Drukowana wersja tematu

Kliknij tu, aby zobaczyć temat w orginalnym formacie

historycy.org _ Dzieje najnowsze ogólnie _ Dlaczego USA nie wspomogło militarnie Batisty

Napisany przez: monx 5/01/2011, 16:06

Tak sie zastanawiam czemu amerykanski rzad nie wspomogł rezimu Batisty w walkach z ruchem 26 lipca Castro. Zlekcewazył zagrozenie uspokajany przez dyktatora i obudził sie z reka w nocniku po zdobyciu Hawany czego efektem była inwazja w Zatoce Swin i konflikt kubanski czy wynikało to z innych powodow. Jak wiadomo Amerykanie wtracaja sie w sprawy Ameryki Łacinskiej nader ochoczo traktujac te kraje podobnie jak ZSRR swoja strefe wpływow. Jest to dla mnie dziwne bo kłoci sie z amerykanska koncepcja powstrzymywani a przeciez to nie była Korea Wietnam czy Grenda lub Nikaragua Kuba lezy w strefie do której siegały rakiety balistyczne nawet niewielkiego zasiegu

Napisany przez: korten 5/01/2011, 19:32

Rownie dobrze mozemy sie zastanawiac ,dlaczego USA nie wspomogly Francuzow w Wietnamie.

Napisany przez: gorliwy litwin 5/01/2011, 20:25

A dlaczego rząd USA mialby to zrobic? Nikt nie wiedzial, ze po usunięciu B przyjdzie C...

Napisany przez: korten 5/01/2011, 20:44

Moze dlatego ze zdolnosc przewidywania i planowania powinna cechowac
'prawdziwych politykow"

Napisany przez: pawel76 7/01/2011, 19:11

Witam
Wszystkie raporty CIA mówiły że Ruch 26 lipca nie ma najmniejszych szans w starciu z Batistą.
Wszelkie analizy mówiące ze nie jest tak różowo były zamiatane pod dywan.

Napisany przez: monx 8/01/2011, 22:14

Czyli tak jak podejrzewałem zlekcewazyli zagrozenie i obudzili sie z reka w nocniku probujac ratowac sytuacje wieloma akcjami wywiadowczymi a nawet militarnymi w latach 1960

Napisany przez: Gaweł II 8/01/2011, 22:55

Można powiedzieć inaczej. A dlaczego USA miały wspierać Batiste a nie Castro? Przecież od 200 lat w Ameryce Łacińskiej bez przerwy się kotłowało. Amerykanie potraktowali Castro jak jednego z wielu rewolucjonistów. Amerykanów interesowały jedynie własne interesy, a mało ich obchodziło kto się właśnie dorwał do władzy w takiej czy innej republice bananowej. Castro zaczął ich interesować dopiero wówczas gdy zaczął nacjonalizować własność amerykańską.

Napisany przez: Arbago 8/01/2011, 23:23

QUOTE
Castro zaczął ich interesować dopiero wówczas gdy zaczął nacjonalizować własność amerykańską.
Gaweł II

Co było oczywiście do przewidzenia w momencie kiedy Castro płynął na jachcie Granma. Komuniści mają to do siebie, że nacjonalizują prywatną własność. Zachowanie USA przypominało więc zachowanie europejskich kolonizatorów w Afryce, którzy porzucili swoje kolonie na pastwę socjalistów. Polityka ta była zgodna dla zachodnich demokracji. Jedynie kraje quasi-faszystowskie, jak Portugalia broniły swych kolonii, odnosząc sukcesy.
Amerykanie zachowali się poza tym na tyle nieodpowiedzialnie, że oddali komunistom terytorium, które było przez nich kontrolowane i znajduje się jedynie około 200 kilometrów o wybrzeży ich ukochanej ojczyzny. Nieodpowiedzialność ta uwidoczniła się w momencie kryzysu rakietowego. Zastanawiający jest brak reakcji na wydarzenia na Kubie przy jednoczesnym zaangażowaniu w wojnę w dalekiej Korei.

Może po prostu, pewni ludzie potrzebowali poczucia zagrożenia, aby móc wykazywać się próbując na przykład zabić Castro przy pomocy zatrutych cygar?

Napisany przez: Gaweł II 8/01/2011, 23:34

O czym ty piszesz człowieku. Przecież Castro nie był komunistę w czasie swojej rewolucji. Dopiero po rewolucji, kiedy USA odmówiło mu pomocy i kiedy zaczął negocjować z ZSRR wstąpił do partii komunistycznej i został od razu jej przewodniczącym, A w czasie rewolucji to komuniści popierali Batistę. Nawet chyba mieli swego przedstawiciela w jego rządzie.

Napisany przez: Arbago 8/01/2011, 23:54

USA nie odmówiło mu pomocy, wyciągnęło nawet ku niemu pomocną dłoń. Ruch 26 Lipca nie był jednak zainteresowany współpracą. Wywiad amerykański powinien to wiedzieć więcej. Powinien wiedzieć, że do władzy zdąża człowiek, który będzie zagrożeniem dla spokoju granic. Castro, Che i inni komunistami byli już na jachcie, mimo, że tak siebie jeszcze wtedy nie nazywali. Amerykański wywiad powinien mieć ich rozpracowane, a nie miał, stąd więc prawdopodobnie wynika błąd. Inwazja Kuby w momencie trwania rewolucji, rozbrojenie oddziału Castro i usunięcie Batisty oraz zrobienie z Kuby drugiego Portoryko byłoby z dzisiejszej perspektywy najlepszym rozwiązaniem.

Napisany przez: kris9 9/01/2011, 14:18

QUOTE(Arbago)
Zachowanie USA przypominało więc zachowanie europejskich kolonizatorów w Afryce, którzy porzucili swoje kolonie na pastwę socjalistów.

Już o tym rozmawailiśmy: Ci socjaliści na ogół wygrywali w wolnych demokratycznych wyborach, nic złego w momencie przjmowania władzy nie robili, a dalsze utrzymywanie kolonii było na ogół nieopłacalne.
Ale dekolonizacja Afryki nie bardzo pasuje do przypadku Kuby, bo USA zawsze bardzo zależało na kontrolowaniu swoich interesów na półkuli zachodniej i przyczyny nie zaangażowania się bezpośrednio po stronie Batisty były nieco inne.

QUOTE
Amerykanie zachowali się poza tym na tyle nieodpowiedzialnie, że oddali komunistom terytorium, które było przez nich kontrolowane i znajduje się jedynie około 200 kilometrów o wybrzeży ich ukochanej ojczyzny

rolleyes.gif
No toż przecież robili bardzo dużo: Mnóstwo zamachów na Castro, inwazja w Zatoce Świn, działania sabotażowo-dywersyjne itd. Oni bardzo chcieli obalić Castro i bardzo dużo robili w tym kierunku.

QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
USA nie odmówiło mu pomocy, wyciągnęło nawet ku niemu pomocną dłoń. Ruch 26 Lipca nie był jednak zainteresowany współpracą.

Coś wiecej na ten temat?

QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
Wywiad amerykański powinien to wiedzieć więcej. Powinien wiedzieć, że do władzy zdąża człowiek, który będzie zagrożeniem dla spokoju granic.

Tzn?

QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
Castro, Che i inni komunistami byli już na jachcie, mimo, że tak siebie jeszcze wtedy nie nazywali.

Łatwo jest mówić gdy się wie co się wydarzy przez kilka następnych dekad.
To co było wtedy wiadomo to to, że Batista to niepopularny dyktator, a Castro zamierza go obalić. Castro mówił też o wolnych wybroach.

QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
Inwazja Kuby w momencie trwania rewolucji, rozbrojenie oddziału Castro i usunięcie Batisty oraz zrobienie z Kuby drugiego Portoryko byłoby z dzisiejszej perspektywy najlepszym rozwiązaniem.

To chyba byłoby najlepszym rozwiązaniem dla całej Ameryki Łacińskiej, a może i swiata wink.gif
A troche bardziej poważnie: Jezeli tak, to nic nie stało na przeszkodzie aby to zrobić już po przejęciu władzy przez Castro. Wychodzi na to ze się bali. dry.gif

Napisany przez: Arbago 12/01/2011, 1:23

QUOTE
Już o tym rozmawailiśmy: Ci socjaliści na ogół wygrywali w wolnych demokratycznych wyborach, nic złego w momencie przjmowania władzy nie robili, a dalsze utrzymywanie kolonii było na ogół nieopłacalne.
Ale dekolonizacja Afryki nie bardzo pasuje do przypadku Kuby, bo USA zawsze bardzo zależało na kontrolowaniu swoich interesów na półkuli zachodniej i przyczyny nie zaangażowania się bezpośrednio po stronie Batisty były nieco inne.
kris9

Ok, zostawmy dekolonizację Afryki w spokoju.

QUOTE
QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
USA nie odmówiło mu pomocy, wyciągnęło nawet ku niemu pomocną dłoń. Ruch 26 Lipca nie był jednak zainteresowany współpracą.

