie sa do niczego zobligowani to kto to zrobi?
Wydaje mi się, ze tu nie ma wyjscia, młodsze dzieci MUSZĄ byc objęte prawnym przymusem nauki...
Można się tylko zastanowic nad starszakami...i tak jak wspomniałem wcześniej, czy zbyt wczesne zwolnienie nastolatków z obowiązku uczenia sie nie będzie czasem dolaniem oliwy do ognia? Ot co. Tu by pomocne były jakieś statystyki, badania jak brak obowiązku edukacji wpływa na kształtowanie się młodych charakterów.


Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 19:20

Ad. Silent Hunter

QUOTE(silent_hunter @ 11/11/2009, 18:19)



QUOTE
Zresztą powtórzę, nie widzę nic złego w tym, że siedmioletnie dresy pójdą do szkoły, niech idą.


Najpierw muszą przyjśc, zdarzą się takie maluchy które przyjda same ale w większości przypadków musi ich ktoś PRZYPROWADZIĆ, zatem jakiś przymus musi zaistniec. Jesli rodzice tego nie zrobią bo w okolicznościach braku obowiązku edukacji wcale nie sa do niczego zobligowani to kto to zrobi?
Wydaje mi się, ze tu nie ma wyjscia, młodsze dzieci MUSZĄ byc objęte prawnym przymusem nauki...
Można się tylko zastanowic nad starszakami...i tak jak wspomniałem wcześniej, czy zbyt wczesne zwolnienie nastolatków z obowiązku uczenia sie nie będzie czasem dolaniem oliwy do ognia? Ot co. Tu by pomocne były jakieś statystyki, badania jak brak obowiązku edukacji wpływa na kształtowanie się młodych charakterów.
*


W zasadzie to i racja. Zatem możemy iść na kompromis. wink.gif
Dresik w wieku 7 lat idzie do szkoły, nauczy się czytać i pisać plus jeszcze trochę wiedzy ekstra, geografia, historia etc. W określonym wieku ma szansę dokonać wyboru czy dalej będzie chciał się kształcić, więc na pewnym etapie przymus znika. W takim układzie jest wilk syty i owca cała. Bo ci którzy zajmą się poważniejszą nauką się nią po prostu bez przeszkód zajmą, a dresy pójdą do pracy(hipotetycznie). Chocaż istnieje prawdopodbieństwo, że taki mały dres wzorce wyniesione z domu może przenosić na innych. A dzieci małe są podatne na "zło" nawet jak pochodzą z dobrych domów. Czyli co, klasy dla dresów ? biggrin.gif
Co do drugiej częsci wypowiedzi trudno jest to zweryfikować, opieramy się tylko na naszych domysłach. Jednak teraz różowo nie jest.. nie czarujmy się.

Ad. Keraunos
QUOTE
Bo przecież zamiast wsiąść się do pracy aby nie być głodnym mogę np. zabić kogoś i mu zabrać jego pieniądze - i taka drogę wybierze spora grupa osób o których mówimy


Tego też nie wiemy, na pewno jakaś cząstka zawsze tak zrobi. Ale czy teraz mimo przymusu, nie dochodzi do takich sytuacji. Według mnie tak skrajnych przypadków nie warunkuje tylko szkoła i edukacja, dlatego kwestia przymusu jest tu drugorzędna. Bandytyzm jest kwestią wielowymiarową jesli chodzi o społeczenstwo, a tego jak brak przymusu odnosi się do tego zjawiska nikt jeszcze nie zbadał..

PS Biedne te dresy tak się nad nimi pastwimy, jakby oni to widzieli.. rolleyes.gif

Napisany przez: WuHu 11/11/2009, 19:30

QUOTE
Wiadomo przecież, że siedmioletnie dresy nie są az tak groźne, dlatego mowa tu o tym jak dresiki zaczynają krzepnąć. rolleyes.gif Zresztą powtórzę, nie widzę nic złego w tym, że siedmioletnie dresy pójdą do szkoły, niech idą. Mogą tam być trzy, cztery lata, ok. Jednak w pewnym momencie jak zaczną swój łabędzi śpiew nikt nie będzie ich na siłę trzymał. Zostaną wykreśleni i tyle. Cały problem. A dlaczego będą musieli iść do pracy ? Proste, zazwyczaj rodziców nie stać na to aby opłacać synkowi siedzenie w domu jak w sanatorium. Zacznie burczeć w brzuchu to i do pracy pójdzie. Ot, wszystko.


Jeśli twierdzisz, że siedmioletnie dresy nie są groźne, to zapraszam na moje osiedle.
Mówisz,że nie masz nic przeciwko temu, żeby "mały dresik" poszedł do szkoły. Ale skoro postulujesz zniesienie obowiązku edukacji, to proszę - przekonaj takiego dresika, aby poszedł do szkoły... Za Chiny ludowe go nie zaciągniesz do szkoły! I co dalej?

QUOTE
Może coś więcej ? wink.gif

Moim zdaniem powinno się przyspieszyć tempo nauki w szkole. Powinno się szczególnie zwiększyć zakres obowiązków w klasach 1-3 szkoły podstawowej. Gimnazjum powinno zawierać już niektóre materiały ze szkoły średniej, tak aby LO przystosowało ucznia przede wszystkim do zdawanej matury. Powinno się również wprowadzić system fakultatywny w LO. W tym czasie "dresy" idą do szkoły zawodowej i nie uczą się już normalnych przedmiotów (chyba, ze któryś jest ambitny i bardzo chce).

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 19:36

Vitam

ą też rodzice wykształceni, kulturalni, albo inny przykład: dresy-dorobkiewicze z ambicjami a synuś...hmmm. tuman i socjopata a zapewne będzie posyłany do szkoły. Na sygnały ze szkoły i od innych rodziców nie zareagują, uważając swoją pociechę za przezdolną i wychowaną należycie, materiał na przyszłego profesora a tylko wszyscy inni się go czepiają... (Silent Hunter)

Nie zareagują raz, nie zareagują drugi, za trzecim razem szkoła synusia wyleje na zbitą mordę. Potem druga szkoła, trzecia, dziesiąta. I albo dotrze coś do nich, albo synuś zakończy edukację po 3-4 klasach.

Czy masz na to jakieś przykłady zakończonych sukcesem eksperymentów edukacyjnych z innych krajów? Pytałem już o to. Te które podano były kompletnie nietrafione... (Silent Hunter)

Tylko pytanie, co tu jest eksperymentem? Ile lat liczy obowiązkowa edukacja? 100? 150? To jakim cudem ludzkość przetrwała tysiąclecia bez tego wątpliwego eksperymentu?

Jesli rodzice tego nie zrobią bo w okolicznościach braku obowiązku edukacji wcale nie sa do niczego zobligowani to kto to zrobi? (Silent Hunter)

Nikt - i zgoła nie rozumiem tego Twojego zmartwienia. Co takiego strasznego się stanie?

Wydaje mi się, ze tu nie ma wyjscia, młodsze dzieci MUSZĄ byc objęte prawnym przymusem nauki... (Silent Hunter)

A jeśli nie będą - co się stanie?

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 19:43

QUOTE
Jeśli twierdzisz, że siedmioletnie dresy nie są groźne, to zapraszam na moje osiedle.
Mówisz,że nie masz nic przeciwko temu, żeby "mały dresik" poszedł do szkoły. Ale skoro postulujesz zniesienie obowiązku edukacji, to proszę - przekonaj takiego dresika, aby poszedł do szkoły... Za Chiny ludowe go nie zaciągniesz do szkoły! I co dalej?


To też doszliśmy do pewnego etapu, gdzie zostało ustalone małe dresy idą do szkoły pod przymusem do pewnego etapu. Niektóre dzieci z dobrych domów równie nie powiedziałbym aby się zachowywały godnie 7-latka. W tej chwili jednak wkraczamy na inny grunt, i to trochę inny temat. Należy więc pogodzić, to aby inne 7-letnie dzieci nie przejmowały pewnych wzorców od małych dresów. Jest to zadanie trudne. Bowiem nie można dresów segregować jak jakieś przedmioty, dlatego wracamy do punktu wyjścia. I jednak brak przymusu znowu wydaje się pomysłem niezłym. Skoro mały dres nie chce, w szkole tez go nie chcą, tak się nie zmieni na lepsze, my za to nie zapłacimy -same plusy. Istnieje jedno ale, co z tym mały dresem począć, czyżby już od 7 roku życia miał egzystować w siłowni. wink.gif

QUOTE
Moim zdaniem powinno się przyspieszyć tempo nauki w szkole. Powinno się szczególnie zwiększyć zakres obowiązków w klasach 1-3 szkoły podstawowej. Gimnazjum powinno zawierać już niektóre materiały ze szkoły średniej, tak aby LO przystosowało ucznia przede wszystkim do zdawanej matury. Powinno się również wprowadzić system fakultatywny w LO. W tym czasie "dresy" idą do szkoły zawodowej i nie uczą się już normalnych przedmiotów (chyba, ze któryś jest ambitny i bardzo chce).

Tylko na dobrą sprawę to nic nie zmieni..
Sama zmiana programowa, już nie raz jej próbowano i co ? Nowe matury okazały się klapą, gimnazja też i można wymieniac dalej. Istotą nie jest program edukacji ale jego organizacja w ogóle. Pozniej można dopasować do nie dobry program. Twój system w sprawie dresów nic nie zmienia.. Jest jak jest, teraz też mamy zawodówki i co ? rolleyes.gif Nic one nie wnoszą jako szkoły do życia dresów. Zawodu powinno się uczyć tylko w zakładzie pracy. Twój system nawet nie obejmuje likwidacji gimnazjów , także to zmiany kosmetyczne, które na dobrą sprawę i tak nie rozwiążą naszego problemu i co ważniejsze kryzysu nie przemogą. Co więcej pogłębią. rolleyes.gif Przyspieszyć tok nauki dresom, czarno to widzę .. Najlepiej jeszcze im dołożyc jakąś kosmologię tudzież fizyke atomową. Co tam, jak poszerzyć to na całość.

Ad. Coobeck
QUOTE
Tylko pytanie, co tu jest eksperymentem? Ile lat liczy obowiązkowa edukacja? 100? 150? To jakim cudem ludzkość przetrwała tysiąclecia bez tego wątpliwego eksperymentu?


Dobrze, że poruszasz tak istotną kwestie, w końcu jeseśmy na forum historycznym.. Niech sobie przypomnę jaki rodowód ma przymus szkolny.hmm biggrin.gif

Napisany przez: WuHu 11/11/2009, 19:46

QUOTE
Tylko pytanie, co tu jest eksperymentem. Ile lat liczy obowiązkowa edukacja? 100? 150? To jakim cudem ludzkość przetrwała tysiąclecia bez tego wątpliwego eksperymentu?


Przetrwać, przetrwała. Pytanie na jakim poziomie. Masz ochotę stworzyć wehikuł czasu? confused1.gif Przenieść się do średniowiecza?

QUOTE
To też doszliśmy do pewnego etapu, gdzie zostało ustalone małe dresy idą do szkoły pod przymusem do pewnego etapu.

Wtedy małe dresy rozpoczną bunt, że chcą być tak samo uprzywilejowane jak duże dresy... Bezsens...

QUOTE
Tylko na dobrą sprawę to nic nie zmieni.. Sama zmiana programowa, już nie raz jej próbowano i co ? Nowe matury okazały się klapą, gimnazja też i można wymieniac dalej. Istotą nie jest program edukacji ale jego organizacja w ogóle. Pozniej można dopasować do nie dobry program. Twój system w sprawie dresów nic nie zmienia.. Jest jak jest, teraz też mamy zawodówki i co ? rolleyes.gif Nic one nie wnoszą jako szkoły do życia dresów. Zawodu powinno się uczyć tylko w zakładzie pracy. Twój system nawet nie obejmuje likwidacji gimnazjów , także to zmiany kosmetyczne, które na dobrą sprawę i tak nie rozwiążą naszego problemu i co ważniejsze kryzysu nie przemogą. Co więcej pogłębią. rolleyes.gif Przyspieszyć tok nauki dresom, czarno to widzę .. Najlepiej jeszcze im dołożyc jakąś kosmologię tudzież fizyke atomową. Co tam, jak poszerzyć to na całość.

A moim zdaniem to dobry pomysł. Uczeń zanim wejdzie w wiek intensywnego dojrzewania i uświadomi sobie, że chce być dresem zdąży się jeszcze czegoś nauczyć. Do tego nieco więcej nauki nie zaszkodzi. Dla mnie żenadą jest, że dzieci w podstawówce przez 3 lata poznają literki...

aha, podobnie jak silent_hunter wciąż czekam na solidne, konkretne i obiektywne przykłady, że zniesienie obowiązku szkolnego może być dobrym rozwiązaniem.

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 19:49

QUOTE
aha, podobnie jak silent_hunter wciąż czekam na solidne, konkretne i obiektywne  przykłady, że zniesienie obowiązku szkolnego może być dobrym rozwiązaniem.



Ja z mojej strony czekam na to samo, odnośnie tego, że przymus szkolny jest dobrym rozwiązaniem..
Cóż, zmiany zaproponowane przez Ciebie, mówiąc delikatnie- nic by nie zmieniły. dry.gif

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 19:51

Vitam

Przenieść się do średniowiecza? (WuHu)

To średniowiecze skończyło się 150 lat temu?

aha, podobnie jak silent_hunter wciąż czekam na solidne, konkretne i obiektywne przykłady, że zniesienie obowiązku szkolnego może być dobrym rozwiązaniem (WuHu)

Cały temat zaczął się od stwierdzenia, że mali Anglicy - których, jak rozumiem, obowiązek edukacyjny obowiązuje - nie znają pojęć "Hitler" czy "Holocaust". Taki jest obiektywny stan rzeczy - i tak wygląda efekt przymusowej edukacji.

Ze swojej strony pytałem, co takiego strasznego się stanie, jak ten obowiązek zostanie zniesiony? To, że ludzie nie będą wiedzieli co to był Holocaust czy kto to był Hitler? Przecież już nie wiedzą.

Napisany przez: Dziadek Jacek 11/11/2009, 19:59

Kiedyś mnie uczono, że człowiek rodzi się jak czysta tablica (nawet coś tam po łacinie bym powtórzył) a dopiero życie ją zapisuje. Jak ta tablica by wyglądała, gdybyśmy ją zaczęli zapisywać dopiero na starość i to najpierw ucząc się pisać? confused1.gif confused1.gif confused1.gif

User is online! PMMini Profile Post #110


pseudomiles


IV ranga
****
Grupa: Użytkownik
Postów: 358
Nr użytkownika: 38.593




post Dzisiaj, 17:33 Report Post Quote Post

Nie widzę związku z tematem, tym bardziej, że człowiek nie rodzi się jako "niezapisana tablica".

Jest związek i to historycy powinni zauważyć bo to chyba już starożytni Grecy stwierdzili. Nic mądrzejszego od wychowania i nauki nie wymyślono na problemy o których dyskutujecie. Nawet uprę się, że wszystkie odstępstwa od tej zasady doprowadzają ludzkość do dzisiejszego stanu oświaty. W wierze, oświacie i wychowaniu liberalizm jest destrukcyjny. Jeśli rodzic nie przeczyta pierwszej książki dziecku w odpowiednim czasie, samo nie będzie chciało po nią sięgnąć - chyba , że po "świerszczyka". Majstrowanie przy obowiązku nauki jest bardzo niebezpieczne i nie w tym droga. Moim zdaniem większe nakłady na szkolnictwo by uczono i wychowywano a nie przechowywano do ukończenia wieku obowiązkowej nauki, plus powrót do normalnych relacji uczeń - nauczyciel, doprowadzić może kiedyś do normalności.

Napisany przez: mariuniu 11/11/2009, 20:01

QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 19:51)
Vitam

Przenieść się do średniowiecza? (WuHu)

To średniowiecze skończyło się 150 lat temu?

aha, podobnie jak silent_hunter wciąż czekam na solidne, konkretne i obiektywne przykłady, że zniesienie obowiązku szkolnego może być dobrym rozwiązaniem (WuHu)

Cały temat zaczął się od stwierdzenia, że mali Anglicy - których, jak rozumiem, obowiązek edukacyjny obowiązuje - nie znają pojęć "Hitler" czy "Holocaust". Taki jest obiektywny stan rzeczy - i tak wygląda efekt przymusowej edukacji.

Ze swojej strony pytałem, co takiego strasznego się stanie, jak ten obowiązek zostanie zniesiony? To, że ludzie nie będą wiedzieli co to był Holocaust czy kto to był Hitler? Przecież już nie wiedzą.
*


,,Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodziezy chowane" - jak ma się do tego zniesienie obowiązku szkolnego?! Pamiętajmy ,ze Zamoyski ufundował uczelnię wyższą w Polsce ,stawiając tym samym na edukacje.

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 20:05

QUOTE(mariuniu @ 11/11/2009, 20:01)
QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 19:51)
Vitam

Przenieść się do średniowiecza? (WuHu)

To średniowiecze skończyło się 150 lat temu?

aha, podobnie jak silent_hunter wciąż czekam na solidne, konkretne i obiektywne przykłady, że zniesienie obowiązku szkolnego może być dobrym rozwiązaniem (WuHu)

Cały temat zaczął się od stwierdzenia, że mali Anglicy - których, jak rozumiem, obowiązek edukacyjny obowiązuje - nie znają pojęć "Hitler" czy "Holocaust". Taki jest obiektywny stan rzeczy - i tak wygląda efekt przymusowej edukacji.

Ze swojej strony pytałem, co takiego strasznego się stanie, jak ten obowiązek zostanie zniesiony? To, że ludzie nie będą wiedzieli co to był Holocaust czy kto to był Hitler? Przecież już nie wiedzą.
*




,,Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodziezy chowane" - jak ma się do tego zniesienie obowiązku szkolnego?! Pamiętajmy ,ze Zamoyski ufundował uczelnię wyższą w Polsce ,stawiając tym samym na edukacje.
*



Na edukacje, ale czy na przymus ?

Dla jasności ja tez stawiam na edukacje.

Napisany przez: keraunos 11/11/2009, 20:06

QUOTE(mariuniu @ 11/11/2009, 21:01)
,,Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodziezy chowane" - jak ma się do tego zniesienie obowiązku szkolnego?! Pamiętajmy ,ze  Zamoyski ufundował  uczelnię wyższą w Polsce ,stawiając tym samym na edukacje.


Oczywiście ale czy zmuszał wszystkich chłopów ze swych majątków do jej ukończenia ? wink.gif

Jest różnica miedzy możliwością edukacji dla wszystkich a przymusem.

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 20:07

Vitam

,,Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodziezy chowane" - jak ma się do tego zniesienie obowiązku szkolnego?! (Mariuniu)

Bardzo prosto - te dzieci, które rokują nadzieję, będą się mogły w spokoju uczyć, nie niepokojone przez dresików. Co może dać lepsze efekty, niż tracenie czasu na uczenie dresików - bo czas nie jest z gumy i tego straconego bezpowrotnie zabraknie także i dla normalnych.

Pamiętajmy ,ze Zamoyski ufundował uczelnię wyższą w Polsce ,stawiając tym samym na edukacje. (Mariuniu)

Do której chodzenie było obowiązkowe dla wszystkich?

Nic mądrzejszego od wychowania i nauki nie wymyślono na problemy o których dyskutujecie. (Dziadek Jacek)

Proszę bez demagogii, tylekroć już tu piętnowanej. Brak przymusu to nie zakaz.

W wierze, oświacie i wychowaniu liberalizm jest destrukcyjny. (Dziadek Jacek)

biggrin.gif elefant.gif biggrin.gif elefant.gif biggrin.gif
Zabiłeś mnie tym tekstem smile.gif A może jakieś konkrety, przykłady?

Jeśli rodzic nie przeczyta pierwszej książki dziecku w odpowiednim czasie, samo nie będzie chciało po nią sięgnąć - chyba , że po "świerszczyka". (Dziadek Jacek)

A co to ma wspólnego z obowiązkiem edukacji? Czyżbyś postulował rozszerzenie go na obowiązkowe czytanie dzieciom przez rodziców? Bo, puki co, obowiązek edukacji tego aspektu nie obejmuje.

Majstrowanie przy obowiązku nauki jest bardzo niebezpieczne i nie w tym droga. (Dziadek Jacek)

Może choć tym razem się dowiem, jakież to strasznie niebezpieczeństwa ten brak obowiązku za sobą pociągnie?

Napisany przez: mariuniu 11/11/2009, 20:23

QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 20:07)
Vitam

,,Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodziezy chowane" - jak ma się do tego zniesienie obowiązku szkolnego?! (Mariuniu)

Bardzo prosto - te dzieci, które rokują nadzieję, będą się mogły w spokoju uczyć, nie niepokojone przez dresików. Co może dać lepsze efekty, niż tracenie czasu na uczenie dresików - bo czas nie jest z gumy i tego straconego bezpowrotnie zabraknie także i dla normalnych.

Pamiętajmy ,ze Zamoyski ufundował uczelnię wyższą w Polsce ,stawiając tym samym na edukacje. (Mariuniu)

Do której chodzenie było obowiązkowe dla wszystkich?
*


Coobeck- POwiedz mi jaką widzisz w tym rolę państwa ,jeżeli w Twoim swiatopoglądzie jest ona uwzględniona .Dla mnie konserwatysty , państwo w niektórych aspektach życia , powinno pełnić rolę aparatu przymusu( równego przestrzegania prawa , obowiązku szkolnego etc.)

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 20:36

QUOTE(mariuniu @ 11/11/2009, 20:23)
QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 20:07)
Vitam

,,Takie będą Rzeczypospolite jakie jej młodziezy chowane" - jak ma się do tego zniesienie obowiązku szkolnego?! (Mariuniu)

Bardzo prosto - te dzieci, które rokują nadzieję, będą się mogły w spokoju uczyć, nie niepokojone przez dresików. Co może dać lepsze efekty, niż tracenie czasu na uczenie dresików - bo czas nie jest z gumy i tego straconego bezpowrotnie zabraknie także i dla normalnych.

Pamiętajmy ,ze Zamoyski ufundował uczelnię wyższą w Polsce ,stawiając tym samym na edukacje. (Mariuniu)

Do której chodzenie było obowiązkowe dla wszystkich?
*


Coobeck- POwiedz mi jaką widzisz w tym rolę państwa ,jeżeli w Twoim swiatopoglądzie jest ona uwzględniona .Dla mnie konserwatysty , państwo w niektórych aspektach życia , powinno pełnić rolę aparatu przymusu( równego przestrzegania prawa , obowiązku szkolnego etc.)
*


Czy ja dobrze widzę, konserwatysty ? elefant.gif
Widocznie juz ja zatracilem istote konserwatyzmu.

Napisany przez: WuHu 11/11/2009, 20:41

Widzę, ze uczepiliście się tego zniesienia obowiązku przymusowej edukacji jak rzep...
biggrin.gif
Jakby w tym własnie leżał problem... żeby ulżyć dresom....

QUOTE
Czy ja dobrze widzę, konserwatysty ? elefant.gif Widocznie juz ja zatracilem istote konserwatyzmu.

i czego się czepiasz? bo nie rozumiem Twojego sarkazmu.... kompletnie...

Napisany przez: teemem 11/11/2009, 20:41

Zgadzam się z Dziadkiem J że majstrowanie przy obowiązku nauki jest bardzo niebezpieczne i nie w tym droga.
Nie ma żadnej pewności, że brak obowiązku szkolnego zmniejszy ilość dresików w szkole. Mogą zechcieć tam chodzić choćby tylko po to, aby terroryzować słabszych, nawet niekoniecznie w celach zarobkowych.
Z kolei światlejsi rodzice mogą zechcieć stosować w praktyce własne pomysły edukacyjne. W przypadku Witkacego pomysł się sprawdził, ale może jeden W wystarczy. Niedawno pod Lublinem istniała jakaś komuna (sekta?) programowo nie posyłająca dzieci do szkoły, faszerując je własną ideologią.

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 20:48

QUOTE(WuHu @ 11/11/2009, 20:41)
Widzę, ze uczepiliście się tego zniesienia obowiązku przymusowej edukacji jak rzep...
biggrin.gif
Jakby w tym własnie leżał problem... żeby ulżyć dresom....
QUOTE
Czy ja dobrze widzę, konserwatysty ? elefant.gif Widocznie juz ja zatracilem istote konserwatyzmu.

i czego się czepiasz? bo nie rozumiem Twojego sarkazmu.... kompletnie...
*


Bo to mylenie pojęc, konserwatyzmu jako doktryny a konserwatyzmu jako słowo potoczne. W tym sęk. Przymus edukacji kojarzy mi się jednoznacznie z poglądami lewicowymi, to lewica dązy do powszechnej równości i wyrównania szans nawet dresom.. rolleyes.gif

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 20:49

Vitam

Zgadzam się z Dziadkiem J że majstrowanie przy obowiązku nauki jest bardzo niebezpieczne i nie w tym droga. (Teem)

Jest tak niebezpieczne, że aż strach pomyśleć o tym, czym grozi. więc lepiej o tym nie myśleć. tongue.gif Chyba dlatego nikt nie jest jakoś w stanie podać, co takiego strasznego się stanie, jak toto zniesiemy.

Coobeck- POwiedz mi jaką widzisz w tym rolę państwa ,jeżeli w Twoim swiatopoglądzie jest ona uwzględniona . (Mariuniu)

Prowadzenie nauczania wszystkich szczebli dla tych, którzy chcą się uczyć i akceptują reguły panujące w szkole Jak ktoś nie chce czy nie akceptuje - wolna wola, nikt go do szkoły wołami ciągnął nie będzie.

Jakby w tym własnie leżał problem... żeby ulżyć dresom.... (WuHu)

Droga WuHu, już Ci to wyjaśniałem. Czy napisałem coś niejasno? Nie żeby ulżyć dresom, ale żeby uwolnić normalne dzieciaki od obcowania z dresami.

Nie ma żadnej pewności, że brak obowiązku szkolnego zmniejszy ilość dresików w szkole. Mogą zechcieć tam chodzić choćby tylko po to, aby terroryzować słabszych, nawet niekoniecznie w celach zarobkowych. (Mariuniu)

Jeśli pójdą tam w tym celu, to nieodwołalnie wylecą w ciągu tygodnia.

Niedawno pod Lublinem istniała jakaś komuna (sekta?) programowo nie posyłająca dzieci do szkoły, faszerując je własną ideologią. (Mariuniu)

Czy oprócz łamania obowiązku szkolnego ci ludzie łamali w jakiś inny sposób prawo?

Napisany przez: WuHu 11/11/2009, 20:58

QUOTE
Bo to mylenie pojęc, konserwatyzmu jako doktryny a konserwatyzmu jako słowo potoczne. W tym sęk. Przymus edukacji kojarzy mi się jednoznacznie z poglądami lewicowymi, to lewica dązy do powszechnej równości i wyrównania szans nawet dresom.. rolleyes.gif

Nie chodzi o mylenie czy niemylenie pojęć, tylko dochodzenie kto tu jest lewicowy, kto prawicowy i jaki typ prawicy miał na myśli...

QUOTE
Droga WuHu, już Ci to wyjaśniałem. Czy napisałem coś niejasno? Nie żeby ulżyć dresom, ale żeby uwolnić normalne dzieciaki od obcowania z dresami.

Ale przy okazji ulży się również dresom. Jeśli nie zmieni się system edukacji, to wątpię, czy zdolni uczniowie nauczą się czegoś więcej....

Napisany przez: Dziadek Jacek 11/11/2009, 21:01

"Zgadzam się z Dziadkiem J że majstrowanie przy obowiązku nauki jest bardzo niebezpieczne i nie w tym droga. (Teem)

Jest tak niebezpieczne, że aż strach pomyśleć o tym, czym grozi. więc lepiej o tym nie myśleć. tongue.gif Chyba dlatego nikt nie jest jakoś w stanie podać, co takiego strasznego się stanie, jak toto zniesiemy.

Coobeck- POwiedz mi jaką widzisz w tym rolę państwa ,jeżeli w Twoim swiatopoglądzie jest ona uwzględniona . (Mariuniu)

Prowadzenie nauczania wszystkich szczebli dla tych, którzy chcą się uczyć i akceptują reguły panujące w szkole Jak ktoś nie chce czy nie akceptuje - wolna wola, nikt go do szkoły wołami ciągnął nie będzie.
"

To jest dobra droga do tworzenia gett. Izolowanie się od głupszych, biedniejszych, innych. To już przecież było - daj Boże znaleźć się po odpowiedniej stronie muru.

Napisany przez: mariuniu 11/11/2009, 21:02

QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 20:49)
Vitam

Zgadzam się z Dziadkiem J że majstrowanie przy obowiązku nauki jest bardzo niebezpieczne i nie w tym droga. (Teem)

Jest tak niebezpieczne, że aż strach pomyśleć o tym, czym grozi. więc lepiej o tym nie myśleć. tongue.gif Chyba dlatego nikt nie jest jakoś w stanie podać, co takiego strasznego się stanie, jak toto zniesiemy.

Coobeck- POwiedz mi jaką widzisz w tym rolę państwa ,jeżeli w Twoim swiatopoglądzie jest ona uwzględniona . (Mariuniu)

Prowadzenie nauczania wszystkich szczebli dla tych, którzy chcą się uczyć i akceptują reguły panujące w szkole Jak ktoś nie chce czy nie akceptuje - wolna wola, nikt go do szkoły wołami ciągnął nie będzie.

Jakby w tym własnie leżał problem... żeby ulżyć dresom.... (WuHu)

Droga WuHu, już Ci to wyjaśniałem. Czy napisałem coś niejasno? Nie żeby ulżyć dresom, ale żeby uwolnić normalne dzieciaki od obcowania z dresami.

Nie ma żadnej pewności, że brak obowiązku szkolnego zmniejszy ilość dresików w szkole. Mogą zechcieć tam chodzić choćby tylko po to, aby terroryzować słabszych, nawet niekoniecznie w celach zarobkowych. (Mariuniu)

Jeśli pójdą tam w tym celu, to nieodwołalnie wylecą w ciągu tygodnia.

Niedawno pod Lublinem istniała jakaś komuna (sekta?) programowo nie posyłająca dzieci do szkoły, faszerując je własną ideologią. (Mariuniu)

Czy oprócz łamania obowiązku szkolnego ci ludzie łamali w jakiś inny sposób prawo?
*


Zastanawiam się , czy pierwszoklasista moze swiadomie podjąc decyzje w sprawie swojej edukacji?! Tudzież dlatego istnieje obowiązek szkolny na poziomie podstawowym . Dalsza edukacja jest juz jego osobistym wyborem .Kto myśli inaczej ,ten w moim przekonaniu szerzy defetyzm.

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 21:03

Vitam

Ale przy okazji ulży się również dresom. (WuHu)

Czyżbyś uważała, że naszym głównym celem powinno być dociążenie dresów? Ja uważam, że głównym celem powinno być ułatwienie edukacji tym, którzy chcą z niej korzystać.

Jeśli nie zmieni się system edukacji, to wątpię, czy zdolni uczniowie nauczą się czegoś więcej.... (WuHu)

Jakieś propozycje tych zmian?

Napisany przez: teemem 11/11/2009, 21:12

nikt nie jest jakoś w stanie podać, co takiego strasznego się stanie
Nie tyle strasznego, co właśnie niebezpiecznego. Przykład podałem.
Nie ma żadnej pewności, że brak obowiązku szkolnego zmniejszy ilość dresików w szkole. Mogą zechcieć tam chodzić choćby tylko po to, aby terroryzować słabszych, nawet niekoniecznie w celach zarobkowych. (Mariuniu)
Nie Mariuniu (pozdrawiam) a ja. Wylecą albo i nie. Łatwo sobie wyobrazić protesty rodziców przeciwko wyrzucaniu pociech. ...przecież to takie dobre dziecko... i odwołania, opieka społeczna, a proszę udowodnić co on takiego złego zrobił...
Czy oprócz łamania obowiązku szkolnego ci ludzie łamali w jakiś inny sposób prawo?
Tak. http://pl.wikipedia.org/wiki/Zb%C3%B3r_Chrze%C5%9Bcija%C5%84ski_Leczenia_Duchem_Bo%C5%BCym
Majstrowanie w temacie z trudnymi do przewidzenia skutkami jest zawsze niebezpieczne.

Napisany przez: Tesla 11/11/2009, 21:27

A co powiecie na pomysł by znacznie zaostrzyć zasady? Przywrócić kary cielesne itp. Moi rodzice opowiadali mi że jak oni się uczyli to w szkołach była dużo większa dyscyplina, dzieci były grzeczniejsze i nie było takich ekscesów jak ten ze wkładaniem kosza na śmieci nauczycielowi na głowę.

Napisany przez: mariuniu 11/11/2009, 21:28

QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 21:03)
Vitam

Ale przy okazji ulży się również dresom. (WuHu)

Czyżbyś uważała, że naszym głównym celem powinno być dociążenie dresów? Ja uważam, że głównym celem powinno być ułatwienie edukacji tym, którzy chcą z niej korzystać.

Jeśli nie zmieni się system edukacji, to wątpię, czy zdolni uczniowie nauczą się czegoś więcej.... (WuHu)

Jakieś propozycje tych zmian?
*


Jaka wg. Ciebie jest alternatywa dla tych przysłowiowych dresiarzy. Co możemy im zaproponowac w zamian odstąpienia od obowiązku szkolnego. Chyba nie inaczej pojętą edukacje?

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 21:33

QUOTE
Nie chodzi o mylenie czy niemylenie pojęć, tylko dochodzenie kto tu jest lewicowy, kto prawicowy i jaki typ prawicy miał na myśli...


Ładny misz masz. Stwierdzasz nie chodzi o mylenie pojęć, ale zaraz przechodzisz do tych samych pojęc i co więcj rozdrabniasz te pojęcia. Widzę, że się narodziłą nowa prawica typu PiS, przymus, państwo opiekuńcze, ale jesteśmy przeciw komunie i aborcji więc tworzymy nowy typ prawicy ! NICE.

