Witaj GOŚCIU ( Zaloguj się | Rejestracja )
 
2 Strony  1 2 > 
Reply to this topicStart new topicStart Poll

> Autorzy Na Indexie. Krawczuk Wyklęty, O ostracyźmie "tak zwanego środowiska"
     
Kapitan
 

Nowicjusz
Grupa: Użytkownik
Postów: 3
Nr użytkownika: 1.784

 
 
post 14/10/2004, 11:08 Quote Post

Zacznijmy jednak od tytułowego bohatera, jako że i dział tyczy starożytności.

Wiele osób zapewne zastanawia ostracyzm pewnej części - i to znacznej - "tak zwanego środowiska" w stosunku do profesora Aleksandra Krawczuka i jego książek. Jest to mieszanina kpiny, lekceważenia i swego rodzaju pogardy, czego wyrazem są opinie nawet niektórych uczestników tego forum. Można spytać w tym momencie: skąd to się bierze? Dlaczego historyk i znakomity pisarz, autor wielkiej ilości świetnych książek tłumaczonych na obce języki, zamiast z należnym szacunkiem i podziwem jest traktowany przez "tak zwane środowisko" z lekceważeniem? Dlaczego człowiek, którego książki osiągają nakłady rzędu kilkudziesięciu tysięcy pozycji ( a nie np. 200 lub 300 z czego sprzedanych jest może około czterdziestu ) jest "w tak zwanym środowisku" wyklęty? Czyżby dlatego, że odbiega od powszechnie prezentowanej mizerii, a jego prace czytane są nie przez trzy - cztery osoby na krzyż, jak prace moich kolegów po fachu, ale przez ludzi nawet nie znających historii Rzymu?
Odpowiemy na te pytania, ale zacznijmy jednak od czegoś innego. Nie należy wierzyć w tak zwany argument o "fantazjowaniu" i "nierzetelności", który to bardzo często pojawia się na stole w tego rodzaju dyskusji - nie należy wierzyć, gdyż argument ów z braku po temu lepszych ma na celu, ni mniej, ni więcej, tylko zdyskontowanie tego, co profesor Krawczuk napisał. Zarzut to częsty, a używa się go przy różnych okazjach, bowiem prawdziwe motywy krytykanctwa są zazwyczaj przez krytykantów głęboko skrywane - po prostu nie chcą robić z siebie durniów. Nierzetelność, fantazjowanie? Bzdura. Często się to słyszy, a nigdy nie idą za tym przykłady. Nigdy. Rzecz jasna, można się czepiać wizji świata profesora np. "a co by było gdyby Rzym nie upadł" - można, oczywiście! Ale odkąd to autor nie może pozwolić sobie na stawianie hipotez? Może, tylko że kiedy to czyni profesor Krawczuk, to hipoteza zawsze przepoczwarza się w fantazjowanie.
W rzeczywistości w wielu tak zwanych pracach naukowych - zwłaszcza jeśli chodzi o starożytność - można znaleźć o wiele więcej fantazji - choćby pojawiająca się od czasu do czasu, daleko idąca nadinterpretacja źródeł.
Sam stosunek "tak zwanego środowiska" do profesora Krawczuka, owo lekceważenie, szyderstwa, głupawe uśmieszki, wynikają z wyjątkowo niskich pobudek, które to "tak zwane środowisko" stara się ubrać w piękne argumenta o braku bibliografii, przypisów, czy zbyt daleko idących wnioskach. Ale tak naprawdę wchodzą tu w grę najbardziej prymitywne emocje, jak np. zazdrość (Dlaczego moją pracą - pyta autor - o "Stosunkach polityczno-społeczno-ekonomicznych w południowej Etrurii w trzecim kwartale konsulatu Corneliusa Lentulusa Spinthera i Caeciliusa Metellusa Neposa" zainteresowały się cztery osoby, a pracą profesora Krawczuka czterdzieści tysięcy?; dlaczego profesora Krawczuka da się czytać, a po moim dziele z tych czterech osób dwie zasnęły po pierwszej stronie, a dwie kolejne po drugiej?)
Ktoś powiedział (może to był nawet profesor Krawczuk), że współczesna humanistyka - a zwłaszcza historia reprezentowana przez "tak zwane środowisko" zmierza w ślepy zaułek. To prawda: historycy marnują swoją pracę, marnują swój wysiłek; nie ma z nich dosłownie żadnego pożytku, a cały ich trud zda się na nic. Bo po cóż ten wysiłek, skoro kilkunastomiesięczną albo wieloletnią pracę przeczyta raptem kilkanaście osób? Cóż to za "nauka", która obraca się w wąskim kręgu mikroskopijnej grupki wtajemniczonych, plujących na każdego, kto ową "naukę" stara się nieść dalej, by przyniosła ludziom pożytek, chociażby taki, jak moment refleksji po przeczytaniu ciekawie opowiedzianej historii? Cóż to za nauka, spytajmy wreszcie, do której cały świat nie ma dostępu, a więc de facto ona nie istnieje? To, że dzięki profesorowi każdy może zapoznać się z tym co b y ł o, a może dlatego, że jego książki n i e n u d z ą - to właśnie jest powód, żeby go wykląć? To jest właśnie prawdziwa nauka, bo rolą nauki - jak każdej zresztą - jest w pewien sposób zmieniać nas, ludzi, poszerzać nasze horyzonty, myślowe, wpływać na styl życia. "Nauka" z której dokonaniami nie ma możliwość zaznajomić się nikt, jest raczej wąskim hobby niewielkiej grupki pasjonatów. I tylko tyle.
Pewien profesor opublikował nie tak dawno temu książkę, skąd inąd na szalenie ciekawy temat, która we wstępie przez innego profesora została określona "jako owoc kilkudziesięciu lat przemyśleń". I co? I nic. Forma tej pracy, czyli np. drętwy język, sprawiła, że nie ma jej ani w księgarniach, ani nawet w większości bibliotek, a cały nakład został ograniczony do góra dwóch setek. Żadnych ambicji autora - humanisty przecież - żeby z jego badaniami zapoznał się zwykły czytelnik; żeby ludzie, zwykli ludzie - bo taka jest przecież rola humanisty - wynieśli z tego coś dla siebie. Chyba nie o to chodzi, a szkoda, bo warto, aby z "owocem kilkudziesięciu lat przemyśleń" zaznajomił się świat, a przynajmniej ludzie czytujący literaturę faktu, którzy są - jak mówią badania - największą grupą czytelniczą w Polsce. I niech nikt nie mówi, że temat nieciekawy i nikt nie przeczyta. Bzdura, kolejna. Tak naprawdę wszystkim można zainteresować, każdym tematem, jeśli tylko autor włoży odrobinę wysiłku w nadanie swoim płodom czytelnej i interesującej formy - formy do czytania - a nie zaśnięcia po pierwszej stronie. Niech przykładem będą chociażby tacy autorzy jak Krawczuk, Świderkówna czy Serczyk.