Coś wiecej na ten temat?
kris9

Administracja Eisenhowera jako pierwsza uznała rząd Castro. Było to więc moim zdaniem wyciągnięcie ręki na zgodę. Fidel Castro dłoń tą odrzucił (miał zapewne swoje powody) i zawiódł oczekiwania Amerykanów wiążąc się z ZSRR. Umowa o przyjaźni z ZSRR musiała być dla Amerykanów nie mniejszym szokiem niż dla polskich władz wybór Karola Wojtyły na papieża w 1978 roku.

QUOTE
QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
Wywiad amerykański powinien to wiedzieć więcej. Powinien wiedzieć, że do władzy zdąża człowiek, który będzie zagrożeniem dla spokoju granic.

Tzn?
kris9

To wywiad zawiódł w tej sprawie. Osoba Fidela Castro została źle oceniona. Moim zdaniem ewidentny błąd popełnił właśnie wywiad stawiając na złego konia. Późniejsze próby "zamiatania pod dywan" niewygodnych analiz o których wspominał pawel76 mogły spowodowane chęcią zatuszowania porażki wywiadu USA.

QUOTE
QUOTE(Arbago @ 8/01/2011, 23:54)
Inwazja Kuby w momencie trwania rewolucji, rozbrojenie oddziału Castro i usunięcie Batisty oraz zrobienie z Kuby drugiego Portoryko byłoby z dzisiejszej perspektywy najlepszym rozwiązaniem.

To chyba byłoby najlepszym rozwiązaniem dla całej Ameryki Łacińskiej, a może i swiata wink.gif
A troche bardziej poważnie: Jezeli tak, to nic nie stało na przeszkodzie aby to zrobić już po przejęciu władzy przez Castro. Wychodzi na to ze się bali.
kris9

Zbrojne usunięcie Castro przez wojska USA po rozpoczęciu współpracy Kuby z USA było zbyt niebezpieczne. ZSRR na pewno o wiele bardziej dbałby o utrzymanie Kuby niż Wietnamu. To byłby wstęp do III Wojny Światowej. Inwazja w momencie trwania rewolucji byłaby najlepszym rozwiązaniem, gdyż upieczono by dwie pieczenie (Batista i Castro) na jednym ogniu. Szansę jednak przegapiono. Później już tego błędu nie popełniono (Grenada).

Napisany przez: emigrant 12/01/2011, 1:39

QUOTE(pawel76 @ 7/01/2011, 19:11)
Wszystkie raporty CIA mówiły że Ruch 26 lipca nie ma najmniejszych szans w starciu z Batistą.


Można wiedzieć na czym się opierasz?

Napisany przez: kris9 12/01/2011, 20:37

QUOTE(Arbago @ 12/01/2011, 1:23)
Administracja Eisenhowera jako pierwsza uznała rząd Castro. Było to więc moim zdaniem wyciągnięcie  ręki na zgodę. Fidel Castro dłoń tą odrzucił (miał zapewne swoje powody) i zawiódł oczekiwania Amerykanów wiążąc się z ZSRR.

Myślę, ze kwestia stosunków Castro-USA w znacznej mierze sprowadza się do pytania: W jakim stopniu Waszyngton był w stanie zaakceptować niezależną politykę Kuby?

QUOTE(Arbago @ 12/01/2011, 1:23)
To wywiad zawiódł w tej sprawie. Osoba Fidela Castro została źle oceniona.

Tzn? Co konkretnie źle oceniono? Że Castro to czlowiek którego ciężko będzie kontrolować? Być może. Ale, że nie przewidziano kilka nastepnych dekad? Za dużo wymagasz od CIA. smile.gif

QUOTE(Arbago @ 12/01/2011, 1:23)
Zbrojne usunięcie Castro przez wojska USA po rozpoczęciu współpracy Kuby z USA było zbyt niebezpieczne. ZSRR na pewno o wiele bardziej dbałby o utrzymanie Kuby niż Wietnamu. To byłby wstęp do III Wojny Światowej.

A gdyby w Zatoce Świn zamiast kubańskich emigrantów wyladowali zołnierze US? smile.gif

Napisany przez: ku140820 12/01/2011, 21:35

QUOTE("kris9")
A gdyby w Zatoce Świn zamiast kubanskich emigrantów wyladowali zołnierze US?

To mieliby przygrywkę do Wietnamu, bo wtedy ludzie autentycznie popierali Castro masowo i mieli dość Batisty i jego rządów czyniących z Kuby "burdel i kasyno dla jankeskich mafiozów". Bo tak naprawdę to w imię czego mieliby tam walczyć żołnierze USA? Osadzenia na stołku lokalnego kacyka?

Poza tym zauważ - ledwie parę lat wcześniej Amerykanie dali po nosie Brytyjczykom i Francuzom w imię "prawa narodów do wolności i demontażu kolonialnego ucisku" - a teraz znaleźliby się w takiej samej sytuacji jak "Muszkieterowie". Z ich punktu widzenia sytuacja byłaby wielce kłopotliwa - bo jak mieliby "bronić demokracji", jeśliby popłynęli przywracać rządy kacyka, którego właśni obywatele pogonili w cholerę?

Nb. marines to tam mieli lądować, ale dopiero po zainstalowaniu się "rządu ocalenia narodowego" osłanianego przez emigracyjny desant (czyli coś w rodzaju "powtórki z Kuusinena" biggrin.gif tongue.gif ).

Napisany przez: sasquatch 17/03/2011, 2:02

Rząd USA nie wspomógł Batisty, bo Castro nie był komunistą ! Dopiero póżniej idiotyczne działania USA zmusiły Fidela do przejścia na stronę ZSSR.

Napisany przez: balum 17/03/2011, 7:24

Lepsze jest pytanie, czemu w porę Amerykanie nie odcięli sie od paskudnego rezimu Batisty. Komunizm Na Kubie to grzech USA.

Napisany przez: godfrydl 17/03/2011, 10:02

Bo nie był taki całkiem paskudny i zapewniał Kubie całkiem niezły rozwój gospodarczy.

Napisany przez: balum 17/03/2011, 10:25

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 11:02)
Bo nie był taki całkiem paskudny

Chyba na zasadzie, ze zawsze moze byc gorszy. Wspierajmy więc Kadafiego. nastepca moze byc gorszy. Co pokazywało cały cynizm USA. Niby ostoja wolności, ale popieramy dyktatorów, o ile to proamerykański dyktator.
QUOTE
i zapewniał Kubie całkiem niezły rozwój gospodarczy.

Czytaj - serwilizm wobec Waszyngtonu.

Napisany przez: godfrydl 17/03/2011, 11:01

QUOTE
Chyba na zasadzie, ze zawsze moze byc gorszy. Wspierajmy więc Kadafiego. nastepca moze byc gorszy. Co pokazywało cały cynizm USA. Niby ostoja wolności, ale popieramy dyktatorów, o ile to proamerykański dyktator

Oczywiście,ze zawsze może być gorszy, a kto jest idealny, oczywiście poza tobą, Balumie smile.gif ? Nie zwalczajmy Hitlera, może być ktoś gorszy. dry.gif
Ja nie widzę cynizmu USA: przyszedł o wiele gorszy, a do tego programowo nieprzyjazny Zachodowi. Dziwisz się, że w tej sytuacji znacznie lepiej było wspierać Batistę?
Z Kaddafim analogia byłaby trafiona gdyby to nie właśnie on był takim beduińskim Castro, ktory zastąpił LEGALNEGO i dobrego króla Idrysa
QUOTE
Czytaj - serwilizm wobec Waszyngtonu

Czytaj, to co napisane, Balumie.
Osobiście sądzę zawsze, że lepiej z USA zgubić niż z Sowietami znaleźć.

Napisany przez: balum 17/03/2011, 13:34

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 12:01)
Ja nie widzę cynizmu USA: przyszedł o wiele gorszy, a do tego programowo nieprzyjazny Zachodowi. Dziwisz się, że w tej sytuacji znacznie lepiej było wspierać Batistę?

Mylisz skutek z przyczyną. Przyszedł gorszy, co było grzechem Ameryki. Gdyby w porę odcieli się od Batisty, przestali sie na Kubie szarogęsić (np. słynne zbeszczeszczenie przez amerykańskich żołnierzy pomnika ichnego bohatera narodowego), to nie przyszedłby gorszy ani antyjankeski.
QUOTE
Z Kaddafim analogia byłaby trafiona gdyby to nie właśnie on był takim beduińskim Castro, ktory zastąpił LEGALNEGO i dobrego króla Idrysa

Kadafi jest tak samo legalny jak był Batista. Mozna Idrysa idealizować. Taki on był dobry jak Mikołaj II.
QUOTE
Osobiście sądzę zawsze, że lepiej z USA zgubić niż z Sowietami znaleźć.

Bombardowani Wietnamczycy czy Kambodżańczycy pewnie tez tak sądzili. bo niby czemu mieliby sądzic inaczej? Dla Afgańczyków tez pewnie jest olbrzymia róźnicą na plus, ze nie bombarduja ich Sowieci, tylko Amerykanie.

Napisany przez: yarovit 17/03/2011, 13:46

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 10:02)
zapewniał Kubie całkiem niezły rozwój gospodarczy.