Napisany przez: mariuniu 11/11/2009, 21:47

QUOTE(salvusek @ 11/11/2009, 21:33)
QUOTE
Nie chodzi o mylenie czy niemylenie pojęć, tylko dochodzenie kto tu jest lewicowy, kto prawicowy i jaki typ prawicy miał na myśli...


Ładny misz masz. Stwierdzasz nie chodzi o mylenie pojęć, ale zaraz przechodzisz do tych samych pojęc i co więcj rozdrabniasz te pojęcia. Widzę, że się narodziłą nowa prawica typu PiS, przymus, państwo opiekuńcze, ale jesteśmy przeciw komunie i aborcji więc tworzymy nowy typ prawicy ! NICE.
*


Drogi Salvusku-,,Musimy być niewolnikami praw , abyśmy byli wolni", Cyceron .Czy to kredo tylko prawicowego radykała także Pis-owskiego . Nie wydaje mi się.

Napisany przez: pseudomiles 11/11/2009, 21:47

Co my tu mamy ? Nowe treści wątpliwości pełne się tutaj pojawiły.

1. Twierdzenie Dziadka Jacka, że nowy człowiek to tabula rasa.
Myślałem, że Dziadek wie, że zdarza się dość często, że adoptowane dziecko - potomek jakichś meneli - nawet gdy nie miało kontaktu ze swymi rodzicami a wychowywane jest przez normalnie uspołecznionych ludzi, bardzo często i tak staje się prymitywnym prostakiem, ma problemy alkoholowe, nie chce się uczyć itd. Pomimo normalnego wychowania odzywają się geny. Takie przypadki są opisywane nieraz, ja czytałem o tym w prasie, ale i miałem przykład sąsiadów kogoś z mojej rodziny. Mieli własne dziecko i te adoptowane w bardzo wczesnym dzieciństwie. I to pierwsze było normalne, a drugie - lubiło sobie poćpać, popić, poawanturować się, nie lubiło natomiast nauki i pracy.

2. Ponowny atak demagogii, tym razem w wydaniu Mariuniu, co się stanie gdy dzieciak zadecyduje, że nie chce chodzić do szkoły.
Że już dwukrotnie było wyjaśniane, że to rodzice decydują o tym, czy dziecko pójdzie do szkoły czy nie - tego Mariuniu nie raczył zauważyć.

Wbrew typowej propagandzie lewicowej, ludzie nie są równi. Zniesienie przymusu edukacyjnego zaowocuje w taki sposób, że system oświaty zacznie to uwzględniać i przestanie mieszać "dresów" z normalnymi dziećmi.

Tych "dresów" jest tak wielu, bo dotychczasowy system zawierał ulgi dla nich. Postulujemy zniesienie w tym wypadku jednej z nich, czyli zniesienie przywileju szkoły dla nich, na którą zrzucają się wszyscy podatnicy.

QUOTE("Mariuniu")
Co możemy im zaproponowac w zamian odstąpienia od obowiązku szkolnego. Chyba nie inaczej pojętą edukacje?

A czemu mielibyśmy im coś proponować ? Co oni proponują nam ?
Tylko trzeba być konsekwentnym. Pozwalamy odpłynąć "dresom" ze szkoł. Być może to ugruntuje ich na ich drogach przestępczych, ale to żaden problem - stosować dożywocie za recydywę dzięki czemu przestępcza część populacji "dresów" dobrowolnie przesiedli się za mury więzień i tam wyginie, bo nie będzie mogła się rozmnażać. Podkultura przestępcza w naszym kraju ulegnie marginalizacji.

Co jeszcze można zrobić dla szkół ? Decentralizować, wprowadzać bony edukacyjne, znosić koedukację między 13 a 16 rokiem życia, bo jest w tym okresie szkodliwa dla porządku i dyscypliny w szkołach.

Napisany przez: teemem 11/11/2009, 21:47

QUOTE(Tesla @ 11/11/2009, 22:27)
Przywrócić kary cielesne
*


Jestem zdecydowanie za. Szkoda, że nierealne.
Za czasów Twoich rodziców kar cielesnych w szkołach od dawna nie było. Koszy na głowach nauczycieli też, może ze względu na brak komórek. W końcu nawet dziś specjalnie normalne to nie jest. Poziom grzeczności dzieci od dzisiejszych za bardzo się nie różnił. Pojawiły sie za to takie wynalazki jak np. dysleksja, wcześniej zwana lenistwem. Kodeks ucznia obowązywał podobnie jak dziś, i podobnie był przestrzegany.

Napisany przez: WuHu 11/11/2009, 21:48

QUOTE
Ładny misz masz. Stwierdzasz nie chodzi o mylenie pojęć, ale zaraz przechodzisz do tych samych pojęc i co więcj rozdrabniasz te pojęcia. Widzę, że się narodziłą nowa prawica typu PiS, przymus, państwo opiekuńcze, ale jesteśmy przeciw komunie i aborcji więc tworzymy nowy typ prawicy ! NICE.

Zbaczasz z tematu... przypominam po raz kolejny.... aha i nie pomyliłam się co do tego, że będziesz teraz prowadził wywody na temat kto i co jest tu prawicowe...

Napisany przez: salvusek 11/11/2009, 21:54

QUOTE(mariuniu @ 11/11/2009, 21:47)
QUOTE(salvusek @ 11/11/2009, 21:33)
QUOTE
Nie chodzi o mylenie czy niemylenie pojęć, tylko dochodzenie kto tu jest lewicowy, kto prawicowy i jaki typ prawicy miał na myśli...


Ładny misz masz. Stwierdzasz nie chodzi o mylenie pojęć, ale zaraz przechodzisz do tych samych pojęc i co więcj rozdrabniasz te pojęcia. Widzę, że się narodziłą nowa prawica typu PiS, przymus, państwo opiekuńcze, ale jesteśmy przeciw komunie i aborcji więc tworzymy nowy typ prawicy ! NICE.
*


Drogi Salvusku-,,Musimy być niewolnikami praw , abyśmy byli wolni", Cyceron .Czy to kredo tylko prawicowego radykała także Pis-owskiego . Nie wydaje mi się.
*


Drogi Mariuniu, więc według Ciebie musimy być niewolnikami np. marksizmu przecez mozemy tworzyc prawo w takim duchu. To ma się nijak do przymusu. Ten cytat to taki wybacz komunał, który nic nie wnosi do sprawy. rolleyes.gif Chyba ze chcesz sprawę do absurdu sprowadzić.

Napisany przez: mariuniu 11/11/2009, 21:55

QUOTE(pseudomiles @ 11/11/2009, 21:47)
Co my tu mamy ? Nowe treści wątpliwości pełne się tutaj pojawiły.

1. Twierdzenie Dziadka Jacka, że nowy człowiek to tabula rasa.
Myślałem, że Dziadek wie, że zdarza się dość często, że adoptowane dziecko - potomek jakichś meneli - nawet gdy nie miało kontaktu ze swymi rodzicami a wychowywane jest przez normalnie uspołecznionych ludzi, bardzo często i tak staje się prymitywnym prostakiem, ma problemy alkoholowe, nie chce się uczyć itd. Pomimo normalnego wychowania odzywają się geny. Takie przypadki są opisywane nieraz, ja czytałem o tym w prasie, ale i miałem przykład sąsiadów kogoś z mojej rodziny. Mieli własne dziecko i te adoptowane w bardzo wczesnym dzieciństwie. I to pierwsze było normalne, a drugie - lubiło sobie poćpać, popić, poawanturować się, nie lubiło natomiast nauki i pracy.

2. Ponowny atak demagogii, tym razem w wydaniu Mariuniu, co się stanie gdy dzieciak zadecyduje, że nie chce chodzić do szkoły.
Że już dwukrotnie było wyjaśniane, że to rodzice decydują o tym, czy dziecko pójdzie do szkoły czy nie - tego Mariuniu nie raczył zauważyć.

Wbrew typowej propagandzie lewicowej, ludzie nie są równi. Zniesienie przymusu edukacyjnego zaowocuje w taki sposób, że system oświaty zacznie to uwzględniać i przestanie mieszać "dresów" z normalnymi dziećmi.

Tych "dresów" jest tak wielu, bo dotychczasowy system zawierał ulgi dla nich. Postulujemy zniesienie w tym wypadku jednej z nich, czyli zniesienie przywileju szkoły dla nich, na którą zrzucają się wszyscy podatnicy.

QUOTE("Mariuniu")
Co możemy im zaproponowac w zamian odstąpienia od obowiązku szkolnego. Chyba nie inaczej pojętą edukacje?

A czemu mielibyśmy im coś proponować ? Co oni proponują nam ?
Tylko trzeba być konsekwentnym. Pozwalamy odpłynąć "dresom" ze szkoł. Być może to ugruntuje ich na ich drogach przestępczych, ale to żaden problem - stosować dożywocie za recydywę dzięki czemu przestępcza część populacji "dresów" dobrowolnie przesiedli się za mury więzień i tam wyginie, bo nie będzie mogła się rozmnażać. Podkultura przestępcza w naszym kraju ulegnie marginalizacji.

Co jeszcze można zrobić dla szkół ? Decentralizować, wprowadzać bony edukacyjne, znosić koedukację między 13 a 16 rokiem życia, bo jest w tym okresie szkodliwa dla porządku i dyscypliny w szkołach.
*


Ale ja się z Tobą zgadzam ,że rodzice decydują . Nie zrozumiałeś mnie dobrze , odpowiadając ,podkresliłem brak ,,mocy sprawczej " przez nieletniego .

Napisany przez: Dziadek Jacek 11/11/2009, 22:23

QUOTE(pseudomiles @ 11/11/2009, 21:47)
Co my tu mamy ? Nowe treści wątpliwości pełne się tutaj pojawiły.

1. Twierdzenie Dziadka Jacka, że nowy człowiek to tabula rasa.
Myślałem, że Dziadek wie, że zdarza się dość często, że adoptowane dziecko - potomek jakichś meneli - nawet gdy nie miało kontaktu ze swymi rodzicami a wychowywane jest przez normalnie uspołecznionych ludzi, bardzo często i tak staje się prymitywnym prostakiem, ma problemy alkoholowe, nie chce się uczyć itd. Pomimo normalnego wychowania odzywają się geny. Takie przypadki są opisywane nieraz, ja czytałem o tym w prasie, ale i miałem przykład sąsiadów kogoś z mojej rodziny. Mieli własne dziecko i te adoptowane w bardzo wczesnym dzieciństwie. I to pierwsze było normalne, a drugie - lubiło sobie poćpać, popić, poawanturować się, nie lubiło natomiast nauki i pracy.

2. Ponowny atak demagogii, tym razem w wydaniu Mariuniu, co się stanie gdy dzieciak zadecyduje, że nie chce chodzić do szkoły.
Że już dwukrotnie było wyjaśniane, że to rodzice decydują o tym, czy dziecko pójdzie do szkoły czy nie - tego Mariuniu nie raczył zauważyć.

Wbrew typowej propagandzie lewicowej, ludzie nie są równi. Zniesienie przymusu edukacyjnego zaowocuje w taki sposób, że system oświaty zacznie to uwzględniać i przestanie mieszać "dresów" z normalnymi dziećmi.

Tych "dresów" jest tak wielu, bo dotychczasowy system zawierał ulgi dla nich. Postulujemy zniesienie w tym wypadku jednej z nich, czyli zniesienie przywileju szkoły dla nich, na którą zrzucają się wszyscy podatnicy.

QUOTE("Mariuniu")
Co możemy im zaproponowac w zamian odstąpienia od obowiązku szkolnego. Chyba nie inaczej pojętą edukacje?

A czemu mielibyśmy im coś proponować ? Co oni proponują nam ?
Tylko trzeba być konsekwentnym. Pozwalamy odpłynąć "dresom" ze szkoł. Być może to ugruntuje ich na ich drogach przestępczych, ale to żaden problem - stosować dożywocie za recydywę dzięki czemu przestępcza część populacji "dresów" dobrowolnie przesiedli się za mury więzień i tam wyginie, bo nie będzie mogła się rozmnażać. Podkultura przestępcza w naszym kraju ulegnie marginalizacji.

Co jeszcze można zrobić dla szkół ? Decentralizować, wprowadzać bony edukacyjne, znosić koedukację między 13 a 16 rokiem życia, bo jest w tym okresie szkodliwa dla porządku i dyscypliny w szkołach.
*



Prawie we wszystkim masz racje. I w mojej rodzinie mam takie przykłady. Ten z wypaczonymi genami, przez normalniejszych opiekunów ma ukształtowany jednak kręgosłup moralny i od czasu do czasu bywa z nim mniej kłopotu niż by pozostawał w poprzedniej rodzinie. Gdyby jeszcze normalniejszy wpływ szkoły i środowiska, to może nie było by tak źle.

Z zastępczą propozycją zamiast oświaty więzienia lub getta - po jakimś czasie okaże się, że to "normalnych" będzie tak mało i trzeba ich chronić murami - przykładem są blokowiska Paryża czy innych miast, w których podobne pomysły już od dawna stosują. Łatwiej i o wiele taniej jest jednak edukować. Skutków nie zobaczymy natychmiast tak jak przy Twojej metodzie. To nie tylko zadanie dla szkół. Bez współpracy państwa (od ministerstwa, kuratoriów, szkół do przedszkoli) kościoła i społeczeństwa nic dobrego nie wyjdzie bo już wszystko na głowie stoi

Napisany przez: Coobeck 11/11/2009, 22:29

Vitam

To jest dobra droga do tworzenia gett. Izolowanie się od głupszych, biedniejszych, innych. To już przecież było - daj Boże znaleźć się po odpowiedniej stronie muru. (Dziadek Jacek)

Nikt nikogo na siłę w takim gettcie nie zamyka, jest to wolny wybór potencjalnych mieszkańców.

Zastanawiam się , czy pierwszoklasista moze swiadomie podjąc decyzje w sprawie swojej edukacji?! Tudzież dlatego istnieje obowiązek szkolny na poziomie podstawowym . Dalsza edukacja jest juz jego osobistym wyborem .Kto myśli inaczej ,ten w moim przekonaniu szerzy defetyzm. (Mariuniu)

Co szerzy??

defetyzm [fr. défaitisme ‘przekonanie o porażce’], postawa zwątpienia, utrata wiary w powodzenie danej sprawy, przewidywanie porażki. (Encyklopedia PWN http://encyklopedia.pwn.pl/lista.php?co=defetyzm )

Nie Mariuniu (pozdrawiam) a ja. (Teemem)

Najmocniej przepraszam za pomyłkę.

Przykład podałem. (Teemem)

Ten o dresach, masowo zapisujących się do szkół, by tam grasować? Żarcisz.

Wylecą albo i nie. Łatwo sobie wyobrazić protesty rodziców przeciwko wyrzucaniu pociech. ...przecież to takie dobre dziecko... i odwołania, opieka społeczna, a proszę udowodnić co on takiego złego zrobił... (Teemem)

Tak jest teraz, gdy bandziora nie można wywalić, bo mus go do szkoły przyjąć i uczyć. Właśnie o to chodzi, żeby ten mus zlikwidować i łatwo bandziora wywalić.

Tak. http://pl.wikipedia.org/wiki/Zb%C3%B3r_Chr...chem_Bo%C5%BCym
Majstrowanie w temacie z trudnymi do przewidzenia skutkami jest zawsze niebezpieczne. (Teemem)


Uśmiałem się. Sekta Niebo niebezpieczna tylko przez to, że zamachnęła się na przymus edukacji szkolnej...
Może nie stosujmy demagogii i nie mieszajmy obowiązku szkolnego z pomysłami Kacmajora. Bo na schodach słyszę już kroki Godwina, zaraz zapuka.

Jaka wg. Ciebie jest alternatywa dla tych przysłowiowych dresiarzy. Co możemy im zaproponowac w zamian odstąpienia od obowiązku szkolnego. Chyba nie inaczej pojętą edukacje? (Mariuniu)

A co mnie, przepraszam, obchodzi los dresiarzy, los który sami sobie wybrali?
Jako alternatywę mogę im np zaproponować Twoje szlachetne serce, z pewnością nie pozwolisz im zginąć z głodu. Tylko, wybacz, rób to na własny rachunek, a nie na mój czy mojej rodziny.

Przywrócić kary cielesne itp. (Tesla)

Znaczy, szef - jako stojący wyżej w hierarchii - będzie mógł w razie czego podwładnego lać po mordzie?

przykładem są blokowiska Paryża czy innych miast, w których podobne pomysły już od dawna stosują (Dziadek Jacek)

O. Vivat Paryż, w którym zniesiono przymus edukacji wink.gif

Napisany przez: pseudomiles 11/11/2009, 22:59

QUOTE("Dziadek Jacek")
po jakimś czasie okaże się, że to "normalnych" będzie tak mało i trzeba ich chronić murami - przykładem są blokowiska Paryża

We Francji w takich blokowiskach żyją głównie imigranci z Afryki o kulturze zupełnie innej niż francuska. U nas takie zjawisko nie występuje, więc nie sądzę żeby odcedzenie "dresów" ze szkół miało spowodować narastanie zjawiska w tych szkołach. Nie wiem na jakiej zasadzie wsadzanie recydywy (czy ogólnie rzecz biorąc podklasy ludzi żyjących z przestępczości) do więzień na dożywocie miałoby spowodować rozrost patologii, skoro ci ludzie nie wyszliby już na wolność ?


Napisany przez: teemem 11/11/2009, 23:00

masowo zapisujących się do szkół, by tam grasować
Dlaczego masowo? jeden na klasę wystarczy. Np. po to, żeby handlować prochami.
Poza tym rodzice, zapisujący dzieciaka do szkoły, nigdy nie uwierzą, że jest bandziorkiem.
Sekta Niebo niebezpieczna
Niebezpieczna jest nie sekta - przynajmniej w tym temacie, a precedens. Podałem jeszcze przykład Witkacego. Chodzi o indywidualne pomysły na edukację.
łatwo bandziora wywalić
Arbitralna decyzja dyrektora? Kto zaręczy, że Twoja córka nie zostanie uznaną do wywalenia, jeżeli broń Boże nie ona, ale właśnie Ty podpadniesz dyrektorowi?

Napisany przez: pseudomiles 11/11/2009, 23:05

Też mi problem. Ryzyko, że jakimś cudem dyrektor zaweźmie się na akurat jedno dziecko bo nie będzie lubił jego rodziców ? W ostateczności można zmienić szkołę.

Napisany przez: teemem 11/11/2009, 23:16

QUOTE(pseudomiles @ 12/11/2009, 0:05)
Też mi problem. Ryzyko, że jakimś cudem dyrektor zaweźmie się na akurat jedno dziecko bo nie będzie lubił jego rodziców ? W ostateczności można zmienić szkołę.
*


Życzę Wam, abyście tego nie doświadczyli. Zjawisko wcale nie takie rzadkie. Ze zmianą szkoły z tego właśnie powodu włącznie. Mojej córki to nie dotknęło, kilku znajomych owszem.

Napisany przez: pseudomiles 11/11/2009, 23:20

Dlatego właśnie jestem za wyborami na dyrektorów szkół publicznych (tak jak i na innych lokalnych urzędników). Poza tym śmiem twierdzić, że większym problemem są "dresy" w szkołach niż grymasy dyrektorów szkół.

Napisany przez: teemem 11/11/2009, 23:41

QUOTE(pseudomiles @ 12/11/2009, 0:20)
Dlatego właśnie jestem za wyborami na dyrektorów szkół publicznych (tak jak i na innych lokalnych urzędników). Poza tym śmiem twierdzić, że większym problemem są "dresy" w szkołach niż grymasy dyrektorów szkół.
*


Ja chyba też jestem za wyborami, choć wiąże się to ze wszystkimi minusami demokracji - co innego kandydat głosi przed, co innego po, nie mam specjalnego zaufania do współwyborców - gotowi wybrać wariata o odpowiedniej orientacji politycznej i tak dalej.
Trudno mi powiedzieć co jest większym problemem. Moje indywidualne doświadczenie chyba nie jest zbyt reprezantatywne.
Uważam, że zniesienie obowązku edukacji może spowodować stan gorszy (a przynajmniej nie lepszy) niż obecny, i to staram się wykazać.

Napisany przez: silent_hunter 12/11/2009, 1:52

QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 14:36)
Tylko pytanie, co tu jest eksperymentem? Ile lat liczy obowiązkowa edukacja? 100? 150? To jakim cudem ludzkość przetrwała tysiąclecia bez tego wątpliwego eksperymentu?


Okej, jeśli ten "wątpliwy" system jest aż tak beznadziejny, to dlaczego nie widac jakiegoś ogólnoświatowego trendu do wprowadzania znacznie lepszej edukacji nieobowiązkowej? Jakiś spisek?...Pytam jeszcze raz, gdzie to działa i gdzie odnosi sukcesy? Jaki procent dzieciaków korzysta z edukacji a jaki nie etc. ?

QUOTE
Jesli rodzice tego nie zrobią bo w okolicznościach braku obowiązku edukacji wcale nie sa do niczego zobligowani to kto to zrobi? (Silent Hunter)

Nikt - i zgoła nie rozumiem tego Twojego zmartwienia. Co takiego strasznego się stanie?


Można łatwo wyrzucic na ulicę i pozbawic możliwości porządnej edukacji dzieci (nie dresików), które pochodzą z niezbyt odpowiedzialnych rodzin.

Po przeczytaniu tego http://measureofamerica.org/file/common_good_forecaster_full_report.pdf jakoś trudno mi się przekonac do nieobowiązkowej edukacji (kilka fragmentów):

„Rigorous studies show a strong link between more education
and reduced rates of violent crime (Lochner 2004).
A one-year increase in the average level of schooling
in a community is associated with almost a 30 percent
decrease in the murder and assault rates (Lochner
2007), results which are particularly reliable through
high school. Of course, one important reason is that more
school generally brings higher wages and expanded job opportunities
and thus less incentive to engage in criminal
activities. However, wages and jobs are not the end of the
story. Classrooms help instill values that oppose criminality
and socialize students to become better citizens. In many
cases, schooling may also teach patience, reduce tolerance
for risk-taking, and provide a supervised environment that
tempers negative interaction among young people. And finally,
youth who leave school early risk being influenced by
a more negative set of peers, while those who stay are more
likely to build a constructive social network and set off on a
path toward productive work experiences.”

„What is the link between education and the likelihood of imprisonment?
Lack of education and skills is closely associated
with fewer work opportunities and lower wages, which
in turn can translate into fewer disincentives for committing
a crime. Schooling can help to instill values that reject
criminal behavior and teach tolerance and good citizenship
while providing a supervised environment.”

“The less education a person has, the more likely he or she
is to be unemployed. In 2007, 10 percent of working-age
adults 25 and older without a high school diploma were unemployed,
compared to 6.4 percent of those who had completed
high school and 2.7 percent of those who had at least
a bachelor’s degree. A high school dropout is four times
more likely to be unemployed than a college graduate
(U.S. Census Bureau 2007).”



QUOTE
[i]Wydaje mi się, ze tu nie ma wyjscia, młodsze dzieci MUSZĄ byc objęte prawnym przymusem nauki... (Silent Hunter)

A jeśli nie będą - co się stanie?
*



Obawiam się, ze tworzenie sytuacji w której zdobywanie wiedzy przez dzieciaki 6-cio, 7-mio letnie jest tylko opcją a nie obowiązkiem może prowadzic do wypaczenia charakteru..IMO uważam, ze motywacja „możesz się uczyc” zamiast „ musisz się uczyc” jest niezbyt wychowawcza ..

QUOTE
Cały temat zaczął się od stwierdzenia, że mali Anglicy - których, jak rozumiem, obowiązek edukacyjny obowiązuje - nie znają pojęć "Hitler" czy "Holocaust". Taki jest obiektywny stan rzeczy - i tak wygląda efekt przymusowej edukacji.


Czy to jest efekt przymusowej edukacji? Czy fatalnego, zbyt liberalnego programu nauczania? Proszę podaj mi dla porównania wyniki z krajów gdzie nie występuje przymus nauki?


pzdr

Napisany przez: Coobeck 12/11/2009, 7:40

Vitam

Dlaczego masowo? jeden na klasę wystarczy. Np. po to, żeby handlować prochami. (Teemem)

Teraz może być nawet kilku na klasę. I też handlują prochami. Nie wiem dlaczego, ale sytuacja w której być może będzie jeden w porównaniu do takiej w której jest kilku, wydaje mi się w moim małym rozumku poprawieniem sytuacji.

Arbitralna decyzja dyrektora? (Teemem)

Arbitralna decyzja administracyjna bez trybu odwoławczego to mogła obowiązywać za komuny. To jest sprawa odpowiednich uregulowań prawnych. Rzecz w tym, ze obecnie nic nie można zrobić.

Okej, jeśli ten "wątpliwy" system jest aż tak beznadziejny, to dlaczego nie widac jakiegoś ogólnoświatowego trendu do wprowadzania znacznie lepszej edukacji nieobowiązkowej? Jakiś spisek?...Pytam jeszcze raz, gdzie to działa i gdzie odnosi sukcesy? Jaki procent dzieciaków korzysta z edukacji a jaki nie etc. ? (Silent Hunter)

Skoro obecny system jest tak świetny, to skąd te braki wiedzy o Holocauście i Hitlerze? A jeśli jest tak beznadziejny, że produkuje takie koszmarne braki wiedzy, to czemu nie ma ogólnoświatowego trendu, żeby to poprawić? Spisek jaki, czy cuś?

Można łatwo wyrzucic na ulicę i pozbawic możliwości porządnej edukacji dzieci (nie dresików), które pochodzą z niezbyt odpowiedzialnych rodzin. (Silent Hunter)

1. Co to są "rodziny niezbyt odpowiedzialne"?
2. Patrz moja druga uwaga w niniejszym poście.

Obawiam się, ze tworzenie sytuacji w której zdobywanie wiedzy przez dzieciaki 6-cio, 7-mio letnie jest tylko opcją a nie obowiązkiem może prowadzic do wypaczenia charakteru..IMO uważam, ze motywacja „możesz się uczyc” zamiast „ musisz się uczyc” jest niezbyt wychowawcza .. (Silent Hunter)

Widzę, że demagogia ma się świetnie. Nie wiem, który już raz z rzędu trzeba przypominać, że to nie dzieci decydują o tym, czy pójdą do szkoły, ale ich rodzice / opiekunowie. I dywagowanie o tym, czy 7latek będzie miał motywację iść się uczyć to - z całym dla wszystkich szacunkiem - brednie.
Ja też w wieku 7-8 lat wcale do szkoły chodzić nie chciałem. A doktorat jednak zrobiłem.

Czy to jest efekt przymusowej edukacji? (Silent Hynter)

A jakiej? Nieobowiązkowej? Żarcisz chyba.

Napisany przez: Dziadek Jacek 12/11/2009, 9:54

Brak "wiedzy o holokauście i Hitlerze", dresiarze i tym podobne problemy dzisiejszego społeczeństwa nie spowodowane zostały przymusową edukacją i na pewno zniesienie tego obowiązku nie jest rozwiązaniem problemów. W powstających wokół dużych miast, ogrodzonych gettach dla bogatszych, bardziej obrotnych i zaradnych, jest bezpieczniej niż gdzie indziej. Łatwiej wyłuskać w nich nie wychowane elementy. Nie wyeliminuje się stamtąd "dresiarzy", bo deweloper sprzedaje mieszkania każdemu a dresiarze od czasu do czasu mają pieniądze. Druga sprawa - oni "rodzą się" również z normalniejszych ludzi a i są "produkowani" także przez nas wszystkich. Hasło "róbta co chceta" (nie mam nic do Owsiaka a nawet wspieram jego akcję), wyszydzanie przez różne "autorytety" wartości, które towarzyszyły naszej cywilizacji od wieków (można powiedzieć, że ją stworzyły) nie "dając" oprócz Saszki Korczagina nic w zamian, temu wszystkiemu sprzyjają.
Wychowałem się w czasach gdy nie stać było na dresy, paliło się "sporty w dziesiątkach", piło "patykiem pisane", wystawało się na rogach ulic bo świetlica Towarzystwa Przyjaciół Dzieci (stary autobus postawiony na cegłach), miała często powybijane szyby a Powiatowy Dom Kultury zawalił się bo był drewniany (zbudowany tymczasowo przez Niemców). Wracającym z różańca, nazywanym dzisiaj "moherowym beretom", trzeba było ustąpić miejsca na zaplutym z nudów chodniku, bo by przywaliły torebką lub parasolką i nikt by z nas nie zaprotestował. Wezwanie ucznia na rozmowę do kierownika szkoły było czymś strasznym dla największego twardziela, a na wagarach trzeba się było chować przed dorosłymi, bo każdy miał prawo spytać małolata czemu nie jest w szkole i za ucho tam zaprowadzić. Gdy nikt nie widział i słyszał, przeklinało się siarczyście, tłukło szyby, dziurawiło rynny strzelając z procy nakrętkami, zdarzały się kradzieże i rozboje.
Co się od tamtych czasów zmieniło?
To, że wtedy była wyraźna granica znana przez najgorszego łobuza. Granica wyznaczona przez społeczeństwo. Istniały dwa wyraźnie określone wzorce. Pozytywny i negatywny - bo wskazanie negatywnego wzorca jest tak samo wychowawcze a może nawet bardziej niż pozytywnego. Było do wyboru albo będziesz taki, albo taki. Dzisiaj to wszystko zaczęło się zacierać. Pozytywny wzorzec może od czasu do czasu być trochę "zły" i takim sytuacjom pobłażamy. Pozwalamy na drobne ustępstwa a nawet jeśli osoba jest wysoko postawiona całkiem zamykamy oczy. Trzeba zmienić "system", który temu sprzyja. Bardziej wychowywać niż wbijać wiedzę. Wolę prawnika i sędziego sprawiedliwego a mniej ogólnie oświeconego, lekarza i pielęgniarza, który leczy nie zabija, nauczyciela, pedagoga, który wychowuje, nie deprawuje młodzież.
Nie jestem pedagogiem, ale większość mej rodziny (ciotki, wujowie, kuzynki) od przedwojnia się w tym grzebią. Nawet córka i żona pokończyły pedagogikę a ja im niektóre tematy pomagałem opracowywać. Między innymi zahaczyłem o "Historie wychowania" i powiem Wam, że nic mądrzejszego nie wymyślono. Każde odstępstwo od tego takie jak "róbta co chceta" jeszcze pogorszy efekty. Naprodukujemy Ferdynandów Kiepskich ze znanego Wam na pewno serialu i nie pomoże wtedy budowa gett i obozów i żadnymi parkanami się od nich nie oddzielimy.

Napisany przez: Coobeck 12/11/2009, 10:08

Vitam

Trzeba zmienić "system", który temu sprzyja. (Dziadek Jacek)

Chce Pan naprawić błędy systemu?
Był tu już taki, kilka lat temu...

Do samodzielnego poszukania, kto jest autorem fraszki.

Bardziej wychowywać niż wbijać wiedzę (Dziadek Jacek)

Wychowuje rodzina. Szkoła tylko uczy. I byłbym rad, gdyby ten podział był przestrzegany.
Chyba że ktoś jest nieodpowiedzialnych rodzicem i chce zrzucić z siebie obowiązki.
Kto nie został w wystarczający sposób wychowany przez rodziców/opiekunów, ten nie pownien mieć wstępu do szkoły. Bo jego obecnośc tam nie ma nijakiego sensu.

W powstających wokół dużych miast, ogrodzonych gettach dla bogatszych, bardziej obrotnych i zaradnych, jest bezpieczniej niż gdzie indziej. Łatwiej wyłuskać w nich nie wychowane elementy. Nie wyeliminuje się stamtąd "dresiarzy", bo deweloper sprzedaje mieszkania każdemu a dresiarze od czasu do czasu mają pieniądze. (Dziadek Jacek)

Przyznam, że nie bardzo rozumiem. Pobrzmiewa mi tu jak gdyby żal, że deweloper sprzeda mieszkanie "nawet dresiarzowi" i że się takiego nie da wyłuskać na margines z oazy bezpieczeństwa... A z drugiej strony caly list jak gdyby w przeciwnym tonie utrzymany.

Napisany przez: mariuniu 12/11/2009, 10:52

QUOTE(Coobeck @ 11/11/2009, 22:29)
Vitam

To jest dobra droga do tworzenia gett. Izolowanie się od głupszych, biedniejszych, innych. To już przecież było - daj Boże znaleźć się po odpowiedniej stronie muru. (Dziadek Jacek)

Nikt nikogo na siłę w takim gettcie nie zamyka, jest to wolny wybór potencjalnych mieszkańców.

Zastanawiam się , czy pierwszoklasista moze swiadomie podjąc decyzje w sprawie swojej edukacji?! Tudzież dlatego istnieje obowiązek szkolny na poziomie podstawowym . Dalsza edukacja jest juz jego osobistym wyborem .Kto myśli inaczej ,ten w moim przekonaniu szerzy defetyzm. (Mariuniu)

Co szerzy??

defetyzm  [fr. défaitisme ‘przekonanie o porażce’], postawa zwątpienia, utrata wiary w powodzenie danej sprawy, przewidywanie porażki. (Encyklopedia PWN http://encyklopedia.pwn.pl/lista.php?co=defetyzm )

Nie Mariuniu (pozdrawiam) a ja. (Teemem)

Najmocniej przepraszam za pomyłkę.

Przykład podałem. (Teemem)

Ten o dresach, masowo zapisujących się do szkół, by tam grasować? Żarcisz.

Wylecą albo i nie. Łatwo sobie wyobrazić protesty rodziców przeciwko wyrzucaniu pociech. ...przecież to takie dobre dziecko... i odwołania, opieka społeczna, a proszę udowodnić co on takiego złego zrobił... (Teemem)

Tak jest teraz, gdy bandziora nie można wywalić, bo mus go do szkoły przyjąć i uczyć. Właśnie o to chodzi, żeby ten mus zlikwidować i łatwo bandziora wywalić.