Wracając do profesora Krawczuka, odpowiedź na stosunek "tak zwanego środowiska" do jego książek może dać - i z pewnością daje - rozdział pt: "Magister Platon" z jego książki "Stąd do Starożytności". Bezlitośnie obnażono w nim wszystkie mechanizmy o których tutaj wspomniałem, nie zostawiając na "tak zwanym środowisku" i płodach przez nie tworzonych suchej nitki. Jeżeli ktoś chce zrozumieć genezę tej, nazwijmy to - awersji - "tak zwanego środowiska" do książek profesora Krawczuka, to niech zapozna się z tym rozdziałem. Są tam prawdy, bolesne prawdy, i może dlatego wywołują taką wściekłość. Chociażby taka: "Albowiem prawdziwa praca naukowa, tak wbito do głowy społeczeństwu, jest z natury swej drętwa, pryncypialna, zawsze w todze i nie dla profanów, nie dla maluczkich". Albo: "...prace na stopień. Wbrew pozorom takie najłatwiej płodzić, zwłaszcza w naukach humanistycznych, które mają już od dawna gotowe bibliografie wszelkich typów. Tak więc każda osoba umiarkwanie inteligentna i względnie pracowita, nade wszystko zaś grzeczna i roztropna, może w spokojnym rytmie dojść do wszystkich tytułów. A w pewnych wypadkach nie jest oczywiste, czy ów wysoko utytułowany ma naprawdę coś własnego do powiedzenia i czy potrafiłby napisać znośną polszczyzną choćby jedną rzecz 'do czytania', to jest społecznie i bezpośrednio użyteczną". Albo: "Profesor humanista, który nie publikuje książek dostępnych szerszemu kręgowi czytelników, jest kimś na wzór profesora-architekta, który nie potrafiłby zaprojektować domu mieszkalnego (...) zawodem humanisty jest po prostu humanistyczne, czyli ludzkie komunikowanie się ze społecznością" Albo: "Książka, w której autor omawia te lub inne kwestie możliwie przystępnie, już z tej racji jest społecznie ważniejsza i zasługuje na wyższą ocenę jako trudniejsza do napisania od tej, która porusza problemy szczegółowe językiem zazwyczaj niezbyt bogatym i sprawnym, za to w ciężkim stroju aparatu naukowego" Albo: "Jeśli już musimy nadawać tytuły naukowe, to niechże się je nadaje za książki ambitne i czytelne, a nie za wypracowania szkolne - często zaledwie poprawne" Albo: "Trud pisania przystępnego tekstu jest ogromny. Wymaga stałego ćwiczenia, prób, poprawiania tekstu dziesiątki razy, szukania wciąż nowych sposobów wyrażania swych myśli (...) Lepiej więc spłodzić artykuł, którego nikt nie przeczyta, ale który ze względu na samą swą postać liczy się jako 'dorobek'".