Jaki wzrost gospodarczy?
I kto z tej gospodarki korzystał? Bo na pewno nie Kubańczycy.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 11:01)
Ja nie widzę cynizmu USA: przyszedł o wiele gorszy, a do tego programowo nieprzyjazny Zachodowi. Dziwisz się, że w tej sytuacji znacznie lepiej było wspierać Batistę?


Castro nie był programowo wrogi Zachodowi. Wręcz przeciwnie - przez pewien czas poszukiwał właściwej drogi i porozumienie z USA było możliwe.

Dopiero jam mu wjechali desantem w Zatoce Świń zwrócił się w stronę ZSRR i socjalizmu.

Napisany przez: sasquatch 17/03/2011, 13:53

@balum
Castro gorszy ? Ale dla kogo gorszy ? Na pewno nie dla Kubańczyków !

Napisany przez: yarovit 17/03/2011, 14:06

QUOTE(sasquatch @ 17/03/2011, 13:53)
@balum
Castro gorszy ? Ale dla kogo gorszy ? Na pewno nie dla Kubańczyków !
*



Na pewno od Batisty, którego reżim nie tylko Kubę rozkradał. To także czas upokorzeń dla Kuby.
Nie wolno nie doceniać czynników psychologicznych w procesach dziejowych.

Napisany przez: sasquatch 17/03/2011, 14:20

@Varovit
Nic z tego co napisałeś nie rozumiem ! Nijak się to ma do tego co napisałem.
Ja twierdzę, że Castro był lepszy dla kubańczyków od Batisty.

Napisany przez: yarovit 17/03/2011, 14:30

QUOTE(sasquatch @ 17/03/2011, 14:20)
@Varovit
Nic z tego co napisałeś nie rozumiem ! Nijak się to ma do tego co napisałem.
Ja twierdzę, że Castro był lepszy dla kubańczyków od Batisty.
*



A przepraszam. Jakieś chwilowe zaćmienie i myślałem że piszesz na odwrót.

Napisany przez: godfrydl 17/03/2011, 15:08

Niby pod jakim względem?

QUOTE
I kto z tej gospodarki korzystał? Bo na pewno nie Kubańczycy.

Teoria "ściekania bogactwa". A niby kto korzysta z "dobrobytu" pod rządami Castro?
Nie demonizujmy Batisty: taki sam kacyk jakich setki w Ameryce Płd.(zresztą popieranym przez pewien czas przez partie komunistyczną), miał cechy dobre, i miał cechy złe. Nie oczekujmy w tej stronie świata liberalnych demokratów: ja przynajmniej oczekuję kogoś, kto nie przegina z represjami, nie okrada kraju w sposób zbyt widoczny, zapewnia mieszkańcom wolną możliwość zarobkowania i nie obwąchuje się z Sowietami (no, przed 1990) wink.gif
QUOTE
Castro nie był programowo wrogi Zachodowi. Wręcz przeciwnie - przez pewien czas poszukiwał właściwej drogi i porozumienie z USA było możliwe.

Dopiero jam mu wjechali desantem w Zatoce Świń zwrócił się w stronę ZSRR i socjalizmu.

Owszem, zresztą USA jako pierwszy kraj uznały rząd Castro, ale relacje z obozem sowieckim zaczęły się już wcześniej, wcześniej zaczęły się też kwasy wewnątrz reżimu: umiarkowani i liberałowie ścinali się z radykałami. Tacy ludzie jak Urrutia czy Miro Cardona długo nie ostaliby się w reżimie jaki szykował Fidel czy Guevara, co zresztą zaowocowało udziałem Cardony w antyfidelowej inwazji. Radykałowie też nie po to pomagali obalić Batistę, aby wprowadzać kapitalizm i przyjazne relacje z USA.
Już pisałem, jak to Castro się Kubie przysłużył:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=66405&st=0&p=878993&#entry878993

Napisany przez: yarovit 17/03/2011, 15:20

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:08)
Teoria "ściekania bogactwa".


Jakoś do polskich chłopów pańszczyźnianych średnio ściekało bogactwo naszych magnatów.
Tak samo do południowoamerykańskich peonów niezbyt ścieka bogactwo tamtejszych latyfundystów.

Coś teoria nie za bardzo się sprawdza. Przynajmniej nie w każdych warunkach.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:08)
A niby kto korzysta z "dobrobytu" pod rządami Castro?


W ten "dobrobyt" wepchnęły Kubę przede wszystkim sankcje i późniejszy rozpad ZSRR.

Zresztą ocena stanu gospodarki Kuby teraz nijak ma się do decyzji podejmowanych przez Castro wtedy. Istotnie, w ostatecznym rozrachunku okazało się, że Castro postawił na gorszego konia. Ale tego w latach 50tych i 60tych nie dało się nijak przewidzieć. W tamtym czasie blok socjalistyczny rozwijał się w onieśmielającym tempie i analitycy amerykańscy na poważnie brali możliwość, iż ZSRR prześcignie USA pod względem zarówno rozmiarów gospodarki jak i dobrobytu.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:08)
Nie demonizujmy Batisty: taki sam kacyk jakich setki w Ameryce Płd.(zresztą popieranym przez pewien czas przez partie komunistyczną), miał cechy dobre, i miał cechy złe.


Wymień jakieś dobre cechy reżimu Batisty.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:08)
Nie oczekujmy w tej stronie świata liberalnych demokratów: ja przynajmniej oczekuję kogoś, kto nie przegina z represjami, nie okrada kraju w sposób zbyt widoczny, zapewnia mieszkańcom wolną możliwość zarobkowania


To Batista odpada. Bo on i represjonował i nie dał Kubańczykom większych możliwości kariery niż pucybuci i kelnerzy w nocnych lokalach.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:08)
i nie obwąchuje się z Sowietami (no, przed 1990) wink.gif


To dla Ciebie takie kryterium? To nawet USA odpada, bo tamci nieraz się z Sowietami wąchali.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:08)
Owszem, zresztą USA jako pierwszy kraj uznały rząd Castro, ale relacje z obozem sowieckim zaczęły się już wcześniej, wcześniej zaczęły się też kwasy wewnątrz reżimu: umiarkowani i liberałowie ścinali się z radykałami. Tacy ludzie jak Urrutia czy Miro Cardona długo nie ostaliby się  w reżimie jaki szykował Fidel czy Guevara, co zresztą zaowocowało udziałem Cardony w antyfidelowej inwazji. Radykałowie też nie po to pomagali obalić Batistę, aby wprowadzać kapitalizm i przyjazne relacje z USA.


To oczywiste jest, że po obaleniu Batisty obóz rewolucjonistów zaczął się różnicować. To samo stało się u nas po 1989 roku z obozem Solidarności.
Ale żadne przepychanki wewnętrzne nie przesądziły kierunku rewolucji. To stało się dopiero po inwazji, gdy Castro zrozumiał że musi zwrócić się do wroga swego wroga.

Napisany przez: godfrydl 17/03/2011, 15:50

QUOTE
W tamtym czasie blok socjalistyczny rozwijał się w onieśmielającym tempie i analitycy amerykańscy na poważnie brali możliwość, iż ZSRR prześcignie USA pod względem zarówno rozmiarów gospodarki jak i dobrobytu.

Tak, a w 1989 rozważali ułożenie sobie relacji z ZSSR w nadchodzącym ćwierćwieczu... Dziwne, że poważni analitycy piali z podziwem nad rozwojem gospodarczym Sowietów,a prości farmerzy wiedzieli ze komunizm to zaraza.. i to akurat oni mieli rację! Piszę, aby uświadomić, ile warte były owe "analizy". Zresztą zmęczony już jestem tymi przepychankami na forum " a skąd miał wiedzieć?" itp., mającymi usprawiedliwić realizatorów moskiewskich ambicji czy szerzej zbrodniczej i złodziejskiej ideologii. W każdym razie dobrze wiedzieć, z kim ma się do czynienia.

Napisany przez: yarovit 17/03/2011, 16:03

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:50)
Tak, a w 1989 rozważali ułożenie sobie relacji z ZSSR w nadchodzącym ćwierćwieczu... Dziwne, że poważni analitycy piali z podziwem nad rozwojem gospodarczym Sowietów,


Nie tyle piali z zachwytu, co raczej z przerażeniem patrzyli na ówczesne wskaźniki. Największe tuzy nie przewidziały, że socjalizm w wydaniu radzieckim ma jednak granice swojego rozwoju.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:50)
a prości farmerzy wiedzieli ze komunizm to zaraza.. i to akurat oni mieli rację! Piszę, aby uświadomić, ile warte były owe "analizy".


Nastroje antykomunistyczne były i na górze jak i na dole społeczeństwa. To samo zjawisko występowało też w ZSRR - tyle, że w drugą stronę.

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 15:50)
Zresztą zmęczony już jestem tymi przepychankami na forum " a skąd miał wiedzieć?" itp., mającymi usprawiedliwić realizatorów moskiewskich ambicji czy szerzej zbrodniczej i złodziejskiej ideologii. W każdym razie dobrze wiedzieć, z kim ma się do czynienia.