Tak. http://pl.wikipedia.org/wiki/Zb%C3%B3r_Chr...chem_Bo%C5%BCym
Majstrowanie w temacie z trudnymi do przewidzenia skutkami jest zawsze niebezpieczne. (Teemem)


Uśmiałem się. Sekta Niebo niebezpieczna tylko przez to, że zamachnęła się na przymus edukacji szkolnej...
Może nie stosujmy demagogii i nie mieszajmy obowiązku szkolnego z pomysłami Kacmajora. Bo na schodach słyszę już kroki Godwina, zaraz zapuka.

Jaka wg. Ciebie jest alternatywa dla tych przysłowiowych dresiarzy. Co możemy im zaproponowac w zamian odstąpienia od obowiązku szkolnego. Chyba nie inaczej pojętą edukacje?  (Mariuniu)

A co mnie, przepraszam, obchodzi los dresiarzy, los który sami sobie wybrali?
Jako alternatywę mogę im np zaproponować Twoje szlachetne serce, z pewnością nie pozwolisz im zginąć z głodu. Tylko, wybacz, rób to na własny rachunek, a nie na mój czy mojej rodziny.

Przywrócić kary cielesne itp. (Tesla)

Znaczy, szef - jako stojący wyżej w hierarchii - będzie mógł w razie czego podwładnego lać po mordzie?

przykładem są blokowiska Paryża czy innych miast, w których podobne pomysły już od dawna stosują (Dziadek Jacek)

O. Vivat Paryż, w którym zniesiono przymus edukacji wink.gif
*


Jestem w stanie bronić moich słów o szerzeniu defetyzmu . Zacytowałeś właściwą konotację znaczenia tego słowa . Dla mnie istnieją jakieś wyśrubowane normy społeczne. Jedną z nich jest tzw.obowiazek szkolny na poziomie podstawowym!

Napisany przez: silent_hunter 12/11/2009, 14:02

QUOTE(Coobeck @ 12/11/2009, 2:40)
Skoro obecny system jest tak świetny, to skąd te braki wiedzy o Holocauście i Hitlerze? A jeśli jest tak beznadziejny, że produkuje takie koszmarne braki wiedzy, to czemu nie ma ogólnoświatowego trendu, żeby to poprawić? Spisek jaki, czy cuś?


To podaj mi wyniki młodzieży z systemów nieobowiązkowej edukacji dla udowodnienia teorii, ze jest lepsza. Masz cuś na ten temat?
Jakieś źródła, badania, artykuły...
Czy tylko mamy wierzyc Ci na słowo?


QUOTE
Obawiam się, ze tworzenie sytuacji w której zdobywanie wiedzy przez dzieciaki 6-cio, 7-mio letnie jest tylko opcją a nie obowiązkiem może prowadzic do wypaczenia charakteru..IMO uważam, ze motywacja „możesz się uczyc” zamiast „ musisz się uczyc” jest niezbyt wychowawcza ..  (Silent Hunter)

Widzę, że demagogia ma się świetnie. Nie wiem, który już raz z rzędu trzeba przypominać, że to nie dzieci decydują o tym, czy pójdą do szkoły, ale ich rodzice / opiekunowie. I dywagowanie o tym, czy 7latek będzie miał motywację iść się uczyć to - z całym dla wszystkich szacunkiem - brednie.
Ja też w wieku 7-8 lat wcale do szkoły chodzić nie chciałem. A
doktorat jednak zrobiłem.


A jeśli ci rodzice mają gdzieś czy jej zdolna pociecha będzie się uczyła?
Jeśli tacy rodzice dzieciaka do szkoły nie przyprowadzą "bo tak można", bo edukacja nie jest dla nich żadnym priorytetem, bo to strata czasu etc, to byc może przepadnie przyszły profesor.
A może zakładasz, ze takich rodzin nie ma?
A dzieci które mają dzieci to pikuś?
Mało jest takich rodziców, którzy nie wydorośleli?


QUOTE
Czy to jest efekt przymusowej edukacji? (Silent Hynter)

A jakiej? Nieobowiązkowej? Żarcisz chyba.
*


A jakiż to jest mocny argument z Twojej strony? Ja mógłbym podac wyniki Koreańczyków Płd., Chińczyków z systemów jak najbardziej przymusowych... biggrin.gif
Jeśli uważasz, że słabe wyniki Anglików to tylko wina systemu przymusowej edukacji a nie ZBYT LIBERALNEGO PROGRAMU NAUCZANIA to proszę podaj mi dla porównania wyniki młodzieży z krajów w których obowiązuje system nieprzymusowy... jakieś źródła, artykuły. Czekam tęskno.

Napisany przez: pseudomiles 12/11/2009, 14:16

QUOTE
Wychowuje rodzina. Szkoła tylko uczy.

Własnie. Przymusowość daje taki rezultat, że część rodziców czuje się częściowo zwolniona z wychowywania dzieciaków i liczy na szkołę. I to sprzyja zacieraniu się wzorów pozytywnych i negatywnych, o czym pisał Dziadek Jacek.




Napisany przez: Dziadek Jacek 12/11/2009, 14:23

QUOTE(Coobeck @ 12/11/2009, 10:08)
Vitam

Trzeba zmienić "system", który temu sprzyja. (Dziadek Jacek)

Chce Pan naprawić błędy systemu?
Był tu już taki, kilka lat temu...

Do samodzielnego poszukania, kto jest autorem fraszki.

Bardziej wychowywać niż wbijać wiedzę (Dziadek Jacek)

Wychowuje rodzina. Szkoła tylko uczy. I byłbym rad, gdyby ten podział był przestrzegany.
Chyba że ktoś jest nieodpowiedzialnych rodzicem i chce zrzucić z siebie obowiązki.
Kto nie został w wystarczający sposób wychowany przez rodziców/opiekunów, ten nie pownien mieć wstępu do szkoły. Bo jego obecnośc tam nie ma nijakiego sensu.

W powstających wokół dużych miast, ogrodzonych gettach dla bogatszych, bardziej obrotnych i zaradnych, jest bezpieczniej niż gdzie indziej. Łatwiej wyłuskać w nich nie wychowane elementy. Nie wyeliminuje się stamtąd "dresiarzy", bo deweloper sprzedaje mieszkania każdemu a dresiarze od czasu do czasu mają pieniądze.  (Dziadek Jacek)

Przyznam, że nie bardzo rozumiem. Pobrzmiewa mi tu jak gdyby żal, że deweloper sprzeda mieszkanie "nawet dresiarzowi" i że się takiego nie da wyłuskać na margines z oazy bezpieczeństwa... A z drugiej strony caly list jak gdyby w przeciwnym tonie utrzymany.
*



Starałem się uzmysłowić Tobie Coobeck, że nie odizolujesz się od "dresów" nawet w tych zamykanych osiedlach. Nie tędy droga a szkoła i całe społeczeństwo jeśli nie będzie wychowywać a tylko uczyć to będziemy mieli prawników z kodeksem karnym w "małym palcu" ale na usługach oszustów, polityków pięknie przemawiających z "wysokim poparciem" a służącym nie wyborcom itd.

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 14:32

Nie siejmy jakiejś dziwnej psychozy o przepadaniu profesorów etc. Na zdrowy rozsądek praktycznie wszyscy rodzice z najróżniejszych powodów zaprowadzą dziecko do szkoły. Oczywiście mogą być takie wyjątki, ale czy teraz też nie dochodzi do patologicznych sytuacji w szkołach, gdzie potencjalnie przez jeszcze inne czynniki przepadają nam profesorowie ? Nikt tu też nie mówi, że zniesienie przymusu jest idealnym rozwiązaniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten pomysł ma wady, ale przeważają w nim jednak takie zalety, których nie ma system z przymusem. A dlaczego inne państwa nie stosują takich rozwiązań ? To chyba proste, w współczesnych państwach opiekuńczo- socjalnych zniesienie przymusu szkolnego wiązałoby się obstrukcją społeczną, po drugie politycy z takim programem zazwyczaj otrzymują poparcie na granicy progu wyborczego. Nie bynajmniej dlatego, ze głoszą bzdury, ale dlatego, że ludzie wybierają populizm, ogłupia się ich hasełkami o równości, dostępności przez co dla nich taki model jest nie do przyjęcia. To wszystko. smile.gif Jest to rozwiązanie stricte liberalne, a wiadomo nie od dzisiaj, że prosty lud ma awersję na taki liberalizm, gdzie wolność nawet wydaje im się zbyt restrykcyjna, a ateizm nazbyt teologiczny, używając słow Chestertona.

Napisany przez: Dziadek Jacek 12/11/2009, 14:38

Salvusek, to do czego nam państwo jest potrzebne? Jakoś nie mogę sobie tej roli uzmysłowić. Chyba nie tylko do pójścia na wybory, bo do pracy to my już nie dla ojczyzny miłej.

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 14:46

QUOTE(Dziadek Jacek @ 12/11/2009, 14:38)
Salvusek, to do czego nam państwo jest potrzebne? Jakoś nie mogę sobie tej roli uzmysłowić. Chyba nie tylko do pójścia na wybory, bo do pracy to my już nie dla ojczyzny miłej.
*


I tu zaczynamy wchodzic na grunt, gdzie ścierają się dwie koncepcje. Państwo opiekuńcze i państwo jako nocny stróż. Wedle tej drugiej koncepcji państwo odgrywa rolę strażnika ale nieskrępowanego działania mechanizmów rynkowych. Tzw Minarchizm. I w tym sensie państwo nie musi regulować co jest przymusowe jeśli chodzi o edukację, innymi słowy krępuje to działanie mechanizmów rynkowych. rolleyes.gif

Napisany przez: Blake 12/11/2009, 15:57

Widzę, że dyskusja wokół jednego newsa przerodziła się w coś szerszego smile.gif

Jeśli chodzi o edukację, to uważam, że w wymiarze podstawowym mimo wszystko powinna być obowiązkowa. Dlatego, że to w interesie państwa leży, żeby jego obywatele posiedli podstawowe umiejętności, umieli czytać, pisać i liczyć. Tak więc na dobrą sprawę przymus mógłby zakończyć się ok 10-12 roku życia.
Taką potrzebę dostrzegły już Prusy w XVIII wieku, dlatego objęły swoich obywateli edukacyjnym obowiązkiem. Żołnierz musi umieć czytać, żeby rozumieć rozkazy. Obywatel musi umieć liczyć, żeby płacić zgodnie z prawem podatki. Czytanie jest też potrzebne do szeregu innych działań, bez których nowoczesnemu państwu funkcjonować nie sposób.
Ale przymusowa edukacja do 18 roku życia rodzi absurdy. Tych "trudnych", których ochrzciliście "dresami" przetrzymuje się na siłę w gimnazjum - gdzie ich jedynym zajęciem jest tłuczenie młodszych, słabszych kolegów. Tylko przeszkadzają nauczycielom. To nie przypadek, że im późniejsza klasa, tym więcej "kiblujących" i przestępców. W podstawówce możemy i powinniśmy trzymać dzieci na siłę, nawet wbrew woli rodziców, ale nie dłużej. Zwłaszcza, że bijący się drugoklasiści nie są problemem, ot, życia się uczą. Gimnazjaliści łamią sobie kończyny i szlachtują się nożami.

Napisany przez: pseudomiles 12/11/2009, 16:06

Umieć czytać i pisać jest w interesie każdego, nie tylko państwa. Jednak tych umiejętności można się nauczyć bez szkoły. Tylko totalne "dresy" nie będą chciały tego robić, ale ich da się wyeliminować dożywotnim więzieniem - nie za nieuctwo, ale za drogę przestępczą na którą zapewne wkroczą.

Napisany przez: silent_hunter 12/11/2009, 16:45

QUOTE(salvusek @ 12/11/2009, 9:46)
QUOTE(Dziadek Jacek @ 12/11/2009, 14:38)
Salvusek, to do czego nam państwo jest potrzebne? Jakoś nie mogę sobie tej roli uzmysłowić. Chyba nie tylko do pójścia na wybory, bo do pracy to my już nie dla ojczyzny miłej.
*


I tu zaczynamy wchodzic na grunt, gdzie ścierają się dwie koncepcje. Państwo opiekuńcze i państwo jako nocny stróż. Wedle tej drugiej koncepcji państwo odgrywa rolę strażnika ale nieskrępowanego działania mechanizmów rynkowych. Tzw Minarchizm. I w tym sensie państwo nie musi regulować co jest przymusowe jeśli chodzi o edukację, innymi słowy krępuje to działanie mechanizmów rynkowych. rolleyes.gif
*


Ależ mechanizmy rynkowe w obecnym systemie jak najbardziej istnieją..Np. W Stanach rodzic może sobie wybrac miedzy edukacją publiczną a prywatną albo jeśli mu się nie podoba program w obu może zdecydowac się na "home schooling". Nie jest zadowolony z atmosfery i poziomu edukacji szkoły publicznej może dziecko posłac do prywatnej. Nie podoba się prywatna szkoła bo jest zbyt restrykcyjna można przeprowadzic się w rejon dobrej szkoły publicznej etc. Wolny rynek. Nikt nikogo na siłe nie trzyma w jednej szkole...
A, i nie ma takiej reguły, że to tylko prywatne szkoły są najlepsze.

QUOTE
Tylko totalne "dresy" nie będą chciały tego robić, ale ich da się wyeliminować dożywotnim więzieniem - nie za nieuctwo, ale za drogę przestępczą na którą zapewne wkroczą.



Podawałem link do badań korelacji między poziomem edukacji a przestępczością. Jak się domyślam nawet Ci się nie chciało na to rzucic okiem... dry.gif

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 17:00

Szanowni dyskutanci, źle Wam z tym, że jesteście elitą? Kto nam będzie rowy kopał, krany naprawiał, sprzedawał rajstopy w kiosku, woził nasze dzieci do szkoły autobusami? Wszak żadna praca nie hańbi i piszę to bez cienia ironii, ani wyższości, bo mnie życie również nie rozpieszczało.

Ja z kilkoma Anglosaksonami odbyłem wiele interesujących rozmów na temat np. polskiej szkoły filmowej i filmów Wajdy, przyczyn klęski w 1939 itp., udaczności/nieudoczności działań polskich rządów po 1989 roku etc, etc. Jak się chce, to można, nie należy tylko wybierać sobie dyskutantów wśród brytyjskich dziewięciolatków.

Edukacji jednak przecenić nie można. Zabrałem swego czasu emerytowanego sierżanta Marines, którego spotkałem przypadkowo w pociągu na jednodniową wycieczkę po Warszawie. Przemieszczał się z Kijowa, żeby odnowić wizę i był przekonany, że Polska to jakieś województwo Rosji.
Efekt wizyty był taki, że popłakał się w Muzeum Powstania Warszawskiego, zdębiał na widok husarza stojącego w Muzeum Wojska Polskiego, był w szoku, że wszyscy i to absolutnie wszyscy (czysty przypadek, ale byłem dumny jak paw): w Empiku, restauracji, sklepach itd, w miarę płynnie komunikowali się po angielsku. Po tym wszystkim zasalutował przed Pomnikiem Nieznanego Żołnierza, mówiąc przy tym w obecności kilku świadków: "I salute you, the brave soldiers of Polish nation." i zrobił sobie zdjęcie z wartą honorową. Dla takich chwil warto żyć.

pozdro

Napisany przez: pseudomiles 12/11/2009, 17:03

W twoim linku było że im wyższy poziom uszkolnienia, tym mniejszy przestępczości. A jak chcesz to w Polsce zastosować, skoro i tak wszyscy są zmuszani do chodzenia do szkoły, a ci co najbardziej tej opcji bronią wprowadzają "zbyt liberalne" standardy w tych szkołach ?

A czy poziom przestępczości może być wystarczającą wymówką, by w skali całego kraju ograniczać prawa rodziców do nieposyłania dzieci do szkół ? Z problemem przestępczości można się uporać skazując recydywę na dożywocie.

Napisany przez: Blake 12/11/2009, 18:30

QUOTE
Umieć czytać i pisać jest w interesie każdego, nie tylko państwa. Jednak tych umiejętności można się nauczyć bez szkoły. Tylko totalne "dresy" nie będą chciały tego robić, ale ich da się wyeliminować dożywotnim więzieniem - nie za nieuctwo, ale za drogę przestępczą na którą zapewne wkroczą.

Tak jest dzisiaj. Jeszcze 200 lat temu znaczna część Europejczyków nie potrafiła czytać ani pisać, a nie była "totalnymi dresami". I teraz pytanie, czego to jest wynik? Według mnie, w znacznej mierze przymusowej edukacji na poziomie podstawowym.
A co do liberalizacji, to dobrym rozwiązaniem wydaje mi się wprowadzenie bonów edukacyjnych. PO swego czasu to postulowała, ale... w rzeczywistości ta partia to tacy liberałowie, jak ja komunista. Już SLD jest bardziej liberalne (obniżyli akcyzę na alkohol tongue.gif).

Napisany przez: mariuniu 12/11/2009, 18:36

Są pewne aksjomaty ,do nich należy m.in w zakresie powszechnej edukacji - obowiązek szkolny na poziomie podstawowym .Przyjmuje go a'priori bo wynika on z tradycji , doswiadczeń innych państw etc. Spróbujmy skoncentrować się na programie nauki historii o co postulowałem zakładając post .Czy dla przykładu, wychowanie patriotyczne należy wyodrębnić jako oddzielny przedmiot nauki , czy też włączyć je w szeroki zakres historii.

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 18:45

QUOTE
Przyjmuje go a'priori bo wynika on z tradycji

Jakiej tradycji ? Jaki rodowód ma ta tradycja i jak daleko sięga ?
rolleyes.gif
Doświadczenia innych państw, które możemy obserwować w historii pokazuję, że bez przymusu edukacji miały się dobrze. Co więcej to wiek XVII jest wiekiem wielkich filozofów, których nie ma w wieku XXI. Przymus doprowadził do dramatycznego spadku poziomu edukacji.. I co to zmnienia, że statystyczny Kowalski musi siedzieć w szkole jak tak to nic nie wnosi do jego życia, nic.
Przymus osiągnał już wartość aksjomatu ! Gdzie ja żyję. dry.gif
Jeszcze jedno, kiedys w szkole nie było lekcji patriotyzmu, bo własnie to powinna byc wartosc a priori, a nie przymus edukacji i to jest róznica.. Teraz trzeba czegoś nauczyć, przymusic, kiedyś to bylo oczywiste.

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 18:59

QUOTE
Jeszcze jedno, kiedys w szkole nie było lekcji patriotyzmu, bo własnie to powinna byc wartosc a priori


Dlaczego przyjmujesz to za warunek sine qua non poziomu edukacji? Przecież globalizacja jest naszym przeznaczeniem, czy tego chcemy czy nie. Za kilkadziesiąt pokoleń wszyscy będą śniadobrązowi i lekcje patriotyzmu będą polegać na głoszeniu haseł "Earth power!". Co to ma wspólnego z edukacją?

pozdrawiam

Napisany przez: pseudomiles 12/11/2009, 19:15

Akurat. Prędzej całe to imperium się rozleci pod wpływem Chińczyków.

Lekcje patriotyzmu ? To tylko namiastka patriotyzmu. Pomysł słaby, bo tylko dziatwę szkolną do patriotyzmu zniechęci. Żeby krzewić patriotyzmu trzeba neosarmatyzmu i np. jakiegoś super-filmu o husarii. Nauka patriotyzmu poprzez obrazy. Na pewno nie ma co robić z patriotyzmu odrębnego przedmiotu szkolnego.

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 19:23

QUOTE
Akurat. Prędzej całe to imperium się rozleci pod wpływem Chińczyków.


No, to wszyscy będą żółci, łotewer.

Napisany przez: mariuniu 12/11/2009, 19:29

QUOTE(salvusek @ 12/11/2009, 18:45)
QUOTE
Przyjmuje go a'priori bo wynika on z tradycji

Jakiej tradycji ? Jaki rodowód ma ta tradycja i jak daleko sięga ?
rolleyes.gif
Doświadczenia innych państw, które możemy obserwować w historii pokazuję, że bez przymusu edukacji miały się dobrze. Co więcej to wiek XVII jest wiekiem wielkich filozofów, których nie ma w wieku XXI. Przymus doprowadził do dramatycznego spadku poziomu edukacji.. I co to zmnienia, że statystyczny Kowalski musi siedzieć w szkole jak tak to nic nie wnosi do jego życia, nic.
Przymus osiągnał już wartość aksjomatu ! Gdzie ja żyję. dry.gif
Jeszcze jedno, kiedys w szkole nie było lekcji patriotyzmu, bo własnie to powinna byc wartosc a priori, a nie przymus edukacji i to jest róznica.. Teraz trzeba czegoś nauczyć, przymusic, kiedyś to bylo oczywiste.
*


Masz prawo się ze mną nie zgadzać. Dla mnie obowiązek szkolny jest wartością samą w sobie.Panowie , proszę mi wskazać siły polityczne w kraju , które by optowały za jego zniesieniem .

Napisany przez: Blake 12/11/2009, 19:47

QUOTE
Za kilkadziesiąt pokoleń wszyscy będą śniadobrązowi i lekcje patriotyzmu będą polegać na głoszeniu haseł "Earth power!". Co to ma wspólnego z edukacją?
Jaki jest więc sens uczenia języka polskiego i zmuszania do czytania literatury, skoro za kilkadziesiąt pokoleń będą krzyczeć "Earth power!"? Skupmy się na tym, co jest teraz, niech w szkołach będzie i polski, i matematyka, i patriotyzm.
Ale... Sprzeciwiam się wprowadzaniu czegoś takiego, jak przedmiot "wychowanie patriotyczne". To byłaby taka lekcja gadani o niczym, która najprawdopodobniej byłaby olewana przez uczniów i wywoływała efekt przeciwny od zamierzonego - znudzenie, zniechęcenie do patriotyzmu itp. Podobnie jak inne te przedmioty, które mają w nazwie "wychowanie" - Wychowanie do Życia w Rodzinie (zniechęca nie do seksu, ale do przemyślanych zachowań, skoro skąd się biorą dzieci wie każdy, a tam nam pokażą, jak ich uniknąć) albo Wychowanie Europejskie (które jest prawdziwą kuźnią eurosceptyków). Sam Wychowania Europejskiego w szkole nie miałem, ale miała je siostra, poza tym cała ta szkolna europropaganda z wczesnych lat dwutysięcznych wywoływała u mnie odruch wymiotny. A chlubnym wyjątkiem jest oczywiście Wychowanie Fizyczne wink.gif
QUOTE
Panowie , proszę mi wskazać siły polityczne w kraju , które by optowały za jego zniesieniem .
UPR. I, jak podejrzewam, PJKM też. To raczej "siłki" niż siły, ale przykłady są smile.gif

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 20:23

Już pisałem bodajże o siłach politycznych i dlaczego te siły są całym sercem za modelem państwa opiekuńczego.

Co do patriotyzmu, kiedyś jakoś przymusu nie było, żadnych lekcji patriotyzmu, a jakoś ludzie czasem bez żadnej szkoły byli patriotami. rolleyes.gif Co to za dziwny zbieg okoliczności. Skąd zatem u nich ten patriotyzm ? Jakoś bez szkoły i takich lekcji równie dobrze, a nawet bardziej kochali Ojczyznę od nas.

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 20:30

QUOTE
aki jest więc sens uczenia języka polskiego i zmuszania do czytania literatury,


Bo póki co polski jest naszym językiem urzędowym. Patriotyzmu nie uczy się, jak słusznie zauważyłeś, ględzeniem o byciu patriotą.

Dobra edukacja na poziomie fundamentalnym powinna przystosowywać ludzi do aktualnej sytuacji społeczno-ekonomicznej. Czyli: młody człowiek powinien opanować podstawy matematyki, czytać ze zrozumieniem, mieć opanowany język obcy w stopniu komunikatywnym, pływać (tak, tak), umieć zaprezentować się i wyrażać ze swadą poglądy w sytuacjach publicznych, mieć podstawową wiedzę z innych dziedzin nauki (ekonomia (!!!), geografia, fizyka, biologia, sztuki piękne). Nie wiem jaką przewagę nad małym Amerykaninem, czy Francuzem, ma mały Polak tylko z tego względu, że wrył na pamięć w wieku 12 lat układ korzenny marchewki, albo tablicę Mendelejewa. Ale za to peszy się niemiłosiernie, kiedy musi wystąpić publicznie, nie umie pływać etc, etc.

pozdrawiam

edit: dobra edukacja powinna również jak najszybciej odsiewać plewy od ziarna. Nie należy się tedy przejmować faktem, że wszystkie dzieci są "specjalne", albo "szczególne". Otóż nie są, chyba że chodzi o dzieci niedorozwinięte.

Napisany przez: Blake 12/11/2009, 20:42

QUOTE
Co to za dziwny zbieg okoliczności. Skąd zatem u nich ten patriotyzm ? Jakoś bez szkoły i takich lekcji równie dobrze, a nawet bardziej kochali Ojczyznę od nas.
Analogicznie do "WDŻWR". Nasi przodkowie potrafili się mnożyć i to o wiele lepiej od nas, a nie mieli przecież takiego przedmiotu - szkoły w ogóle nie mieli.
QUOTE
młody człowiek powinien opanować podstawy matematyki, czytać ze zrozumieniem, mieć opanowany język obcy w stopniu komunikatywnym, pływać (tak, tak), umieć zaprezentować się i wyrażać ze swadą poglądy w sytuacjach publicznych, mieć podstawową wiedzę z innych dziedzin nauki (ekonomia (!!!), geografia, fizyka, biologia, sztuki piękne).
A nauka na rowerze? Albo taniec? Jest sporo takich przydatnych umiejętności.
Ale czy ja wiem, czy szkoła to miejsce na naukę ich? I czepię się twojego zestawu - jaką przewagę daje małemu Polakowi znajomość podstawowych problemów społecznych Burkina Faso albo znajomość przebiegu ewolucji muszki owocówki?
QUOTE
Ale za to peszy się niemiłosiernie, kiedy musi wystąpić publicznie, nie umie pływać etc, etc.
Nie wiem, czy tam lepiej uczy się publicznych wystąpień. W zasadzie to i tam, i u nas, uczą się tego ci, którzy mają predyspozycje i chcą - przemawiają na akademiach i różnych takich. Dyskusje klasowe też u siebie mamy. A pływanie - może polska średnia odbiega od Słonecznego Patrolu, ale chyba lepiej sobie radzimy od tłustych Amerykanów, co? wink.gif

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 20:58

QUOTE
A nauka na rowerze? Albo taniec?


Niechaj będzie jedno, drugie, albo trzecie. Ważne żeby takie zajęcie budowało charakter i umiejętność radzenia sobie ze stresem.

QUOTE
jaką przewagę daje małemu Polakowi znajomość podstawowych problemów społecznych Burkina Faso albo znajomość przebiegu ewolucji muszki owocówki?


Wyraźnie zaznaczyłem wcześniej: PODSTAWOWE wiadomości. To co wymieniłeś, to tak samo małe przydatne bzdury dla 12. latka, jak układ korzenny marchewki.

QUOTE
Nie wiem, czy tam lepiej uczy się publicznych wystąpień.


Lepiej, wystarczy porozmawiać z przeciętnym amerykańskim dziesięciolatkiem. Wystarczy tylko poprosić, żeby dziecko przy czytaniu rozprawki wyszło na środek klasy, a nie siedziało ze spuszczoną głową dukając cicho z szóstej ławki. Tylko tyle i aż tyle. Ale my nie przepadamy za liderami, bo jesteśmy narodem konspiratorów.

QUOTE
chyba lepiej sobie radzimy od tłustych Amerykanów, co?


Spytaj Michaela Phelpsa:) Albo reprezentacji piłkarskiej dowolnego kraju na zachód od Odry i nie tylko.

pozdro

Napisany przez: Coobeck 12/11/2009, 21:06

Vitam

Jestem w stanie bronić moich słów o szerzeniu defetyzmu . Zacytowałeś właściwą konotację znaczenia tego słowa . Dla mnie istnieją jakieś wyśrubowane normy społeczne. Jedną z nich jest tzw.obowiazek szkolny na poziomie podstawowym! (Mariuniu)

Przyznam, że nadal nie rozumiem, jaki z tym wszystkim ma związek pojęcie "defetyzm".

To podaj mi wyniki młodzieży z systemów nieobowiązkowej edukacji dla udowodnienia teorii, ze jest lepsza. (Silent Hunter)

A jest takowa gdzieś?
Bo jeśli nie ma, to nie mogę podać Ci danych porównawczych.
Tylko że z braku danych nijak nie wynika, że byłyby gorsze.

Czy tylko mamy wierzyc Ci na słowo? (Silent Hunter)

A czy ja Cię zmuszam, żebyś mi wierzył?

Jeśli tacy rodzice dzieciaka do szkoły nie przyprowadzą "bo tak można", bo edukacja nie jest dla nich żadnym priorytetem, bo to strata czasu etc, to byc może przepadnie przyszły profesor. (Silent Hunter)

Średnio rocznie ginie w Polsce w wypadkach samochodowych +/- 6 000 ludzi. Trzeba zabronić używania samochodów, bo rocznie tracimy 6 000 geniuszy, którzy się co prawda wcześnie nie ujawnili, ale kto wie, co by było gdyby żyli pół roku dłużej.
Nie żebym się chciał z Tobą licytować w demagogii, wiem że jesteś lepszy ode mnie biggrin.gif

Starałem się uzmysłowić Tobie Coobeck, że nie odizolujesz się od "dresów" nawet w tych zamykanych osiedlach. (Dziadek Jacek)

A no nie odizoluję się, świat nie jest idealny, ludzie bywają złodziejami i oszustami a wszyscy umrzemy, wiem o tym. Może zlikwidujmy policję - nie ma 100% wykrywalności przestępstw, więc i tak dzięki niej nie odizolujemy się od przestępców.

Nikt nikogo na siłe nie trzyma w jednej szkole... (Silent Hunter)

Trzyma. W szkole przymusowej.

Są pewne aksjomaty ,do nich należy m.in w zakresie powszechnej edukacji - (Mariuniu)

Są pewne aksjomaty, do nich należy szacunek dla wolności ludzi i ich prawa do wolnego wyboru.
Które to prawo przymus ogranicza.
Czy przymus ten został wprowadzony po to, bo chronić wolność innych ludzi?

Panowie , proszę mi wskazać siły polityczne w kraju , które by optowały za jego zniesieniem . (Mariuniu)

Salvusku, zakładamy partię?

Napisany przez: Blake 12/11/2009, 21:06

QUOTE
Wyraźnie zaznaczyłem wcześniej: PODSTAWOWE wiadomości. To co wymieniłeś, to tak samo małe przydatne bzdury dla 12. latka, jak układ korzenny marchewki.
Więc, po paru usprawnieniach, nasz system podstawówkowy nie byłby zły - polski, matematyka, historia, przyroda i wf - do tego opcjonalnie religia. Pozostałe zajęcia mogłyby być jako dodatkowe, ale na to pieniędzy brak.
QUOTE
Ale my nie przepadamy za liderami, bo jesteśmy narodem konspiratorów.
Nie zgodziłbym się z tą opinią, ale w jednym masz racje - to w dużej mierze kwestia mentalności.
QUOTE
Spytaj Michaela Phelpsa:) Albo reprezentacji piłkarskiej dowolnego kraju na zachód od Odry i nie tylko.
Aj, aj, przecież mówiłem, że nie chodzi mi o sportowców, tylko średnią krajową. Ja równie dobrze mógłbym kazać ci pogadać z Korzeniowskim albo Jędrzejczakową smile.gif
A jeśli chodzi o średnią, to Amerykanie są beznadziejnie grubi i niewysportowani. Poza tym w Polsce wciąż można zobaczyć "boiskowe" społeczeństwo, w miasteczkach i na wioskach. Na boisku dzieciaki spędzają wolny czas, grają, biegają, do tego dochodzi "pierwsza dziewczyna, pierwsza wódka" wink.gif Nic dziwnego, że Donek chce rozkręcić program boiskowy jeszcze bardziej.

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 21:19

QUOTE
Więc, po paru usprawnieniach, nasz system podstawówkowy nie byłby zły


No, właśnie chodzi o te "parę usprawnień".

QUOTE
Nie zgodziłbym się z tą opinią, ale w jednym masz racje - to w dużej mierze kwestia mentalności.


Śpieszę z odpowiedzią wyjaśniająca: za taki stan rzeczy obarczam 123 lata zaborów, 6 lat hitlerowskiej okupacji i ponad 40 bolszewickiej indoktrynacji. Podczas gdy Rosjanie, Niemcy, Francuzi, Amerykanie etc, siedzieli, ucząc się, bawiąc i dyskutując na różnych oktoberfestach, parteitagach, potańcówkach i winobraniach, myśmy siedzieli w domach za zasłoniętymi oknami i czytali "Potop" pod kołdrą, lub słuchali Wolnej Europy tak, żeby przypadkiem sąsiad-szpicel nie usłyszał. Na marginesie - to też jeden z powodów, dla których jesteśmy tak kiepsko muzykalni.

QUOTE
Ja równie dobrze mógłbym kazać ci pogadać z Korzeniowskim


Miałem okazję, tym większy szacunek dla jego talentu i uporu. Mówił zresztą dość podobne rzeczy.

QUOTE
A jeśli chodzi o średnią


Średnia jest nudna, wsteczna, leniwa, głupia i mało interesująca. To liderzy zapewniają rozwój i orzą grunt pod ziarno postępu, że powiem pozytywistycznie. Widać kto ma jakie predyspozycje już w bardzo młodym wieku. Dlatego zamiast ciągnąc za uszy miernotę, należy wspierać wyróżniających się. To dzięki nim miernota ma samochody, tanie linie lotnicze, internet, wolny kraj i tego typu drobiazgi.

pozdro

Napisany przez: WuHu 12/11/2009, 22:14

QUOTE
Każde odstępstwo od tego takie jak "róbta co chceta" jeszcze pogorszy efekty. Naprodukujemy Ferdynandów Kiepskich ze znanego Wam na pewno serialu i nie pomoże wtedy budowa gett i obozów i żadnymi parkanami się od nich nie oddzielimy.