Smutne to wszystko, ale jakie prawdziwe. Zresztą ci, którzy studiowali historię i kształcą się "naukowo" nadal, wiedzą to najlepiej. I właśnie ta zawiść "tak zwanego środowiska" - i pewnie dotkliwe obnażenie przez profesora owych niemiłych prawd - powodują, że na uczelni studentom wybija się z głowy jego książki przez wyszydzanie, ośmieszanie. Lepsze wszak "dzieło" z tonami przypisów, którego nikt z własnej nieprzymuszonej woli do ręki by nie wziął, niż książka, którą bez przymusu kupiło i przeczytało sto tysięcy osób. Dotyczy to zresztą i innych autorów, jak np. Pawła Jasienicy czy nawet Waldka Łysiaka. I tak jak w poprzednim wypadku ostracyzm ów ma jedno podłoże: książki te są po pierwsze świetnie napisane, a co za tym idzie mają spore w przeciwieństwie do dzieł naszych "naukowców" nakłady i ludzie je zwyczajnie kupują; po drugie zaś brak im, jak to powiedział pan Krawczuk, ciężkiej togi aparatu naukowego ergo: przypisów, ergo: liczącej np. 1200 pozycji bibliografii. "Tak zwane środowisko" nie znosi bowiem, kiedy wchodzi się na "jego" działkę i kiedy na tej działce zamiast rozpadającego szałasu, w którym nikt nie chce mieszkać, stawia się solidny, wygodny dom.

I żeby na koniec uprzedzić jeszcze jeden zarzut: tak zwana "naukowość" wcale nie stoi na przeszkodzie, aby praca była przystępna i cieszyła się powodzeniem czytelników. Niech za ostatni przykład posłuży omawiany na tym forum znany chyba wszystkim Peter Green ze swoim "Aleksandrem..."
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #1

     
Majorian
 

Unregistered

 
 
post 14/10/2004, 16:18 Quote Post

Uważam, że masz rację. Prof. Krawczuk spełnia bardzo pozytwną rolę jako popularyzator starożytności. Jego książki napisane są w sposób ciekawy i przystępny. Jeśli ktoś po lekturze np. "Cezara" czy obu tomów "Pocztu cesarzy rzymskich" stwierdzi, że czuje się niedinformowany lub też nie zgadza się z interpretowaniem przez autora znaczenia jakiś faktów historycznych a temat pracy go zainteresował, może ( i powinien zresztą ) sięgnąć po inną bardziej naukową książkę o tej tematyce. Najważniejsze jest samo zainteresowanie przeciętnego szarego czytelnika światem antyku.
 
Post #2

     
TKM
 

V ranga
*****
Grupa: Przyjaciel forum
Postów: 525
Nr użytkownika: 16

 
 
post 22/10/2004, 9:31 Quote Post

Książki Krawczuka nie mogą stanowić podstawy do badań naukowych - gdyż są to książki popularne. Jako takie nie mogą więc być oceniane na równi z pozycjami naukowymi.
Pozycja naukowa musi być zaopatrzona w aparat naukowy: by móc albo podjąć z nią dyskusję, albo śledzić tok rozumowania autora. Pozycje naukowe są przeznaczone jednak dla badaczy i ludzi parających się nauką zawodowo. Pozycje Krawczuka są przeznaczone dla szerokiej rzeszy czytelników - i jako takie nie są stroną w sporze naukowym - bo nie da się zweryfikować poglądów, których autor nie dokumentuje źródłami i literaturą.
Nie siedziałem nad żadną książką Krawczuka i nie wyszukiwałem błędów czy niedomówień. Jednak pozycje te mogą stanowić podstawę dla amatorskiego zainteresowania historią starożytną, niezależnie od tego jakie błędy zawierają, gdyż są przystępnie napisane a na pewno nie zawierają zbyt daleko idących przeinaczeń. Są dużo rzetelniejsze od pozycji z zakresu paranauki, sensacji i teorii spiskowych, które cieszą się niestety sporą popularnością. A badacze i studenci historii, rzeczywiście mogą sarkać na książki Krawczuka, ich prawo, jednak i tak w swoich studiach opierają się na innym materiale. Nie mówiąc już o tym, że nikt pracownikom naukowym nie broni pisać popularnie, jeśli chcą zweryfikować u czytelników tezy Krawczuka.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #3