Pisałem o dobrobycie i rozwoju gospodarczym. Istotnie, Castro nie mógł wiedzieć że nadejdzie stagnacja wymuszona przez ideologiczne skostnienie oraz wyczerpanie możliwości gospodarki ekstensywnej. W momencie podejmowania kluczowych decyzji realia były kompletnie inne.

Zaś co do komunistycznych zbrodni - to ja jak najbardziej rozumiem niewiedzę, czy tez niewiarę do tych informacji. W końcu wieści o zbrodniach komunizmu szerzyli Amerykanie - a ci w Ameryce Południowej i Środkowej byli znienawidzeni. Zresztą nie bez powodu. Nie wierzono im więc i naturalnym było zwracanie się do wroga naszego wroga. Działa to też w drugą stronę. U nas nikt nie wierzył propagandzie komunistycznej mówiącej o poczynaniach Amerykanów na świecie i u siebie. Szerzyła ją bowiem znienawidzona władza. My więc także zwracaliśmy się do pomoc do wroga naszych wrogów.

Napisany przez: balum 17/03/2011, 18:55

QUOTE(godfrydl @ 17/03/2011, 16:08)
Nie demonizujmy Batisty: taki sam kacyk jakich setki w Ameryce Płd.(zresztą popieranym przez pewien czas przez partie komunistyczną), miał cechy dobre, i miał cechy złe. Nie oczekujmy w tej stronie świata liberalnych demokratów: ja przynajmniej oczekuję kogoś, kto nie przegina z represjami, nie okrada kraju w sposób zbyt widoczny, zapewnia mieszkańcom wolną możliwość zarobkowania i nie obwąchuje się z Sowietami

A niby dlaczego nie mozna oczekiwać tam liberalnych demokratów? Czyżby Latynosi mieli skaze genetyczną? Np. Kostaryka była wtedy demokratyczna. Obecnie demokracje mamy w większości Ameryki Łacińskiej.
Równie dobrze mozna napisac, ze Gomułka był w porzo, bo nie ma co oczekiwać w jego regionie liberalnych demokratów. Jeszcze nie przeginał z represjami i nie okradał w kraju.
A obwąchiwanie sie z sowietami. Co jest złego w dążeniu do zrzucenia obcej dominacji? Waszyngton traktował Kubę jak swoją kolonię i jeszcze upokarzał ją bezczelnie. Zwrócenie się do Moskwy własnie pozwoliło wyprzeć jankeską dominację. Tak jak Polacy zwrócili sie do Waszyngtonu by wyprzeć dominację sowiecką.

Napisany przez: sasquatch 17/03/2011, 20:07

@balum
Nie mają skazy genetycznej, mają skazę w postaci USA. Nikt tam nie potrzebuje liberalnych demokratów.

Napisany przez: ku140820 17/03/2011, 23:15

@godfrydl:
Powtarzam po raz kolejny i będę powtarzał:
nie bez powodu gringos na południe od Rio Grande są obiektem powszechnej, chociaż mniej lub bardziej skrywanej, nienawiści. I nie bez powodu castro tudzież od ładnych kilku lat Chavez, cieszą się sporym i autentycznym poparciem społecznym właśnie dlatego, że potrafią owym gringos ucierać nosa i nie dają się upokarzać.

Amerykanie zdobyli Kubę na Hiszpanach w czasie tej samej wojny, w której zdobyli Filipiny. I od razu musieli tłumić prawdziwie niepodlegościowe zrywy i na Karaibach i na Pacyfiku... i podobnie w obu "niepodległych" krajach zainstalowały się dyktatury; tyle, że kubańska upadła szybciej.

Napisany przez: godfrydl 18/03/2011, 9:16

No i diablo z nimi, jak napisałem: trzeba wiedzieć, z kim ma się do czynienia, a ponieważ durni Latynosi wybrali tak, nie inaczej, mam prawo uważać ich za wrogów (mówię o tych z czerwoną gwiazdą na berecie).Na razie kończę dyskusję, więc mi nie odpisujcie, zostańcie sobie w bractwie wzajemnej lewicowej adoracji smile.gif
Czasami jednak będę tu zaglądał, może też coś odpisze w imieniu antykomunistycznej populacji, której w tym topicu na lekarstwo.

Napisany przez: balum 18/03/2011, 10:19

QUOTE(sasquatch @ 17/03/2011, 21:07)
@balum
Nie mają skazy genetycznej, mają skazę w postaci USA. Nikt tam nie potrzebuje liberalnych demokratów.
*


Tak jak Polacy maja skazę w postaci Rosji. A kto nie potrzebuje tam liberalnych demokratów? Pewnie USA, które wytrwale wspierali dyktatorów, o ile służyli USA.
QUOTE
Czasami jednak będę tu zaglądał, może też coś odpisze w imieniu antykomunistycznej populacji, której w tym topicu na lekarstwo.

I bardzo dobrze, ze takich antykomunistów, dla których w porzo jest dyktatura, byle antykomunistyczna, jest jak na lekarstwo. I Dobrze, że przeważają fani wolności i demokracji.

Napisany przez: pawel76 18/03/2011, 10:40

QUOTE(pawel76 @ 7/01/2011, 19:11)
Witam
Wszystkie raporty CIA mówiły że Ruch 26 lipca nie ma najmniejszych szans w starciu z Batistą.
Wszelkie analizy mówiące ze nie jest tak różowo były zamiatane pod dywan.
*


Witam
Trochę podobnie było z Iranem i Szachem w 79.
Co ciekawe w obu przypadkach ruchy rewolucyjne cieszyły się szerokim poparciem ludności ,która miała już dość terroru służb bezpieczenstwa,biedy,itp.

Napisany przez: yarovit 18/03/2011, 11:28

QUOTE(godfrydl @ 18/03/2011, 9:16)
Na razie kończę dyskusję, więc mi nie odpisujcie, zostańcie sobie w bractwie wzajemnej lewicowej adoracji  smile.gif
Czasami jednak będę tu zaglądał, może też coś odpisze w imieniu antykomunistycznej populacji, której w tym topicu na lekarstwo.
*


Śmieszy mnie, że patrzenie na świat w inny sposób niż czarnobiały od razu kwalifikuje do kółka wzajemnej lewicowej adoracji.

Napisany przez: sasquatch 18/03/2011, 16:11

godfrydl pokazał wszystkim środkowy palec, poczym obwieścił łaskawie żeby mu nie odpisywać, prawdziwy twardziel.
Lewicowych poglądów nie posiadam, wolałbym jednak mieszkać w komunistycznej Polsce, niż na Kubie pod rządami USA. Gdybym nie umarł z głodu albo na jakąś chorobę, i cudem nauczył się liczyć do 10, to kariera kelnera byłaby blisko.
godfrydl napisał "lepiej z USA zgubić, niż z Rosją znależć", no może jednak nie. USA jest fajne, jak się jest obywatelem USA, myślę że 15 godzin dziennie na plantacji bananów w Gwatemali pozwoliłoby ci zastanowić się nad tym co piszesz.

Napisany przez: Travis 1/06/2011, 21:19

Szanowni zwolennicy teorii "drapieżnego i bezdusznego amerykańskiego imperializmu", a wiecie może, że w samych tylko latach 1943-1951, głównie dzięki amerykańskiej pomocy, udało się poważnie zmniejszyć roczną umieralność na większość spośród występujących na Kubie chorób: nieżyt układu pokarmowego (z 7803 do 3469), zapalenie płuc (z 3423 do 1913), chroniczny bronchit (z 574 do 247), dur brzuszny (z 597 do 62), posocznicę (z 239 do 56) i wreszcie, gruźlicę (z 3295 do 2172)? Tuż przed przejęciem władzy przez Castro, średnia długość życia na Kubie wynosiła 61,8 lat, podczas gdy w sąsiednich krajach regionu zaledwie 41-46! Ręce opadają jak się czyta niektóre posty! Ktoś tu napisał o endemicznym antyamerykanizmie Latynosów. No cóż, chyba najlepiej widać go po "głosowaniu nogami". Ilu spośród nich codziennie szturmuje granice "potwornych" USA, by osiedlić się w nich wraz z rodzinami? OK Batista nie był postacią krystaliczną ale okropności jego rządów w niczym nie dorównują osiągnięciom "brodacza"! Notabene, przed 1959 r. kubańscy komuniści wcale nie padali ofiarą jakiś krwawych represji ze strony "prawicowego potwora".