Gratuluję trafnego porównania! O to właśnie chodzi - znosząc obowiązek edukacji przysporzymy tylko problemów tej grupie społeczeństwa, która chce żyć spokojnie i kształcić się.

QUOTE
Wychowuje rodzina. Szkoła tylko uczy. I byłbym rad, gdyby ten podział był przestrzegany. Chyba że ktoś jest nieodpowiedzialnych rodzicem i chce zrzucić z siebie obowiązki. Kto nie został w wystarczający sposób wychowany przez rodziców/opiekunów, ten nie pownien mieć wstępu do szkoły. Bo jego obecnośc tam nie ma nijakiego sensu.

I tu Cię zaskoczę - szkoła również wychowuje! Dziecko idzie do szkoły na pół dnia, albo na cały dzień, więcej czasu spędza poza domem, uczy się życia w społeczeństwie. Szkoła kształtuje jego psychikę, aktywność w życiu, poglądy. Szkoła jak najbardziej wychowuje.

Salvusek:
QUOTE
Nikt tu też nie mówi, że zniesienie przymusu jest idealnym rozwiązaniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten pomysł ma wady, ale przeważają w nim jednak takie zalety, których nie ma system z przymusem.

Dla kogo ten system ma więcej zalet? Mów za siebie...

QUOTE
Ale... Sprzeciwiam się wprowadzaniu czegoś takiego, jak przedmiot "wychowanie patriotyczne". To byłaby taka lekcja gadani o niczym, która najprawdopodobniej byłaby olewana przez uczniów i wywoływała efekt przeciwny od zamierzonego - znudzenie, zniechęcenie do patriotyzmu itp. Podobnie jak inne te przedmioty, które mają w nazwie "wychowanie" - Wychowanie do Życia w Rodzinie (zniechęca nie do seksu, ale do przemyślanych zachowań, skoro skąd się biorą dzieci wie każdy, a tam nam pokażą, jak ich uniknąć) albo Wychowanie Europejskie (które jest prawdziwą kuźnią eurosceptyków). Sam Wychowania Europejskiego w szkole nie miałem, ale miała je siostra, poza tym cała ta szkolna europropaganda z wczesnych lat dwutysięcznych wywoływała u mnie odruch wymiotny. A chlubnym wyjątkiem jest oczywiście Wychowanie Fizyczne wink.gif


W praktyce przedmioty z wyrazem "wychowanie" w nazwie istnieją tylko na papierku. Większość szkół nie zawraca sobie głowy szukaniem nauczyciela, który za śmieszny wymiar godzin podejmie się nauczania takiego przedmiotu. A jeśli nawet się taki znajdzie, to zazwyczaj zwalnia uczniów do domu. Dlatego, jeżeli myslisz, że takie przedmioty namącą w głowach uczniów, to grubo się mylisz...

Salvusek:
QUOTE
Już pisałem bodajże o siłach politycznych i dlaczego te siły są całym sercem za modelem państwa opiekuńczego.

Tak! Zaopiekujmy się dresami i dresikami! Po co biedactwa mają się uczyć w szkole, skoro w tym czasie mogą gnuśnieć, szerzyć recydywę i przyswajać kolejne dawki używek. Większego faux-pas już chyba nie mogłeś popełnić przy doborze słów...

Coobeck:
QUOTE
A jest takowa gdzieś? Bo jeśli nie ma, to nie mogę podać Ci danych porównawczych. Tylko że z braku danych nijak nie wynika, że byłyby gorsze.

Właśnie. Sam przyznajesz, że nie masz nawet czym poprzeć swoich poglądów... Nie szukaj wymówek, tylko przyznaj się, że bazujesz na swoim subiektywizmie, który chcesz narzucić innym...

Sparrow:
QUOTE
Średnia jest nudna, wsteczna, leniwa, głupia i mało interesująca. To liderzy zapewniają rozwój i orzą grunt pod ziarno postępu, że powiem pozytywistycznie. Widać kto ma jakie predyspozycje już w bardzo młodym wieku. Dlatego zamiast ciągnąc za uszy miernotę, należy wspierać wyróżniających się. To dzięki nim miernota ma samochody, tanie linie lotnicze, internet, wolny kraj i tego typu drobiazgi.

Jest nudna, bo jest źle zorganizowana.Ot co. Jasne - należy wspierać zdolne dzieci, ale nie można jednocześnie powiększać i wspierać populacji "dresów". To jest chore i do niczego nie prowadzi. Co do predyspozycji - tak, ujawniają się wcześnie, ale mogą się zmienić na przestrzeni lat pod wpływem edukacji.

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 22:27

QUOTE
est nudna, bo jest źle zorganizowana.Ot co.


No, właśnie, od organizacji bezwolnego stada, są pasterze. Stoi o tym nawet w Biblii. Skąd mają się brać, skoro przejawy inicjatywy są w Polsce tłumione w zarodku? Rodzice mówią: musisz osiągnąć sukces, żebyś nie musiał krów doić, jak ja. Ale za chwilę mówią: nie wychylaj się, bo ci łeb utną, nygusie! Telewizja mówi: choć do nas, każdy debil może zostać gwiazdą. Polecamy szeroki wybór alkoholi i narkotyków, jeśli okaże się, że na gwiazdę się jednak nie nadajesz.

QUOTE
Jasne - należy wspierać zdolne dzieci, ale nie można jednocześnie powiększać i wspierać populacji "dresów". To jest chore i do niczego nie prowadzi.


Jasne, należy wmówić dresom, że są tak samo zdolne i mądre i koniecznie żeby udały się na studia, po których z powodzeniem zaprojektują sztuczne serce i misję na Marsa. Naprawdę uważasz, że każdy kretyn musi mieć maturę, bo jest ona gwarantem tego, że kretyn nie będzie kradł i napadał na staruszki?


QUOTE
Co do predyspozycji - tak, ujawniają się wcześnie, ale mogą się zmienić na przestrzeni lat pod wpływem edukacji.


No i się z powodzeniem zmieniają. Z reguły na gorsze, właśnie pod wpływem nauczycieli-nieudaczników i nauczycielek-kretynek, które traktują nauczycielstwo jako karę za kompleksy rodziców. I kółko się zamyka.

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 22:30

Ad. Coobeck

QUOTE
Salvusku, zakładamy partię?


Nie wiem czy damy radę walczyć z demagogią, ale jak Ci życia nie szkoda to czemu nie. wink.gif


Ad.WuHu
QUOTE
Dla kogo ten system ma więcej zalet? Mów za siebie...



A czy ja mówie za Ciebie i za innych ? rolleyes.gif


QUOTE
Tak! Zaopiekujmy się dresami i dresikami! Po co biedactwa mają się uczyć w szkole, skoro w tym czasie mogą gnuśnieć, szerzyć recydywę i przyswajać kolejne dawki używek. Większego faux-pas już chyba nie mogłeś popełnić przy doborze słów...

Widzę że demagogia ma się niesamowcie dobrze, a nie świetnie. smile.gif

Kwestia recydywy była maglowana, przeczytaj jeszcze raz. Bodajże całkiem niezłe rozwiązanie zaproponował kolega Pseudomiles.

QUOTE
Właśnie. Sam przyznajesz, że nie masz nawet czym poprzeć swoich poglądów... Nie szukaj wymówek, tylko przyznaj się, że bazujesz na swoim subiektywizmie, który chcesz narzucić innym...

I to jest najlepszy argument jaki słyszałem w tej dyskusji. Rozumiem, że obietywni są tylko ci po Twojej stronie. Zresztą czy sama przypadkiem nie idziesz w subietywizm, atakując w taki sposób adwersarza. biggrin.gif Może stoisz tylko na straży czystości ortodoksji ?

Napisany przez: WuHu 12/11/2009, 22:57

QUOTE
Widzę że demagogia ma się niesamowcie dobrze, a nie świetnie. smile.gif  Kwestia recydywy była maglowana, przeczytaj jeszcze raz. Bodajże całkiem niezłe rozwiązanie zaproponował kolega Pseudomiles.

Gdzie Ty tu widzisz demagogię? Skoro ja szerzę demagogię, to Ty szerzysz... tyranię?

QUOTE
I to jest najlepszy argument jaki słyszałemw tej dyskusji. Rozumiem, że obietywni są tylko ci po Twojej stronie. Zresztą czy sama przypadkiem nie idziesz w subietywizm, atakując w taki sposób adwersarza. biggrin.gif Może stoisz tylko na straży czystości ortodoksji ?

Hmmm prawicowiec powinien byc w pewien sposób ortodoksyjny... Ale to już inna kwestia...
Wracając do tematu: Przypominam, iż na tym polega dyskusja, aby sensownie argumentować swoje poglądy. Co z tego, że opowiadacie się za czymś, skoro nie umiecie tego sensownie argumentować. Wymyśliliście sobie pewną utopię na temat profitów wynikających ze zniesienia obowiązku szkolnictwa - tak, to jest utopia, bo bazujecie na swoim "widzi mi się" a nie na faktach.




Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 23:12

QUOTE
Gdzie Ty tu widzisz demagogię? Skoro ja szerzę demagogię, to Ty szerzysz... tyranię?

Ok, czyli to są te sensowne argumenty, cytuje " Tak! Zaopiekujmy się dresami i dresikami! Po co biedactwa mają się uczyć w szkole, skoro w tym czasie mogą gnuśnieć, szerzyć recydywę i przyswajać kolejne dawki używek. Większego faux-pas już chyba nie mogłeś popełnić przy doborze słów..."
Ja szerzę TYRANIĘ ? Dobrze przeczytałem, już sam nie wiem. Mi się tam bardziej przumus kojarzy z tyranią, nawet samo słowo logicznie rzecz biorąc. rolleyes.gif


QUOTE
Hmmm prawicowiec powinien byc w pewien sposób ortodoksyjny...

A po co te ad personam wnosi do sprawy, ze tak powiem ? Po pierwsze ortodoksja to słowo szerokie i nie odnosi się tylko do idei czy religii. A tak samo ja prawicowiec może byc ortodoksyjny socjalista.
Ale to już inna kwestia... A po drugie ta czystość ortodoksji była ironią, która nie ma na celu ośmieszenia tego pojęcia. wink.gif
QUOTE
Przypominam, iż na tym polega dyskusja, aby sensownie argumentować swoje poglądy.

Zatem czekam na Twe rozwiąznie, a przepraszam raz się doczekałem i mnie olśniło..
QUOTE
Co z tego, że opowiadacie się za czymś, skoro nie umiecie tego sensownie argumentować. Wymyśliliście sobie pewną utopię na temat profitów wynikających ze zniesienia obowiązku szkolnictwa - tak, to jest utopia, bo bazujecie na swoim "widzi mi się" a nie na faktach.



Ty za to nie umiesz logicznie w żaden sposób tego obalić.. Zatem czekam
Czekam też na Twoje fakty, których nie było oprócz "widzi mi się".

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 23:15

Mam wrażenie, że dyskusją zawładnęły opinie skrajne - znieść obowiązek edukacji contra edukujmy ile tylko wlezie i kogo tylko wlezie.

Jestem zdecydowanie za obowiązkową edukacją. Obowiązkową do pewnego stopnia. Dlaczego nie kazać dzieciom obowiązkowo odmawiać przed każda lekcją następującej dezyderaty: zastanów się co chcesz w życiu robić i rób to! Tyle. To oczywiście olbrzymia przenośnia, liczę na to, że nie będę tego musiał tłumaczyć łopatologicznie.

Jeśli chłopakowi wychodzi jedynie robienie karmników na ZPT, może ukierunkować go w kierunku stolarstwa? Jeśli dziewczynka z patologicznej rodziny pięknie rysuje domki na kartkach w kratkę i chociaż jej ojciec to pijak, a matka jest głupsza od taboreta, może warto zainwestować trochę czasu i zainteresować ją architekturą zamiast spisywać ją na straty? Jeśli ktoś znakomicie gra na pianinie w wieku 11 lat i lubi to, może dać mu spokój z zadaniami z treścią z matmy i kuciem dat z powstań niepodległościowych?

A może lepiej zmuszać wszystkich do wszystkiego po równo, ot tak dla zasady, żeby się za dobrze nie czuli, wywołując w nich przemożny wstręt do edukacji już za młodu? Pochwała średniactwa, to najpewniejsza rzecz jakiej się można nabawić w polskiej szkole, mam wrażenie.

"Jasiu, masz same jedynki łącznie z wuefem? Jesteś kretynem!!! Nie, nie jesteś specjalny, ani inny, po prostu jesteś nieprawdopodobnie głupi i ofermowaty, będziesz kopał rowy, chyba, że zdążysz się wcześniej zapić, czego ci z całego serca życzę"

"Małgosiu, kochasz zwierzęta i opiekujesz się rannym ptaszkiem? To cudowne i rzadkie, może powinnaś uczyć się dużo biologii, fizyki i chemii, żebyś mogła zostać wspaniałym weterynarzem, albo inżynierem środowiska? Chesz listę dobrych szkół o takim profilu?"

Czy to naprawdę takie trudne?

pozdrawiam

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 23:24



QUOTE
Jeśli chłopakowi wychodzi jedynie robienie karmników na ZPT, może ukierunkować go w kierunku stolarstwa? Jeśli dziewczynka z patologicznej rodziny pięknie rysuje domki na kartkach w kratkę i chociaż jej ojciec to pijak, a matka jest głupsza od taboreta, może warto zainwestować trochę czasu i zainteresować ją architekturą zamiast spisywać ją na straty? Jeśli ktoś znakomicie gra na pianinie w wieku 11 lat i lubi to, może dać mu spokój z zadaniami z treścią z matmy i kuciem dat z powstań niepodległościowych?



Ile razy można pisać, że brak przymusu nie jest związany ze spisywaniem kogolwiek na straty. rolleyes.gif Już ta kwestia była poruszona i brak przymusu nie wiąże się z tym, że Małogosia architekt i Wojtuś pianista są spisani na straty. Koniec. wink.gif

Napisany przez: Sparrow 12/11/2009, 23:34

QUOTE
le razy można pisać, żebrak przymusu nie jest związany ze spisywaniem kogolwiek na straty.


Tyle razy, aż mnie w końcu ktoś przekona sensownym argumentem.

Gdyby nie przymus edukacji, mój kolega z klasy w podstawówce siedziałby teraz we Wronkach za zgwałcenie którejś z Waszych córek. Ojca nie znał, matka miała totalnie gdzieś, co robi i gdzie przebywa jej 10-letni syn. Nie było tygodnia, żeby policja nie zabierała ze szkoły na dołek za włamy do sklepów i kiosków. Do szkoły przychodził, bo mógł zjeść pierogi, popić je szklanką mleka i wypalić dla zabawy fangę jakiemuś kujonowi. Dzięki temu, że pochylił się nad nim wuefista, ów chłopak został potem mistrzem juniorów w boksie. Tam wychował go na przyzwoitego człowieka trener. Co prawda kolega do dziś nie wie ile jest kontynentów i o co chodzi z tym mnożeniem w nawiasach, ale ma teraz własną kochającą go rodzinę, jako-taką pracę i codziennie zapala owemu wuefiście i trenerowi po świeczce. A ci z kolei wcale nie wymagali od niego żeby skończył Oxford.

Nie wiem jak Ty, ale dla mnie ten może marny, ale zawsze jakiś, argument za obowiązkiem edukacji jest.

pozdrawiam

Napisany przez: salvusek 12/11/2009, 23:56



QUOTE
Gdyby nie przymus edukacji, mój kolega z klasy w podstawówce siedziałby teraz we Wronkach za zgwałcenie którejś z Waszych córek. Ojca nie znał, matka miała totalnie gdzieś, co robi i gdzie przebywa jej 10-letni syn. Nie było tygodnia, żeby policja nie zabierała ze szkoły na dołek za włamy do sklepów i kiosków. Do szkoły przychodził, bo mógł zjeść pierogi, popić je szklanką mleka i wypalić dla zabawy fangę jakiemuś kujonowi. Dzięki temu, że pochylił się nad nim wuefista, ów chłopak został potem mistrzem juniorów w boksie. Tam wychował go na przyzwoitego człowieka trener. Co prawda kolega do dziś nie wie ile jest kontynentów i o co chodzi z tym mnożeniem w nawiasach, ale ma teraz własną kochającą go rodzinę, jako-taką pracę i codziennie zapala owemu wuefiście i trenerowi po świeczce. A ci z kolei wcale nie wymagali od niego żeby skończył Oxford.



Mi do córki daleko, nawet dobrze nie zacząłem studiów. smile.gif Nie mniej rozumiem o co Ci chodzi, brak przymusu ma swoje wady, oczywiście. Jednak napisałem też, że jak już to mogę się opowiedzieć za rozwiązaniem pośrednim, czyli edukacja do lat powiedzmy 12. A druga sprawa tak jak powiedziałem, to o czym mówimy jest dużym uproszczeniem. Logicznym jest, że wraz z powstaniem takiego systemu powstaną jakieś regulacje dotyczące takich przypadków, sierot etc. Są to problemy zawiłe, jednak pozostaje pytanie czy np Twój kolega zanim w tej szkole się zresocjalizował nie zaszkodził innym. Może jego kosztem ktoś coś stracił. Lepiej żeby straciła jedna osoba niz kilka tylko w imię tej jednej, prawda ? Dlaczego inni mają tracic na tym.

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 0:02

QUOTE("Sparrow")
ów chłopak został potem mistrzem juniorów w boksie. Tam wychował go na przyzwoitego człowieka trener.

Czyli ocalił go nie obowiązek edukacji, tylko sport. To co innego. Gdybyśmy mieli sensowny ustrój, to ów chłopak, o ile nie zostałby bokserem, i tak znalazłby spełnienie w dożywotnim więzieniu, albo w korpusie janczarów.


Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 0:32

QUOTE
Czyli ocalił go nie obowiązek edukacji, tylko sport. To co innego.


W tym przypadku jedno wynikło z drugiego, nie udawaj, że tego nie dostrzegasz. O "sportach" to on wiedział tyle, że się fajnie je pali za szkołą (aby dowcip nabrał sensu, należy wiedzieć, że kiedyś były takie fajki;).

Korpus janczarów? Czemu nie? Tam go właśnie powinna opcjonalnie wysłać szkoła. Żadnego państwa nie stać na przepełnione więzienia. A chłopak być może byłby znakomitym żołnierzem.

QUOTE
Jednak napisałem też, że jak już to mogę się opowiedzieć za rozwiązaniem pośrednim, czyli edukacja do lat powiedzmy 12.


Powiedzmy 15 i wszyscy są szczęśliwi.

QUOTE
jednak pozostaje pytanie czy np Twój kolega zanim w tej szkole się zresocjalizował nie zaszkodził innym.


Odpowiedź jest prosta. Tak, zaszkodził, kilku palantów dostało w ryj, ku uciesze całej klasy. Wuefista w porę zajął go naparzaniem w worek zanim zdążył wyrządzić więcej krzywdy. Twoim zdaniem ulica zrobiłaby to z największego łobuza w szkole szybciej i skuteczniej?

QUOTE
Dlaczego inni mają tracic na tym.


"Inni" stracili by znacznie więcej.

pozdro

Napisany przez: silent_hunter 13/11/2009, 7:20

QUOTE
A jest takowa gdzieś?
Bo jeśli nie ma, to nie mogę podać Ci danych porównawczych.
Tylko że z braku danych nijak nie wynika, że byłyby gorsze.


I nijak nie wynika, że byłyby lepsze. Uczciwiej by było gdybyś po prostu przyznał, że nie wiesz.
Skąd wiesz jaka będzie skala skutków ubocznych pozostawienia części dzieciaków (niekoniecznie tylko dresów) bez podstaw edukacji?
Być może będzie znikoma choc naprawdę trudno mi w to uwierzyc po analizie paru raportów na temat korelacji między poziomem uszkolnienia a bezrobociem i skonnościami do zachowań przestępczych etc.

QUOTE
Czy tylko mamy wierzyc Ci na słowo? (Silent Hunter)

A czy ja Cię zmuszam, żebyś mi wierzył?


Uwierzę Ci na słowo i bez przymusu...jeśli poprzesz to czymś lepszym niż Twoim dyżurnym porównaniem do wypadków samochodowych.

QUOTE
Trzyma. W szkole przymusowej.


A jak trzyma swoją zdolną pociechę w bardzo dobrej szkole to znaczy jest złe...bo to buda "przymusowa", tfu?

Napisany przez: Dziadek Jacek 13/11/2009, 8:36

W każdym pokoleniu jest okres buntu i na pewno się z tym wszyscy zgodzą. (To w tej "Historii wychowania" można poczytać.) Ten bunt młodych w różnoraki sposób się przejawia. Negowanie wszystkiego co zastane lub ukierunkowuje się w jakiejś wąskiej tylko dziedzinie. Jeśli będziemy eliminować takich, bo do dresów jako nie akceptowani przez innych dołączają również i ci, którzy nie golą się na łyso i nie ćpają, będziemy tych pozytywnie zbuntowanych tracić bezpowrotnie i zapełniać nimi poprawczaki i więzienia, które jak już większość na pewno zauważyła, przy przestrzeganiu "praw człowieka" bardo drogo kosztują -(te wszystkie metry kwadratowe na osobę, telewizor w celi, pokoje "nocnych spotkań" dla dłużej przetrzymywanych. Kupienie dla szkół paru (symbolizujących nakłady na szkolnictwo fujarek), bo o pianinie czy fortepianie i przygotowanym nauczycielu nie wspomnę, mniej kosztuje niż zapewnienie "prawem człowieka" ekskluzywnego miejsca w więzieniu. Nie pamiętam, była jeszcze nie dawno dyskusja, że stawka na wyżywienie w więzieniu jest większa niż w domach dziecka i placówkach opiekuńczych.
Zanim coś zmajstrujemy w kierunku "róbta co chceta" zastanówmy się, czy nie zmierzamy do zakładania nadzorowanej przez prawa człowieka, wzorcowej hodowli Ferdynandów Kiepskich.
Taniej jednak uczyć i wychowywać smile.gif

Napisany przez: mariuniu 13/11/2009, 9:57

Czy na tym etapie możemy zakreślić jakieś ramy consensusu , czy dalej będziemy trwać w abstrakcyjnych dysputach.

Napisany przez: Dziadek Jacek 13/11/2009, 10:47

Strach dać propozycje reformowania bo podobno [/B]już jeden taki był.
To jest ruch dla Pedagogów (z dużej litery). Na pewno nie politycy powinni w tym mieszać bo są "nawiedzani" bardziej niż inni.
A jeśli chodzi o wychowanie patriotyczne to bym go nie rozdzielał od innych "wychowań" i nawet nie tworzył przedmiotu z wychowaniami w nazwie. Wszyscy nauczyciele powinni wychowywać a nawet tak jak dawniej było, i szatniarka ze sprzątaczką i woźny. Patriotyzmu uczy się od najmłodszych, w domu, żłobku, przedszkolu , szkole i kościele. Od małych rzeczy, nie rzucania śmieci na ulicy stosunku do innych itp.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 13:41

Super, tylko patriotyzm ma się nijak do poziomu kształcenia i co Wy w ogóle z tym patriotyzmem? Najważniejsze przedmioty w szkole - religia i patriotyzm. Wprowadźmy jeszcze zajęcia z savoir vivre'u i obowiązkowe lekcje poczucia humoru.

pozdrawiam

Napisany przez: lancelot 13/11/2009, 14:04

QUOTE
Najważniejsze przedmioty w szkole - religia i patriotyzm. Wprowadźmy jeszcze zajęcia z savoir vivre'u i obowiązkowe lekcje poczucia humoru.
tutaj popre kolegę Sparoow'a, nie widzę absolutnie żadnego związku pomiędzyedukacją a patriotyzmem, nie widzę też powodu, dla którego dziecko rodziców, którzy za patriotów sie nie uważają powinno być nauczane patriotyzmu. Szkoła ma nauczać a nie wychowywać, od tego są rodzice. Kto chciałby, żeby jego potomków wychowywała pani w szkole? Ja nie.

Napisany przez: Fyszo 13/11/2009, 14:21

QUOTE(Dziadek Jacek @ 13/11/2009, 8:36)
Zanim coś zmajstrujemy w kierunku "róbta co chceta" zastanówmy się, czy nie zmierzamy do zakładania nadzorowanej przez prawa człowieka, wzorcowej hodowli Ferdynandów Kiepskich.
Taniej jednak uczyć i wychowywać smile.gif
*



Pracuje trochę w sektorze budowniczo-elektrotechnicznym (i troche w elektronice użytkowej) - powiem wam szczerze że teraz jest za dużo magistrów, i tak naprawdę do wykopania rowu trudno kogoś znaleźć. Ludzie spod budki z piwem są do niczego fizycznie - choć intelektualnie odzwierciedlają poziom wymagań. Magister przestał być stopniem coś znaczącym - a jednocześnie wbija w dume młodych absolwentów że nie chcą kopać tych rowów. Doszło z tego powodu do takich patologi że wykształcona osoba (doktor) zarabia mniej niż pracownik fizyczny.
Dużo piszecie że dresiarz bez szkoly zostanie na ulicy i będzie bandytyzm szerzył - zresztą to samo robił w szkole - ale ofert pracy dla takich osób jest mnóstwo - całe budownictwo stoi na takich młodych osobach - to zarobione pieniądze sprawią że tego dresa system szybciej wkręci w swoje tryby (pieniądze jako narkotyk). Jesli będzie wysoko płatna praca fizyczna (tak jak obecnie) to taki dres będzie zasymilowany szybciej niż ten chodzący do szkoły - bo to głównie szkoła powoduje bunt nastolatków i styczność z innymi podobnymi sobie (wymiana poglądów, naśladownictwo, szpan i lans)- widywałem prawdziłych zatwardzialców dresowych (jak to mówią - morda jak z kryminału) którzy ze starymi układali glazurę i miło się zawsze z nimi rozmawiało - uczyli sie kultury od współpracowników - kto nie był kulturalny ten szybko robił wypad z ekipy budowlanej - a jak już zarobił pierwsze pieniądze - wszedł w posiadanie czegokolwiek, to trudno się od tego odciąć - 'stan posiadania' to poteżna motywacja - tymczasem szkoła uczy że taki człowiek nic nie ma - nawet godności - bo fakt nie chce mu się ułamków dodawać nie oznacza że nie ma swojej dumy - jak mu matematyczka od idiotów wymyśla to co ma robić - jak wilk się odgryza. Może to ma pozytywistyczny wydźwięk ale to praca jest większą nadzieją dla niezsocjalizowanych nastolatków niż szkoła. I rzeby nie było niedomówień szkoła powinna być bezpłatna i dobrowolna ale od pewnego wieku - te 15 lat jest dobrą granicą.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 14:40

W tym co mówisz jest mnóstwo racji i mnie to też uwłacza, ale jest to pokłosie lat polityki: "wszystkim po równo, a najwięcej robolowi". I efekt tego jest taki że pacyfikuje się pielęgniarki ale cham ze sztachetą jest już ok, bo może zrobić krzywdę. Kiedyś można było na takich wypuścić szwadron kozaków i było to mądre i dobre.

A na poważnie - ulica nigdy nie nauczy etosu pracy ludzi, którzy nią gardzą. Od tego jest właśnie szkoła. Ale zawodówki zlikwidowano, teraz każdy musi mieć maturę, a najlepiej magistra. Jakoś nikt nie pamięta, że kiedyś był to zaszczyt i przywilej, a nie obowiązek.

pozdrawiam

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 14:59

QUOTE("Sparrow")
ulica nigdy nie nauczy etosu pracy ludzi, którzy nią gardzą

Przecież właśnie Fyszo ci udowodnił mocnymi spostrzeżeniami, że to praca lepiej uspołecznia rozrabiaków niż szkoła, pod warunkiem że się ma z niej konkretne pieniądze. Wtedy taki gościu "dres" widzi, że się opłaca robić. W szkole tego nie zobaczy.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 15:13

QUOTE
Przecież właśnie Fyszo ci udowodnił mocnymi spostrzeżeniami, że to praca lepiej uspołecznia


Od korelacji opartej na własnej obserwacji do dowodu daleka droga. Na razie jest słowo przeciwko słowu i super, bo od tego jest dyskusja.

A tak na marginesie - to jak, wysyłamy dziesięciolatków do pracy na budowach?

Tak w ogóle obstaję o wykrojenie ostatnich kilkudziesięciu postów i założenie nowego wątku, np. pod tytułem : "Jaka edukacja w Polsce?" co Wy na to, bo z małymi Anglikami nie mamy od kilku stron nic wspólnego.
pozdro

Napisany przez: silent_hunter 13/11/2009, 15:29

QUOTE(pseudomiles @ 13/11/2009, 9:59)
QUOTE("Sparrow")
ulica nigdy nie nauczy etosu pracy ludzi, którzy nią gardzą

Przecież właśnie Fyszo ci udowodnił mocnymi spostrzeżeniami, że to praca lepiej uspołecznia rozrabiaków niż szkoła, pod warunkiem że się ma z niej konkretne pieniądze. Wtedy taki gościu "dres" widzi, że się opłaca robić. W szkole tego nie zobaczy.
*


Magiczne słowa: konkretne pieniądze. A jak ma te konkretne pieniądze zarobic osoba bez podstaw edukacji? Napisze CV, o przepraszam, ktoś mu skleci bo poszukiwacz pracy jest przecież niegramotny, a będzie ono krótkie i treściwe:

Jan Kowalski

wyuczony zawód/wykształcenie - menel,
ukończone szkoły - tylko tzw. ulica i buda...z piwem,
dotychczasowe zatrudnienie - firma "Obijamy się inkorporejted",
języki obce - biegła znajomośc łaciny ulicznej ale tylko w mowie,
znaczące sukcesy zawodowe - podpalenie kiosku,
zainteresowania/hobby - flaszki.

Dobra, porządna praca za konkretne pieniądze murowana.
Rzuciłem Ci dane jak to kształtuje się poziom edukacji do zamożności, jakie są szanse osoby niewyedukowanej pozostania na garnuszku państwa albo gorzej, popadnięcia w zachowania przestepcze. Czy mam to jeszcze raz wrzucic? A jeśli uważasz, że są do czterech liter to podrzuc swoje dane. Czekam na KONKRETY.
Nie rozumiem jak sobie wyobrazasz resocjalizacyjne szanse osób, które od dziecka nie były poddane żadnemu rygorowi punktualności, systematyczności wypełniania zadań, podporzadkowywania się pewnym normom, umiejetności przygotowania się do lekcji etc. Bez nauki takiej rutyny i bez podstaw czytania, liczenia nie wyobrazam sobie aby delikwent był zatrudniony jako fachowiec za tzw. DOBRE PIENIADZE. biggrin.gif

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 15:54

QUOTE
A jak ma te konkretne pieniądze zarobic osoba bez podstaw edukacji?

Fyszo opisał jak. Konkretne pieniądze, czyli średnia krajowa umożliwiająca samodzielne utrzymanie się, albo lepiej.

QUOTE
Rzuciłem Ci dane jak to kształtuje się poziom edukacji do zamożności

Fyszo obalił twoją teorię. Pracownik fizyczny w Polsce może dziś zarobić więcej niż osoba z doktoratem.

Napisany przez: silent_hunter 13/11/2009, 16:06

QUOTE
QUOTE
Rzuciłem Ci dane jak to kształtuje się poziom edukacji do zamożności

Fyszo obalił twoją teorię. Pracownik fizyczny w Polsce może dziś zarobić więcej niż osoba z doktoratem.
*


*EDIT*
Po pierwsze, jest to jego subiektywna ocena sytuacji obecnej, w której nawet dres czy tego chce czy nie, jest wystawiony na paroletnią obowiazkowa edukację.
Po drugie, czy zarabiają więcej wszyscy fizyczni? Są owszem tacy fachowcy, którzy zarobią wiecej ale nie jest to regułą.
Po trzecie, proszę o jakieś konkretne statystyki.

Napisany przez: Blake 13/11/2009, 16:07

Przede wszystkim, pierwsza rzecz, którą należy zrobić i z którą chyba wszyscy dyskutanci się zgadzają jest zmniejszenie długości obowiązku szkolnego - co najmniej do 16 lat, jak jest w normalniejszych krajach. Ale to wymaga zmiany konstytucji i jest niepopularne, więc nikt się za to nie bierze. A taka długa obowiązkowa nauka to dla wielu "osiągnięcie" Polski, a nie bezsensowne prawo.

QUOTE
A tak na marginesie - to jak, wysyłamy dziesięciolatków do pracy na budowach?

14-latek spokojnie może już się zabierać za noszenie cegieł. I wielu to robi! 16-letni synowie budowlańców często zahaczają się na czarno, żeby dorobić do kieszonkowego, a w domowych remontach pomagają nawet dużo młodsi ludzie, tak jest przynajmniej w porządnych rodzinach, gdzie dba się o wychowanie dziecka.

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 16:13

QUOTE
Po drugie "nie zarabia" więcej (i nie jest to jakas reguła) a "może" zarobic.

I to wystarczy.

Napisany przez: silent_hunter 13/11/2009, 16:18

QUOTE(pseudomiles @ 13/11/2009, 11:13)
QUOTE
Po drugie "nie zarabia" więcej (i nie jest to jakas reguła) a "może" zarobic.

I to wystarczy.
*



I co, zrobi to bez podstaw edukacji? Bez umiejętności czytania, liczenia?

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 16:55

Fyszo tłumaczył. Będzie taki delikwent kładł kafelki. Do tego potrzeba tylko umieć czytać i liczyć do stu, a tego można nauczyć się samemu, w domu.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 16:55

QUOTE
14-latek spokojnie może już się zabierać za noszenie cegieł. I wielu to robi!