     
tom123
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 42
Nr użytkownika: 4.123

 
 
post 14/06/2005, 21:12 Quote Post

Witam

Niestety, ale prof. Krawczuk popełnił ostatnio sporą, naukową "gafę", to co napisal w trzecim tomie Wielkiej Historii Świata o cywilizacji mykeńskiej woła o pomste do nieba (moim zdaniem cała seria to spora kompromitacja Polskiej Akademii Umiejętności)

P.S - nie należę do "środowiska"
 
User is offline  PMMini Profile Post #4

     
Crassus
 

Pater Patriae
******
Grupa: Użytkownik
Postów: 1.363
Nr użytkownika: 7.891

Marcus Licinius Crassus Dives
Stopień akademicki: Optimates
Zawód: triumvir
 
 
post 16/07/2005, 16:58 Quote Post

QUOTE(TKM @ 22/10/2004, 10:31)
Książki Krawczuka nie mogą stanowić podstawy do badań naukowych - gdyż są to książki popularne. Jako takie nie mogą więc być oceniane na równi z pozycjami naukowymi.
Pozycja naukowa musi być zaopatrzona w aparat naukowy: by móc albo podjąć z nią dyskusję, albo śledzić tok rozumowania autora. Pozycje naukowe są przeznaczone jednak dla badaczy i ludzi parających się nauką zawodowo. Pozycje Krawczuka są przeznaczone dla szerokiej rzeszy czytelników - i jako takie nie są stroną w sporze naukowym - bo nie da się zweryfikować poglądów, których autor nie dokumentuje źródłami i literaturą.
Nie siedziałem nad żadną książką Krawczuka i nie wyszukiwałem błędów czy niedomówień. Jednak pozycje te mogą stanowić podstawę dla amatorskiego zainteresowania historią starożytną, niezależnie od tego jakie błędy zawierają, gdyż są przystępnie napisane a na pewno nie zawierają zbyt daleko idących przeinaczeń. Są dużo rzetelniejsze od pozycji z zakresu paranauki, sensacji i teorii spiskowych, które cieszą się niestety sporą popularnością. A badacze i studenci historii, rzeczywiście mogą sarkać na książki Krawczuka, ich prawo, jednak i tak w swoich studiach opierają się na innym materiale. Nie mówiąc już o tym, że nikt pracownikom naukowym nie broni pisać popularnie, jeśli chcą zweryfikować u czytelników tezy Krawczuka.
*


Chciałbym tutaj zaznaczyć z całą stanowczością, że to że ksiązka jest popularna nie znaczy że nie ma wartości naukowej. Jest wiele przykładów(np. niektóre pozycje z serii ceramowskiej), ale jeden wydaje mi się najdobitniejszy. Ze świecą można szukać pracy naukowej dot. okresu cycerońskiego w której bibliografii byłoby brak świetnie się czytającej książki popularno-naukowej prof. Kazimierza Kumanieckiego "Cyceron i jego współcześni". Pozdrawiam TKM i chętnie dowiem się o jakiejś polskiej książce naukowej o wyżej wymienionym okresie gdzie książki prof. Kumanieckiego nie było.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #5

     
bilbo
 

I ranga
*
Grupa: Użytkownik
Postów: 35
Nr użytkownika: 2.813

 
 
post 24/07/2005, 20:40 Quote Post

To prawda,że Krawczuk bardziej jest popularny wśród swych czytelników niz w środowisku naukowców-mam na mysli popularność w sensie sympatii.A w dodatku on sam zdaje sobie z tego doskonale sprawę-co można wyczytać w wywiadzie z nim przeprowadzonym przez Jerzego Ciechanowicza a zamieszczonym w książce p.t."Medea i czereśnie".Polecam!
 