Napisany przez: ku140820 1/06/2011, 23:10

@Travis:
1. A jak wyglądało rozbicie populacyjne owej "średniej długości życia" na Kubie za Batisty? Bo statystycznie rzecz ujmując jeśli połowa populacji dożywa 80 lat, i są to ludzie najlepiej sytuowani, zaś druga połowa dożywa ledwie 40, przy czym są to ludzie ubodzy/biedni [to tylko hipoteza!] to i tak otrzymujesz "średnią" 60 lat życia...
2. Gdyby nie poparcie "zwykłych' Kubańczyków to "barbudos" nie przejęliby władzy.
To samo było widac w Nikaragui - gdy po 1989 roku sandiniści oddali władzę, to w wyborach wcale nie wygrali ex-contras (którym pamiętano liczne zbrodnie z czasów partyzanckich no i oczywiście bycie na żołdzie CIA), tylko ludzie z dawnej opozycji nie-zbrojnej. A potem... sandiniści wrócili, w całkowicie wolnych i demokratycznych wyborach.
To samo jest też w Mekzyku - masowa emigracja nie zmienia faktu, że to USA są uważane za winne tego, że owa emigracja w ogóle istnieje. Tak samo w przypadku Kolumbii, Peru, Chile, Argentyny, Brazylii... - zauważ, że jakoś tamtejsze rządy całkiem dobrze wspólpracują z Europą, również gospodarczo i wojskowo (np. zamówienia na sprzęt wojskowy, w tym samoloty bojowe, a nawet lotniskowce..., nie wspominając o reszcie floty - marynarka Chile to praktycznie w komplecie ex-okręty Royal Navy; Argentyna to licencje niemieckie itd. itp.; najnowsze transportery opancerzone to produkt IVECO...) - zaś jakoś dziwnie (a może nie...?) nie widać tam Amerykanów - przypadek? Jakoś wątpię.
Tam działa ten sam mechanizm, co u nas w przypadku stosunków z Rosją.

Napisany przez: emigrant 2/06/2011, 1:14

QUOTE(Darth Stalin @ 1/06/2011, 23:10)
To samo jest też w Mekzyku - masowa emigracja nie zmienia faktu, że to USA są uważane za winne tego, że owa emigracja w ogóle istnieje.

Czy ja dobrze zrozumiałem: W Meksyku ma się pretensję do USA, że do USA ludzie z Meksyku emigrują?

Napisany przez: godfrydl 2/06/2011, 12:51

Tak, bo gdyby USA nie inwestowały w latynoskich pegieerowców, byłoby lepiej, i pracować nie trza by było. smile.gif

QUOTE
I Dobrze, że przeważają fani wolności i demokracji.

Pod czerwoną gwiazdą?

Napisany przez: Travis 2/06/2011, 12:52

QUOTE
QUOTE(Darth Stalin @ 1/06/2011, 23:10)
To samo jest też w Mekzyku - masowa emigracja nie zmienia faktu, że to USA są uważane za winne tego, że owa emigracja w ogóle istnieje.

Czy ja dobrze zrozumiałem: W Meksyku ma się pretensję do USA, że do USA ludzie z Meksyku emigrują?

Heh, nie zapominajmy również jak wielki odsetek corocznego PKB Meksyku pochodzi z dolarowych przesyłek, jakie członkowie meksykańskiej diaspory w USA dokonują na rzecz swych rodzin w ojczyźnie. Skąd niby miałaby pochodzić ta nienawiść? No chyba, że masz na myśli zwyczajną zawiść żyjących w nędzy Meksykanów w stosunku do tych spośród ich rodaków, którym powiodło się w Stanach. No ale to już nie jest żaden antyamerykanizm tylko zwykłe ludzkie uczucie niskiego rzędu.

Napisany przez: ku140820 2/06/2011, 21:53

Ależ właśnie stąd - że przez gringos, którzy zabrali siłą pół Meksyku, owi Meksykanie nie moga godziwie zarabiac we własnym kraju, tylko muszą jechac na Północ - w dodatku nie mogą tego czynić legalnie, tylko muszą przekradać się jak szczury przez graniczne płoty kolczaste i podobne wynalazki. Już nie wspominając amerykańskie interwencje, jak choćby Pattona za czasów pancho Villi, czy też tego faktu, że meksykańskie kartele narkotykowe są napędzane amerykańskim popytem na prochy.
W dodatku Meksykanie nie za bardzo mają dokąd emigrować poza USA...

QUOTE("emigrant")
Czy ja dobrze zrozumiałem: W Meksyku ma się pretensję do USA, że do USA ludzie z Meksyku emigrują?

Tak - bo to USA ograbiły Meksyk z najwartościowszych terytoriów (Teksas, Kalifornia!), przez półtora stulecia mieszały się do meksykańskiej polityki wewnętrznej, a do tego to Amerykanie wytworzyli popyt, który zaspokajają meksykańskie kartele toczące wojnę domową z państwem meksykańskim. Podobnie zresztą jak to jest w przypadku Kolumbii - tam jeszcze doszła do tego historia z oderwaniem Panamy.
Z czego zatem mają się cieszyć Meksykanie? Że w poszukiwaniu lepszego życia muszą się przekradać jak szczury przez "zieloną granicę" do kraju, w którym są traktowani jak najniższa kategoria ludzi, bez żadnych praw? I to jeszcze w miejscach, które nie tak dawno były ich krajem, ale zostały oderwane zbrojną agresją?

To tak, jakbyśmy to my musieli jeździć "na saksy" do Rosji i TYLKO do Rosji, będąc zmuszeni pracować tam nielegalnie, w dodatku największe szanse na prace mając np. w barach czy na wysypiskach śmieci Kaliningradu, Smoleńska i okolic... (Lwowa, Wilna, Grodna czy Stanisławowa nie wliczam, bo to teraz inne kraje niż Rosja - ale wyobraź sobie, ze SSRR dalej istnieje i jest gospodarczą potęgą - i co wtedy?).

Napisany przez: emigrant 2/06/2011, 21:59

QUOTE(Darth Stalin @ 2/06/2011, 21:53)
QUOTE("emigrant")
Czy ja dobrze zrozumiałem: W Meksyku ma się pretensję do USA, że do USA ludzie z Meksyku emigrują?

Tak - bo to USA ograbiły Meksyk z najwartościowszych terytoriów (Teksas, Kalifornia!), przez półtora stulecia mieszały się do meksykańskiej polityki wewnętrznej, a do tego to Amerykanie wytworzyli popyt, który zaspokajają meksykańskie kartele toczące wojnę domową z państwem meksykańskim. Podobnie zresztą jak to jest w przypadku Kolumbii - tam jeszcze doszła do tego historia z oderwaniem Panamy.
Z czego zatem mają się cieszyć Meksykanie? Że w poszukiwaniu lepszego życia muszą się przekradać jak szczury przez "zieloną granicę" do kraju, w którym są traktowani jak najniższa kategoria ludzi, bez żadnych praw? I to jeszcze w miejscach, które nie tak dawno były ich krajem, ale zostały oderwane zbrojną agresją?

To tak, jakbyśmy to my musieli jeździć "na saksy" do Rosji i TYLKO do Rosji, będąc zmuszeni pracować tam nielegalnie, w dodatku największe szanse na prace mając np. w barach czy na wysypiskach śmieci Kaliningradu, Smoleńska i okolic... (Lwowa, Wilna, Grodna czy Stanisławowa nie wliczam, bo to teraz inne kraje niż Rosja - ale wyobraź sobie, ze SSRR dalej istnieje i jest gospodarczą potęgą - i co wtedy?).

Ja to widzę inaczej. Dzięki Tobie się dowiedziałem, ze Meksykanie są bardziej pieprznięci niż myślałem.

A sytuacje Meksyk - USA i Polska - Zsrr są nieadekwatne. USA nie narzucała Meksykowi ustroju ekonomicznego i niech nie zwalają swojej biedy na brak Arizony czy Teksasu.

Napisany przez: Travis 2/06/2011, 22:04

[QUOTE]Ależ właśnie stąd - że przez gringos, którzy zabrali siłą pół Meksyku, owi Meksykanie nie moga godziwie zarabiac we własnym kraju, tylko muszą jechac na Północ[QUOTE]

Samo posiadanie bogactw naturalnych to jeszcze nie wszystko. Nalezy jeszcze stworzyc sprawiedliwy system, w ktorym kazdy, a nie tylko czlonek scisle powiazanej z wladza kliki, ma szanse na gospodarcza samorealizacje i pomnazanie swego majatku. Meksyk ma ogromne zapasy ropy naftowej i gigantyczne poklady srebra (i to nawet bez terytoriow utraconych w 1848 r.) a jakos ogrom Meksykanow klepie bide az milo. Takich przykladow jest multum: Rosja, Wenezuela, Nigeria, Angola et tutti quanti. Watpie czy gdybys spytal statystycznego potomka Meksykanow zamieszkujacych okolice Los Angeles czy chcialby aby tereny te wrocily do macierzy bylby ta idea zachwycony. Notabene Meksykanie zamieszkujacy ziemie zajete przez USA w mysl pokoju w Guadelupe-Hidalgo stosunkowo szybko wtopili sie w amerykanski melting-pot doskonale sie przy tym w nim odnajdujac.

Napisany przez: ku140820 2/06/2011, 22:42

Zgadza się - tyle, że jako winnych nie stworzenia owego systemu wskauje się Amerykanów - i to nie bez racji. Kto niby organizował interwencje/karne ekspedycje w obronie kolesi w rodzaju Trujillo czy Somozów? Podobnie zreszta Amerykanom nie przeszkadzała meksykańska monopartia tak długo, jak mieli swój udział w zyskach z ropy tudzież dopływ taniej siły roboczej. I teraz też - pakują się na Bliski Wschód a nie mogą "zaprowadzić demokracji i dobrobytu dla wszystkich" po drugiej stronie Rio Grande?

QUOTE("emigrant")
Ja to widzę inaczej. Dzięki Tobie się dowiedziałem, ze Meksykanie są bardziej pieprznięci niż myślałem.

Dlaczego? Dla Ciebie narodowe resentymenty są ważne, jak zauważyłem, Czemu odmawiasz tego samego Meksykanom?

QUOTE
A sytuacje Meksyk - USA i Polska - Zsrr są nieadekwatne. USA nie narzucała Meksykowi ustroju ekonomicznego i niech nie zwalają swojej biedy na brak Arizony czy Teksasu.

Jak próbowali sami sobie zorganizować życie to władował im się Patton z korpusem interwencyjnym i tyle. A potem 70 bez mała lat rządów "Partii Instytucjonalno-Rewolucyjnej" jakoś Amerykanom - "krzewicielom demokracji" - nie przeszkadzały... I gangi narkotykowe również "gringos" nie spędzają snu z powiek, chociaż to oni są odbiorcami dostarczanych przez nie prochów...

Napisany przez: emigrant 2/06/2011, 22:45

QUOTE(Darth Stalin @ 2/06/2011, 22:42)
Zgadza się - tyle, że jako winnych nie stworzenia owego systemu wskauje się Amerykanów - i to nie bez racji. Kto niby organizował interwencje/karne ekspedycje w obronie kolesi w rodzaju Trujillo czy Somozów?
To i o to Meksykanie maja pretensję do Jankesów.
QUOTE
Podobnie zreszta Amerykanom nie przeszkadzała meksykańska monopartia tak długo, jak mieli swój udział w zyskach z ropy tudzież dopływ taniej siły roboczej.
a czemu miałaby przeszkadzać? Skoro monopartia nie przeszkadzała samym Meksykanom...
QUOTE
I teraz też - pakują się na Bliski Wschód a nie mogą "zaprowadzić demokracji i dobrobytu dla wszystkich" po drugiej stronie Rio Grande?
Tu już nie wierzę, że to pretensje meksykańskie. To mi wygląda na twoja pretensję... rolleyes.gif

Napisany przez: ku140820 2/06/2011, 22:49

A co za różnica? biggrin.gif tongue.gif

QUOTE
a czemu miałaby przeszkadzać? Skoro monopartia nie przeszkadzała samym Meksykanom...

To samo omżna powiedzieć o nas, że "nam nie przeszkadzała monopartia", no nie...? Tym bardziej, gdy to Amerykanie załatwili wszelkie inne siły mogące być dla owej monopartii przeszkodą.

Napisany przez: emigrant 2/06/2011, 22:55

QUOTE(Darth Stalin @ 2/06/2011, 22:49)
To samo omżna powiedzieć o nas, że "nam nie przeszkadzała monopartia", no nie...?.

Chcesz powiedzieć, że USA wobec Meksyku odgrywała taka sama rolę jak ZSRR wobec Polski?

Napisany przez: ku140820 2/06/2011, 23:13

Poniekąd. I wobec innych krajów regionu także - np. Kuby, Nikaragui, Salwadoru, Dominikany, Gwatemali, Kolumbii, Panamy, Grenady...

Napisany przez: emigrant 2/06/2011, 23:17

Dobra, koniec ot z mojej strony. Wiem, co chciałem wiedzieć. I smutna to wiedza...

Napisany przez: ku140820 2/06/2011, 23:32

Nie wiem, o jaką wiedzę ci chodzi, ale wystarczy sobie porównać - ot choćby 1965 rok, marines w Dominikanie. Co robią? Czyżby pojechali tam budować demokrację?
Czyżby taka wiedza była dla Ciebie niewygodna? Burzy twój obraz swiata, w którym Amerykanie sa "debeściaki", a wszyscy, którzy chcieliby czegoś więcej niż możliwość zarobienia w USA paru dolarów na czarno, są niegodni "pańskiej" łaski? Tym bardziej, że najpierw Amerykanie zabrali ponad połowę kraju Meksykanom, a teraz nie pozwalają im u siebie legalnie pracować?
Albo kwestia Panamy - sztucznego tworu wyrwanego Kolumbii tylko po to, żeby zbudować tam kanał bez konieczności płacenia za wykorzystywany teren - Kolumbia nie chciała się zgodzić na amerykańskie warunki, no to co zrobili jankesi? Ano zorganizowali "ruch narodowowyzwoleńczy" i "powstanie", w wyniku którego powstała "niepodległa Panama", która co zrobiła na samym początku? Ano przekazała Amerykanom w wyłączny zarząd (bez jakichkolwiek opłat) tzw. "Strefę Kanału", z amerykańskimi bazami, poza panamska jurysdykcją.
To samo jest na Kubie - Guantanamo jest formalnie "dzierżawione" od Kuby... ale na bardzo ciekawych warunkach:

QUOTE
Teren, na którym znajduje się baza, dzierżawiony jest od 1903 r. Dzierżawa została odnowiona w 1934 na czas nieokreślony, z klauzulą, że może być zakończona tylko za zgodą obu stron.

Czyli - "na święty nigdy"...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Guantanamo_Bay_Naval_Base
Faktycznie, mają Kubańczycy za co kochać "gringos", no nie?
Wyobraź sobie, co by się u nas działo, gdybyśmy mieli np. w Szczecinie czy w Gdańsku taka bazę rosyjską? Z perspektywą jej "wieczystej nieusuwalności"?
I dopowiedzmy sobie jeszcze jedno - nawet gdyby na Kubie został obalony reżim Castro i został zainstalowany "nowy, demokratyczny reżim" - czyżby potomków "emigrantów" z reżimu Batisty? Bo jakoś wątpię w dopuszczenie do władzy na Kubie tych autentycznych "boat people" - to USA NIE zrezygnują z bazy w Guantanamo, która jst dla nich bardzo wygodna również politycznie...

Powiedzmy sobie wprost: Amerykańskie Imperium to takie same geopolityczne sukinsyny jak każde inne, tyle tylko, ze swoje interesy i wykorzystywanie innych ubiera w atrakcyjna (medialnie i propagandowo) otoczkę "wolności i demokracji" - ale owa "wolnośc" jest tylko POZA sfera objętą "doktryną Monroe". To już Rosjanie sa przynajmniej szczerzy w swoich celach - nie bawią się w hipokryzję.

Napisany przez: emigrant 2/06/2011, 23:41

QUOTE(Darth Stalin @ 2/06/2011, 23:32)
Powiedzmy sobie wprost: Amerykańskie Imperium to takie same geopolityczne sukinsyny jak każde inne, tyle tylko, ze swoje interesy i wykorzystywanie innych ubiera w atrakcyjna (medialnie i propagandowo) otoczkę "wolności i demokracji" - ale owa "wolnośc" jest tylko POZA sfera objętą "doktryną Monroe". To już Rosjanie sa przynajmniej szczerzy w swoich celach - nie bawią się w hipokryzję.

Pleciesz bzdury i tyle. Dziwne i smutne, ze akurat Ty. No, ale co zrobić...

Napisany przez: ku140820 3/06/2011, 0:27

A co w tym jest "bzdurą"? Amerykański imperializm? tongue.gif

Napisany przez: emigrant 3/06/2011, 0:55

Jak nie widzisz różnicy pomiędzy imperializmem amerykańskim, Rosyjskim, sowieckim, chińskim, itd, to ja Ci nie będę tłumaczył. Zresztą już Ci chyba nikt nie wytłumaczy...

Napisany przez: Beukot 3/06/2011, 8:23

QUOTE(emigrant @ 3/06/2011, 0:55)
Jak nie widzisz różnicy pomiędzy imperializmem amerykańskim, Rosyjskim, sowieckim, chińskim, itd, to ja Ci nie będę tłumaczył. Zresztą już Ci chyba nikt nie wytłumaczy...

Szczerze mówiąc ja też nie widzę. Imperializm to... cóż, imperializm.
Nic się nie zmienił od czasów Imperium Romanum.
Odcień polityczny czy status gospodarczy państwa imperialistycznego nie mają wiele do tego, jak mechanizmy imperialne działają.

Napisany przez: emigrant 3/06/2011, 11:23

Jak nie widzicie różnicy, to się przyjrzyjcie Koreom. Jedna wpadła pod imperializm amerykański, druga pod imperializm sowiecki.
Japonia wręcz wpadła pod okupację amerykańskiego imperializmu. I wyjechała jako druga ekonomia świata...
Piszecie głupoty, byle pisać...


Napisany przez: maly1944 3/06/2011, 13:25

No cóż wielu podziela infantylne umiłowanie Wuja Sama. Cóż nie darmo mówi się osioł trojański jankesów.

A wracając do sprawy Castro.To Castro był w tym czasie lewicowcem o poglądach zbliżonych do peruwiańskiej partii APRA czyli demokratycznym socjalistą, jego brat Raul był członkiem młodzieżówki komunistycznej której wielu członków było w opozycji do oficjalnej partii komunistycznej.Sam Che był marksistą członkiem lewego skrzydła argentyńskiej partii socjalistycznej, osobiste kontakty utrzymywał zarówno z argentyńskimi pro moskiewskimi komunistami jak i tamtejszymi trockistami.

Po pobycie w Gwatemali gdzie pracował w Ministerstwie Zdrowia, po tym jak obalono przy pomocy CIA/United Fruit Company (jak wiadomo kierownictwo CIA,Departamentu Stanu USA i gabinetu prezydenta było w zarządzie UFC)płk.Guzmana który przeprowadzał reformy społeczne i zastąpiono go ultra konserwatywnym katolickim tradycjonalistą płk Armas (znany jako Czarny Pająk) który powstrzymał reformy społeczne min. reformę rolną(Guzman chciał odebrać ziemie UFC która za czasów pro jankeskich prawicowych dyktatorów nie płaciła podatków) i wymordował ok. 200 000 ludzi (a o którym Nixon powiedział że jest bojownikiem o wolnośc i demokracje,oraz amerykańskie interesy laugh.gif).To wszystko oraz kontakty z lewicowymi dysydentami z Dominikany którzy poznali na własnej skórze wyczyny czołowego demokraty i antykomunisty generalissimusa Trujillo(znanego jako Wielki Szef) wtedy jeszcze pupila USA, wpłynęło na radykalizacje jego poglądów.

Kubańska partia komunistyczna(Socjalistyczna Partia Ludowa) bardzo późno dołączyła do obozu przeciwników Batisty prowadzących walkę zbrojną,od roku 1953 partia była zdelegalizowana,lecz prowadziła początkowo "walkę cywilną" przy pomocy strajków,demonstracji.Początkowo krytykowała Castro,sytuacja zmieniła się na przełomie 1957/8 kiedy przyłączyła się do walki zbrojnej.Sam Castro od 1965 ogłosił program marksistowsko-leninowski, od roku 1962 utworzył platformę marksistowską (ale nie marksistowsko-leninowską).

Co do członków M-26-7 którym przewodzili bracia Castro,Che,Cienfuegos należeli ludzie z Ruchu Socjalistów-Rewolucjonistów,Socjalistycznego Związku Powstańczego,zdelegalizowanej socjalistycznej Partii Ortodoksyjnej,oraz dysydenci usunięci z partii komunistycznej i młodzieżówki (Młodzież Socjalistyczna),oraz lewe skrzydło chrześcijańsko-demokratycznej Liberalnej Partii Radykalnej.

Drugim ośrodkiem walki zbrojnej był Dyrektoriat Rewolucyjny 13 Marca (skrzydło wiejskie Drugi Front) który skupiał głównie członków lewicowego ruchu studenckiego.

Podczas gdy Ruch 26 lipca był formacją partyzancką,struktury miejskie grały mniejszą rolę,Dyrektoriat Rewolucyjny 13 Marca/Drugi Front był typową miejską partyzantką mającą słabsze oparcie na wsi.

Co do tych wspaniałych rządów Batisty i niesamowitego rozwoju, to raczej nie daje wiary P.Johnsonowi który to samo pisał o rządach Pinocheta, a ostatnio wobec nowych dowodów również jego wyliczenia dotyczące humanitarnego postępowania Franco upadają.Oczywiście ktoś o skrajnie prawicowych czy prawicowych poglądach ma inne zdanie ale to jego sprawa.

Faktycznie oto modelowy demokrata z tego Batisty, amerykańska mafia prowadziła kasyna i burdele a on miał od 10 do 30% z każdego interesu.W tym czasie pistoleros mordowali opornych chłopów którzy podpadli lokalnym obszarnikom albo amerykańskim firmom.Interesy te trwały do początku 1959, dostawy broni zostały przerwane oficjalnie w 1958.Chociaż szmugiel nieoficjalny na linii ASA/CIA-mafia-Batista trwał nadal.

A USA nie mogły wesprzeć inaczej Batisty,co więcej różnymi kanałami docierały do nich informacje o rozprzężeniu w armii.Zaczęto szukać nowej figury a to w szeregach tajnej policji BRAC, a to w armii lub wśród pro amerykańskich polityków skonfliktowanych z Batistą, np.A.Rivero,gen.Porras.

Pozostawała zbrojna interwencja , ale czasy były inne w latach 20 czy 30 armia by wylądowała,zmasakrowała miejscowych i osadziła jakąś marionetkę.Teraz woleli posłużyć się zakulisowymi działaniami.

Napisany przez: ku140820 4/06/2011, 0:55

QUOTE("emigrant")
Jak nie widzicie różnicy, to się przyjrzyjcie Koreom. Jedna wpadła pod imperializm amerykański, druga pod imperializm sowiecki.
Japonia wręcz wpadła pod okupację amerykańskiego imperializmu. I wyjechała jako druga ekonomia świata...
Piszecie głupoty, byle pisać...

No sorry, ale jak ktoś NIEMA WCALE OCHOTY NA JAKIKOLWIEK IMPERIALIZM to co? Szczególnie, że w przypadku Kuby pod rządami Batisty jakoś tego "cudownego wpływu" imperializmu USA nie widać. W innych krajach regionu - takoż. Jedynym zauważalnym wpływem USA był United Fruit Company - niby dlaczego te kraje były znane jako "bananowe republiki"?
Nie chesz wiedzieć tego, to nie, ale to są fakty.
Podobnie jak to, że Korea PD zacżęła się rozwijać gospodarczo calkiem późno, a do lat 80. była rządzona przez dyktaturę wojskową niewiele lepszą od reżimu Castro (fakt, w porównaniu do Kima to jednak inna liga...). I że jest raczej wyjątkiem od reguły. Zas Japonia - miała tradycje przemysłowe sprzed DWS a rozwój zawdzięczała wojnie w Korei - gdyby nie to to pewnie dzisiaj byłaby na poziomie Korei Pd albo i niżej.

Napisany przez: godfrydl 6/06/2011, 8:43

QUOTE
No cóż wielu podziela infantylne umiłowanie Wuja Sama. Cóż nie darmo mówi się osioł trojański jankesów.

Jurgielt za rubelki ma lepszy smak?
Jak już było pisane w wielu innych miejscach i pewnie nieraz pisane będzie, Ameryka Łacińska to temat niełatwy, nie tylko przez swoistą mentalność mieszkańców (legendarne mañana), ich swoisty minimalizm połączony często z roszczeniowością, podsycaną przez wąską grupę lew-intelektów, jeszcze 20 lat temu za radzieckie pieniążki.
Co do mnie, zawsze nasuwa mi się skojarzenie z przedrewolucyjną Rosją: czym była Rosja za czasów carskich? Tępą, brutalną despotią? Oczywiście, ale za kpa mam każdego, kto wziąłby stronę czerwonych przeciw białym. I na podobnej zasadzie traktuję reżimy latynoskie.
QUOTE
No sorry, ale jak ktoś NIEMA WCALE OCHOTY NA JAKIKOLWIEK IMPERIALIZM to co

A cóż to, jakieś novum sub sole? Od kiedy silne bogate państwo nie miewa interesów u biednego i malutkiego sąsiada? Akurat stosunek Latynosów do Amerykanów nie jest tak jednoznaczny jak tow. kolega raczył przedstawić: bliższy jest raczej terminowi określanemu przez Hassliebe: jankesow się może i nie lubi (tak jak na wsi nie lubi się miastowych, a na Zagłębiu Śląska), ale żyć bez nich i ich dóbr Ladino sobie nie wyobraża, a najlepiej jakby go wpuścili i pozwolili robić jakiś interesik w USA. Jakoś nie pamiętam tego marzenia u nas w stosunku do Cececepa...

QUOTE
kwestia Panamy - sztucznego tworu wyrwanego Kolumbii tylko po to, żeby zbudować tam kanał bez konieczności płacenia za wykorzystywany teren - Kolumbia nie chciała się zgodzić na amerykańskie warunki, no to co zrobili jankesi? Ano zorganizowali "ruch narodowowyzwoleńczy" i "powstanie", w wyniku którego powstała "niepodległa Panama", która co zrobiła na samym początku? Ano przekazała Amerykanom w wyłączny zarząd (bez jakichkolwiek opłat) tzw. "Strefę Kanału", z amerykańskimi bazami, poza panamska jurysdykcją.

No, nie całkiem stworzyli, ile raczej wsparli od dawna istniejący tam ruch separatystyczny (co starożytne miasto Panama miało w swoim mniemaniu z andyjską Bogotą?) Ostatecznie Panama źle na tym nie wyszła.

Napisany przez: kris9 6/06/2011, 12:47

QUOTE(godfrydl @ 6/06/2011, 8:43)
Jurgielt za rubelki ma lepszy smak?
[...] jeszcze 20 lat temu za radzieckie pieniążki.

Problem w tym że Latynosom słowa Rosja, rubel itd. niekoniecznie kojarzą się źle tak jak w innych miejscach na świecie. Może powinny, ale się nie kojarzą. dry.gif

QUOTE(godfrydl @ 6/06/2011, 8:43)
Co do mnie, zawsze nasuwa mi się skojarzenie z przedrewolucyjną Rosją: czym była Rosja za czasów carskich? Tępą, brutalną despotią? Oczywiście, ale za kpa mam każdego, kto wziąłby stronę czerwonych przeciw białym. I na podobnej zasadzie traktuję reżimy latynoskie.

A których czerwonych i białych masz na myśli? Bo warto pamiętać, że podział na czerownych i białych w rosyjskiej wojnie domowej to w dużej mierze propagandowy podział stworzony przez bolszewików. Bolszewicy nazywając wszystkich swoich przeciwników białymi próbowali stworzyć wrażenie, że wszyscy ci którzy walczą przeciw nim są za powrotem tego co było za cara (i rzeczywiscie często to działało i było jednym z powodów zwycięstwa bolszewików). Tymczasem takowych białych tak naprawdę była wąska grupa, a większość tych którzy walczyli z bolszewikami to jak najbardziej rownież przeciwnicy starego porządku walczący pod często czerwoną flagą. Zresztą nad Pałacem Zimowym -siedzibą Rzadu Tymczasowego gdy szturmowali go bolszewicy- powiewała właśnie czerwona flaga (nie flaga dzisiejszej Rosji, czy jakaś inna).
Przystępując do walki przeciw bolszewikom niekoniecznie walczyłeś za stary porządek. dry.gif

Po co to piszę? Żeby pokazac ze to niekoniecznie był i jest wybór zero-jedynkowy: Nie chcesz Stalina wybierasz Hitlera czy na odwrót. Czy żeby nie tak z grubej rury: Nie jesteś za carem to pewnie jesteś bolszewikiem, nie chcesz brutalnego rezimu komunistycznego musisz wybrać brutalny reżim antykomunistyczny itd.
Nie wspominajac o specyficznej sytuacji w Ameryce Łacinskiej: Dyktatury antykomunistyczne czesto były bardziej brutalne niz lewicowe i wcale nie zapewniały rozwoju gospodarczego i to USA próbowały dominować i wspierały dyktatury tamże (dokładnie odwrotnie niż u nas)

QUOTE(godfrydl @ 6/06/2011, 8:43)
A cóż to, jakieś novum sub sole? Od kiedy silne bogate państwo nie miewa interesów u biednego i malutkiego sąsiada? (...)

Masz rację to dzieje się od początku istnienia państwowości. Tylko że to Polakom -jako często tym słabszym i biedniejszym- bardzo czesto dokuczało i takiemu porządkowi się sprzeciwiali.

QUOTE(godfrydl @ 6/06/2011, 8:43)
jankesow się może i nie lubi (tak jak na wsi nie lubi się miastowych, a na Zagłębiu Śląska), ale żyć bez nich i ich dóbr Ladino sobie nie wyobraża, a najlepiej jakby go wpuścili i pozwolili robić jakiś interesik w USA. Jakoś nie pamiętam tego marzenia u nas w stosunku do Cececepa...

Ale pamietasz na pewno w stosunku do RFN. Polska zawsze była i biedniejsza i mniejsza od Niemiec. Tyle czy większe bogactwo Niemiec upoważnia Niemców do dominacji nad Polską czy Europą? Ja tak nie uważam tak samo jak nie uważam żeby Cececep miał prawo do dominacji nad Polską nawet gdyby jacyś Polacy mieli marzenia o pracy tamże. smile.gif .

QUOTE(godfrydl @ 6/06/2011, 8:43)
Ostatecznie Panama źle na tym nie wyszła.

Trzeba by Panamczyków zapytac. dry.gif

Napisany przez: maly1944 6/06/2011, 15:04

Problem w tym że Polakom słowa Ameryka,jankesi itd. nie kojarzą się źle jak w innych miejscach na świecie.A może powinny wtedy nie było by takiego infantylnego serwilizmu ( nie trzeba go nawet opłacać dolarami) biggrin.gif

Tak Latynosi mają własną godność,są "roszczeniowi" ,walczą o własne prawa.Czasami patrząc na aktywność społeczną,świadomość społeczną zastanawiam się kto jest III światem Polska czy Meksyk gdzie aktywizm społeczny jest taki jak w Europie zachodniej.

Co do białych i czerwonych.To wbrew "manichejskim" antykomunistom nic nie jest tak czerwono-białe czy raczej czarno-białe

To przypomnę że w Demokratycznej Republice Azerbejdżanu,Demokratycznej Republice Gruzji,Demokratycznej Republice Armenii rządzili czerwoni,Rząd Kiereńskiego (socjaliści-rewolucjoniści (prawa frakcja tzw.trudowicy)) też czerwoni,spory kawałek Ukrainy Machno (wolnościowy komunista,anarchokomunista) czyli czerwono-czarni,Ukraińska Republika Ludowa,Białoruska Republika Ludowa wszystko czerwoni.Wszystkie powstania chłopskie tzw.zielone były dziełem albo socjalistów-rewolucjonistów(zarówno prawej jak lewej frakcji) albo anarcho-komunistów.

Biali ograniczali się właściwie do armii (kasta oficerska) gdzie jednak zwolennicy dawnej monarchii czy rozmaitych czarnych sotni byli balastem który popchnął na dno ich obóz.Sam Wrangel pod koniec walk aby przyciągnąć chłopów i robotników ogłosił reformę rolną i zasiłki dla robotników.Zwolennicy caratu chcieli nadal utrzymać Rosję w XVIII.Dla nich nawet konstytucyjni-demokraci których część dopuszczała powstanie monarchii konstytucyjnej byli czerwoni.

Kozacy to inna sprawa,ale jak się patszy na d-ców kawalerii ACz to mamy tam i Kozaków.

Bolszewików popierali socjaliści-rewolucjoniści (maksymaliści) oraz Partia Rewolucyjnych Komunistów (odłam tzw. lewych eserowców),eserowcy mieli silne wpływy wśród chłopów.


Napisany przez: godfrydl 8/06/2011, 6:45

QUOTE
Problem w tym że Latynosom słowa Rosja, rubel itd. niekoniecznie kojarzą się źle tak jak w innych miejscach na świecie. Może powinny, ale się nie kojarzą.

OK, ale my wiemy, o co chodziło, i analitycy CIA też wiedzieli.
QUOTE
Trzeba by Panamczyków zapytac.

W tematach takich jak ten, ogólnie trzeba by Latynosów zapytać, bo na razie wszystko jest ustalane a priori nad ich głowami wink.gif

Napisany przez: Travis 8/06/2011, 7:09

QUOTE
Meksyk gdzie aktywizm społeczny jest taki jak w Europie zachodniej.

Ostatnimi czasy to zwłaszcza aktywizm narkotykowych gangów...

Napisany przez: Zamorano 16/06/2011, 17:53

QUOTE(Darth Stalin @ 2/06/2011, 21:53)
Już nie wspominając amerykańskie interwencje, jak choćby Pattona za czasów pancho Villi




Chodzi zapewne o gen. Johna Pershinga i gen. Fredericka Funstona. Jednym z zaledwie adiutantów Pershinga był w tym czasie George Patton rolleyes.gif
A propos może się komuś przypomni dzieciństwo, poruszana przez was problematyka w popkulturowej interpretacji Georga Lucasa:
http://www.youtube.com/watch?v=EOAqKPVTgms&NR=1

rolleyes.gif

QUOTE(Travis)
Ostatnimi czasy to zwłaszcza aktywizm narkotykowych gangów...

Sądzę, że kolegom nie chodziło o durne stereotypy w rodzaju "bo każdy pijak to złodziej" tylko sprawy bardziej złożone jak na przykład ruch obrony (i jego sukcesy) słynnego artykułu 27 konstytucji meksykańskiej.

Napisany przez: pansiekiera1 21/07/2011, 18:25

[Odpowiadając na główne pytanie - administracja prezydenta Eisenhowera oraz CIA nie wsparły Fulgencio Batisty prawdopodobnie dlatego że do ostatniej chwili Castro nie zdradzał się ze swoimi prokomunistycznymi sympatiami. Amerykanie byli obojetni na kwestię kubańską gdyż podejrzewali że nowy dyktator nie zniszczy amerykańskich wpływów na wyspie ( korporacja United Fruit, kasyna w stolicy)toteż nie interesowało ich specjalnie kto obejmie ster rządów w Hawanie, byleby był im posłuszny i antyradziecki. Dopiero w kilka miesięcy po obaleniu starego reżimu, bodajże w kwietniu 1959 kiedy złożył kurtuzyjną wizytę w Nowym Jorku zaczął się żle zachowywać, obrażając delegatów w budynku ONZ i ostentacyjnie zamieszkał w biednym motelu w murzyńskim Harlemie protestując przeciw traktowaniu obywatelskiemu Murzynów(nadmienić trzeba że kubański dykator nie udał się do Białego Domu na spotkanie z Eisenhowerem który sam nawet nie wyraził chęci na spotkanie z nim)Castro zwrócił się w stronę Moskwy choć żródłą mówią że stał się komunistą dopiero po uzyskaniu włądzy - wcześniej będąc w partyzantce nie szermował czerwonymi sloganami.


© Historycy.org - historia to nasza pasja (http://www.historycy.org)