W Indiach świetnie sprawdzają się także ośmiolatki. Bierzmy z nich przykład. Może bez żartów, ok?


Napisany przez: silent_hunter 13/11/2009, 17:13

QUOTE(pseudomiles @ 13/11/2009, 11:55)
Fyszo tłumaczył. Będzie taki delikwent kładł kafelki. Do tego potrzeba tylko umieć czytać i liczyć do stu, a tego można nauczyć się samemu, w domu.
*


Rozumiem, ze to będzie mocny punkt w CV. biggrin.gif Na coraz bardziej konkurencyjnym rynku pracy wymiata.

Okej, a sprawdziłeś jak łatwe jest to układanie przysłowiowych kafelek? Wiesz jaka to jest prosta praca?
A dlaczego tylko do stu? Czy tą umiejętnoscią liczenia do stu powierzchnie obliczy? Potrzebną ilośc materiałów tyż ?

Napisany przez: WuHu 13/11/2009, 18:57

QUOTE
Szkoła ma nauczać a nie wychowywać, od tego są rodzice. Kto chciałby, żeby jego potomków wychowywała pani w szkole? Ja nie.


Nie da się niestety oddzielić nauki i wychowania. Uczniowie spędzają większość dnia w szkole, więc ktoś musi zająć się ich wychowaniem, aby wszyscy mogli utrzymywać ze sobą poprawne stosunki. Właśnie: o to chodzi, że szkoły za mało wychowują, nie przywiązują wagi do zatargów między uczniami, czy braku szacunku wobec nauczycieli. Skąd bierze się większość patologii wśród uczniów? Większość jest wynoszona właśnie ze szkoły, która zamiast rozwiązywać problemy wygasza je.
Poza tym: co z przedmiotami humanistycznymi, np: językiem polskim? Na pogłębianie wiedzy z tej dziedziny składa się m.in. wychowanie w duchu patriotyzmu...

QUOTE
Okej, a sprawdziłeś jak łatwe jest to układanie przysłowiowych kafelek? Wiesz jaka to jest prosta praca? A dlaczego tylko do stu? Czy tą umiejętnoscią liczenia do stu powierzchnie obliczy? Potrzebną ilośc materiałów tyż ?

Słusznie - każdym zawodzie wymaga się logicznego myślenia, biegłości w czytaniu, pisaniu i liczeniu, że o innych szczegółach nie wspomnę...

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 19:12

QUOTE
to będzie mocny punkt w CV

A po co mu CV ? Sam będzie pracował na własny rachunek.

QUOTE
jak łatwe jest to układanie przysłowiowych kafelek? Wiesz jaka to jest prosta praca?

Bez związku z tematem. Nie nauczy się tego w szkole, ale tylko robiąc to. Musi sobie znaleźć mistrza najpierw i zaczynać od pomocnika.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 19:12

QUOTE
co z przedmiotami humanistycznymi, np: językiem polskim? Na pogłębianie wiedzy z tej dziedziny składa się m.in. wychowanie w duchu patriotyzmu...


Poprzez naukę języka nikt nie staje się patriotą czy innym -filem. Uczyłem się trochę niemieckiego np. i jakoś nie rośnie mi serce na dźwięk "Deutschland, Deutschland..." Myślę, że to zbyt daleko idące uogólnienie.

Patriotyzm wynosi się z domu. Szkoła takie tendencje może jedynie umacniać, lub osłabiać, a i tak wszystko zależy od postawy osobniczej. Jeśli szkoła uczyłaby zaiste patriotyzmu, to skąd w naszej historii tylu zdrajców, którzy pokończyli elitarne szkoły o pięknych tradycjach?

pozdrawiam

Napisany przez: WuHu 13/11/2009, 19:22

QUOTE
Poprzez naukę języka nikt nie staje się patriotą czy innym -filem. Uczyłem się trochę niemieckiego np. i jakoś nie rośnie mi serce na dźwięk "Deutschland, Deutschland..." Myślę, że to zbyt daleko idące uogólnienie.


Przypominam Ci, że nauka języków obcych znacznie różni się od nauki języka ojczystego.

Napisany przez: silent_hunter 13/11/2009, 19:26

QUOTE(pseudomiles @ 13/11/2009, 14:12)
QUOTE
to będzie mocny punkt w CV

A po co mu CV ? Sam będzie pracował na własny rachunek.

Na własny rachunek? i będzie rozliczał się z urzędem podatkowym wykorzystując umiejętnościa liczenia tylko do stu??

QUOTE
QUOTE
jak łatwe jest to układanie przysłowiowych kafelek? Wiesz jaka to jest prosta praca?

Bez związku z tematem. Nie nauczy się tego w szkole, ale tylko robiąc to. Musi sobie znaleźć mistrza najpierw i zaczynać od pomocnika.
*



Najpierw ten mistrz musi delikwenta przyjąc a na dzisiejszym konkurencyjnym rynku pracy bary i umiejętnośc liczenia do stu mogą już nie wystarczyc.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 19:26

QUOTE
Przypominam Ci, że nauka języków obcych znacznie różni się od nauki języka ojczystego.


A czymże konkretnie?

Napisany przez: WuHu 13/11/2009, 19:52

QUOTE
Przypominam Ci, że nauka języków obcych znacznie różni się od nauki języka ojczystego.  A czymże konkretnie?


A od kiedy w szkołach dzieci na niemieckim przerabiają zarys literatury germańskiej? Ja się szczerze mówiąc nie spotkałam z czymś takim, chyba że wybiórczo na studiach...
Ponadto, czy polskie dzieci uczą się w szkole nazywania przedmiotów w języku ojczystym? Czy poznają podstawowe wyrazy niezbedne do komunikacji?

Napisany przez: Fyszo 13/11/2009, 20:12

Nie miałem zamiaru, pisząc o pracy jako rozwiązaniu dla tzw. dresów, wywoływać dyskusji. Po prostu widać ten fakt wszędzie - że jest to jakieś rozwiązanie, możliwe że lepsze od szkoły. Ostatnio nawet się zdziwiłem jak przy montażu telebima (taki ekran reklamowy) przyjechało 3 chłopaczków jeden ze 20 lat a 2 poniżej 18. Widocznie nie chodzili do szkoły - a poziom ich pracy wcale jej nie wymagał. Zawsze lepiej mieć najlepszego pracownika z najlepszym wykształceniem - ale ci najbardziej wykształceni nie garną się do pracy uważanej za uwłaczającą ich wykształceniu (jest taka dziwna presja aby z dala od robót fizycznych i każdy unika) - jak potrzebowałem wykopać 5m rowu (pod ten telebim) to był problem z pracownikami - w końcu sam wykopałem (i wykształcenie wcale mi w tym nie przeszkadzało - w końcu za taką stawkę (3-cyfrowa za godzinę) można się poświęcić).

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 21:06

QUOTE
A od kiedy w szkołach dzieci na niemieckim przerabiają zarys literatury germańskiej? Ja się szczerze mówiąc nie spotkałam z czymś takim, chyba że wybiórczo na studiach...


Ale uczą się również z wielkich klasyków tej literatury (oczywiście zależnie od stopnia zaawansowania). Niekoniecznie muszą znać zarys, choć to w niczym nie przeszkadza. W czym znajomość zarysu literatury polskiej pomaga w krzewieniu patriotyzmu? Co z autorami obcymi? Wykreślamy Szekspira z programu, czy też mówimy: "To nie był Polak, więc nie traktujcie poważnie tego co napisał"? Małe dziecko nie potrafiłoby scharakteryzować patriotyzmu, choćby ten kopnął go w zadek. Zresztą dorośli też mają z tym gigantyczne problemy. Dobra literatura charakteryzuje się tym, że jest uniwersalna. "Pan Tadeusz" i "Wesele", to wyjątek potwierdzający zresztą regułęwink.gif

QUOTE
Ponadto, czy polskie dzieci uczą się w szkole nazywania przedmiotów w języku ojczystym?


Owszem. Np. "globus", "kontynent", "parafraza", "sonet", "rzeczownik" etc, etc. Oczywiście pamiętamy o dostosowywaniu zasobu słów do wieku dzieci. Na potrzeby tej dyskusji załóżmy, że jest to cały okres podstawówki.

QUOTE
Czy poznają podstawowe wyrazy niezbędne do komunikacji?


Ponownie - tak. Na lekcji geometrii, dobrze jest wiedzieć co to jest np. cięciwa, bez tego nie ma komunikacji. Jak widać nauka j. polskiego przebiega nie tylko na lekcjach j. polskiego.

Dziecko, które uczyło się obcego języka np. w przedszkolu, na zajęciach tego języka w szkole także nie musi się ich uczyć. To tylko zależy od stopnia rozwoju dziecka i jego zasobów leksykalnych. Identycznie jest z językiem ojczystym. Nie każdy ma rodziców, którzy troszczą się o rozwój języka swojego dziecka. Śmiem twierdzić, że takich jest nawet bardzo niewielu, co doskonale słychać na szkolnym korytarzu i lekcjach.

Można też uczyć literatury, podając od razu zastrzeżenia, które mają ukierunkować ucznia na "pożądane" postawy, np. Tuwim - Żyd, Drzewiecki - kosmopolita, Andrzejewski - pedał, Konopnicka - nimfomanka, Szymborska - komunistka, Witkacy - ćpun. Na każdego coś się znajdzie.

I po ostatnie: może od razu wprowadzić zajęcia, pt: matematyka patriotyczna, biologia niepodległościowa, ZPT konspiracyjne itp. Bolszewikom się prawie udało. Niektóre przymiotniki w nazwach dyscyplin tylko wypaczają sens nauki.

pozdrawiam


P.S.

Lekcja biologii w Petropawłowsku, rok 1960.

- Są trzy rodzaje miłości - mówi profesor.
- Pierwszy rodzaj, to miłość kobiety do mężczyzny. To zdrowa miłość. Występuje na terenie całego świata, a w szczególności w Związku Radzieckim. Popieramy. Drugi rodzaj, to miłość mężczyzny do mężczyzny lub kobiety do kobiety. To chora miłość. Występuje wyłącznie w zgniłych krajach kapitalistycznych. Nie popieramy. Trzeci rodzaj, to miłość partii do człowieka pracy. Jest to najwyższy rodzaj miłości. Występuje wyłacznie w Związku Radzieckim. Popieramy. Są pytania?
- Panie profesorze - zgłasza się uczeń - A w trzecim przypadku kto kogo xxxxxxx?

Napisany przez: WuHu 13/11/2009, 23:08

QUOTE
Ale uczą się również z wielkich klasyków tej literatury (oczywiście zależnie od stopnia zaawansowania). Niekoniecznie muszą znać zarys, choć to w niczym nie przeszkadza. W czym znajomość zarysu literatury polskiej pomaga w krzewieniu patriotyzmu? Co z autorami obcymi? Wykreślamy Szekspira z programu, czy też mówimy: "To nie był Polak, więc nie traktujcie poważnie tego co napisał"? Małe dziecko nie potrafiłoby scharakteryzować patriotyzmu, choćby ten kopnął go w zadek. Zresztą dorośli też mają z tym gigantyczne problemy. Dobra literatura charakteryzuje się tym, że jest uniwersalna. "Pan Tadeusz" i "Wesele", to wyjątek potwierdzający zresztą regułęwink.gif

Właśnie o to chodzi: nauki języka obcego nie zaczynasz od analizowania i czytania dzieł w oryginale. Takimi sprawami zajmują się ludzie, którzy biegle opanowali język.
Po drugie: czy ja powiedziałam, że nauka polskiego polega tylko i wyłącznie na krzewieniu patriotyzmu? Proszę Cię, abyś nie stosował nadinterpretacji moich wypowiedzi.

Powiadasz, że małe dziecko nie jest w stanie scharakteryzować patriotyzmu. Tak, to prawda - małe dziecko nie jest w stanie, duże dziecko nie jest w stanie, ani żaden inny człowiek. Patriotyzm to pojęcie jak najbardziej względne i nie posiada konkretnej definicji. Jednak gdy zapytasz takie małe dziecko "Kto Ty jesteś?", odpowie "Polak mały" itd...
Zatem jeśli dziecko jest wychowywane w odpowiedni sposób, jeśli od małego poznaje symbole narodowe, to w jakimś stopniu będzie reprezentować postawę patriotyczną i w pewien sposób będzie świadome przynależności do narodu polskiego.

QUOTE
Owszem. Np. "globus", "kontynent", "parafraza", "sonet", "rzeczownik" etc, etc. Oczywiście pamiętamy o dostosowywaniu zasobu słów do wieku dzieci. Na potrzeby tej dyskusji załóżmy, że jest to cały okres podstawówki.

Brak odwołania do mojej wcześniejszej odpowiedzi. Czy uważasz, że wyrazy takie jak "sonet", czy "parafraza" są niezbędne w codziennej komunikacji z innymi? Bo ja nie sądzę...

QUOTE
I po ostatnie: może od razu wprowadzić zajęcia, pt: matematyka patriotyczna, biologia niepodległościowa, ZPT konspiracyjne itp. Bolszewikom się prawie udało. Niektóre przymiotniki w nazwach dyscyplin tylko wypaczają sens nauki.

To są Twoje słowa, a w zasadzie przeinaczenie i przejaskrawienie poruszonego tematu patriotyzmu. Nie rozumiem dlaczego, ale Tobie patriotyzm w szkole kojarzy się z komunizmem (to chyba jakaś plaga w tym temacie - wszystko wszystkim kojarzy się z komuną... litości...) Nie pomyślałeś o wychowaniu w duchu prawicowym? Co z kontynuowaniem tradycji, przekazywaniu pewnych istotnych wartości kolejnym pokoleniom? Co ze spajaniem duchowym społeczeństwa? Czy nacjonalizm nie jest potrzebny?

Napisany przez: pseudomiles 13/11/2009, 23:34

Noo, wreszcie trafiłem na forum dyskusyjnym na niewiastę o sympatiach pronacjonalistycznych. Niestety, to nie nacjonalizm jest nam potrzebny, ale neosarmatyzm. Ale wiem o co ci chodzi.

Napisany przez: Sparrow 13/11/2009, 23:45

QUOTE
Proszę Cię, abyś nie stosował nadinterpretacji moich wypowiedzi.


Spytałem się czym różni się nauka języka ojczystego od obcego - jeszcze raz odpowiadam na Twoje argumenty: prawie niczym.

QUOTE
Powiadasz, że małe dziecko nie jest w stanie scharakteryzować patriotyzmu. Tak, to prawda - małe dziecko nie jest w stanie, duże dziecko nie jest w stanie, ani żaden inny człowiek.


To jak metodycznie uczyć czegoś, co jest niedefiniowalne? Lekcje przyjaźni też chcesz wprowadzić?

QUOTE
Brak odwołania do mojej wcześniejszej odpowiedzi.


Zadałeś pytanie więc na nie odpowiadam. O jakie odwołania Ci chodzi? Tłumaczę jak krowie na rowie. Przeżyjmy to jeszcze raz:

QUOTE
Ponadto, czy polskie dzieci uczą się w szkole nazywania przedmiotów w języku ojczystym?

Owszem. Np. "globus", "kontynent", "parafraza", "sonet", "rzeczownik" etc, etc. Oczywiście pamiętamy o dostosowywaniu zasobu słów do wieku dzieci. Na potrzeby tej dyskusji załóżmy, że jest to cały okres podstawówki.


QUOTE
Czy uważasz, że wyrazy takie jak , czy "parafraza" są niezbędne w codziennej komunikacji z innymi? Bo ja nie sądzę...


A dlaczego pominąłeś poprzednie dwa wyrazy? Działasz wybiórczo, co nie służy jakości dyskusji. Tak, "sonet" i "parafraza" są niezbędne, jeśli chcesz jasno określić co masz na myśli. Szkoła powinna uczyć możliwie jasnego i precyzyjnego wyrażania się. Po drugie, jeśli chcesz trwać w infantyliźmie, możesz dalej używać słów np. "gugu" na widelec i "kaka" na... wiadomo co. Nikt Ci nie zabrania.

QUOTE
I po ostatnie: może od razu wprowadzić zajęcia, pt: matematyka patriotyczna, biologia niepodległościowa, ZPT konspiracyjne itp. Bolszewikom się prawie udało. Niektóre przymiotniki w nazwach dyscyplin tylko wypaczają sens nauki.

To są Twoje słowa, a w zasadzie przeinaczenie i przejaskrawienie poruszonego tematu patriotyzmu. 


Doskonała konstatacja poprzedzona trafną obserwacją.

QUOTE
Nie rozumiem dlaczego, ale Tobie patriotyzm w szkole kojarzy się z komunizmem (to chyba jakaś plaga w tym temacie - wszystko wszystkim kojarzy się z komuną... litości...)


Patriotyzm, to ostatnia rzecz jaka mi się z komunizmem kojarzy. Jego brak już bardziej.


QUOTE
Nie pomyślałeś o wychowaniu w duchu prawicowym?


Po co dodajesz jakiś przymiotnik do wyrazu: "wychowanie"? O tym właśnie pisałem w poprzednim poście.

QUOTE
Co z kontynuowaniem tradycji, przekazywaniu pewnych istotnych wartości kolejnym pokoleniom? Co ze spajaniem duchowym społeczeństwa?


Kompletnie nic. Urodziłem się w Polsce, żyję w Polsce, siedzę na lekcji polskiego, uczę się o języku polskim, tym samym spajam się duchowo z kolegą i koleżanką z sąsiedniej ławki czytając "Kto ty jesteś...". Gdzie tu widzisz jakieś odstępstwo od tradycji i "istotnych" wartości?

QUOTE
Czy nacjonalizm nie jest potrzebny?


Zależy o jakim jego rodzaju mówimy. Jeśli występuje pod postacią wierszy K. K. Baczyńskiego - jest. Jeśli pod postacią kolejnego klona NSDAP - to już nie za bardzo. Wystarczy tylko włączyć zdrowy rozsądek i zamiast kupić dziecku kolejną grę na plejstejszon - dać mu "Potop" na dvd. A jak jest ambitne, to może i nawet w wersji drukowanej.

pozdrawiam




Napisany przez: WuHu 14/11/2009, 18:17

QUOTE
Noo, wreszcie trafiłem na forum dyskusyjnym na niewiastę o sympatiach pronacjonalistycznych.


Hmmm... Czyżby chodziło tu o moją osobę?biggrin.gif

QUOTE
Niestety, to nie nacjonalizm jest nam potrzebny, ale neosarmatyzm. Ale wiem o co ci chodzi.

Nacjonalizm to bardzo ogólne sformułowanie. Jego odmian jest bardzo wiele, a na dodatek można go wyrażać na różne sposoby.
Czy neosarmatyzm jest stosownym określeniem? Wydaje mi się, że nie... Przedrostek "neo" sugeruje tylko przeniesienie zjawiska sarmatyzmu w czasie. A czy klasyczni sarmaci są potrzebni Polsce? Historia już dała odp na to pytanie. Jeśli miałeś na myśli dumę z przynależności do narodu polskiego, to lepsze byłoby już określenie "oświecony neosarmatyzm"...

QUOTE
Spytałem się czym różni się nauka języka ojczystego od obcego - jeszcze raz odpowiadam na Twoje argumenty: prawie niczym.

"Prawie" robi wielką różnicę

QUOTE
A dlaczego pominąłeś poprzednie dwa wyrazy? Działasz wybiórczo, co nie służy jakości dyskusji. Tak, "sonet" i "parafraza" są niezbędne, jeśli chcesz jasno określić co masz na myśli. Szkoła powinna uczyć możliwie jasnego i precyzyjnego wyrażania się. Po drugie, jeśli chcesz trwać w infantyliźmie, możesz dalej używać słów np. "gugu" na widelec i "kaka" na... wiadomo co. Nikt Ci nie zabrania.

Infantylny jest teraz Twój styl wypowiedzi. Wybiórczo akurat Ty działasz. Widzę, że zapomniałeś etapy rozwoju człowieka. Akurat dziecko 7 letnie idące do szkoły potrafi porozumiewać się ze światem zewnętrznym. Może nie umie sprawnie pisać i czytać, ale mowę ma świetnie opanowaną. Mimowolnie potrafi posługiwać się fleksją, a jego zasób słownictwa pozwala mu na idealne porozumienie się z innymi. Natomiast wyrazy typu "gugu" są wypowiadane przez dziecko niepotrafiące jeszcze mówić. Czy takie dziecko jest zdolne pójść do szkoły?

Idąc na lekcje języka obcego człowiek nie ma zielonego pojęcia na temat tego, czego się będzie uczył. Nie potrafi sprawnie posługiwać się językiem obcym, ani w mowie, ani na piśmie. Uczy się wszystkiego od podstaw.

Sumując: przypominam, iż nie ustosunkowałeś się do tego, iż cały czas mam na myśli podstawy komunizacji, do tego Twoja ostania wypowiedź nie świadczy zbytnio o szacunku i zachowaniu kultury osobistej wobec drugiej osoby.

Napisany przez: Sparrow 14/11/2009, 18:31

Po pierwsze przepraszam, że źle użyłem odmian rodzaju względem Ciebie, myślałem, że jesteś facetem wink.gif

[QUOTE]"Prawie" robi wielką różnicę.[/QUOTE]

W tym wypadku nie robi. Podałem na to argumenty.

[QUOTE]Infantylny jest teraz Twój styl wypowiedzi.[/QUOTE]

W którym konkretnie miejscu?

[QUOTE]Wybiórczo akurat Ty działasz.[/QUOTE]

Gdzie i kiedy?

[QUOTE]Akurat dziecko 7 letnie idące do szkoły potrafi porozumiewać się ze światem zewnętrznym.[/QUOTE]

Zgoda. Gdzie napisałem, że jest inaczej?

[QUOTE]Widzę, że zapomniałeś etapy rozwoju człowieka.[/QUOTE]

Gdybyś uważniej czytała moje posty, zauważyłabyś, że nie zapomniałem.

[QUOTE]Może nie umie sprawnie pisać i czytać, ale mowę ma świetnie opanowaną.[/QUOTE]

To pewnie dlatego siedmiolatki pracują w dyplomacji i są dziekanami wydziałów lingwistycznych.

[QUOTE]Mimowolnie potrafi posługiwać się fleksją, a jego zasób słownictwa pozwala mu na idealne porozumienie się z innymi.[/QUOTE]

Zgoda, uwielbiam dyskutować z siedmiolatkami o astrofizyce.

[QUOTE]Natomiast wyrazy typu "gugu" są wypowiadane przez dziecko niepotrafiące jeszcze mówić.[/QUOTE]

Uwaga, mówię: "gugu"! Jak widać nie tylko niemowlaki potrafią wypowiadać takie słowa. Sęk w tym, czy to się zmienia z czasem. U niektórych nie.


[QUOTE]Czy takie dziecko jest zdolne pójść do szkoły?[/QUOTE]

Właśnie po to wymyślono edukację. Żłobek i przedszkole jest również częścią jej systemu.

[QUOTE]Idąc na lekcje języka obcego człowiek nie ma zielonego pojęcia na temat tego, czego się będzie uczył.[/QUOTE]

Idąc na lekcje angielskiego w latach szczenięcych, wiedziałem, że będę się uczył angielskiego. To chyba nie przerasta wyobraźni dziecka?

[QUOTE]Nie potrafi sprawnie posługiwać się językiem obcym, ani w mowie, ani na piśmie. Uczy się wszystkiego od podstaw.[/QUOTE]

Nie zawsze tak jest, o czym już wspominałem.

[QUOTE]Sumując: przypominam, iż nie ustosunkowałeś się do tego, iż cały czas mam na myśli podstawy komunizacji,[/QUOTE]

Rzeczywiście, przepraszam, że nie wpadłem na to, że masz na myśli komuniz... komunikację? Widzisz jakie to jednak ważne jasno się wypowiadać. Dobrze, uzewnętrznij co masz na myśli, bo dalej nie wiem, przyznam się.

[QUOTE]Twoja ostania wypowiedź nie świadczy zbytnio o szacunku i zachowaniu kultury osobistej wobec drugiej osoby.[/QUOTE]

Co konkretnie o tym nie świadczy? Twój podwyższony próg odporności na racjonalne argumenty?

pozdrawiam

Napisany przez: carantuhill 14/11/2009, 19:02

QUOTE
Co z kontynuowaniem tradycji, przekazywaniu pewnych istotnych wartości kolejnym pokoleniom?


Od tego jest rodzina. Jako instytucja krzewiąca patriotyzm, tradycję, sprawdziła się na przestrzeni dziejów Polski i sprawdza się lepiej niż szkoła. Co uczy patriotyzmu? Nudne akademie szkolne, kilka godzin historii, WOS?
Trochę z innej beczki sleep.gif Wydajemy na oświatę circa 4% PKB. Jest to spora "inwestycja" a wyniki? Niedawno prasa rozpisywał się, że trzy czwarte Polaków nie rozumie tego co czyta, czterdzieści procent Polaków gubi się przy odczytywaniu rozkładu jazdy pociągów, co dziesiąty absolwent podstawówki nie nauczył się w niej tak prozaicznej rzeczy jak czytanie, 44% Polaków w ogóle nie czyta książek, zaś z liczby czytających tylko co dziesiąty przeczytał więcej niż trzy książki rocznie. Jak na dość duże nakłady to wyniki są marne. Może wystarczyłoby zostawić tylko 4 klasy, jak przed II wojną, gdzie uczniowie nauczyliby się przede wszystkim dobrze pisać, czytać i liczyć. A co do reszty, to kto chce, może kontynuować naukę. W obecnym systemie mamy gimnazja, które nadal są obowiązkowe dla wszystkich. Nie rozumiem jaki jest ich sens? Program powiela programy liceum i szkoły podstawowej, w klasach są nadal uczniowie, którzy chcą kontynuować naukę, z tymi, którzy już dawno chcą iść do pracy. Nie sprzyja to jakości nauki, utrudnia pracę nauczycielom. Jest tego sens?

Napisany przez: Sparrow 14/11/2009, 19:15

QUOTE
QUOTE
Co z kontynuowaniem tradycji, przekazywaniu pewnych istotnych wartości kolejnym pokoleniom?

Od tego jest rodzina.


U mnie zgoda, przekonaj innych.

QUOTE
W obecnym systemie mamy gimnazja, które nadal są obowiązkowe dla wszystkich. Nie rozumiem jaki jest ich sens?


Były kiedyś pożyteczne zawodówki, ale zostały zlikwidowane.

QUOTE
nadal są uczniowie, którzy chcą kontynuować naukę, z tymi, którzy już dawno chcą iść do pracy.



Problem leży w tym, jaki ma być próg wieku, do którego obowiązkowa edukacja ma być kontynuowana. Są tu wypowiedzi, świadczące o tym, że pracować powinny dzieci, co przyprawia mnie o gęsią skórkę (dzieci poniżej 15 roku życia).

Według mnie, niezły byłby system: 8-9 klas podstawówki (zależy od ustalenia progu rozpoczęcia obowiązkowej edukacji), następnie 3 lata szkoły zawodowej (nieobowiązkowej???) i już. Nie kłóciłoby się to z zapisem możliwości podjęcia pracy w wieku lat 16, który jest niezłą cezurą. Jeśli się pomyliłem - poprawcie mnie.

pozdrawiam

Napisany przez: carantuhill 14/11/2009, 19:27

QUOTE
U mnie zgoda, przekonaj innych.


Obowiązkowa nauka w polskiej szkole jest gdzieś od odzyskania niepodległości po I wojnie. Kto uczył patriotyzmu dzieci z Wrześni, powstańców itp?

QUOTE
Problem leży w tym, jaki ma być próg wieku, do którego obowiązkowa edukacja ma być kontynuowana. Są tu wypowiedzi, świadczące o tym, że pracować powinny dzieci, co przyprawia mnie o gęsią skórkę (dzieci poniżej 15 roku życia).


Nie ma przecież obowiązku pracy. Nawet dziś dzieci poniżej tego wieku pracują np w rolnictwie, pomagając swoim rodzicom. Państwo powinno wtedy wkraczać, kiedy pojawiają się, że użyję modnego w socjalizmie słowa, wypaczenia.

Napisany przez: salvusek 14/11/2009, 19:39

Jak dla mnie edukacja jest po to aby zajmować się tylko stricte nauką. Reszta to nie działka szkoły. Przekonania, wartości to wynosi się z domu. W szkole natomiast powinno zdobywać się tylko wiedzę. Nie mniej jak już tak koleżanka WuHu pisze o tej komunie, to niech zobaczy, że w szkole nie powinno byc agitacji na rzecz żadnego swiatopoglądu, bo to zwyczajna indoktrynacja tak jak to miało miejsce w poprzednim ustroju. Nie mniej nawet jak uważasz, że Twe wartości są dobre i słuszne, to przekazuj je swoim dzieciom w domu, masz do tego prawo. Szkoła jest od zdobywania wiedzy.

Napisany przez: Sparrow 14/11/2009, 19:43

QUOTE
Nie ma przecież obowiązku pracy. Nawet dziś dzieci poniżej tego wieku pracują np w rolnictwie, pomagając swoim rodzicom. Państwo powinno wtedy wkraczać, kiedy pojawiają się, że użyję modnego w socjalizmie słowa, wypaczenia.


Dzieci pracują również wynosząc śmieci, kosząc trawniki i sprzątając swój pokój. To jest OK i każdy sąd odrzuci wtedy pozew dziecka przeciw rodzicom, że jest w ten sposób "nieludzko" wykorzystywane (nie można odrzucić możliwości złożenia takiego pozwu, bo świat zwariował ostatnio). Reguluje to zagadnienie także jakże pożyteczna instytucja "kieszonkowego".

Jednak jasne zapisy prawne zmniejszają margines "szarej strefy" i "wypaczeń". Inaczej będziemy mieć sytuacje jak w krajach trzeciego świata, gdzie dzieci muszą pracować, bo nie mają dostępu do edukacji.

pozdrawiam

Napisany przez: silent_hunter 14/11/2009, 20:20

QUOTE(Sparrow @ 14/11/2009, 14:43)

Dzieci pracują również wynosząc śmieci, kosząc trawniki i sprzątając swój pokój.
*


... i nauka w szkole jest jak najbardziej namiastką pracy wink.gif . Wykonuje się zadania a za ich jakośc otrzymuje się odpowiednie wynagrodzenie czyli oceny. Szkoła uczy niezbędnej w przyszłej pracy zawodowej rutyny systematyczności, punktualności, działania w zespole, wypełniania na czas zadanych projektów. Tak samo ważna edukacja dla dzieciaka jak i nauka języka, liczenia, biologii, historii.

Napisany przez: Coobeck 14/11/2009, 20:24

Vitam

Gdyby nie przymus edukacji, mój kolega z klasy w podstawówce siedziałby teraz we Wronkach za zgwałcenie którejś z Waszych córek (Saprrow)

Demagogia za demagogię - pamiętacie tę dziewczynkę, która się powiesiła po tym, jak zgraja typów z jej klasy bawiła się na niej w udawany gwałt i jeszcze filmował to? Gdyby nie przymus edukacji dla wszystkich, może by żyła.

I nijak nie wynika, że byłyby lepsze. Uczciwiej by było gdybyś po prostu przyznał, że nie wiesz. (Silent Hunter)

Na razie nie udowodniłeś, że byłyby gorsze. Uczciwiej by było, gdybyś po prostu przyznał, że nie wiesz.

Skąd wiesz jaka będzie skala skutków ubocznych pozostawienia części dzieciaków (niekoniecznie tylko dresów) bez podstaw edukacji? (Silent Hunter)

Skąd wiesz, że byłyby to skutki złe masowe?

Uwierzę Ci na słowo i bez przymusu...jeśli poprzesz to czymś lepszym niż Twoim dyżurnym porównaniem do wypadków samochodowych. (Silent Hunter)

Nie widzę możliwości udowodnienia Ci niczego - skoro wierzysz w zjawisko masowego wyrastania profesorów z młodych dresów...

A jak trzyma swoją zdolną pociechę w bardzo dobrej szkole to znaczy jest złe...bo to buda "przymusowa", tfu? (silent Hunter)

A to trzymasz ją tam nie dlatego, ze tak chcesz, ale tylko dlatego, że jest przymus? I gdyby nie było przymusu, to byś ją tam przestał posyłać?

Jeśli będziemy eliminować takich, bo do dresów jako nie akceptowani przez innych dołączają również i ci, którzy nie golą się na łyso i nie ćpają, będziemy tych pozytywnie zbuntowanych tracić bezpowrotnie (Dziadek Jacek)

Wzruszyłem się. Dresy i cpuny to biedna, pozytywnie zbuntowana młodzież...

Magiczne słowa: konkretne pieniądze. A jak ma te konkretne pieniądze zarobic osoba bez podstaw edukacji? Napisze CV, o przepraszam, ktoś mu skleci bo poszukiwacz pracy jest przecież niegramotny, a będzie ono krótkie i treściwe: (Silent Hunter)

Już zauważyłem - nie mam szans konkurować z Tobą w kwestii demagogii smile.gif
Byłeś kiedyś na jakiejś budowie? Widziałeś, jak się szuka niewykwalifikowanych mięśniaków do prac fizycznych? Bo ja byłem, widziałem - żadnego o CV nie pytano.

Na własny rachunek? i będzie rozliczał się z urzędem podatkowym wykorzystując umiejętnościa liczenia tylko do stu?? (Silent Hunter)

Są w Polsce ludzie, którzy świadczą usługi w ej kwestii.

Napisany przez: Sparrow 14/11/2009, 20:36

QUOTE
Demagogia za demagogię - pamiętacie tę dziewczynkę, która się powiesiła po tym, jak zgraja typów z jej klasy bawiła się na niej w udawany gwałt i jeszcze filmował to? Gdyby nie przymus edukacji dla wszystkich, może by żyła.


Zapomniałeś o ogólnym bilansie takich przypadków. Ile jednych ile drugich? Co się bardziej opłaca państwu?

Po drugie z Twojej wypowiedzi wynika przesłanka, iż nie można popełnić samobójstwa chadzając do ultraelitarnej, płatnej, nieobowiązkowej szkoły prywatnej. Kasujemy edukację w ogóle?

pozdrawiam

Napisany przez: Coobeck 14/11/2009, 20:57

Vitam

Zapomniałeś o ogólnym bilansie takich przypadków. Ile jednych ile drugich? Co się bardziej opłaca państwu? (Sparrow)

No - ile? Masz statystyki? Dawaj.

Napisany przez: pseudomiles 14/11/2009, 21:07

Raczej nikt by się nie powiesił pod wpływem "dresów" gdyby go nie zaznał. A zaznał, bo jest przymus i mieszanie.

Napisany przez: Blake 15/11/2009, 15:17

QUOTE
W Indiach świetnie sprawdzają się także ośmiolatki. Bierzmy z nich przykład. Może bez żartów, ok?
dry.gif
Bez żartów, dobry postulat.
W wieku około pierwszej gimnazjum delikwent, który nie zamierza pracować umysłowo, mógłby już zacząć się przyuczać do zawodu. Uczyć się mieszać zaprawę, zamiast wkuwać prawa Newtona. Mógłby mieć praktyki, gdyby już chodził do zawodówki.
I to nie jest zły postulat. Ale najlepiej przyrównać go do wykorzystywania małych dzieci w Indiach. Zgonić do absurdu. Dodaj jeszcze, że tak robił Hitler i przez to dzieci w Afryce głodują.
QUOTE

Nie ma przecież obowiązku pracy. Nawet dziś dzieci poniżej tego wieku pracują np w rolnictwie, pomagając swoim rodzicom. Państwo powinno wtedy wkraczać, kiedy pojawiają się, że użyję modnego w socjalizmie słowa, wypaczenia.
Całkowita zgoda. Ja chodziłem pomagać rodzicom i dziadkom na działce i jakoś nie mam przez to zniszczonego dzieciństwa. Teraz mój 8-letni brat robi to samo. Tego nie powinno się zabraniać, to się powinno wręcz propagować. Bo w domach, gdzie dziecko nie pracuje "bo nauka jest najważniejsza", uczy się je lenistwa i niezaradności.
QUOTE
Inaczej będziemy mieć sytuacje jak w krajach trzeciego świata, gdzie dzieci muszą pracować, bo nie mają dostępu do edukacji.
To nie tak. One pracują, bo są biedne, głodne i rodzice im każą. Dostęp do edukacji nieraz mają, ale co z tego - Murzyniątka i Indianiątka nie siedzą w szkolnej ławie, ale zbierają owoce po dżungli, żeby nie umierać z głodu, bo rodzice nie są w stanie wyżywić całej rodziny.



Napisany przez: Sparrow 15/11/2009, 18:51

QUOTE
No - ile? Masz statystyki? Dawaj.



"W roku 2013 zanotowano 12 samobójstw związanych niewątpliwie z przymusem edukacji. Straciliśmy tym samym 12. profesorów, malarzy, poetów i premierów. Ta niepowetowana strata kładzie się cieniem na wciąż popularnej idei zmuszania dzieci i młodzieży do obowiązkowej edukacji. Wystarczy przyjrzeć się krajom, w którym taki przepis nie istnieje. Czy nie przekonuje nas ich dynamiczny rozwój, gwałtowny wzrost PKB, nieprawdopodobnie wysoka stopa życiowa obywateli oraz znaczenie tych krajów na arenie międzynarodowej?"


Ruciński M, Martenka Q. - "Liczba samobójstw wśród młodzieży do lat 18 w świetle obowiązkowości edukacji." Uniwersytet Trzeciego Wieku. Śmierdzewo 2042.

pozdrawiam

Napisany przez: pseudomiles 15/11/2009, 20:19

QUOTE("Wuhu")
Czy neosarmatyzm jest stosownym określeniem? Wydaje mi się, że nie... Przedrostek "neo" sugeruje tylko przeniesienie zjawiska sarmatyzmu w czasie. A czy klasyczni sarmaci są potrzebni Polsce? Historia już dała odp na to pytanie. Jeśli miałeś na myśli dumę z przynależności do narodu polskiego, to lepsze byłoby już określenie "oświecony neosarmatyzm"...

Masz rację, neosarmatyzm oświecony to lepsza nazwa, ale żeby nie odchodzić od tematu, to o tym sza.

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=54573

Napisany przez: silent_hunter 17/11/2009, 15:08

QUOTE(Coobeck)
I nijak nie wynika, że byłyby lepsze. Uczciwiej by było gdybyś po prostu przyznał, że nie wiesz. (Silent Hunter)

Na razie nie udowodniłeś, że byłyby gorsze. Uczciwiej by było, gdybyś po prostu przyznał, że nie wiesz.

Skąd wiesz jaka będzie skala skutków ubocznych pozostawienia części dzieciaków (niekoniecznie tylko dresów) bez podstaw edukacji? (Silent Hunter)

Skąd wiesz, że byłyby to skutki złe masowe?


Nie wiem na pewno, jeszcze raz powtórzę co już napisałem w poprzednim poście:
“Być może będą znikome choc naprawdę trudno mi w to uwierzyc po analizie paru raportów na temat korelacji między poziomem uszkolnienia a bezrobociem i skonnościami do zachowań przestępczych etc. “ - przynajmniej ruszyłem cztery litery i postarałem się cóś znaleźc, na czym mógłbym sie oprzec oprócz mego widzimisie i tzw. subiektywnych obserwacji...
Okej, załóżmy ze ja nie wiem, Ty nie wiesz, reszta też nie wie. Czy to jest wystarczajaca podstawa do podjęcia ryzyka eksperymentowania, które w efekcie może przyczynić do nadprodukcji już nie dyletantów nie znających historii ale autentycznych analfabetów !?



QUOTE(Coobeck)
Nie widzę możliwości udowodnienia Ci niczego - skoro wierzysz w zjawisko masowego wyrastania profesorów z młodych dresów...

Miała być podkręcona, złosliwa piłeczka i niestety siata.
Jeśli robisz uniki i nie chcesz odpowiadać na pytanie to przynajmniej nie znizaj się do przekręcania czyjejś wypowiedzi. Po pierwsze nie pisałem o masowości zjawiska wyrastania profesorów a po drugie, nie było o dresach tylko o zdolnych dzieciakach. Wróc do tego postu i sprawdź sobie jeszcze raz.

QUOTE
A jak trzyma swoją zdolną pociechę w bardzo dobrej szkole to znaczy jest złe...bo to buda "przymusowa", tfu? (silent Hunter)

A to trzymasz ją tam nie dlatego, ze tak chcesz, ale tylko dlatego, że jest przymus? I gdyby nie było przymusu, to byś ją tam przestał posyłać?


Poślę dzieciaka do jak najlepszej szkoły. Pasuje?

QUOTE
Magiczne słowa: konkretne pieniądze. A jak ma te konkretne pieniądze zarobic osoba bez podstaw edukacji? Napisze CV, o przepraszam, ktoś mu skleci bo poszukiwacz pracy jest przecież niegramotny, a będzie ono krótkie i treściwe: (Silent Hunter)

Już zauważyłem - nie mam szans konkurować z Tobą w kwestii demagogii  


Autografy potem.

QUOTE
Byłeś kiedyś na jakiejś budowie?Widziałeś, jak się szuka niewykwalifikowanych mięśniaków do prac fizycznych? Bo ja byłem, widziałem - żadnego o CV nie pytano.


I oferowano im od razu KONKRETNE PIENIĄDZE???... Coobeck , nie wiem od jakiej sumy u Ciebie się zaczynają tzw. konkretne pieniądze ale u mnie na pewno nie jest to kasa za wykonanie usług „przynieś, wynieś, pozamiataj”.
A przykład z resume Jana Kowalskiego był ironią na temat motywu KONKRETNYCH PINIĘDZY dla analfebety. Sorry, że nie zamieściłem ostrzeżenia - „uwaga, ironia!”.

QUOTE
Na własny rachunek? i będzie rozliczał się z urzędem podatkowym wykorzystując umiejętnościa liczenia tylko do stu?? (Silent Hunter)

Są w Polsce ludzie, którzy świadczą usługi w ej kwestii.


Najpierw delikwent z umiejętnością liczenia tylko do stu musi zaplanowac sobie własny biznes, wyliczyc koszty na materiały potrzebne do wykonania pracy. itp. rozhulac interes i zarobic na księgowego. Taka prosta zależność przyczynowo-skutkowa.

I na tym kończę bardzo miłą dyskusję z Tobą.

Napisany przez: carantuhill 17/11/2009, 15:42

QUOTE
I oferowano im od razu KONKRETNE PIENIĄDZE???... Coobeck , nie wiem od jakiej sumy u Ciebie się zaczynają tzw. konkretne pieniądze ale u mnie na pewno nie jest to kasa za wykonanie usług „przynieś, wynieś, pozamiataj”.


Oj pomyliłeś się trochę wink.gif . Teraz po budowach w Polsce zwykły szary nosiciel cegły życzy sobie tyle, co kiedyś dobry majster wink.gif

Napisany przez: silent_hunter 17/11/2009, 16:10

QUOTE(carantuhill @ 17/11/2009, 10:42)
QUOTE
I oferowano im od razu KONKRETNE PIENIĄDZE???... Coobeck , nie wiem od jakiej sumy u Ciebie się zaczynają tzw. konkretne pieniądze ale u mnie na pewno nie jest to kasa za wykonanie usług „przynieś, wynieś, pozamiataj”.


Oj pomyliłeś się trochę wink.gif . Teraz po budowach w Polsce zwykły szary nosiciel cegły życzy sobie tyle, co kiedyś dobry majster wink.gif
*


Oj, to długo sobie nie pożyczy. Imigranci ze wschoda już napływają i są konkurencyjni. wink.gif

A "kiedyś" to orginalne levisy kosztowały miesięczną pensję... wink.gif

Napisany przez: WuHu 17/11/2009, 23:54

QUOTE
Jak dla mnie edukacja jest po to aby zajmować się tylko stricte nauką. Reszta to nie działka szkoły. Przekonania, wartości to wynosi się z domu. W szkole natomiast powinno zdobywać się tylko wiedzę. Nie mniej jak już tak koleżanka WuHu pisze o tej komunie, to niech zobaczy, że w szkole nie powinno byc agitacji na rzecz żadnego swiatopoglądu, bo to zwyczajna indoktrynacja tak jak to miało miejsce w poprzednim ustroju. Nie mniej nawet jak uważasz, że Twe wartości są dobre i słuszne, to przekazuj je swoim dzieciom w domu, masz do tego prawo. Szkoła jest od zdobywania wiedzy.

Jak zwykle nadinterpretacja i niezrozumienie mojej wypowiedzi...
Zacznijmy od początku: każdy człowiek wynosi pewne wartości z domu i to one są bazą dla obycia społeczno-kulturalnego - zgoda. Niestety, żaden człowiek nie jest maszyną i nie ma w sobie "progu" na którym kończy się jego wychowywanie. Młody człowiek idąc na cały dzień do szkoły ma już ograniczony kontakt z rodzicami, którzy mogą na bieżąco uczyć go jakiś wartości. Co więcej: rodzice nie wiedzą dokładnie, jak ich dziecko zachowuje się wśród innych uczniów, jak sobie radzi w nowej społeczności. Od tego jest właśnie szkoła - aby stwarzać taką atmosferę, aby uczniowie czuli się jednością, potrafili znaleźć ze sobą wspólny język. Rola szkoły w wychowywaniu uczniów polega na kontrolowaniu ich postaw wobec reszty społeczności, pokazywaniu tego, co jest słuszne a co nie.
Czy na prawdę uważacie, iż słusznym będzie brak reakcji szkoły na chamstwo uczniów wobec nauczycieli? A czy egzekwowanie od uczniów odrabiania prac domowych, czy dyscypliny na lekcji nie jest formą wychowania?
Trzeba brać poprawkę na to, iż nie wszyscy poznają w domu właściwe formy etyczne i chcą je potem stosować. Pofolgowanie uczniom nie będzie sprzyjać niczemu dobremu...
Nie chodzi więc o to, aby szkoła szerzyła jakieś ideologie, czy w jawny sposób opowiadała się za jakimś modelem, systemem społecznym. Takie działanie jest bezsensowne i do niczego nie prowadzi (chyba że do radykalizmów). Chodzi przede wszystkim o egzekwowanie przestrzegania norm społecznych.

QUOTE
  Raczej nikt by się nie powiesił pod wpływem "dresów" gdyby go nie zaznał. A zaznał, bo jest przymus i mieszanie.

Nie chodzi tyle o przymus, co zbytnie wymieszanie młodzieży w szkołach. Co do przymusu: czy zwróciliście uwagę na to, że do obowiązku szkolnego przykłada się tylko ten kto chce? Nikt nikomu nie nakłada nie wiem jakich konsekwencji za to, że nie będzie się uczył. Ci natomiast, którym zależy na wykształceniu i tak pracują na własną rękę. Zatem jedyna korzyść, jaka płynęłaby ze zniesienia obowiązku szkolnego, to delikatne odciążenie budżetu państwa... chociaż niekoniecznie. Dajmy na to, "młodzi gniewni" znikają ze szkół. Spada zatem liczba uczniów ---> zmniejsza się ilość klas ----> nauczyciele nie mają pracy. Tworzy się kolejny problem - kwestia bezrobotnych nauczycieli, których wynagrodzenie i tak jest mizerne... I co teraz? Zasiłki? Przekwalifikowanie? Nie wiadomo również, co w tym czasie robią "wyzwoleni uczniowie". Może wandalizm? Rozróby? Nie wiadomo - jednak jakieś koszta na pewno poniesiemy.

Kolejny aspekt: różni są ludzie na świecie. Po zniesieniu obowiązku szkolnego tylko rodzice będą decydować o posyłaniu dzieci do szkół. A co będzie z tymi, którzy chcą się uczyć, a rodzice im na to nie pozwalają? Albo z uczniami na siłę wysyłanymi do szkoły w celu realizacji marzeń rodziców? A co z osobami zdolnymi, które nie zostały odpowiednio wychowane w domu? Uczą się świetnie, ale ich megalomania ma charakter destrukcyjny dla innych. Co proponujecie w przypadku tych osób?

Jak już wcześniej wspominałam, zniesienie obowiązku szkolnego niczego nie rozwiąże. Jeśli tak koniecznie chcecie pozbyć się "młodych gniewnych" ze szkół, to czy nie lepiej zaostrzyć wymogi rekrutacyjne? Co prawda wymaga to od szkół większego zaangażowania, ale takie metody się sprawdzają. Aha, uściślając termin "zaostrzone wymogi rekrutacyjne" (bo zaraz Panowie z opozycji będą mieć jakieś zastrzeżenia i dziwne wizje): szkoły powinny prowadzić wywiad środowiskowy na temat kandydatów, przeprowadzać rozmowy z rodzicami, sprawdzać pozaszkolną działalność uczniów. Łatwo wtedy będzie "posegregować" uczniów na tych, którzy chcą spokoju i przyjaznych warunków do pracy, oraz na uczniów, którym nie zależy na wykształceniu. W tej sytuacji każda szkoła będzie mogła skupić się na konkretnych działaniach wymierzonych w daną jednostkę - albo kształcimy zawodowo, albo powoli przygotowujemy na studia.

Napisany przez: Dziadek Jacek 18/11/2009, 8:39

WuHu, Twoje argumenty poprę jeszcze przykładem z obserwacji stada małp. Mimo, że to trochę niżej ale można się od nich pouczyć. Wszystkie - całym stadem wychowują swe młode i je "temperują" gdy zachodzi potrzeba. Nawet potrafią popierać dobrego przywódcę i doprowadzić do ponownego jego panowania nad stadem, gdy jakimś fuksem ten zły się do niej dopcha. Wygnaniem - banicją kończą próby wychowawcze tylko dla jednostek całkowicie nie reformowalnych (i to nie przed podjęciem prób ).
Uczmy się od mądrzejszych. smile.gif

Napisany przez: Gerhard 18/11/2009, 10:07

QUOTE(Dziadek Jacek @ 18/11/2009, 8:39)
WuHu, Twoje argumenty poprę jeszcze przykładem z obserwacji stada małp. ... ... Uczmy się od mądrzejszych. smile.gif


Uważałbym z tą mądrością.. Oglądałem ostatnio z córeczką film o stadzie szympansów na Animal Planet - i byłem zaszokowany brutalnością..
Najbardziej drastyczny przykład - najważniejsza z samic, gdy z powodu wieku przestała być płodna - mordowała młode innych samic, aby nie stracić pozycji w stadzie..

QUOTE
Tworzy się kolejny problem - kwestia bezrobotnych nauczycieli...

Szkoła (ani żadna inna instytucja) nie może istnieć po to, aby nauczyciele mieli pracę.
Można dyskutować po co uczyć, jak uczyć, dlaczego tak, a nie inaczej...

Ale jeżeli szkoła okaże się "przechowalnią nauczycieli" to cała dyskusja będzie jałowa - cel istnienia szkoły zostanie przedefiniowany: SZKOŁA JEST PO TO ABY NAUCZYCIELE MIELI PRACĘ.
Dojdzie do patologi..

QUOTE
Najpierw delikwent z umiejętnością liczenia tylko do stu musi zaplanowac sobie własny biznes, wyliczyc koszty na materiały potrzebne do wykonania pracy. itp. rozhulac interes i zarobic na księgowego. Taka prosta zależność przyczynowo-skutkowa.


To może przykład z życia. Moja żona uczy w szkole zawodowej przedmiotów zwiazanych z przedsiębiorczością.. Kilka lat temu była wychowawczynią klasy "usługowej".

Jeden z uczniów w połowie semestru systematycznie wagarował. Przyczyna została "odkryta" przez żonę przypadkowo, przy wymianie kół na zimowe. Ojciec chłopaka miał warsztat wulkanizatorski - chłopak pomagał ojcu "w sezonie gumowym" (kosztem szkoły). Kilka tygodni wagarów powodowało duże opóżnienia w nauce. W efekcie chłopak "ledwie przechodził" do następnej klasy.
Chłopak skończył szkołę i..
Jego ojciec zachorował.. Przez ponad pół roku nie mógł pracować fizycznie.. I przez ten cały czas chłopak samodzielnie wykonywał wszystkie prace związane z obsługą klientów (bo w "papierach" ojciec był w stanie mu pomóc). W tym konkretnym przypadku warto było wagarować - praca miała znacznie większy wpływ na edukację niż podręcznik..

Spotkałem się z opinią, że podobny efekt jest motorem postępu w USA. Średni poziom nauczania jest niski - ale większość młodzieży wcześnie podejmuje pracę zarobkową - i to uczy ich życia znacznie lepiej niż podręczniki.

Napisany przez: salvusek 18/11/2009, 12:46

CODE
Zacznijmy od początku: każdy człowiek wynosi pewne wartości z domu i to one są bazą dla obycia społeczno-kulturalnego - zgoda. Niestety, żaden człowiek nie jest maszyną i nie ma w sobie "progu" na którym kończy się jego wychowywanie. Młody człowiek idąc na cały dzień do szkoły ma już ograniczony kontakt z rodzicami, którzy mogą na bieżąco uczyć go jakiś wartości. Co więcej: rodzice nie wiedzą dokładnie, jak ich dziecko zachowuje się wśród innych uczniów, jak sobie radzi w nowej społeczności.

No wybacz, ale raczej rodzice mają na celu to aby właśnie wiedzieć w jaki sposób zachowuje się ich dziecko i jak odbiera inne bodźce. Po to właśnie aby jak sprawy pójdą w złą stronę zainterweniować. Innymi słowy wychowują. Jeśli pokładają nadzieję w wychowanie dziecka w szkole i w samym dziecku, to są ignorantami.

CODE
Od tego jest właśnie szkoła - aby stwarzać taką atmosferę, aby uczniowie czuli się jednością, potrafili znaleźć ze sobą wspólny język.

Ładne hasełko, niestety to tylko utopia..
Jeśli twierdzisz inaczej proszę jakieś dowody na poparcie tej jakże śmiałej tezy. biggrin.gif


QUOTE
Rola szkoły w wychowywaniu uczniów polega na kontrolowaniu ich postaw wobec reszty społeczności, pokazywaniu tego, co jest słuszne a co nie.

Cóż, to co piszesz jest jakimś modelem idealnego społeczeństwa. Szkołą jednością, szkoła to, tamto. Czy Ty nadal nie dostrzegasz tego, że może stac się wręcz na odwrót. Ja patrząc na większość polskich uczniów nie dochodzę do jakże optymistycznego wniosku, że szkoła pokazuje im to co słuszne. Jakie masz gwarancje, że tak jest ? Jakie masz gwarancje, że nie stanie się na odwrót ?

CODE
Czy na prawdę uważacie, iż słusznym będzie brak reakcji szkoły na chamstwo uczniów wobec nauczycieli?
A czy egzekwowanie od uczniów odrabiania prac domowych, czy dyscypliny na lekcji nie jest formą wychowania? ?

wallbash.gif Widzę, że nadal nie dostrzegasz na czym polega zniesienie przymusu. Właśnie zniesienie przymusu doprowadzi do tego, że nie będzie co egzekwować i co wymuszać.. Bowiem wyeliminuje chamstwo ze szkół, a szkoła będzie dla tych co praca domowa nie kojarzy się z karą. Ile razy można się powtarzać. Swoją drogą nie odbierz tego jako obrazy, ale nadajesz się do pracy w ministerstwie edukacji. Oni też tam mają świetne pomysły, wszytko ładnie brzmi i wygląda do czasu jak nie wchodzi w życie.. wink.gif A praca domowa jest taką formą wychowania, że przynosi skutki odwrotne. Dlatego należy sie zastanowić nad skuteczniejszą formą wychowania. To raczej logicznie, że jak coś się nie sprawdza trzeba to zastąpić, więc postuluję ŁOPATA zamiast pracy domowej. Jeśli istnieje choć małe prawdopodbieństwo, że taka metoda sprawdzi się, należy wprowadzić, bowiem ta obecna jest beznadziejna.

CODE
Pofolgowanie uczniom nie będzie sprzyjać niczemu dobremu... .

O czym Ty mówisz. Kto chce uczniom pofolgować, chyba tylko Ty zostawiając im szkołe.. Ja natomiast chcę aby socjopaci ją opuścili i poszli choćby do pracy. Chce dla nich dobrze, szkoła i tak nic nie wnosi do ich życia i zamiast wychowywać przynosi skutki odwrotne czyli bunt i frustracje. Także zastanów się nad tym dokładnie. smile.gif

CODE
Nie chodzi więc o to, aby szkoła szerzyła jakieś ideologie, czy w jawny sposób opowiadała się za jakimś modelem, systemem społecznym. Takie działanie jest bezsensowne i do niczego nie prowadzi (chyba że do radykalizmów). Chodzi przede wszystkim o egzekwowanie przestrzegania norm społecznych.

Tak, tak. Te egzekwowanie norm społecznych doprawdy widać gołym okiem wśród młodzieży. Tak tego nauczyła ich szkoła- ZGODA. biggrin.gif


QUOTE
Co do przymusu: czy zwróciliście uwagę na to, że do obowiązku szkolnego przykłada się tylko ten kto chce? Nikt nikomu nie nakłada nie wiem jakich konsekwencji za to, że nie będzie się uczył. .

Pytam się a kto za to płaci ? Jak masz ochote to załóż fundacje na rzecz edukacji dla dresików. Tak i tak, taki klient zostaje w klasie na następny rok i staje się jeszcze większym socjopatą i zagrożeniem dla jako to powiedziałaś JEDNOŚCI. biggrin.gif


.
QUOTE
Ci natomiast, którym zależy na wykształceniu i tak pracują na własną rękę..

Ale czy będzie przymus czy go nie będzie nikt do głowy nikomu nie nałoży łopatą, to raczej oczywiste. Tyle tylko, że warunki do nauki znacznie się poprawią a co za tym idzie jakość. Bo przymus nie podnosi jakości edukacji, zaniża ją wręcz drastycznie. smile.gif

.
QUOTE
Zatem jedyna korzyść, jaka płynęłaby ze zniesienia obowiązku szkolnego, to delikatne odciążenie budżetu państwa... chociaż niekoniecznie..

Delikatne ? Wiesz o czym mówisz.


.
QUOTE
Dajmy na to, "młodzi gniewni" znikają ze szkół. Spada zatem liczba uczniów ---> zmniejsza się ilość klas ----> nauczyciele nie mają pracy. Tworzy się kolejny problem - kwestia bezrobotnych nauczycieli, których wynagrodzenie i tak jest mizerne... I co teraz? Zasiłki? Przekwalifikowanie? Nie wiadomo również, co w tym czasie robią "wyzwoleni uczniowie". Może wandalizm? Rozróby? Nie wiadomo - jednak jakieś koszta na pewno poniesiemy. .

Ho, ho, ho. To się zapędziłaś z leksza. Samo to, że ze szkół znikną w końcu mało kompetentni nauczyciele jest bardzo dobre. Po pierwsze oszczędności, po drugie zaistnieje w końcu KONKURENCJA. Tak, tak rozumiem, że lepiej aby dawało państwo a nic od siebie. Jakaś rebelia nauczycieli ? biggrin.gif Powaliło mnie to z nóg, a więc ci sami nauczyciele, którzy mają pokazywać co słuszne sami będą napadać i kraść. Dobre ! Do pracy wraz z dresikami. Po drugie zapoznaj się może z tym ile kosztuje edukacja.

.
QUOTE
Kolejny aspekt: różni są ludzie na świecie. Po zniesieniu obowiązku szkolnego tylko rodzice będą decydować o posyłaniu dzieci do szkół. A co będzie z tymi, którzy chcą się uczyć, a rodzice im na to nie pozwalają? Albo z uczniami na siłę wysyłanymi do szkoły w celu realizacji marzeń rodziców? A co z osobami zdolnymi, które nie zostały odpowiednio wychowane w domu? Uczą się świetnie, ale ich megalomania ma charakter destrukcyjny dla innych. Co proponujecie w przypadku tych osób?.

Przeczytaj uważnie, rozwiązania już padły.

.
QUOTE
Jak już wcześniej wspominałam, zniesienie obowiązku szkolnego niczego nie rozwiąże. Jeśli tak koniecznie chcecie pozbyć się "młodych gniewnych" ze szkół, to czy nie lepiej zaostrzyć wymogi rekrutacyjne?.

A co to da ? Praktycznie nic.


.
QUOTE
Co prawda wymaga to od szkół większego zaangażowania, ale takie metody się sprawdzają..

Gdzie i jak ? Przykład.

Napisany przez: Chris_w 18/11/2009, 13:48

Z pewnością spowoduje to rozwarstwienie społeczne - znalezienie miejsca dla siebie w takim systemie będzie łatwiejsze - takie bardziej 'konfucjańskie'. Więcej pracowników i lepsze elity, jednocześnie brak teoretycznych barier klasowych (biedny dres tez może zostać profesorem prawa - jak sie uprze) - na pewno ma to jakiś swój urok.

Napisany przez: silent_hunter 18/11/2009, 14:50

QUOTE
To może przykład z życia. Moja żona uczy w szkole zawodowej przedmiotów zwiazanych z przedsiębiorczością.. Kilka lat temu była wychowawczynią klasy "usługowej".

Jeden z uczniów w połowie semestru systematycznie wagarował. Przyczyna została "odkryta" przez żonę przypadkowo, przy wymianie kół na zimowe. Ojciec chłopaka miał warsztat wulkanizatorski - chłopak pomagał ojcu "w sezonie gumowym" (kosztem szkoły). Kilka tygodni wagarów powodowało duże opóżnienia w nauce. W efekcie chłopak "ledwie przechodził" do następnej klasy.
Chłopak skończył szkołę i..
Jego ojciec zachorował.. Przez ponad pół roku nie mógł pracować fizycznie.. I przez ten cały czas chłopak samodzielnie wykonywał wszystkie prace związane z obsługą klientów (bo w "papierach" ojciec był w stanie mu pomóc). W tym konkretnym przypadku warto było wagarować - praca miała znacznie większy wpływ na edukację niż podręcznik..



Ależ to wszystko prawda, będą takie przypadki. Szczęście będą mieli tacy których rodzice mają własne biznesy, jak ów nastolatek, syn właściciela zakładu ... jednak musisz przyznac, ze ów dzieciak zanim zdążył powagarowac i wciągnąc się w interesy ojca łyknął parę lat podstawowej i obowiązkowej edukacji w szkole. Czyż nie tak?
Czy nauka czytania, liczenia, orientacji w chemii, fizyce nawet na poziomie szkoły podstawowej nie przydała mu się w starcie kariery w usługach wulkanizacyjnych? wink.gif

QUOTE
Spotkałem się z opinią, że podobny efekt jest motorem postępu w USA.
Średni poziom nauczania jest niski - ale większość młodzieży wcześnie podejmuje pracę zarobkową - i to uczy ich życia znacznie lepiej niż podręczniki.


Już nie wiekszośc. wink.gif
Wg statystyk U.S. Bureau of Labor Statistics w 2006, 43.7 % nastolatków pracowało albo szukało pracy. W 2000 roku było ich 52 %.

Pociechy mniej zamożnych rodziców jak i też bogatych dorabiają sobie po szkole popołudniami i w łikendy (za minimalną stawkę) do kieszonkowego w Mc Donaldach, Wendy's, jest to taka amerykańska "tradycja", swego rodzaju "przygotowawczy kurs nieobowiązkowy", jak słusznie zauważyłeś, nauka życia i podstaw ekonomii w praktyce. Niestety ze statystyk wynika, że ta "tradycja" z roku na rok słabnie. sad.gif

QUOTE
Jeśli istnieje choć małe prawdopodbieństwo, że taka metoda sprawdzi się, należy wprowadzić, bowiem ta obecna jest beznadziejna.

Ale wartałoby poprzec to "małe prawdopodobieństwo" jakimś konkretem, tak jak ja oparłem swoje prognozy na raporcie o zależnościach między poziomem uszkolnienia a skłonnościami do bezrobocia i działań przestępczych. Niechże do diaska ktoś coś wreszcie rzuci na ząb oprócz własnych subiektywnych obserwacji.

QUOTE
Przeczytaj uważnie, rozwiązania już padły


A pewne te rozwiązania? Wolnośc i swoboda dla tych dzieciaków które z róznych powodów nie będą uczyc się w szkole? "KONKRETNE" PIENIĄDZE za noszenie cegieł? Albo rodzinny biznes jeśli pociecha ma szczęscie jak w wyżej wymienionym przykładzie z firmą wulkanizacyjną?
A dalszego stoczenia się w kierunku groźnych zachowań przestepczych nie przewidujesz? Tez i powiększenia się grup społecznych żyjących z zasiłków ?

Napisany przez: WuHu 18/11/2009, 23:02

[QUOTE] Szkoła (ani żadna inna instytucja) nie może istnieć po to, aby nauczyciele mieli pracę. Można dyskutować po co uczyć, jak uczyć, dlaczego tak, a nie inaczej... Ale jeżeli szkoła okaże się "przechowalnią nauczycieli" to cała dyskusja będzie jałowa - cel istnienia szkoły zostanie przedefiniowany: SZKOŁA JEST PO TO ABY NAUCZYCIELE MIELI PRACĘ. Dojdzie do patologi..[/QUOTE]
[QUOTE]Ho, ho, ho. To się zapędziłaś z leksza. Samo to, że ze szkół znikną w końcu mało kompetentni nauczyciele jest bardzo dobre. Po pierwsze oszczędności, po drugie zaistnieje w końcu KONKURENCJA. Tak, tak rozumiem, że lepiej aby dawało państwo a nic od siebie. Jakaś rebelia nauczycieli ? biggrin.gif Powaliło mnie to z nóg, a więc ci sami nauczyciele, którzy mają pokazywać co słuszne sami będą napadać i kraść. Dobre ! Do pracy wraz z dresikami. Po drugie zapoznaj się może z tym ile kosztuje edukacja. [/QUOTE]

Nie chodzi o to, aby szkoła była przechowalnią nauczycieli. Nie w tym droga. Biorąc pod uwagę niż demograficzny i zmiany jakie nastały w szkolnictwie szkoła nie jest i nie będzie przechowalnią dla nauczycieli. Problem konkurencji (a raczej jej brak) wśród nauczycieli nie wynika z tego, że "wszyscy pragną być nauczycielami" i najczęściej po studiach wybierają ten zawód. Problemem jest deficyt nauczycieli, gdyż niestety zawód ten utracił swój prestiż: długie godziny pracy, biurokracja, niskie wynagrodzenie, konieczność legitymowania się licznymi dokumentami potwierdzającymi stopień wykształcenia, brak szacunku ze strony uczniów itd. Dzisiaj nie ma już nauczycieli "z powołania". Jeśli ktoś decyduje się wykonywać ten zawód, to jedynie świeżo upieczeni magistrowie filologii angielskiej niemogący znaleźć innej pracy.
Sytuacja nauczycieli już w tym momencie jest tragiczna, jednak nie jest to grupa zawodowa o takiej sile jak górnicy, którzy skrzykną się, pojadą do W-wy i zrobią rozróbę na Wiejskiej. Albo najzwyczajniej odmówią pracy... Nauczycielom trudniej jest podjąć mobilizację, a jeśli nawet do takiej dojdzie, to oczywiście polski Rząd ma to za przeproszeniem w głębokim poważaniu.
Sumując: zjawiska konkurencji nie ma i nie będzie, choćbyście nie wiem jak chcieli, niekompetentni nauczyciele nie znikną ze szkół, a o żadnej rebelii wśród nauczycieli we wcześniejszych wypowiedziach nie wspominałam - nie wiem salvusku skąd ten pomysł u Ciebie - tym razem to ja się ubawiłam biggrin.gif...

[QUOTE]No wybacz, ale raczej rodzice mają na celu to aby właśnie wiedzieć w jaki sposób zachowuje się ich dziecko i jak odbiera inne bodźce. Po to właśnie aby jak sprawy pójdą w złą stronę zainterweniować. Innymi słowy wychowują. Jeśli pokładają nadzieję w wychowanie dziecka w szkole i w samym dziecku, to są ignorantami. [/QUOTE]
Widzę, że nie obserwujesz społeczeństwa. To, że np: Twoi rodzice dbali o Twoje wychowanie nie oznacza, iż tak zachowują się wszyscy rodzice. Ja znam mnóstwo przykładów dzieci pozostawionych bez kontroli, których rodzice w ogóle nie są zainteresowani przekazywaniem im jakichkolwiek wartości. Nie wspomnę już o ukierunkowaniu dziecka...

[QUOTE] Ładne hasełko, niestety to tylko utopia.. Jeśli twierdzisz inaczej proszę jakieś dowody na poparcie tej jakże śmiałej tezy. biggrin.gif [/QUOTE]
Gdybyś uważnie czytał moje wypowiedzi, to zauważyłbyś, iż kilka postów wcześniej poruszyłam kwestię zbyt dużej obojętności szkoły wobec zachowań uczniów. Samo wyrwane z kontekstu zdanie Od tego jest właśnie szkoła - aby stwarzać taką atmosferę, aby uczniowie czuli się jednością, potrafili znaleźć ze sobą wspólny język. wygląda jak utopia - faktycznie, ale podkreślam, iż jest to założenie wejściowe każdej szkoły. Co się dzieje przy "wyjściu", czy nawet "w środku" - wiadomo... Sarkazm nieadekwatny.

[QUOTE]Cóż, to co piszesz jest jakimś modelem idealnego społeczeństwa. Szkołą jednością, szkoła to, tamto. Czy Ty nadal nie dostrzegasz tego, że może stac się wręcz na odwrót. Ja patrząc na większość polskich uczniów nie dochodzę do jakże optymistycznego wniosku, że szkoła pokazuje im to co słuszne. Jakie masz gwarancje, że tak jest ? Jakie masz gwarancje, że nie stanie się na odwrót ? [/QUOTE]
W kontekście do mojej wypowiedzi Twoje słowa powiały lewicąbiggrin.gif Jeszcze raz tłumaczę, iż zadaniem szkoły nie jest sianie ideologii, tylko reagowanie na takie postawy jak np: zakładanie kosza na śmieci na głowę nauczyciela. Czy mam wnioskować, iż opowiadasz się za zniesieniem jakichkolwiek norm obyczajowych w szkole? Róbcie co chcecie - nie ma żadnych wartości, norm etycznych, a każdy ma prawo do samostanowienia o sobie?
PS: po raz kolejny wyrywasz coś z kontekstu i szukasz dziury w całym.

[QUOTE]wallbash.gif Widzę, że nadal nie dostrzegasz na czym polega zniesienie przymusu. Właśnie zniesienie przymusu doprowadzi do tego, że nie będzie co egzekwować i co wymuszać.. Bowiem wyeliminuje chamstwo ze szkół, a szkoła będzie dla tych co praca domowa nie kojarzy się z karą. Ile razy można się powtarzać. Swoją drogą nie odbierz tego jako obrazy, ale nadajesz się do pracy w ministerstwie edukacji. Oni też tam mają świetne pomysły, wszytko ładnie brzmi i wygląda do czasu jak nie wchodzi w życie.. wink.gif A praca domowa jest taką formą wychowania, że przynosi skutki odwrotne. Dlatego należy sie zastanowić nad skuteczniejszą formą wychowania. To raczej logicznie, że jak coś się nie sprawdza trzeba to zastąpić, więc postuluję ŁOPATA zamiast pracy domowej. Jeśli istnieje choć małe prawdopodbieństwo, że taka metoda sprawdzi się, należy wprowadzić, bowiem ta obecna jest beznadziejna.[/QUOTE]
Po raz kolejny odwołanie się do fragmentu mojej wypowiedzi... nie będę komentować...
Co do zadawania prac domowych - to że istnieją i na jaką skalę jest wadą systemu edukacyjnego w Polsce, a nie obowiązku edukacyjnego. Idźmy dalej - "łopata zamiast pracy domowej" - a jeśli ktoś nie chce pracować fizycznie? I o to własnie chodzi - aby posegregować społeczeństwo wg predyspozycji i zawodów wykonywanych w przyszłości. Co z tego, że zniesie się obowiązek edukacji? Przecież "młodzi gniewni" (czy jak tam wolisz - "dresy") aby przynosić korzyści społeczeństwu i móc pójść do pracy muszą uczyć się rzemiosła. To też jest pewna forma edukacji. Więc?

[QUOTE]Pytam się a kto za to płaci ? Jak masz ochote to załóż fundacje na rzecz edukacji dla dresików. Tak i tak, taki klient zostaje w klasie na następny rok i staje się jeszcze większym socjopatą i zagrożeniem dla jako to powiedziałaś JEDNOŚCI. biggrin.gif[/QUOTE]
Widzę, że Ty masz ochotę, aby taka fundacja powstała. Niestety - nie dam Ci tej satysfakcji. Akurat w większości szkół panuje mentalność, aby na silę przepchnąć do następnej klasy nawet najmniej zdolnego ucznia. Przypadki zimowania wcale nie zdarzają się tak często jak myślisz.

[QUOTE]Ale czy będzie przymus czy go nie będzie nikt do głowy nikomu nie nałoży łopatą, to raczej oczywiste. Tyle tylko, że warunki do nauki znacznie się poprawią a co za tym idzie jakość. Bo przymus nie podnosi jakości edukacji, zaniża ją wręcz drastycznie. smile.gif [/QUOTE]
Powracam do pomysłu segregacji uczniów. Nie przewidziałeś bowiem takiej grupy uczniów, którzy są mało uzdolnieni, ale za to spokojni. Czy wymieszanie ich z najbardziej błyskotliwymi poprawi warunki edukacji? Nie sądzę. Będzie to samo co teraz - szkoły będą musiały liczyć się z możliwościami tych najsłabszych i przez to mimowolnie będą zaniżać poziom.

[QUOTE]Delikatne ? Wiesz o czym mówisz. [/QUOTE]
Faktycznie. Mogłam słowo delikatnie ując w cudzysłów. Z drugiej strony jednak biorąc pod uwagę rozmiar dziury budżetowej lub też pieniądze stracone na niewłaściwej strukturze szkolnictwa uważam, iż wielce znaczącego błędu nie popełniłam.

[QUOTE] Przeczytaj uważnie, rozwiązania już padły.[/QUOTE]
Tylko że te rozwiązania nie są konkretne i mnie nie przekonują.

[QUOTE]Gdzie i jak ? Przykład.[/QUOTE]
Dajmy na to LO do którego uczęszczam podczas rekrutacji uczniów bierze pod uwagę dodatkowo:
-rozmowę kwalifikacyjną na którą składają się zagadnienia światopoglądowe, pytania z wiedzy ogólnej, sprawozdanie z działalności społecznej, omówienie zainteresowań itp, itd (+ co tylko jest możliwe trzeba mieć udokumentowane)
- wcześniej przeprowadzony wywiad środowiskowy
- rozmowę z rodzicami
- rekomendację szkoły do której wcześniej się uczęszczało
Dzięki tym zabiegom dostają się tylko nieliczni, którzy mają określone cele w życiu i wyznają podobne wartości, co ułatwia stworzenie spójnej społeczności szkolnej i edukowanie uczniów.

Napisany przez: salvusek 18/11/2009, 23:42

QUOTE
Sumując: zjawiska konkurencji nie ma i nie będzie, choćbyście nie wiem jak chcieli, niekompetentni nauczyciele nie znikną ze szkół, a o żadnej rebelii wśród nauczycieli we wcześniejszych wypowiedziach nie wspominałam - nie wiem salvusku skąd ten pomysł u Ciebie - tym razem to ja się ubawiłam biggrin.gif...

Twoje słowa"Przekwalifikowanie? Nie wiadomo również, co w tym czasie robią "wyzwoleni uczniowie". Może wandalizm? Rozróby? Nie wiadomo - jednak jakieś koszta na pewno poniesiemy". Wiesz w ogóle co piszesz. A co ma Twój wywód na temat tragicznego położenia nauczycieli do tego tematu ? W zasadzie jest jedno rozwiązanie, prywatyzacja..

QUOTE
Widzę, że nie obserwujesz społeczeństwa. To, że np: Twoi rodzice dbali o Twoje wychowanie nie oznacza, iż tak zachowują się wszyscy rodzice. Ja znam mnóstwo przykładów dzieci pozostawionych bez kontroli, których rodzice w ogóle nie są zainteresowani przekazywaniem im jakichkolwiek wartości. Nie wspomnę już o ukierunkowaniu dziecka...

I w jaki sposób wychowuje ich szkoła ? Widzę, że nie obserwujesz społeczeństwa skoro twierdzisz, że szkoła ich wychowa..

CODE

Gdybyś uważnie czytał moje wypowiedzi, to zauważyłbyś, iż kilka postów wcześniej poruszyłam kwestię zbyt dużej obojętności szkoły wobec zachowań uczniów. Samo wyrwane z kontekstu zdanie [i]Od tego jest właśnie szkoła - aby stwarzać taką atmosferę, aby uczniowie czuli się jednością, potrafili znaleźć ze sobą wspólny język.[/i] wygląda jak utopia - faktycznie, ale podkreślam, iż jest to założenie wejściowe każdej szkoły. Co się dzieje przy "wyjściu", czy nawet "w środku" - wiadomo... Sarkazm nieadekwatny.

Zbyt duża obojętność szkoły wobec zachowań uczniów. Ale nadal nie rozumiesz, że nawet wprowadzenie kar cielesnych czy nie wiem tam czego, pogorszy sytuacje. Szkoła nie ma być ani obojętna ani nazbyt restrykcyjna, ma być po prostu szkołą.

QUOTE
Cóż, to co piszesz jest jakimś modelem idealnego społeczeństwa. Szkołą jednością, szkoła to, tamto. Czy Ty nadal nie dostrzegasz tego, że może stac się wręcz na odwrót. Ja patrząc na większość polskich uczniów nie dochodzę do jakże optymistycznego wniosku, że szkoła pokazuje im to co słuszne. Jakie masz gwarancje, że tak jest ? Jakie masz gwarancje, że nie stanie się na odwrót ?

CODE
W kontekście do mojej wypowiedzi Twoje słowa powiały lewicą:D

Żarcisz ? Lewicą to pachną Twoje słowa o jedności, co jest lewicowego w zniesieniu przymusu. Może teraz na siłę szukasz czegoś czego nie ma. Zapewne tak, a może masz bardzo rozmyte pojęcie o tym czym jest lewica. smile.gif

J
CODE
eszcze raz tłumaczę, iż zadaniem szkoły nie jest sianie ideologii, tylko reagowanie na takie postawy jak np: zakładanie kosza na śmieci na głowę nauczyciela. Czy mam wnioskować, iż opowiadasz się za zniesieniem jakichkolwiek norm obyczajowych w szkole?

Opowiadam się za zniesieniem przymusu. wacko.gif Naprawdę trzeba Tobie łopatologicznie coś tłumaczyć. Zrozum, że wraz z brakiem przymusu szkoła nie będzie miejscem gdzie będzie dochodzić do zakładania koszy na głowę nauczycielowi. Wtedy właśnie będzie można zaostrzyć te normy o których piszesz. Za złe zachowanie po prostu wylot ze szkoły etc etc. No ile można się powtarzać ! Szkoła w końcu stanie normalną placówką w której zdobywa się wiedzę, a nie rozwiązuje problemy typu ten z koszem. I nadal nie rozumiesz, że tu nikt nie jest za zniesieniem żadnych norm, co więcej właśnie chcę zrobić wszystko aby te normy na niczym nie ucierpiały, czego Ty nie dostrzegasz.

CODE
Idźmy dalej - "łopata zamiast pracy domowej" - a jeśli ktoś nie chce pracować fizycznie? I o to własnie chodzi - aby posegregować społeczeństwo wg predyspozycji i zawodów wykonywanych w przyszłości. Co z tego, że zniesie się obowiązek edukacji? Przecież "młodzi gniewni" (czy jak tam wolisz - "dresy") aby przynosić korzyści społeczeństwu i móc pójść do pracy muszą uczyć się rzemiosła. To też jest pewna forma edukacji. Więc?

biggrin.gif Nie mogę, nie mam siły już..
Zacznijmy zatem od początku. Trudno jest Tobie uzmysłowić to, że jak dajmy na to dres nie będzie musiał iść do szkoły po jakimś czasie będzie musiał coś ze sobą zrobić. Będzie musiał coś jeść, za coś żyć. To chyba proste, nawet jak nie będzie chciał sytuacja życiowa zmusi go do tego. To raczej logiczne. Druga sprawa do nauki rzemiosła nie jest potrzebna szkoła.. Rzemiosła nauczyć się można tylko bezpośrednio wykonując ów zajęcie, czyli w pracy innymi słowy. A jak ktoś nie chce pracować fizycznie do idzie do szkoły, jeśli tam sobie nie poradzi, albo będzie łamał normy (tak, tak normy biggrin.gif) to zostanie z niej usunięty, bo przymusu nie ma. Proste, ale coś czuje, że nadal nie zrozumiesz.


QUOTE
Widzę, że Ty masz ochotę, aby taka fundacja powstała. Niestety - nie dam Ci tej satysfakcji. Akurat w większości szkół panuje mentalność, aby na silę przepchnąć do następnej klasy nawet najmniej zdolnego ucznia. Przypadki zimowania wcale nie zdarzają się tak często jak myślisz. ]

No i nawet jakby nikt nie zimował nic to nie zmienia, bowiem i tak delikwenta trzeba w szkole trzymać ze szkodą dla wszystkich. A taka mentalność świadczy tylko o wielkiej mizerności przymusu edukacyjnego i bezsilności.. Jakby to powiedzieć sama sobie strzeliłaś do własnej bramki, odpierając me ataki. wink.gif

QUOTE
Ale czy będzie przymus czy go nie będzie nikt do głowy nikomu nie nałoży łopatą, to raczej oczywiste. Tyle tylko, że warunki do nauki znacznie się poprawią a co za tym idzie jakość. Bo przymus nie podnosi jakości edukacji, zaniża ją wręcz drastycznie. smile.gif

Powracam do pomysłu segregacji uczniów. Nie przewidziałeś bowiem takiej grupy uczniów, którzy są mało uzdolnieni, ale za to spokojni. Czy wymieszanie ich z najbardziej błyskotliwymi poprawi warunki edukacji? Nie sądzę. Będzie to samo co teraz - szkoły będą musiały liczyć się z możliwościami tych najsłabszych i przez to mimowolnie będą zaniżać poziom.

QUOTE
Faktycznie. Mogłam słowo delikatnie  ując w cudzysłów. Z drugiej strony jednak biorąc pod uwagę rozmiar dziury budżetowej lub też pieniądze stracone na niewłaściwej strukturze szkolnictwa uważam, iż wielce znaczącego błędu nie popełniłam.

To dobrze, ale jednak popełniłaś. No i co tu zmienia dziura budżetowa którą powiększa stale edukacja..


CODE
Tylko że te rozwiązania nie są konkretne i mnie nie przekonują.

Nie mam zamiaru Cię przekonywać. Choć i tak lepsze to niż kompletne nic z Twej strony. wink.gif


CODE
Dajmy na to LO do którego uczęszczam podczas rekrutacji uczniów bierze pod uwagę dodatkowo:
-rozmowę kwalifikacyjną na którą składają się zagadnienia światopoglądowe, pytania z wiedzy ogólnej, sprawozdanie z działalności społecznej, omówienie zainteresowań itp, itd (+ co tylko jest możliwe trzeba mieć udokumentowane)
- wcześniej przeprowadzony wywiad środowiskowy
- rozmowę z rodzicami
- rekomendację szkoły do której wcześniej się uczęszczało
Dzięki tym zabiegom dostają się tylko nieliczni, którzy mają określone cele w życiu i wyznają podobne wartości, co ułatwia stworzenie spójnej społeczności szkolnej i edukowanie uczniów.

To fajnie jednak takich szkół jest mało. Nie wszyscy mają szanse pójść do takiej szkoły z różnych względów a chodzi o to żeby dostęp do edkuacji takiej normalnej mieli wszyscy Ci co chcą. A często jest tak, że nie mają. Poza tym musi istnieć jeszcze inne LO gdzie jest zbieranina która trzyma się na siłę. Po co ich trzymać. I to wyjaśnia już Twoją niesamowitą percepcję społeczną wink.gif . Chodzisz do dobrego LO i masz nazbyt idealistyczne pojęcie o edukacji, nie masz pojęcia jak jest w zwykłych szkołach do której ja chodziłem. Zresztą zaraz powiesz- mylisz się, wiem jak jest. Ale cóż, ja tak już wiem swoje..

Napisany przez: silent_hunter 19/11/2009, 13:53


QUOTE
Zacznijmy zatem od początku. Trudno jest Tobie uzmysłowić to, że jak dajmy na to dres nie będzie musiał iść do szkoły po jakimś czasie będzie musiał coś ze sobą zrobić.
Będzie musiał coś jeść, za coś żyć.
To chyba proste, nawet jak nie będzie chciał sytuacja życiowa zmusi go do tego. To raczej logiczne.


To jest tylko „raczej” logiczne... bo idealizujesz sytuację. Zdarzą się tacy przymuszeni pozytywiści, którzy zdecydują się na pracę nawet za minimalną stawkę, nie przeczę, tylko nie wiem dlaczego w tej całej analizie lekceważysz alternatywę, że taki odrzucony może równie dobrze zacząc np. kraśc (toż to ponoc wg Ciebie są to indywidua skore do bycia na bakier z normami biggrin.gif ) albo dołączy do gangu ulicznych meneli, może też całkiem po prostu obijac się i korzystac z zasiłków?...Ups... no nie, niemożliwe, prawdziwy honorowy „obibok” nie zniży się do tego?
Ale o tym lepiej nie wspominac bo zgrzyta z postawioną tezą. Cichosza. Pst.

Napisany przez: salvusek 19/11/2009, 14:07

QUOTE(silent_hunter @ 19/11/2009, 13:53)
QUOTE
Zacznijmy zatem od początku. Trudno jest Tobie uzmysłowić to, że jak dajmy na to dres nie będzie musiał iść do szkoły po jakimś czasie będzie musiał coś ze sobą zrobić.
Będzie musiał coś jeść, za coś żyć.
To chyba proste, nawet jak nie będzie chciał sytuacja życiowa zmusi go do tego. To raczej logiczne.


To jest tylko „raczej” logiczne... bo idealizujesz sytuację. Zdarzą się tacy przymuszeni pozytywiści, którzy zdecydują się na pracę nawet za minimalną stawkę, nie przeczę, tylko nie wiem dlaczego w tej całej analizie lekceważysz alternatywę, że taki odrzucony może równie dobrze zacząc np. kraśc (toż to ponoc wg Ciebie są to indywidua skore do bycia na bakier z normami biggrin.gif ) albo dołączy do gangu ulicznych meneli, może też całkiem po prostu obijac się i korzystac z zasiłków?...Ups... no nie, niemożliwe, prawdziwy honorowy „obibok” nie zniży się do tego?
Ale o tym lepiej nie wspominac bo zgrzyta z postawioną tezą. Cichosza. Pst.
*


Spokojnie to co mówisz ,to czarny scenariusz oparty na bazie Twoich subiektywnych widzi misię. Oczywiście zniesienie przymusu wiąże się w ogóle z ostatecznym przemodelowaniem państwa na "stróża nocnego". Tylko wtedy to ma sens, bo przy obecnym sposobie rozdzielania i zdobywania pieniędzy taki model edukacji byłby po prostu niekompatybilny do zastanych warunków. Jednak przymus edukacji jest tak fatalny jak cała reszta. Obojętnie co by nie zrobiono i tak to nie rozwiąże problemu. To jest na takiej samej zasadzie jak prywatyzacja służby zdrowia. Mogą powstawać kasy chorych, NFZ i tak nadal będzie nie wydolna dopóki się jej nie sprywatyzuje. Tak samo edukacja, można podnosić wymagania, grzebać przy programie i tak to nic nie załatwi dopóki nie zniknie przymus i głęboko reforma sięgająca fundamentów, bo je należy wymienić. Jednak przymus jest tak silnie zakorzeniony w świadomości społecznej, że wszelkie negowanie go jest uznawane za jawny zamach. Więc nie dziwi mnie Wasza reakcja. smile.gif

Napisany przez: Chris_w 19/11/2009, 14:15

QUOTE(salvusek @ 19/11/2009, 14:07)
Jednak przymus jest tak silnie zakorzeniony w świadomości społecznej, że wszelkie negowanie go jest uznawane za jawny zamach. Więc nie dziwi mnie Wasza reakcja.  smile.gif
*


Czy system szkolnictwa wyższego można 'ekstrapolować' na system szkolnictwa średniego? - przynajmniej pod kątem obowiązku nauki? Czy wśród studentów obserwuje się 'element' na wyższych latach studiów (pomijam pierwszy rok)?

Napisany przez: silent_hunter 19/11/2009, 14:33

QUOTE(salvusek @ 19/11/2009, 9:07)
QUOTE(silent_hunter @ 19/11/2009, 13:53)
QUOTE
Zacznijmy zatem od początku. Trudno jest Tobie uzmysłowić to, że jak dajmy na to dres nie będzie musiał iść do szkoły po jakimś czasie będzie musiał coś ze sobą zrobić.
Będzie musiał coś jeść, za coś żyć.
To chyba proste, nawet jak nie będzie chciał sytuacja życiowa zmusi go do tego. To raczej logiczne.


To jest tylko „raczej” logiczne... bo idealizujesz sytuację. Zdarzą się tacy przymuszeni pozytywiści, którzy zdecydują się na pracę nawet za minimalną stawkę, nie przeczę, tylko nie wiem dlaczego w tej całej analizie lekceważysz alternatywę, że taki odrzucony może równie dobrze zacząc np. kraśc (toż to ponoc wg Ciebie są to indywidua skore do bycia na bakier z normami biggrin.gif ) albo dołączy do gangu ulicznych meneli, może też całkiem po prostu obijac się i korzystac z zasiłków?...Ups... no nie, niemożliwe, prawdziwy honorowy „obibok” nie zniży się do tego?
Ale o tym lepiej nie wspominac bo zgrzyta z postawioną tezą. Cichosza. Pst.
*


Spokojnie to co mówisz ,to czarny scenariusz oparty na bazie Twoich subiektywnych widzi misię.
*


Widzimisię??? Łołoł. Pudło. Ja przynajmniej na czymś się oparłem oprócz widzimisię i tzw. "obserwacji". Nie zauważył? Czy nie chce zauważyc? Wróc parę stron wstecz i sprawdź z łaski swojej. dry.gif

A tak z ciekawości spytam, na czym Ty opierasz swoje wizje?

Napisany przez: salvusek 19/11/2009, 14:59

Oto posłuże się fragmentem tekstu Adama Wielomskiego z dedykacją dla WuHu mówiącej coś o prawicowści i oskarżające mnie o lewicowość. smile.gif

CODE

....Rzeczywista reforma edukacji zacząć musi się od zniesienia przymusu szkolnego! Wprawdzie socjaliści różnych odcieni zawyją, iż będzie to oznaczało, że „tysiące polskich dzieci nie pójdą do szkół i nie dostaną prawa do równego startu”, ale są to okrzyki niezwykle przesadzone. Ludzie nie są istotami racjonalnymi, które zdolne byłyby do podejmowania decyzji odnośnie państwa, polityki, ekonomii czy sojuszy międzynarodowych; jednak ci sami ludzie – niekompetentni w sprawach wielkiej polityki – zwykle są bardzo racjonalni w kwestiach dnia codziennego i własnego życia. Nie mam wątpliwości, że 95-98% rodziców posłałoby swoje dzieci do szkoły nawet bez przymusu szkolnego. Ktoś spyta: no dobrze, ale co z tymi kilkoma procentami, którym „odebrano szansę”?

Po pierwsze, nie jakieś bezosobowe „odebrano”, gdyż bardzo konkretnie można wskazać, kto odebrał i do kogo należy mieć pretensję.[B] My, konserwatyści[/B](1) nie uważamy, że „dzieci należą najpierw do republiki, potem do rodziców”, lecz, że należą tylko i wyłącznie do rodziców i wara „republice” od naszego potomstwa. Po drugie, nie przesadzałbym z robieniem wrzawy wobec ewentualnych strat edukacyjnych. Dzieci z marginesu społecznego – przymusowo posyłane do szkół – i tak wiele nie wynoszą z tej edukacji. Przeciwnie, stanowią naturalną kulę u nogi w edukacji pozostałych dzieci; to element najsłabszy, odmóżdżony, łobozujący, który utrudnia naukę otoczeniu. Dzieci takie same się nie uczą, a jedynie opóźniają naukę pozostałych. Jeśli nie trafią do szkół, to nikt nie będzie po nich płakał; dzieci te zresztą także nie będą płakać z powodu braku nawet podstawowej edukacji.

Zniesienie przymusu szkolnego w naturalny sposób rozwiązuje spór czy dzieci powinny iść do szkoły w wieku lat 6 czy 7. Przykro mi patrzeć na to, co wyprawia z polską państwową edukacją Pani Minister Hall. Niestety, jest to osoba, która posiada skonkretyzowaną wizję edukacji. Piszę „niestety”, gdyż jest to wizja, której nie podzielam. To pomysł na masową produkcję zestandaryzowanych humanoidów, sprawnych przede wszystkim technicznie, którzy stanowić będą dogodny materiał dla rozwoju przemysłu i usług. Stąd to lekceważenie przedmiotów humanistycznych przez Panią Minister, które – faktycznie – są zupełnie zbędne, jeżeli życie społeczeństwa sprowadza się jedynie do statystyk wzrostu PKB. I w tym aspekcie oglądałbym pomysł przymusowego posłania sześciolatków do szkół: wszak przemysł potrzebuje zdyscyplinowanych i punktualnych robotników-robocików, a takie cechy wytwarzać można najłatwiej u dzieci, od małego przyzwyczajonych do punktualności, dzwonków, odrabiania lekcji itd. Oto kwintesencja demoliberalnej wizji świata, gdzie nie istnieje nic, co przekracza wymiar ekonomiczno-konsumpcyjny. Co więcej, osoba Pani Minister Hall jest jednym z najlepszych dowodów dlaczego trzeba znieść przymus szkolny – to gwarancja, że nasze dzieci nie będą mogły zostać zmuszone do podążania kursem edukacyjnym Pani Minister.

Jaka winna więc być rola państwa w edukacji? W moim przekonaniu, winna ograniczać się do weryfikacji dyplomów ukończonych szkół. Świat przyjął pewne standardy dotyczące tego, co to znaczy skończyć podstawówkę, mieć maturę, licencjat, magisterium. Istnieje bardzo realne niebezpieczeństwo, że w przypadku szkolnictwa całkowicie prywatnego i poza kontrolą państwa, szkoły wydawałaby dyplomy maturalne, licencjackie czy magisterskie, które nijak nie odpowiadałyby temu, co wyobrażamy sobie jako zakres wiedzy jest konieczny do posiadania takiego dyplomu. I tylko tu widzę rolę państwa. Po ukończeniu szkoły uczeń/absolwent powinien stawać przed państwową komisją i zdać egzamin z wiedzy i umiejętności wymaganych dla uzyskania danego dyplomu; jeśli jego wiedza odpowiadałaby wymaganiom, wtedy dostawałby państwowy dyplom potwierdzający ukończenie danego etapu edukacji.

Przy takim rozwiązaniu niknie nam przymus szkolny, gdyż nic nie stoi na przeszkodzie aby do takiego egzaminu maturalnego stanęła np. osoba, która nigdy nie przekroczyła progu typowej szkoły – po wykształceniu domowym staje po prostu do egzaminu i jeśli go zda, to uzyskuje maturę. Poza tym warto zwrócić uwagę, że egzaminy przed państwową komisją oznaczałyby naturalną selekcję wśród szkół prywatnych i zapobiegłyby zjawisku „produkowania” absolwentów, co dziś w wielu szkołach prywatnych – niestety – ma miejsce. Dyplom prywatnej szkoły nie wiele by bowiem znaczył bez potwierdzenia przez państwową komisję. Szkoła, której 85% absolwentów przechodzi przez egzamin państwowy ma naturalnie większe szanse przetrwania na rynku niż taka, gdzie zdawalność egzaminu państwowego wynosiłaby 40%; taka, gdzie oscylowałaby ok. 10% nie miałaby żadnych szans.

Nie miejmy złudzeń, tak radykalnych zmian w szkolnictwie nie przeprowadzi żaden rząd demokratyczny, gdyż istotą demokratyzmu jest przekonanie, że wszystko musi być w państwowych rękach.

Oraz bardzo dobry tekst Natali Dueholm.
CODE

Edukacja jest w Polsce utożsamiana praktycznie wyłącznie z edukacją publiczną. Szkoły prywatne są niby tymi tylko dla bogaczy, a edukacja domowa jest z góry wyeliminowana szczególnie przez tych, którzy niczego konkretnego o niej nie wiedzą. Tym, którzy świata nie widzą poza szkołami publicznymi chciałabym postawić prowokacyjne pytanie: Czy zastanawiali się Państwo kiedy i w jakim celu szkoły publiczne w ogóle powstały?

Pierwsze szkoły, tj. szkoły w dzisiejszym rozumieniu tego słowa znaczeniu (system edukacji publicznej), sięgają końca XVIII w., chociaż postulaty przejęcia edukacji w ręce naczelnej władzy w państwie pojawiły się dużo wcześniej. W Polsce m.in. A. Frycz Modrzewski w dziele O naprawie Rzeczypospolitej (1555, księga O szkole) postulował powierzenie pieczy nad szkolnictwem właśnie państwu. Tzw. nowoczesne systemy kształcenia zaczęły się realnie kształtować od czasów rewolucji francuskiej, a zadecydowały o tym względy ideowe i polityczne.

W czasach oświecenia idee sekularyzacji migrują z kraju do kraju. Najpierw obejmują, co oczywiste, Francję, kraje niemieckie, Rosję ... Stosunkowo szybko sekularyzacja przemienia się tu i tam w ateizację. W XIX w. zaczyna się rozwijać ustawodawstwo szkolne, a organizację szkół przejmują rządy poszczególnych państw. "Przejęcie pałeczki" przez rządy to oczywiście eufemizm. Chodziło o odebranie szkół Kościołowi, łącznie z zagrabieniem ich majątku.

W Polsce powstanie Komisji Edukacji Narodowej (1773 – 1794) "zawdzięczamy" grabieży majątku jezuickiego. Komisja ta była właściwie protoministerstwem edukacji, działała pod protektoratem króla zachowując pełną autonomię (tylko w sprawach finansowych odpowiadała przed sejmem) i była tworem dużo, dużo mniejszym niż obecny, ciągle się rozrastający jak rak złośliwy, MENIS. W początkach istnienia składała się z czterech senatorów i czterech posłów, ale z czasem liczbę komisarzy powiększono.

W 1775 r. KEN powołała Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych, którego celem było opracowanie programów i podręczników szkolnych oraz sprawowanie kontroli nad całym procesem edukacyjnym. KEN-u nie potępiam jednak "w czambuł", bo czasy były wtedy inne, a instytucja ta miała chociażby tę wyższość nad dzisiejszym MENIS, że była dużo mniejsza. Zastanawiam się tylko, czy większość Czytelników, czyli nauczycieli świętując Dzień Nauczyciela myśli sobie trochę o mikroskopijności KEN-u i gigantyczności MENIS?


Przymus szkolny

Wiele osób, w tym zapewne wielu nauczycieli, którzy nie interesują się historią szkolnictwa, myśli sobie, że szkoły powstały z "czystej" pobudki zwiększania zawartości ludzkich głów, czy w celu alfabetyzacji całego społeczeństwa. Chyba będą musieli się cokolwiek rozczarować.

Systemy przymusowych szkół powstały z bardzo konkretnych powodów, które nijak się miały do tych dobrotliwych celów, ale o tym za chwilkę. Idea przymusu szkolnego jest dzieckiem oświecenia, dzieckiem Diderota i innych jemu podobnych.

Pierwsze próby wprowadzenia obowiązku szkolnego pojawiły się już w XVII w.: przepisy weimarskie (1619 r.), gotajskie (1642 r.) i pruskie (1698r. i 1717r.), a potem stanu Massachusetts (purytański rząd kolonii: 1647r.), jednak nie miały one większego znaczenia z powodu nikłych możliwości realizacji. Pierwsze ustawy wprowadzające faktycznie obowiązek szkolny pochodzą z XIX w. (1819 Prusy, 1869 Austria, 1872 Japonia, 1876 W. Brytania, 1882 Francja, 1848–1918 USA), a w wielu krajach obowiązek szkolny wprowadzono dopiero w XX w. (m.in. w ZSRR w 1930 r. za Stalina).

Uważni Czytelnicy już powinni zgadnąć, że przymus szkolny jest stosunkowo młody i pojawia się nieprzypadkowo w konkretnym miejscu i konkretnym czasie. Na ziemiach polskich obowiązek szkolny ustanowiono po raz pierwszy w 1808 r. jako zalecenie Izby Edukacji Publicznej (naczelny organ oświatowy w Księstwie Warszawskim), jednak wobec braku odpowiedniej liczby szkół nie weszło ono w życie. Udało się go za to wprowadzić zaborcom (w 1825 r. w Wielkopolsce i na Pomorzu, w 1873 w Galicji), w największym zakresie Prusakom.

Po odzyskaniu niepodległości 7-letni obowiązek szkolny (do 14 roku życia) został wprowadzony na terenie całej Polski na mocy dekretu z 1919 (potwierdzony ustawą z 1932). W II Rzeczpospolitej nie było aż tak źle, m.in. nauczanie domowe zrównano prawnie z publicznym.

Czas PRL-u, którego cichą kontynuatorką była eksminister Łybacka, to okres nie tylko wydłużania obowiązku szkolnego (do 16, a potem 17 lat), ale także silnej ofensywy ideologicznej w szkolnictwie: założenia pracy dydaktycznej oparte na marksistowsko-leninowskich podstawach, wyrabiające (nie do zdarcia) przekonanie o wyższości socjalizmu, zastąpienia patriotyzm internacjonalizmem, wprowadzenia przymusowego j. rosyjskiego do szkół i wykładów marksizmu- leninizmu na uniwersytetach, likwidacji szkół prywatnych, wielu instytucji oświatowych, zwalniania "niepoprawnych" wielu uczonych.

Konstytucja RP z 1997 wydłużyła obowiązek szkolny jeszcze bardziej, do maksymalnego legalnego progu (?), czyli do 18 roku życia, a min. Łybacka w ubiegłym roku (ustawa weszła w życie we wrześniu 2003r. - przyp. red.) obniżyła "wiek poborowy" z siedmiu do sześciu lat.

Z uwagi na fakt, że nie da się bardziej dorosłych przymusić do chodzenia do szkół, "wiek poborowy" będzie się stopniowo obniżał ( spostrzeżenia autorki były trafne, kolejne rządy postulowały objęcie obowiązkiem przedszkolnym już pięciolatków, a obowiązek edukacyjny planowano obniżyć do sześciu lat; tym zmianom sprzeciwił się minister edukacji R. Giertych i uniemożliwił ich wprowadzenie - przyp. red.) Trzeba przecież zagwarantować pracę 600 tys. polskim nauczycielom, a jak wiadomo z dziećmi ostatnio kiepsko.


Po co komu przymusowe szkoły publiczne?

A teraz przyjrzyjmy się dokładnie temu, dlaczego w krajach - przodownikach edukacyjnego przymusu powstał obowiązek szkolny (jak wiadomo na ziemiach polskich sprawę załatwili zaborcy). W Prusach powstał on dokładnie po to, aby stworzyć bezgranicznie posłusznych żołnierzy, uległych robotników do fabryk i kopalń, posłusznych elitom urzędników państwowych, wdrażających bez szemrania państwowe regulacje, myślących to samo na wszelkie tematy.

Nadworny filozof Fryderyka Wilhelma III Johann Fichte opracował specjalny plan oświatowy, poprzez który, po haniebnym poddaniu się pruskich wojsk Napoleonowi (pod Jeną, 1806 r.), "naród" miał zyskać nie tylko lepszych wojaków (bezgranicznie posłusznych, którzy pod Jeną popełniliby zbiorowe samobójstwo na rozkaz swoich dowódców), ale i karnych obywateli. Dlaczego inne kraje przejęły system oświaty od Prus?

Przyczyn zapewne było kilka, a jedną z nich było przekonanie, że ekonomiczna potęga Prus wiąże się z wprowadzeniem przymusu edukacyjnego (ciekawe, że dzisiejsza potęga gospodarcza USA zalegalizowała edukację domową na wszystkie stany). W USA kontekst wprowadzenia tego przymusu był innej natury, spowodowany masową imigracją katolicką, głównie Irlandczyków w latach 40- tych XIX wieku, która zagrażała dominacji protestantyzmu.

Wraz ze stanowym przymusem edukacyjnym wyeliminowano powstające jak grzyby po deszczu liczne przykościelne szkółki katolickie. Cała operacja wprowadzania przymusu edukacyjnego na całe USA zajęła z grubsza siedemdziesiąt lat i nie obeszło się bez oporów ludności. Szczęśliwcy Amerykanie mieli przecież do dyspozycji broń i używali jej do obrony "głów" własnych dzieci. Rząd był jednak lepiej uzbrojony i przez to bardziej przekonywający. I tak właśnie w różnych krajach ludzie zaczęli maszerować do szkół, gdzie na powitanie grał im wojskowy róg. A dziś jest dzwonek.


Inna szkoła współczesna?

Niektóre państwa nadal używają aparatu przymusu, policji i innych środków, które mają przekonać niepokornych, że edukowanie to zadanie wyłącznie dla państwa. W październiku 2004 r. ośmiu ojców pójdzie w Niemczech do więzienia (potem zmienią ich żony) za to, że podjęli się edukacji domowej własnych dzieci.

To dla pamięci tych, którym by się zdawało, że idea pruskiej szkoły przecież już wygasła, a niemieckie społeczeństwo jest wolne (albo "demokratyczne" czyli "wolnościowe"- jak kto woli). Według ustawy o systemie oświaty polskim rodzicom dzieci wagarujących grozi grzywna do pięciu tysięcy złotych.

O kary wnioskują dyrektorzy szkół, a ich realizacją zajmują się wydziały edukacji w urzędach miast i gmin, a że często ci rodzice nie mają pieniędzy....to może wkrótce i do więzienia pójdą? A można by przyznać, że przez jakieś sto lat istnienia przymusu szkolnego nie udało się "państwu" nigdzie ani zaciągnąć wszystkich do szkół, ani doprowadzić do 100% (an)alfabetyzacji. Może więc nie tędy droga? Szkołom państwowym, które przecież zawsze będą w rękach jakichś zaborców, udało się jednak dokładnie to, do czego powstały.

Masowo produkują tych, którzy nigdy nawet nie uwierzą w niecne zamiary systemu edukacji publicznej. Już dziś nawet nie trzeba wysyłać do rodziców karteczek z przypomnieniem, aby dziecko do szkoły zapisać. [B]Wszyscy robią to bez bicza, bo wiedzą, że edukacją ważną jest. Edukacja tak, ale przymusowa państwowa?[/B]


Może to pozwoli w końcu zrozumieć istotę braku przymusowości. dry.gif

1. WuHu tak, tak konserwatyści, to własnie brak prrzymusu jest typowym przykładem wynikającym z tej ideologii jak i po części liberalizmu. wink.gif

Napisany przez: WuHu 19/11/2009, 18:16

Drogi Salvusku, czemuś Ty się tak na mnie uwziął, co? rolleyes.gif
Ja już nie mam siły bawić się z Tobą w "kotka i myszkę" i rozkładać każdą wypowiedź na części pierwsze i usilnie szukać kontrargumentów. Tak jak Ciebie skutecznie zabolało porównanie do zwolennika lewicy (już Cię przejrzałam i wiedziałam czym Cię "zaskoczyć"), tak mnie boli to, że rozszarpujesz moje wypowiedzi na strzępy, przez co tracą one sens. Nie po to rozpisuję się za jednym razem, abyś wyrywał później coś z kontekstu. Jeśli coś opisuję, to po to, aby wyjaśnić złożoną strukturę danego zjawiska i powiązania ze sobą. Kolejna sprawa - nie czytasz uważnie. Skupiasz się na jakichś bzdetach, a nie potrafisz ustosunkować się do konkretów. Przykłady:

QUOTE
Zbyt duża obojętność szkoły wobec zachowań uczniów. Ale nadal nie rozumiesz, że nawet wprowadzenie kar cielesnych czy nie wiem tam czego, pogorszy sytuacje. Szkoła nie ma być ani obojętna ani nazbyt restrykcyjna, ma być po prostu szkołą.

Czy ja mówiłam coś o regulaminach, karach cielesnych....? Nie. Wychowanie uczniów przez szkołę działa jak "niewidoczna ręka" (za to określenie chyba nie posądzisz mnie o poglądy lewicowe, chociaż po Tobie można się wszystkiego spodziewać....). Uczeń chodzi do szkoły i kiedy zdarzy się incydent szkoła reaguje. To wszystko. Na co dzień konkretnego wychowywania nie widać... Sam chyba chodziłeś do szkoły więc chyba wiesz jak to działa.

A ten fragment po prostu mnie powalił... biggrin.gif
QUOTE
Powracam do pomysłu segregacji uczniów. Nie przewidziałeś bowiem takiej grupy uczniów, którzy są mało uzdolnieni, ale za to spokojni. Czy wymieszanie ich z najbardziej błyskotliwymi poprawi warunki edukacji? Nie sądzę. Będzie to samo co teraz - szkoły będą musiały liczyć się z możliwościami tych najsłabszych i przez to mimowolnie będą zaniżać poziom.

Przecież o tym właśnie pisałam w poprzedniej wypowiedzi! I czym tu chcesz mnie pouczać? Przywłaszczaniem moich słów, no proszę Cię biggrin.gif A może przeinaczaniem moich wypowiedzi? biggrin.gif
Dla przypominam: we wcześniejszej wypowiedzi postulowałam segregację wg stopnia uzdolnienia uczniów.

Tak więc wnioskuję iż cierpisz na manię na punkcie prawicy. Za słuszne uważasz tylko to, co jest słuszne wg Ciebie. Nie potrafisz przedstawić swojej opinii w sposób obiektywny, a jedyne tak na prawdę czym umiesz się bronić to nazywaniem innych lewicowcami. A jeśli dajmy na to lubię ubierać się na czerwono, to może jeszcze powiesz, że jestem komunistką?

Nie ma idealnej ideologii. Prawica też ma swoje minusy. Nie twierdzę, iż zniesienie obowiązku szkolnego jest złe i niedobre. Owszem, jest to jakiś pomysł na rozwiązanie sytuacji, ale nie załatwi on wszystkiego. "Młodzi gniewni" jak byli tak nadal będą. Zmienią tylko lokalizację. A obowiązek szkolny i tak czy siak będzie musiał istnieć, bo przecież każdy powinien nauczyć się czytać, pisać i w minimalnym stopniu liczyć. Pytanie tylko do kiedy ma istnieć ten obowiązek. Także określenie "przymus" jest na całej linii nieadekwatne do struktury szkolnictwa. Oczywiście do "niepokornych" takie sformułowanie lepiej przemawia...

QUOTE
To fajnie jednak takich szkół jest mało. Nie wszyscy mają szanse pójść do takiej szkoły z różnych względów a chodzi o to żeby dostęp do edkuacji takiej normalnej mieli wszyscy Ci co chcą. A często jest tak, że nie mają. Poza tym musi istnieć jeszcze inne LO gdzie jest zbieranina która trzyma się na siłę. Po co ich trzymać. I to wyjaśnia już Twoją niesamowitą percepcję społeczną wink.gif . Chodzisz do dobrego LO i masz nazbyt idealistyczne pojęcie o edukacji, nie masz pojęcia jak jest w zwykłych szkołach do której ja chodziłem. Zresztą zaraz powiesz- mylisz się, wiem jak jest. Ale cóż, ja tak już wiem swoje..

Niestety... takich szkół jest w Polsce bodajże ok. 200 (mogę się mylić, dawno nie śledziłam danych statystycznych). Pomysł zaostrzonej rekrutacji jest bardzo dobry, lecz nie ma systemów idealnych. Moje LO też nie jest idealne. Dlatego też czuję się poniekąd obrażona Twoją opinią na mój temat. Akurat ja w odróżnieniu od Ciebie mam duże poczucie obiektywizmu i lepiej potrafię oceniać sytuacje. Ale oczywiście, Ciebie nikt nie przekona, bo Ty rzecz jasna - wiesz (naj)lepiej...

Aha, i jeszcze jedno:
QUOTE
Twoje słowa"Przekwalifikowanie? Nie wiadomo również, co w tym czasie robią "wyzwoleni uczniowie". Może wandalizm? Rozróby? Nie wiadomo - jednak jakieś koszta na pewno poniesiemy". Wiesz w ogóle co piszesz. A co ma Twój wywód na temat tragicznego położenia nauczycieli do tego tematu ? W zasadzie jest jedno rozwiązanie, prywatyzacja..

Nie będę rozpisywać się po raz kolejny na ten temat, bo i tak nie będzie Ci się chciało przeczytać tego ze zrozumieniem. Co do prywatyzacji szkół - zgadzam się jak najbardziej i popieram.

Napisany przez: salvusek 19/11/2009, 18:34

CODE
tak mnie boli to, że rozszarpujesz moje wypowiedzi na strzępy, przez co tracą one sens.

Fajnie mnie boli to, że piszesz nie prawdę albo czasem nie wiesz o czym piszesz.
Po drugie tak się tu dyskutuje, nie pasuje, przymusu nie ma.
Pomine to, że Ty jeszcze nigdy nie odpowiedziałaś mi na żadne moje pytanie. Cały czas natomiast piszesz konkretne ad personam. smile.gif Nie da się też ukryć, że nie umiesz zaakceptować czegoś oczywistego, ignorując konkretne rzeczy.
CODE

Czy ja mówiłam coś o regulaminach, karach cielesnych....? Nie. Wychowanie uczniów przez szkołę działa jak "niewidoczna ręka" (za to określenie chyba nie posądzisz mnie o poglądy lewicowe, chociaż po Tobie można się wszystkiego spodziewać....). Uczeń chodzi do szkoły i kiedy zdarzy się incydent szkoła reaguje. To wszystko. Na co dzień konkretnego wychowywania nie widać... Sam chyba chodziłeś do szkoły więc chyba wiesz jak to działa.

smile.gif Tak to pachnie mi nie tylko lewicą a czymś więcej. Zobacz o czym jest w tych dwóch tekstach, zupełenie o czymś odwrotnym.. A chyba nie muszę mówić, że to mniej więcej wykładnia prawicowa na ten temat. biggrin.gif Nie bez powodu z dedykacją.

CODE
A ten fragment po prostu mnie powalił... :D
Powracam do pomysłu segregacji uczniów. Nie przewidziałeś bowiem takiej grupy uczniów, którzy są mało uzdolnieni, ale za to spokojni. Czy wymieszanie ich z najbardziej błyskotliwymi poprawi warunki edukacji? Nie sądzę. Będzie to samo co teraz - szkoły będą musiały liczyć się z możliwościami tych najsłabszych i przez to mimowolnie będą zaniżać poziom.
Przecież o tym właśnie pisałam w poprzedniej wypowiedzi! I czym tu chcesz mnie pouczać? Przywłaszczaniem moich słów, no proszę Cię :D A może przeinaczaniem moich wypowiedzi? :D
Dla przypominam: we wcześniejszej wypowiedzi postulowałam segregację wg stopnia uzdolnienia uczniów.

Tak więc wnioskuję iż cierpisz na manię na punkcie prawicy. Za słuszne uważasz tylko to, co jest słuszne wg Ciebie. Nie potrafisz przedstawić swojej opinii w sposób obiektywny, a jedyne tak na prawdę czym umiesz się bronić to nazywaniem innych lewicowcami. A jeśli dajmy na to lubię ubierać się na czerwono, to może jeszcze powiesz, że jestem komunistką?

UPSSSS. Czy Ty nie zauważyłaś, że to Twoja wypowiedź. laugh.gif Tyle tylko, że przez moją nie uwagę nie została ujęta w QUOTE. biggrin.gif
Drugi fragment Twojej wypowiedzi świadczy po prostu o tym, że nie rozumiesz mnie ani trochę tak trywializując sprawę, dlatego kończę dyskusję z Tobą bo nie ma ona sensu. Ja po prostu zwracam Ci uwagę co jest prawicowe a co lewicowe. Przy czym ani razu nie napisałem nic w takiej formie aby wysnuć taki wniosek jak Ty rolleyes.gif . Taka lekka schizofrenia z Twej strony. I przestań z tym brakiem obiektywizmu bo doprawdy strzelasz sobie znów do własnej bramki. To własnie Twe słowa o braku obietywizmu u innych są tak napastliwe i wskazują na brak obiektywizmu u Ciebie. Ok, pewnie tego i nie zauważysz. No i to Ty jesteś sprawczynią tego, że na podstawie Twojego jakiegoś subiektywnego światopoglądowego misz-maszu narodził się problem prawicowości, który musiałem li tylko sprostować.
CODE
Nie ma idealnej ideologii. Prawica też ma swoje minusy.

A istnieje taka ideologia jak prawica ?
CODE
Nie twierdzę, iż zniesienie obowiązku szkolnego jest złe i niedobre. Owszem, jest to jakiś pomysł na rozwiązanie sytuacji, ale nie załatwi on wszystkiego. "Młodzi gniewni" jak byli tak nadal będą. Zmienią tylko lokalizację. A obowiązek szkolny i tak czy siak będzie musiał istnieć, bo przecież każdy powinien nauczyć się czytać, pisać i w minimalnym stopniu liczyć. Pytanie tylko do kiedy ma istnieć ten obowiązek. Także określenie "przymus" jest na całej linii nieadekwatne do struktury szkolnictwa. Oczywiście do "niepokornych" takie sformułowanie lepiej przemawia...

Przeczytaj ze zrozumieniem teksty jakie tu raczyłem wkleić i zastanów się nad genezą szkolnego przymusu i rozwiązaniem jakie postawił Pan Adam Wielomski. Powtarzasz ciągle to samo, to co rzeczywiście nie ma większego sensu, więc na przyszłość nie rozpisuj się.


CODE
Niestety... takich szkół jest w Polsce bodajże ok. 200 (mogę się mylić, dawno nie śledziłam danych statystycznych). Pomysł zaostrzonej rekrutacji jest bardzo dobry, lecz nie ma systemów idealnych. Moje LO też nie jest idealne. Dlatego też czuję się poniekąd obrażona Twoją opinią na mój temat. Akurat ja w odróżnieniu od Ciebie mam duże poczucie obiektywizmu i lepiej potrafię oceniać sytuacje. Ale oczywiście, Ciebie nikt nie przekona, bo Ty rzecz jasna - wiesz (naj)lepiej...

Toż to teraz przegięłaś z tym ad personam, zwykle nie odpowiadam na tego typu prostackie prowokacje. wink.gif

CODE

Nie będę rozpisywać się po raz kolejny na ten temat, bo i tak nie będzie Ci się chciało przeczytać tego ze zrozumieniem. Co do prywatyzacji szkół - zgadzam się jak najbardziej i popieram.

Lepiej sobie oszczędz, dobry pomysł. W końcu jakiś konkret. Doprawdy nie zauważasz tego, że pierwszym krokiem do prywatyzacji jest zniesienie przymusu szkolnego ? I w tym momencie również zgadzam się z Adamem Wielomskim co do rozwiązania jakie zaproponował. Ale cóż pewnie nie będzie Ci się chciało przeczytać tych tekstów ze zrozumieniem i znów zasypiesz mnie swoimi komunałami. smile.gif

Napisany przez: WuHu 19/11/2009, 19:11

QUOTE
Po drugie tak się tu dyskutuje, nie pasuje, przymusu nie ma. Pomine to, że Ty jeszcze nigdy nie odpowiedziałaś mi na żadne moje pytanie. Cały czas natomiast piszesz konkretne ad personam. smile.gif Nie da się też ukryś, że nie umiesz zaakceptować czegoś oczywistego, ignorując konkretne rzeczy.

Sztuka polega na tym, aby umiejętnie przytaczać podane fragmenty i umieć je odczytywać w kontekście całej wypowiedzi. Tobie akurat brakuje tej umiejętności... A tak nawiasem, to jakie Ty niby pytania zadajesz? I kto tu niby pisze "ad personam"? Nie rozśmieszaj mnie...biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif
hmm... I czego to ja niby nie potrafię zaakceptować? Tego, że bezczelnie porównujesz mnie do komunistów? No proszę Cię... biggrin.gif

QUOTE
smile.gif Tak to pachnie mi nie tylko lewicą a czymś więcej. Zobacz o czym jest w tych dwóch tekstach zupełenie o czymś odwrotnym.. A chyba nie muszę mówić, że to mniej więcej wykładnia prawicowa na ten temat. biggrin.gif

Aha, nasuwają się 2 wnioski:
- potwierdziło się, że Twoją jedyną formą obrony jest porównywanie wszystkiego w moich (i nie tylko) wypowiedziach do poglądów lewicowych. biggrin.gif
- uważasz, że szkoła nie powinna interweniować w sprawie wyjątkowo negatywnego zachowania uczniów. do tego nie zwróciłeś uwagi, że opisałam suche fakty z życia współczesnej szkoły... biggrin.gif

QUOTE
UPSSSS. Czy Ty nie zauważyłaś, że to Twoja wypowiedź. laugh.gif Tyle tylko, że przez moją nie uwagę nie została ujęta w QUOTE. biggrin.gif Drugi fragment Twojej wypowiedzi świadczy po prostu o tym, że nie rozumiesz mnie ani trochę tak trywializując sprawę, dlatego kończę dyskusję z Tobą bo nie ma ona sensu. Ja po prostu zwracam Ci uwagę co jest prawicowe a co lewicowe. Przy czym ani razu nie napisałem nic w takiej formie aby wysnuć taki wniosek jak Ty rolleyes.gif . Taka lekka schizofrenia z Twej strony. I przestań z tym brakiem obiektywizmu bo doprawdy strzelasz sobie znów do własnej bramki. To własnie Twe słowa o braku obietywizmu u innych są tak napastliwe i wskazują na brak obiektywizmu u Ciebie. Ok, pewnie tego i nie zauważysz. No i to Ty jesteś sprawczynią tego, że na podstawie Twojego jakiegoś subiektywnego światopoglądowego misz-maszu narodził się problem prawicowości, który musiałem li tylko sprostować.

Właśnie zauważyłam, że to była moja wypowiedź. Tylko że nie było pod nią Twojego ustosunkowania się do niej. Zatem wklejenie jej nie wiem czemu miało służyć...
Jeszcze raz Ci powtarzam, że nie potrzebuję Twojej dydaktyki w sprawie rozróżniania tego co prawicowe a co lewicowe. Ty we wszystkim co nie jest Twoją wypowiedzią widzisz lewicę. Ja jeśli odwołuję się do terminów prawica/lewica, to tylko po to, aby ośmieszyć Twoje zaślepienie...i może troszkę Cię podrażnić. Cóż ja jednak poradzę, iż brak Ci najwyraźniej poczucia humoru i elastyczności? biggrin.gif
A jeśli ktoś tu jest obiektywny, to na pewno nie Ty, bo jeszcze nigdy nie przyznałeś nikomu racji... A przynajmniej nie potrafisz wyciągnąć pozytywnego pierwiastka z wypowiedzi opozycji.

QUOTE
A istnieje taka ideologia jak prawica ?

Istnieją za to ideologie prawicowe. Sam widzisz, że stosowanie skrótów myślowych w niczym nie pomaga....

QUOTE
Przeczytaj ze zrozumieniem teksty jakie tu raczyłem wkleić i zastanów się nad genezą szkolnego przymusu i rozwiązanie jakie postawił Pan Adam Wielomski. Powtarzasz ciągle to samo, to co rzeczywiście nie ma większego sensu, więc na przyszłość nie rozpisuj się.

hmmm... i kto tu powtarza ciągle to samo?

QUOTE
Toż to teraz przegięłaś z tym ad personam, zwykle nie odpowiadam na tego typu prostackie prowokacje. wink.gif

Prostackie prowokacje powiadasz? Ja natomiast nie pozwolę, aby prostackie prowokacje zwyciężyły i proponuję abyś zajął się w końcu rzeczową dyskusją, a nie dogryzaniem.

QUOTE
Lepiej sobie oszczędz, dobry pomysł. W końcu jakiś konkret. Doprawdy nie zauważasz tego, że pierwszym krokiem do prywatyzacji jest zniesienie przymusu szkolnego ? I w tym momencie również zgadzam się z Adamem Wielomskim co do rozwiązania jakie zaproponował. Ale cóż pewnie nie będzie Ci się chciało przeczytać tych tekstów ze zrozumieniem i z znów zasypiesz mnie swoimi komunałami. smile.gif

Pragnę zauważyć, iż wcześniej w tym temacie nie pojawił się wątek prywatyzacji szkół, zatem była mowa o szkołach publicznych - czyli stan obecny. Zatem powtarzam to co mówiłam wcześniej: zniesienie obowiązku szkolnego na płaszczyźnie państwowych szkół w niczym nie pomoże. Jeśli mamy natomiast w perspektywie (a nawet przede wszystkim) prywatyzację szkół, no to już inna rozmowa.

Napisany przez: salvusek 19/11/2009, 19:31

QUOTE
Sztuka polega na tym, aby umiejętnie przytaczać podane fragmenty i umieć je odczytywać w kontekście całej wypowiedzi. Tobie akurat brakuje tej umiejętności... A tak nawiasem, to jakie Ty niby pytania zadajesz? I kto tu niby pisze "ad personam"? Nie rozśmieszaj mnie...biggrin.gif biggrin.gif biggrin.gif
hmm... I czego to ja niby nie potrafię zaakceptować? Tego, że bezczelnie porównujesz mnie do komunistów? No proszę Cię... biggrin.gif

Jednak nie warto z Tobą dyskutować. Jednym słowem już od paru stron pernamentnie piszesz ad personam, co więcej to Ty pierwsza użyłaś takiego argumenty uważając się za wielce pokrzywdzoną gdyż inni są nie obietywni..
Zadałem szereg pytań, napisałem dużo a Ty ciągle skupiasz się na tym samym. Brak mi słów i sił.
Dziękuje Ci za to, że wytknęłas mi brak umiejętności jakiej w ogóle nawte w życiu nie było dane Ci poznać.


CODE
Aha, nasuwają się 2 wnioski:
- potwierdziło się, że Twoją jedyną formą obrony jest porównywanie wszystkiego w moich (i nie tylko) wypowiedziach do poglądów lewicowych. :D

To Twoje chore przypuszczenia nie poparte żadnym racjonalnym argumentem. Do tego jesteś totalną egocentryczką, myślisz, że wszytko przyrównuje się do Ciebie i tak dyskusja w ogóle toczy się o Tobie. Brak mi słów..
CODE
- uważasz, że szkoła nie powinna interweniować w sprawie wyjątkowo negatywnego zachowania uczniów. do tego nie zwróciłeś uwagi, że opisałam suche fakty z życia współczesnej szkoły... :D

Przestaje już mnie bawić Twoja ignorancja, Ty po prostu nic nie rozumiesz. To mój jedyny wniosek. dry.gif
Ile razy mogę pisać, że brak przymusu szkolnego wykluczy takie patologie jak i potrzebę takowej interwencji.
QUOTE
Właśnie zauważyłam, że to była moja wypowiedź. Tylko że nie było pod nią Twojego ustosunkowania się do niej. Zatem wklejenie jej nie wiem czemu miało służyć...

Po prostu przez pomyłkę została tam pozostawiona. Ot, trudno się domyśleć.
CODE
Jeszcze raz Ci powtarzam, że nie potrzebuję Twojej dydaktyki w sprawie rozróżniania tego co prawicowe a co lewicowe. Ty we wszystkim co nie jest Twoją wypowiedzią widzisz lewicę.

Jejku naprawdę odrzuć swój egocentryzm nie oto bynajmniej chodzi....


CODE
Ja jeśli odwołuję się do terminów prawica/lewica, to tylko po to, aby ośmieszyć Twoje zaślepienie...i może troszkę Cię podrażnić. Cóż ja jednak poradzę, iż brak Ci najwyraźniej poczucia humoru i elastyczności? :D

To co napisałaś pozostawię bez komentarza. Kto tu jest zaślepiony ?

CODE
A jeśli ktoś tu jest obiektywny, to na pewno nie Ty, bo jeszcze nigdy nie przyznałeś nikomu racji... A przynajmniej nie potrafisz wyciągnąć pozytywnego pierwiastka z wypowiedzi opozycji.

Przyznałem.. Zauważ nawet zgodziłem się na kompromis odnośnie wieku. No ale z Tobą trudno się zgodzić gdyz piszesz.... no nie dokończę. biggrin.gif

QUOTE

Istnieją za to ideologie prawicowe. Sam widzisz, że stosowanie skrótów myślowych w niczym nie pomaga....

Ależ ideologie prawicowe nie istnieją. Zresztą prawica to młode pojęcie i często naduzywane dlatego nie jestem zwolennikiem stosowania go, zwłaszcza jeśli chodzi o ideologie..


CODE
hmmm... i kto tu powtarza ciągle to samo?

Przepraszam za to, że próbuje Cię zmusić do tego abyś opuściła swój egocentryczny bunkierek i pomyślała cuś..

QUOTE
Prostackie prowokacje powiadasz? Ja natomiast nie pozwolę, aby prostackie prowokacje zwyciężyły i proponuję abyś zajął się w końcu rzeczową dyskusją, a nie dogryzaniem.

laugh.gif Nie, to Ci się udało. Kto zaczął ad personam. Kto zaczął oskrażać innych o zaślepienie brak obietywizmu etc etc etc. No kto ? Może ja. Nie, nie mam sił na Ciebie, ocierasz się o granicę trollowania jak dla mnie w tym momencie. Więc żegnam i kończę dyskusję z Tobą. Życzę trochę pokory i obiektywizmu jak i radziłbym nauczyć się czytać ze zrozumieniem.. To tyle ode mnie.

Napisany przez: WuHu 19/11/2009, 20:19

Salvusku nikt Ci nie rozkazuje dyskutować ze mną. Masz wolną wolę.
Ja mogę dyskutować zawsze, wszędzie i ze wszystkimi. I chociaż Cię to bardzo zdziwi, potrafię uszanować wypowiedzi innych.
Przykro mi, że traktujesz wybiórczo moje wypowiedzi i skupiasz się tylko i wyłącznie na krytyce mojej osoby. Cóż, jeśli ktoś podchodzi do sprawy radykalnie, wypada tylko odbijać piłeczkę... Ja Ci zapowiedziałam, że nie mam przyjemności bawić się w kotka i myszkę, bo to do niczego nie prowadzi.
Cóż, jeśli to wszystkie żale, które mi wyłożyłeś, to myślę, że można powrócić do tematu głównego.
Może znajdzie się osoba, która zechce pociągnąć aspekt prywatyzacji szkół, bo na Salvuska nie można liczyć...

Napisany przez: salvusek 19/11/2009, 20:29

QUOTE
Przykro mi, że traktujesz wybiórczo moje wypowiedzi i skupiasz się tylko i wyłącznie na krytyce mojej osoby. Cóż, jeśli ktoś podchodzi do sprawy radykalnie, wypada tylko odbijać piłeczkę

I właśnie na tym polega Twój egocentryzm Droga WuHu. Zawsze to Ty jesteś zmuszona do odbijania piłeczki i teraz kreujesz się na męczennicę po rozmowie ze mną, złym, szowinistycznym i zaślepionym człowieczkiem. Nie, spójrz, prześledź tą dyskusję i zobacz któż to pierwszy wyszedł z krytyką i kto był zmuszony przysłowiową piłeczkę odbijać. Nie chodzi mi o to abyś przynawała mi rację i aprobowała to co mówię. Chodzi mi tylko o pewnego rodzaju uczciwość w rozmowie. A to, że dla Ciebie prawie wszytko jest krytyką, co może nawet nie odnosi się do Ciebie świadczy jak powiedziałem o egocentryzmie. Także miej trochę dystansu na przyszłość. Co do owej prywatyzacji nie mam zamiaru z Tobą dyskutować, bo Ty wszystko odbierasz do siebie, ignorując elementarne rzeczy, albo pomijając. Skupiasz się na tym co niby dotyczy Ciebie i oskarżasz mnie o wybiórczość, czego nie możesz znowu poprzeć racjonalnym argumentem, chyba, że to odbijanie piłeczki stanowi ów argument. I nie są to bynajmniej żale, a podsumowanie rozmowy z Tobą.

Napisany przez: WuHu 19/11/2009, 20:38

Coś jeszcze chciałbyś dodać?
Wiesz, nie jestem mściwa. Jakbym chciała, to mogłabym też przedstawić scenariusz Twojej osoby, ale nie zrobię tego. Mam w sobie tą przyzwoitość. Godzę się tym, że w Twoich oczach na zawsze pozostanę zacofaną, egocentryczną komunistką. Próbowałam podjąć dyskusję z Tobą, zmienić temat, przejść na neutralny grunt, ale widzę że jesteś przede wszystkim zainteresowany ukazaniem swojej wyższości nade mną. Szkoda.

Ażeby ten post nie pozostał spamem dodam coś jeszcze. Zniesienie obowiązku szkolnego ma tylko wtedy sens, jeśli podstawową zmianą ma być prywatyzacja szkół. Dziwię się, iż wcześniej taki postulat nie padł. Byłoby to najlepsze rozwiązanie. Niestety biorąc pod uwagę proporcje w sondażach wyborczych możemy tylko pomarzyć o takich zmianach...

Napisany przez: salvusek 19/11/2009, 21:12

QUOTE(WuHu @ 19/11/2009, 20:38)
Coś jeszcze chciałbyś dodać?
Wiesz, nie jestem mściwa. Jakbym chciała, to mogłabym też przedstawić scenariusz Twojej osoby, ale nie zrobię tego. Mam w sobie tą przyzwoitość. Godzę się tym, że w Twoich oczach na zawsze pozostanę zacofaną, egocentryczną komunistką. Próbowałam podjąć dyskusję z Tobą, zmienić temat, przejść na neutralny grunt, ale widzę że jesteś przede wszystkim zainteresowany ukazaniem swojej wyższości nade mną. Szkoda.

Ażeby ten post nie pozostał spamem dodam coś jeszcze. Zniesienie obowiązku szkolnego ma tylko wtedy sens, jeśli podstawową zmianą ma być prywatyzacja szkół. Dziwię się, iż wcześniej taki postulat nie padł. Byłoby to najlepsze rozwiązanie. Niestety biorąc pod uwagę proporcje w sondażach wyborczych możemy tylko pomarzyć o takich zmianach...
*


Myślę, że sobie sprawę wyjaśniliśmy więc nie odniosę się do pierwszej części Twego posta. Co do drugiej części, ja to sugerowałem mówiąc o państwie jako Stróżu Nocnym i pisałem nieraz o takiej koncepcji państwa przeciwstawnej do państwa opiekuńczego, gdzie zniesienie przymusu jest nie możliwe.


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)