User is offline  PMMini Profile Post #6

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 26/08/2008, 18:44 Quote Post

Krawczuk ma niezaprzeczalne usługi na polu popularyzacji Starożytności. To fakt bezsporny. Jego książki czyta się lekko i przyjemnie.To samo dotyczy jego audycji "Świat antyczny prof. Krawczuka". Na temat rzetelności naukowej tych pozycji się nie wypowiadam, za mało znam historię starożytną. Krawczuk ma także ciemną kartę w swoim życiorysie jako min. kultury w latach 80-tych.
Spotkałem się natomiast z opinią, że im więcej kogoś słychać i widać w TV tym ten gość jest mniej ceniony w środowisku. Ile w tym zazdrości a ile rzetelnej oceny-nie wiem.
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #7

     
balum
 

Sągorsi
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 6.867
Nr użytkownika: 46.347

 
 
post 27/08/2008, 7:40 Quote Post

QUOTE
Krawczuk ma także ciemną kartę w swoim życiorysie jako min. kultury w latach 80-tych.
A co takiego strasznego uczynił jako minister?
Czy Krawczuk nie napisał żadnej pracy naukowej? Przeciez musiał napisac prace dpoktorska i habilitacyjna. Za co został profesorem?
 
User is offline  PMMini Profile Post #8

     
Vapnatak
 

Od Greutungów i Terwingów zrodzony z Haliurunnae
*********
Grupa: Użytkownik
Postów: 8.441
Nr użytkownika: 26.201

 
 
post 27/08/2008, 11:14 Quote Post

Oczywiście. Zapominamy często o tym, że Profesor Aleksander Krawczuk jest profesorem zwyczajnym, doceniony za swój wkład w naukę polskiego starożytnictwa. To, że jest płodnym propagatorem Antyku w Polsce, nie umniejsza jego zasług naukowych! Zresztą, wydaje mi się - zawsze mi się tak wydawało - że prof. Krawczukowi wolno juz pisać tak jak mu się podoba, czyli bez przypisów, bez bibliografii etc. Książki Profesora i tak będą czytane. Jest to doskonała baza źródłowa, bo kto jak nie Profesor podaje często źródła, które nawet nie śniły się, (bez urazy), współczesnym naukowcom!
Powiem więcej: podobna sytuacja jest z niestety nie żyjącym już Tolkienem. Przypomnę tyko, że był on profesorem filologii germańskiej oraz historykiem mediewistą. Był wykładowcą Oksfordu. Znał chyba ze trzydzieści języków w tym kilka martwych! Głównie znamy go z doskonałej trylogii "Władca Pierścieni" oraz "Hobbita". Czy któryś z szanownych forumowiczów potrafi wymienić choćby 10 artykułów, rozpraw, może książek naukowych Tolkiena? Miał ich ponad 100, tak w gwoli ścisłości.
Tolkien był wielki, Krawczuk też jest wielki.

vapnatak
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #9

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 27/08/2008, 11:29 Quote Post

Niestety, tak się składa iż wielu popularyzatorów nauki spotyka niechęć, jeśli nie ostracyzm ze strony kolegów po fachu. Podobnie było np. z Carlem Saganem, choć to zupełnie inna działka nauki.

Z niewiadomych dla mnie powodów, profesorowie wykazują wyraźnie niechęć do dzielenia się z ogółem dorobkiem swej dziedziny. Zarzucę innym przykładem: amatorsko interesuję się biologią ewolucyjną. Niestety, większośc prac naukowych na ten temat nie jest dostępna w sieci, a jeśli już jest to często za słoną opłatą, zupełnie nie na moją kieszeń. To szokujące. Źródłem środków na badania są w znacznej mierze granty państwowe, a więc pośrednio pieniądze z moich i Waszych podatków, tudzież podatków osób żyjących i pracujących poza granicami naszego kraju. Ogólna dostępnośc prac naukowych jest nie tylko sposobem na popularyzację nauki, ale także możliwością sprawdzenia przez obywatela, jak wydatkowane są jego pieniądze. Tymczasem takiej możliwości się nie daje, albo drugi raz zabiera pieniądze przed możliwościa zobaczenia na co poszły te wydane za tym pierwszym.
 
User is offline  PMMini Profile Post #10

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 27/08/2008, 11:31 Quote Post

QUOTE(emigrant @ 26/08/2008, 19:44)
Krawczuk ma także ciemną kartę w swoim życiorysie jako min. kultury w latach 80-tych.


Niby dlaczego ciemną? Co niby takiego wtedy zrobił?

W czasie swego ministrowania Krawczuk potrafił powiedzieć na żywo podczas konferencji prasowej, że cenzura jest zła a drugi obieg jest korzystny dla społeczeństwa.
 
User is offline  PMMini Profile Post #11

     
emigrant
 

Antykomunista
**********
Grupa: Użytkownik
Postów: 25.907
Nr użytkownika: 46.387

Stopień akademicki: kontrrewolucjonista
Zawód: reakcjonista
 
 
post 27/08/2008, 17:55 Quote Post

Był "dyspozycyjny" w latach 80-tych i blokował sprawę Cmentarza Orląt Lwowskich. Swego czasu, po 89-tym roku było o tym głośno, ale nie pamiętam szczegółów. Zdaje się, że była także mowa o, nazwijmy to, negocjowaniu ocen w indeksach, zwłaszcza jeśli chodzi o studentki.O ile pamiętam słyszałem tego typu zarzuty.
PS. Prof.Krawczuk jeszcze żyje?
 
User is offline  PMMini ProfileEmail Poster Post #12

     
swatek
 

Czekam na Króla
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.555
Nr użytkownika: 7.721

 
 
post 27/08/2008, 18:04 Quote Post

QUOTE(yarovit @ 27/08/2008, 12:31)
QUOTE(emigrant @ 26/08/2008, 19:44)
Krawczuk ma także ciemną kartę w swoim życiorysie jako min. kultury w latach 80-tych.


Niby dlaczego ciemną? Co niby takiego wtedy zrobił?


Bycie ministrem w PRL to nic takiego. Gorzej gdyby cytował Lenina wink.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #13

     
yarovit
 

Lemming Pride Worldwide
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.689
Nr użytkownika: 22.276

 
 
post 27/08/2008, 19:45 Quote Post

Zupełnie nie rozumiem, o co Wam chodzi. To czas schyłkowego PRLu, gdy reżim sam się rozmiękczał i na stanowiska zapraszał ludzi z zewnątrz. Kolegami w rządzie Krawczuka były przecież też inne światlejsze postacie, np. Mieczysław Wilczek, faktyczny twórca polskiego kapitalizmu.

Rozumiałbym zarzuty, gdyby Pan Profesor w tym rządzie rzeczywiście zachowywał się w jakiś niegodny sposób. Jeśli jednak tak było, to proszę jakieś przykłady. Jak sam słyszałem z przekazów innych, Krawczuk na stanowisku doprowadzał komunistyczny beton do białej gorączki.

QUOTE(emigrant @ 27/08/2008, 18:55)
Był "dyspozycyjny" w latach 80-tych i blokował sprawę Cmentarza Orląt Lwowskich. Swego czasu, po 89-tym roku było o tym głośno, ale nie pamiętam szczegółów.


W jakim sensie dyspozycyjny? A Cmentarz Orląt był w l. 80-tych niestety mrzonką.

QUOTE(emigrant @ 27/08/2008, 18:55)
Zdaje się, że była także mowa o, nazwijmy to, negocjowaniu ocen w indeksach, zwłaszcza jeśli chodzi o studentki.O ile pamiętam słyszałem tego typu zarzuty.


Kolego, to się ociera o zniesławienie.
 
User is offline  PMMini Profile Post #14

     
swatek
 

Czekam na Króla
*******
Grupa: Użytkownik
Postów: 2.555
Nr użytkownika: 7.721

 
 
post 27/08/2008, 20:18 Quote Post

QUOTE(yarovit @ 27/08/2008, 20:45)
Zupełnie nie rozumiem, o co Wam chodzi. To czas schyłkowego PRLu, gdy reżim sam się rozmiękczał i na stanowiska zapraszał ludzi z zewnątrz. Kolegami w rządzie Krawczuka były przecież też inne światlejsze postacie, np. Mieczysław Wilczek, faktyczny twórca polskiego kapitalizmu.


I po co było robić ten okrągły stół - z tym rozmiękczonym PRL-em, było nawet fajnie dry.gif
 
User is offline  PMMini Profile Post #15

2 Strony  1 2 > 
1 Użytkowników czyta ten temat (1 Gości i 0 Anonimowych użytkowników)
0 Zarejestrowanych:


Topic Options
Reply to this topicStart new topic

 

 
Copyright © 2003 - 2023 Historycy.org
historycy@historycy.org, tel: 12 346-54-06

Kolokacja serwera, łącza internetowe:
Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej